Miesiąc: październik 2020

Matchday #25

Za nami kolejny tydzień rozgrywek. W środowej serii gier doszło do ośmiu z dziewięciu zaplanowanych pojedynków. Wszystko za sprawą tego, że problemy kadrowe uniemożliwiające grę miała drużyna BL Volley. W najciekawszym meczu, które może mieć ogromne znaczenie dla ostatecznego kształtu grupy spadkowej w pierwszej lidze Oliwa Team po raz drugi pokonała ekipę Speednetu, nad którą, w ostatnim czasie zbierają się czarne chmury.

Chilli Amigos – Allsix by Decathlon 3-0 (21-14; 21-16; 21-14)

Jeśli ktoś, miał wątpliwości, w jaki sposób zareaguje drużyna Chilli Amigos po ostatniej porażce z drużyną Bombardierów, ten dostał odpowiedź błyskawicznie, bowiem już w pierwszym secie. Ich środowym rywalem była drużyna dużo bardziej wymagająca. Drużyna, którą stać na to, aby po raz pierwszy w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta zająć miejsce na podium. Mało brakowało, a mecz przeciwko Chilli Amigos drużyna Allsix by Decathlon musiałaby zacząć w niekompletnym składzie. Wszystko za sprawą potężnych korków, spowodowanych protestami na ulicach Trójmiasta. Ostatecznie, tuż przed meczem do zespołu dołączyło dwóch graczy i ekipy mogły bez przeszkód rozpocząć mecz. Ten zdecydowanie lepiej rozpoczęli gracze w czerwonych koszulkach. Po punktowym bloku Michała Kowalewskiego oraz dwóch asach serwisowych Daniela Gołuńskiego drużyna Amigos prowadziła już 6-1. Z biegiem czasu sytuacja zbytnio się nie zmieniła. Chilli nadal posiadało sporą przewagę, którą zawdzięczali dobrej grze oraz temu, że ich rywale mieli duży problem z wykończeniem własnych akcji. Kiedy już atakowali, najczęściej robili to albo w out albo w pół siatki. Ostatecznie Chilli spokojnie dowiozło prowadzenie do końca i drużyny mogły skupić się już na kolejnych odsłonach. Drugi set zaczął się od bardzo długiej wymiany, po której ostatecznie punkt zdobyli gracze Allsix by Decathlon. Wydawało się, że być może to właśnie ta akcja będzie momentem zwrotnym w drużynie. Często ze środka atakował dobrze dysponowany tego wieczoru Jakub Mierzicki. Po chwili Allsix prowadził już trzema oczkami, lecz po chwili, wskutek kilku błędów w komunikacji, przewaga ta została roztrwoniona. Końcówka seta należała już do graczy Chilli, którzy zdołali odjechać swoim rywalom i wygrać tę partię do 16. Trzeci set zaczął się od kilku nieudanych zagrywek drużyny Allsix. Trzeba przyznać, że tego wieczora drużyna Rafała Liszewskiego oddała swoim rywalom mnóstwo piłek za darmo. Dodatkowo, w partii tej drużyna próbowała zmienić nieco oblicze gry i Daria Kwiatkowska przeszła z libero na rozegranie. Mimo, to trzeci set ponownie należał do Chilli Amigos, które wygrało spotkanie 3-0 i zmazało plamę po ubiegłotygodniowej porażce.

Oliwa Team – Speednet 3-0 (21-12; 21-19; 21-16)

Wyprzedźmy fakty i zacznijmy od końca. Oliwa Team wygrywa drugie spotkanie w sezonie Jesień’20. Co ciekawe, oba zwycięstwa zostały odniesione z tą samą drużyną – Speednet. Od razu uprzedzamy, nie będzie to laurka dla drużyny ‘Programistów’. Po siódmej ligowej porażce ekipa spada na samo dno tabeli. To, co udało się w poprzednim sezonie, na chwile obecną, biorąc pod uwagę dyspozycję drużyny, a także problemy kadrowe, brzmi jak scenariusz absurdalny. Patrząc na to, jak w ostatnim czasie prezentuje się drużyna zastanawiamy się, czy załapaliby się obecnie do top5 w drugiej lidze. Dodatkowo, gdybyśmy mieli wymienić obecnie pozytywy w drużynie ‘Programistów’ to po kilkunastu minutach drapania się po głowie, napisalibyśmy to, że mają jedne z najładniejszych strojów w lidze. Ostatnie mecze pokazały, ile dla drużyny znaczy nieobecny w ostatnim czasie Grzegorz Gnatek. Podsumowując sytuację ‘Programistów’ napiszemy tyle, że do niedawna nie wyobrażaliśmy sobie scenariusza, w którym mogłoby ich zabraknąć w elicie. Obecnie, trudniej sobie wyobrazić, że drużyna zdoła się utrzymać niż to, że spadnie do drugiej ligi. Ich przeciwnik z kolei, jest w zupełnie innej sytuacji. Do niedawna drużyna Dawida Karpińskiego była bez wahania wskazywana palcami jako ta, której dni w najwyższej klasie rozgrywkowej są policzone. Przez większość sezonu drużyna okupowała ostatnie miejsce w tabeli. Dzięki wygranej ze Speednetem sytuacja ta się diametralnie zmieniła i obecnie ekipa wskoczyła na miejsce barażowe, a ich szanse na utrzymanie są naprawdę duże.

Sprężystokopytni & Kitku – ACTIVNI Gdańsk 3-0 (21-14; 21-12; 21-13)

Tak jak wspominaliśmy wielokrotnie, sytuacja w tabeli sprzed kilku kolejek nie była w kontekście drużyny Sprężystokopytnych & Kitku odzwierciedleniem ich prawdziwego potencjału. Przypomnijmy, że ekipa Kacpra Goszczyńskiego grała teoretycznie najtrudniejsze spotkania w pierwszej części sezonu. Jesteśmy dalecy od tego, aby przyznawać punkty jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, ale nie dało się ukryć, że to ekipa S&K była zdecydowanym faworytem spotkania. Mimo to scenariusz, w którym ACTIVI zdobędą choćby punkt nie był wizją, po której przedstawieniu ludzie wytykaliby nas palcami i uznawali za płaskoziemców. Najbliżej zdobyczy punktowej gracze Artura Kurkowskiego byli w pierwszym secie. Do pewnego momentu drużyna ACTIVNYCH prowadziła w tej partii (10-8). Ktoś, kto śledził dotychczasowe spotkania obu ekip wiedział, że ta sytuacja może się za chwilę zmienić. Sprężystokopytnym w obecnym sezonie dość często zdarzały się sety, gdy to ich rywale mieli lepsze początki, po których drużyna S&K musiała się omen nomen ‘SPRĘŻYĆ’. Jeśli chodzi o ACTIVNYCH to również wielokrotnie oglądaliśmy już mecze, w których drużyna przez dłuższy moment nie mogła zrobić przejścia. Podobnie było i tym razem, kiedy S&K narzucili swoje tempo i wygrali tę partię do 14. Drugi set zaczął się od kolejnej zmory ACTIVNYCH – problemów z przyjęciem. Na zagrywce Michał Ryński siał w tym elemencie totalne spustoszenie wśród rywali i poniekąd ułożył tego seta od początku. W dalszej części nie było zaskoczenia i faworyzowana drużyna pewnie wygrała tę partię do 12. Ostatni set również nie był najlepszym w wykonaniu ACTIVNYCH. Tym razem na tapecie pojawiły się błędy własne. Po jednym z nich, ich rywale prowadzili już 16-8, co oznaczało, że można było powoli odtrąbić koniec meczu.

BL Volley – Range Soft VT 0-3 (0-21; 0-21; 0-21)

Drużyna BL Volley z powodu braków kadrowych przegrała spotkanie walkowerem. Wynik zawodów został zweryfikowany jako 3-0 (21-0; 21-0; 21-0) dla drużyny Range Soft VT.

Team Looz – Speednet 2 2-1 (23-21; 11-21; 21-19)

W ostatnim czasie nie szczędziliśmy gorzkich słów dla drużyny Speednetu 2. Cóż, drużyna zareagowała na krytykę w najlepszy możliwy sposób – zaprezentowała się bardzo dobrze w meczu z Team Looz i mało brakowało, aby to właśnie oni cieszyli się z wygranej. Jakby tego było mało, mogła to być wygrana w stosunku 3-0. Połowa pierwszego seta była bardzo wyrównana. O tym, jak skupieni do spotkania podeszli gracze w różowych koszulkach niech poświadczy fakt, że w trakcie meczu było cicho jak na pogrzebie. Poza tym, że atmosfera nie przypominała typowego Speednetu to i gra miała mało wspólnego z drużyną, która przegrała dziewięć dotychczasowych spotkań w sezonie Jesień’20. W drugiej części pierwszego seta Looz prowadził już 16-12 i wydawało się, że zaraz drużyny zmienią strony. Tymczasem niezłą serię zaliczyli gracze w różowych koszulkach i na tablicy wyników mieliśmy remis 16-16. W końcówce, przy stanie 20-18, gracze Team Looz ponownie nie potrafili postawić kropki nad ‘i’, po czym ich rywale doprowadzili do wyrównania i po chwili to oni mieli piłkę setową. Ostatecznie, po emocjonującej końcówce seta, wygrała faworyzowana drużyna Team Looz. To, czego nie udało zrobić się w pierwszym secie, gracze Speednetu odrobili z nawiązką w drugiej partii. To właśnie w niej podopieczni Mateusza Urbanowicza rozbili swoich rywali do 11. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który od początku był bardzo emocjonujący. O tym, że było to spotkanie prawdziwych wojowników niech poświadczy fakt, że kontuzji w trakcie seta nabawili się Łukasz Anyszkiewicz oraz Bartłomiej Szcześniak. Ani jeden ani drugi ani pomyśleli o tym, aby skapitulować i mimo dyskomfortu chcieli doprowadzić do wygranych swoich drużyn. Mimo tego, że w połowie seta na tablicy wyników widniał wynik 14-9 dla Speednetu to ostatecznie ich rywale pokazali się w końcówce z lepszej strony i niemal wyszarpali swoim rywalom zwycięstwo z rąk.

Letni Gdańsk – Piękni i Młodzi 0-3 (16-21; 9-21; 9-21)

Dziewiątym rywalem w sezonie Jesień’20 dla drużyny Pięknych i Młodych była ekipa Letniego Gdańska. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że z dotychczasowych rywali, z którymi zmagali się gracze Pięknych i Młodych to właśnie Letni Gdańsk wyglądał na ekipę, która mogłaby napsuć najwięcej krwi drużynie Radosława Koniecznego. Czy miało to potwierdzenie na parkiecie? Z całą pewnością nie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co działo się w drugim i trzecim secie. Jeśli wycięlibyśmy tylko pierwszego seta to z pewnością chwalilibyśmy drużynę Letniego. To właśnie w pierwszym secie drużyna Piotra Kamińskiego wyszła na parkiet jak gdyby zapomniała, z kim przyszło im się mierzyć. Taką postawę trzeba chwalić. Często zdarzało się, że po samym spojrzeniu na rozgrzewkę przedmeczową drużyny Pięknych i Młodych, rywale mieli za przeproszeniem pełne gacie. Tu nie było tego widać. Mimo, że jakość w drużynie PiM aż kipi, nie są ekipą, która w trakcie spotkania ustrzeże się błędów. Po kilku z nich, przy jednoczesnej dobrej grze Letników, na tablicy wyników był remis 14-14. Po chwili, zarzucony został wielokrotnie grany scenariusz pt. ‘odjazd’. Finalnie, partia ta zakończyła się wynikiem 21-16 dla PiM. Drugi i trzeci set był już na tyle jednostronnym pojedynkiem, że gracze Letniego Gdańska mogą cieszyć się z tego, że rozładowała się kamerka, którą przeprowadzaliśmy live na naszym fanpage. Zwolennicy teorii spiskowych, prawdopodobnie dopatrzyliby się tu wykorzystania umiejętności służbowych graczy drużyny LETNI Gdańsk i posądzili któregoś z graczy o to, że maczał w tym palce. Na koniec słówko o personaliach. Do składu po kilkumiesięcznej przerwie spowodowaną kontuzją wrócił Michał Mysłek (Letni Gdańsk), co w dobie niepokojących informacji zdrowotnych, którymi zalewają nas z każdej strony jest zawsze pozytywną informacją.

PROtotype Volleyball – Epo-Project 0-3 (13-21; 14-21; 18-21)

Uczestnicy Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, którzy grają z nami od kilku sezonów doskonale wiedzą o tym, że bardzo często bywa tak, że po naszej zapowiedzi czy opisie sytuacja diametralnie się zmienia. Kiedy piszemy, że ekipa zagrała jednego dnia koncert – na drugi dzień w łeb. Kiedy piszemy, że we wtorek był piach, w środę jak gdyby nigdy nic ekipa gra mecz sezonu. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że dopiero co wychwalaliśmy wniebogłosy drużynę Prototype Volleyball, która raptem 24 h wcześniej niczym wytrawny gracz ograła swojego rywala. Mowa tu oczywiście o spotkaniu, w którym przeciwnikiem ‘Transformersów’ była ekipa AVOCADO friends. Tak jak już zdążyliście się zapewne domyślić, w środowy wieczór to PROtotype Volleyball wcielił się w rolę ucznia, a na wykład pod tytułem: (jak grać, jak grać w obronie, jak grać w ataku, jak grać w każdym innym elemencie) – dowolne skreślić, zaprosili ich gracze Epo-Project. Po wtorkowym spotkaniu PROtotype Volleyball pisaliśmy, że było ono jednym z ich najlepszych w obecnym sezonie. Cóż, o drużynie Epo w kontekście środowego spotkania możemy powiedzieć dokładnie to samo. Jesteśmy przekonani, że tak grająca drużyna byłaby w stanie namieszać również w grupie mistrzowskiej. Króciutko o meczu. Pierwszy i drugi set to zdecydowana przewaga drużyny Epo-Project. Tak naprawdę, realne zagrożenie gracze w zielonych koszulkach mogli poczuć w trzecim secie, kiedy znany był już zwycięzca spotkania. Mimo wyrównanej partii, ponownie podopieczni  Przemka Walczaka wygrali tę partię. To, co rzucało się w oczy na przestrzeni całego meczu to kapitalna gra w obronie ekipy z Epo. Po takim meczu ich hasztag #gramydlaŻukowa sprawia, że mieszkańcy tego miasta mogą czuć prawdziwą dumę.

Zmieszani – Piękni i Młodzi 0-3 (7-21; 13-21; 10-21)

Nie wiemy czy przypadkiem nie był to cios, wymierzony z premedytacją prosto na szczękę Redakcji. W zapowiedzi przedmeczowej wskazaliśmy na to, że drużyna Zmieszanych najlepsze fragmenty w spotkaniach z faworyzowanymi rywalami miała w pierwszym secie. Cóż, po pierwszym secie można było z przerażeniem spoglądać na to, co będzie działo się dalej. Jeśli słowa z zapowiedzi by się potwierdziły to drużynę Zmieszanych czekałaby chyba najbardziej dotkliwa porażka w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Drużyna Radosława Koniecznego przez cały czas kontrolowała przebieg pierwszego seta. W tej partii gracze w granatowych koszulkach pozwolili swoim rywalom na zdobycie zaledwie siedmiu punktów. Druga partia, o dziwo, zaczęła się od prowadzenia Zmieszanych (6-2). Po przespanym początku ruszyła maszyna i po chwili Piękni i Młodzi prowadzili już (10-7). Mimo to, drużyna Edyty Woźny pokazała prawdziwe serducho i zdołali doprowadzić do stanu (11-13). Wola walki to jedno, a umiejętności drugie. Nie ma się co oszukiwać, te były po stronie PiM, dzięki czemu po serii punktów drużyna ta wygrała 21-13. Trzeci set przypominał bardziej pierwszą niż drugą partię. Piękni i Młodzi już na początku wypracowali sobie solidną zaliczkę i kwestia wygranej seta była formalnością. Spotkanie ze Zmieszanymi było dziesiątym zwycięstwem z rzędu w stosunku 3-0. Sytuacja ta jest absolutnie bezprecedensowa.

Tufi Team – BES-BLUM Kraken Team 2-1 (11-21; 21-17; 22-20)

O tym, że nie będzie to dla trzeciej siły obecnego sezonu ‘spacerek’, wiedzieliśmy na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Drużyna BES-BLUM Kraken Team już we wtorkowym spotkaniu potwierdziła, że stać ich na to, aby powalczyć z teoretycznie silniejszymi rywalami. Jak okazało się w środowy wieczór, słowa te nie były pustymi sloganami. Pomimo, że w drużynie Kraken Team zabrakło zarówno Pawła Pallacha jak i Arkadiusza Wasilewskiego to ekipa Ryszarda Nowaka wygrała pierwszego seta i co tu dużo mówić – dokonała tego w sposób imponujący. Mimo, że to Tufi lepiej rozpoczęło seta (6-3), drużyna zdołała w porę zareagować i po chwili po raz pierwszy w trakcie tego spotkania wyszli na prowadzenie (9-8). Są rzeczy, które trudno jest jakoś logicznie wytłumaczyć. W przypadku meczu obu drużyn było takich momentów co najmniej kilka. Jak wytłumaczyć bowiem, ęe drużyna, która lepiej zaczęła seta do końca jego trwania zgarnęła zaledwie pięć punktów przy jednocześnie osiemnastu oczkach rywali? Podczas gdy Kraken był w tej partii w gazie, ich rywale mieli potężne problemy z wykończeniem. Finalnie, Kraken wygrał tę partię do 11, co jest tożsame z tym, że była to najwyższa porażka w secie w historii występów Tufi w SL3. Drugi set rozpoczął się lepiej dla Krakena i przez dłuższy czas wydawało się, że w meczu dojdzie do sporej niespodzianki. Gdy po asie serwisowym Łukasza Grzyba Kraken wyszedł na prowadzenie 13-7, o czas poprosił Mateusz Woźniak. Zastanawiamy się, o czym rozmawiali gracze obu drużyn w tej krótkiej przerwie, ale od tego momentu oblicze spotkania całkowicie się zmieniło. Tufi zaczęło gonić swoich rywali i po chwili zrobiło się zaledwie 15-14 dla drużyny Ryszarda Nowaka. To nie był jednak koniec serii Tufi i po chwili brązowi medaliści sezonu Jesień’19 cieszyli się z wygrania seta. Trzeba przyznać, że była to pogoń doprawdy imponująca. Trzeci set był najbardziej wyrównany, a jednocześnie najmniej szalony. Obie drużyny od początku do końca szły ‘łeb w łeb’, ale ostatecznie to Tufi Team po kiwce Sławomira Kudyby cieszyło się z wygrania spotkania.

Zapowiedź – MATCHDAY #25

Dziewięć spotkań, które zaplanowaliśmy na środowy wieczór powinno dać nam odpowiedzi na kolejne pytania. O kolejny krok, a nawet dwa w kierunku mistrzostwa drugiej ligi postarają się gracze Pięknych i Młodych. Ponadto, pasjonująco zapowiada się spotkanie w grupie spadkowej, w którym Oliwa Team podejmie ekipę Speednetu oraz w dolnych partiach drugiej ligi, gdzie rękawice skrzyżują BL Volley z Range Soft VT. Zapraszamy na zapowiedź środowej serii gier!

Chilli Amigos – Allsix by Decathlon

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Nie chcemy się zbyt długo znęcać nad drużyną Chilli Amigos. Prawdziwą traumą, poza przegraną w spotkaniu z Bombardierami był tydzień przerwy w rozgrywkach. Jesteśmy przekonani, że gdyby była taka możliwość to ‘Papryczki’ z całą pewnością chciałyby rozegrać kolejne spotkanie w lidze tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Od razu po zakończonym meczu było widać, że sportowa złość aż w nich kipi. Z drugiej strony, nie ma się co temu za specjalnie dziwić. Przegrywając mecz, drużyna Chilli traci do lidera trzeciej ligi już cztery punkty. Gdyby ekipa Chilli Amigos zrobiła to, co należało zrobić będąc faworytem spotkania, wygrywając do końca ligi wszystkie spotkania 3-0 to zajęliby oni pierwsze miejsce w trzeciej lidze. Taki scenariusz nadal jest możliwy, ale mówiąc wprost – trochę się pokomplikowało. Czy drużyna zareaguje w najlepszy możliwy sposób i wygra nadchodzące spotkanie? Mimo ostatniej wpadki nadal będą faworytami. Z tyłu głowy nadal mamy spotkanie, które obie drużyny rozegrały dwa tygodnie temu. Wtedy Amigos dość gładko pokonali drużynę Allsix w stosunku 3-0. Trzeba jednak przyznać, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu drużyny Rafała Liszewskiego. Drużyna Decathlonu, o czym już wielokrotnie wspominaliśmy, dysponuje naprawdę dużym potencjałem, ale często zdarzają im się wahania formy. Gdy tylko ją ustabilizują na swoim wysokim poziomie to zdecydowanie stać ich na zajęcie miejsca na podium rozgrywek, co byłoby ich pierwszym tego typu sukcesem w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Aby tak się stało, drużyna nie powinna pozwolić na podobną porażkę jak w poprzedniej, bezpośredniej rywalizacji.

