Nie da się ukryć, że jeden dzień meczowy dostarczył nam więcej emocji niż cały poprzedni sezon. We wtorek poznaliśmy ostateczny skład grup mistrzowskiej oraz spadkowej. Z pierwszą porażką w lidze musiała pogodzić się drużyna ze Stężycy, która przegrała prestiżowe starcie z Volley Gdańsk. Ci ostatni wyglądają na ekipę, która jest w stanie wygrać wszystkie spotkania w sezonie. Zapraszamy na podsumowanie wtorkowej serii gier!
Prototype Volleyball – Kraken Team 0-3 (10-21; 9-21; 17-21)
Rzadko zdarza się, aby mecz, który ma rozegrać drużyna był dla jej zawodników równie istotny jak spotkanie innej ekipy, które rozgrywane jest na boisku równoległym. Chcąc awansować do grupy mistrzowskiej drużyna Kraken musiała wygrać ostatnie dwa spotkania w stosunku 3-0 i liczyć na potknięcie Prometheus i stratę choćby seta. Niestety dla nich, plan udał się tylko w połowie. Gracze Wojciecha Elminowskiego udźwignęli ciężar, które niosły za sobą ostatnie rozgrywki w lidze i zwyciężyli w swoich spotkaniach, zgodnie z założonym planem. W meczu z Prototype byli drużyną zdecydowanie lepszą i zasłużenie wygrali w stosunku trzy-zero. Jakiś czas temu do drużyny dołączył atakujący Robert Skwiercz, dzięki któremu ‘Bankowcy’ mogli przesunąć Arkadiusza Wasilewskiego na przyjęcie. Taki ruch okazał się dobrym rozwiązaniem i wydaje się, że Robert był ostatnim z elementów układanki, który był niezbędny do utworzenia całości (w tym przypadku drużyny). Bankowcy wyglądają obecnie bardzo dobrze, o czym przekonują się ich kolejni rywale. Jeśli chodzi o Prototype to w ich szeregach widoczny był brak libero Łukasza Chojnackiego oraz wicelidera najlepiej blokujących graczy ligi – Karola Grajewskiego. W drużynie Prototype nie dojechał każdy z elementów składający się na ostateczny sukces drużyny. Brakowało trochę obrony, trochę ataku, trochę asekuracji, a i z zagrywką bywało lepiej. Niestety, w taki sposób nie da się wygrać z ‘Bankowcami’. Ci po zwycięstwie szybko udali się na boisko numer 1, aby dopingować ekipę Nasz-Dach Stężyca. Niestety dla nich, Stężyczanie wykręcili im halloweenowego psiukusa i przegrali ostatniego seta, w związku z czym Kraken zagra w grupie spadkowej.
Nasz-Dach Stężyca – Prometheus 2-1 (21-17; 21-14; 20-22)
Gracze ze Stężycy z pewnością nie tak wyobrażali sobie spotkanie przeciwko Prometheus. Chcąc wygrać w lidze i mając rywala na deskach, trzeba wykorzystać zamroczenie przeciwnika. Początek spotkania nie zwiastował kłopotów graczy, którzy wygrali jak dotąd osiem meczów z rzędu. W mecz kapitalnie weszło trzech zawodników, którzy od początku sezonu walczą o miano najlepiej punktujących graczy ligi. Mowa tu o Piotrze Skowrońskim, Karolu Richercie oraz Piotrze Labudzie. Przewaga, którą osiągnięto dobrą grą wspomnianej trójki oraz zaskakującemu rozegraniu Rafała Grzenkowicza, była na tyle duża, że stało się jasne, która z drużyn wygra seta. Pod koniec tej odsłony, w poczynania wicelidera wkradło się trochę nerwowości i przewaga stopniała do kilku punktów, co ostatecznie doprowadziło do zakończenia seta w stosunku 21-17. W drugiej odsłonie ponownie lepszą ekipą była wspomniana drużyna ze Stężycy. Wygraną w tej partii chciał pokrzyżować dobrze dysponowany Kostiantyn Kravchuk oraz Dmytro Moroziuk, który z uwagi na kontuzję ręki grał tego dnia na środkach przeciwbólowych. Kto wie jak zakończyłaby się trzecia partia gdyby nie to poświęcenie najskuteczniejszego gracza Prometheus? Gdy wydawało się, że pociąg z napisem ‘grupa mistrzowska’ odjeżdża ekipie zza wschodniej granicy, ci zdobyli w sobie pokłady ambicji oraz woli walki, która pozwoliła im wygrać seta i zapewnić sobie udział w elicie. Trzecia odsłona była jedną wielką oraz, co najważniejsze, skuteczną gonitwą. Przez większość seta to faworyt prowadził i drużyna Prometheus wyszarpała punkt dopiero w samej końcówce. Po meczu, w ich szeregach zapanowała prawdziwa radość. Runda zasadnicza była dla nich prawdziwym rollercoasterem. Na szczęście dla nich z happy-endem!
