Za nami ostatni dzień meczowy przed dłuższą przerwą w rozgrywkach. W hicie pierwszej ligi – ZCP odwróciło niekorzystną kartę pojedynków ze Speednetem i wygrało spotkanie. W niższych ligach – bardzo pewne zwycięstwa odniosły ekipy Dream Volley oraz BL Volley. Największą niespodzianką dnia, było jednak zwycięstwo Zmieszanych w konfrontacji z Dzikami Wejherowo. Zapraszamy na podsumowanie!
BL Volley – Wolves Volley 3-0 (21-12; 21-10; 21-10)
Nie mylą się prowadzący fanpage’a drużyny BL Volley. Piątkowe spotkanie było pokazem mocy w wykonaniu ‘Tygrysów’. Zgadzamy się również z tym, że było to najlepsze spotkanie drużyny Wojciecha Strychalskiego w obecnym sezonie. Owszem – ‘Wilki’ borykają się obecnie ze swoimi problemami, ale niezależnie od tego – takiej dominacji się nie spodziewaliśmy. Spójrzmy chociażby na to co działo się w meczu pół roku temu. Wolves Volley zdołało ugrać ze swoim rywalem jeden punkt a tu? Patrząc na tę dysproporcje prędzej uwierzylibyśmy w jeden punkt, ale w secie a nie meczu. ‘Wataha’ wyszła na parkiet bez żadnej wiary w powodzenie. Kilka nieudanych akcji na początku meczu sprawiło, że pewność ‘Wilków’ została zbesztana. Na nic zdały się pewne rotacje, które drużyna poczyniła w stosunku do tego co oglądaliśmy w poprzednich spotkaniach czy sezonach. Było źle a nawet bardzo źle. Wynik zawodów oraz to co oglądaliśmy jest wypadkową dwóch rzeczy:
– świetna dyspozycja BL
– prawdopodobnie najsłabszy mecz Wolves Volley ever.
Fakty są takie, że póki co – drużyna Mikołaja Stempina znajduje się na dwunastym miejscu w ligowej tabeli i prawdę mówiąc – ich sytuacja nie rokuje. Z pewnością ‘Wilkom’ przyda się przerwa w rozgrywkach, aby wrócić na parkiety w lepszej kondycji psychicznej. Nadal jesteśmy zdania, że potrafią, a problem tkwi w dużej mierze w ich głowach. Co do BL Volley – drużyna Wojciecha Strychalskiego zareagowała na ubiegłotygodniową porażkę w najlepszy możliwy sposób. Po kolejnej już stracie punktów lidera rozgrywek – dystans dzielący obie drużyny jest już marginalny. To zapowiada z kolei, świetną decydującą fazę sezonu.
Dream Volley – BES Boys BLUM 3-0 (21-13; 21-10; 21-9)
Kiedy w zapowiedziach przedmeczowych postawiliśmy na to, że Dream Volley nie będzie miał większych problemów z tym, by ograć swojego rywala – w obozie ‘Marzycieli’ zapanował popłoch. Od pewnego czasu jest bowiem tak, że Dream Volley gra najlepiej wtedy, kiedy jako faworytów stawiamy ich rywali. Kiedy natomiast w naszym odczuciu Dream powinien wygrać – zazwyczaj jest inaczej. O przełamanie tej klątwy, ‘Marzyciele’ mieli powalczyć z drużyną BES Boys BLUM. Zadanie biorąc pod uwagę miejsce rywali w ligowej tabeli – teoretycznie łatwe, to jednak ten, kto oglądał mecze ‘Chłopców’ z obecnego sezonu – miał prawo mieć inne zdanie. Nie ukrywamy, że liczyliśmy na to, że BES Boys BLUM na tle uznanego rywala zaprezentuje się co najmniej tak dobrze jak w poprzednim pojedynku obu drużyn, z sezonu Wiosna’22. Niestety – na nadziejach się skończyło. Na boisku numer trzy byliśmy świadkami bardzo dużej dysproporcji, która dzieliła obie drużyny. Prawdę mówiąc – BES Boys BLUM nie mogą tego tłumaczyć brakami kadrowymi, bo tych – w drużynie Dream Volley również nie brakowało, a nawet było ich więcej. Od początku pierwszego seta, Dream królował w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i nie miał problemów z tym, by ograć rywali do 13. Drugi set – to jeszcze lepsza gra drużyny Dream Volley i niestety – gorsza BES Boys BLUM. Już na początku tej partii, gracze w szarych trykotach wyszli na prowadzenie 12-4 i stało się jasne, która z drużyn po chwili wygra. Jeśli ktoś myślał, że może w trzecim secie coś się zmieni – był w dużym błędzie. Owszem – nie mający nic do stracenia ‘Chłopcy’ postanowili nieco zamieszać w pozycjach na boisku, ale efekt na pewno nie był lepszy od tego co widzieliśmy w dwóch pierwszych setach. Finalnie – Dream Volley zdominowało rywala i nie miało najmniejszych problemów z podniesieniem trzech punktów z parkietu.
