Miesiąc: wrzesień 2020

Matchday #14

W hicie wtorkowej serii gier Sprężystokopytni & Kitku zdołali znaleźć sposób na pokonanie drużyny BES-BLUM Nieloty. Po wtorkowych spotkaniach liczba drużyn, które miały na swoim koncie zero wygranych zmniejszyła się o jedną. Wszystko za sprawą wygranej ACTIVNYCH w meczu z Range Soft. Zapraszamy na podsumowanie tego, co wydarzyło się we wtorkowy wieczór!

Team Spontan – BL Volley 2-1 (21-16; 16-21; 21-19)

Pierwszym rywalem powracających po dwutygodniowej absencji graczy Team Spontan była drużyna Wojciecha Strychalskiego – BL Volley. Jak do tej pory, ‘Niebiesko-czerwoni’ mogą mówić o sporym rozczarowaniu. W dotychczas rozegranych czterech spotkaniach drużyna ani razu nie zdołała wygrać. Najbliżej do osiągnięcia celu było w trakcie debiutu i meczu z AXIS. Wtorkowe spotkanie przeciwko ‘Oranje’ miało zmienić ten niekorzystny trend. Wielokrotnie w zapowiedziach czy podsumowaniach pisaliśmy, że gra drużyny wygląda coraz lepiej i prędzej czy później do tego dojdzie. Tyle tytułem wstępu. Pierwszy set okazał się zweryfikować nasze słowa. Team Spontan zaczął spotkanie tak jak na faworyta przystało – od prowadzenia 5-0. Po tym kuble zimnej wody wylanej prosto na karczycho, kapitan drużyny BL Volley miał jedno wyjście – wziąć czas. Niestety dla nich, ten na niewiele się zdał. Drużyna nadal miała spore problemy z przyjęciem zagrywki rywali. Po jednej z zagrywek Izabeli Narwojsz na tablicy wyników pojawiło się 14-4 dla Spontanicznych. Mimo późniejszej gonitwy BL Volley nie był w stanie odrobić tak ogromnej straty i pierwszy set zakończył się wynikiem 21-16. Tendencja od końcówki pierwszego seta była jednak taka, że to właśnie podopieczni Wojciecha Strychalskiego przejęli inicjatywę, którą kontynuowali także na początku drugiej partii. Tym razem to BL zdołał wyjść na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie wypuścił już do końca tej partii i wygrał do 16. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który był najbardziej wyrównany, a jego losy rozstrzygnęły się w końcówce, w której więcej zimnej krwi zachowali ‘Spontaniczni’, którzy powrócili do swoich korzeni i ponownie dzielą się punktami z rywalami.

Sprężystokopytni & Kitku – BES-BLUM Nieloty 2-1 (21-19; 9-21; 21-18)

Przyznamy Wam szczerze, że mieliśmy inny plan na to spotkanie. Redakcja uważała bowiem, że zestawienie ze sobą tych dwóch drużyn byłoby ciekawsze w późniejszym etapie sezonu. Niestety, jak to w życiu bywa, czasami zdarzają się sytuacje, które sprawiają, że plany muszą ulec modyfikacji. Tak stało się w przypadku meczu Sprężystokopytnych z Bes-Blum Nieloty. Ci pierwsi wskoczyli na miejsce SV INVICTY na kilka godzin przed meczem. Nie przeszkodziło to drużynie w ściągnięciu jednego z najlepszych atakujących wśród amatorów na Pomorzu. Pisząc te słowa mamy na myśli Michała Ryńskiego, który z marszu stał się najlepszym zawodnikiem zawodów, zdobywając 12 punktów. Mecz zaczął się w taki sposób, że gołym okiem było widać, że jest to spotkanie drużyn aspirujących w awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Po wyrównanym początku Sprężystokopytni wykorzystali błędy w komunikacji i odjechali swoim rywalom na cztery punkty (13-9). Z czasem Nieloty zdołały doprowadzić do wyrównania, ale końcówka ponownie należała do Sprężystokopytnych & Kitku (21-19). To, która drużyna wygra drugą partię było wiadomo dosłownie chwilę po zmianie stron. Po trzech punktach z rzędu Krzysztofa Podlaskiego BES-BLUM wyszedł na prowadzenie 9-3. Ostatecznie wygrali oni seta do 9 i trzeba przyznać, że ich rywale prezentowali się w tym secie tak jak Dominick Reyes po ciosie na szczękę od Jana Błachowicza – dość niewyraźnie. Mimo to, w trzecim secie po takim gongu potrafili się podnieść i zabawa rozpoczęła się na nowo.  Początek partii należał do drużyny Mateusza Bone, która wyszła na prowadzenie 6-3, po którym #teamnajdłuższanazwawcałejlidzeiokolicach musiał poprosić o czas. Mimo dość głośnej wymiany zdań w ekipie Sprężystokopytnych, czas ten przyniósł oczekiwany skutek. Drużyna najpierw doprowadziła do wyrównania 6-6, a finalnie wygrała seta do 18 i cały mecz 2-1. BES-BLUM Nieloty z kolei przegrywają drugie spotkanie z rzędu.

Craftvena – Wirtualna Polska 3-0 (21-17; 21-19; 21-16)

Zgodnie z tym co pisaliśmy w zapowiedzi przedmeczowej – spotkanie Craftveny z Wirtualną Polską miało niebagatelne znaczenie dla przyszłego podziału ligi na grupy. Do momentu rozpoczęcia meczu ‘Rzemieślnicy’ mieli na swoim koncie zaledwie sześć oczek po pięciu meczach, za co należała im się krytyka. Jak inaczej bowiem nazwać to, że drużyna miała walczyć w obecnym sezonie o podium, a do momentu rozpoczęcia meczu nie łapała się nawet do grupy mistrzowskiej? Z tego faktu zdawali sobie również sprawę sami zawodnicy Craftveny, toteż o mobilizację z ich strony byliśmy spokojni. Gracze Bartka Zakrzewskiego zdawali sobie sprawę z tego, że wygrana 3-0 sprawi, że przeskoczą w tabeli swojego najbliższego rywala. Od początku meczu ‘Czarni’ prezentowali się dobrze. Po raz kolejny liderem drużyny był Daniel Kaniecki, jednak to, co było siłą drużyny we wtorkowy wieczór to właśnie fakt, że nie był to zlepek indywidualności tylko paczka gości, którzy są drużyną nie tylko na parkiecie, ale również poza nim. Mecz zakończył się wygraną Craftveny w stosunku 3-0. Uważamy, że sprawiedliwszy byłby podział punktów, gdyż Wirtualna Polska nie zagrała złego spotkania. W przypadku ‘Biało-czerwonych’ brak choćby punktu może okazać się bardzo bolesny. Pomimo faktu, że ‘Wirtualni’ mają na swoim koncie najwięcej spotkań w trzeciej lidze, plasują się na siódmej pozycji. Przed nimi dwa spotkania o być albo nie być. 

ACTIVNI Gdańsk – Range Soft VT 2-1 (14-21; 21-19; 21-15)

Jakież było zdziwienie graczy obu drużyn, gdy tuż przed meczem okazało się, że na protokole spotkali we wtorkowy wieczór Redakcję. Wiecie jak jest, w rodzinie SL3 podobnie jak i w życiu drużyn – bywają problemy kadrowe. Będąc przy problemach kadrowych i robiąc podłoże pod opis wtorkowego pojedynku trzeba zaznaczyć, że w drużynie ACTIVNYCH po raz pierwszy w obecnym sezonie w protokole meczowym zabrakło kapitana – Artura Kurkowskiego, który dopingował kolegów zza linii ograniczającej pole gry. Sam mecz rozpoczął się dość ospale z obu stron. W pierwszym secie w poczynaniach obu drużyn widać było sporo niedokładności, która bardzo często przekładała się na to, że gracze jednej i drugiej drużyny posyłali piłki w out lub siatkę. Można powiedzieć, że pierwszy set wygrała drużyna, która popełniła tych błędów mniej. Znamienny jest tu fakt, że obie ekipy przez całego pierwszego seta zdobyły zaledwie… 13 punktów po własnych akcjach. Z czasem gra Range Soft zaczęła wyglądać lepiej i w młodzieżowym żargonie można by powiedzieć, że ekipa Mykoli Kisa od połowy seta się ‘ogarnęła’, co skutkowało tym, że wygrali oni tę partię do 14. W przerwie pomiędzy setami widmo szóstej porażki z rzędu zajrzało w oczy graczom ACTIVNYCH. Po dość wyrównanym początku ACTIVNI zdołali odjechać na kilka punktów swoim rywalom dzięki kąśliwej zagrywce Nazara Krustkevycha. Wypracowana przewaga była konsekwentnie utrzymywana do końcówki seta, w której Range Soft zdołał wyjść na prowadzenie 19-18. Gdy wydawało się, że drużyna Mykoli Kisa sięgnie po kolejne zwycięstwo, szalenie istotny punkt zdobył najlepszy na placu – Jarosław Szmigielski. Ostatecznie, partia ta zakończyła się wygraną ACTIVNYCH do 19. Decydujący set zaczął się lepiej dla Range Soft. ACTIVNI mieli gigantyczne problemy z przyjęciem zagrywki rewelacyjnie dysponowanego tego dnia rozgrywającego „Żółto-czarnych” – Antona Hukasova. Wreszcie, po kilku asach udało się zrobić przejście. Z biegiem trwania tej partii ACTIVNI zaczęli grać swoją siatkówkę. Kulminacyjnym punktem seta był kierunkowy atak palcami wspominanego wcześniej MVP spotkania, który sprawił, że drużyna Artura Kurkowskiego wyszła na prowadzenie 12-7. Tego nie dało się już zepsuć. Po burzy zawsze przychodzi słońce. ACTIVNI Gdańsk czekali na nie długi miesiąc.

Omida Team – PROtotype Volleyball 2-1 (21-13; 21-10; 16-21)

Omida Team liczyła w środowy wieczór na komplet punktów. Do momentu rozpoczęcia spotkania drużynie Konrada Gawrewicza sztuka ta w obecnym sezonie udała się zaledwie raz. Stało się to w meczu przeciwko drużynie Speednetu, do którego doszło 21 września. Wygrana za 3-0 w meczu z PROtotype sprawiłaby, że drużyna ‘Logistyków’ zrównałaby się liczbą punktów z liderem – Volley Gdańsk. Zacznijmy opis meczu nietypowo i zdradźmy od razu wynik. Omida Team wygrała spotkanie w stosunku 2-1 i z pewnością może czuć ogromny zawód. Ten jest tym większy, że po dwóch pierwszych setach nic nie wskazywało na to, że PROtotype Volleyball mógłby wyrządzić ‘Logistykom’ jakąkolwiek krzywdę. Początek meczu nie zwiastował, że w dwóch pierwszych partiach Omidzie pójdzie tak łatwo. Od początku obie drużyny trzymały przyjęcie, co skutkowało dobrą grą na siatce. Im bliżej końca seta, tym bardziej Omida nabierała wiatru w żagle i ich rywale zwyczajnie nie wytrzymali tempa rozgrywki. Przebieg drugiego seta był analogiczny jak tego pierwszego z tą tylko różnicą, że w drużynie Omidy zobaczyliśmy inną parę przyjmujących. Cała czwórka zaprezentowała się na przestrzeni dwóch setów naprawdę bardzo dobrze. Przed trzecim setem wydawało się, że wygrana Omidy za komplet punktów jest kwestią czasu. Przyjęcie, które w dwóch pierwszych setach było bronią Omidy, tym razem było ich największym problemem. Wypracowana na początku przewaga PROtotype stała się niemożliwa do nadgonienia i w meczu doszło do podziału punktów. Z takiego obrotu sprawy, mimo przegranej bardziej zadowoleni mogą być gracze Tomasza Nurzyńskiego

Trójmiejska Strefa Szkód – AVOCADO friends 3-0 (21-19; 21-17; 21-14)

Po wtorkowej zapowiedzi tego spotkania spotkaliśmy się z głosami, że pomyliliśmy się z wyborem faworyta. Jako typ Redakcji wskazaliśmy bowiem Trójmiejską Strefę Szkód i nie przeszkadzało nam bynajmniej to, że drużyna zanotowała serię czterech porażek z rzędu. Nasze przekonanie wynikało z faktu, że wiedzieliśmy, że w drużynie są ogromne pokłady jakości i kwestią czasu było, kiedy to odpali. Cóż, po wtorkowym spotkaniu wiemy już, że odpaliło właśnie w meczu z AVOCADO friends. Wygrana meczu w stosunku 3-0 wyraźnie pokazuje, która z drużyn była we wtorkowy wieczór lepsza. Sam mecz przypominał nam nieco kreskówkę sprzed lat, kiedy to Tsubasa Ozora rywalizował z Kojiro Hyuga. W przypadku Trójmiejskiej Strefy Szkód o miano tego najlepszego rywalizowali we wtorkowy wieczór Dominik Błoński i Piotr Czajkowski. Zarówno jeden jak i drugi gracz mieli swoje potężne argumenty do tego, aby zostać wybranym graczem spotkania. Kiedy jeden z nich był genialny, drugi był doskonały. Kiedy jeden z nich był wybitny, drugi był… ok, wiecie o co chodzi. Koncert w wykonaniu tego duetu mógł sprawić, że Trójmiejska Strefa Szkód nie miałaby powodów do zmartwień. Niestety, w trzecim secie nieprzyjemnej kontuzji stawu skokowego nabawił się Patryk Pleszkun i sytuacja ta dość wyraźnie odbiła się na humorach graczy, którzy po zakończonym spotkaniu podeszli wesprzeć swojego kontuzjowanego kolegę. Na koniec słówko o AVOCADO. Drużyna ‘Wegan’ przegrywa drugie spotkanie w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Przełknięcie tej pigułki goryczy nie przyszło im łatwo. Po zakończonym spotkaniu przez kilkadziesiąt minut drużyna rozmawiała jeszcze na parkiecie o przyczynach porażki.

Zapowiedź – MATCHDAY #15

Koniec piątego tygodnia rozgrywek to trzy spotkania w elicie, które z pewnością przetasują kolejność drużyn w tabeli. Najciekawszym wydarzeniem serii gier będzie spotkanie Volley Gdańsk z BES-BLUM Kraken Team. Ciekawy mecz czeka nas również w trzeciej lidze, gdzie Team Looz postara się o niespodziankę w meczu z liderem – MiszMasz. Zapraszamy na zapowiedź piętnastego dnia meczowego!