Typ Redakcji: Chilli Amigos

Typ Eksperta (Maciej Kot): Chilli Amigos

Oliwa Team – Speednet

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Mecz pomiędzy Oliwą Team a Speednetem może mieć kluczowe znaczenie w kontekście spadku lub utrzymania jednej z drużyn. Przypomnijmy – obecnie obie drużyny okupują dwa ostatnie miejsca i jeśli się to szybko nie zmieni – na wiosnę obie będą razem rywalizować, ale w drugiej lidze. Po dziewięciu spotkaniach rundy zasadniczej, obie ekipy zgromadziły na swoich kontach po osiem punktów. Mimo to, Speednet wygrał aż o dwa spotkania więcej. Oliwiacy zawdzięczają swoją liczbę punktów temu, że kiedy przegrywali to bardzo często udawało im się wyrwać choć jeden punkt. Ponadto, drużyna Dawida Karpińskiego wygrała jedno spotkanie kiedy ich rywalem byli …gracze Speednetu. Do bezpośredniej rywalizacji pomiędzy drużynami doszło dwa tygodnie temu. W tym, że to Oliwiacy wygrali tamto spotkanie nie bez znaczenia pozostawał fakt, że ich rywale zagrali w ‘kółeczku’ i był to bodajże jedyny taki przypadek w pierwszej lidze w obecnym sezonie. To zwycięstwo za komplet oczek pozwoliło Oliwie przedłużyć swoje nadzieje związane z utrzymaniem w lidze. Z kolei wydaje się, że dla drużyny Mateusza Urbanowicza było to spotkanie, które podcięło im skrzydła. W kolejnym meczu, gracze w różowych koszulkach ponownie zmagali się z problemami kadrowymi i ponownie przegrali mecz w stosunku 3-0. Jeśli ekipa ‘Różowych’ chce się utrzymać to uważamy, że jest to jedna z ostatnich okazji do wzięcia się w garść. Z drugiej strony, czy ‘Programistów’ na to stać? W nadchodzącym meczu to ich rywale – Oliwa Team będzie nieznacznym faworytem. Nie zważając na inne rzeczy, drużyna, która przegra to spotkanie, będzie już jedną nogą w niższej klasie rozgrywkowej.

Typ Redakcji: Oliwa Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Oliwa Team

Sprężystokopytni & Kitku – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Pojedynek ze Sprężystokopytnymi & Kitku będzie trzecim z czterech bardzo wymagających spotkań z rzędu, które graczom ACTIVNYCH zafundowała Redakcja. Początek tej wymagającej drogi to spotkanie z Dream Volley, które drużyna przegrała w stosunku 0-3. Kolejnym rywalem była drużyna DNV GL S*M*A*S*H, która w ostatnim czasie spuściła nieco z tonu, ale do niedawna można było o nich mówić jako o rewelacji rozgrywek. Rywalem numer trzy będzie ekipa Kacpra Goszczyńskiego, a kolejny tydzień to mecz z Nielotami. Cóż, widywaliśmy już bardziej korzystne terminarze. Ten przypomina nam trochę harmonogram spłat kredytu hipotecznego. Można się wściekać, można tupać nóżkami, można oponować, ale koniec końców ten przykry obowiązek trzeba wypełnić. Nie ma się co oszukiwać – w żadnym z tych czterech spotkań ACTIVNI faworytem ani nie byli, ani nie będą. Z drugiej strony, drużyna pokazała we wtorkowy wieczór, że nie zamierza przed nikim klękać. Obecnie najbliżsi rywale to jednak drużyny, które nie wyobrażają sobie innego scenariusza niż wygrane za komplet punktów. Uważamy, że nawet jeden punkt zdobyty w dwóch kolejnych partiach będzie sporego kalibru niespodzianką. Napisaliśmy trochę o terminarzu ACTIVNYCH. Jeśli chodzi o tę kwestię to ich rywalom zostały mecze z drużynami zajmującymi: dziesiąte, siódme, piąte oraz trzynaste miejsce. Pod tym kątem są w zdecydowanie najlepszej sytuacji ze wszystkich ekip, które powalczą w tym sezonie o podium. Czy w środę Sprężystokopytni & Kitku staną na wysokości zadania i uporają się z drużyną ACTIVNYCH?

Typ Redakcji: Sprężystokopytni & Kitku

Typ Eksperta (Maciej Kot): Sprężystokopytni & Kitku

BL Volley – Range Soft VT

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Jesteśmy przekonani, że będzie to spotkanie, które będzie miało ogromne znaczenie w kontekście spadków do trzeciej ligi. Obecnie obie drużyny znajdują się tuż nad kreską. BL Volley zajmuje dwunaste miejsce, co oznacza, że gdyby w tym momencie zakończył się sezon to drużyna Wojtka Strychalskiego zagrałaby w meczu barażowym o prawo gry w drugiej lidze w sezonie Wiosna’21. Range Soft z kolei znajduje się o jedną pozycję wyżej, choć trzeba zauważyć, że z całej drugoligowej stawki to właśnie gracze Mykoli Kisa mają rozegraną największa liczbę spotkań. Pomiędzy obiema drużynami jest zaledwie jeden punkt różnicy i to właśnie liczba rozegranych  spotkań sprawia, że BL Volley jest w nieco lepszym położeniu. Dodatkowo, wydaje się, że to właśnie gracze w niebiesko-czerwonych barwach będą faworytem tego spotkania. Ich rywale, podobnie jak to miało miejsce we wtorkowy wieczór, prawdopodobnie ponownie będą mieli problemy kadrowe, które nie pozwolą graczom Range na skompletowanie sześciu graczy. Jesteśmy przekonani, że gracze BLV oglądali wczorajsze spotkanie najbliższych przeciwników na fanpage-u Siatkarskiej Ligi Trójmiasta i wyciągnęli odpowiednie wnioski, które pozwolą im na uniknięcie błędów ‘Rebelsów’. Ewentualna wygrana sprawi, że drużyna nie dość, że przeskoczy Range Soft w tabeli to na dodatek przy równej liczbie spotkań co AXIS, pozwoli im na stworzenie naprawdę pokaźnej różnicy. Co tu dużo mówić – wygrana sprawi, że ekipa zrobi krok milowy w kierunku utrzymania w lidze, co przecież na początku sezonu nie było sprawą oczywistą. Czy Range Soft VT stać na powtórzenie niespodzianki z wtorkowego wieczoru i wygranie spotkania mimo okrojonego składu? Przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: BL Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): BL Volley

Team Looz – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Do spotkania przeciwko drużynie Team Looz ekipa Speednetu przystąpi po wielkim rozczarowaniu, które nastąpiło wskutek porażki, której doznali we wtorkowy wieczór przeciwko drużynie Bombardierów. Jak inaczej nazwać porażkę w stosunku 3-0, kiedy nie tak dawno, przeciwko dokładnie tej samej drużynie było się równorzędnym rywalem? To już jednak przeszłość. Drużyna ‘Programistów’ ma przed sobą kolejne spotkanie z rywalem, który na papierze wydaje się zespołem mocniejszym. Team Looz, bo o nich przecież mowa, jest drużyną, która może czuć spore rozczarowanie. Przez długi czas wydawało się, że finalnie ekipa znajdzie się w grupie mistrzowskiej. Ostatecznie tak się nie stało i drużyna znalazła się na pierwszym miejscu, ale pod kreską. Mimo to jesteśmy przekonani, że mecze w rundzie zasadniczej oraz w grupie B zaprocentują w przyszłości. Doświadczenie i otrzaskanie z ligowymi zmaganiami sprawią, że drużyna w przyszłym sezonie powalczy o wyższe cele. Jeśli chodzi o drużynę w różowych koszulkach to jakiś czas temu w magazynie wspominaliśmy o tym, że jest ona w stanie osiągnąć nawet dwucyfrową liczbę punktów. Przypomnijmy, że wyrównać liczbę punktów z poprzednim sezonem udało im się już w czwartej kolejce, co pozwalało sądzić, że ten sezon będzie naprawdę udanym. Cóż, na trzy mecze przed końcem obecnej edycji widać, że plan ten może być bardzo trudny do zrealizowania. Będąc całkiem szczerym – wydaje nam się, że Speednet nie jest obecnie w najlepszej dyspozycji i o punkty w środowy wieczór będzie piekielnie trudno.

Typ Redakcji: Team Looz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Looz

Letni Gdańsk – Piękni i Młodzi

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Gdyby ktoś zapytał nas niespełna dwa tygodnie temu o to, którą drużynę z drugoligowej stawki stać na to, aby zaprezentować się najlepiej przeciwko tak silnemu rywalowi jakim bez wątpienia jest drużyna Pięknych i Młodych – wskazalibyśmy właśnie graczy Letniego Gdańska. Na taki wybór wskazywałoby kilka czynników. Pierwszym z nich było to, że to właśnie gracze w granatowych koszulkach są ekipą, która radzi sobie najlepiej w meczach przeciwko ligowym ‘tuzom’. Druga sprawa to fakt, że drużyna była na ewidentnej fali wznoszącej, bowiem po serii czterech wygranych z rzędu. Trzecia sprawa – Pięknym i Młodym musi się zdarzyć w końcu spotkanie, w którym będą mieli gorszy dzień. Nie twierdzimy, że w tym spotkaniu stracą seta, ale chociaż się chwilę pomęczą. Po co o tym wszystkim piszemy? Ano po to, że z naszych przewidywań chyba nic nie wyjdzie. Drużyna Letniego przegrała niespodziewanie spotkanie przeciwko Volleyball Rebels. Dodatkowo, kapitan drużyny – Piotr Kamiński nie będzie mógł w środowy wieczór skorzystać ze wszystkich graczy. Powiew optymizmu dla Letników? Prawdopodobniej łatwiej byłoby znaleźć złoty pociąg w okolicy Wałbrzycha. Drużyna Radosława Koniecznego stanie w środowy wieczór przed ogromną szansą na wygranie dziewiątego i dziesiątego meczu z rzędu w stosunku 3-0. Gdyby tak się stało, byliby już o włos od tego, aby móc cieszyć się z awansu.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

PROtotype Volleyball – Epo-Project

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Ze wszystkich pięciu drużyn, które znajdują się w grupie spadkowej to właśnie PROtotype Volleyball oraz Epo-Project mają największe szanse na to, aby się utrzymać. Słowa te potwierdza nie tylko obecna sytuacja w tabeli, ale dodatkowo po prostu potencjał, który drzemie w obu drużynach. Dla obu ekip będzie to czwarte bezpośrednie starcie w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. W trzech dotychczasowych spotkaniach dwukrotnie górą byli ‘Transformersi’, którzy wygrywali je w stosunku 2-1. Ich rywale wygrali tylko jeden mecz, który był zarazem pierwszym spotkaniem obu drużyn w lidze. 8 czerwca drużyna Epo-Project wygrała 3-0, ale o powtórzenie tego wyniku w najbliższym spotkaniu będzie niezwykle trudno. Wydaje się, że to ich rywale – drużyna PROtotype będą faworytem tego spotkania. We wtorkowy wieczór gracze Tomasza Nurzyńskiego zaprezentowali naprawdę dobrą dyspozycję, czego efektem było rozbicie drużyny AVOCADO friends. Jesteśmy przekonani, że z taką dyspozycją drużyna jest w stanie pokonać każdą z ekip znajdującą się obecnie w grupie spadkowej i dodatkowo sądzimy, że w obecnej dyspozycji poradziliby sobie w grupie mistrzowskiej. Nie ma co jednak gdybać. Póki co, drużyna rywalizuje w grupie spadkowej w której… ma już duże doświadczenie. Przypomnijmy, że z obecnej grupy tylko PROtotype Volleyball oraz Speednet znają smak rywalizacji gry w grupie spadkowej. Obie drużyny występowały w niej w sezonie Jesień’19. Czy zebrane w poprzednim roku doświadczenie zaprocentuje i drużyna Prototype Volleyball zapewni sobie utrzymanie na kilka tygodni przed końcem rozgrywek? Mądrzejsi będziemy chwilę po godzinie 22.

Typ Redakcji: PROtotype Volleyball

Typ Eksperta (Maciej Kot): PROtotype Volleyball

Zmieszani – Piękni i Młodzi

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Piękni i Młodzi zagrają w środowy wieczór dwa spotkania. Pierwszym rywalem, o czym już pisaliśmy, będzie drużyna Letniego Gdańska. O godzinie 21:00 zmierzą się z kolei z drużyną Zmieszanych. Nie chcemy się powtarzać i w kółko pisać o tym samym. Fakty jakie są, każdy wie. Gdyby Zmieszani zdołali ugrać przeciwko Pięknym i Młodym choćby seta to sytuacja ta sprawiłaby, że o meczu mówiłoby się więcej niż o trwających obecnie protestach czy korona wirusie, oczywiście łącznie. Czy Zmieszanych stać na sprawienie sensacji? Przypominamy, że  w obecnym sezonie drużyna Edyty Woźny w spotkaniach czy to z Dream czy to z Nielotami również była skazywana na porażkę, a jednak potrafili wygrać seta zarówno z jednymi jak i drugimi. To, czego mogą być pewni gracze Pięknych i Młodych to fakt, że ich rywale stawią największy opór właśnie w pierwszej odsłonie. Pierwszy set to najlepsza dyspozycja mikstowego składu drużyny Zmieszanych. To już pewnego rodzaju klasyka gatunku, choć nie do końca wiemy, z czego to wynika. Wiemy jednak na pewno, że sędzia prowadzący te zawody powinien przed ich rozpoczęciem wziąć kilka tabletek relanium. Kilku z graczy, którzy wystąpią w tym spotkaniu, mówiąc najdelikatniej jak się da, ulubieńcami arbitrów nie są. Kumulacja osobowości z obu drużyn zapewne sprawi, że na meczu nie będzie nudno.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Tufi Team – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Dla drużyny BES-BLUM Kraken Team środowe spotkanie będzie już drugim meczem w grupie mistrzowskiej. Drużyna Ryszarda Nowaka rozegrała bowiem spotkanie we wtorkowy wieczór, kiedy ich przeciwnikiem był zespół Volley Gdańsk. Ostatecznie pojedynek ten skończył się wygraną obecnego mistrza Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, aczkolwiek trzeba przyznać, że drużyna zaprezentowała się w taki sposób, po którym nikt nie powinien kwestionować ich poziomu sportowego. Przy odrobinie szczęścia to właśnie Kraken mógł wygrać to spotkanie, co wobec środowego meczu z ‘Tuffikami’ jest naprawdę dobrym prognostykiem. Dla obu drużyn będzie to już trzecie spotkanie w rozgrywkach SL3. Jak do tej pory, dwukrotnie wygrywała drużyna Mateusza Woźniaka. Ostatni bezpośredni pojedynek – jeszcze w sezonie zasadniczym, zakończył się zwycięstwem brązowych medalistów sezonu Jesień’19. Uważamy jednak, że w środowym starciu wygrana Tufi w stosunku 2-1 nie zadowoli żadnej ze stron. Po wynikach, które padły we wtorkowy wieczór okazuje się, że zwycięstwo za komplet punktów sprawi, że do obecnego lidera drużyna Mateusza Woźniaka będzie traciła zaledwie trzy oczka, które jak wiadomo, można odrobić w jednym spotkaniu. Ponadto, wygrana za komplet oczek sprawi, ze Tufi Team odjedzie goniącej ich drużynie Trójmiejskiej Strefy Szkód na pięć punktów, co biorąc pod uwagę moment sezonu, w którym się znajdujemy, będzie oznaczało potężną zaliczkę. Nie ma co jednak dzielić skóry na żywym Krakenie. Podsumowując, zapowiada nam się naprawdę ciekawy mecz, z którego przeprowadzimy relację live.

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Matchday #24

Za nami kolejny dzień  rozgrywek. Mimo protestów na ulicach Trójmiasta, graczom poszczególnych drużyn udało się bez większych przeszkód dotrzeć do hali treningowej w Ergo Arenie. Dwudziesty czwarty dzień meczowy był ostatnim, w którym w ligowej stawce mogliśmy znaleźć drużynę, która do tej pory nie miała okazji zwyciężyć. Swoją pierwszą wygraną w historii występów w SL3 zanotowała drużyna Niepokonani Bank Polski. Z drugiej strony, całkiem dobrze radzą sobie trzy ostatnie bastiony, które do tej pory ani razu nie przegrały. Swoje dziesiąte mecze z rzędu wygrywały drużyny Omida Team oraz MiszMasz. Zapraszamy na podsumowanie.

Bombardierzy – Niepokonani PKO Bank Polski 1-2 (17-21; 21-11; 16-21)

Wiecie jak to jest. Jeśli drużyna przegrywa mecz za meczem, w końcu przychodzi taki moment, w którym może się zniechęcić. Z drugiej strony, może również nastąpić moment, który da drużynie kopa motywacyjnego na kolejne spotkania czy sezony. Momentem przełomowym dla drużyny Niepokonanych PKO Bank Polski była wygrana w meczu z Bombardierami. Obecnie – nazwa ich drużyny nie jest bynajmniej przypadkowa. Ze wszystkich drużyn, które zdążyły zagrać choć jeden mecz w grupie ‘B’, jedyną niepokonaną jest ekipa ‘Bankowców’. Co ciekawe, początkowo rywalem drużyny Joanny Drewczyńskiej miała być drużyna Craftvena. Ostatecznie, graczy w czarnych koszulkach zastąpili zawodnicy Dawida Piankowskiego, o czym ‘Bankowcy’ dowiedzieli się… będąc już na parkiecie. Kto wie, może w tym szaleństwie jest jakaś metoda? Może gracze z sektora bankowego nie powinni czytać zapowiedzi przedmeczowych tylko ‘na spontanie’ wychodzić na mecz? Co ciekawe, obie drużyny spotkały się ze sobą… tydzień wcześniej. Wtedy górą byli Bombardierzy, którzy dość gładko ograli swojego rywala 3-0. O tym, że tym razem będzie inaczej świadczył już początek meczu, w którym to PKO prowadziło. Bombardierzy co prawda po chwili błyskawicznie wyszli na prowadzenie, ale dzięki dwóm atakom z rzędu dobrze dysponowanego na przestrzeni całego sezonu Dawida Laskowskiego doszło do wyrównania. (8-8). W dalszej części seta żadna ze stron nie chciała odpuścić, ale ostatecznie, dzięki lepszej końcówce i nieocenionemu Tomaszowi Remerowi to PKO wygrało seta do 17. Taka sytuacja nie spodobała się rzecz jasna faworyzowanym Bombardierom, którzy nie dali szans swoim rywalom w drugiej odsłonie. Bardzo dobrze w ich szeregach prezentował się rzadko oglądany w obecnym sezonie Michał Dąbrowski. Ostatecznie, set zakończył się wynikiem 21-11 dla ekipy Dawida Piankowskiego. To oznaczało, że trzeci set wyłoni zwycięzcę. Po wyrównanym początku na dwupunktową przewagę zdołali wyjść gracze w białych koszulkach. Taki stan rzeczy trwał przez zdecydowaną większość tej partii aż do końcówki, w której to gracze Joanny Drewczyńskiej zdołali odjechać swoim rywalom, dzięki czemu pierwsza wygrana w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta stała się faktem.  Z tego miejsca chcielibyśmy ekipie ‘Bankowców’ pogratulować wytrwałości. Po raz kolejny sprawdziła się teza, że ciężka praca popłaca.

AXIS – Team Spontan 1-2 (15-21; 21-14; 13-21)

Przed spotkaniem sympatycy ekipy Team Spontan mogli mieć pewne obawy o to, jak zaprezentuje się ich drużyna. Wynikało to przede wszystkim z braków kadrowych, z którymi mieli do czynienia gracze w pomarańczowych koszulkach. Przed meczem z protokołu zostało wykreślonych pięciu graczy, o których można spokojnie mówić, że są zawodnikami pierwszego składu. Początek meczu zaczął się dość chaotycznie z obu stron. Po chwili stało się jasne, że drużyna która jako pierwsza złapie rytm meczowy – wygra tę partię. W połowie seta na tablicy wyników pojawiło się 13-10 dla Spontana i tej przewagi gracze ‘Oranje’ już nie wypuścili, wygrywając seta do siedemnastu. Taki scenariusz jak wiadomo był prawdziwym koszmarem dla drużyny Fabiana Polita (AXIS). Jak wyliczyła Redakcja, drużyna AXIS walczyła o to, aby przerwać fatalną passę ośmiu przegranych z rzędu. O ile po pierwszym secie się na to nie zapowiadało, tak w drugim secie na parkiecie zobaczyliśmy inną drużynę. Drużynę, która była skuteczna w ataku oraz wyrządziła sporo krzywdy swoim rywalom na zagrywce. Wreszcie – drużynę, którą oglądało się naprawdę przyjemnie. Efekt tego był taki, że AXIS wygrało tę partię do czternastu i z wielkimi nadziejami przystępowało do ostatniego seta. Ten zaczął się dla ‘Czerwonych’ w najgorszy możliwy sposób. Po asie serwisowym rozgrywającego Radosława Czernieckiego oraz punktowym bloku Macieja Glonka – Team Spontan prowadził 3-0. Po chwili rywali dwoma blokami z rzędu próbował powstrzymać kapitan AXIS – Fabian Polit, ale był to efekt krótkotrwały. Team Spontan zdołał odjechać (14-8) i kwestia wygranej w meczu była sprawą zamkniętą.