Volley Gdańsk – Trójmiejska Strefa Szkód 3-0 (23-21; 21-14; 21-17)
Rywalizacja pomiędzy drużynami nie budziła już tylu emocji co spotkanie, które odbyło się w drugiej połowie czerwca. Wtedy drużyny walczyły o mistrzostwo w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, a we wtorkowy wieczór mecz był jednym z wielu spotkań rozegranych w pierwszej lidze. Rywalizacja nie niosła za sobą takiego ciężaru gatunkowego. TSS w tym sezonie nie ma już szans na mistrzostwo więc do spotkania z faworyzowaną ekipą Volley przystąpili z nadzieją na pozostawienie po sobie dobrego wrażenia. Czy ta sztuka im się udała? Jesteśmy przekonani, że tak. TSS zagrał spotkanie lepsze o minimum jeden poziom niż w meczu decydującym o mistrzostwie. Być może wpływ na to miała mniejsza presja, z którą musiała się zmierzyć drużyna? W pierwszym secie wyglądało to tak, jakby obie drużyny były na bardzo wyrównanym poziomie, a patrząc chociażby na tabelę, widzimy jaka jest różnica w tym sezonie. Stoimy na stanowisku, że ta odsłona będzie długo rozpamiętywana przez ‘Czarnych’, którzy mieli Volley na widelcu. Przy piłce setowej na zagrywce pomylił się kapitan drużyny TSS i Volley doprowadziło do wyrównania, a następnie przechyliło szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wygrana ta uskrzydliła obecnych mistrzów i druga oraz trzecia partia była już rozegrana tak, jak życzyliby sobie tego gracze Volley – pod ich dyktando.
Straż Pożarna Gdańsk – Asy B Klasy 2-1 (21-13; 21-18; 15-21)
Nie przypominamy sobie chyba dnia meczowego, w którym Asy B Klasy nie zamieszaliby w składzie, a dokładniej – w ustawieniu. We wtorkowym pojedynku, po kontuzji, wrócił Bartosz Nydza. Ze składu wypadł natomiast libero drużyny, Bartosz Gruszka, a na jego miejsce przesunięty został, zmagający się z urazem, atakujący Kuba Ciesielski. Należy nadmienić, że w ostatnich trzech spotkaniach, ten ostatni zagrał na trzech różnych pozycjach i całkiem poważnie zastanawiamy się czy w kolejnym meczu nie zagra na rozegraniu. Wydaje się to raczej wątpliwe, bowiem na tej pozycji w Asach niepodzielnie króluje Mateusz Dobrzyński. Z całą pewnością gracza takiego kalibru chcieliby mieć w składzie przedstawiciele każdej z drużyn. Mimo wszystko, pewne perturbacje z ustawieniem oraz dobra dyspozycja Strażaków sprawiła, że to ‘Mundurowi’ cieszyli się z wygrania pierwszego seta. Trzeba oddać królowi co królewskie i przyznać, że pierwszy set w ich wykonaniu był naprawdę świetny. We wtorkowy wieczór, po drużynie Oresta Lewosiuka widać było, że rozkręca się z każdą kolejną piłką. Drugi set w ich wykonaniu był już dużo lepszy. Asiory przegrały tę partię do 18 i stało się jasne, że jeśli nie mogą wygrać spotkania to muszą powalczyć o choćby jeden punkt. Zastanawiamy się, jaki wpływ na ich lepszą dyspozycję miała kontuzja Sebastiana Markiewicza ze Straży, który z powodu urazu stawu skokowego musiał opuścić parkiet. Trzeci set to niejako potwierdzenie poprzednich słów. ‘Bordowi’ wyglądali w nim naprawdę dobrze i wygrali zasłużenie do 15. W pomeczowej analizie Sypacz Asów – Mateusz Dobrzyński przyznał, że drużyna gra lepiej kiedy nie ma presji na wynik, a liczy się dobra zabawa. Dzięki zdobyciu jednego punktu, Asy przesuwają się w górę tabeli, na przedostatnie miejsce. Jeśli chodzi o Strażaków, to od ostatniego miejsca dzielą ich trzy punkty. Z jednej strony, jest to jakaś zaliczka, a z drugiej zapowiedź niesamowitych emocji, do których dojdzie w grupie spadkowej.