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team

Godz.: 19:35, boisko nr 2

Do spotkania pomiędzy obiema drużynami miało dojść już 22 września. Ostatecznie, dzięki uprzejmości Trójmiejskiej Strefy Szkód to właśnie drużyna ‘Niebieskich’ była rywalem Volley Gdańsk. Obie drużyny, miejmy nadzieję, że tym razem już bez przeszkód staną naprzeciwko siebie w środowy wieczór. Mecz pomiędzy zespołami będzie już czwartym bezpośrednim spotkaniem obu drużyn. Jak do tej pory, wszystkie spotkania (nie tylko z Kraken) wygrywała drużyna, która trzykrotnie stawała na najwyższym stopniu podium. Trzeba jednak zauważyć, że ekipa BES-BLUM w każdym z trzech rozgrywanych spotkań była dla Volley Gdańsk godnym rywalem. Ich dwa ostatnie pojedynki kończyły się podziałem punktów, co sprawia, że przy obecnie naprawdę dobrej dyspozycji drużyny Ryszarda Nowaka, ekipa może pokusić się o największą sensację obecnego sezonu. Gdyby do tego doszło, jęk zawodu graczy Volley Gdańsk byłoby słychać w okolicy Działdowa. Oznaczałoby to bowiem, że seria zwycięstw z rzędu zakończyła się na 46, a jak wiadomo najważniejszym celem Volley obok wygranej ligi jest osiągnięcie kosmicznego wyniku – 50 wygranych z rzędu. Im założony cel jest bliżej, tym większe będzie rozczarowanie, jeśli nie uda się go osiągnąć. Powtórzymy się, ale gdy BES-BLUM zagra na swoim wysokim poziomie to jest w stanie zagrozić ‘Żółto-czarnym’.

Typ Redakcji: Volley Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Volley Gdańsk

Mental Block – AXIS

Godz. 19:35, boisko nr 1

Pomimo faktu, że zarówno w sezonie Wiosna’20 jak i w obecnych rozgrywkach, drużyny w tabeli dzieliły maksymalnie dwie pozycje i wydawałoby się, że zespoły dysponują podobnym potencjałem to Mental Block nie wspomina zbyt dobrze pojedynków z AXIS. Bilans po dwóch rozegranych spotkaniach to 2-0 dla AXIS. Bilans ten jest jeszcze bardziej okazały, kiedy zobaczymy bilans setów (6-0 dla AXIS). Czy Mental Block jest w stanie przerwać tę złą passę? Po początku sezonu, kiedy Mental Block w dobrym stylu ograł ACTIVNYCH Gdańsk wydawało się, że ‘Mentaliści’ zdołają sprawić, że ten sezon będzie dla nich bardziej udany. Niestety dla nich, po zwycięstwie przyszła seria trzech porażek z rzędu w stosunku 3-0, po których drużyna spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Pocieszające dla drużyny może być jednak to, że ekipa rywalizowała już z czterema drużynami, które znajdują się w TOP5 drugiej ligi i teoretycznie łatwiejsze mecze dopiero przed nimi.  Tylko czy mecz z AXIS można nazwać łatwiejszym meczem? To właśnie ‘Czerwoni’ będą faworytem tego spotkania. Ewentualna wygrana sprawiłaby, że drużyna zdołałaby uciec ze strefy spadkowej, w której kierunku AXIS w ostatnim czasie dryfował. Podsumowując, wydaje nam się, że AXIS jest drużyną mocniejszą niż był w poprzednim sezonie. Jeśli wtedy udało się ograć dwukrotnie przeciwników czemu teraz miałoby być inaczej?

Typ Redakcji: AXIS

Typ Eksperta (Maciej Kot): AXIS

Tufi Team – Speednet

Godz. 19:35, boisko nr 3

Mało brakowało, a do spotkania pomiędzy obiema drużynami w środowy wieczór by nie doszło. Wszystko za sprawą potężnych problemów kadrowych, z którymi zmagają się obecnie ‘Różowi’. W związku z faktem, że żadna z ekip nie wyraziła zgody na to, aby zamienić się z ‘Programistami’, muszą oni stanąć do walki w okrojonym składzie. Na szczęście drużyna nie wykorzystała jeszcze limitu graczy, których można wpisać do składu, więc możemy spodziewać się, że wspomogą ją posiłki. Trzeba przyznać, że te będą w środowy wieczór niezbędne, bowiem drużyna stoczy bój z ekipą Tufi Team, która obecnie znajduje się w górnej części tabeli. Patrząc jednak na potencjał obu drużyn wydaje nam się, że drużyna Tufi byłaby faworytem spotkania niezależnie od tego, czy ich przeciwnicy stawiliby się w komplecie czy nie. Już w ostatnim meczu przeciwko Omidzie gracze Mateusza Woźniaka zaprezentowali się z dobrej strony i mało brakowało, a to właśnie oni cieszyliby się ze zwycięstwa. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby popularne Tuffiki stawiły się na parkiecie w komplecie. Wracając do meczu warto zauważyć, że obie ekipy rywalizowały ze sobą w sezonie Jesień’19. Niemal równy rok temu, lepszą drużyną okazała się ekipa Tufi, która wygrała spotkanie 3-0. Powtórka takiego wyniku sprawiłaby, że drużyna zrobiłaby milowy krok w kierunku grupy mistrzowskiej.

Typ Redakcji: Tufi Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Tufi Team

Team Looz – MiszMasz

Godz.: 20:35, boisko nr 2

Początkowo, środowym rywalem drużyny MiszMasz miał być Speednet 2. W związku ze skomplikowaną sytuacją kadrową Speednetu, pomocną dłoń postanowiła wyciągnąć drużyna Team Looz, która wskoczyła na miejsce ‘Programistów’, dzięki czemu nie doszło do walkowera. Drużyna Bartłomieja Szcześniaka przystępuje do spotkania po bardzo ważnym meczu z Allsix by Decathlon, który przegrała w stosunku 2-1. Porażka ta może mieć ogromne znaczenie w kontekście podziału ligi na grupy, gdyż na chwilę obecną Team Looz znajduje się na piątym miejscu w trzeciej lidze. Spotkanie z liderem – drużyną MiszMasz może być najważniejszym meczem sezonu. Faworytem spotkania jest oczywiście MiszMasz, który kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Aby nie było jednak zbyt słodko, na cukierkowym wręcz wizerunku drużyny pojawiła się w ostatnim czasie poważna rysa. Obie ostatnie wygrane ‘Granatowych’ nie były dla drużyny powodem do dużego entuzjazmu. O ile wygraną z Craftveną w nienajlepszym stylu można jeszcze zaakceptować, tak strata punktu z zamykającymi stawkę ‘Bankowcami’ była dla drużyny poważnym sygnałem ostrzegawczym. Ponadto, w ostatnim spotkaniu uwypukliło się to, jak ważnym ogniwem dla drużyny jest Mateusz Berbeka. Coś, co jeden uzna za największą wartość dodaną, inny może uznać za największe zagrożenie. Zrozumcie nas dobrze. Uważamy, że absencja jednego zawodnika nie powinna tak negatywnie odbić się na całej drużynie i jest to główny problem, z którym musi zmierzyć się obecnie kapitan drużyny – Andrzej Tararuj.

Typ Redakcji: MiszMasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): MiszMasz

Oliwa Team – Epo-Project

Godz.: 20:35, boisko nr 1

Spotkanie pierwszoligowe pomiędzy Oliwą Team a Epo-Project będzie jednym z trzech, które zakończą piąty tydzień rozgrywek w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Do pojedynku przystąpią drużyny, które mogą mówić o dużym rozczarowaniu początkiem sezonu. Oliwa Team jest jedną z pięciu ekip, które w sezonie Jesień’20 nie wygrały jeszcze spotkania. Nie jest też tak, że drużyna nie dojechała poziomem do najwyższej klasy rozgrywkowej. W pięciu dotychczas rozgrywanych spotkaniach byli tłem tylko dla zaledwie jednego rywala. Poza meczem z Tufi Team zaprezentowali się naprawdę dobrze, ale koniec końców o tym, że schodzili z parkietu jako pokonaniu decydowała suma kilku czynników, takich jak szczęście czy doświadczenie. W przypadku Epo-Project początek był czymś niewiarygodnym. Drużyna po inauguracyjnym sezonie, w którym zajęła wysokie czwarte miejsce, chciała postawić w obecnych rozgrywkach krok do przodu i zająć miejsce na podium. Plany te jednak zostały dość szybko i brutalnie stłumione, bowiem ‘Zieloni’ przegrali cztery pierwsze spotkania i ze wszystkich 34 drużyn w lidze byli największym rozczarowaniem w sezonie Jesień’20. Ostatni mecz drużyny Przemysława Walczaka to jednak doskonała dyspozycja i pewne zwycięstwo z Trójmiejską Strefą Szkód w stosunku 3-0. Jesteśmy przekonani, że taka wygrana uskrzydliła ‘Zielonych’, którzy w meczu z Oliwą będą chcieli zdobyć kolejne trzy punkty, a wtedy… Cóż. Coś, co wydawało się po początku sezonu niemożliwe, stanie się bardzo realne. Jeśli Epo-Project wygra spotkanie 3-0 to będą naprawdę blisko tego, aby po sezonie zasadniczym znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Jak widać, stawka spotkania będzie bardzo duża.

Typ Redakcji: Epo-Project

Typ Eksperta (Maciej Kot): Epo-Project

Zmieszani – BL Volley

Godz.: 20:35, boisko nr 3

Nie opadł jeszcze kurz po wtorkowej porażce, której doznali gracze BL Volley, a już muszą przygotowywać się do kolejnego spotkania. Środowym rywalem ekipy Wojciecha Strychalskiego będzie drużyna dowodzona przez Edytę Woźny – Zmieszani. Jak do tej pory lepiej wiedzie się bardziej doświadczonej ekipie, dla której środowa potyczka będzie już trzydziestą drugą w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Dodatkowo część graczy rywalizowała w SL3 również w pierwszym sezonie w nieistniejącej już drużynie – Wstrząśnięci nie Zmieszani. Patrząc przez pryzmat doświadczenia drużyna BL Volley jest ekipą, która, mówiąc kolokwialnie – przy Zmieszanych nawet nie stała. Dla ‘Czerwono-niebieskich’ będzie to dopiero szóste spotkanie w rozgrywkach. Brak otrzaskania w ligowych bojach jest widoczny gołym okiem. Bardzo często w lidze bywa tak, że przy zbliżonych umiejętnościach poszczególnych drużyn czynnikiem decydującym o zwycięstwie jest właśnie ‘otrzaskanie’ w ligowych bojach. W przypadku BL Volley blisko wygranej było chociażby w spotkaniach z AXIS czy Team Spontan, jednak koniec końców to rywale cieszyli się ze zwycięstwa. W środowym spotkaniu o wygraną również nie będzie łatwo. Z drugiej strony, wydaje się, że BL Volley rywalizował w tym sezonie z bardziej wymagającymi rywalami. Niezależnie od tego, ich ewentualna wygrana byłaby niespodzianką dużego kalibru. Rywale będą naprawdę zmotywowani. Zwycięstwo sprawiłoby, że Zmieszani doskoczą do czołówki tabeli, a dodatkowo będą mieli zaległy mecz do rozegrania.

Typ Redakcji: Zmieszani

Typ Eksperta (Maciej Kot): Zmieszani

Zapowiedź – MATCHDAY #14

Wtorkowe spotkania odbędą się równolegle z meczem Trefla ze Stalą Ostrów Wielkopolski w PLK. Jesteśmy przekonani, że emocje w hali treningowej Ergo Areny nie będą mniejsze. Prawdziwym hitem wtorkowej serii gier będzie pojedynek Trójmiejskiej Strefy Szkód z Avocado. Pasjonująco zapowiada się również rywalizacja Sprężystokopytnych & Kitku z drużyną BES-BLUM Nieloty.

Team Spontan – BL Volley

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Ostatnie spotkanie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta drużyna Team Spontan rozegrała 16 września, kiedy to uległa w starciu z Dream Volley. Aby przypomnieć sobie ostatnią wygraną drużyny musimy przewinąć kalendarz aż do 8 września, kiedy to Spontaniczni ograli drużynę ACTIVNYCH Gdańsk w stosunku 3-0. Ich rywale – drużyna BL Volley wciąż czekają na pierwszą wygraną w rozgrywkach. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że gra drużyny prezentuje się z meczu na mecz coraz lepiej i sądzimy, że ich pierwsze zwycięstwo jest kwestią czasu. Czy nastąpi to już w meczu z Team Spontan? Nie można wykluczać takiego scenariusza. Trzeba sobie to powiedzieć wprost – o powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu, kiedy to ‘Spontaniczni’ zajęli trzecie miejsce w ligowej tabeli, będzie bardzo trudno. Na chwilę obecną drużyna po czterech spotkaniach zajmuję ósmą lokatę, na którą złożyły się dwa zwycięstwa i dwie porażki. Uważamy, że to, co w poprzednim sezonie okazało się sukcesem drużyny, w tym może być jego największym przekleństwem. Drużyna każdorazowo będzie oceniana przez pryzmat poprzedniego sezonu. Kiedy będą przegrywać, sporo osób będzie pamiętało, że w poprzednim sezonie z tym rywalem wygrywali. W każdym razie, mimo nienajlepszego początku to wciąż gracze ‘Oranje’ będą faworytem wtorkowego spotkania. Sądzimy jednak, że mecz zakończy się podziałem punktów i BL Volley dopisze do swoich kont jedno oczko.

