Liga: Druga Liga - Wiosna 2022

BES24h Nieloty- Zmieszani

Impossible is nothing. Po wtorkowym spotkaniu, gracze Zmieszanych mogliby spokojnie zostać ‘twarzą’ głośnej kampanii reklamowej adidasa. Kurde, to naprawdę nie miało się prawa wydarzyć. Kiedy w weekend Redakcja spotkała się na turnieju charytatywnym dla Puckiego Hospicjum, z zawodnikami Zmieszanych, przemawiała z nich ogromna pewność siebie. Nie ukrywamy, że wówczas byliśmy nieco zaskoczeni, że Zmieszani byli przekonani, że we wtorek mogą powalczyć o pełną pulę. Początek rywalizacji należał jednak do Nielotów. Po punktach Łukasza Birunta oraz Mateusza Polowca, Nieloty prowadziły już 9-6 i wszystko zdawało się być pod ich kontrolą. Z czasem jednak, Zmieszani zaczęli grać coraz lepiej. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem po kilku atakach Pawła Shylina, było po 14. Od tego momentu, do końca pierwszej partii na parkiecie rządzili Zmieszani, a konkretnie Jakub Wałdoch, który w końcowym fragmencie zdobył dla swojej ekipy cztery punkty, które dały Zmieszanym wygraną 21-16. Druga odsłona była bardzo podobna do pierwszej partii. W pierwszej części seta, to Nieloty miały przewagę i kontrolowały przebieg gry (10-8). W połowie seta zadziało się to, co obserwowaliśmy w pierwszej partii. Dwa punkty grającego na przyjęciu Pawła Shyllina (10-10), a następnie koncertowa gra Zmieszanych sprawiła, że ci wygrali drugą odsłonę do 15. Ostatni set, nie był dla drużyny Edyty Woźny tak kolorowy, jak dwie pierwsze odsłony. W secie tym pojawiły się prawdziwe schody. Nieźle grająca drużyna Mateusza Bone, prowadziła w pewnym momencie…15-11. Taki wynik oznaczał, że Zmieszani spadali do trzeciej ligi. Kilka zagrywek, po których Nieloty miały problemy w przyjęciu sprawiły, że przewaga drużyny Mateusza Bone topniała. W pewnym momencie, po zagrze Daniela Bąby na tablicy wyników był remis po 17. Końcówka seta, to show w wykonaniu MVP spotkania i zwycięstwo Zmieszanych do 18. Po zakończonym spotkaniu, zwycięska drużyna udała się na boisko nr 1, gdzie kończył się mecz BES Boys BLUM oraz Gonito Volley. Po krótkiej lecz intensywnej nerwówce wszystko stało się jasne. Zmieszani w końcówce sezonu uciekli spod gilotyny i o tym czy utrzymają się w drugiej lidze, zadecyduje mecz barażowy z Volley Kiełpino.

Gonito Volley – BES Boys BLUM

Tu nie ma co owijać w bawełnę. Panowie z Gonito, kiedy to się spierdoliło? Co by nie mówić, ale spośród czterech drużyn walczących o utrzymanie, to właśnie ‘Tygrysy’ miały najlepszą sytuację. W zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy nawet, że utrzymanie w drugiej lidze została najzwyczajniej w świecie odłożona w czasie. Nie sądziliśmy jednak, że na finiszu rozgrywek wszystko potoczy się przeciwko drużynie Wojciecha Strychalskiego. Bo powiedzmy sobie szczerze. Tygrysy mogły przegrać, ok – zdarza się. Gonito do utrzymania wystarczył jednak zaledwie jeden set, którego koniec końców nie zdobyli. Mimo tego, ‘biało-pomarańczowi’, mogli liczyć jeszcze na na BES24h Nieloty. Gdyby ‘Pingwiny’ zdobyły ze Zmieszanymi choć seta, to Gonito uniknęłoby bezpośredniego spadku. Co by nie mówić, ilość braku szczęścia pozwala sądzić, że gdzieś z dala od hali Ergo Arena, ktoś wbijał igłę w kukłę przebraną w biało-pomarańczowy strój. Z drugiej strony, jest takie przekonanie, że w życiu suma szczęścia i pecha, koniec końców wychodzi na zero. Jak do tej pory w SL3, Gonito sprzyjała karta i za każdym razem zdołali się wykaraskać z problemów. We wtorkowy wieczór, karta się jednak odwróciła. Jeśli chodzi o BES Boys’ów to nasze stanowisko wygląda tak, że kłaniamy się bardzo nisko. Nie dość, że w typie Redakcji stawialiśmy na ich rywali, to podobny tok myślenia mieli Eksperci, którzy również stawiali na Gonito. Legendarny ‘Magik’ z Paktofoniki śpiewał kiedyś: ‘Nawet jeśli wszyscy już w Ciebie zwątpili, pokaż że się mylili’. Zdaje się, że podczas trwania spotkania, piosenka ta rozbrzmiewała w uszach ‘Chłopców’, którzy zagrali świetne spotkanie. To co rzucało się w oczy to pełen spokój i doświadczenie. W kluczowych dla meczu momentach zrobiło to różnice. Dzięki wygranej za komplet punktów BES Boys BLUM utrzymało się w lidze. Gratulacje!