MiszMasz – Wirtualna Polska 3-0 (21-19; 21-11; 21-17)

Spotkanie MiszMasz z Wirtualną Polską było pierwszym meczem w grupie mistrzowskiej w trzeciej lidze. W elitarnej grupie znajduje się pięć ekip, które powalczą ze sobą o podium, a co za tym idzie, o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Jeśli nazwaliśmy tę grupę elitą, to jak nazwać drużynę MiszMasz? Jak nazwać drużynę, która wygrała dotychczasowe dziesięć spotkań w lidze i pewnym krokiem zmierza w kierunku mistrzostwa trzeciej ligi? Sami nie wiemy, ale to, co robi drużyna Andrzeja Tararuja jest niebywałe. Ze wszystkich trzech setów to właśnie w pierwszym było najwięcej emocji. Przez pewien moment nic na to nie wskazywało. Po kliku asach serwisowych z rzędu Mateusza Berbeki drużyna M&M wyszła na kilkupunktowe prowadzenie. Z czasem, ‘Wirtualni’ pokazali prawdziwe serducho i zdołali doprowadzić do wyrównania, a później nawet wyszli na prowadzenie (17-14) czy (19-18). W końcówce MiszMasz był jednak bardzo skuteczny w bloku i to właśnie ten element przechylił szalę zwycięstwa na stronę drużyny w granatowych koszulkach. Co ciekawe, w tej partii na palcach maksymalnie dwóch rąk można zliczyć udane ataki obu drużyn. Większość zdobywanych punktów to albo błędy przeciwników, punkty bezpośrednio z zagrywki lub właśnie element bloku. Drugi set był partią bez historii. Partią, w której MiszMasz ograł swojego rywala do 11. Duża w tym zasługa Tomasza Walaskowskiego, który poprowadził swoją drużynę do wygrania tej partii. Trzeci set zaczął się lepiej dla ‘Wirtualnych’, którzy wyszli na prowadzenie 6-1 czy 9-5. W pierwszej części tego seta drużyna MiszMasz miała spore problemy z wyprowadzeniem własnych akcji. To, co nie wypaliło na początku, udało się z czasem i MiszMasz po chwili cieszył się z prowadzenia 13-11, by na koniec unieść ręce w geście triumfu po kolejnej wygranej w lidze.

Volleyball Rebels – Range Soft VT 1-2 (19-21; 21-13; 21-23)

Nie ukrywamy, że po tym jak w ostatnim czasie zaprezentowała się drużyna Volleyball Rebels, kiedy ograła Mental Block oraz drużynę Letniego Gdańska wydawało się, że to oni będą faworytem starcia z drużyną Range Soft VT. Przypomnijmy, że ekipa Mykoli Kisa mierzy się obecnie z potężnymi problemami kadrowymi, które sprawiły, że w poprzednim tygodniu drużyna przegrała mecz walkowerem. Jeśli mamy być całkowicie szczerzy to przyznamy, że od samego rana we wtorek zastanawialiśmy się, czy drużyna w żółto-czarnych strojach stawi się na najbliższy mecz. Ostatecznie, na salę dotarli w pięciu graczy i wydawało się, że będzie to szybki, a przede wszystkim jednostronny pojedynek. Tymczasem już od pierwszego gwizdka sędziego to spotkanie było bardzo wyrównane. W trakcie pierwszej partii drużyna ‘Stranieri’ zaprezentowała się naprawdę dobrze, czego zwieńczeniem była wygrana do dziewiętnastu. Drugi set rozpoczął się lepiej dla drużyny, która wygrała pierwszą partię. Z czasem inicjatywę przejęli gracze Dawida Byczkowskiego i to oni wyszli na prowadzenie 17-12. W partii tej na dobre odpalił się Grzegorz Myśliński, który co rusz bombardował swoich rywali. Trzeba przyznać, że ataki te były tak potężne, że przyjmować te piłki na głowę było wątpliwą przyjemnością. Ostatecznie, set ten zakończył się wynikiem 21-13 dla Rebelsów i wydawało się, że trzecia partia będzie formalnością. Nic bardziej mylnego. W trzeciej partii rozgrywający ‘Rebelsów’ postanowił bardziej wykorzystać środkowego, który przez dwa pierwsze sety zdobył zaledwie jeden punkt. Pomysł ten okazał się skuteczny, bowiem już na początku tej partii Adam Kochanowski dołożył pięć oczek. W końcówce seta Volleyball Rebels prowadzili odpowiednio: (17-15; 19-17 czy 21-20) by ostatecznie przegrać spotkanie 1-2. Ostatni cios drużynie Dawida Byczkowskiego zadał bardzo dobrze dysponowany Maksim Hiruts. Podsumowując, Range zdobywa szalenie istotne w kontekście walki o utrzymanie punkty. Volleyball Rebels z kolei to spotkanie chluby nie przyniosło. Przegrać z drużyną, która liczyła pięciu graczy?

DNV GL S*M*A*S*H – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (18-21; 21-14; 21-12)

Drużyna DNV GL S*M*A*S*H przystępowała do spotkania po najłatwiejszym i zarazem najbardziej okazałym zwycięstwie w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Ich mecz z Range Soft VT zakończył się wynikiem 3-0 (21-0; 21-0; 21-0), ale o tym, że tak się stało nie zadecydowała kapitalna forma drużyny w białych koszulkach, ale fakt, że ich rywale nie przystąpili do spotkania. Z tym pierwszym, czyli z formą drużyny Stanisława Paszkowskiego bywało w obecnym sezonie różnie. Drużyna potrafiła dla przykładu ograć obecnego wicelidera – drużynę Dream Volley, by za chwilę przegrać w meczu z dwunastą siłą obecnego sezonu – drużyną BL Volley. Owszem, w meczu z ACTIVNYMI to nadal DNV było faworytem, ale na ich wygraną nie zaryzykowalibyśmy nawet złotówki. O tym, że byłaby to raczej rozsądna decyzja pokazał pierwszy set, w którym to ACTIVNI byli lepszą drużyną. Z czasem zdołali wypracować sobie przewagę, która pomimo, że w końcówce była zagrożona to jednak została obroniona i gracze w ‘żółto-czarnych’ strojach mogli cieszyć się z wygranej w pierwszym secie. W zasadzie to było wszystko, na co było stać graczy Artura Kurkowskiego we wtorkowy wieczór. W drugim i trzecim secie na parkiecie dominowała jedna drużyna – DNV GL S*M*A*S*H. W wygranej setów do 14 oraz do 12 dość wyraźnie pomógł nowy nabytek drużyny – Grzegorz Surtel, który w debiucie zgarnął tytuł najlepszego gracza spotkania. Wynik 2-1 sprawia, że przez chwilę zastanawialiśmy się, dla kogo ten wynik jest lepszy. Mimo, że nie jest najgorszy, trudno uznać go jednak za coś pozytywnego. Tyczy się to zarówno jednych jak i drugich.

Speednet 2 – Bombardierzy 0-3 (11-21; 17-21; 14-21)

Bombardierzy przystąpili do tego spotkania po dość nieoczekiwanej porażce, którą odnieśli w meczu przeciwko Niepokonanym PKO Bank Polski. Porażka ta była o tyle bolesna, bowiem odniesiona z drużyną, która jeszcze nigdy w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta nie wygrała. Skoro ekipa Dawida Piankowskiego przegrała z ‘Bankowcami’, których ekipa Speednetu 2 gładko ograła to co mogła czuć przed meczem? Strach? Niepewność? Nic z tych rzeczy. Jedyne, co czuli gracze to chęć jak najszybszego zrehabilitowania się. Jak można tego dokonać? Np. wygrywając kolejne spotkanie w stosunku 3-0. Z takim właśnie nastawieniem wyszli na parkiet gracze Dawida Piankowskiego. Ich rywale popełniali z kolei masę błędów. Skutek tego mógł być tylko jeden – wysoka wygrana Bombardierów. Drugi set był już dużo lepszy w wykonaniu ‘Programistów’. „Dużo lepszy” niestety dla nich nie oznaczał takiego, po którym mogliby się cieszyć z kolejnego punktu. Do pewnego momentu wyglądało to bardzo dobrze (17-17). O tym, że to Bombardierzy wygrali tę partię zadecydowało kilka punktów w końcówce zdobytych przez kapitana drużyny – Dawida Piankowskiego oraz as serwisowy Julii Tryzny. Ostatnia odsłona zaczęła się lepiej dla Bombardierów. W Speednecie nie po raz pierwszy w obecnym sezonie uwypuklił się problem z przyjęciem. Wypracowana na początku seta przewaga została dociągnięta do końca i Bombardierzy wygrali spotkanie w stosunku 3-0, czym bez wątpienia poprawili sobie humor po spotkaniu z ‘Bankowcami’.

PROtotype Volleyball – AVOCADO friends 3-0 (21-19; 21-13; 21-14)

Jakby to powiedzieć… Wtorkowym spotkaniem drużyna PROtotype pasuje do grupy spadkowej dokładnie w ten sam sposób w jaki pasuje siodło zarzucone wprost na grzbiet świni. Swego czasu w internecie dość popularne były memy, które pokazywały elementy niepasujące do jakiegoś kontekstu. Umówmy się, przed sezonem można było przypuszczać, że Prototype znajdzie się w grupie mistrzowskiej. Zastanawiacie się pewnie dlaczego, skoro jest tak pięknie, w typie Redakcji postawiliśmy na AVOCADO? W głowie mieliśmy pierwsze spotkanie obu drużyn, w którym ‘Weganie’ zaprezentowali się o niebo lepiej. Nie wiemy, na ile dzisiejszy wynik miał związek z absencją kilku graczy, ale co tu dużo mówić – AVOCADO friends było tylko tłem dla swojego rywala. A rywal, we wtorkowy wieczór był bardzo dobrze dysponowany. Zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że było to jedno z najlepszych spotkań PROtotype Volleyball w obecnym sezonie. Bardzo dobrze zaprezentował się rozgrywający – Paweł Szafran, co ma odzwierciedlenie w liczbie punktów zdobytych przez poszczególnych zawodników. W trakcie meczu było widać, że dla przeciwników było naprawdę wielkim wyzwaniem rozszyfrować to, jaki sposób na rozegranie piłki wymyślił sobie zawodnik z numerem 5. Ostatecznie, PROtotype Volleyball wygrało spotkanie za komplet punktów. W drugim i trzecim secie nie pozostawili złudzeń, kto w danej partii był lepszy. W pierwszym z kolei było podobnie, z tą tylko różnicą, że pod koniec seta ‘Weganie’ zdołali nadgonić trochę punktów. Po dziesięciu rozegranych spotkaniach nie wydaje nam się, żeby PROtotype był w stanie to zepsuć i bronić się przed spadkiem. Zdecydowanie bardziej realnym scenariuszem jest spokojne dogranie tej rundy i wyciągnięcie wniosków przed kolejnym sezonem. Co do AVOCADO friends – jakby to powiedzieć – syreny alarmowe słychać nawet na wyspie Bornholm.

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team 2-1 (16-21; 21-16; 21-19)

Volley Gdańsk przystępowało do spotkania w ambiwalentnych nastrojach. Z jednej strony, z tyłu głowy gracze mieli ubiegłotygodniową porażkę w meczu na szczycie z Omidą Team. Z drugiej zaś, drużyna przystąpiła do meczu po niewątpliwym sukcesie odniesionym w Zawierciu, gdzie drużyna zgarnęła srebrne medale Mistrzostw Polski Amatorów. Sam mecz rozpoczął się od prowadzenia BES-BLUM Kraken Team 4-1. Drużyna w ‘żółto-czarnych’ strojach miała spore problemy z zatrzymaniem bardzo dobrze dysponowanego Karola Richerta. Minuty mijały, a na parkiecie nic się nie zmieniało. Drużyna BES-BLUM dalej prezentowała się bardzo dobrze i zasłużenie wygrała pierwszą partię do szesnastu. Drugi set był bardzo podobny, z tą tylko różnicą, że doszło do odbicia lustrzanego. Tym razem to Volley lepiej rozpoczął tę partię i to właśnie gracze w ‘żółto-czarnych’ strojach wyszli na prowadzenie 4-1. To, jak w tym sporcie ważne jest ‘wejście w set’, pokazała zarówno pierwsza, jak i druga odsłona. Wypracowana na początku przewaga, była utrzymywana do końca danej partii. Drugi set zakończył się zwycięstwem Wicemistrzów Polski. Przed trzecim setem VG dokonało dwóch zmian – na parkiecie zameldowali się Patryk Fafiński oraz Marek Sanewski. Obaj gracze zaprezentowali się bardzo dobrze, ale to właśnie rzadko widywany w rozgrywkach SL3 Marek Sanewski wziął w kluczowym momencie ciężar gry na swoje barki. Koniec seta – wynik 21-19 dla Volley Gdańsk, aczkolwiek trzeba przyznać, że BES-BLUM zaprezentował się we wtorek z kapitalnej strony. Przy odrobinie szczęścia mogli stać się sprawcą sporego kalibru sensacji.

Omida Team – Trójmiejska Strefa Szkód 2-1 (21-14; 17-21; 21-16)

Omida Team stanęła we wtorkowy wieczór przed szansą na wygranie dziesiątego meczu z rzędu. Ich rywalem był przeciwnik godny. Przeciwnik, który ma aspiracje zdecydowanie wyższe niż miejsce w tabeli, które obecnie zajmują. To oznaczało, że zapowiadało nam się bardzo ciekawe starcie. Mimo to, pierwszy set był jednostronnym pojedynkiem. Co tu dużo mówić – zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęli ‘Logistycy’, którzy wyszli na prowadzenie 5-1. Z czasem przewaga ta była sukcesywnie powiększana. Na taki stan rzeczy wpłynęła bardzo dobra dyspozycja drużyny Konrada Gawrewicza, oraz wewnętrzna walka ekipy Trójmiejskiej Strefy Szkód. Była to walka z własnymi słabościami, bowiem drużyna popełniała sporo błędów własnych. W drugiej części seta wydawało się nawet, że Omida będzie w stanie powtórzyć wynik seta z meczu z Volley Gdańsk, kiedy to nie pozwolili swoim rywalom zdobyć w jednej partii dwucyfrowej liczby punktów. Ostatecznie, TSS wziął się w garść i odrobił kilka punktów, a set zakończył się wynikiem 21-14 dla Omidy. Druga partia była zupełnie inna. W niej przez większość czasu to gracze Dominika Błońskiego mieli kontrolę nad poczynaniami boiskowymi. Dobrą partię rozgrywali wcześniej wspomniany kapitan oraz Karol Jarosiński. W końcówce doszło do zarówno ciekawej, jak i kuriozalnej sytuacji. Gdy TSS prowadził kilkoma punktami i wydawało się, że set za chwilę się skończy, Omida ponownie zaczęła grać na wysokim poziomie. Po serii kilku punktów z rzędu zrobiło się 18-16 dla Trójmiejskiej Strefy Szkód i jeden z graczy Omidy, przekonany, że przeciwnicy czterokrotnie odbili piłkę pozwolił, aby ta spadła mu pod nogi. Ostatecznie sędzia uznał, że punkt należał się graczom TSS-u i to oni wyszli na prowadzenie 19-16, by po chwili wygrać tego seta. Gdyby trzeci set miał być innym sportem to byłby to sport walki. Ulicznej i brudnej. Od początku tego seta gracze obu drużyn co rusz prześcigali się w pomysłach jak bardziej wyprowadzić swoich rywali z rytmu. ‘Nie ma go’, ‘boi się’, ‘pomyłka’, to tylko nieliczne okrzyki, którymi drużyny próbowały zdeprymować swojego przeciwnika. Nie wiemy, która z ekip finalnie osiągnęła w tym przewagę, ale patrząc na aspekty stricte sportowe była to drużyna Omidy. ‘Logistycy’ w trakcie tej partii wypracowali sobie kilkupunktową przewagę i wygrali tę partię do szesnastu, a cały mecz 2-1.

Zapowiedź – MATCHDAY #24

Mimo kolejnych obostrzeń, które zostały ogłoszone w ostatnim czasie, rozpoczynamy kolejny tydzień rozgrywek, w którym zostanie rozegranych osiemnaście spotkań. Spośród dziewięciu, które odbędą się we wtorkowy wieczór, kolejny krok w kierunku mistrzostwa swoich lig mogą zrobić drużyny Omida Team oraz MiszMasz. Ponadto, bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacja w grupie spadkowej pierwszej ligi, w której dojdzie do rewanżowego spotkania pomiędzy AVOCADO friends oraz PROtotype Volleyball. Zapraszamy na zapowiedź wtorkowej serii gier!

Craftvena – Niepokonani PKO Bank Polski

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Drużyna Craftvena nie zdołała nawiązać wynikami do poprzedniego sezonu, w którym do końca walczyła o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, a ostatecznie zajęła czwarte miejsce. To już jednak przeszłość. Nie jest jednak tak, że jest to dla ‘Rzemieślników’ sezon stracony. Uważamy, że nawet taka sytuacja ma swoje pozytywne strony. Tymi w przypadku Craftveny będzie zebranie cennego doświadczenia w meczach o stawkę. W ostatnim tygodniu drużyna toczyła dwa spotkania, będąc pod sporą presją. Mimo, że były to dwie porażki to uważamy, że każde kolejne spotkanie sprawi, że ‘Rzemieślnicy’ będą w przyszłości radzić sobie lepiej w wielkich meczach. To, co jest jednak jeszcze bardzo ważne to mecze z drużynami zajmującymi niższe miejsca w tabeli. Grupa B będzie dla Craftveny poligonem doświadczalnym. W historii występów tej drużyny pamiętamy masę spotkań, w których drużyna była faworytem, ale koniec końców bardzo często ich przeciwnicy zdołali wyszarpać jeden punkt, którego finalnie brakowało do upragnionego celu. Dla ich najbliższych rywali – drużyny Niepokonanych PKO Bank Polski będzie to dziesiąta szansa na to, aby odnieść pierwsze zwycięstwo w lidze. Fakty są takie, że obecnie ekipa Joanny Drewczyńskiej jest jedyną spośród trzydziestu czterech drużyn, która nie ma na swoim koncie choćby jednej wygranej. Grupa B będzie naprawdę doskonałą okazją, aby ten stan rzeczy zmienić. Czy stanie się to już w najbliższy wtorek? Byłaby to z pewnością sporego kalibru niespodzianka, a nawet sensacja. Z drugiej strony – do takiej doszło nie tak dawno i daleko, bowiem w trzeciej lidze w poprzednim tygodniu. Wtedy również nikt nie dawał szans Bombardierom na wygranie meczu z Chilli Amigos…

Typ Redakcji: Craftvena

Typ Eksperta (Maciej Kot): Craftvena

AXIS – Team Spontan

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Drużyna AXIS przystąpi do spotkania po jednej z najdłuższych i zarazem najbardziej bolesnych serii porażek z rzędu w obecnym sezonie. Obecnie suma spotkań bez zwycięstwa z rzędu wynosi już siedem i jakkolwiek brutalnie to dla drużyny ‘Czerwonych’ nie zabrzmi – nic nie wskazuje na to, że tendencja ta miałaby się we wtorek odwrócić. Rywalem drużyny Fabiana Polita będzie bowiem ekipa Team Spontan, która znajduje się obecnie na ósmym miejscu w tabeli. Po dziewięciu rozegranych spotkaniach wszystko wskazuje na to, że ‘Spontaniczni’ nie będą w stanie nawiązać do wyników z poprzedniego sezonu, w którym zajęli finalnie wysokie – trzecie miejsce. Z drugiej strony nierealny wydaje się również scenariusz, w którym ‘Oranje’ będą walczyć o utrzymanie. Można zatem powiedzieć, że drużyna Piotra Raczyńskiego w obecnym sezonie jest ekipą ze środka tabeli. Drużyną, która jest zbyt mocna na to, aby do ostatniej kolejki drżeć o utrzymanie, a jednocześnie brakuje im naprawdę sporo do tego, aby powalczyć o podium rozgrywek. Dodatkowo, patrząc na wynik w tabeli wydaje się, że dla ‘Oranje’ obecny sezon może być najgorszym na przestrzeni wszystkich czterech, w których drużyna wystąpiła. Przypomnijmy, że w inauguracyjnym ekipa zajęła piąte miejsce, w drugim –czwarte, w trzecim z kolei – trzecie. Czy we wtorkowy wieczór Team Spontan zdoła podreperować swoją sytuację? A może to AXIS będzie stać na sprawienie niespodzianki i ucieczkę ze strefy spadkowej?