Typ Redakcji: Team Spontan

Typ Eksperta (Maciej Kot): Team Spontan

Sprężystokopytni & Kitku – BES-BLUM Nieloty

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Według terminarza opublikowanego w zeszłym tygodniu, drużyna Mateusza Bone miała się zmierzyć we wtorkowy wieczór z zespołem Sławka Cichosza – SV INVICTĄ. W związku z pewnymi problemami kadrowymi w drużynie INVICTY, Sprężystokopytni & Kitku wyciągnęli pomocną „dłoń” i zgodzili się wystąpić w tym spotkaniu zamiast nich. Mimo zmęczenia po wczorajszym meczu z Dream Volley, zamiast w domu wyciągnąć kopyta na kanapie, gracze Kacpra Goszczyńskiego postanowili stawić się dzisiejszego wieczoru na hali treningowej Ergo Areny i skrzyżować rękawice z Nielotami. Dość interesująca jest zaistniała sytuacja, w której żadna z ekip nie zdążyła w jakikolwiek sposób przygotować się do starcia z przeciwnikiem, który może się okazać ich głównym rywalem w walce o podium rozgrywek. Należałoby również podkreślić, że dla obu drużyn wtorkowy mecz będzie okazją do rehabilitacji. Sprężystokopytni na pewno mają jeszcze w głowie wczorajszą porażkę z Dream Volley, natomiast drużyna Mateusza Bone przystąpi do spotkania po zimnym prysznicu, którego doznali w trakcie spotkania z Letnim Gdańskiem. Do meczu z Letnikami drużyna miała na swoim koncie komplet punktów i wydawało się, że to oni będą faworytem tamtego spotkania. Obecnie Redakcja zastanawia się, jak zaprezentują się Nieloty we wtorkowym starciu. Niekiedy po takiej porażce drużyna wpada w pewien dołek i przegrywa kolejne spotkania. Uważamy jednak, że tak dobrze zorganizowana drużyna wróci na właściwą ścieżkę i zdoła ograć swoich rywali.

Typ Redakcji: BES-BLUM Nieloty

Typ Eksperta (Maciej Kot): Sprężystokopytni & Kitku

Craftvena – Wirtualna Polska

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Mecz pomiędzy Craftveną a Wirtualną Polską będzie kolejnym spotkaniem, które będzie miało ogromne znaczenie w kontekście podziału ligi na grupy. Na chwilę obecną wyższą pozycję w ligowej tabeli zajmuje Wirtualna Polska, która po sześciu rozegranych spotkaniach ma na swoim koncie dziewięć oczek. Craftvena z kolei ma na swoim koncie zaledwie sześć punktów, choć trzeba zauważyć, że rozegrali oni jedno spotkanie mniej od swojego najbliższego rywala. Jeśli drużyna zdoła ograć ‘Biało-czerwonych’ za trzy punkty to obie ekipy zrównają się punktami, a do tego Craftvena będzie miała w zanadrzu kolejne spotkanie do rozegrania. Ewentualna porażka z kolei sprawi, że sytuacja ze skomplikowanej stanie się już dramatyczna. Trudno sobie wyobrazić, że pomimo czterech porażek drużyna rzutem na taśmę zdołałaby wskoczyć do grupy mistrzowskiej. Wtorkowe spotkanie będzie już trzecim bezpośrednim pojedynkiem obu drużyn. Poprzednie dwa spotkania kończyły się wygranymi Craftveny w stosunku 2-1.  Mimo to uważamy, że to Wirtualna Polska jest obecnie w lepszej dyspozycji i powiedzenie ‘do trzech razy sztuka’ może znaleźć tu zastosowanie. Gdyby do tego doszło, drużyna Jędrzeja Matli byłaby już na autostradzie do grupy mistrzowskiej. To z kolei sprawiłoby, że byłby to najlepszy wynik w historii występów drużyny w SL3.

Typ Redakcji: Wirtualna Polska

Typ Eksperta (Maciej Kot): Wirtualna Polska

ACTIVNI Gdańsk – Range Soft VT

Godz.:21:00, boisko nr 3

Dla obu drużyn wtorkowe spotkanie będzie już szóstym pojedynkiem w sezonie Jesień’20. Na chwilę obecną lepszą dyspozycję prezentują gracze Range Soft VT, którzy wygrali dwa spotkania, dzięki czemu plasują się na dziewiątym miejscu w ligowej tabeli. ACTIVNI Gdańsk z kolei cały czas czekają na pierwszą wygraną w lidze. Seria pięciu porażek z rzędu na pewno nie jest wynikiem, który nawet w najmroczniejszych koszmarach przewidzieliby gracze Artura Kurkowskiego. Tak złą passę trzeba po prostu przerwać i to najszybciej jak tylko się da. Przypomnijmy, że drużyna ACTIVNYCH to nie są byle jakie ogórki tylko gracze otrzaskani już z Siatkarską Ligą Trójmiasta. Dlatego właśnie nie wiemy czemu to, co sprawdzało się w poprzedniej edycji nie chce zaskoczyć teraz. W końcu większość ekipy gra ze sobą już drugi sezon. Jeśli zespół myśli o przełamaniu w dzisiejszym spotkaniu, będzie o to piekielnie trudno. Przeciwnik może nie osiągnął do tej pory nie wiadomo jakich wyników, ale potrafi zaprezentować świetną formę. Range Soft jest zespołem, który potrafi grać w siatkówkę, co niejednokrotnie już udowadniali na parkietach SL3. Biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki obu drużyn oraz formę prezentowaną od początku sezonu faworytem spotkania będzie Range Soft.

Typ Redakcji: Range Soft VT

Typ Eksperta (Maciej Kot): Range Soft VT

Omida Team – PROtotype Volleyball

Godz.:21:00, boisko nr 1

O tym, że nie będzie to łatwy mecz dla Omidy niech poświadczy rys historyczny. W ostatnim spotkaniu obu drużyn, które miało miejsce 23 czerwca, doszło do podziału punktów. Spotkanie w sezonie Wiosna’20 wygrała drużyna Omida Team w stosunku 2-1, lecz PROtotype po raz kolejny udowodniło, że jest w stanie powalczyć z wyżej notowanym rywalem. Stawka najbliższego meczu dla drużyny Konrada Gawrewicza jest jednak bardzo wysoka. Jeśli ‘Logistykom’ uda się wygrać spotkanie w stosunku 3-0 to przy równej liczbie rozegranych spotkań zrównają się punktami z obecnym liderem – Volley Gdańsk. Mimo to pamiętamy, że Omida grając pod pewną presją potrafiła przegrywać sety z niżej notowanymi rywalami. Tak było w poprzednim sezonie chociażby w spotkaniu ze Strażą Pożarną, kiedy nikt o zdrowych zmysłach nie przypuszczał, że może dojść do podziału punktów. Mimo, że drużyna PROtotype Volleyball jest drużyną lepszą od Straży Pożarnej Gdańsk to jednak nadal Omida jest faworytem spotkania. Wspomniana wcześniej presja, która będzie towarzyszyć drużynie oraz fakt, że PROtotype Volleyball przystąpi do spotkania uskrzydlony serią dwóch zwycięstw z rzędu sprawia, że ewentualna niespodzianka nie zaskoczyłaby nas, podobnie jak w dzieciństwie nie zaskakiwały nas prezenty pod choinką, które dwa tygodnie wcześniej znajdywaliśmy ukryte w szafie.

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Trójmiejska Strefa Szkód – AVOCADO friends

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Dla drużyny Trójmiejskiej Strefy Szkód jest to jedna z ostatnich szans na wskoczenie do odjeżdżającego pociągu kierującego się do grupy mistrzowskiej. Przypomnijmy, że drużyna TSS na chwile obecną znajduje się na szóstej pozycji i ma tyle samo punktów co drużyny BES-BLUM Kraken Team oraz… ich wtorkowy rywal – AVOCADO friends. Sytuacja nie byłaby pewnie poważna, gdyby nie fakt, że obie wymienione drużyny mają na swoim koncie dwa rozegrane spotkania mniej. Dodatkowo, drużyny, które na chwilę obecną oglądają plecy TSS-u tracą do nich 1-2 punkty, ale również mają rozegrane mniej spotkań. Skoro jesteśmy przy plecach i spotkaniu z AVOCADO trzeba to napisać wprost – jeśli TSS przegra wtorkowe spotkanie to będzie w miejscu, w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Precyzując – będą w dupie. Nie tylko jeśli chodzi o miejsce, ale również jeśli chodzi o morale drużyny. Kolejna przegrana byłaby już piątą! z rzędu. Z drugiej strony, przy dobrym układzie, wygrana za komplet punktów sprawiłaby, że ekipa w niebieskich koszulkach mogłaby wskoczyć nawet na podium. Wszystko za sprawą sporego ścisku w tabeli oraz faktu większej liczby rozegranych spotkań, o czym już wspominaliśmy. O wygraną z AVOCADO nie będzie łatwo. W czterech dotychczasowych spotkaniach ‘Weganie’ wygrywali trzykrotnie i tylko raz schodzili z parkietu jako pokonani. Nos podpowiada nam jednak, że to TSS wygra wtorkowe spotkanie. To zbyt klasowa drużyna żeby mogła sobie pozwolić na serie pięciu porażek z rzędu.

Typ Redakcji: Trójmiejska Strefa Szkód

Typ Eksperta (Maciej Kot): Trójmiejska Strefa Szkód

Matchday #13

Poniedziałkowy wieczór upłynął pod znakiem rywalizacji w drugiej i trzeciej lidze. Oba rozgrywane hity w drugiej lidze zakończyły się podziałem punktów. Największą niespodzianką okazał się jednak mecz w trzeciej lidze, gdzie ostatnia drużyna zdobyła punkt z ekipą, która nie zaznała jeszcze porażki. Zapraszamy na podsumowanie tego, co wydarzyło się w poniedziałek.

Allsix by Decathlon – Team Looz 2-1 (14-21; 21-18; 21-19)

O tym, że nie będzie to łatwe spotkanie dla drużyny Allsix by Decathlon pisaliśmy już w zapowiedzi przedmeczowej. Gdy na rozgrzewce tuż przed spotkaniem zobaczyliśmy, że w szeregach graczy ze sklepów sportowych brakowało Aleksandra Bochana, zastanawialiśmy się, czy w popłochu nie zmienić jeszcze typu Redakcji dotyczącego spotkania. Oczywiście piszemy to pół żartem pół serio, ale dla drużyny Rafała Liszewskiego było to dość istotne osłabienie. Obie drużyny zaczęły mecz dość ospale, popełniając przy tym sporo błędów. Jako pierwsi obudzili się gracze Bartłomieja Szcześniaka, którzy od połowy trwania seta narzucili rywalom swoje warunki gry i wygrali seta do 14. Po zakończonej partii i zaobserwowanej przez nas dyspozycji obu drużyn wydawało się, że kolejne sety będą wyglądały podobnie. Na przekór naszym słowom, lepiej tę odsłonę zaczęli gracze Allsix, którzy wyrządzili swoim rywalom sporo krzywdy zagrywką, a następnie po pojedynczym bloku Rafała Liszewskiego wyszli na prowadzenie 6-3. Z czasem Team Looz wrócił jednak na właściwe tory i gracze tej drużyny zdołali doprowadzić do wyrównania (10-10). O tym, że seta wygrała jednak ekipa Allsix zadecydowała końcówka, w której więcej zimnej krwi zachowali gracze Decathlonu. Trzeci – decydujący o wygranej set poniekąd sparaliżował obie drużyny. W obu ekipach widać było sporo nerwowości i błędów, chociażby na zagrywce. Finalnie, mimo pogoni w końcówce przez Team Looz to Allsix by Decathlon wygrywa szalenie istotne spotkanie i wskakuje na czwarte miejsce w ligowej tabeli.

Sprężystokopytni & Kitku – Dream Volley 1-2 (15-21; 22-20; 17-21)

Spotkanie pomiędzy drużynami było anonsowane jako jeden z najciekawszych meczów piątego tygodnia rozgrywek. Powodem było to, że obie drużyny mają aspiracje do tego, aby awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. Do momentu rozpoczęcia meczu obie drużyny wygrały cztery z pięciu rozegranych spotkań, dzięki czemu znajdowały się w górnej części tabeli. Faworytem była drużyna Mateusza Dobrzyńskiego, która rozkręcała się z meczu na mecz i w ostatnich spotkaniach prezentowali naprawdę świetną formę. Sprężystokopytni & Kitku z kolei w ostatnim czasie nie zachwycali więc przyznamy wprost – nie spodziewaliśmy się wodotrysków. Mimo to mecz rozpoczął się bardzo wyrównanie. Do połowy seta mieliśmy walkę punkt za punkt. Z czasem inicjatywę przejęła drużyna Dream Volley i wypracowała sobie kilkupunktową przewagę, której już nie wypuściła. W partii tej, podobnie jak w całym spotkaniu, gracze Dream Volley spisywali się świetnie w obronie. Druga partia zaczęła się lepiej dla tych, dla których skończyła pierwsza. Przez większość seta drużyna Mateusza Dobrzyńskiego prowadziła grę, by w drugiej jego części roztrwonić pokaźną zaliczkę (14-10) i przegrać po walce na przewagi (20-22). W partii tej Sprężystokopytni & Kitku często uruchamiali środkowych. Ponadto bardzo dobrą dyspozycję zaprezentował nieobecny w ostatnim czasie – Maciej Wysocki. Trzeci set zaczął się od kontrowersji sędziowskich, po których Dream Volley wyszedł na prowadzenie 4-0 i w zasadzie przez cały set do momentu (17-17) prowadzili grę. W końcówce, mimo pewnej nerwowości zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, dzięki czemu umocnili się na drugim miejscu w tabeli.

MiszMasz – Niepokonani PKO Bank Polski 2-1 (17-21; 21-13; 21-14)

Każdy z nas ma takie rzeczy, które nas bardzo wkurzają. Jedni denerwują się, kiedy odwiedzane przez nas osoby nalegają na to, aby włożyć kapcie, drudzy z kolei nie znoszą, kiedy jego sąsiedzi organizują w środku tygodnia imprezę. Trzeci – Niepokonani PKO Bank Polski wkurzają się z kolei, kiedy czytają w zapowiedziach przedmeczowych jak Redakcja deprecjonuje ich drużynę. Króciutkie wyjaśnienie. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że gdybyśmy wskazali na to, że to ‘Bankowcy’ są faworytem poniedziałkowego starcia, duża rzesza graczy uznałaby nas za zbiega z zamkniętego zakładu. Cóż, mogliśmy napisać, że faworytem jest MiszMasz i nie dodawać tej nutki pikanterii, którą to Redakcja niemal ubóstwia. Przyznajmy to wprost. Nie mogliśmy się powstrzymać. Mimo to uważamy, że zrobiliśmy dobry uczynek dla ekipy Joanny Drewczyńskiej, która wyszła na spotkanie nabuzowana jak rottweiler na spotkanie z listonoszem. Takie podejście się opłaciło i Niepokonani PKO Bank Polski jako dopiero druga drużyna w całej ligowej stawce zdołali wygrać seta z faworytem do awansu. Druga i trzecia partia padła łupem MiszMaszu, który uniknął tego, by stać się drużyną współodpowiedzialną za największą sensację obecnego sezonu. Słówko o Niepokonanych – to, jak prezentuje się obecnie drużyna jest iście imponujące. Coś, co jakiś czas temu wydawało się nierealne, dziś jest namacalne. Uważamy, że kolejne punkty są tylko kwestią czasu.

Port Gdańsk – Bombardierzy 3-0 (21-10; 21-13; 21-18)

Ech… wiedzieliśmy, że to Port Gdańsk będzie faworytem tego spotkania, ale liczyliśmy jednak na trochę więcej emocji. Powracająca na parkiety Siatkarskiej Ligi Trójmiasta po dwutygodniowej absencji ekipa ‘Portowców’ chciała wykorzystać fakt, że w meczach, które skończyły się kilkanaście minut wcześniej, dość niespodziewanie doszło do podziału punktów. To z kolei oznaczało, że ewentualna wygrana z Bombardierami w stosunku 3-0 sprawi, że ‘Granatowi’ będą jednym z największych wygranych poniedziałkowej serii gier. Wartym odnotowania faktem jest powrót do składu Kamila Sołomina, który ostatni mecz rozegrał jeszcze w…sierpniu, a dokładnie w meczu 31.08 przeciwko Speednetowi, który inaugurował jesienne zmagania. Sam mecz od początku do końca był grany pod dyktando drużyny Arkadiusza Sojko. Pierwszy set zakończył się wygraną do 10. Kolejne odsłony to wygrane do 13 oraz 18. O ile dwa pierwsze sety trzymały w napięciu równie mocno co dwutysięczny odcinek Klanu to trzeci set oglądało się naprawdę przyjemnie.  W odsłonie tej co prawda to nadal ‘Portowcy’ kontrolowali przebieg seta i powiedzmy to sobie wprost – ich wygrana była zagrożona równie mocno jak to, że Bill Gates stanie się bankrutem. Mimo to, Bombardierzy potrafili w tej partii powalczyć i podgonić w końcówce meczu swojego rywala, przez co optyka na spotkanie stała się inna.

Letni Gdańsk – DNV GL S*M*A*S*H 2-1 (21-15; 17-21; 21-13)

Ten mecz miał naprawdę wszystko do tego, aby stać się największym wydarzeniem poniedziałkowej serii gier. Naprzeciw siebie stanęli bowiem gracze ‘wagi ciężkiej’. DNV GL S*M*A*S*H do momentu spotkania przeżywał swój jeden z najlepszych okresów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Letni Gdańsk z kolei, o czym wielokrotnie już pisaliśmy, miał świetny poprzedni sezon, a ostatnie spotkanie z Nielotami zdawało się potwierdzać, że Letni ma się dobrze. Przed meczem okazało się, że po raz kolejny w przypadku ‘Granatowych’ będzie grany ‘bal samców’. W protokole meczowym ponownie zabrakło trzech kobiet, które łagodzą obyczaje po ‘granatowej stronie mocy’. Mimo to, drużyna Piotra Kamińskiego od początku spotkania radziła sobie bardzo dobrze. Już na początku pierwszej partii wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i niczym klasowy bokser trzymali swojego rywala na dystans, nie pozwalając sobie zrobić za dużej krzywdy. Przed drugim setem ‘Letnicy’ uznali, że nie byliby sobą, gdyby nie zamieszali trochę składem oraz ustawieniem. Początkowo posunięcie to wydawało się strzałem w ‘10’, bowiem drużyna wyszła na kilkupunktowe prowadzenie. Z czasem coś się zacięło i moment ten perfekcyjnie wykorzystali doświadczeni gracze DNV GL, którzy zdołali wygrać seta do 17. Decydujący o wygranej set rozpoczął się lepiej dla Letników. Pierwszy punkt w tej partii zdobył zagrywką najlepszy gracz meczu – rozgrywający Mariusz Rewa, który trzeba przyznać, że jest ogromną wartością dodaną drużyny i jednym z lepszych ruchów transferowych w drugiej lidze. Wracając do spotkania to cała trzecia partia była pod dyktando jednej drużyny – Letniego Gdańska. Set ten zakończył się wygraną do 13. To sprawia, że faktem staje się to, że Letnicy w przeciągu tygodnia odprawiają dwie drużyny, które plasowały się na miejscach 1-4. Czy można wyciągać z tego daleko idące wnioski?

Piękni i Młodzi – AXIS 3-0 (21-12; 21-14; 21-13)

Wbrew temu, o czym pisaliśmy w przedmeczowych zapowiedziach – tym razem drużyna Pięknych i Młodych wystawiła komplet graczy. Ich rywalem była drużyna AXIS, która znajduje się w dolnej części tabeli. Patrząc na poprzedni sezon już teraz widać, że drużyna prezentuje się lepiej niż w edycji Wiosna’20. Przed meczem otwartym pytaniem pozostawało to, czy ‘lepiej’ oznacza, że drużyna jest w stanie zaprezentować się przyzwoicie w meczu z takim przeciwnikiem? Nie było bowiem tajemnicą wczoraj, ani nie jest dzisiaj, że drużyna Pięknych i Młodych na tle pozostałych drużyn w ligowej stawce wygląda dokładnie w ten sam sposób jak wygląda nauczyciel wuefu, który w ramach rozruchu postanowił popykać w piłkę z dzieciakami z 2C. Przepaść. Dwa sporty. Moglibyśmy w zasadzie mnożyć podobne wyrażenia, ale już załapaliście o co chodzi. Mimo to, liczyliśmy przed meczem, że AXIS nie wystraszy się swojego rywala, podobnie jak nie wystraszyli się gracze Mental Block. Piękni i Młodzi wygrywają poszczególne sety do 12, do 14 oraz do 13. Wiadomą sprawą jest to, że drużyna Radosława Koniecznego nie grała na 100% swoich możliwości, ale AXIS zaprezentowało się w spotkaniu naprawdę dobrze i kilkakrotnie potrafili zaskoczyć swoich rywali. Okazja do rehabilitacji i mecz z ostatnią drużyną w tabeli – Mental Block już w najbliższą środę.

Zasady awansów i spadków – Jesień’20

Organizator Siatkarskiej Ligi Trójmiasta ustalił następującą strukturę rozgrywanych spotkań oraz zasady awansów i spadków w poszczególnych klasach rozgrywkowych:

1 liga

  1. Drużyny rozgrywają mecze w sezonie zasadniczym w systemie każdy z każdym. Następnie, na podstawie miejsca w tabeli zostaną zaszeregowane do grupy mistrzowskiej lub spadkowej (po 5 drużyn w każdej z grup) i tam rozegrają ponownie mecz w systemie każdy z każdym (łącznie 13 spotkań – 9 w sezonie zasadniczym plus 4 w grupie mistrzowskiej lub spadkowej), przy czym każda drużyna po podziale na grupy zachowuje swoją zdobycz punktową z sezonu zasadniczego.
  2. Drużyny, które na koniec sezonu zajmą czwarte oraz piąte miejsce w grupie spadkowej, w kolejnym sezonie zostaną zaszeregowane do drugiej ligi.
  3. Drużyna, która na koniec sezonu zajmie trzecie miejsce w grupie spadkowej, rozegra mecz barażowy z drużyną, która zajęła trzecie miejsce w drugiej lidze. Zwycięzca meczu będzie miał prawo do gry w pierwszej lidze w kolejnym sezonie.

2 liga

  1. Drużyny rozgrywają mecze w systemie każdy z każdym (łącznie 13 spotkań). Mistrz zostanie wyłoniony na podstawie końcowego układu tabeli.
  2. Drużyny, które na koniec sezonu zajmą pierwsze oraz drugie miejsce, otrzymają prawo do gry w wyższej klasie rozgrywkowej w kolejnym sezonie.
  3. Drużyna, która na koniec sezonu zajmie trzecie miejsce w drugiej lidze, rozegra mecz barażowy z drużyną, która zajęła trzecie miejsce w grupie spadkowej w pierwszej lidze. Zwycięzca meczu będzie miał prawo do gry w pierwszej lidze w kolejnym sezonie.
  4. Drużyny, które na koniec sezonu zajmą trzynaste oraz czternaste miejsce w drugiej lidze, w kolejnym sezonie zostaną zakwalifikowane do trzeciej ligi.
  5. Drużyna, która na koniec sezonu zajmie dwunaste miejsce w drugiej lidze, rozegra mecz barażowy z drużyną, która zajęła trzecie miejsce w trzeciej lidze, o prawo gry w drugiej lidze w kolejnym sezonie.

3 liga

  1. Drużyny rozgrywają mecze w sezonie zasadniczym w systemie każdy z każdym. Następnie, na podstawie miejsca w tabeli zostaną zaszeregowane do grupy mistrzowskiej lub spadkowej (po 5 drużyn w każdej z grup) i tam rozegrają ponownie mecz w systemie każdy z każdym (łącznie 13 spotkań – 9 w sezonie zasadniczym plus 4 w grupie mistrzowskiej lub spadkowej), przy czym każda drużyna po podziale na grupy zachowuje swoją zdobycz punktową z sezonu zasadniczego.
  2. Drużyny, które na koniec sezonu zajmą pierwsze oraz drugie miejsce otrzymają prawo do gry w wyższej klasie rozgrywkowej w kolejnym sezonie.
  3. Drużyna, która na koniec sezonu zajmie trzecie miejsce, rozegra mecz barażowy z drużyną, która zajęła dwunaste miejsce w drugiej lidze, o prawo gry w drugiej lidze w kolejnym sezonie.

Postanowienia końcowe

Drużyny w sezonie Wiosna’21 zostaną przyporządkowane do poszczególnych lig na podstawie wyników osiągniętych w poprzednim sezonie lub w przypadku nowych drużyn, po konsultacji oraz według subiektywnej oceny Organizatora.

Zapowiedź – MATCHDAY #13

Poniedziałkowy wieczór upłynie pod znakiem zmagań w drugiej i trzeciej lidze. Najciekawszymi spotkaniami wydają się pojedynki pomiędzy Letnim a DNV GL oraz Sprężystokopytnimi i Dream Volley. Ciekawie będzie również w trzeciej lidze, gdzie zmierzą się drużyny Allsix by Decathlon i Team Looz. Na półmetku sezonu zasadniczego to spotkanie będzie miało ogromne znaczenie w kontekście podziału na poszczególne grupy. Zapraszamy na zapowiedź poniedziałkowej serii gier!

Allsix by Decathlon – Team Looz

Godz.: 19:00, boisko nr 2

Spotkanie pomiędzy drużynami Allsix by Decathlon a Team Looz zapowiada się jako jedno z ciekawszych wydarzeń, do jakich dojdzie w poniedziałkowy wieczór. Wszystko za sprawą tego, że po pięciu rozegranych spotkaniach obie drużyny dzieli zaledwie jedno oczko. Ścisk w tabeli jest tak duży, że od trzeciego miejsca na podium do szóstej lokaty jest zaledwie jeden punkt różnicy. Na cztery  mecze do końca rundy zasadniczej, wygrana jeden z drużyn nad bezpośrednim rywalem w walce o grupę mistrzowską będzie miała kolosalne znaczenie. Owszem, przegrany nie będzie miał jeszcze przekreślonych szans, aczkolwiek trudno nie dostrzec, jak bardzo skomplikuje się ich sytuacja. Jako Redakcja uważamy, że faworytem będzie drużyna Allsix by Decathlon. Już w ostatnim magazynie mówiliśmy, że potencjał drużyny już dawno ‘odjechał wynikom’. Powtórzmy to jeszcze raz. Drużyna z takim potencjałem jak Allsix by Decathlon powinna obecnie znajdować się na podium, a nie okupować szóste miejsce i do końca drżeć o to, czy znajdzie się dla nich miejsce w grupie mistrzowskiej. Uważamy, że spotkanie z Team Looz, do którego dojdzie w poniedziałek, będzie najważniejszym w obecnym sezonie. Przegrana sprawi, że sytuacja stanie się nieciekawa. O wygraną nie będzie oczywiście łatwo. Team Looz jak na debiutantów prezentują się naprawdę godnie. Czy to wystarczy aby sprawić niespodziankę i wygrać spotkanie?

Typ Redakcji: Allsix by Decathlon

Typ Eksperta (Maciej Kot): Allsix by Decathlon

Sprężystokopytni & Kitku – Dream Volley

Godz.: 19:00, boisko nr 1

Gdy zsumujemy wszystkie spotkania, które w obecnym sezonie rozegrały obie drużyny to wyjdzie nam dwucyfrowa liczba. Ze wszystkich dziesięciu spotkań obie drużyny wygrały aż osiem i zanotowały zaledwie dwie porażki. To z kolei sprawia, że w poniedziałkowy wieczór możemy spodziewać się siatkówki na bardzo wysokim poziomie. O tym, że obie drużyny będą chciały awansować do wyższej klasy rozgrywkowej wiedzieliśmy już przed sezonem. Potencjał personalny pozwala sądzić, że to może się udać. Póki co, mimo falstartu lepiej sprawują się gracze Dream Volley. To właśnie oni będą faworytem poniedziałkowego pojedynku. W ostatnim czasie, mimo, że Sprężystokopytni & Kitku wygrywali to trzeba przyznać, że ich gra nie była imponująca. Tak było w spotkaniach przeciwko SV INVICTA czy w ostatnim meczu przeciwko BL Volley. Powiedzmy sobie wprost – jeśli drużyna zaprezentuje podobną dyspozycję w meczu z Dream Volley to będziemy naprawdę zdziwieni. Gra ich rywali – zespołu Mateusza Dobrzyńskiego przypomina nam w ostatnim czasie efekt kuli śnieżnej. Inauguracja to maleńka śnieżka (spotkanie z DNV GL S*M*A*S*H). Ostatnie spotkanie przeciwko Range Soft przypominało już raczej lawinę, która sieje spustoszenie na całej drodze jej działania. Otwartym pytaniem pozostaje to, czy lawina już ustała czy jednak Sprężystokopytni & Kitku będą drużyną, która pozna jej niszczycielską moc. Tak czy siak, w spotkaniu liczymy na naprawdę duże emocje.

Typ Redakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Sprężystokopytni & Kitku

MiszMasz – Niepokonani PKO Bank Polski

Godz.: 19:00, boisko nr 3

Spośród trzydziestu czterech drużyn, które przystąpiły do rozgrywek w sezonie Jesień’20, po upływie niespełna miesiąca zostały zaledwie cztery drużyny, które nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Mowa tu o Volley Gdańsk oraz Omida Team z pierwszej ligi, Pięknych i Młodych z drugiej oraz MiszMasz z trzeciego poziomu rozgrywkowego. Gdyby ktoś zapytał nas dziś, która z tych ekip jako pierwsza zanotuje porażkę to prawdopodobnie podrapalibyśmy się po głowie i wzruszylibyśmy ramionami.  Z drugiej strony, żaden to powód do wstydu, bo jedynymi znanymi nam osobami, które mogłyby odpowiedzieć na to pytanie są dr Emmet Brown oraz Marty McFly (Powrót do przyszłości). W najbliższym tygodniu rozgrywek wydaje się, że najmniejsze szanse na przegraną ma właśnie ekipa Andrzeja Tararuja – MiszMasz. Jak inaczej ocenić bowiem spotkanie, w którym mierzą się pierwsza drużyna z ekipą, która wciąż czeka na premierowe zwycięstwo? Owszem, Niepokonani PKO Bank Polski prezentują się coraz lepiej, ale gdybyśmy napisali tu, że scenariusz, w którym wygrają oni spotkanie czy seta jest realny, uznalibyście nas za szaleńców. Wydaje nam się, że granie w lidze organizowanej przez szaleńców nie byłoby zbyt rozsądnym pomysłem więc napiszemy, że to MiszMasz będzie faworytem spotkania i to takim z gatunku zdecydowanych.

Typ Redakcji: MiszMasz

Typ Eksperta (Maciej Kot): MiszMasz

Port Gdańsk – Bombardierzy

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Po dwóch tygodniach absencji do ligowego boju wraca drużyna Arkadiusza Sojko – Port Gdańsk. Gracze w ‘Granatowych’ koszulkach mieli pełne dwa tygodnie na to, aby znaleźć przyczyny niepowodzenia, które spotkało ich 14 września, kiedy to liczyli na zdobycie sześciu oczek w dwóch meczach, a skończyli na zaledwie dwóch. Przypomnijmy, że ‘Portowcy’ mierzyli się w ten dzień z MiszMaszem, z którym przegrali 3-0, by następnie wygrać spotkanie 2-1 z Wirtualną Polską. Mimo to, wygrana sprawiła im dokładnie tyle samo radości co przedłużająca się wizyta rodziny, która ochoczo korzysta z tego, że mieszkamy nad morzem. Strata tylu punktów sprawiła, że ich rywale odjechali już na pięć oczek. Aby poprawić sobie humory ‘Portowcy’ postarają się ograć Bombardierów, którzy na pięć rozegranych dotychczas spotkań wygrali zaledwie jedno. W ostatnim czasie wspominaliśmy, że wyniki nie są najistotniejszą kwestią w przypadku zawodników tej drużyny, aczkolwiek jesteśmy przekonani, że cztery na piętnaście możliwych punktów chluby im nie przynosi. Za chwilę bilans ten może być jeszcze gorszy, bowiem zdziwilibyśmy się, gdyby ‘Portowcy’ nie powalczyli w poniedziałkowy wieczór o komplet oczek. Z drugiej strony, drużyna Dawida Piankowskiego już w meczu z Decathlonem udowodniła, że jest w stanie ukąsić wyżej notowanego rywala. Czy teraz może być podobnie?

Typ Redakcji: Port Gdańsk

Typ Eksperta (Maciej Kot): Port Gdańsk

Letni Gdańsk – DNV GL S*M*A*S*H

Godz.: 20:00, boisko nr 2

Spotkanie pomiędzy drużynami może być jednym z ciekawszych spotkań drugoligowych w dotychczasowych rozgrywkach. Po pięciu rozegranych meczach, obie drużyny dzieli zaledwie jedno oczko. Wyższą lokatę w tabeli zajmuje drużyna DNV GL S*M*A*S*H, która na pięć spotkań wygrała aż cztery i tylko raz schodziła z parkietu jako pokonana. Ich najbliższy rywal – drużyna Letniego Gdańska przegrywała już dwukrotnie, kiedy to sposób na pokonanie ‘Letników’ znaleźli najpierw Sprężytsokopytni, a następnie Range Soft. W ostatnim tygodniu drużyna sprawiała jednak wrażenie, że słabsza forma jest już przeszłością i dość niespodziewanie ograli drużynę BES-BLUM Nieloty w stosunku 3-0, co z uwagi na klasę przeciwnika odbiło się dość szerokim echem w społeczności Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Gdy drużyna Piotra Kamińskiego zdoła prezentować się w podobny sposób w pozostałych spotkaniach to jesteśmy przekonani, że ‘Letnicy’ zdołają nawiązać do poprzedniego sezonu, kiedy to zajęli czwarte miejsce. Podsumowując – wybór faworyta tego spotkania jest zadaniem równie kłopotliwym jak wskazanie, który dzień tygodnia jest lepszy – piątek czy jednak sobota. Jak świat światem, zdania na ten temat będą podzielone. Tak jak swoje potężne argumenty ma każdy z dni, tak samo zarówno DNV GL jak i Letnicy mogą przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Zważywszy na to, że jako Redakcja sami skazaliśmy się na tę zabawę nie mamy wyjścia. Wydaje nam się, że spotkanie wygra drużyna DNV GL S*M*A*S*H.

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): Letni Gdańsk

Piękni i Młodzi – AXIS

Godz.: 20:00, boisko nr 1

Dobrą podpowiedzią dla pozostałych drużyn ligowych dotyczącą tego, jak będzie grała drużyna Pięknych i Młodych z dolną połówką tabeli, otrzymaliśmy ostatnio. 23 września Piękni i Młodzi zagrali spotkanie z drużyną Mental Block. Na to spotkanie kapitan drużyny – Radosław Konieczny desygnował do gry zaledwie sześciu graczy. Dodatkowo, stało się to, o czym rozmawialiśmy w magazynie. Atakujący drużyny chciał pobić rekord liczby zdobytych punktów w trakcie jednego spotkania. Jesteśmy niemal pewni, że w związku z tym, że sztuka ta mu się nie udała, gracz ten będzie chciał podjąć kolejne próby i nos podpowiada nam, że w meczu przeciwko AXIS może odbyć się kolejna. To z kolei sprawia, że AXIS ma rozpisaną odprawę na to spotkanie. Zatrzymać blokiem atakującego przeciwników. Oczywiście teoria jedno, a praktyka drugie. Na chwilę obecną, po rozegraniu czterech spotkań, żaden z graczy AXIS nie ma na swoim koncie więcej niż czterech bloków i wydaje się, że akurat ten element nie jest najmocniejszą stroną drużyny Fabiana Polita. Czy mimo to drużyna zdoła zaprezentować się przeciwko potężnej maszynie w sposób, po którym nie będzie powodu do wstydu? Uważamy, że tak. Ekipa ‘Czerwonych’ pokazała to chociażby w starciu z drużyną BES-BLUM Nieloty, kiedy to rywale również byli zdecydowanym faworytem. Mimo to wydaje się, że Piękni i Młodzi to jednak drużyna, która gra obecnie w innej lidze niż reszta stawki.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Matchday #12

Potwierdziły się typy Redakcji dotyczące środowych spotkań. Nie oznacza to jednak, że na parkiecie nie brakowało emocji. W pierwszej lidze dwukrotnie spotkania przegrywała Oliwa, choć przy odrobinie szczęścia mecze te mogły skończyć się ich wygranymi. W meczu na szczycie pomiędzy Omidą a Tufi lepszą ekipą okazała się drużyna Konrada Gawrewicza, która wygrała spotkanie 2-1. Zapraszamy na podsumowanie środowej serii gier!

Oliwa Team – Prototype Volleyball 1-2 (11-21; 21-16; 19-21)

Szukająca pierwszego zwycięstwa w lidze drużyna Dawida Karpińskiego – Oliwa Team w środowy wieczór miała dwukrotnie okazję, aby przełamać swoją złą passę z początku sezonu. Należy przy tym zaznaczyć, że zarówno pierwszy rywal – Prototype Volleyball jak i późniejszy – AVOCADO friends byli faworytami swoich spotkań, a Oliwiacy przystępowali do nich z pozycji tzw. underdoga. Pierwszy rywal Oliwy – Prototype zaczął mecz jak na faworyta przystało – od mocnego uderzenia (9-2). W tym momencie zarówno Redakcji jak i prawdopodobnie graczom Oliwy towarzyszyło chyba uczucie deja-vu bowiem zapowiadało się na powtórkę z meczu przeciwko Tufi Team, kiedy Oliwiacy doznali dotkliwej porażki. Była to partia, w której Prototype było drużyną o klasę lepszą. Na pochwałę po pierwszym secie zasługiwał Artur Reut, który świetnie spisywał się zarówno w przyjęciu jak i obronie. W drugim secie gra Oliwy wreszcie zaskoczyła. O ile w pierwszej partii gracze sprawiali wrażenie nieco przestraszonych, tak w drugiej odsłonie zaprezentowali się naprawdę dobrze, co zaowocowało wygraną partii do 16. Decydującego o wygranej meczu seta lepiej rozpoczęli gracze Oliwy, którzy wypracowali trzypunktową przewagę. Z czasem, zaprocentowało dużo większe doświadczenie pierwszoligowe drużyny Prototype, która zdołała wyrównać, by finalnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dla ‘Transformersów’ była to druga wygrana z rzędu. Kolejnym rywalem – wicelider Omida Team. Oliwa z kolei musiała się szykować do kolejnego spotkania, które odbyło się chwilę po końcowym gwizdku sędziego.

Mental Block – Piękni i Młodzi 0-3 (11-21; 16-21; 8-21)

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedziach – spotkanie Mentala z Pięknymi miało jednego faworyta. Obojętnie jak bardzo byśmy się nie gimnastykowali w zapowiedziach, ilu książek byśmy w życiu nie przeczytali i jak inteligentni byśmy nie byli to nie bylibyśmy w stanie napisać tego, że Mental miał szansę wygrać środowe spotkanie. Gdybyśmy jednak, jakimś cudem to napisali, a żylibyśmy w średniowieczu, zapewne spaliliby nas na stosie za głoszenie herezji. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego stało się wiadome, że Piękni i Młodzi posłali do boju zaledwie gołą szóstkę, co w ich przypadku jest nowością. Braki kadrowe sprawiły z kolei, że na przyjęciu zagrali nominalni libero drużyny – Michał Truskowski oraz Mateusz Chyl. Dodatkowo, w związku z mniejszą liczbą graczy celem spotkania (oczywiście poza trzema punktami) stało się to, żeby kapitan drużyny – Radosław Konieczny pobił rekord liczby zdobytych punktów w jednym spotkaniu, który należy do Patryka Okulewicza (26). Ostatecznie, według Agnieszki Pasternak, która siedziała na protokole, punktw było 24. Według Mateusza Chyla, punktów było mniej więcej 40, bowiem gracz ten przez większość spotkania prowadził alternatywne statystyki ;-). Podsumowując, Piękni wygrywają kolejne spotkanie w stosunku 3-0. Mental z kolei zaprezentował się na tle potężnej drużyny naprawdę dobrze. Cytując klasyka, wybaczcie za wyrażenie – nie obsrali zbroi.

Dream Volley – Range Soft VT 3-0 (21-11; 21-13; 21-12)

Zastanawialiśmy się, jak w środowy wieczór wypadnie drużyna Mateusza Dobrzyńskiego – Dream Volley. Z jednej strony, choćby się waliło i paliło, drużyna pozostaje nadal jednym z głównych faworytów do awansu. Z drugiej zaś, kapitalne występy przeplatają tymi, w których ich dyspozycja pozostawia wiele do życzenia. Jak było w środowy wieczór? Uważamy, że lepiej niż dobrze. Było bardzo dobrze i zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że było to najlepsze spotkanie drużyny w obecnym sezonie. Dream Volley zaczął spotkanie w sposób iście imponujący. Zanim Redakcja zdążyła wyjąć aparat z torby na tablicy wyników widniało już 7-0! Wypracowana zaliczka sprawiła, że do końca seta drużyna kontrolowała jego przebieg i tu naprawdę nie miało prawa wydarzyć się nic nadzwyczajnego. W drugiej partii dobrze w przypadku Range Soft było tylko na początku. Z czasem Dream podkręciło tempo, za którym rywale ewidentnie nie nadążali. Efekt? Tym razem wygrana do 13. Jeśli ktokolwiek liczył na odrobinę emocji w trzeciej partii, musiał być rozczarowany. Tu również ekspresowo wypracowana przewaga sprawiła, że emocje w secie ‘zostały zabite’. Ostatecznie Dream Volley wygrał tę partię do 12, a cały mecz 3-0, po czym wskoczył na drugie miejsce w ligowej tabeli. Range Soft z kolei po dwóch wygranych z rzędu musiał uznać wyższość rywala, po czym spadł na dziewiątą lokatę.

Oliwa Team – AVOCADO friends 1-2 (21-15; 15-21; 18-21)

Tak jak pisaliśmy wcześniej – dla drużyny z serca Oliwy mecz z ‘Weganami’ był drugim spotkaniem, do którego przystąpili w środowy wieczór. Wynik, który drużyna osiągnęła w pierwszym meczu sprawił, że na koncie zespołu widniały już cztery porażki z rzędu, co dla drużyny przyzwyczajonej do wygrywania w drugiej lidze było bezprecedensowe. Kolejnym rywalem ekipy Dawida Karpińskiego była drużyna doskonale im znana, a zarazem faworyzowana. O tym, że Oliwa Team nie złoży łatwo broni dowiedzieliśmy się już w pierwszym secie, kiedy po wyrównanej pierwszej części gracze ‘czerwonej latarni ligi’ zdołali odjechać ‘Weganom’ i wygrać pierwszego seta do 15. Drugiego seta lepiej rozpoczęli gracze Oliwy, którzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, jednak liczba zepsutych zagrywek po stronie Oliwy wołała o pomstę do nieba. Trzeba to powiedzieć wprost – Oliwa poniekąd oddała seta swoim przeciwnikom przez błędy w polu serwisowym. Przebieg trzeciego seta wskazywał na to, że Oliwa Team odniesie pierwsze zwycięstwo w sezonie Jesień’20. Pod koniec meczu prowadzili już 16-12, ale finalnie przewagę tę roztrwonili. Trzeba powiedzieć uczciwie, że to nie był świetny mecz AVOCADO, nie był nawet dobry.  Gdyby ktoś obudził nas o 4 w nocy i zapytał o 10 lepszych spotkań ‘Wegan’ bez trudu byśmy je wymienili. Mimo to, trzeba oddać im, że potrafili odwrócić losy tej partii, czym nawiązali do poprzedniego sezonu. Oliwa z kolei może żałować, bo gdyby w środę wygrała dwa spotkania to ich przeciwnicy nie mogliby mówić o niesprawiedliwości. Ostatecznie, zamiast dwóch wygranych są dwie przegrane i drużynie powinna się w tym momencie zapalić czerwona lampka ostrzegawcza.

DNV GL S*M*A*S*H – SV INVICTA (21-6; 12-21; 21-8)

Ależ to było dziwne spotkanie. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że jedna drużyna potrafi wygrać seta do sześciu oraz do ośmiu, by w środkowej partii przegrać do 12? Do bezpośredniej rywalizacji pomiędzy zespołami miało dojść już w poprzednim tygodniu. Z różnych przyczyn tak się nie stało i mecz musiał zostać przełożony. Faworytem spotkania była drużyna DNV GL S*M*A*S*H, która notuje w ostatnim czasie bardzo dobre wyniki. Z roli faworyta gracze nieobecnego w środowy wieczór Stanisława Paszkowskiego wywiązali się w pierwszym secie znakomicie. Dość powiedzieć, że DNV zbliżyło się wynikiem do meczu INVICTY przeciwko Pięknym i Młodym, kiedy ci drudzy pozwolili swoim przeciwnikom na zdobycie zaledwie pięciu oczek. Wracając jednak do meczu. INVICTA w pierwszym secie miała naprawdę duży problem z przyjęciem (chociażby zagrywki Przemysława Mieronowicza). Dodatkowo, ‘Biali’ świetnie wykorzystywali fakt, że ich rywale grali w…zaledwie pięciu graczy. Zawodnicy DNV co rusz znajdywali na parkiecie wolne przestrzenie i tam kierowali swoje ataki, co przynosiło wymierne efekty. Po pierwszej partii wydawało się, że drużyna Sławomira Cichosza nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki ze swoimi przeciwnikami. W drugim secie to jednak oni dominowali i szybko wyszli na prowadzenie 11-2. Drużyna DNV GL S*M*A*S*H była chyba takim obrotem sprawy oszołomiona, gdyż z biegiem seta w ich szeregach pojawiało się coraz to więcej nerwów. Set po naprawdę dobrej grze zakończył się wynikiem 21-12 dla INVICTY. W ich szeregach bardzo dobrze prezentował się Adam Langer, który niewątpliwie był najjaśniejszą postacią drużyny. Trzeci set to pięciopunktowa przewaga, którą wypracowali gracze w białych koszulkach (10-5). Przysłowiowym gwoździem do trumny okazała się świetna zagrywka Sebastiana Pietrasa (DNV), która odrzuciła przeciwników od siatki i uniemożliwiła im wykończenie akcji. To z kolei sprawiło, że przewaga powiększyła się do 15-5 i w zasadzie oznaczało to, że mecz dobiegł końca.

Omida Team – Tufi Team 2-1 (21-17; 19-21; 21-19)

Mimo, że wynik wskazuje na to, że spotkanie było bardzo ciekawym widowiskiem, Redakcja pozwoli sobie pójść trochę pod prąd i ponarzekać. Być może wynika to z faktu, że mieliśmy wobec niego ogromne oczekiwania, ale uważamy że liczba błędów popełnianych przez obie drużyny trochę osłabiła rangę tego spotkania. Co ciekawe, drużyna Tufi zagrała spotkanie w sześciu graczy, co mogło być dość zaskakujące. Początek meczu należał do drużyny Omida, która wypracowała sobie kilkupunktową przewagę. Ich rywale popełniali w tej partii nieznacznie, ale jednak większą liczbę błędów. Dodatkowo, w drugiej części seta mieli większe problemy z przyjęciem i te dwa elementy zebrane do kupy sprawiły, ze ‘Logistycy’ cieszyli się z wygranej w pierwszej partii. W drugim secie od samego początku mieliśmy walkę punkt za punkt, która została przerwana dopiero pod koniec seta, kiedy Tuffiki odjechały na dwa – trzy punkty. To z kolei sprawiło, że podczas jednej z przerw w szeregach Omidy pojawiły się gorące rozmowy. Koniec końców nie za wiele one pomogły, bowiem seta wygrała drużyna Mateusza Woźniaka. O wygranej musiał zadecydować zatem trzeci set. W nim, podobnie jak wcześniej, mieliśmy festiwal błędów po jednej i drugiej stronie siatki. Dodatkowo, widywaliśmy często obie drużyny w meczach, w których przyjęcie funkcjonowało lepiej. Generalnie, jesteśmy niemal przekonani, że gdyby ktoś przystawił nam jutro pistolet do skroni i zapytał o ostatnie życzenie – nie poprosilibyśmy go o nagranie z tego spotkania. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną Omidy Team i z pewnością są z tego faktu zadowoleni. W środowy wieczór byli drużyną, którą można było ograć. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie gdyby nie nietypowe zestawienie Tufi Team? Tego nie dowiemy się już nigdy.

Zapowiedź – MATCHDAY #12

W ostatnim dniu meczowym w obecnym tygodniu rozgrywek dojdzie do hitu pierwszoligowego, w którym rękawice skrzyżują Omida Team oraz Tufi Team. Ponadto, w pierwszej lidze o pierwszą wygraną powalczy Oliwa, która na początek zmierzy się z ekipą Prototype, a następnie z dobrze im znaną z drugoligowych boisk – drużyną AVOCADO. Zapraszamy na zapowiedź środowej serii gier!

Oliwa Team – PROtotype Volleyball

Godz.: 20:35, boisko nr 3

Sześć dni, które dzieliło Oliwę od ostatniego meczu w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta dłużyło się niemiłosiernie. Przypomnijmy, że 17 września na lekcję siatkówki zaprosiła ich drużyna Tufi Team. Środowy wieczór będzie tym, w którym drużyna  Dawida Karpińskiego będzie miała okazję do rehabilitacji. Pierwszym spotkaniem w środowy wieczór będzie mecz przeciwko drużynie Prototype Volleyball. Jak do tej pory Oliwiacy rywalizowali z Trójmiejską Strefą Szkód, Volley Gdańsk czy ostatnio z Tufi Team. Każda z tych drużyn ma ambicje do tego, aby znaleźć się co najmniej na podium. Mamy świadomość tego, że każdy mecz jest inny i tego, że wszystko zawsze weryfikuje boisko, ale wydaje się, że na papierze wcześniej wymienione drużyny są mocniejsze od Prototype. Każda z wymienionych trzech ekip zajmowała już miejsca na podium, a najlepszym wynikiem ekipy Tomasza Nurzyńskiego jest piąta lokata zajęta w sezonie Wiosna’20. Czy to oznacza, że Oliwa ma szansę odnieść pierwszą wygraną w sezonie Jesień’20? Cóż, scenariusz ten nie jest wykluczony. Jeśli drużyna zaprezentuje się co najmniej tak dobrze jak w meczu z Trójmieską Strefą Szkód to wszystko jest możliwe. Owszem, to nadal Prototype Volleyball jest faworytem, ale nie wykluczamy, że Oliwa może sprawić niespodziankę. Z drugiej strony, kolejna dotkliwa porażka mogłaby sprawić, że drużynie ciężko byłoby się podnieść. Oliwa powinna jednak wziąć sobie do serca to, że przegrany to nie ten, który znalazł się na dnie. Prawdziwa porażka zaczyna się wtedy, kiedy drużynie przestaje się chcieć.

Typ Redakcji: PROtotype Volleyball

Typ Eksperta (Maciej Kot): PROtotype Volleyball

Mental Block – Piękni i Młodzi

Godz.: 20:35, boisko nr 1

Powiedzieć, że to spotkanie Goliata z Dawidem to nic nie powiedzieć. W środowym spotkaniu zmierzą się Piękni i Młodzi, którzy wygrali wszystkie dotychczasowe spotkania, nie tracąc przy tym ani seta z ekipą Mental Block, która w dotychczasowych spotkaniach odniosła jedno zwycięstwo przy trzech porażkach. Nie piszemy tego po to, aby sprawić komuś przykrość, ale różnica pomiędzy obiema drużynami na chwilę obecną jest kolosalna. Podczas, gdy wiele osób wskazuje drużynę Pięknych i Młodych jako przyszłego Mistrza pierwszej ligi w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, drużyna Mental Block zajmuje przedostatnie miejsce w drugiej lidze. Scenariusz w którym Mental Block, podobnie jak w poprzednim sezonie będzie się bronił przed spadkiem do ostatniej kolejki staje się coraz bardziej prawdopodobny. Czy w tej beczce dziegciu znajdziemy choć odrobinę miodu na pokrzepienie serc ‘Mentalistów’? Owszem, pamiętamy doskonale, że w poprzednim sezonie ‘Niebiescy’ rywalizowali z drużyną SV INVICTA, w której wiodącą postacią był kapitan drużyny Piękni i Młodzi – Radosław Konieczny. Wtedy również pisaliśmy, że szanse na wygraną choćby seta przez ‘Mentalistów’ są równie wysokie jak te, że Katowicki Spodek zacznie lewitować. Wtedy mecz zakończył się wygraną 2-1 dla INVICTY i trzeba przyznać, że punkt zdobyty przez Mental Block był naprawdę dużą niespodzianką. Od tamtego meczu minęło już sporo kolejek. Uważamy, że gdyby Mental wygrał choćby seta to byłoby to największą sensacją od początku istnienia Siatkarskiej Ligi Trójmiasta i chyba przebiłaby nawet to, że Port Gdańsk wygrał w pierwszym sezonie seta z Volley Gdańsk.

Typ Redakcji: Piękni i Młodzi

Typ Eksperta (Maciej Kot): Piękni i Młodzi

Dream Volley – Range Soft VT

Godz.: 20:35, boisko nr 2

Poniedziałkowe spotkanie pomiędzy BES-BLUM Nieloty a Letnim Gdańskiem nie przeszło bez echa wśród graczy Dream Volley. Ich rywal w walce o podium – drużyna Mateusza Bone straciła po raz pierwszy w sezonie punkty, co z kolei sprawia, że jeśli Dream Volley wygra środowe starcie z ekipą Range Soft VT to po pięciu kolejkach będzie miała tyle samo punktów co obecny wicelider. Taki scenariusz, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w poprzednich tygodniach, był dość mało prawdopodobny. Przypomnijmy, że Nieloty wygrywały każde spotkanie 3-0, podczas gdy Dream Volley przegrał na inaugurację z DNV GL S*M*A*S*H, by tydzień temu oddać seta drużynie Zmieszanych. Faworytem środowego starcia pozostaje oczywiście ekipa Mateusza Dobrzyńskiego, ale poprzednie spotkania pokazały, że nie jest to ekipa, której nie da się ‘ukąsić’. W najbliższym czasie postara się o to zespół Mykoli Kisa, który, podobnie jak Dream Volley, wygral w poprzednim tygodniu ze Zmieszanymi, a odbyło się to, tak jak w przypadku Dreamu – po podziale punktów. Oczywiście nie ma co porównywać obu spotkań, ale jest to jakaś podpowiedź. Uważamy, że ekipę Mateusza Dobrzyńskiego czeka trudna przeprawa. Nie bez znaczenia pozostaje tu fakt, że drużyna Range Soft regularnie trenuje i gołym okiem widać, jak z tygodnia na tydzień dyspozycja zespołu jest coraz lepsza. Czy zwyżkująca forma sprawi, że Range Soft pokusi się o niespodziankę? Byłaby to bez wątpienia niespodzianka. Czy byłaby to sensacja? Z pewnością nie.

Typ Redakcji: Dream Volley

Typ Eksperta (Maciej Kot): Dream Volley

Omida Team – Tufi Team

Godz.: 21:35, boisko nr 1

Cóż to będzie za spotkanie. Uważamy, że ze wszystkich dotychczasowych spotkań w sezonie Jesień’20 to ma dosłownie wszystkie argumenty, aby mówić o nim jako o największym hicie. Po przeciwnych stronach siatki staną bowiem rywale potężni, których ambicją jest wygranie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Będzie to pojedynek drugiej siły poprzedniego sezonu z trzecią siłą sezonu Jesień’19. Będzie to też pojedynek indywidualności. Gdybyśmy mieli porównywać pozycja po pozycji i na tej podstawie wybrać faworyta spotkania to zakręcilibyśmy się w okolicy remisu, którego przecież być nie może. Uważamy, że o wygranej zadecyduje obecna dyspozycja, która jest aktualnie lepsza u… no właśnie, u kogo? Omida ograła ostatnio Speednet w stosunku 3-0. To samo zrobili gracze Tufi z ekipą Oliwy Team, a styl, w którym tego dokonali sprawiał, że ręce same składały się do oklasków. Za tym, że będzie to prawdopodobnie bardzo wyrównane spotkanie przemawia również fakt, że po trzech meczach w obecnym sezonie drużyny dzieli zaledwie jeden punkt. Omida ma na swoim koncie siedem oczek, podczas gdy Tufi sześć. Wygrana którejś z drużyn sprawi, że zwycięska ekipa zyska ogromny zastrzyk pozytywnego myślenia. Niezależnie od tego kto to będzie to ogranie środowego rywala będzie oznaczało, że drużyna jest na najlepszej drodze do osiągnięcia założonego przez siebie planu. Nie przedłużając, zapinamy pasy. Czeka nas prawdziwy rollercoaster sportowych emocji!

Typ Redakcji: Omida Team

Typ Eksperta (Maciej Kot): Omida Team

Oliwa Team – AVOCADO friends

Godz.: 21:35, boisko nr 2

W środowy wieczór na środkowym boisku dojdzie do rywalizacji pomiędzy drużynami, które w poprzednim sezonie rywalizowały w drugiej klasie rozgrywkowej. Trzecie spotkanie pomiędzy zespołami odbędzie się w elicie, bowiem obie ekipy zajęły miejsca premiujące awansem do wyższej klasy rozgrywkowej. Jak do tej pory lepszym bilansem bezpośrednich spotkań może pochwalić się drużyna Arkadiusza Kozłowskiego – AVOCADO friends, która wygrała dwa dotychczasowe spotkania w stosunku 2-1. Sami zainteresowani oraz Redakcja pamiętają jednak, że oba te spotkania były jednymi z najbardziej emocjonujących spotkań w drugiej lidze w poprzednim sezonie. O tym, że to właśnie AVOCADO było w nich górą decydowały detale. Czy środowe spotkanie będzie równie emocjonujące? Cóż, na to liczymy, choć wydaje się, że może być inaczej. Wynika to z faktu, że póki co to AVOCADO prezentuje się dużo lepiej od swoich rywali. Na pierwsze zwycięstwo w pierwszej lidze drużyna musiała czekać…do swojego pierwszego spotkania. Oliwa tymczasem na trzy rozegrane do tej pory mecze i trzy razy schodziła z parkietu ze zwieszonymi głowami. Dodatkowym argumentem przemawiającym za tym, że to ‘Weganie’ będą faworytem meczu jest to, że w przerwie wakacyjnej ekipa dość wyraźnie się wzmocniła, podczas gdy skład ‘Oliwiaków’ pozostał bez zmian. Z drugiej strony, jesteśmy przekonani, że Oliwa jest za mocna na to, aby w pierwszej lidze wszystko przegrywać. Czy w środowy wieczór gracze Dawida Karpińskiego przełamią złą passę? O tym przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: AVOCADO friends

Typ Eksperta (Maciej Kot): AVOCADO friends

DNV GL S*M*A*S*H – SV INVICTA

Godz.: 21:35, boisko nr 3

Do spotkania pomiędzy drużynami miało dojść już w poprzednim tygodniu. Z uwagi na pewne sprawy organizacyjne rywalem drużyny DNV GL S*M*A*S*H była ostatecznie drużyna Piękni i Młodzi, jednak co się odwlecze to nie uciecze. Los powtórnie skrzyżował obie drużyny, które miejmy nadzieję, że już bez problemów staną do rywalizacji po godzinie 21. W związku z ubiegłotygodniową absencją, gracze SV INVICTA muszą szybko nadrabiać zaległości. Jak do tej pory rozegrali oni dwa spotkania w sezonie Jesień’20, w których zdobyli jeden punkt. Pierwszym był mecz przeciwko Pięknym i Młodym, z którymi umówmy się – przegrać to nie wstyd. Drugie to mecz przeciwko Sprężystokopytnym & Kitku, którzy również mają ambicje na to, aby zasiąść na podium. Trzecie spotkanie nie będzie wcale prostszym zadaniem. Drużyna DNV GL S*M*A*S*H jest obecnie jedną z rewelacji rozgrywek i drużyną, której ambicje sięgają równie wysoko, co wcześniej wymienionych drużyn. W czterech dotychczas rozgrywanych spotkaniach DNV wygrywało aż trzykrotnie. Wynik ten jest bardziej imponujący kiedy zobaczymy, że drużyna Stanisława Paszkowskiego wygrała między innymi z Dream Volley czy Team Spontan, który w poprzednim sezonie zajął wysokie – trzecie miejsce. Ewentualna wygrana w stosunku 3-0 przez DNV sprawiłaby, że ekipa traciłaby zaledwie jedno oczko do obecnego wicelidera. Jak widać stawka meczu jest bardzo wysoka.

Typ Redakcji: DNV GL S*M*A*S*H

Typ Eksperta (Maciej Kot): DNV GL S*M*A*S*H

Matchday #11

Wtorkowe spotkania obyły się bez niespodzianek. Nie oznacza to, że zabrakło w nich emocji. Kolejne zwycięstwa odniosły niepokonane w tym sezonie Volley Gdańsk oraz MiszMasz, które są liderami swoich klas rozgrywkowych. Na wyjście z kryzysu muszą z kolei poczekać drużyny Trójmiejskiej Strefy Szkód oraz ACTIVNYCH Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie jedenastego dnia meczowego.

Bombardierzy – Craftvena 1-2 (20-22; 13-21; 21-19)

Kilkadziesiąt godzin przed meczem było wiadome, że drużyna Bombardierów będzie we wtorkowy wieczór rywalizowała z przeciwnikami bez swojego kapitana – Dawida Piankowskiego. W jego miejsce do gry desygnowany został Michał Dąbrowski, który był ważnym ogniwem drużyny na jesieni 2019 r. Poza wspomnianą zmianą, skład personalny Bombardierów nie zaskoczył absolutnie nikogo. Ze wszystkich drużyn, które biorą udział w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta to właśnie ekipa w czarnych koszulkach ma jedną z najwęższych kadr. Początek meczu był wyrównany i w połowie seta mieliśmy wynik remisowy 10-10. Był to prognostyk tego, że otrzymamy naprawdę ciekawą końcówkę. W momencie, kiedy Craftvena prowadziła 20-18, Bombardierzy zdołali obronić dwie piłki setowe i gdy wydawało się, że zdołają pójść za ciosem, przebudzili się ‘Rzemieślnicy’, którzy po obiciu bloku przez najlepszego na parkiecie Daniela Kanieckiego wygrali 22-20. Od początku drugiego seta Craftvena postanowiła kontynuować swoją dobrą grę i doprowadzić do wygranej seta, a zarazem meczu. Zbudowana na początku tej partii przewaga była konsekwentnie powiększana, co zaowocowało wygraną do 13. Przed trzecim setem mogliśmy obawiać się, że to co najlepsze już za nami. Na szczęście się myliliśmy, bo tu, ponownie jak w pierwszej odsłonie, dostaliśmy emocjonującą partię. Tym razem to Bombardierzy lepiej weszli w seta i gdy wydawało się, że spokojnie go wygrają, Craftvena zdołała doprowadzić do wyrównania 18-18. Ostatecznie, po błędzie jednego z graczy Craftveny na zagrywce, Bombardierzy mogli cieszyć się ze zdobytego punktu.

BL Volley – Sprężystokopytni & Kitku 1-2 (14-21; 21-23; 21-15)

Jeśli dla marzącej o awansie drużynie Sprężystokopytnych & Kitku mecz przeciwko ostatniej drużynie w ligowej tabeli – BL Volley miał być spacerkiem to przyznamy rację. Był to spacerek, ale po torfowisku z plecakiem wypełnionym ołowiem. W drużynie S&K przed meczem z protokołu zostało wykreślonych kilku graczy, których jak dotąd można było często oglądać. Niezależnie od tego to nadal ekipa Kacpra Goszczyńskiego była faworytem i to takim, który ogrywa swojego rywala w stosunku 3-0. O ile pierwszy set wskazywał na to, że faktycznie tak może być, tak w drugim zaczęły się ‘schody’. Początek partii był bardzo wyrównany i wyłączając chwilowy okres dwupunktowej przewagi S&K mieliśmy tu walkę punkt za punkt. Na początku tej odsłony dobrze prezentował się wcześniej wspomniany kapitan Kacper Goszczyński, z którego atakami rywale mieli spore problemy. To, co najciekawsze wydarzyło się pod koniec seta przy stanie 18-18. To właśnie pod koniec drugiego seta świetnym timingiem dwukrotnie popisał się środkowy drużyny BL Volley, który w krótkim odstępie czasu popisał się efektownymi blokami. Gdy wydawało się, że to one będą game changerem, wspomniany wcześniej gracz sam po chwili nadział się na blok debiutującego w drużynie Sławomira Mizeraczyka. Ostatecznie, po ataku w out jednego z graczy w niebiesko-czerwonych trykotach to Sprężystokopytni cieszyli się z wygranej, zarówno seta jak i meczu. To z kolei oznaczało, że drużynie Wojciecha Strychalskiego została walka o jeden punkcik. Trzeba przyznać, że z zadania wywiązali się wyśmienicie, gdyż w ostatniej odsłonie byli dużo lepszą drużyną. To, co raziło w ekipie S&K to ogromny problem z przyjęciem, który był dość znaczący dla losów tej partii. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2-1 dla Sprężystokopytnych i jest to wynik, który nie cieszy żadnej ze stron.

Zmieszani – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (14-21; 21-16; 21-10)

Pewna seria musi się kiedyś skończyć. Z pewnością ACTIVNI Gdańsk liczyli na to, że seria porażek z rzędu zakończy się właśnie we wtorkowy wieczór. Cóż, uważamy, że ACTIVNI mieli pełne prawo tak sądzić. Kilkanaście dni temu drużyna Artura Kurkowskiego pokonała w sparingu ekipę Zmieszanych. W ostatnim czasie w meczu sparingowym pokonali innego drugoligowca – Mental Block z którym… przegrali na początku sezonu. Dodatkowo, gracze drużyny podchodzą bardzo analitycznie do swoich spotkań, rozkładając je na czynniki pierwsze. To naprawdę musi kiedyś zaskoczyć, ale… No właśnie. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że wszystko co powiemy przed słowem ‘ale’ nie ma znaczenia. Tak jest i w tym przypadku. ACTIVNI Gdańsk przegrywają piąte spotkanie z rzędu, mimo że pierwszy set na to nie wskazywał. W nim otrzymaliśmy kawał dobrej gry, który całkowicie zaskoczył Zmieszanych.  W partii tej przyjęcie funkcjonowało dobrze z obu stron, a o tym, że to ACTIVNI wygrali, zadecydowało podkręcenie przez nich tempa w drugiej części seta. Kolejne dwie odsłony należały już do Zmieszanych, którzy precyzyjnie zlokalizowali słabsze strony po stronie przeciwnika i jako jedna z najbardziej doświadczonych w ligowych bojach drużyn bezwzględnie to wykorzystali. Wygrana sprawia, że Zmieszani wskakują do górnej połówki tabeli i wydaje się, że zechcą się tam zadomowić. ACTIVNI z kolei na pierwszą wygraną muszą poczekać co najmniej tydzień.

Bombardierzy – Team Looz 0-3 (17-21; 18-21; 11-21)

Po tym, co zobaczyliśmy w pierwszym secie, nie możemy wyzbyć się poczucia, że już gdzieś to wiedzieliśmy. Tak, to było chyba gdzieś w filmie przyrodniczym, w którym głos podkładała Krystyna Czubówna, a zwierzę zanim zaatakowało, wpatrywało się w swojego przeciwnika nieskończony czas. Tak właśnie upłynął nam cały pierwszy set, w którym gra obu drużyn była bardzo zachowawcza. Mówiąc wprost. Była to rozrywka dla koneserów. To nie był film akcji, w którym scenarzyści wrzucają nas na roller coaster. To prędzej film o facecie w łódce lub zapętlony mecz szachistów na Grand Prix Dzierżoniowa. Ostatecznie, tę jakże ciekawą partię wygrali gracze Bartłomieja Szcześniaka. Drugi set był wreszcie tym, czego oczekujemy po solidnym trzecioligowym spotkaniu. Obie drużyny zaprezentowały zdecydowaną grę na siatce czy w polu. Mówiąc wprost. Mecz zyskał na atrakcyjności bardziej niż ‘trójka’ na dyskotece po wypiciu kilku drinków. Jeśli pierwszy set był ‘trójką’ w skali 1-10 to drugi set można spokojnie nazwać ‘szósteczką’. O tym, że to Team Looz wygrał drugą partię, a co za tym idzie cały mecz zadecydowała końcówka oraz…własny doping, który uskrzydlił graczy drużyny. Trzeci set należał już wyłącznie do drużyny Team Looz. O ile po dwóch pierwszych setach znaleźliby się tacy, którzy uznaliby, że MVP powinien trafić do kogoś innego, tak po trzeciej odsłonie wątpliwości zostały rozwiane. Łukasz Grabka od początku meczu świetnie dyrygował zespołem i był jedną z najjaśniejszych postaci w hali podczas wtorkowego wieczoru.

MiszMasz – Craftvena 3-0 (21-15; 23-21; 25-23)

Przyznamy się szczerze, że w sprawie tego spotkania mieliśmy ambiwalentne uczucia. Czuliśmy, że nie będzie to co prawda paździerz, ale nie spodziewaliśmy się jakiś większych emocji. Wszystko za sprawą tego, że do momentu rozpoczęcia meczu obie drużyny były na całkowicie innych planetach jeśli chodzi o formę. Skoro jesteśmy przy astronautyce to można powiedzieć, że Craftvena była w ostatnim czasie w czarnej dziurze, żeby nie powiedzieć gorzej. MiszMasz z kolei grał galaktyczną, jak na trzecią ligę siatkówkę. Zestawiając ze sobą te dwie drużyny nie mogliśmy wskazać innego faworyta niż ekipę Andrzeja Tararuja. Sam mecz rozkręcił się dopiero w drugim secie. W pierwszej odsłonie dość wyraźnie wygrała ekipa MiszMasz i o tej partii można napisać jedynie tyle, że była bez większej historii. W drugim i trzecim secie mieliśmy bardzo podobne obrazki. To Craftvena w pewnym momencie wypracowywała sobie przewagę i gdy wydawało się, że są już o krok od tego, aby wygrać partię, coś się w grze zacinało i to przeciwnicy tylko sobie znanym sposobem bronili piłek setowych, by ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Obie te partie kończyły się po grze na przewagi i naprawdę mało brakowało, aby to Craftvena w poniedziałek wygrała. Jeśli nie to uważamy, że należał im się chociaż jeden punkt, co byłoby sprawiedliwym wynikiem. Po spotkaniu gracze MiszMasz spędzili sporo czasu w szatni. Mimo wygranej widywaliśmy ich szczęśliwszych. Wtorkowy wieczór o mały włos nie skończył się dla nich źle. Tak czy siak, dostaliśmy kawał dobrego meczycha, których chcielibyśmy oglądać więcej w SL3.

Volley Gdańsk – Trójmiejska Strefa Szkód 2-1 (18-21; 21-14; 21-14)

W wywiadzie przedmeczowym, przepytywany przez nas gracz Volley Gdańsk – Adrian Ossowski przyznał, że to właśnie Trójmiejska Strefa Szkód jest jedną z ekip, która może najpoważniej zagrozić drużynie w osiągnięciu swojego wymarzonego celu, którym jest wygranie pięćdziesięciu meczów z rzędu. Patrząc na to, co działo się od początku pierwszego seta uznaliśmy, że jego słowa mogą być prorocze. Umówmy się, w pierwszej odsłonie to gracze w błękitnych koszulkach wyglądali na drużynę, która wygrała Siatkarską Ligę Trójmiasta trzy razy z rzędu. Nie minęła nawet chwila, a drużyna Dominika Błońskiego prowadziła już 8-2. Volley co prawda nie chciał tanio sprzedać skóry i doprowadził do wyrównania 10-10, ale to było wszystko na co było stać ‘Żółto-czarnych’ w pierwszej odsłonie. Przed drugim setem można się było zastanawiać czy tak dysponowane drużyny napiszą na nowo historię naszych rozgrywek. Nic bardziej mylnego. Volley Gdańsk miało chyba świadomość o jaką grę toczy się stawka i zaczęło drugą partię z ogromnym przytupem (7-1). Wypracowana na początku przewaga była utrzymywana przez większość tej partii i Volley Gdańsk doprowadził do wyrównania w setach 1-1. O zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set. Jeśli ktoś czyta tę relację i czeka na punkt kulminacyjny, może w zasadzie wyłączyć już stronę. W trzecim secie nie wydarzyło się nic ciekawego. Mimo, że początek należał do TSS-u to później drużyna zanotowała bardzo długi przestój co sprawiło, że VG wyszło na prowadzenie 16-6 i spokojnie wygrało seta oraz mecz.

Matchday #10

Poniedziałkowa seria gier sypnęła dwiema niespodziankami. W drugiej lidze swoje pierwsze spotkanie przegrała drużyna BES-BLUM Nieloty. W elicie z kolei, Epo-Project przerwało passę porażek z rzędu i po bardzo dobrej grze ograli Trójmiejską Strefę Szkód, zdobywając przy tym komplet oczek. Zapraszamy na podsumowanie poniedziałkowej serii gier!

BES-BLUM Nieloty – Letni Gdańsk 0-3 (16-21; 17-21; 18-21)

Każda seria się kiedyś kończy. W poprzednim tygodniu skończyła się seria piętnastu wygranych z rzędu drużyny AVOCADO friends. W poniedziałek skończyły się dwie serie. Jedną była seria porażek z rzędu Epo-Project, a drugą seria zwycięstw drużyny BES-BLUM Nieloty. Licznik zatrzymał się na czterech. Przed meczem pisaliśmy, że drużyna Letniego Gdańska będzie najtrudniejszym z dotychczasowych sprawdzianów. Mecz ten miał odpowiedzieć nam na pytanie, czy Nieloty zdołają ‘połknąć’ drugą ligę. Po czterech wygranych w stosunku 3-0 znalazło się sporo osób, które twierdziły, że jest to więcej niż pewne. My jednak czuliśmy, że mecz z ‘Letnikami’ będzie naprawdę trudny. Nie wiemy na ile to celowy zabieg, a na ile potrzeba chwili, ale na przyjęciu w Letnim Gdańsku zobaczyliśmy nominalnego środkowego – Grzegorza Zawłockiego. Co w takiej sytuacji było najrozsądniejszym ruchem ich rywali? Ładować zagrywkę właśnie na niego. Mówiąc wprost – taktyka ta okazała się tragiczna w skutkach, bowiem ten mierzący 205 cm gracz radził sobie lepiej niż dobrze. Z przyjęciem problem i to bardzo poważny mieli z kolei gracze BES-BLUM i to była przyczyną, dlaczego w poniedziałkowy wieczór to Letni wygrali spotkanie. Gdybyśmy widzieli ‘Letników’, którzy graliby tak w każdym meczu to mielibyśmy drużynę z aspiracjami na podium. Kto wie, może po tym spotkaniu zacznie się ich marsz w górę tabeli? Na koniec słówko o BES-BLUM. Kiedy drużyna wygrywała 3-0, dało się dostrzec w ich grze pewne mankamenty. Już wtedy pisaliśmy, że w meczach z lepszymi ekipami to nie przejdzie. Nie pomyliliśmy się. Czas wyciągnąć wnioski i skupić się na kolejnych spotkaniach.

Allsix by Decathlon – Niepokonani PKO Bank Polski  3-0 (21-10; 21-15; 21-11)

Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po zwyżce formy, jaką w ostatnim czasie zanotowała drużyna Niepokonani PKO Bank Polski, pojawiły się głosy, że drużyna Joanny Drewczyńskiej może powalczyć o kolejny punkt w ligowej tabeli. Tym razem trafiło na naprawdę poważnego rywala. Allsix by Decathlon jest drużyną, która dysponuje bardzo dużym potencjałem. Nie zrozumcie nas źle, ale pokusimy się o stwierdzenie, że wyniki drużyny są nieadekwatne do umiejętności, jakie posiadają jej zawodnicy. Zaryzykujemy stwierdzeniem, że skład personalny graczy ze sklepów sportowych sprawia, że awans powinien być traktowany w kategoriach obowiązku. Jak ma się to do rzeczywistości? Cóż, jest jedno słowo, które nasuwa nam się na myśl. Bilans przed meczem z ‘Bankowcami’ to dwa zwycięstwa i dwie porażki. Jeśli już Allsix wygrywał to i tak dzielił się punktami. Mecz z ‘czerwoną latarnią’ ligi był zatem doskonałym momentem na poprawienie sobie humorów. Allsix bez zaskoczeń wygrywa spotkanie w stosunku 3-0 i dość wyraźnie poprawia swoją sytuację w tabeli. To gracze Rafała Liszewskiego od początku do końca spotkania kontrolowali przebieg meczu. Ich wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. MVP spotkania została Daria Kwiatkowska, która przez cały mecz imponowała w obronie. Brak błędów z jej strony sprawił, że wybór najlepszego gracza meczu nie był dla nikogo zaskoczeniem.

Chilli Amigos – Speednet 2 3-0 (21-12; 21-15; 21-8)

Mecz przyjaźni pomiędzy Chilli Amigos a Speednetem 2 przypadł na godzinę 19:35, co oznaczało,  że mająca w perspektywie kolejny mecz z Wirtualną Polską ekipa Chilli nie może za mocno zintegrować się ze swoimi kolegami – programistami. Sam mecz, zgodnie z naszymi przypuszczeniami przebiegał w przyjaznej atmosferze. Chilli Amigos już na początku spotkania pokazali, kto tego wieczoru postara się o komplet oczek. Dwa asy serwisowe Pawła Cieszyńskiego (Speednet 2) sprawiły, że jego drużyna zbliżyła się do rywala na jeden punkt. Gdy wydawało się, że w przypadku ‘Programistów’ wszystko zmierza w dobrą stronę, koszmarną w skutkach kontuzję odniósł Jakub Ciupiński, który jest jedną z głównych kart w talii Piotra Grodzkiego. Z tego miejsca chcielibyśmy temu przesympatycznemu zawodnikowi życzyć szybkiego powrotu do zdrowia i parkiety Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Bez Kuby ta liga po prostu nie będzie taka sama. Sytuacja ta miała również swój negatywny wpływ na morale drużyny, która oddała pole swoim rywalom i przegrała pierwszego seta do 12. Początek drugiej partii nie zwiastował, że mogłoby się coś zmienić in plus. Gracze w ‘Różowych’ koszulkach stanęli i do stanu 8-0 nie mogli zrobić przejścia. Ostatecznie z biegiem czasu zrobiło się… 10-10. Duża w tym zasługa nadprogramowej liczby błędów własnych, popełnianych przez ‘Papryczki’ oraz, co chyba ważniejsze, problemów z przyjęciem zagrywki Mateusza Chodyny. Po chwili ‘Amigos’ wzięli się jednak w garść i set zakończył się wynikiem 21-15. Trzecia partia należała tylko i wyłącznie do Chilli Amigos, którzy zagrali bardzo dobrego seta i zasłużenie wygrali do 8, a całe spotkanie 3-0.

Omida Team – Speednet 3-0 (21-13; 21-16; 21-15)

O tym, że forma Speednetu w ostatnim czasie poszybowała w górę, wiedział chyba każdy. Było to widać w spotkaniach z Volley Gdańsk czy Trójmiejską Strefą Szkód. Dużo osób zastanawiało się, jak to przełoży się na mecz z wicemistrzem poprzedniego sezonu. Skoro można urwać punkt z Mistrzem (Volley Gdańsk) to czemu nie z drugą siłą? Mecz rozpoczął się od potężnych bomb Kacpra Iwaniuka oraz Wojciecha Ingielewicza. To jednak nie oni byli głównymi postaciami tej partii. Tym graczem był przyjmujący drużyny Omidy – Sebastian Rydyger, który od początku seta udowadniał, że to będzie jego wieczór. Po jednym z monster blocków gracz ten ostentacyjnie przez kilkanaściet sekund patrzył prosto w oczy swoim rywalom, co było obrazkiem dość wymownym. Taktyka ta widocznie przyniosła oczekiwany skutek, bo Speednet nie zdołał później nawiązać już walki i pierwszy set zakończył się wygraną Omidy do 13. Drugi set lepiej rozpoczęli gracze w różowych koszulkach. Po asie serwisowym środkowego – Marcina Bartosika na tablicy wyników zrobiło się 7-3 dla Speednetu i sama gra obu drużyn wskazywała, że tym razem to Speednet będzie miał przewagę. Ta po chwili jednak stopniała i z biegiem czasu Omida prezentowała się coraz lepiej, by ostatecznie wygrać partię do 16. Trzeci set to potwierdzenie kapitalnej formy przyjmującego drużyny Omidy – Sebastiana Rydygera, który był graczem kompletnym i zasłużenie otrzymał tytuł MVP. Partia ta zakończyła się wygraną do 15, co sprawia, że Omida po raz pierwszy w sezonie zgarnia komplet oczek, który winduje ich na drugie miejsce w tabeli.

Epo-Project – Trójmiejska Strefa Szkód 3-0 (21-15; 21-16; 21-18)

Zastanawialiśmy się czy presja nie spali zawodników z Żukowa. W magazynach, zapowiedziach czy opisach meczów bardzo często podkreślaliśmy to, jak bardzo w obecnym sezonie zawodzą gracze z Żukowa. Dodatkowo dość często wspominaliśmy, ile porażek z rzędu notuje już drużyna. Wiadomo, że takie słowa nie pomagają zespołowi, a tylko sprawiają, że gra się pod większą presją. Dodatkowo, lepszych wyników oczekiwali kibice, którzy tłumnie oglądają spotkania na fanpage’u drużyny na Facebooku. Początek spotkania należał do Trójmiejskiej Strefy Szkód, która wypracowała sobie przewagę 9-5. Gdy wydawało się, że to właśnie ‘Niebiescy’ kontrolują poczynania boiskowe, ich rywale wyrównali (11-11) i od tego momentu to Epo-Project przejęło kontrolę nad setem. Gdy Epo wyszło na kilkupunktowe prowadzenie, na parkiecie pojawił się lider drużyny TSS – Dominik Błoński, który nie zdołał jednak odmienić losów tej partii i Epo mogło cieszyć się z wygranej 21-15. Drugi set rozpoczął się od sporej ‘nerwówki’ w obozie TSS, co sprawiło, że ich rywale szybko wyszli na prowadzenie 7-2. Z czasem gra się wyrównała, ale wypracowana na początku partii przewaga pozwoliła ‘Zielonym’ ma wygranie kolejnego seta, a tym samym przerwania passy porażek z rzędu. Trzeci set to ponownie przewaga Epo, a w tej partii na zagrywce rządził kapitan – Przemysław Walczak. Prawdziwy popis dał jednak Damian Kolka, który swoimi siedmioma blokami niemal doprowadził do furii przeciwników. W końcówce TSS próbował jeszcze gonić, ale ostatecznie to Epo wygrało seta do 18 i całe spotkanie 3-0. Gracze mogą w końcu odetchnąć z ulgą. W ich rolę wciela się powoli drużyna Trójmiejskiej Strefy Szkód, dla której była to trzecia porażka z rzędu.

Chilli Amigos – Wirtualna Polska 2-1 (22-24; 21-19; 21-18)

Mówią, że człowiek uczy się do śmierci, a i tak głupim umiera. Czemu o tym piszemy? Ile razy w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta mieliśmy już spotkania, kiedy wydawało nam się, że jedna drużyna wygra je 3-0, a tymczasem dostajemy prawdziwy dreszczowiec? Czy można było wyciągnąć wnioski i tego nie robić? Oczywiście. Czy po raz kolejny dostaliśmy pokaz, ze głupotą jest dopisywać komuś punkty przed meczem? Być może. Przyznamy się bez bicia. Wydawało nam się, że po tym jak zaprezentowała się ekipa Chilli Amigos w meczu z Craftveną, kiedy to niczym lawina – zmiotła ich z powierzchni ziemi, gracze Chilli zdobędą komplet punktów. Owszem, wiedzieliśmy że Wirtualna Polska nie jest drużyną, która wypadła sroce spod ogona, ale tak czy siak nadal to Chilli było faworytem. Tymczasem już początek meczu pokazał nam, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Walka punkt za punkt trwała do samej końcówki seta. Po ważnym bloku Marcina Sawickiego na jednym z najlepszych graczy w trzeciej lidze – Michale Dorozie, Chilli miało dwie piłki setowe. Te zostały przez ‘Wirtualnych’ obronione, by na koniec Klaudia Kuźniewska asem serwisowym posłanym pomiędzy dwóch graczy zakończyła partię zwycięsko dla WP. Drugą odsłonę zaczęli lepiej ‘Biało-czerwoni’ (3-7). Z czasem gra się wyrównała i można się było domyślać, że ponownie otrzymamy wyrównaną końcówkę. Tę, po błędzie własnym jednego z graczy WP wygrali Chilli do 19. Decydująca odsłona zaczęła się od kilkupunktowego prowadzenia WP, która była kontynuowana do końcówki meczu. W niej, więcej zimnej krwi zachowali ‘Amigos’, którzy ostatecznie wygrali seta do 18, a cały mecz 2-1. Żałujcie, że nie widzieliście tej radości, pasji i ekspresji, które towarzyszyły drużynie przy ostatnim gwizdku sędziego. Sport jest naprawdę piękny. Rozumieją to również gracze WP, którzy co prawda schodzili z parkietu jako pokonani, ale wraz z Chilli Amigos stworzyli naprawdę świetne widowisko.