Speednet – ZCP Volley Gdańsk 1-2 (21-18; 19-21; 16-21)
W zapowiedziach przedmeczowych dużo miejsca poświęciliśmy obecnym problemom Speednetu. Te – zniknęłyby jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki w momencie pewnej wygranej z drużyną ZCP. Biorąc pod uwagę historyczne spotkania obu drużyn, w których za każdym razem wygrywał Speednet – było to dość prawdopodobne. Pierwszy set zdawał się potwierdzać nasze predykcję. Po dobrej zagrywce Łukasza Żurkowskiego, Speednet objął prowadzenie 8-5 i mniej więcej trzypunktową przewagę, utrzymał aż do samego końca, ciesząc się tym samym z wygranej pierwszej partii. Druga odsłona rywalizacji – dla odmiany rozpoczęła się od identycznego prowadzenia 8-5, ale tym razem to ZCP było górą. Pod koniec środkowej partii, gracze Przemysława Wawera prowadzili nawet 19-14, ale po kolejnych świetnych zagrywkach ‘Żurka’, Speednet zniwelował stratę do zaledwie dwóch oczek (19-17). Ostatnie słowo w tej partii, należało jednak do ‘żółto-czarnych’, którzy po ataku Miłosza Bazylińskiego, doprowadzili do wyrównania w setach. W decydującym o zwycięstwie secie – zadziało się coś, co trudno racjonalnie wytłumaczyć. Po ataku Michała Doroza – Speednet zdawał się być na najlepszej drodze do zwycięstwa w meczu (15-11). Po chwili – świetną grą w bloku popisała się ekipa ZCP a to sprawiło, że czteropunktowa przewaga ‘Różowych’ została błyskawicznie roztrwoniona. Dalsza część seta to mnożące się błędy ‘Programistów’, którzy mając zwycięstwo na wyciągnięcie ręki – dali się przechytrzyć ‘żółto-czarnym’, którzy potwierdzają tym samym, bardzo wysokie aspirację w obecnym sezonie.
Flota Toyota Team 2 – Old Boys 1-2 (19-21; 21-18; 12-21)
Już w zapowiedziach przedmeczowych wyrażaliśmy nadzieje, że będzie to wyrównane i emocjonujące spotkanie. Wyłączając trzeciego seta – jesteśmy ukontentowani. Mimo straty kolejnego punktu, zadowoleni są również gracze Old Boys, którzy – uwaga tu ciekawostka – pozostają jedyną drużyną w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, która jak do tej pory nie zaznała goryczy porażki. Owszem w tabeli wszechczasów są drużyny takie jak Old Boys, które rozegrały 8 spotkań oraz takie, które mają ich ponad 100. Piszemy o tym teraz ponieważ uważamy, że w piątek było blisko ich pierwszej porażki. Mimo tego, że gracze z Pruszcza Gdańskiego świetnie weszli w mecz i prowadzili już 8-3, to w dalszej części – nieustępliwa Flota zdołała doprowadzić do wyrównania po 17. Był to moment, w którym drużyna w białych trykotach ewidentnie straciła moc z początku seta. W końcówce, bardzo ważne punkty dla swojej drużyny zdobyli Maciej Biesik oraz Tomasz Kryger. Wspomniane akcje, dały drużynie Old Boys prowadzenie, spokój, a po chwili wygraną seta. Drugi set rozpoczął się świetnie dla Floty, która objęła prowadzenie 9-5. Po kilku punktach wspomnianego wcześniej duetu Biesik&Kryger, zespół z Pruszcza doprowadził do wyrównania po 10. W dalszej części, Flota ponownie zdołała zbudować zaliczkę (18-16), której już nie wypuścili, doprowadzając do wyrównania stanu rywalizacji. Ostatni set to pokaz mocy podrażnionej drużyny ‘Staruszków’. Nie minęła chwila od gwizdka sędziego otwierającego starcie, a na tablicy wyników było już 14-4 dla Old Boys co było jednoznaczne z końcem emocji.