Typ Redakcji: Team Spontan

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Spontan

MiszMasz – Wirtualna Polska

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Drużyna Andrzeja Tararuja – MiszMasz stanie we wtorkowy wieczór przed szansą na wygranie dziesiątego meczu z rzędu w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Będzie to zarazem drugi mecz z Wirtualną Polską, do którego dojdzie w sezonie Jesień’20. Przypomnijmy, że obie drużyny rywalizowały ze sobą na początku rozgrywek – dokładnie 1 września 2020 r. W tym meczu, jak zresztą w każdym innym w obecnym sezonie – lepszą ekipą okazała się drużyna MiszMasz, która pokonała swojego rywala 3-0. Dodatkowo, ich wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. Ich rywale najlepiej zaprezentowali się w trzecim secie, kiedy to zdołali ugrać szesnaście oczek. Nie ukrywamy, że w najbliższym spotkaniu liczymy na nieco więcej emocji. Wydaje się, że jest to bardzo możliwe, bowiem Wirtualna Polska z meczu na mecz prezentowała się coraz lepiej. To właśnie świetnemu finiszowi w rundzie zasadniczej i zdobyciu kompletu sześciu oczek w dwóch meczach zawdzięczają to, że znalazło się dla nich miejsce w grupie mistrzowskiej. Oznacza to, że niezależnie od wyników, jakie w niej WP osiągnie, będzie to najbardziej udany sezon ze wszystkich czterech, w których drużyna miała okazję zaprezentować swoje umiejętności. Obecnie nie można wykluczyć scenariusza, w którym ‘Wirtualni’ powalczą w grupie mistrzowskiej o podium rozgrywek. Do będącej na trzecim miejscu drużyny Portu Gdańskiego, ekipa Jędrzeja Matli traci zaledwie dwa punkty.

Typ Redakcji: MiszMasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): MiszMasz

Speednet 2 – Bombardierzy

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Z powodów problemów kadrowych jednej z drużyn, ekipy Speednetu 2 oraz Bombardierów mimo, że nie miały pierwotnie zaplanowanego na wtorek spotkania, wyraziły wolę, aby wspomóc kolegów z innych drużyn. Trzeba przyznać, że był to naprawdę bardzo miły gest. Spotkanie pomiędzy Speednetem 2 a Bombardierami będzie drugim meczem w grupie B w trzeciej lidze, do którego dojdzie we wtorkowy wieczór. Jeśli komuś odcięliby na tydzień internet i po tym czasie osoba ta weszła by na stronę sl3.com.pl to pewnie by się mocno zdziwiła. Do niedawna to Speednet 2 miał więcej punktów i lepszą pozycję w tabeli od Bombardierów. Wszystko zmieniło się w ostatnim tygodniu, kiedy drużyna Dawida Piankowskiego ograła najpierw Niepokonanych PKO Bank Polski, by po chwili stać się sprawcą jednej z największych sensacji obecnego sezonu i pokonać faworyzowaną drużynę Chilli Amigos. Drużynę, którą wiele osób (w tym Redakcja) wskazywała jako faworyta do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Tak czy siak, środowy wieczór pokazał, jak duży potencjał drzemie w mikstowej drużynie Bombardierów. Jesteśmy przekonani, że gdyby drużyna prezentowała się tak od początku sezonu to byłaby w stanie powalczyć nawet o grupę mistrzowską. Tymczasem, wtorkowym spotkaniem rozpoczną zmagania w grupie B. Pierwszym rywalem będzie ekipa Speednetu 2, z którą Bombardierzy poradzili sobie w rundzie zasadniczej wygrywając spotkanie 2-1. Jak będzie tym razem?

Typ Redakcji: Bombardierzy

Typ Eksperta (Maciej Kot): Bombardierzy

DNV GL S*M*A*S*H – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Drużyna DNV GL S*M*A*S*H stała się w ostatnim czasie sprawcą najłatwiej zdobytych punktów w sezonie Jesień’20. Wszystko za sprawą tego, że ich rywale – drużyna Range Soft VT nie stawiła się w poniedziałkowy wieczór na parkiety Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, w związku z czym wynik zawodów został zweryfikowany jako 3-0 dla drużyny Stanisława Paszkowskiego. Trzeba jednak uczciwie oddać, że i bez tego prawdopodobnie ekipa w białych koszulkach by sobie poradziła. Najbliższym rywalem drużyny DNV będzie ekipa Artura Kurkowskiego – ACTIVNI Gdańsk. Jak scharakteryzować obecny sezon w ich wykonaniu? Ciężko powiedzieć. Mimo kiepskiego początku, w czasie którego drużyna przegrała pięć spotkań z rzędu, z czasem przyszła zwyżka formy, dzięki której drużyna pokonała kolejno Range Soft oraz AXIS. Były to o tyle istotne wygrane, że z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Kiedy wydawało się, że drużyna wyszła na prostą, doszło do meczu z Dream Volley. O ile porażka w tym spotkaniu była wkalkulowana, o tyle styl, szczególnie w drugim i trzecim secie, pozostawiał wiele do życzenia. Najbliższe dwa spotkania to mecze z DNV GL oraz Sprężystokopytnymi & Kitku, a więc z rywalami wyżej notowanymi. O punkty zarówno we wtorek jak i w środę będzie bardzo trudno. Z drugiej strony, mecz DNV GL z BL Volley pokazał, że wtorkowi rywale drużyny ACTIVNYCH nie są drużyną nietykalną. Skoro udało się ekipie znajdującej się na jedenastej pozycji to czemu miałoby się nie udać dziesiątej sile obecnego sezonu?

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV GL S*M*A*S*H

Volleyball Rebels – Range Soft VT

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Patrząc na ostatni tydzień nie da się ukryć, że obie drużyny bardzo nas zaskoczyły. W przypadku ekipy Volleyball Rebels było to zaskoczenie bardzo pozytywne – zespół pokazał kawał dobrej siatkówki i niespodziewanie wygrał dwa spotkania: na początek z Mental Block, by po chwili ograć rywala, który jest uznanym graczem w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta – drużynę Letniego Gdańska. Jeśli chodzi o ich najbliższego rywala –Range Soft VT to ekipa również zaskoczyła. Niestety, w najgorszy możliwy sposób. Drużyna nie stawiła się na ostatnim meczu, dzięki czemu ich rywale wygrali to spotkanie w stosunku 3-0. Z tego miejsca chcielibyśmy wyrazić nadzieję, że była to jedyna tego typu sytuacja, a o końcowym kształcie tabeli będzie decydowała dyspozycja zaprezentowana na parkiecie, a nie punkty rozdawane za darmo. Patrząc na obecną sytuację obu drużyn w tabeli nie da się ukryć, że będzie to szalenie istotne spotkanie, zarówno dla jednych jak i drugich. Obecnie niżej w tabeli są ‘Rebelianci’, ale do najbliższego rywala tracą zaledwie jedno oczko, mając w zanadrzu cztery spotkania więcej do rozegrania. Dodatkowo, przewaga psychologiczna będzie również po stronie ‘Rebeliantów’, którzy wygrywając dwa mecze z rzędu pokazali, że są w stanie powalczyć nawet o środek tabeli. Jak słusznie w magazynie zauważyła Agnieszka Pasternak – z czasem o drużynie prawdopodobnie będziemy mówili w kontekście tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie słabszy początek sezonu.

Typ Redakcji: Volleyball Rebels

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volleyball Rebels

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Sami zastanawiamy się, z jakim ‘mentalem’ przystąpią do spotkania gracze Volley Gdańsk. Z jednej strony, w poprzednim tygodniu drużyna doznała pierwszej porażki w historii swoich występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Zastanawiamy się zatem, czy z drużyny nie uszło w pewien sposób powietrze. Z drugiej zaś strony, taka sytuacja może sprawić, że ‘Żółto-czarni’ przystąpią do spotkania jeszcze bardziej zmobilizowani. Przypomnijmy, że drużyna traci do prowadzącej Omidy zaledwie dwa punkty, więc obecnie nadal mają ogromną szansę na zdobycie mistrzostwa. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że Omida Team zagra we wtorkowy wieczór mecz z Trójmiejską Strefą Szkód. Warto przypomnieć, że ostatnie dwa spotkania pomiędzy drużynami były bardzo wyrównane i kończyły się podziałem punktów. Uważamy, że Volley Gdańsk jest w stanie zmniejszyć stratę do lidera już po najbliższym spotkaniu. To właśnie oni są zdecydowanym faworytem tego spotkania. Zastanawiamy się, czy nie bez znaczenia będzie tu fakt, że drużyna przystąpi do spotkania po… rozegranych mistrzostwach Polski amatorów, do których doszło w weekend w Zawierciu, a w których drużyna Volley zajęła drugie miejsce. Może się okazać, że kilka spotkań, podróż i oczywiście integracja sprawią, że ich rywale będą w stanie pokusić się o niespodziankę. Niezależnie od tego, czy tak się stanie czy nie to obecny sezon będzie i tak najlepszym w wykonaniu drużyny Ryszarda Nowaka. Jak do tej pory najwyższym miejscem zajętym przez ekipę BES-BLUM Kraken Team było szóste.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Omida Team – Trójmiejska Strefa Szkód

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Omida Team przystąpi do spotkania po serii dziewięciu zwycięstw z rzędu. To właśnie drużyna Konrada Gawrewicza oraz trzecioligowa ekipa MiszMasz mogą obecnie pochwalić się najdłuższą serią ze wszystkich trzydziestu czterech drużyn grających w rozgrywkach Jesień’20. Do niedawna absolutnymi rekordzistami pod tym względem była drużyna Volley Gdańsk, która jednak w poprzednim tygodniu musiała uznać wyższość ‘Logistyków’. To pokazuje tylko, jak świetnie dysponowani są w obecnym sezonie gracze Omidy. Mimo, że do końca edycji pozostały im cztery spotkania to nie da się nie zauważyć, że drużyna stoi obecnie przed ogromną szansą na zgarnięcie mistrzowskiego tytułu. W pierwszym spotkaniu w grupie mistrzowskiej czeka ich zadanie bardzo trudne. Spotkanie przeciwko drużynie, z którą, wyłączając to pierwsze spotkanie, szło Omidzie jak po grudzie. Przypomnijmy, że to właśnie Trójmiejska Strefa Szkód była jedną z czterech ekip, które zdołały znaleźć sposób na pokonanie ‘Logistyków’ w historii ich trzydziestu siedmiu spotkań w SL3. Obecnie, mimo bardzo dobrej formy Omidy wydaje się, że ten mecz będzie trudniejszym zadaniem niż to rozegrane pomiędzy drużynami 17 września. Wszystko za sprawą faktu, że obecnie Trójmiejska Strefa Szkód jest już w treningu i ewidentnie w ostatnim czasie prezentują lepszą formę niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. Ponadto, ‘Niebiescy’ będą zdeterminowani, bowiem jeśli chcą wskoczyć na podium to muszą zacząć zdobywać punkty po to, aby dogonić Tufi Team. Czy uda im się zmniejszyć przewagę już w najbliższy wtorek?

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta: (Maciej Kot): Omida Team

PROtotype Volleyball – AVOCADO friends

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Gdyby ktoś przed sezonem powiedział nam, że do drugiego spotkania obu drużyn dojdzie już w grupie mistrzowskiej – nie uznalibyśmy go za szaleńca. Jesteśmy przekonani, że obie ekipy miały ambicje na to, aby znaleźć się w elitarnym gronie pięciu drużyn, które będą walczyć o medale. Ostatecznie drużyny będą walczyć, ale o to, aby z pierwszej ligi nie spaść. Dla obu drużyn byłaby to istna katastrofa. Różnica pomiędzy obecnym sezonem a sezonem Wiosna’20 jest jednak taka, że do drugiej ligi spadają bezpośrednio dwie drużyny. Z kolei ekipa, która zajmie trzecie miejsce od końca, zagra w meczu barażowym z drugoligową drużyną o prawo gry w pierwszej lidze w sezonie Wiosna’21. To wszystko sprawia, że sytuacja w grupie spadkowej będzie niezwykle emocjonująca. Pomiędzy drużyną Epo-Project, która zajmuje w tej grupie pierwsze miejsce a ostatnią Oliwą Team są zaledwie cztery punkty różnicy. Oznacza to mniej więcej tyle, że każdy mecz, do którego dojdzie, będzie niósł za sobą potężny ciężar gatunkowy i w zasadzie zabraknie tu spotkań ‘o pietruszkę’. Wydaje się, że delikatnym faworytem spotkania będzie ekipa AVOCADO friends. Mimo, że ‘Weganie’ przegrali trzy ostatnie spotkania to należy pamiętać o tym, z kim przyszło im się mierzyć. Kiedy grali z drużynami o podobnym potencjale to zazwyczaj wygrywali. Tak było chociażby w spotkaniu rozegranym 8 października, kiedy to ich rywalem była drużyna… PROtotype.  Była to jednocześnie ostatnia wygrana drużyny Arkadiusza Kozłowskiego. Czy historia zatoczy krąg i AVOCADO ponownie pokona drużynę Tomasza Nurzyńskiego?

Typ Redakcji: AVOCADO friends

Typ Eksperta: (Maciej Kot): PROtotype Volleyball

Matchday #23

Za nami kolejny tydzień rozgrywek, w którym doszło do kilku niespodzianek czy nawet sensacji. Tą była bez wątpienia porażka drużyny Chilli Amigos z Bombardierami. Sensacji nie było z kolei w drugiej lidze, w której Piękni i Młodzi wygrali dwa kolejne spotkania w stosunku 3-0. Jeśli chodzi o pierwszą ligę to pomimo faktu, że Epo-Project wygrało spotkanie ze Speednetem za komplet punktów to jednak nie udało im się rzutem na taśmę wskoczyć do grupy mistrzowskiej. Zapraszamy na podsumowanie.

Piękni i Młodzi – BL Volley 3-0 (21-9; 21-10; 21-17)

O tym, że Piękni i Młodzi byli zdecydowanym faworytem tego spotkania nie trzeba było nikogo przekonywać. Mimo to, BL Volley chciał powalczyć o to, aby zaprezentować się z dobrej strony. Czy to się im udało? Cóż, wstydu nie było, ale powodów do optymizmu również. W trakcie spotkania zobaczyliśmy dość eksperymentalne ustawienie poszczególnych zawodników Pięknych i Młodych. Dla przykładu: na środku zagrał Radosław Konieczny, a na prawym skrzydle – Mateusz Behrendt. Sądzimy, że nie miało to zbyt dużego znaczenia i nawet gdyby któryś z tych graczy zagrał na pozycji libero to i tak wygrana w meczu byłaby formalnością. Nie ma się co oszukiwać, obecnie drużyna w granatowych koszulkach męczy się grając w drugiej lidze i czeka na wiosnę, kiedy przyjdzie im rywalizować na wyższym poziomie. O to, aby nie było zbyt nudno, jak zwykle zadbał Mateusz Chyl, który wraz z Radosławem Koniecznym wcielili się w rolę komentatorów, którzy przy okazji zadbali o dobre nastroje graczy w granatowych koszulkach. Pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem PiM do dziewięciu. W drugim secie Piękni co rusz ryzykowali na zagrywce, w efekcie czego zepsuli ich naprawdę sporo. W związku z tym, w połowie seta na tablicy wyników widniało 12-9 dla faworyzowanej drużyny. Po chwili ekipa podkręciła nieco tempo, w efekcie czego wygrali tego seta do dziesięciu. Najciekawiej w trakcie meczu było w ostatnim secie. Tu Piękni i Młodzi mieli problemy z przyjęciem, dzięki czemu to BL Volley wygrywało partię 13-11. Po chwili jednak, wszystko wróciło do normy i mecz z przechodzącej piłki zakończył Arkadiusz Kowalczyk.

Bombardierzy – Niepokonani PKO Bank Polski 3-0 (21-12; 21-15; 21-15)

Przed spotkaniem zastanawialiśmy się, czy w meczu może dojść do niespodzianki. Wbrew temu, co sądził nasz ekspert – Maciej Kot, za taką uznalibyśmy wygraną drużyny Niepokonani PKO Bank Polski. Redakcja uznała jednak, że szalenie istotnym czynnikiem w ligowych zmaganiach jest element doświadczenia. To stało zdecydowanie po stronie Bombardierów, którzy osiągnęli już dwucyfrową liczbę spotkań w momencie, kiedy nikt w chińskim Wuhan nie uznawał delektowania się nietoperzem za coś niestosownego. Dodatkowo, przed spotkaniem dowiedzieliśmy się, że w szeregach ‘Bankowców’ zabraknie ich prawdziwego lidera – Tomasza Remera. Mniej więcej w połowie pierwszego seta Bombardierzy zdołali odjechać swoim rywalom, wykorzystując to, co jest obecnie największą bolączką ‘Bankowców’. Mowa tu oczywiście o przyjęciu. Po trzech asach serwisowych z rzędu Bombardierzy prowadzili już  14-6 i w zasadzie drużyny mogły myśleć już o następnym secie. W nim lepiej rozpoczęli gracze Dawida Piankowskiego, którzy wyszli na prowadzenie 9-3. To, po chwili dzięki dobrej zagrywce kapitan drużyny – Joanny Drewczyńskiej się zmniejszyło, ale finalnie nie zmieniło to zwycięzcy tego seta. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ‘Bankowcy’ zaprezentowali się znacznie lepiej niż w pierwszej partii i przed trzecim setem mogli mieć nadzieję na to, że zdołają powalczyć o choćby punkt. I rzeczywiście – długo tak to wyglądało (15-15), ale ostatecznie wprowadzony w drugim secie Andrzej Pikor dość znacząco przyczynił się do ‘zrobienia różnicy’ i do końca spotkania punkty zdobywali już tylko gracze w czarnych koszulkach.

ACTIVNI Gdańsk – Dream Volley 0-3 (14-21; 6-21; 8-21)

Nie ma się co oszukiwać – w spotkaniu pomiędzy ACTIVNYMI Gdańsk a Dream Volley nie spodziewaliśmy się jakichś wyjątkowych emocji. Ot, zwykłe starcie jednego z faworytów do wygrania ligi z drużyną oscylującą w okolicy dziesiątego miejsca. Niestety, nasze przewidywania sprawdziły się w stu procentach. No, może w dziewięćdziesięciu, bo jednak wygrane w secie do sześciu czy ośmiu sprawiły, że możemy mówić o dysproporcji, której się nie spodziewaliśmy. O ile w pierwszej odsłonie ich gra wyglądała po japońsku (jako-tako,) tak w drugiej i trzeciej była to rzeź. Zacznijmy jednak od początku. W pierwszej partii trwała do połowy seta trwała dość wyrównana walka. To właśnie mniej więcej w połowie seta doszło do groźnie wyglądającego zderzenia dwóch zawodników Dream Volley. Na szczęście obyło się bez kontuzji. Nie wiemy, na ile ta sytuacja miała wpływ na poczynania boiskowe obu drużyn, ale mniej więcej w tym momencie Dream zaczął grać na poziomie, na który ich rywale nie zdołali wskoczyć. Efekt był taki, że Dream wygrał pierwszą partię do 14. To, co wydarzyło się na początku drugiej partii to istna demolka, którą urządził sobie rozgrywający Dream Volley – Mateusz Dobrzyński. Zawodnik ten zszedł z zagrywki dopiero przy stanie… 9-1 dla swojej drużyny. Wiadome stało się to, kto wygra tę partię. Dodatkowo, sytuacji nie poprawiał fakt, że gracze ACTIVNYCH więcej uwagi niż na swojej grze skupiali na arbitrze prowadzącym to spotkanie. Trzeci set był podobny do tego pierwszego. Różnica była taka, że tym razem na zagrywce stanął środkowy drużyny – Jacek Kalwas i tym razem na tablicy pojawił się wynik… 11-2. Koniec meczu – Dream Volley wraca na drugie miejsce w ligowej tabeli.

