MATCHDAY #31

We wtorkowy wieczór poznaliśmy mistrzów drugiej oraz trzeciej ligi. Stało się to po wygranych BEemki Volley oraz Floty Rady Dzielnicy UJ, które od początku sezonu, wskazywane były jako faworyci do wygrania swoich lig. Ponadto w grupie spadkowej pierwszej ligi, bardzo ważne zwycięstwo odniosła ekipa Eko-Hurt. Zapraszamy na podsumowanie!

DNV – Wolves Volley 0-3 (14-21; 19-21; 17-21)

Zwieńczeniem świetnego sezonu drużyny DNV w sezonie Wiosna’22, było spotkanie z Wolves Volley. Już przed meczem było wiadomo, że to gracze Macieja Tarulewicza będą dość wyraźnym faworytem. W obecnym sezonie, Wilki również poczyniły ogromny progres i jeśli w obecnym sezonie o nich pisaliśmy, to najczęściej były to pochwały. ‘Wataha’ w obecnym sezonie przez bardzo długi czas liczyła się w walce o podium rozgrywek, co biorąc pod uwagę poprzedni sezon, należy uznać za sukces. Ostatecznie po ubiegłotygodniowej porażce z Volley Kiełpino stało się jasne, że podium w tym sezonie będzie celem nieosiągalnym. Mimo to we wtorkowy wieczór, ‘Wataha’ podeszła do spotkania na 100% możliwości. W pierwszej partii, po dość wyrównanym początku (8-8), to Wilki pokazali więcej jakości. Dzięki temu, objęli prowadzenie w secie 14-10 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona była zdecydowanie najbardziej wyrównanym i emocjonującym widowiskiem. Lepiej seta zaczęli gracze Wolves, którzy objęli prowadzenie 7-3. Z czasem, po trzech atakach Kacpra Jakubowskiego, DNV zdołało doprowadzić do wyrównania 10-10. Od tego momentu, do niemal samej końcówki trwała walka punkt za punkt. W końcówce, po ataku Michała Niewiadomskiego, Wolves objęli prowadzenie 20-18 i po chwili wygrali seta. Ostatnia odsłona to kolejna partia, w której DNV ‘tanio skóry nie sprzedało’. Niestety dla ekipy z ulicy Łużyckiej, rywal tego dnia okazał się zbyt mocny.

Craftvena – Tiger Team 0-3 (18-21; 20-22; 12-21)

Po serii kilku nieciekawych występów drużyny Tiger Team, wiara  w ekipę Mateusza Sokołowskiego dość mocno osłabła. Przed wtorkowym spotkaniem z ‘Rzemieślnikami’, to właśnie tych drugich stawialiśmy jako faworyta meczu. Za takim wyborem stała również dobra dyspozycja ‘czarnych koszul’ w ostatnim czasie. Początek rywalizacji zdawał się to potwierdzać. Po kilku atakach w antenkę, wyrzuconych przez sypacza Tigera graczy, Craftvena objęła prowadzenie 6-3. Na prowadzenie rywali, błyskawicznie odpowiedzieli gracze Mateusza Sokołowskiego, którzy po chwili doprowadzili do wyrównania (7-7). Od tego momentu, niemal do samego końca byliśmy świadkami wyrównanego starcia, z delikatną przewagą ‘Tygrysów’ (19-18). Ostatecznie, to właśnie oni wygrali pierwszego seta do 18. Drugi set, był jeszcze lepszym widowiskiem niż pierwsza partia. Po bloku Daniela Kanieckiego, Craftvena objęła dwupunktowe prowadzenie (10-8). Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie, te – na nic się zdało. Po chwili gra się wyrównała (13-13) i już do samego końca mieliśmy walkę punkt za punkt. Finalnie, kropkę nad ‘i’ postawił Krzysztof Mądry. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej partii gdyby nie kontrowersyjna decyzja z końcówki, z którą długo nie mogli pogodzić się ‘Rzemieślnicy’. Ostatni set niestety, ale nie był już tak interesujący. Po wyrównanym początku (9-9), to ‘Tygrysy’ przejęły inicjatywę i zaczęli zdobywać taśmowo punkty, na co Craftvena nie była w stanie nic poradzić. Finalnie, partia ta zakończyła się wysokim zwycięstwem ‘Tygrysów’, którzy mogą powoli myśleć o kolejnym sezonie w SL3.