BEemka Volley – ZCP Volley Gdańsk 1-2 (12-21; 22-20; 16-21)
Po niezwykle ważnym zwycięstwie w meczu ze Speednetem, drużyna ZCP Volley Gdańsk przystąpiła do drugiego spotkania w piątkowy wieczór. Tym razem, mierzyli się oni z rywalem teoretycznie łatwiejszym. Poza dorobkiem z obecnego sezonu, wskazuje na to również to, że w odróżnieniu od Speednetu – BEemka zakończyła zmagania w sezonie Jesień’22 w grupie spadkowej. Wracając do piątkowego spotkania – te zaczęło się kapitalnie dla ‘żółto-czarnych’, którzy po kilku punktach Dawida Romaniszyna, objęli prowadzenie 10-6. Z czasem było już 18-9 i było to jednoznaczne z końcem emocji w tej partii. Druga odsłona była już zdecydowanie lepsza. Dość niespodziewanie, rozpoczęła się ona od prowadzenia 5-1 BEemki Volley. Mimo to – ZCP po trzech atakach z rzędu Mikołaja Lange wróciła po chwili do gry. W dalszej części seta BEemka posiadała jednak przewagę, która na tablicy wyników, wskazywała na 16-12. Jako, że ZCP miało przed oczami wizję przegranej seta sięgnęli po swoją tajną broń – Przemysława Wawera. Trzeba przyznać, że była to świetna decyzja, bo ‘żółto-czarni’ zdołali odrobić straty a nawet być już o włos od wygranej (20-18). Niestety dla nich na świetną zmianę na ‘podwyższenie bloku’ zdecydowali się również gracze BEemki. W końcówce Daniela Podgórskiego zastąpił Michał Banaś, który skutecznym blokiem wlał wiarę w serce ‘biało-niebieskich’. Po chwili bardzo ważne punkty w ataku zdobył Maciej Wysocki i finalnie – BEemka zdołała odwrócić losy rywalizacji i doprowadzić do wyrównania. Ostatni set przypominał bardziej to co oglądaliśmy w premierowej odsłonie. To ZCP dominowało w tej partii i bez większych problemów wygrali seta do 16. Dzięki dwóm zwycięstwom w piątkowy wieczór, ZCP wskoczyło na miejsce wicelidera rozgrywek.
Zmieszani – Dziki Wejherowo 3-0 (22-20; 21-18; 26-24)
Rywal, z którym Dziki miały doskonały bilans. Zgromadzeni na trybunach sympatycy drużyny z Wejherowa. Rywal, który przegrał dwa ostatnie spotkania w lidze i nie zdobył przy tym ani jednego punktu. Co mogło pójść nie tak? Witamy w świecie Dzików, którego nam – przedstawicielom innego gatunku, cholernie trudno pojąć. Wyobrażamy to sobie tak, że w siedzibie Dzików w piątkowy wieczór padły następujące słowa: ‘Bęben maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie wyniku. Dzisiejszy wynik to…. 0-3 dla Zmieszanych! Odłóżmy na chwilę żarty na bok, ale do diaska – kto mógł przewidzieć, że piątkowe spotkanie tak się potoczy? Pierwszy set rywalizacji mógł się podobać. Po bardzo wyrównanej grze obu ekip, na tablicy wyników było po 17. W końcówce, obie drużyny zaczęły popełniać sporo błędów i z tego chaosu – lepiej wyszli gracze Zmieszanych, którzy po ataku Marcina Gorlikowskiego, postawili kropkę nad ‘i’. Środkowa partia upłynęła pod znakiem nieznacznej, aczkolwiek stałej przewagi Zmieszanych, którzy utrzymywali rywala na bezpieczny dystans i finalnie wygrali seta do 18. Trzeci set to wyrównana walka, w której żadna ze stron nie chciała odpuszczać (15-15). W końcówce seta – po kilku punktach środkowego – Artura Maksimova, Zmieszani stanęli przed ogromną szansą na wygranie spotkania. Na tablicy wyników było bowiem 20-17. Zdobyć jeden punkt? Tak po prostu? Niee, to bez sensu. Zmieszani postanowili zadbać o emocję i po kilku błędach oraz świetnej gry z kontry Dzików – mieliśmy grę na przewagi, w której co rusz, obie drużyny stawały przed szansą na wygranie seta. Ostatecznie – sztuka ta udała się drużynie Edyty Woźny, która wygrała seta 26 do 24, a cały mecz 3-0.