Piękni i Młodzi – Team Spontan 3-0 (21-14; 21-7; 21-9)

Dla drużyny Pięknych i Młodych spotkanie przeciwko Team Spontan było już drugim, do którego przystąpili w środowy wieczór. Był to zarazem pierwszy taki przypadek, bowiem do tej pory nie zdarzyło się, aby drużyna Radosława Koniecznego grała więcej niż jedno spotkanie w trakcie dnia meczowego. Po odprawieniu z kwitkiem drużyny BL Volley przyszedł czas na Team Spontan. Inna drużyna – ten sam cel. Celem w środowy wieczór było ogranie rywali w stosunku 3-0. Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami – od prowadzenia Pięknych. Bardzo dobrą robotę wykonywał rozgrywający drużyny – Piotr Pepliński, który w bardzo krótkim odstępie czasu dwukrotnie rozrzucał blok, dzięki czemu na czystej siatce zaatakowali kolejno Radosław Konieczny oraz Daniel Gierszewski. Mimo to, była to naprawdę udana partia w wykonaniu Spontanicznych. Tak naprawdę, rywale zdołali im odjechać dopiero w drugiej części seta, kiedy ‘Oranje’ mieli problemy z przyjęciem zagrywki. Drugi set przez długi moment przypominał nam mecz Pięknych z Range Soft VT. Gracze w granatowych koszulkach prowadzili już 9-0 i chcieli doprowadzić do tego, aby pobić rekord w różnicy punktowej pomiędzy drużynami. Podobnie jak w meczu z Range i tym razem się nie udało. Ostatecznie ‘Spontaniczni’ zdołali zdobyć siedem oczek. Trzeci set zaczął się zgodnie z przypuszczeniami – od wysokiego prowadzenia faworytów do wygrania ligi. Ostatecznie partia ta zakończyła się wynikiem 3-0 i była to ósma wygrana z rzędu drużyny, która nie straciła do tej pory choćby seta.

MiszMasz – Speednet 2 3-0 (21-5; 21-8; 21-13)

Gdybyśmy mieli dać obciąć sobie rękę za to, że faworyci do zajęcia dwóch pierwszych miejsc w lidze wygrają swoje spotkania, a w zamian otrzymać jakąś drobnostkę – z pewnością zrobilibyśmy to bez wahania. Mecze MiszMaszu ze Speednetem oraz Chilli Amigos z Bombardierami były meczami, dzięki którym na naszym kuponie podbilibyśmy stawkę. Te mecze zakręciłyby się maksymalnie w okolicy kursu 1.15. Cóż, kokosów by z tego nie było. Tak czy siak, MiszMasz by nam kuponu nie zepsuł. Przeciwko drużynie zajmującej przedostatnie miejsce w ligowej tabeli zagrali dokładnie tak, jak można byłoby tego oczekiwać od lidera i drużyny, która jedną nogą jest już w drugiej lidze. Już na początku pierwszego seta gracze Andrzeja Tararuja wypracowali sobie pokaźną zaliczkę (6-1), którą z czasem tylko powiększali. Można powiedzieć, że do tego seta przygrywał zespół No Mercy. Tak, gracze MiszMasz nie mieli litości i pokonali rywala do… pięciu.  Drugi set w wykonaniu Speednetu był co prawda lepszy, ale przyrównując to do sytuacji życiowej, radość była podobna jak w momencie, kiedy policjant mając do wyboru czy dać nam 500zł i 10 punków, daje nam ostatecznie 400zł, zostawiając przy tym punkty karne. Druga partia padła łupem M&M do ośmiu. Trzeci set był najlepszy w wykonaniu ‘Programistów’, co potwierdza zdobycie przez nich trzynastu oczek. MiszMasz wygrał zatem wszystkie spotkania w sezonie zasadniczym i ma już cztery punkty przewagi nad drugą drużyną w tabeli.

Bombardierzy – Chilli Amigos 2-1 (21-16; 11-21; 21-16)

Nie będziemy się szczypać – jedziemy od razu z grubej rury. Ok, napiszemy to tak, żeby jednak ominąć co niektóre słowa, ale koniec końców każdy będzie wiedział o co chodzi. Pani i Panowie, Chilli Amigos dało w środowy wieczór ciała. Gracze w czerwonych koszulkach mieli przed spotkaniem dosłownie wszystko, aby ten mecz wygrać. Oczywiste było to, że ich główni rywale w walce o mistrzowski tytuł – drużyna MiszMasz zapewne poradzi sobie ze drużyną Speednetu. Oznaczało to mniej więcej tyle, że brak wygranej w meczu z Bombardierami byłby katastrofą. Nie wiemy czy kojarzycie taki program na National Geographic – ‘katastrofa w przestworzach’. Wydaje nam się, że grono badaczy powinno zrobić rekonstrukcję tego, co wpłynęło na porażkę Chilli Amigos. My co prawda ekspertami nie jesteśmy, ale znaleźliśmy co najmniej kilka powodów takiego stanu rzeczy. W zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy takie oto zdanie: ‘Jeśli drużyna będzie tego dnia dobrze dysponowana, a ich rywale będą mieli obniżkę formy to mikstowy skład jest w stanie urwać minimum jeden punkt. No właśnie, czy zauważyliście ile razy użyliśmy słowa ‘jeśli’?’ I wiecie co? Tych jeśli było od cholery. Czy drużyna może wygrać, jeśli ich rywale są tego dnia świetnie dysponowani? Czy drużyna może wygrać, jeśli nie ma na meczu ich najlepszego zawodnika? Czy drużyna może wygrać, jeśli popełnia tyle błędów własnych? Czy drużyna może wygrać jeśli jest nieskoncentrowana? Wreszcie – czy drużyna może wygrać ‘na stojąco’? Jeśli choć na jedno z pytań odpowiedzieliście przecząco to macie odpowiedź, co wydarzyło się w tym spotkaniu. My dodamy tylko, że była to składowa kilku czynników. Słówko o Bombardierach, bo to oni byli bądź co bądź prawdziwymi bohaterami tego spotkania. Nic nie imponuje nam tak, jak drużyna z dołu tabeli wychodząca na wicelidera z pełną wiarą w to, że uda się go pokonać. Już jakiś czas temu pisaliśmy, że w ekipie drzemie potencjał, który z czasem odpali. Odpalił na koniec rundy zasadniczej i pięć punktów w dwóch meczach zmienia totalnie ogląd na ich obecną sytuację.

Tufi Team – PROtotype Volleyball (21-18; 21-18; 16-21)

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedzi, spotkanie było bardzo istotne dla obu drużyn. PROtotype wygrywając 3-0 znalazłoby się w grupie mistrzowskiej, natomiast Tufi Team, które miało zapewnioną grupę mistrzowską, walczyło o nadgonienie punktów, które dzieliły ich od Omidy Team oraz Volley Gdańsk. Środowy mecz był drugim z rzędu, w którym zabrakło prawdziwego lidera tej drużyny – Piotra Watusa. Z drugiej strony, okazję do debiutu w nowych barwach mieli Jakub Kozłowski (poprzednio Team Spontan), którego bodajże po raz pierwszy w SL3 widzieliśmy na libero oraz Mateusz Uciński. Sam mecz lepiej rozpoczęli gracze PROtotype Volleyball, wychodząc na prowadzenie 5-0, po którym Tufi musiało wziąć czas. Ten przyniósł oczekiwany rezultat, bowiem po chwili na tablicy wyników pojawiło się 10-8 dla drużyny Mateusza Woźniaka. Od tego momentu trzecia siła obecnego sezonu miała kontrolę nad poczynaniami na parkiecie. W końcówce Mateusz Uciński obił blok i Tufi mogło cieszyć się z wygrania pierwszej partii. Drugi set zakończył się dokładnie takim samym wynikiem jak pierwszy. O tym, że to Tufi ponownie wygrało, zadecydowała mniejsza liczba błędów własnych. To właśnie po jednym z nich ‘Tuffiki’ cieszyły się z wygranej seta, a co za tym idzie – całego meczu. Ostatnia partia zaczęła się lepiej dla ekipy Mateusza Woźniaka (9-6). Po chwili ‘Transformersi’ zanotowali konkretną serię, dzięki której wyszli na prowadzenie (14-13). Tym razem to Tufi popełniało więcej błędów, dzięki czemu PROtotype ugrało jednego seta, który będzie zapewne bardzo istotny w kontekście walki o utrzymanie.  Tufi z kolei może żałować braku trzech oczek. Gdyby udało im się je zdobyć, do wicelidera rozgrywek – Volley Gdańsk traciliby zaledwie jeden punkt.

Epo-Project – Speednet 3-0 (21-17; 21-12; 21-18)

Obecny sezon jest naprawdę szalony dla drużyny Epo-Project. Nie ma co owijać w bawełnę –czasami był niezły, czasami słaby. Zdarzało się również tak, że był beznadziejny. Mimo to, drużyna z Żukowa stanęła w środowy wieczór przed szansą na wskoczenie do grupy mistrzowskiej. Z pewnością byłaby to podróż last minute. Na taki stan rzeczy wpłynęły korzystnie układające się wyniki przeciwników, którzy grali ‘pod Epo’. Aby znaleźć się w grupie mistrzowskiej Epo-Project musiało wygrać ze Speednetem w stosunku 3-0 i dodatkowo wykręcić możliwie najlepszy wynik małych punktów. To paradoksalnie nie był plan, którego nie dałoby się zrealizować. W ekipie Speednetu, w kolejnym już meczu zobaczyliśmy zaledwie sześciu graczy. W ich szeregach zabrakło uznawanego za jednego z najlepszych środkowych w lidze – Grzegorza Gnatka oraz atakującego – Kacpra Iwaniuka, który bardzo często w poprzednich spotkaniach brał ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Pierwszy set od początku był bardzo wyrównany. To, co było w nim nadzwyczajnego to dość duża liczba asów serwisowych obu drużyn (4-3) już w pierwszej części jego trwania. Do połowy pierwszej partii mieliśmy zatem walkę punkt za punkt. Z czasem Epo zdołało odjechać swoim rywalom (19-12) i było jasne, że tej partii już nie wypuszczą. Drugi set to dominacja graczy w zielonych koszulkach. Speednet w tej partii popełniał masę błędów własnych, które najzwyczajniej w świecie – w pierwszej lidze nie przystoją. Efekt? Wygrana Epo do 12. W trzecim secie do pewnego momentu lepiej prezentowali się ‘Programiści’, którzy wygrywali już 13-8. Po chwili, mieli jednak problemy z przyjęciem zagrywki Piotra Labudy oraz ze skutecznym w bloku i ataku Damianem Kolką, w efekcie czego Epo zdołało wyrównać. Jaki był koniec chyba się domyślacie. Mimo wygranej za trzy punkty, Epo-Project zabrakło dziewięciu małych oczek, by znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Jeśli chodzi o drużynę Speednetu to czas się wziąć w garść. Tak grająca drużyna jak w ostatnich dwóch spotkaniach staje się głównym kandydatem do spadku.

Sprężystokopytni & Kitku – AXIS 3-0 (21-10; 21-18; 21-10)

Po wtorkowym wieczorze, w którym ‘Rebelianci’ wygrali dwa spotkania stało się jasne, że drużyna AXIS wylądowała na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Okazję do zmiany takiego stanu rzeczy mieli już dzień później, kiedy to mierzyli się z drużyną Sprężystokopytnych & Kitku. Jednocześnie wiadomym było, że to ich rywale są faworytem tego spotkania i kwestia ta była oczywista dla każdego. Z drugiej strony, w obecnym sezonie było już tyle niespodzianek czy nawet sensacji, że nie można było całkowicie przekreślać możliwości zdobycia punktów przez graczy w czerwonych koszulkach. Tym razem zaskoczenia jednak nie było. Sprężystokopytni & Kitku wygrali spotkanie w stosunku 3-0. Nie oznacza to jednak, że nie przytrafił im się gorszy moment. Tym był drugi set, w którym gracze S&K pozwolili swoim rywalom na rozwinięcie skrzydeł, dzięki czemu AXIS zdobyło osiemnaście oczek. W pierwszym i trzecim secie pojedynek był tak jednostronnym widowiskiem, że trudno byłoby tu coś sensownego napisać. Wynik 3-0 sprawia, że drużyna Kacpra Goszczyńskiego traci do podium zaledwie jeden punkt. AXIS z kolei notuje ósmą porażkę ligową z rzędu i coraz bardziej dryfują w kierunku trzeciej ligi. Pocieszeniem dla drużyny Fabiana Polita jest to, że poza spotkaniem z DNV GL oraz Team Spontan czekają ich jeszcze arcyważne spotkania z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie.

Zapowiedź – MATCHDAY #23

Na koniec obecnego tygodnia rozgrywek przygotowaliśmy aż dziewięć spotkań, w trakcie których wyjaśni się ostateczny kształt grup mistrzowskiej i spadkowej w pierwszej oraz trzeciej lidze. Ponadto wykrystalizuje się nieco sytuacja na drugim poziomie rozgrywkowym. O przedłużenie swojej kapitalnej passy zwycięstw bez straty seta powalczy drużyna Pięknych i Młodych, która rozegra aż dwa spotkania. Zapraszamy na zapowiedź środowej serii gier!

Piękni i Młodzi – BL Volley

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Mimo faktu, że podczas gdy Piękni i  Młodzi odpoczywali, a na parkietach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta doszło do sześciu spotkań to przed rozpoczęciem obecnego tygodnia rozgrywek sytuacja drużyny Radosława Koniecznego się nie zmieniła. ‘Granatowi’ nadal zajmują miejsce na szczycie ligowej tabeli i nic nie wskazuje na to, aby coś w tej kwestii miało się zmienić. Przyznamy Wam szczerze, że gdy na początku sezonu kapitan drużyny deklarował, że Piękni i Młodzi nie przegrają w drugiej lidze choćby seta, przyjmowaliśmy to z przymrużeniem oka. Po dwóch spotkaniach pomyśleliśmy: ‘kurde, może gościu ma rację’. Po sześciu spotkaniach uważamy z kolei, że ten scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż ten, w którym ekipa traci choćby oczko. Podczas gdy większość ligi żyła tym, czy Volley Gdańsk zdoła wygrać pięćdziesiąt spotkań z rzędu, sporo osób zapomniało o tym, że to właśnie Piękni i Młodzi piszą właśnie nową historię. Historię, w której wygrywają sezon bez straty seta. Gdyby tak się stało, to bez zważania na to, czy jest to pierwsza czy druga liga – byłby to wynik z kosmosu. Ich rywalem numer siedem będzie drużyna BL Volley, która w ostatnim czasie otrząsnęła się po trudnym początku z ligowymi zmaganiami. Przypomnijmy, że drużyna na ‘dzień dobry’ przegrała sześć spotkań z rzędu, co sprawiało, że ich sfera mentalna była delikatnie ujmując – nadszarpnięta. Jednak jak to w życiu, tak i w SL3 – po każdej burzy wychodzi słońce i drużyna Wojtka Strychalskiego wygrała kolejne dwa spotkania, które znacząco poprawiły ich obecne położenie. Czy mają szansę na trzecią wygraną? Cóż, takiego scenariusza nie przewidzieliby chyba nawet Bracia Grimm w swoich baśniach.  

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Bombardierzy – Niepokonani PKO Bank Polski

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Pomimo faktu, że obie drużyny nie mają już szans na grupę mistrzowską to nadal mają szansę na to, aby dopisać do swoich kont wygraną. W przypadku bardziej doświadczonej drużyny Bombardierów była by to druga wygrana. Do pierwszej i jedynej jak dotychczas wygranej w sezonie Jesień’20 doszło 14 września, kiedy to rywalem drużyny Dawida Piankowskiego była ekipa Speednet 2. Na finiszu rundy zasadniczej wydaje się, że to właśnie pomiędzy tymi trzema drużynami rozegra się walka w grupie mistrzowskiej o jak najwyższą lokatę. Obecnie pomiędzy Bombardierami a Niepokonanymi PKO Bank Polski jest zaledwie jeden punkt różnicy. Oznacza to, że drużyna Joanny Drewczyńskiej stanie przed ogromną szansą na to, aby nie dość, że odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie to na dodatek przeskoczyć swoich najbliższych rywali w tabeli. Patrząc na obecną formę ‘Bankowców’ scenariusz ten wydaje się naprawdę prawdopodobny. Jak do tej pory drużyna w ośmiu rozegranych spotkaniach zgarnęła trzy oczka. Stało się to za sprawą urwanych setów ekipom: Team Looz, MiszMasz oraz w minionym tygodniu Port Gdańsk. Skoro ‘Bankowcy’ zdołali wygrać seta przeciwko tak mocnym ekipom to czemu mieliby nie powalczyć o wygraną w meczu z Bombardierami? Z drugiej strony wydaje nam się, że w spotkaniu zaprocentuje jednak doświadczenie i po meczu to mikstowy skład w czarnych koszulkach uniesie ręce w geście tryumfu. Mimo to, spodziewamy się wyrównanego i emocjonującego widowiska.

Typ Redakcji: Bombardierzy

Typ Eksperta (Maciej Kot): Niepokonani PKO Bank Polski

ACTIVNI Gdańsk – Dream Volley

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Kolejną z drużyn, które nie miały szans zaprezentować swoich umiejętności w okrojonym tygodniu meczowym była drużyna Artura Kurkowskiego – ACTIVNI Gdańsk. Obecnie gracze w żółto-czarnych koszulkach mają na swoim koncie siedem oczek. Ich ostatnie dwa spotkania kończyły się zwycięstwami. Casus drużyny przypomina trochę ten w wykonaniu drużyny BL Volley, o czym pisaliśmy wyżej. Drużyna ‘Czerwono-niebieskich’ również przegrała kilka spotkań na inaugurację, a obecnie, podobnie jak ACTIVNI, notują serię dwóch wygranych z rzędu. Ponadto, obie drużyny mają na swoim koncie siedem oczek i jakby tego było mało w środowy wieczór zmierzą się z mocarnymi ekipami, jakimi bez wątpienia są Dream Volley oraz Piękni i Młodzi. Umówmy się – o punkty w tych meczach będzie niezwykle trudno, więc jeśli mielibyśmy obstawiać, to postawilibyśmy na to, że pomiędzy ekipami zapanuje status quo. Podobnie zresztą jak pomiędzy liderem – Pięknymi i Młodymi a wiceliderem – Dream Volley. Tu również nie spodziewamy się zmian i uważamy, że po meczu ekipa Mateusza Dobrzyńskiego zachowa drugie miejsce w tabeli. W ostatnim tygodniu Dream Volley rozbił ekipę AXIS, czym udowodnił, że różnica pomiędzy czubem tabeli a jego dołem jest dość wyraźna. Z drugiej strony czy ekipę Dream Volley można szeregować do ekip drugoligowych? Z pewnością jeśli prezentują swoją wysoką formę to widzimy ich w pierwszej lidze. Aby nie było jednak tak słodko – pamiętamy również mecze z DNV czy Letnim, w których ekipa nie zdołała wygrać i patrząc obiektywnie – z taką grą o punkty w pierwszej lidze byłoby niezwykle trudno. Czy Dream Volley zdoła ustabilizować formę i potwierdzą to w meczu z ACTIVNYMI Gdańsk?

Typ Redakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Dream Volley

Piękni i Młodzi – Team Spontan

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Drugim spotkaniem, do którego przystąpią Piękni i Młodzi w środowy wieczór będzie mecz przeciwko Team Spontan. Wszystko wskazuje na to, że będzie to bardziej wymagający rywal. Świadczy o tym choćby położenie w tabeli obu przeciwników oraz ich bezpośrednie starcie, w którym ‘Spontaniczni’ odnieśli zwycięstwo z BL Volley 2-1. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi to zestawianie ze sobą słów „trudniejszy rywal dla Pięknych” sprawia, że brzmi to mało poważnie. Porównując to do codziennego życia wygląda to mniej więcej tak, że otwarcie lodówki jest zadaniem bardziej wymagającym niż przełączenie kanału w tv. Mimo że w zadaniach tych istnieje jakieś stopniowanie poziomu trudności to i tak nadal pozostają cholernym przełączeniem tv i otwarciem lodówki. Mimo to, drużyny, które rywalizowały z Pięknymi walczyły o to, aby zaprezentować się przeciwko nim jak najlepiej. Godnie. Bez wstydu. Niektórym drużynom udawało się to trochę lepiej, innym trochę gorzej, ale najważniejsze w tym wszystkim było to, że żadna z ekip się nie poddała. Środowy rywal numer dwa – drużyna Team Spontan przystąpi do tego spotkania uskrzydlona zwycięstwem odniesionym z ekipą Zmieszanych. Spotkanie to udowodniło, że drużyna Piotra Raczyńskiego przy dobrej dyspozycji jest w stanie powalczyć o to, aby znaleźć się w top5 drugiej ligi. Obecnie, do piątego miejsca tracą zaledwie dwa oczka i gdyby ta sytuacja zmieniła się w środowy wieczór byłoby to jedną z największych sensacji obecnego sezonu.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

MiszMasz – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Powoli dochodzimy do momentu, w którym będziemy mogli pisać – ‘ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa’. Przypomnijmy, że drużyna MiszMasz niczym tornado niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. Drużyna Andrzeja Tararuja wygrała wszystkie osiem spotkań i chyba nikt nie wyobraża sobie, aby po środowym spotkaniu miało się to zmienić. Najbliższym rywalem M&M będzie drużyna Speednet 2. Dla obu ekip będzie to pierwsze spotkanie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Owszem, kilku graczy MiszMasz pamięta rywalizację ze Speednetem z poprzednich sezonów, kiedy byli zawodnikami DCT Gdańsk. Ostatnie spotkanie obu drużyn było dość wyrównane, ale ostatecznie wygrała je ekipa DCT w stosunku 2-1. To już jednak przeszłość. DCT Gdańsk póki co z nami nie ma. Jest za to ekipa MiszMasz, która dostała konkretnego boosta. To doładowanie to kilka wzmocnień. Efekt jest dokładnie taki sam jaki byłby w momencie, kiedy przesiedlibyśmy się z poczciwego, solidnego i ukochanego przez miliony rodaków – Passata 1.9 Tdi do McLarena. Czy drużyna Speednetu 2 będzie w stanie sprawić sensację i wygrać choćby seta? Skoro udało się to ekipie Niepokonani PKO Bank Polski to czemu miałoby się nie udać Speednetowi? Gdyby w historii świata te najbardziej absurdalne pomysły nie były czasami realizowane, zapewne dziś mieszkalibyśmy w jaskiniach. Czemu zatem nie pomyśleć o sprawieniu sensacji w meczu z tak potężną drużyną?