Volley Kiełpino – Flota Rada Dzielnicy UJ 0-3 (15-21; 19-21; 18-21)

Po rewelacyjnym zwycięstwie drużyny Volley Kiełpino nad ACTIVNYMI Gdańsk, gracze Fabiana Polita przystępowali do ostatniego spotkania w sezonie zasadniczym. Jest bowiem już niemal na 100% pewne, że po porażce z Flotą we wtorkowy wieczór, ekipa w granatowych strojach zagra w meczu barażowym, do którego dojdzie 13 czerwca. Zanim dojdzie do baraży, kilka słów o spotkaniu i wreszcie o Flocie, bo to na nich powinna skupić się cała uwaga z tego podsumowania. Pierwszy set rywalizacji, rozpoczął się w wymarzony dla Floty sposób. Gracze Karoliny Kirszensztein dość szybko zlokalizowali sobie cel, w który posyłali kolejne zagrywki. Jako, że gracze Fabiana Polita mieli z nimi dość duży problem, to już na początku lider objął prowadzenie 7-2. Z czasem na tablicy wyników było nawet 14-8, ale po chwili Volley Kiełpino się ewidentnie rozkręciło. To pozwoliło im na zniwelowanie przewagi przeciwników do zaledwie dwóch oczek (15-13). Po chwili jednak, Volley zepsuł dwie zagrywki z rzędu i był to koniec emocji w tym secie. Zdecydowanie ciekawiej było w środkowej odsłonie. Na początku tej partii, po dwóch punktach z rzędu Mateusza Wilczewskiego, Flota objęła prowadzenie 10-6. Przewaga ta, z krótkimi przerwami zaprowadziła nas do stanu 19-19 i potencjalnej nerwówki w końcówce. Myśl o zdobyciu w tej partii punktu, graczom z Kiełpina wybił z głowy Marek Imiołczyk, który skutecznie zablokował jednego z rywali, czym przypieczętował wygraną seta i…wygraną w całej trzeciej lidze. Tak się bowiem składa, że po tym jak Flota zdobyła w tej partii dwa oczka było jasne, że niezależnie od pozostałych wyników, to debiutująca drużyna w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta sięgnęła po złoto. Mimo zrealizowania swojego celu, Flota w trzeciej partii się nie zatrzymywała. Efektem tego, była wygrana trzeciej partii do 18 i całego meczu 3-0. Gratulacje! Parafrazując klasyka, wygrana w sezonie Wiosna’22, Wam się po prostu należała!

Husaria Gdańsk – Swooshers 3-0 (21-12; 21-9; 21-11)

Przedostatnim rywalem drużyny Husarii Gdańsk w sezonie Wiosna’22 była ostatnia ekipa w ligowej tabeli – Swooshers. Jako że ci pierwsi, w ostatnim czasie prezentowali naprawdę niezły poziom, a ci drudzy wciąż czekają na pierwszy punkt w rozgrywkach SL3, stało się jasne, która ze stron będzie faworytem spotkania. Początek meczu był potwierdzeniem naszych przypuszczeń. Po zagrywce Kamila Flizikowskiego, Husaria objęła prowadzenie 5-0. Z czasem po punktach Arkadiusza Chylińskiego oraz Patryka Matyjaska, Swooshersi zdołali nawiązać walkę (10-5). Kilka zdobytych punktów nie sprawiły jednak, że w jakiś magiczny sposób ‘odwróciła się karta’. Dalej to gracze Grzegorza Żyły-Stawarskiego kontrolowali grę i finalnie wygrali do 12. Drugi set rozpoczął się dość zaskakująco. W pewnym momencie, po dwóch atakach z rzędu Pawła Pałki (Swooshers), Husaria prowadziła zaledwie jednym punktem (8-7). ‘im dalej w las’, tym lepiej radzili sobie gracze w biało-czerwonych barwach, którzy wykorzystali bardzo długi przestój swoich rywali i doprowadzili do stanu 17-9. Jakby tego było mało, po chwili dołożyli kolejne cztery oczka i wygrali tę partię do 9. Ostatni set to potwierdzenie dominacji Husarii Gdańsk. Do pewnego momentu jednak, była to bardzo wyrównana i zacięta partia (9-9). Po wyrównanej części, ‘odpalili się’ gracze w biało-czerwonych barwach i po chwili wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (16-11). Dzieła zniszczenia, zagrywką dokonał kapitan Husarii, który w końcówce meczu popisał się…pięcioma asami serwisowymi z rzędu. Finalnie Husaria Gdańsk wygrała 3-0 i była to pierwsza tego typu sytuacja w historii występów drużyny w SL3.

Gonito Volley – BEemka Volley 0-3 (14-21; 14-21; 21-23)

Przed meczem, sytuacja BEemki Volley była jasna i klarowna. W skrócie – aby wygrać drugoligowe zmagania, gracze Daniela Podgórskiego musieli wygrać z Gonito Volley za komplet punktów. Gdyby wygrali za dwa punkty, to spadliby na trzecie miejsce w tabeli. Jeśli z kolei, przegraliby spotkanie, to nie znaleźliby się nawet na miejscu barażowym. Mająca świadomość powagi sytuacji i rangi spotkania, drużyna BEemki zaczęła spotkanie z Gonito od wyrównanej walki (10-10). Im dłużej trwała ta partia, tym coraz bardziej rozluźniali się gracze w biało-niebieskich barwach. Po dwóch punktach Michała Kulpińskiego, ‘Zmotoryzowani’ wyszli na prowadzenie (15-11), którego nie wypuścili już do końca seta. Drugi set, rozpoczął się od niezbyt ciekawej gry obu drużyn (11-11). Po początkowym chaosie, gracze Daniela Podgórskiego narzucili rywalom swoje tempo i zdobyli…siedem punktów z rzędu. Kiedy na tablicy wyników pojawił się wynik 18-11, stało się jasne, że BEemce w tej partii krzywda się już nie stanie. To oznaczało, że o pierwszoligowym ‘być albo nie być’, zadecyduje ostatni set. Jak to zwykle bywa w takich momentach, idealna sytuacja, co tu dużo mówić – zaczyna się pieprzyć. Od samego początku seta, ‘Tygrysy’ nie zamierzały pomagać swoim rywalom w osiągnięciu mistrzostwa. Dodatkowo byli oni zmotywowani tym, że sami są obecnie zagrożeni spadkiem. To z kolei sprawiło, że Gonito Volley włączyło w trzecim secie ‘beast mode’ i rywalizowało z BEemką jak równy z równym (12-12). Dalsza część partii to naprzemienne ataki jednej i drugiej drużyny oraz…kontrowersje sędziowskie, których było całe mnóstwo. W końcówce byliśmy świadkami gry na przewagi, z których obronną ręką wyszli finalnie gracze BEemki. Dzięki temu, stało się jasne, że to gracze Daniela Podgórskiego wygrali drugoligowe zmagania. Jedno jest pewne. Z pewnością przed rozpoczęciem sezonu, świeżo upieczeni zwycięzcy nie liczyli na tego kalibru emocje.

Team Looz – Prometheus 2-1 (21-14; 18-21; 21-13)

Kapitalna seria Team Looz trwa. Czy ta bajka może mieć smutne zakończenie? Cóż, bywały i takie (np. ‘Dziewczynka z zapałkami’), ale po tym, co w ostatnim czasie robi drużyna Looz w celu utrzymania – wydaje nam się, że cel swój zrealizują. Dwunastym rywalem drużyny Radosława Sadłowskiego, była piąta siła obecnego sezonu – ekipa Prometheus. Z uwagi na samą różnice w zdobyczy punktowej, faworytem byli gracze z Ukrainy. Mimo to, Team Looz miał ‘gdzieś’ miejsce ich rywali i od samego początku, zaczął grać swoją siatkówkę. Po wyrównanym fragmencie (10-9), dwa punkty z rzędu dołożył Piotrek Labuda (12-9). Uważamy, że był to kluczowy moment pierwszego seta. W dalszej części, gracze Prometheus nie byli już w stanie odrobić kilkupunktowej straty i w efekcie tego, gracze w czarnych trykotach cieszyli się z wygranej pierwszego seta. Początek drugiego seta, rozpoczął się od czteropunktowego prowadzenia Prometheusa (8-4). Od tego momentu, aż do samego końca Team Looz goniło wynik. Najbliżej realizacji celu, było po ataku Damiana Kolki, po którym na tablicy wyników było zaledwie 14-13. Niestety dla nich, dalsza część seta należała do graczy nieobecnego we wtorkowy wieczór Mikoli Pocheniuka, którzy wygrali tę odsłonę do 18. Trzeci set przebiegał już pod dyktando drużyny Looz, która przystępowała do spotkania z trzynastego miejsca w ligowej tabeli. Już na początku seta, po ataku Michała Hawrylika, Looz objął prowadzenie 6-2. Od tego momentu, do samego końca, ‘Czarne koszule’, kontrolowali przebieg gry i bezlitośnie wykorzystywali błędy swoich rywali. Finalnie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Team Looz 2-1 co jest ogromnym krokiem w kierunku utrzymania w drugiej lidze.

Husaria Gdańsk – Chilli Amigos 0-3 (17-21; 10-21; 12-21)

Po wygranym spotkaniu ze Swooshersami, Husaria Gdańsk przystępowała do ostatniego spotkania w sezonie Wiosna’22. Ostatni rozdział przygody, która rozpoczęła się dwa miesiące temu to spotkanie z Chilli Amigos. W zapowiedzi przedmeczowej, kapitan drużyny w stylu konferencji bokserskich odgrażał się swoim przeciwnikom, mówiąc że doda Chilli do kolacji… Cóż, tego wieczora z pewnością poszedł spać głodny. Pierwszy set rywalizacji to wyrównana walka obu stron do połowy seta (11-11). Mówiąc całkiem szczerze, gdyby ktoś nieznający układu tabeli popatrzył na pierwszą połowę seta, to z pewnością nie wpadłby, że obie drużyny w ligowej tabeli dzieli przepaść. Im dłużej trwała pierwsza partia, tym lepiej zaczynali grać gracze Chilli. Ostatecznie set ten zakończył się wygraną ‘Amigos’ 21-17. Drugi set był już zdecydowanie inną partią. Już na samym początku, ‘Papryczki’ wyszły na prowadzenie 8-3. Wpływ na taki a nie inny wynik miała nadprogramowa liczba błędów, popełnianych przez ekipę ‘biało-czerwonych’. W dalszej części seta, Chilli zdołało sobie zbudować przewagę 14-4 i stało się jasne, że ich rywale nie zdołają ich dogonić. Ostatni set to potwierdzenie większej jakości przez ‘Amigos’. Po ataku Michała Łakomca, Chilli objęło prowadzenie 8-5. Z czasem  powiększyli tę przewagę do stanu 15-8 i po chwili wygrali seta do 12 a cały mecz 3-0. Za tydzień Chilli Amigos zagra z Wolves Volley i mecz ten zadecyduje o tym, która z ekip znajdzie się finalnie na piątym miejscu w lidze.

BES24h Nieloty – Hydra Volleyball Team 0-3 (13-21; 16-21; 17-21)

Hydra Volleyball Team, do spotkania z Nielotami przystępowała ze świadomością, że na podium rozgrywek, będą musieli poczekać co najmniej do zakończenia sezonu Jesień’22. Wszystko za sprawą tego, że w meczu rozgrywanym po godzinie 20:00, BEemka Volley uporała się z Gonito. Jeśli ci pierwsi by przegrali, a Hydra ograłaby za komplet punktów BES24h Nieloty, to właśnie ‘Bestia’ stanęłaby na najniższym stopniu podium. Nie ma co jednak gdybać. Stało się inaczej, ale czy to oznacza, że gracze Hydry powinni się obecnie smucić? Wręcz przeciwnie. Uważamy, że mogą być moralnymi zwycięzcami. Jakiś czas temu, zawodnicy Sławomira Kudyby założyli sobie cel 15 punktów w pięciu kolejnych spotkaniach. Początkowo plan ten, biorąc pod uwagę klasę rywali zdawał się być szalony. Hydra jednak, jak gdyby nigdy nic ‘goliła’ kolejnych rywali i zgarnęła 14 oczek. Ba, to właśnie ‘Bestia’ jest jedyną drużyną, która w obecnym sezonie znalazła sposób na ogranie świeżo upieczonego mistrza drugiej ligi. To z kolei jest naprawdę dobrym prognostykiem przed następnym sezonem. Czy podobne powody do optymizmu, mają gracze Mateusza Bone? Cóż, jest to kwestia dyskusyjna. Nieloty od samego początku obecnej edycji mają problemy kadrowe. Nie inaczej było i we wtorkowy wieczór. Ostatecznie na sali pojawiło się sześciu graczy, ale dwóch z nich, kończyło mecz…z kontuzją. Mamy nadzieje, że ‘Pingwiny’ się szybko wykurują i drużyna bez większych problemów dogra sezon.  Z pewnością jednak, aby przygoda z SL3 była kontynowania, ekipa potrzebuje wzmocnienia, tudzież uzupełnienia składu. Rozpisaliśmy się o innych sprawach, a nie napisaliśmy o najważniejszym. Spotkanie po kolejnym już bardzo dobrym meczu, wygrała ekipa Hydry.

Eko-Hurt – MPS Volley 2-1 (21-14; 23-25; 21-19)

Po wczorajszej wygranej Tufi Team nad Szach-Matem, w obozie ‘Hurtowników’ na nowo odżyły nadzieje związane z utrzymaniem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego, sytuacja Eko-Hurtu w tabeli była taka, że gracze Konrada Gawrewicza, do miejsca barażowego tracili aż cztery oczka. Na korzyść drużyny działał jednak fakt, że mieli do rozegrania o jedno spotkanie więcej niż pozostałe ekipy w grupie spadkowej. To z kolei oznaczało, że wtorkowa potyczka była okazją do odrobienia punktów. W pierwszym secie, zobaczyliśmy Eko-Hurt, który grał naprawdę świetnie. Po kilku atakach Wojciecha Ingielewicza, na tablicy wyników było 8-4 dla Eko-Hurt. Czteropunktowa zaliczka wypracowana na początku seta wystarczyła do tego, by trzymać swojego rywala na dystans. W drugiej części seta, Eko-Hurt kontynuował świetną grę na zagrywce i finalnie powiększył jeszcze przewagę a następnie wygrał seta do 14. Drugi set był niezwykle ciekawym i emocjonującym widowiskiem. Dość powiedzieć, że w trakcie tej partii, żadna z drużyn nie zdołała wypracować sobie choćby trzypunktowej przewagi. Po wyrównanej grze dobrnęliśmy do stanu 23-23. Decydujące dwa ciosy, graczom Eko-Hurt zadał MVP pierwszego sezonu Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Karol Masiul (25-23). Trzecia odsłona w dużym stopniu przypominała drugiego seta. Tu również mieliśmy wyrównaną grę obu stron (18-18). Finalnie końcówka należała jednak do graczy w białych strojach, którzy dzięki wygranej zwiększyli swoje szansę na utrzymanie. Jeśli chodzi o MPS to dzięki wygranej drugiego seta, gracze Jakuba Nowaka zapewnili sobie grę w przyszłym sezonie w pierwszej lidze.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.