BES24h Nieloty – Oliwa Team

Przeżywająca kłopoty, wynikające z problemów kadrowych drużyna BES24h Nieloty, o godzinie 19:00, stanęła do przedostatniego spotkania w sezonie Wiosna’22. Rywalem Nielotów była ekipa Oliwy Team. To co łączyło w obecnym sezonie obie drużyny to fakt, że obie ekipy przed rozpoczęciem sezonu miały zdecydowanie wyższe ambicję. Niestety kiedy drużyny rywalizowały z innymi ekipami, to najczęściej ich mecze kończyły się porażkami. Wtorkowa rywalizacja była dla obu drużyn doskonałą okazją do podreperowanie nieco swojej sytuacji w tabeli. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Nielotów, którzy po dwóch atakach Mateusza Polowca, objęli prowadzenie 6-2. W dalszej części seta, kontrolowali oni przebieg gry, dzięki czemu prowadzili już 16-11. Mimo pięciopunktowej zaliczki, Oliwa zdołała doprowadzić do stanu 19-19, ale ostatnie słowo należało do Nielotów, którzy po bloku Marka Podolaka wygrali seta do 19. Drugi set rywalizacji to zupełnie inna historia. Po wyrównanym początku (9-9), to Oliwa Team, po ataku ‘Mielona’ wyszła na prowadzenie 13-10. Z czasem, Nielotom udało się doprowadzić do wyrównania po 16 i końcówka seta należała już do nich (21-19). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się od świetnej serii na zagrywce – Piotra Kowalewskiego, po którym Oliwa prowadziła 9-7. W dalszej części seta, drużyna z serca Gdańska posiadała trzy-czteropunktową przewagę. Sytuacja ta zmieniła się pod koniec seta. Dobrze grająca ekipa Nielotów zdołała doprowadzić do wyrównania po 18. W odróżnieniu od dwóch pierwszych setów, końcówka partii należała jednak do Oliwy.

Letni Gdańsk – Team Spontan

Dla obu drużyn, bezpośrednia konfrontacja o godzinie 20:30, była drugim spotkaniem w środowy wieczór. W lepszych nastrojach do spotkania przystępowała ekipa ‘Spontanicznych’, która chwilę wcześniej, choć nie bez problemów, uporała się z BH Rent MiszMasz. Początek rywalizacji z ‘Letnikami’ nie był jednak dla ‘Spontanicznych’ wymarzony. Po serii błędów obu stron na początku meczu, to Letni wyszedł lepiej z tego chaosu. W połowie seta, po dwóch atakach z rzędu Łukasza Turskiego, gracze Letniego prowadzili 13-10. Czas wzięty przez ‘Spontanicznych’ nie przyniósł oczekiwanego przez nich skutku. W dalszej części seta, ‘Letnicy’ kontynuowali dobrą grę i finalnie wygrali tę partię do 17. W przerwie pomiędzy pierwszym a drugim setem, gracze Gonito Volley, którzy przyglądali się spotkaniu, poprosili graczy Spontana o…większą mobilizację. Nie wiemy czy lepsza gra była efektem tej pogadanki, ale w drugim i trzecim secie na parkiecie widzieliśmy już inną drużynę. Wydaje się jednak, że głównym powodem było to, że Spontan ma po prostu zapisane w kodzie DNA wynik 2-1. Początek drugiej odsłony to seria błędów ‘Letników’, po której na prowadzenie 8-5 wysunęła się drużyna Team Spontan. Mimo że w dalszej części seta, gra się wyrównała (12-12), to po chwili Team Spontan ponownie objął prowadzenie i wygrał seta do 17. Podsumowując drugiego seta nie sposób nie wspomnieć, że set ten był…nudny. Ostatnia odsłona była na całe szczęście ciekawszym widowiskiem. W secie tym byliśmy świadkami dobrej gry w obronie obu drużyn. Partia ta była dość wyrównana, ale jednak przez większość czasu Team Spontan posiadał nieznaczną przewagę. Dzięki temu to właśnie gracze Piotra Raczyńskiego wygrali seta dwoma oczkami. Jeden punkt zdobyty przez ‘Letników’ zapewnił im jednak utrzymanie w drugiej lidze.

Team Looz – Zmieszani

Z pewnością nie tak, wyobrażali sobie środowy wieczór gracze Team Looz. Przypomnijmy, że ‘Czarne koszule’ wykazali się przed meczem postawą fair-play i postanowili zastąpić drużynę BES24h Nieloty, którzy to początkowo mieli być rywalem Zmieszanych. Pojedynek dwóch drużyn, które po edycji Jesień’21 awansowały do drugiej ligi, rozpoczął się lepiej dla drużyny Team Looz, którzy po ataku Damiana Kolki, objęli prowadzenie 7-3. Od tego momentu, przez całą partię gracze Looz utrzymywali kilkupunktową przewagę. W trakcie seta był jeden moment, w którym Zmieszani zbliżyli się do rywali na jedno oczko (15-14), ale finalnie Team Looz zdobył kilka kolejnych punktów i bez problemu wygrał pierwszą odsłonę. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o ‘bajce’. Jako że wywołaliśmy te słowo, to pójdziemy za ciosem. Drugi i trzeci set, to była zupełnie inna bajka w wykonaniu obu drużyn. Już na początku środkowej odsłony, Zmieszani wypracowali sobie sześciopunktową zaliczkę (11-6). Powiedzmy sobie to wprost. W partii tej, wygrana Zmieszanych ani przez chwilę nie była zagrożona i w pełni zasłużenie, drużyna Edyty Woźny doprowadziła do wyrównania. Ostatnia odsłona, po blokach Jurija Charczuka oraz grającego świetne zawody – Pawła Shyllina rozpoczęła się od prowadzenia Zmieszanych (7-4). Reszta seta wyglądała tak, jakby Zmieszani byli pięściarzem, który trzymał przez całą rundę swojego rywala na dystans, nie pozwalając mu przy tym nic zrobić. Finalnie partia ta zakończyła się wynikiem 21-18 dla Zmieszanych, co przedłuża ich szansę na utrzymanie. W przyszłym tygodniu gracze Edyty Woźny zmierzą się z Nielotami i jeśli chcą się utrzymać, muszą wygrać za komplet punktów.

Team Spontan – BH Rent MiszMasz

Po serii sześciu porażek z rzędu, ‘Hotelarze’ przystępowali do ostatniego spotkania w sezonie Wiosna’22. Oczywiście, biorąc pod uwagę ich sytuacje w tabeli, było dość prawdopodobne, że ‘Hotelarze’, podobnie jak w sezonie Jesień’21, rozegrają jeszcze spotkanie barażowe. Na sąsiednich boiskach odbywały się bowiem inne spotkania drużyn, które również miały dość nieciekawą sytuację w tabeli. Pierwszy set rywalizacji potoczył się w taki sposób, jak powinno wyglądać spotkanie zdecydowanego faworyta z ‘underdogiem’. Po wyrównanym początku (9-8), ‘Spontaniczni’ włączyli ‘nitro’, dzięki czemu, po chwili zrobiło się 15-11. Z czasem, Spontan nie zwalniał i ostatecznie wygrał pierwszego seta do 12. Zdecydowanie więcej emocji dostaliśmy w kolejnych dwóch odsłonach. Różnica poziomów, która była widoczna w pierwszym secie całkowicie się zatarła. Początek drugiego seta to świetna gra ‘Hotelarzy’, którzy po punktach Kamila Gąsiorowskiego oraz Tomasza Walaskowskiego objęli prowadzenie 8-3. W dalszej części seta, MiszMasz prowadził już 12-5. Mimo tak dużej zaliczki, Team Spontan nie odpuszczał i zdołał dogonić swoich rywali (16-16). W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak gracze w czarnych trykotach i doprowadzili do wyrównania. Wygrany set, jak się później okazało był na wagę utrzymania w lidze. Ostatni set rozpoczął się lepiej dla Spontana (9-6). Po chwili w garść wzięli się gracze Tomasza Walaskowskiego, którzy na początek doprowadzili do wyrównania (11-11), a następnie objęli prowadzenie (19-15). Kiedy wydawało się, że za chwilę przychylą szale zwycięstwa na swoją korzyść, popełnili oni trzy błędy własne, które sprawiły, że Spontan wyrównał (19-19), a następnie wygrał seta i cały mecz.

Letni Gdańsk – Gonito Volley

Po godzinie 19:30, na boisku numer jeden zmierzyły się ze sobą drużyny, które do momentu rozpoczęcia meczu, nie mogły być pewne utrzymania. Wszystko za sprawą tego, że w dolnych partiach tabeli, w walce o utrzymanie liczyło się aż sześć ekip. Przed spotkaniem, Gonito zajmowało dwunaste miejsce z dziesięcioma oczkami na koncie. Nieco lepszą sytuację mieli gracze Letniego Gdańska, którzy plasowali się na dziesiątym miejscu i mieli o jeden punkt więcej od swoich rywali. Mimo to, w naszym przekonaniu to Gonito Volley było faworytem spotkania. Początek rywalizacji to wyrównana walka obu stron (8-8). Jako pierwsi, na trzypunktową przewagę wyszli gracze Gonito Volley (15-12). Kiedy wydawało się, ze gracze w biało-pomarańczowych strojach wygrają za chwilę seta, dla ‘Letników’ trzy punkty z rzędu zdobył Piotr Szczepański i na tablicy wyników ponownie mieliśmy remis po 17. Końcówka seta to bardzo emocjonująca gra obu drużyn. W odróżnieniu od wtorkowego spotkania Gonito, tym razem set zakończył się happy-endem dla Tygrysów. Druga odsłona rywalizacji, podobnie jak pierwsza również rozpoczęła się od wyniku (8-8). Im dłużej trwała jednak ta partia, tym lepiej prezentowali się ‘Letnicy’. Od stanu 14-14, gracze Michała Mysłka włączyli drugi bieg, po którym zdobyli siedem punktów przy zaledwie jednym oczku rywali. To z kolei sprawiło, że stan rywalizacji w setach wynosił 1-1. Trzecia odsłona rozpoczęła się od prawdziwej demolki, którą ‘Letnikom’ zgotowali gracze Gonito Volley. Zanim set rozpoczął się na dobre, było…8-1 dla ‘Tygrysów’. Tak wysoki wynik był spowodowany ogromnymi problemami w przyjęciu, które drużyna Letniego miała po kapitalnej zagrywce Damiana Chojnackiego. W dalszej części seta, ‘zagra’ dalej siedziała i koniec końców, Letni Gdańsk nie był w stanie nawiązać w tej partii walki ze swoimi przeciwnikami. Po wygranej Gonito w stosunku 2-1, obie drużyny zrównały się punktami w tabeli.

Team Looz – Prometheus

Kapitalna seria Team Looz trwa. Czy ta bajka może mieć smutne zakończenie? Cóż, bywały i takie (np. ‘Dziewczynka z zapałkami’), ale po tym, co w ostatnim czasie robi drużyna Looz w celu utrzymania – wydaje nam się, że cel swój zrealizują. Dwunastym rywalem drużyny Radosława Sadłowskiego, była piąta siła obecnego sezonu – ekipa Prometheus. Z uwagi na samą różnice w zdobyczy punktowej, faworytem byli gracze z Ukrainy. Mimo to, Team Looz miał ‘gdzieś’ miejsce ich rywali i od samego początku, zaczął grać swoją siatkówkę. Po wyrównanym fragmencie (10-9), dwa punkty z rzędu dołożył Piotrek Labuda (12-9). Uważamy, że był to kluczowy moment pierwszego seta. W dalszej części, gracze Prometheus nie byli już w stanie odrobić kilkupunktowej straty i w efekcie tego, gracze w czarnych trykotach cieszyli się z wygranej pierwszego seta. Początek drugiego seta, rozpoczął się od czteropunktowego prowadzenia Prometheusa (8-4). Od tego momentu, aż do samego końca Team Looz goniło wynik. Najbliżej realizacji celu, było po ataku Damiana Kolki, po którym na tablicy wyników było zaledwie 14-13. Niestety dla nich, dalsza część seta należała do graczy nieobecnego we wtorkowy wieczór Mikoli Pocheniuka, którzy wygrali tę odsłonę do 18. Trzeci set przebiegał już pod dyktando drużyny Looz, która przystępowała do spotkania z trzynastego miejsca w ligowej tabeli. Już na początku seta, po ataku Michała Hawrylika, Looz objął prowadzenie 6-2. Od tego momentu, do samego końca, ‘Czarne koszule’, kontrolowali przebieg gry i bezlitośnie wykorzystywali błędy swoich rywali. Finalnie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Team Looz 2-1 co jest ogromnym krokiem w kierunku utrzymania w drugiej lidze.