Typ Redakcji: MiszMasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): MiszMasz

Bombardierzy – Chilli Amigos

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Na dwóch równoległych boiskach swoje spotkania rozegrają lider i wicelider trzeciej ligi. Trzeba sobie to powiedzieć wprost – zagrają drużyny, które pewnym krokiem zmierzają w kierunku drugiej ligi. Mimo to, jesteśmy przekonani, że nie tylko awans jest celem drużyny Chilli Amigos. Znamy taki typ ludzi. Oni są nienasyceni. Są jak te zwierzaki domowe, które dopóki będą miały pełną miskę – będą jadły, nie zważając na potencjalne konsekwencje, które za tym idą. W ostatnim czasie w drużynie Chilli Amigos widzimy gen zwycięzcy. Ponadto Amigos nie bawią się w półśrodki. Nie ma litości. Jeśli jest choć cień szansy na to, aby stłamsić rywala – oni z miłą chęcią to wykorzystają. Jeśli rywal ‘nie ogarnia’ i jest okazja na to, by ograć ich do 6? Wiedzcie, że oni spróbują ograć go do 5. Nie dajcie się zwieść ich nazwie. Na parkiecie SL3 – żadni z nich Amigos. A na pewno nie dla rywali. Ich najbliższym przeciwnikiwm będzie ekipa Bombardierów, dowodzona przez Dawida Piankowskiego. Czy graczom w czarnych strojach uda się zbombardować uprawę papryki? Cóż, szansa na to jest naprawdę znikoma. Z drugiej strony, nie przekreślamy szans Bombardierów na zaprezentowanie się z dobrej strony. Jeśli drużyna będzie tego dnia dobrze dysponowana, a ich rywale będą mieli obniżkę formy to mikstowy skład jest w stanie urwać minimum jeden punkt. No właśnie, czy zauważyliście ile razy użyliśmy słowa ‘jeśli’?

Typ Redakcji: Chilli Amigos

Typ Eksperta (Maciej Kot): Chilli Amigos

Tufi Team – PROtotype Volleyball

Godz.: 21:10, boisko nr 1

Dla obu drużyn będzie to ostatnie spotkanie w fazie zasadniczej. Drużyna Tufi Team zagwarantowała sobie udział w grupie mistrzowskiej tak dawno temu, że nawet nie chciało nam się przeglądać kalendarza. Ich przeciwnicy – drużyna PROtotype Volleyball wciąż ma szansę do tej grupy wskoczyć. JEDYNE co muszą zrobić gracze Tomasza Nurzyńskiego to wygrać najbliższe spotkanie z Tufi Team i to na dodatek 3-0. Jakby to powiedzieć – może być trudno. Czy taki scenariusz jest w zasadzie w ogóle możliwy? Z pewnością byłaby to ogromna niespodzianka, żeby nie powiedzieć sensacja. Co innego wygrać z rywalem 2-1, a co innego nie dać ugrać choćby seta drużynie Tufi. Przypomnijmy, że w obecnym sezonie drużyna Mateusza Woźniaka kiedy już przegrywała to zawsze zdobywała choćby jedno oczko. Tak było w spotkaniach z Omidą, Volley czy Trójmiejską Strefą Szkód, czyli odpowiednio: pierwszą, drugą i czwartą siłą obecnego sezonu. Czy wobec tego scenariusz nakreślony wcześniej mógłby się ziścić? To tylko sport i nie jest to wykluczone. Z drugiej strony, należy pamiętać, że Tuffiki również potrzebują dziś punktów i to najlepiej trzech. To pozwoliłoby zniwelować stratę do lidera na trzy punkty oraz do drugiej drużyny na dwa. Przed grupą mistrzowską kolor medali pozostawałby sprawą otwartą. Inną kwestią pozostaje również to, że taka wygrana pozwoliłaby graczom na poczucie bezpieczeństwa, gdyż na cztery mecze przed końcem sezonu mieliby cztery punkty przewagi nad goniącą ją drużyną TSS-u. Kto będzie miał okazję do większej radości? Przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Epo-Project – Speednet

Godz.: 21:10, boisko nr 2

To, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu rozgrywek to istne szaleństwo. To, co do niedawna wydawało się szalonym scenariuszem, dziś ma szansę się zrealizować. Jeśli Epo-Project wygra spotkanie ze Speednetem w stosunku 3-0 to ma naprawdę bardzo duże szanse na to, aby znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Mimo, że obecnie drużyna ma na swoim koncie zaledwie dwie wygrane w ośmiu spotkaniach, taki scenariusz, w którym w przyszłym tygodniu ekipa z Żukowa zagra spotkanie w grupie mistrzowskiej jest bardzo prawdopodobny. Aby tak się stało to poza wygraną ze Speednetem drużyna PROtotype Volleyball nie może odnieść zwycięstwa w meczu z Tufi Team. Umówmy się – drużyna Tomasza Nurzyńskiego ma naprawdę małe szanse na to, aby ograć dobrze dysponowaną ekipę Tuffików. Środowy pojedynek obu zespołów będzie trzecią bezpośrednią rywalizacją. Jak do tej pory, w dwóch rozegranych spotkaniach mamy remis 1-1, a w setach 3-3. Co ciekawe, obie drużyny w poprzednim sezonie rywalizowały ze sobą dzień po dniu. 17 czerwca 2020 r. górą była ekipa Speednetu, natomiast dzień później drużyna Epo-Project. Gdzie sens? Gdzie logika? Sami nie wiemy. Nie wiemy również tego, czy w środowym spotkaniu drużyna Speednet nie będzie miała ponownie problemów kadrowych. Przypomnijmy, że w ostatnim – przegranym meczu ekipa ‘Programistów’ zagrała w kółeczku i jakby nie patrzeć, w pierwszej lidze ciężko jest w takich warunkach wygrać. Ewentualna kolejna przegrana sprawi, że sytuacja drużyny Mateusza Urbanowicza zrobi się już naprawdę gorąca. 

Typ Redakcji: Epo-Project

Typ Eksperta (Maciej Kot): Speednet

Sprężystokopytni & Kitku – AXIS

Godz.: 21:10, boisko nr 3

Skomplikowała się w ostatnim czasie sytuacja drużyny AXIS. A co nam tam – mamy nadzieję, że ekipa w czerwonych strojach się nie obrazi, ale obecnie sytuacja wygląda tragicznie. Po wczorajszych spotkaniach ‘Rebeliantów’ drużyna Fabiana Polita spadła na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Dodatkowo, wspomniana wcześniej ekipa Dawida Byczkowskiego, która wskoczyła w tabeli przed AXIS, ma aż o dwa spotkania rozegrane mniej. To dokładnie sześć okazji na to, aby jeszcze tę przewagę powiększyć. Tak bowiem na to patrzymy. Każdy set to okazja na zdobycie jednego punktu, który będzie bardzo istotny w ostatecznym rozrachunku. Jakby tego było mało to w środowy wieczór drużynę Fabiana Polita czeka mecz z drużyną Sprężystokopytnych & Kitku. Dla drużyny Kacpra Goszczyńskiego będzie to dziewiąte spotkanie w sezonie Jesień’20. Jak do tej pory, drużyna wygrała sześć z nich i zanotowała dwie porażki. To, co jest jednak bardzo korzystne dla drużyny S&K to terminarz. Ekipa rywalizowała już z większością drużyn, które powalczą o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Do końca sezonu pozostały im mecze z zespołami, które w większości są w dolnej partii tabeli i wydaje się, że w każdym z tych spotkań będą faworytem. Dodatkowym atutem drużyny jest pozycja wyjściowa. Czwarte miejsce, które zajmują obecnie pozwala sądzić, że istnieje bardzo duża szansa na to, że na koniec sezonu znajdą się na podium. W celu realizacji ambitnych planów z całą pewnością pomoże dwóch bardzo dobrych zawodników, którzy dołączyli w ostatnim czasie do drużyny. Były to dwa transfery z Volley Gdańsk, który jak doskonale wiemy, już trzykrotnie w tej lidze wygrywał. Mowa tu o atakującym Michale Ryńskim oraz środkowym – Michale Mysłowskim.

Typ Redakcji: Sprężystokopytni & Kitku

Typ Eksperta (Maciej Kot): Sprężystokopytni & Kitku

Matchday #22

Wtorkowy wieczór dostarczył sporo emocji. Dwukrotnie szansy na wskoczenie do grupy mistrzowskiej w trzeciej lidze nie wykorzystała drużyna Craftveny, która najpierw przegrała z Portem, a następnie z Allsix by Decathlon. Największym zaskoczeniem tej serii gier były jednak dwie wygrane drużyny Volleyball Rebels, którzy najpierw odprawili Mental Block, by następnie ograć faworyzowaną drużynę Letniego Gdańska.

Port Gdańsk – Craftvena 3-0 (26-24; 21-11; 21-18)

Wtorek miał być sądnym dniem dla drużyny Craftveny. Gracze w czarnych trykotach dwukrotnie stawali przed szansą na pokonanie rywali, nie tylko w meczu, ale również w położeniu w tabeli. Z tyłu głowy mieliśmy pewne przesłanki świadczące o tym, że to może się nie udać. Pamiętaliśmy poprzedni sezon, kiedy grając w końcówce pod presją to rywale unosili ręce w geście triumfu. Pamiętaliśmy również dyspozycję, jaką w kilku spotkaniach w obecnym sezonie zaprezentowała drużyna Craftveny, ale do cholery! To przecież Craftvena – myśleliśmy. To dokładnie ta sama drużyna, która w poprzednim sezonie przegrała najmniejszą liczbę spotkań ze wszystkich ekip w trzeciej lidze. Przed rozpoczęciem meczu z Portem mogłoby się wydawać, że limit porażek w obecnym sezonie został wykorzystany z nawiązką. Początek pierwszego seta pokazał, ze ‘Rzemieślnicy’ wyszli bardzo zdeterminowani. Dzięki świetnej zagrywce całkowicie odrzucili przeciwnika od siatki, dzięki czemu szybko wypracowali sobie przewagę 7-1. Z czasem to Craftvena zanotowała przestój, dzięki czemu Portowcy wyszli na prowadzenie 12-11, a następnie 16-12. Gdy wydawało się, że jest już po pierwszym secie, Port popełnił kilka błędów własnych, dzięki czemu Craftvena zdołała wyrównać (18-18). Od tego momentu do końca długiego seta obie ekipy szły ‘łeb w łeb’ i o tym, że to Port wygrał tę partię zadecydowało nieporozumienie w szeregach Craftveny. Drugi set zaczął się podobnie jak pierwszy – od prowadzenia Craftveny 4-1, a następnie 6-3. Nie do końca ogarniamy co tu się wydarzyło, ale jak można do końca seta zdobyć zaledwie pięć punktów, pozwalając przy tym rywalom na zdobycie osiemnastu? Cóż, na to pytanie chyba nikt nie zna odpowiedzi. Trzeci set zaczął się, a jakże – od prowadzenia Craftveny 8-4. Podobnie, jak to miało miejsce w secie nr 1 i 2, finalnie przewaga ta została roztrwoniona. Ostatecznie, partię, podobnie jak i całe spotkanie wygrywają gracze z doków, dzięki czemu zapewniają sobie trzecią lokatę po rundzie zasadniczej.

Oliwa Team – Omida Team 0-3 (18-21; 18-21; 15-21)

W jedynym pierwszoligowym starciu we wtorkowy wieczór zmierzyły się dwie drużyny, które są na przeciwległych biegunach ligowej tabeli. Po poniedziałkowej wygranej przeciwko Volley Gdańsk stało się jasne, że ‘Logistycy’ staną we wtorkowy wieczór przed ogromną szansą na to, aby wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli i dodatkowo, po rundzie zasadniczej uzyskać dwupunktową przewagę nad najgroźniejszym rywalem w walce o tytuł mistrzowski. Jedyne, co trzeba było zrobić to ograć drużynę świetnie im znaną – Oliwę Team. Tak jak wspominaliśmy w  zapowiedzi przedmeczowej, obie drużyny znają się doskonale. Znają swoje mocne i słabe strony. Przed meczem wiedzieliśmy, że trzy punkty nie przyjdą Omidzie łatwo. Dużo mówi się o ewentualnym mistrzostwie drużyny Konrada Gawrewicza i często zapomina się o tym, że Oliwa również grała o bardzo istotne dla siebie cele. Każdy punkt przybliża ich do utrzymania. Początek meczu udowodnił, że gracze Dawida Karpińskiego tanio skóry nie sprzedadzą. Wyrównana walka trwała od pierwszego gwizdka sędziego niemal do ostatniego, który zakończył pierwszą partię. W końcówce doszło do kontrowersyjnej sytuacji, po której sędzia przyznał bardzo ważny punkt dla Omidy. Ostatecznie set zakończył się wygraną drużyny Konrada Gawrewicza do 18. Druga odsłona rozpoczęła się, podobnie jak ta pierwsza – od wyrównanej walki. Mniej więcej w połowie tego seta ‘Logistycy’ narzucili rywalom swoje tempo, w efekcie czego wyszli na prowadzenie (19-13). Gdy wszyscy byli już myślami w trzeciej odsłonie, rywale nadgonili kilka punktów, ale koniec końców – nie byli w stanie tej partii wygrać. Podobnie jak w pierwszej, w tej set zakończył się do 18. Trzecia odsłona, przynajmniej w pewnej części była festiwalem błędów obu drużyn. Z czasem Omida zdołała uciec rywalom na kilka punktów i pewnie wygrała tę partię do 15, a cały mecz 3-0. Oliwa z kolei w kolejnym już spotkaniu pokazała, że będzie do końca biła się o utrzymanie.

Volleyball Rebels – Mental Block 2-1 (21-12; 21-17; 18-21)

Przyznamy Wam się do czegoś. Po tym, jaki start zanotowała drużyna Volleyball Rebels obawialiśmy się o ich sferę omen nomen MENTALną. Wiecie jak to jest. Obrywać w łeb za każdym razem do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie nie należy. Po którymś spuszczonym ‘manto’ przychodzi taki moment, w którym zasadnym pytaniem staje się to postawione lata temu przez Agnieszkę Chylińską. No to ‘Rebelianci’ powiedzieli w końcu dość. Dość przegranych, dość wytykania palcami przez Redakcję. Dość dopisywania sobie punktów przez inne drużyny jeszcze przed meczem. To właśnie 20 października drużyna powiedziała sobie dość i wygrała pierwsze spotkanie w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta.  Jakby tego było mało, po pewnym czasie zrobili to po raz drugi, ale o tym w innym podsumowaniu. Skupmy się na meczu z ‘Mentalistami’. ‘Niebiescy’ stanęli do rywalizacji jako ekipa, która ma na swoim koncie trzy wygrane z rzędu. Siłą rzeczy biorąc pod uwagę obecną formę, wzmocnienia, a także obecne morale drużyny to właśnie ekipa z czerwonym mózgiem w logo, była faworytem spotkania. Z drugiej strony, ich rywale również zadbali o wzmocnienia. Do drużyny przed spotkaniem dołączyło dwóch graczy – środkowy – Adam Kochanowski oraz atakujący – Grzegorz Myśliński. W pierwszym secie – co tu dużo mówić – ‘Rebelianci’ dość mocno zaskoczyli swoich rywali grając świetną siatkówkę, na którą ‘Mentaliści’ nie mieli ani sposob, ani co gorsze pomysłu. To musiało się tak skończyć. 21-12 dla ‘Rebeliantów’. Drugi set był już bardziej wyrównany. Przez długi czas wydawało się, że to Mental Block wygra tę partię. W trakcie jej trwania drużyna Kamila Żukowskiego wypracowała sobie kilkupunktową przewagę, którą ostatecznie zaprzepaścili. Końcówka należała do ‘Rebeliantów, którzy wygrali tę partię do 17 i pierwsza wygrana w lidze stała się faktem. Trzeciego seta od początku lepiej rozpoczęli ‘Niebiescy’, którzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Przewagę tę zdołali utrzymać przez całego seta i ostatecznie wygrać partię do 18.

Allsix by Decathlon – Craftvena 3-0 (21-15; 21-8; 21-8)

Mimo porażki w meczu z Portem Gdańsk, nadal wszystko było w rękach, nogach, a przede wszystkim głowach graczy Craftveny. Gdyby ‘Rzemieślinicy’ wygrali z Decathlonem to właśnie oni zagraliby w grupie mistrzowskiej. No właśnie, na gdybaniu się kończy. Co tu dużo mówić – mecz wygrała drużyna Rafała Liszewskiego i chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że na awans do grupy mistrzowskiej po prostu zasłużyli. Jakkolwiek przykro dla graczy Craftveny to nie zabrzmi, z perspektywy całego sezonu uważamy, że inne drużyny były lepsze. To nie był sezon ekipy dowodzonej przez Bartka Zakrzewskiego, z czego chyba sprawę zdają sobie sami zainteresowani. Z kronikarskiego obowiązku przejdźmy do tego, co działo się w trakcie spotkania. Pierwszy set zaczął się od prowadzenia graczy w białych koszulkach. To, co było nad wyraz widoczne to brak słabszych elementów w układance Rafała Liszewskiego. Każdy z zawodników zaprezentował wysoki poziom. W końcówce pierwszego seta cztery ataki z rzędu z lewego skrzydła skończył niezawodny Aleksander Bochan i kwestia pierwszego seta była rozstrzygnięta. To, co wydarzyło się w drugim i trzecim secie, z szacunku dla Craftveny byłoby najlepiej przemilczeć. Napiszemy jedynie tyle, że po drugim secie, kiedy Craftvena straciła już szansę na grupę mistrzowską, z drużyny całkowicie uszło już powietrze. Trzeci set był potwierdzeniem dominacji zespołu Allsix by Decathlon, który wygrał tę partię do ośmiu, dzięki czemu zapewnił sobie byt w grupie mistrzowskiej.

Volleyball Rebels – Letni Gdańsk 2-1 (21-16; 23-25; 21-17)

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie wtorkowy wieczór gracze Letniego Gdańska. Ostatnie tygodnie to wygrane z Nielotami, DNV GL czy Dream Volley. Skoro ogrywa się drużyny, które obecnie znajdują się w TOP 6 to co może pójść nie tak w meczu z drużyną, która do wtorkowego spotkania nie wygrała ani jednego meczu? Z drużyną, która zdobyła zaledwie jeden punkt na dwanaście możliwych? O tym, że nie będzie to spacerek dla drużyny Letniego Gdańska, zawodnicy tej drużyny dowiedzieli się, kiedy wchodzili na salę. To właśnie wtedy, powoli do końca dobiegał mecz pomiędzy ‘Rebeliantami’ a ‘Mentalistami’. Zawodnicy Letniego są dość dobrze zorientowani w realiach ligi i doskonale wiedzieli jaką formę prezentują ostatnio gracze w niebieskich koszulkach. Podsumowując to wszystko, już przed meczem było wiadomo, że wzmocniona nowymi graczami ekipa Volleyball Rebels parafrazując Mariusza Pudzianowskiego ‘tanio skóry nie sprzeda’. Już od początku meczu ‘Rebelianci’ spisywali się bardzo dobrze. Drużyna Piotra Kamińskiego chyba nie do końca wiedziała co się wokół nich dzieje. Gra ‘Rebeliantów’ była naprawdę dobra w każdym elemencie. Atak, przyjęcie, rozegranie. Komplet. Wygrana w pierwszym secie do 16 była w pełni zasłużona. W drugim secie gracze w granatowych koszulkach sprawowali się już zdecydowanie lepiej. To właśnie oni przez większość seta kontrolowali przebieg wydarzeń boiskowych. Tak było do samej końcówki. Letnicy mieli kilka punktów przewagi, które poprzez swoją niefrasobliwość – roztrwonili. Efekt tego był taki, że ‘Rebelianci’ doprowadzili do wyrównania (19-19) i o tym, która z ekip wygra seta zadecydowała gra na przewagi. Tu fortuna sprzyjała Letnikom, którzy wygrali seta 25-23. Ostatnia – decydująca o wygranej w meczu odsłona zaczęła się kiepsko dla Letników, którzy popełniali sporo błędów własnych (3-7). Gdy na tablicy wyników widniał wynik 15-10 dla ‘Rebeliantów’ wydawało się, że kwestia wygranej jest już przesądzona. Wtedy sygnał do odrabiania strat dał Grzegorz Zawłocki, który zaliczył dwa bloki oraz dwa ataki z rzędu, przez co ponownie doszło do wyrównania (15-15). Zryw ten był jednak tylko chwilowy i po chwili to drużyna powracającego na parkiety SL3 po dwutygodniowej przerwie Dawida Byczkowskiego cieszyła się z wygranej drugiego spotkania w lidze. Dzięki czterem oczkom, ekipa zepchnęła w tabeli drużynę AXIS na ostatnie miejsce.  

Zmieszani – Team Spontan 1-2 (22-20; 15-21; 11-21)

W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że w dotychczasowych spotkaniach pomiędzy obiema drużynami nie brakowało emocji. Patrząc na rywalizację w poprzednich sezonach, poza aspektem czysto sportowym drużynom nie brakowało osobistych pobudek do tego, żeby zagrać ze zdwojoną siłą i ograć swojego rywala. Pierwszy set to bardzo wyrównana partia. Tak naprawdę losy tej odsłony mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Ostatecznie Zmieszani przypomnieli sobie o tym, że gdyby w lidze grano tylko pierwsze sety zapewne kręciliby się obecnie wokół podium… pierwszej ligi. Pisaliśmy o tym już w poniedziałek, ale nie możemy zrozumieć tego, z jakim nastawieniem na mecz wychodzą gracze Edyty Woźny. Postawa ta, w parze z dobrą grą zaowocowały na koniec pierwszej partii, którą Zmieszani wygrali 22-20. Drugi set rozpoczął się od falstartu ‘Spontanicznych’. Wygrana w pierwszym secie oraz przewaga Zmieszanych w drugim (7-2) sprawiły, że uznaliśmy swój typ z zapowiedzi jako ‘pewniaczka’. Nie wiem czy kiedykolwiek coś obstawialiście. Jeśli nie to podpowiemy. Te wszystkie pewniaczki to można co jedynie za przeproszeniem o kant dupy rozbić. Podobnie było i tym razem. Drużyna Piotra Raczyńskiego ni stąd ni zowąd przypomniała sobie, że potrafi grać w siatkówkę i zdołała szybko dogonić swojego rywala. Końcówka seta należała tylko do ‘Spontanicznych’. W ostatnim secie to Spontan lepiej zaczął. Bardzo dobre zawody rozgrywał wprowadzony w drugim secie Paweł Baranowski, który walnie przyczynił się do wygranej meczu. Z czasem – wypracowaną wcześniej przewagę potrafili jeszcze powiększyć i partia ta zakończyła się do 11.

Zapowiedź – MATCHDAY #22

We wtorkowy wieczór najciekawiej powinno być w trzeciej lidze. To właśnie dziś dowiemy się, dla której z następujących drużyn (Allsix by Decathlon, Craftvena, Port Gdańsk, Wirtualna Polska) zabraknie miejsca w grupie mistrzowskiej. Ponadto, o przełamanie złej passy powalczą gracze Volleyball Rebels, których we wtorkowy wieczór zobaczymy aż dwukrotnie. Zapraszamy na zapowiedź wtorkowej serii gier!

Port Gdańsk – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Przed drużyną Bartosza Zakrzewskiego jeden z najważniejszych dni od momentu pierwszego meczu w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. ‘Rzemieślnicy’ rozegrają we wtorkowy wieczór dwa arcyważne spotkania, które zadecydują o tym, czy drużyna znajdzie się w grupie mistrzowskiej. Obecnie znajdują  się na siódmym miejscu w tabeli. Na taki stan rzeczy wpłynęły cztery wygrane i trzy porażki. W tym miejscu należy postawić kropkę i na moment cofnąć się do sezonu Wiosna’20, kiedy ‘Czarni’ przegrali zaledwie dwa spotkania. Obecnie mają o jedno więcej i dodatkowo sześć spotkań w perspektywie. Do dwóch z sześciu wspomnianych dojdzie już we wtorkowy wieczór i patrząc na wyniki drużyny oraz obecną formę trzeba powiedzieć to sobie wprost – w obydwu spotkaniach to ich rywale będą faworytami spotkania. O godzinie 19:00 Craftvena zmierzy się z ‘Portowcami’, którzy zajmują obecnie trzecie miejsce w ligowej tabeli z czego… również nie są zadowoleni. Wszystko za sprawą tego, że poprzedni sezon zakończyli na wysokim drugim miejscu i byli o włos od tego, aby w sezonie Jesień’20 występować w drugiej lidze. Ostatecznie ‘Portowcy’ przegrali w meczu barażowym z Mental Block, ale można było sądzić, że sezon Jesień’20 będzie należał do nich. Tymczasem, po ośmiu spotkaniach ekipa Arkadiusza Sojko traci do lidera aż… osiem punktów. Dodatkowo, czysto teoretycznie może się okazać, że w przypadku porażki i innych wyników, które ułożą się nie po myśli ‘Portowców’, dla drużyny z doków zabraknie miejsca w top5, co byłoby jedną z największych sensacji obecnego sezonu.

Typ Redakcji: Port Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot):Port Gdańsk

Oliwa Team – Omida Team

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Mecz pomiędzy obiema drużynami można nazwać meczem przyjaźni. Już w sezonie Wiosna’20 obie drużyny często trenowały razem w hali mieszczącej się w sercu Oliwy. To właśnie tam zapadały decyzje co do tego, w której drużynie zagra poszczególny zawodnik. Poza wspomnianą halą sportową, wspólnym mianownikiem obu drużyn jest bez wątpienia Agnieszka Pasternak, która jest bardzo zaangażowana w ‘życie’ obu ekip. Wystarczy powiedzieć, że to właśnie ona organizuje treningi dla poszczególnych drużyn. Dodatkowo, w poprzednich sezonach występowała jako gracz w obu zespołach. Z pewnością we wtorkowy wieczór zobaczymy ją również w roli protokolanta na tym spotkaniu. Do meczu drużyna Omidy przystąpi uskrzydlona kapitalnym zwycięstwem, które odniosła w poniedziałkowy wieczór przeciwko ekipie Volley Gdańsk. Sukces jest o tyle ważniejszy, że nie dość, że to właśnie Omida ma nad obecnym mistrzem handicap to w dodatku jest pierwszą drużyną w historii ligi, która zdołała ograć ‘Żółto-czarnych’. Gdy do swojego dorobku ‘Logistycy’ dołożą we wtorkowy wieczór komplet punktów to poza faktem, że po rundzie zasadniczej będą liderem pierwszej ligi to na dodatek na cztery mecze przed końcem sezonu będą mieli dwa punkty przewagi nad największym rywalem. Mimo wszystko uważamy, że o komplet punktów nie będzie wcale łatwo. Często zdarza się tak, że przeciwko drużynie z dolnej partii tabeli gra się gorzej niż przeciwko tym ‘mocarnym’. Aby wygrać spotkanie 3-0 drużyna Omidy musi być maksymalnie skoncentrowana. Czy to po wczorajszym sukcesie jest w ogóle możliwe? Przypominamy, że ligę wygrywa się właśnie w spotkaniach z niżej notowanymi rywalami.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Volleyball Rebels – Mental Block

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Mimo, że drużyna ‘Rebeliantów’ dołączyła do rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta dwa tygodnie temu, obecnie ma rozegrane już cztery spotkania. Dodatkowo, we wtorkowy wieczór gracze Dawida Byczkowskiego dorzucą kolejne dwa spotkania, co sprawi, że pod kątem liczby spotkań zbliżą się do całej ligowej stawki. Jesteśmy przekonani, że tym, na czym zależy ‘Rebeliantom’ jest zbliżenie się również liczbami punktów. Po czterech spotkaniach drużyna nie zdołała jeszcze ani razu wygrać i w zaledwie jednym spotkaniu udało im się urwać punkt. Stało się to w ich drugim meczu, kiedy rywalem była ekipa BL Volley. Jako Redakcja znajdujemy jednak w przypadku drużyny delikatny powiew optymizmu. W dwóch z czterech rozegranych dotychczas spotkań ekipa mierzyła się z drużynami będącymi w pierwszej siódemce. Pierwszym wtorkowym rywalem ekipy ‘Rebelsów’ będzie drużyna Mental Block, która notuje obecnie świetną formę, dzięki której wygrali trzy spotkania z rzędu. Szczególnie imponująca była ostatnia wygrana, kiedy po przeciwnej stronie siatki wystąpili gracze Range Soft, którzy musieli przełknąć gorycz porażki, nie zdobywając przy tym choćby punktu. Dla ‘Mentalistów’ z kolei była to pierwsza wygrana za komplet punktów w obecnym sezonie, dzięki której wizja powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy drużyna grała w barażu o utrzymanie, oddaliła się. Powtórzenie tego wyniku w meczu z Volleyball Rebels z pewnością taki scenariusz by zmarginalizowało.

Typ Redakcji: Mental Block

Typ Eksperta (Maciej Kot):Mental Block

Allsix by Decathlon – Craftvena

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Niestety nie wiemy jak potoczy się spotkanie Craftveny z Portem Gdańsk, ale nos podpowiada nam, że dla obu drużyn bezpośrednie starcie będzie meczem o ‘być, albo nie być’ w grupie mistrzowskiej w trzeciej lidze. Obojętnie jak nie potoczy się ten mecz uważamy, że brak jednej z ekip, które o godzinie 20:00 skrzyżują rękawice, będzie ogromnym rozczarowaniem. Co prawda, istnieje jeszcze trzecia opcja, w której do grupy mistrzowskiej wchodzą zarówno Decathlon jak i Craftvena. Aby tak się stało, ‘Rzemieślnicy’ muszą wygrać spotkanie z ‘Portowcami’ za trzy punkty a następnie Allsix by Decathlon wygrałby spotkanie z Craftveną 2-1, co sprawiłoby, że Port Gdańsk miałby o jedno oczko mniej, zarówno od jednych jak i drugich. Jak wiecie, to czyste spekulacje. Im więcej po drodze zmiennych, tym scenariusz staje się mniej prawdopodobny. Uważamy, że obie ekipy nie będą kalkulować tylko będą chciały udowodnić swoją wyższość na parkiecie. Przez długi czas trudno było sparować obie ekipy. Drużyna Craftvena nie może występować ani w poniedziałki, ani w środy. Z kolei ich rywal – Allsix by Decathlon – ani we wtorki, ani w czwartki. Mimo to, któraś z ekip musiała iść na ustępstwo i wyraziła gotowość do gry w terminie, w którym najprawdopodobniej zabraknie kilku zawodników. Z tego miejsca należy podkreślić ‘prosportową’ postawę graczy ze sklepów sportowych. Kto wygra spotkanie? Dla kogo zabraknie miejsca w grupie mistrzowskiej? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem!

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot):Allsix by Decathlon

Volleyball Rebels – Letni Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Podobnie jak w poprzednim tygodniu, drużyna Volleyball Rebels zmierzy się z dwoma przeciwnikami. Podobnie jak wtedy, tak i teraz pierwszym rywalem będzie ekipa z dolnej połowy tabeli, natomiast drugim ekipa, która jest w stanie powalczyć o strefę medalową. Zastanawiamy się, czy dla drużyny Dawida Byczkowskiego to właśnie mecz numer sześć nie będzie najtrudniejszym dotychczasowym wyzwaniem. Przypomnijmy, że drużyna Letniego Gdańska przystąpi do spotkania po serii czterech zwycięstw z rzędu. Passa ta jest tym bardziej imponująca jeśli zobaczymy, z kim przyszło im się w tym czasie mierzyć. Umówmy się, drużyny takie jak BES-BLUM Nieloty, DNV GL S*M*A*S*H czy Dream Volley sroce spod ogona nie wypadły. Ba, uważamy, że każdą z tych ekip stać na to, aby znaleźć się na podium. W przypadku Nielotów i Dream Volley obie ekipy nie wyobrażają sobie nawet scenariusza, w którym mogłoby ich tam zabraknąć. Jak zatem zaszeregować drużynę ‘Letników’? Czy po niezbyt udanym początku drużynę w granatowych trykotach stać na to, aby włączyć się do walki o podium rozgrywek? Aby tak się stało, ekipa powinna powalczyć we wtorkowy wieczór o komplet punktów. W siedmiu dotychczasowych spotkaniach, owszem – potrafili ograć ligowe tuzy, ale potrafili również potracić masę punktów, przez co dość mocno skomplikowali sobie sytuację. Warto odnotować tu fakt, że obecnie ‘Letnicy’ mają o jedno spotkanie rozegrane mniej niż trzy drużyny zajmujące miejsca 2-4. W przypadku wygranej z ‘Rebeliantami’, sytuacja w tabeli zrobi się naprawdę ciekawa. O tym, czy tygodniowa przerwa nie wybiła ‘Letników’ z rytmu przekonamy się we wtorkowy wieczór chwilę po godzinie 21.00.

Typ Redakcji: Letni Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot):Letni Gdańsk

Zmieszani – Team Spontan

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Mecze pomiędzy drużynami Zmieszani oraz Team Spontan zawsze dostarczały sporych emocji. Dodatkowo, nie brakowało w nich kontrowersji i zwrotów akcji. Liczymy na to, że we wtorkowy wieczór będzie podobnie. Będzie to trzeci bezpośredni pojedynek pomiędzy zespołami w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Jak do tej pory, dwukrotnie lepszą drużyną okazała się ekipa Piotra Raczyńskiego, która wygrywała spotkania w stosunku 2-1. Nos podpowiada nam jednak, że we wtorkowy wieczór to ich przeciwnicy mają większą szansę na wygranie spotkania. Zmieszani przystąpią do meczu po poniedziałkowej porażce, której doznali przeciwko obecnemu liderowi – drużynie BES-BLUM Nieloty. W meczu tym, szczególnie w pierwszym secie pokazali, że jeśli tylko ustabilizują formę to są w stanie wygrywać z drużynami, które są teoretycznie wyżej notowane. No właśnie, jest jednak jakieś ale. Tym, ale w przypadku drużyny Edyty Woźny jest to, że drużyna potrafi zagrać w rewelacyjny sposób, by kilkanaście minut później zaprezentować się tak, że nie da się tego opisać w parlamentarnych słowach. Ich przeciwnik – Team Spontan w przypadku wygranej za komplet punktów zrówna się z rywalem liczbą punktów i dodatkowo będzie miał na swoim koncie o jedno spotkanie rozegrane mniej. Czy jest w stanie tego dokonać? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. ‘Spontaniczni’ w obecnym sezonie również nie potrafią ustabilizować formy i grają ‘w kratkę’. Podsumowując, uważamy, że będzie to mecz drużyn o podobnym potencjale. O tym, kto wygra, zadecyduje dyspozycja dnia.

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot):Zmieszani

Matchday #21

Poniedziałkowy wieczór miał słodko-gorzki smak. Z jednej strony mieliśmy ogromne emocje w meczu na szczycie pierwszej ligi. Z drugiej zaś doszło do sytuacji, w której jedna z drużyn nie stawiła się na miejsce rozgrywania spotkania. Wracając jednak do meczu Volley Gdańsk z Omidą Team to trzeba przyznać, że mecz nie zawiódł. Był kapitalnym widowiskiem, po którym zakończyła się wspaniała seria zwycięstw z rzędu drużyny Volley Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie poniedziałkowej serii gier!

Zmieszani – BES-BLUM Nieloty 1-2 (21-13; 6-21; 16-21)

W związku z faktem, że mecz pomiędzy DNV GL S*M*A*S*H a Range Soft VT się nie odbył to mecz pomiędzy Zmieszanymi i Nielotami był jedynym wydarzeniem drugoligowym w poniedziałkowej serii gier. I to nie byle jakim! Było to spotkanie drużyn znajdujących się w górnych partiach tabeli. To, jak zaprezentowali się Zmieszani z innym faworytem do awansu – ekipą Dream Volley było wskazówką, że ‘tanio skóry nie sprzedadzą’. Rzeczywiście, już początek meczu pokazał, że Nieloty muszą wznieść się na wyżyny, aby wygrać to spotkanie. W pierwszym secie to Zmieszani dość niespodziewanie przejęli inicjatywę. To, co kulało po stronie drużyny BES-BLUM to w szczególności przyjęcie. Liczba asów serwisowych może tego nie pokazuje, ale ile nabiegał się w pierwszym secie Michał Falkiewicz wie chyba tylko on. Pierwszy set to była rzeź. Wynik tego naprawdę nie odzwierciedla. W trakcie tej partii różnica punktowa była już naprawdę wysoka (14-5 czy 19-10). Ostatecznie, drużyna Mateusza Bone pod koniec seta podreperowała trochę swój dorobek, ale nie zmienia to faktu, że w pierwszym secie byli zaledwie tłem dla świetnie dysponowanych graczy Edyty Woźny. To, co wydarzyło się w drugim secie, mając wciąż na uwadze tego pierwszego – wymyka się spoza jakichkolwiek, nawet najbardziej parszywych norm ludzkich wyobrażeń. Co tu dużo mówić, w secie tym nie znaleźliśmy nawet pół elementu, w którym Zmieszani byliby lepsi od swoich rywali. Zagrywka, rozegranie, przyjęcie, wykończenie. Komplet. Masakracja. Trzeci set był z kolei najbardziej wyrównany w meczu. Do momentu, kiedy na tablicy pojawił się wynik 16-16 byliśmy przygotowani na emocjonującą końcówkę. Niestety (dla widowiska) punkty zdobywała już tylko jedna drużyna i siódma wygrana Nielotów w sezonie Jesień’20 stała się faktem.

DNV GL S*M*A*S*H – Range Soft VT 3-0 (21-0; 21-0; 21-0)

Drużyna Range Soft z powodu braków kadrowych przegrała spotkanie walkowerem. Wynik zawodów został zweryfikowany jako 3-0 (21-0; 21-0; 21-0) dla drużyny DNV GL S*M*A*S*H.

Speednet 2 – Team Looz 0-3 (13-21; 18-21; 19-21)

Nie sprawdziły się nasze słowa w zapowiedzi. Nie dość, że w spotkaniu w szeregach drużyny Team Looz zobaczyliśmy Bartłomieja Szcześniaka to w dodatku napisaliśmy, że ekipa ma jeszcze teoretycznie szansę na awans do grupy mistrzowskiej. Cóż, nie będziemy się przechwalać, że sami doszliśmy do takiej refleksji. Uwagę na to, że ekipa Looz nie ma już szans na grupę mistrzowską zwrócił nam jeden z trzecioligowych graczy. Po wnikliwszym przeanalizowaniu tabeli musimy mu przyznać rację, a Team Looz przeprosić za pomyłkę. Samo spotkanie lepiej rozpoczęli gracze Speednetu, którzy między innymi dzięki bardzo dobrej zagrywce Pawła Cieszyńskiego wyszli na prowadzenie. Z czasem wróciły demony przeszłości i ekipa popełniła kilka błędów własnych, które sprawiły, że roztrwonili oni wypracowaną przewagę. Dodatkowo, gracze w różowych koszulkach mieli również ogromne problemy z przyjęciem zagrywki Daniela Szultki, który zdobył aż cztery asy serwisowe z rzędu. Co tu dużo mówić – dyspozycja zaprezentowana w pierwszej partii nie mogła przełożyć się na lepszy wynik i to Team Looz cieszył się z wygranej pierwszego seta. Druga partia zaczęła się koszmarnie dla graczy Spednetu, którzy przegrywali już 1-6. Po chwili zdołali jednak się ‘ogarnąć’ i złapali dystans do swoich przeciwników. Ostatecznie, 2-3 punktowa przewaga drużyny Bartłomieja Szcześniaka była utrzymana przez dalszą część seta, co pozwoliło na wygranie tej partii do 18. Trzeci set był dla odmiany wyrównany już od początku. Z czasem to Speednet 2 włączył wyższy bieg, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie (9-5). Po chwili uwypuklił się jednak największy mankament ‘Różowych’ – przyjęcie i po serii sześciu punktów z rzędu przeciwników, Speednet zmuszony był wziąć czas. Ostatecznie, po wyrównanej końcówce, kolejną partię i całe spotkanie wygrała ekipa Team Looz. Speednet, choć był blisko nie zdołał dołożyć kolejnego oczka. 

Tufi Team – AVOCADO friends 3-0 (21-18; 21-15; 21-11)

Zwieńczeniem rywalizacji przeciwko drużynom z TOP3 dla AVOCADO friends była ekipa Tufi Team, dowodzona przez Mateusza Woźniaka. Już przed meczem było wiadomo, kto będzie faworytem tego starcia. ‘Tuffiki’ chciały wykorzystać fakt, że w trakcie ich meczu na równoległym boisku trwało spotkanie pomiędzy liderem a wiceliderem. Było bowiem oczywiste, że minimum jedna z ekip zgubi tam punkty, co sprawiło z kolei, że wygrana za komplet oczek zbliży ich do swoich rywali. Ze wszystkich trzech partii to pierwsza była najbardziej zacięta. Na początku tej odsłony sporo szkód drużynie Mateusza Woźniaka swoją zagrywką wyrządził Andrzej Masiak. W dalszej części tej partii trwała wyrównana walka. Po dwóch punktowych blokach z rzędu Patryka Okulewicza, na tablicy wyników widniał remis 18-18 i kwestia wygranej w tym secie była sprawą otwartą. Ostatecznie, o tym, że to Tufi Team wygrało, zadecydowały błędy własne ich przeciwników. Podsumowując tę partię trzeba powiedzieć, że wygrała drużyna, która finalnie popełniła tych błędów nieco mniej. Jesteśmy przekonani, że nawet drużyna, która wygrała tę partię doskonale wie, że nie był to najlepszy set w ich wykonaniu. Kto jednak za jakiś czas będzie o tym pamiętał? Ostatecznie liczy się to, co w tabeli, a po dwóch kolejnych wygranych odsłonach Tufi Team dołożyło do swojego dorobku trzy oczka. W drugim secie był moment, w którym wydawało się, że ‘Weganie’ zdołają doprowadzić do wyrównania. Po asie serwisowym Łukasza Czajkowskiego drużyna AVOCADO prowadziła już 14-11. Niestety dla nich, po tym nastąpił dość długi przestój, w czasie którego Tufi zdobyło dziesięć punktów przy zaledwie jednym ich rywali. Ostatni set to absolutna dominacja drużyny Mateusza Woźniaka. Już na początku, po kilku atakach najlepszego na parkiecie Piotra Adamczyka, Tufi uzyskało kilkupunktową przewagę, która z czasem tylko powiększali.

Trójmiejska Strefa Szkód – PROtotype Volleyball 2-1 (21-11; 19-21; 21-19)

W zapowiedzi przedmeczowej kreśliliśmy różne scenariusze dla obu drużyn. Zastanawialiśmy się, czy Trójmiejska Strefa Szkód zdoła wygrać spotkanie za komplet punktów i włączy się do walki o strefę medalową. W przypadku PROtotype włączyliśmy z kolei kalkulatory. Napisaliśmy, że jeśli ‘Transformersi’ zdołają ugrać cztery oczka w meczach z TSS-em i Tufi Team to znajdą się w grupie mistrzowskiej. Cóż. 25 % planu wykonali w poniedziałkowy wieczór. Teraz należy dołożyć trzy oczka w meczu z Tufi, co jak doskonale wiemy – łatwym zadaniem nie będzie. Jeśli chodzi o mecz to uznaliśmy, że dość wyraźnym faworytem spotkania będzie ekipa TSS-u, która w ostatnim czasie prezentowała się naprawdę korzystnie. Niejako na potwierdzenie tych słów, gracze w niebieskich koszulkach zaczęli mecz z animuszem i w zasadzie od pierwszej do ostatniej piłki powiększali swoją przewagę. Podsumowując pierwszą partię w wykonaniu PROtotype moglibyśmy wrzucić jakiegoś mema z podpisem ‘żodyn się nie spodziewał’. To oczywiście nawiązanie do formy, którą zaprezentowali gracze Tomasza Nurzyńskiego w pierwszych odsłonach kilku ostatnich spotkań. To było typowe PROtotype Volleyball. Wiadomo było, że mecz zacznie się w drugim secie. I tak faktycznie było. W partii tej obie ekipy stworzyły wyrównane i zacięte widowisko. Po pierwszej fazie tego seta w drużynie TSS wystąpił chwilowy problem z przyjęciem. Chwila ta wystarczyła ich rywalom, aby odskoczyć na trzy punkty i doprowadzić do wyrównania rywalizacji (1-1). Trzeci set obfitował w duże emocje, niekoniecznie tylko te ‘sportowe’. No, może jeszcze chwila i byłyby to sporty, ale walki. To oczywiście z przymrużeniem oka. Set ten dostarczył nam sporo kontrowersji sędziowskich. Po jednej z nich czerwoną kartką ukarany został jeden z zawodników TSS-u.  Działo się to w momencie, kiedy na tablicy wyników widniał remis 17-17 i zastanawialiśmy się, czy ta sytuacja nie sprawi, że mający kontrolę nad tą partią gracze TSS-u nie przegrają seta. Ostatecznie, mimo sporej nerwówki wygrali go do 19 i niezależnie od tego, co wydarzy się w innych spotkaniach, kończą rundę zasadniczą na czwartej pozycji.

Volley Gdańsk – Omida Team 1-2 (21-14; 9-21; 19-21)

Już w zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że jeśli Volley ma wygrać pięćdziesiąte spotkanie z rzędu to ich rywalem powinien być ktoś bardzo mocny. Runda zasadnicza ułożyła się w najlepszy możliwy dla tego scenariusza sposób. Ostatni mecz w fazie zasadniczej był zarazem pięćdziesiątym meczem w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta dla drużyny Volley Gdańsk. Dodatkowo, rywalem była ekipa wagi ciężkiej – wicemistrz poprzednich rozgrywek i drużyna, która w obecnym sezonie jeszcze nie przegrała – Omida Team. Już przed meczem było wiadomo, że czyjaś passa się skończy. Aby do tego nie dopuścić, obie ekipy stawiły się niemal w komplecie. Po stronie Omidy zobaczyliśmy np. Mateusza Szturmowskiego, którego w tym sezonie nie mieliśmy jeszcze okazji oglądać. Sam mecz rozpoczął się lepiej dla obrońców tytułu – Volley Gdańsk. ‘Żółto-czarni’ dość szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę i przyznamy, że przez chwilę pomyśleliśmy, iż będzie to nudne spotkanie. W każdym razie, pierwsza partia zakończyła się dość wysokim zwycięstwem Volley i wydawało się, że formalnością będzie wygrana w kolejnym spotkaniu. Drugi set zaprzeczył powyższym słowom dość błyskawicznie, bowiem Omida szybko wyszła na kilkupunktowe prowadzenie (6-1). Duża w tym zasługa wprowadzonych w końcówce pierwszego seta atakującego Mateusza Szturmowskiego oraz dawno niewidzianego w SL3 przyjmującego Łukasza Wiktorko. Po dwóch asach serwisowych tego drugiego Omida prowadziła już 13-6 i chyba tylko cud mógłby sprawić, że VG wygrałby tę partię. Cóż, cudu nie było, ale zaskoczenie i to ogromne – owszem. Omida dzięki świetnej grze wygrała tę partię do dziewięciu i była to najwyższa porażka w jednym secie w historii występów drużyny VG w SL3. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. W nim podrażniona ekipa Volley wyszła na prowadzenie (7-2). Po chwili, na zagrywce stanął jednak kapitan drużyny – Konrad Gawrewicz i dał swojej ekipie drugie życie, doprowadzając do wyrównania (7-7). Od tego momentu mieliśmy bardzo wyrównaną grę i w zasadzie tylko raz jedna z ekip zdołała wyjść na trzypunktowe prowadzenie (13-10 dla VG). Pod koniec ‘Żółto-czarni’ prowadzili już 18-16 i wydawało się, że za chwilę postawią kropkę nad ‘i’. Niestety dla nich to Omida zdobyła kolejne trzy oczka i po chwili jako pierwsza z drużyn w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta ograła ekipę Volley Gdańsk. Na koniec słówko pocieszenia dla drużyny Volley. Uważamy, że te 49 spotkań było osiągnięciem z kosmosu. Jesteśmy przekonani, że miną lata zanim ktokolwiek zdoła zbliżyć się do tego wyniku. Gracze w żółto-czarnych trykotach mogą chodzić z podniesionymi głowami. Tego, czego dokonali już nikt im nigdy nie odbierze. Podsumowując, dziś dowiedzieliśmy się, że finisz tego sezonu sprawi, że trójmiejscy kardiolodzy będą mieli masę roboty. Jeszcze nigdy obrona mistrzostwa nie była tak zagrożona.

Zapowiedź – MATCHDAY #21

Poniedziałek jest pierwszym z trzech dni prawdy dla wielu drużyn. To właśnie w nadchodzącym tygodniu wyjaśni się kwestia podziału pierwszej oraz trzeciej ligi na grupy. To wszystko, w poniedziałkowy wieczór jednak blednie. Daniem głównym tego wieczoru będzie pojedynek Omidy Team z walczącym nie tylko o mistrzostwo, ale również o pięćdziesiąte zwycięstwo z rzędu Volley Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Zmieszani – BES-BLUM Nieloty

Godz.: Godz.: 20:35, boisko nr 3

Spotkanie pomiędzy piątą a trzecią siłą obecnego sezonu będzie jednym z dwóch pojedynków, które rozpoczną zmagania drugoligowe w ósmym tygodniu rozgrywek. Na chwilę obecną wyżej w tabeli jest ekipa Mateusza Bone – BES-BLUM Nieloty. To, niezależnie od wyniku poniedziałkowego spotkania, nie ulegnie zmianie. Obie drużyny dzieli różnica pięciu punktów i nawet jeśli Zmieszani wygrają spotkanie to pomiędzy obiema ekipami dalej będzie zachowane status quo. Kto wie, czy nie wyglądałoby to inaczej, gdyby nie fakt, że Zmieszani mają na swoim koncie jedno spotkanie rozegrane mniej niż najbliżsi rywale. Wracając jednak do konfrontacji obu drużyn trzeba napisać, że to Nieloty będą faworytem tego spotkania. Z drugiej strony, z tyłu głowy mamy jednak to, że biorąc pod uwagę trzy mecze z górną połówką w tabeli, drużyna BES-BLUM wygrała zaledwie jedno spotkanie – przeciwko ekipie DNV GL S*M*A*S*H. W pozostałych dwóch spotkaniach na szczycie odnieśli porażki, zarówno z Letnim Gdańskiem, jak i Sprężystokopytnymi & Kitku. Czy można wyciągać z tego daleko idące wnioski? Cóż, pewnie tak, gdyby nie jeden mały szczegół. Zmieszani w obecnym sezonie grali dwa spotkania z drużynami z górnej połówki tabeli i oba te spotkania przegrali. Czy w tym przypadku zadziała zasada ‘do trzech razy sztuka’? Z pewnością byłaby to niespodzianka, która skomplikowałaby mocarne plany Nielotów.

Typ Redakcji: BES-BLUM Nieloty

Typ Eksperta (Maciej Kot): BES-BLUM Nieloty

DNV GL S*M*A*S*H – Range Soft VT

Godz.: 20:35, boisko nr 2

Mecz obu drużyn, które mimo, że spotkają się ‘fizycznie’ w obecnym sezonie po raz pierwszy to ich morale spotkały się już kilka dni temu. Na dnie rowu mariańskiego. Wszystko za sprawą wyników, do których doszło w ostatnim czasie. Range Soft notuje obecnie serię pięciu porażek z rzędu, która na obecną chwilę jest trzecim najgorszym wynikiem ze wszystkich trzydziestu czterech drużyn, które grają w sezonie Jesień’20. Dodatkowo, co chyba gorsze, ekipa ‘Żółto-czarnych’ nie wygląda na taką, która byłaby w stanie dość szybko zażegnać kryzys. Ewentualna kolejna przegrana sprawi, że zrobi się naprawdę gorąco. To, co może niepokoić drużynę to bez wątpienia fakt, że obecnie ze wszystkich ekip w drugiej lidze właśnie oni mają największą liczbę rozegranych spotkań. To z kolei oznacza, że szans na zdobycie kolejnych punktów zostało coraz mniej. Czy możliwy jest scenariusz, w którym Range Soft po jednym sezonie w drugiej lidze, w kolejnym zobaczymy ponownie w trzeciej? Po wygranym spotkaniu z Letnim Gdańskiem wydawało się, że jest to niemożliwe. Czas pokazał, że powoli staje się to namacalne. Jesteśmy przekonani, że o punkty z DNV nie będzie łatwo. Do składu po tygodniowej absencji powinni wrócić zarówno Sebastian Pietras jak i Paweł Krzyżak. To z kolei sprawi, że drużyna w odróżnieniu od ostatniego spotkania, w poniedziałek zagra w komplecie. Jest to o tyle ważne, że po ostatnim – przegranym spotkaniu z BL Volley w drużynie pojawiło się bardzo dużo frustracji i złych emocji. Ewentualna wygrana sprawi, że do drużyny powróciłaby z kolei dobra atmosfera, która pozwoli wrócić drużynie na zwycięskie tory.

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV GL S*M*A*S*H

Speednet 2 – Team Looz

Godz.: 20:35, boisko nr 1

Ależ to jest szalony sezon dla drużyny Speednetu! Szalony pod każdym względem. Jesień’20 to prawdziwy rollercoaster emocji. Przez chwilę zastanawialiśmy się nawet, czy ‘Różowi’ tego wszystkiego nie zaprogramowali. Zacznijmy od tego, kiedy ekipa była na szczycie sportowych emocji. Mimo, że zespół rozegrał zaledwie siedem spotkań to obecny sezon już jest najlepszym w historii występów drużyny w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Wszystko za sprawą jednego oczka zdobytego w ostatnim meczu, kiedy ich rywalem była drużyna Craftveny. Pula pięciu punktów może się oczywiście powiększyć, bowiem przed ‘Programistami’ jeszcze sześć spotkań. Dwa w rundzie zasadniczej oraz cztery po podziale na grupy i nos podpowiada nam, że kolejne punkty jeszcze przyjdą. Wracając do szalonego sezonu, Jesień’20 jest również wyjątkowa jeśli spojrzymy na terminarz. Drużynie zdarzały się tygodnie, w których nie mieli spotkania, by w kolejnym zagrać dwa. To wszystko ze względu na pewne zawirowania. W obecnym sezonie zdarzały się również przykre rzeczy, takie jak kontuzje zawodników, na których powrót przyjdzie nam chwilę poczekać. Czy w spotkaniu przeciwko Team Looz podopieczni Mateusza Urbanowicza są w stanie powalczyć o kolejne punkty? Uważamy, że tak i mamy na to kilka argumentów. Pierwszym jest to, że Team Looz po dobrym początku obecnie notuje nieco gorszy okres. Dodatkowo, do spotkania przystąpią po bardzo ważnym meczu z Wirtualną Polską, z którą przegrali 0-3 i zastanawiamy się, czy porażka ta nie wpłynie negatywnie na sferę mentalną drużyny. Jakby tego było mało, z bardzo wąskiej kadry w najbliższym tygodniu wypadnie Bartłomiej Szcześniak. Żeby była jednak jasność – nadal to Team Looz jest faworytem spotkania, ale nie wykluczamy w nim niespodzianki. Teoretycznie drużyna ma jeszcze szansę na grupę mistrzowską, ale mówiąc wprost – jest to scenariusz palcem po wodzie pisany.

Typ Redakcji: Team Looz

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Looz

Tufi Team – AVOCADO friends

Godz.: 21:35, boisko nr 3

Terminarz, jaki w ostatnim czasie był rozpisany dla drużyny AVOCADO friends, mówiąc w skrócie – do najłatwiejszych nie należał. Trzy ostatnie mecze w rundzie zasadniczej to spotkania z Omidą Team, Volley Gdańsk oraz to najbliższe – z Tufi Team. Każda z wymienionych drużyn ma ambicje, aby tę ligę wygrać. Potwierdza to obecna sytuacja w tabeli, w której ekipy zajmują trzy pierwsze miejsca w tabeli. Czy to oznacza, że drużyna AVOCADO friends była i w najbliższym spotkaniu będzie skazana na pożarcie? Skądże! W pierwszym meczu, w którym ich rywalem była ekipa Omida Team, ‘Weganie’ zaprezentowali bardzo dobrą formę. Ich problem polegał na tym, że prawdopodobnie jedno z najlepszych spotkań w SL3 zagrała drużyna, która obecnie jest wicemistrzem tych rozgrywek. Drugi mecz to parafrazując hasło reklamowe jednego z browarów – ‘moc z charakterem’. Mimo serducha (charakteru) zostawionego na parkiecie, mocy przeciwko Volley Gdańsk wystarczyło na pierwszego seta. Czy w trzecim spotkaniu, w którym rywalem będzie drużyna Mateusza Woźniaka, ‘Weganie’ zdołają wyciągnąć pozytywne elementy z przegranych spotkań i uda im się sprawić niespodziankę? Z pewnością byłby to świetny prezent urodzinowy dla kapitana drużyny – Arkadiusza Kozłowskiego. Po niezłym początku, drużyna niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej. Czy ekipie z ulicy Wajdeloty uda się uciec z ‘czerwonej strefy’? Z pewnością plany te będzie chciała pokrzyżować ekipa Tufi, która będzie chciała wykorzystać fakt, że na sąsiednim boisku dojdzie do bezpośredniej rywalizacji lidera z wiceliderem. Wygrana siłą rzeczy sprawi, że drużyna zbliży się do jednej z ekip będącej wyżej w tabeli. Po drodze, trzeba ‘tylko’ odnieść zwycięstwo.

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Volley Gdańsk – Omida Team

Godz.: 21:35, boisko 1

Ależ nam się to pięknie poukładało! Nie dość, że bezpośrednie spotkanie pomiędzy drużynami jest już naprawdę ogromnym wydarzeniem samym w sobie to na dodatek będzie to okazja dla drużyny Volley Gdańsk na pięćdziesiątą wygraną z rzędu w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Dodatkowo, obie drużyny znajdują się obecnie na pierwszym oraz drugim miejscu w tabeli. Do cholery, nawet gdybyśmy bardzo się starali to nie udałoby nam się zaplanować takiego stanu rzeczy. W zasadzie większy ciężar gatunkowy spotkanie mogłoby mieć tylko wtedy, gdyby do wspomnianych wcześniej okoliczności dorzucić to, że mecz decydowałby o mistrzostwie. Póki co, mecz zadecyduje najprawdopodobniej o tym, która z drużyn wygra rundę zasadniczą. Ponadto, dla jednej z ekip będzie to pierwsza porażka w sezonie, a kto wie czy nie w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta? Jesteśmy niemal przekonani, że dla drużyny Volley fakt, że zmierzą się akurat z Omidą Team jest dobrą informacją. Jeśli wygrają, absolutnie nikt nie będzie mógł kwestionować ich dominacji, która trwa od kilku sezonów. W przypadku gdyby drużyna miała rozegrać spotkanie z ekipą z dolnej partii tabeli mogłyby pojawić się głosy, że ok, wygrali, ale z kim grali? W obecnej sytuacji takie głosy się na pewno nie pojawią. Co jeśli przegrają? Cóż, jeśli chodzi o sytuację w tabeli – nic straconego. ‘Żółto-czarni’ nadal będą mieli ogromną szansę na wygranie ligi. Brak pięćdziesięciu zwycięstw z rzędu byłby jednak ogromnym ciosem w sferę mentalną drużyny.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Trójmiejska Strefa Szkód – PROtotype Volleyball

Godz.: 21:35, boisko nr 2

Nie mogliśmy się nachwalić obu drużyn po ostatnim tygodniu. Trójmiejska Strefa Szkód wygląda w ostatnim czasie na ekipę, która całkowicie zażegnała już nieco gorszą dyspozycję z połowy września. Ostatnie dwa spotkania to komplet sześciu punktów, który sprawił, że ekipa wskoczyła na czwarte miejsce w ligowej tabeli i wbrew temu, o czym mówiliśmy w magazynie SL3, zapewnili sobie grę w grupie mistrzowskiej. Na grę w TOP5 szansę mają nadal gracze PROtotype Volleyball. Aby wskoczyć do drużyn walczących o podium po rundzie zasadniczej, ‘Transformersi’ muszą zdobyć cztery punkty w dwóch spotkaniach. Pierwszym rywalem będzie właśnie ekipa TSS, natomiast w środę drużyna zagra z trzecią drużyną w ligowej tabeli – Tufi Team. Cóż, nawet jeśli PROtotype emanowałoby niezwykłą pewnością siebie to ciężko zakłamywać rzeczywistość. Wydaje nam się, że ekipa Tomasza Nurzyńskiego nie będzie faworytem ani w starciu z Trójmiejską Strefą Szkód ani z Tufi Team. Z drugiej strony, nie byli również faworytem w spotkaniu przeciwko BES-BLUM Kraken Team, a jednak potrafili wygrać spotkanie. Najbliższy rywal PROtotype Volleyball to cytując klasyka ‘zupełnie inny poziom’, co drużyna TSS udowodniła w bezpośredniej rywalizacji z Krakenem, wygrywając 3-0. Powtórzenie takiego wyniku z pewnością sprawiłoby, że walka o poszczególne miejsca na podium zapowiadałaby się pasjonująco.

Typ Redakcji: Trójmiejska Strefa Szkód

Typ Eksperta (Maciej Kot):  Trójmiejska Strefa Szkód