Prototype Volleyball – Trójmiejska Strefa Szkód 0-3 (10-21; 10-21; 16-21)
Tak jak pisaliśmy po spotkaniu z Intermarine, widać że Trójmiejska Strefa Szkód przypomniała sobie jak gra się w siatkówkę. Jako Redakcja przewidywaliśmy, że to musi w końcu zaskoczyć. Już mecz z Volley pokazał, że będzie to trudne spotkanie dla drużyny Prototype. Mimo, iż obie drużyny o godzinie 21:30 przegrały swoje spotkania, to nie da się ukryć, że do bezpośredniej rywalizacji podchodzili z innym nastawieniem. Podczas gdy TSS zaprezentował się naprawdę dobrze z faworyzowaną drużyną Volley Gdańsk, to Prototype w spotkaniu z Kraken wypadł blado. Wśród ‘Transformersów’ widać ostatnio nutkę zniechęcenia. Bezpośrednia rywalizacja rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny Patryka Pleszkuna. Bardzo udany początek zmusił graczy Prototype do wzięcia czasu przy stanie 3-11. W tej odsłonie świetną partię rozgrywał Wojciech Ingielewicz, dla którego był to prawdopodobnie najlepszy mecz w sezonie. Na początku drugiego seta wydawało się, że Prototype zaprezentuje się lepiej. Kilka wyrównanych piłek i TSS znów zdołał wyjść na prowadzenie. Można powiedzieć, że Prototype miało długi przestój, bowiem przy dobrej zagrywce Patryka Pleszkuna, na tablicy wyników po chwili widniał wynik 5-13. Odsłona ta zakończyła się identycznym wynikiem jak pierwszy set. Spotkanie było prawdopodobnie najsłabszym meczem Transformersów od początku ligi. Tak naprawdę, na miarę swoich możliwości zaprezentowali się tylko w pierwszej połowie trzeciego seta. W ich szeregach najjaśniejszym punktem był Michał Markiewicz, który był jednym z nielicznych graczy swojej drużyny, którzy ‘dojechali’ na to spotkanie. Michał próbował mobilizować swoich współpartnerów do lepszej gry, lecz pomogło to tylko do momentu kiedy TSS wrzucił drugi bieg i zdołał odjechać swoim przeciwnikom, dzięki czemu po raz pierwszy w tym sezonie zgarnia komplet punktów.
Volley Gdańsk – Nasz-Dach Stężyca 2-1 (20-22; 21-17; 21-13)
Mecz pomiędzy dwiema niepokonanymi jak do tej pory drużynami elektryzował kibiców Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Obie ekipy wygrały swoje spotkania, które miały zaplanowane na godzinę 21:30 i do rywalizacji przystępowały z dziewięcioma zwycięstwami na koncie. Patrząc na jakość spotkania można żałować, że mecz rozpoczął się dopiero o godzinie 22:30. Tak późna pora nie przestraszyła jednak części kibiców siatkówki w najwyższym amatorskim wydaniu. Obie drużyny nie zawiodły i spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie. W pierwszym secie, do stanu 8-8 oba teamy zdobywały punkty na przemian. W dalszej części Volley zdołało uzyskać kilkupunktową przewagę i gdy wydawało się, że spokojnie zdołają wygrać spotkanie, stało się coś czego gracze nie rozumieją do teraz. Volley prowadziło już 15-9, a w końcówce mieli trzy piłki setowe. Ostatecznie Stężyczanie obronili kilka piłek, doprowadzili do wyrównania, a następnie po bloku Alana Drywy, wygrali seta do 20. Trzeci stracony przez Volley w tym sezonie set stał się faktem. W drugim secie drużyny swoją grą ponownie wynagrodziły zgromadzonym kibicom godzinę rozgrywania meczu. W tej części Stężyczanie prowadzili już 15-13 i wydawało się, że dojdzie do pierwszej w historii przegranej ekipy ‘Żółto-czarnych’. Tak się jednak nie stało, bowiem Volley wytrzymał ciśnienie i dzięki bardzo dobrej grze środkowego Dariusza Kuny oraz atakującego Daniela Koski, zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatnia partia była już najmniej emocjonująca. Pewnie wygrali ją obecni mistrzowie i dzięki temu są drużyną, która wygrała w SL3 dwudziesty trzeci mecz z rzędu. ‘Żółto-czarni’ wypracowali sobie również bardzo dobrą zaliczkę przed rundą mistrzowską i na obecną chwilę są głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu.