MATCHDAY #30

Poniedziałkowa seria gier była jednym z ciekawszych dni meczowych w sezonie Wiosna’22. Wszystkie sześć rozegranych spotkań dostarczyły sporo emocji. Arcyciekawie poukładały się mecze w drugiej lidze, w której wciąż nie poznaliśmy drużyny, która sięgnie po mistrzowski tytuł. W trzecioligowym hicie, drużyna Volley Kiełpino rozbiła ACTIVNYCH Gdańsk. Po wspomnianym meczu, obie drużyny zrównały się liczbą punktów. Zapraszamy na podsumowanie!

ACTIVNI Gdańsk – Volley Kiełpino 0-3 (16-21; 15-21; 16-21)

Ha, pamiętacie o tym, że w zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że Volley Kiełpino jest stworzone do wielkich spotkań? W poniedziałkowy wieczór potwierdziło się to w 100%. Dzięki kapitalnej wygranej, Volley Kiełpino zrównało się liczbą punktów z ACTIVNYMI Gdańsk. O tym, która z drużyn zajmie ostatecznie drugie miejsce i wywalczy sobie bezpośredni awans, zadecyduje to, jak obie drużyny poradzą sobie z Flotą Radą Dzielnicy UJ. Zanim jednak do tego dojdzie, kilka słów o meczu, w którym zmierzyły się druga oraz trzecia siła trzeciej ligi. Już na początku meczu, Volley Kiełpino zademonstrowało przeciwnikom swoją główną tego wieczoru broń (zagrywkę). Po asie serwisowym Sebastiana Muńko, było 9-5 dla ‘Granatowych’. Wypracowana zaliczka, z czasem stała się większa. Postarali się o to również sami gracze ACTIVNYCH, którzy dla odmiany psuli mnóstwo zagrywek (17-11) i po chwil, gracze Fabiana Polita cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Na początku drugiej odsłony, ACTIVNI prezentowali się o niebo lepiej niż w pierwszej partii. Dobra gra, zaowocowała dwupunktowym prowadzeniem (7-5) drużyny Artura Kurkowskiego. Radość wicelidera nie trwała jednak zbyt długo. Po chwili to Volley Kiełpino wysunęło się na prowadzenie (14-12) i po krótkiej chwili, cieszyli się z wygranej drugiego seta. Ostatni set nie zmienił oblicza spotkania. ACTIVNI nadal mieli potężne problemy z przyjęciem, dzięki czemu gracze Volleya uzyskali podobną przewagę w meczu, jak w spotkaniu z Chilli Amigos. Po chwili od rozpoczęcia finalnej partii, Volley Kiełpino objęło prowadzenie 15-9 i emocje w tej partii zostały zabite. Ok, emocję były, ale wyłącznie podczas czasu, który brali gracze ACTIVNYCH. Niestety, wiceliderowi nie pomogły ani wskazówki, ani podniesiony głos, ani próby mobilizacji. Volley Kiełpino, był tego dnia drużyną, ulepioną z innej gliny.

Speednet 2 – Bayer Gdańsk 1-2 (14-21; 19-21; 21-16)

Spośród wszystkich 38 drużyn, które wzięły udział w rozgrywkach SL3 w sezonie Wiosna’22, to właśnie drużyny ‘Programistów’ oraz ‘Aptekarzy’, jako pierwsi zakończyli sezon. Trzeba przyznać, że zakończenie było bardzo dobrym i ciekawym widowiskiem. Obie drużyny chyba podzielają nasze zdanie, bowiem po zakończonym meczu, na twarzach niemal wszystkich graczy, gościł uśmiech. Pierwsza odsłona rywalizacji rozpoczęła się od wyrównanej walki obu drużyn (9-9). Po dwóch błędach ‘Aptekarzy’, to Speednet objął prowadzenie (11-9). Radość ‘Różowych’ nie trwała jednak zbyt długo. Od połowy partii to Bayer Gdańsk miał inicjatywę i spokojnie wygrał seta 21-14. Patrząc na pierwszą część seta, ‘Programiści’ mogli czuć pewien niedosyt związany z tym, jak potoczyły się losy tej partii. Druga odsłona była już zdecydowanie inna. Sił drużynie Speednetu, wystarczyło na zdecydowanie więcej. Ba, pod koniec seta, niemal wszystkie osoby, które oglądały mecz były przekonane, że to Speednet zaraz wygra i tym samym doprowadzi do wyrównania. Niestety dla ‘Programistów’, kiedy na tablicy było 18-16 i drużyna miała ‘piłkę w górze’, w drużynie ‘Różowych’ doszło do nieporozumienia, w której do piłki, która spadała niemal pół minuty – nie ruszył żaden z ‘Programistów’. To z kolei sprawiło, że zamiast 19-16 zrobiło się 18-17. Po chwili, Speednet popełnił kolejny błąd i kiedy Bayer wyczuł krew, to niczym dzikie zwierzę – rozszarpał swoich rywali. W ostatnim secie, ‘Programistom’ udało się wreszcie zrobić to, czego nie udało się w dwóch pierwszych setach. Początek seta to walka ‘łeb w łeb’ (8-8). Na prowadzenie, swoją drużynę wysunęli Piotr Przywieczerski oraz będący w świetnej dyspozycji – Andrzej Iwaniuk. Po atakach tego duetu, Speednet objął prowadzenie (13-9) i czteropunktowej zaliczki już nie wypuścił.

Tufi Team – Szach-Mat 3-0 (21-17; 21-17; 21-19)

CO TU SIĘ WYDARZYŁO? Przyznamy szczerze, że takiego obrotu sprawy to sobie nie wyobrażaliśmy. Ok, wiedzieliśmy, że Tufi Team nie przejdzie ‘obok meczu’, wiedzieliśmy również, że nie będzie tu mowy o walkowerze, ale do cholery. Żal, że tak świetnie grająca ekipa Tufi Team spada z pierwszej ligi. Zanim przejdziemy do podsumowania samego spotkania, jeszcze słówko o podejściu ‘Tuffików’. Gracze Mateusza Woźniaka, za swoją postawę i grę na 110% możliwości powinni być stawiani jako wzór dla wszystkich drużyn, które w przyszłości znajdą się w podobnej sytuacji. Jeśli chodzi o ich rywali – ‘Szachistów’ to w miarę komfortowa sytuacja, w której znaleźli się gracze w czarnych strojach  po ubiegłotygodniowym spotkaniu, stała się skomplikowana. Owszem, gracze Szach-Matu nadal mają cztery punkty przewagi nad ‘strefą śmierci’, ale jednocześnie nie wykorzystali oni możliwości wskoczenia na bezpieczne – pierwsze lub drugie miejsce w grupie spadkowej. Jeśli chodzi o sam przebieg meczu, to Tufi Team zaczęło go świetnie (7-2). Z czasem ‘Szachiści’ zdołali doprowadzić do wyrównania (12-12), ale po bombowych zagrywkach Piotrka Watusa to Tufi objęło prowadzenie 18-15 a następnie wygrało seta do 17. Druga partia do pewnego momentu była wyrównanym widowiskiem (12-12). Swoją drużynę, na prowadzenie (15-12) wyprowadził dwoma atakami z rzędu Szymon Straszak, który w meczu zagrał…na przyjęciu. Po chwili, ‘Tuffiki’ po raz kolejny odpalili swoją śmiercionośną broń w postaci ‘zagry’ i wygrali seta do 17. W ostatnim secie, Tufi Team poszło za ciosem i po chwili od rozpoczęcia tej partii prowadzili już (8-4). Podobnie jak miało to miejsce w pierwszej odsłonie, Szach-Mat zdołał doprowadzić do wyrównania (12-12). Z czasem, po bloku środkowego Artsioma Traskunou, ‘Szachiści’ prowadzili 19-16 a mimo to, to Tufi Team zdołało wygrać seta i cały mecz 3-0.

Oliwa Team – Dziki Wejherowo 1-2 (24-22; 19-21; 19-21)

Sytuacja na finiszu drugiej ligi to istne szaleństwo. Do niedawna wydawało się, że to Dziki Wejherowo są najbliżej tego, by wygrać drugoligowe zmagania. Aby tak się stało, drużyna Filipa Stabulewskiego musiała wygrać z Prometheusem lub Oliwą za komplet punktów. Nie musimy chyba pisać, że ‘Dziczyzna’ wtopiła w tych dwóch spotkaniach i przegrała po secie? Jeśli chodzi o poniedziałkowe spotkanie, to gracze z Wejherowa mogą się cieszyć, że skończyło się na jakiejkolwiek wygranej. Prawdę powiedziawszy, patrząc na spotkanie, wygrana Oliwy nie mogłaby nikogo dziwić. Fakty są jednak takie, że jeśli BEemka Volley wygra wtorkowe spotkanie z Gonito Volley za komplet punktów to Dziki Wejherowo spadną na trzecią lokatę a to będzie z kolei oznaczało, że zagrają oni w meczu barażowym. Nie ma co jednak wyprzedzać pewnych zdarzeń. Jeśli chodzi o poniedziałkową konfrontację, to uważamy, że Oliwa Team zagrała kapitalne spotkanie i obecnie może żałować, że sezon dobiega końca. Już na początku meczu Oliwa pokazała charakter. Mimo że Dziki prowadziły 8-4, Oliwa błyskawicznie odrobiła stratę i doprowadziła do stanu 8-8. W dalszej części seta, to właśnie gracze z ‘serca Gdańska’, mieli inicjatywę, która sprawiła, że w końcówce prowadzili 20-17. Po nerwowej końcówce i walce na przewagi, ‘Oliwiakom’ udało się wreszcie postawić kropkę nad ‘i’. Druga odsłona rozpoczęła się dla Oliwy rewelacyjnie (7-2). Jak pokazuje historia pierwszego seta, prowadzenie 7-2 to jednak niebezpieczny wynik. Nie inaczej było i tym razem. Zmieniły się tylko drużyny. W partii tej to ‘Dzikusy’ musiały odrabiać straty. Sztuka ta, graczom w niebieskich koszulkach udała się przy stanie 13-13. Po chwili, gracze ze stolicy małego trójmiasta zdołali wyjść na trzypunktowe prowadzenie (19-16) i po chwili doprowadzili oni do wyrównania w setach. Ostatni set – a jakże, również był bardzo dobrym i wyrównanym widowiskiem. Mniej więcej w połowie seta, po ataku ze skrzydła Mikołaja Nowaka, Dziki objęły prowadzenie 12-9. Po chwili jednak gra się wyrównała (16-16). Ostatnie słowo w secie a także meczu, należało jednak do graczy w niebieskich trykotach, którzy wygrali tę partię do 19. Mimo wygranej, na twarzach Dzików, trudno było znaleźć jakikolwiek powiew optymizmu. Z drugiej strony – nie ma się temu co za specjalnie dziwić. 

AVOCADO friends – Volley Gdańsk 2-1 (14-21; 21-16; 21-17)

Poniedziałkowe spotkanie przeciwko AVOCADO friends było ostatnim meczem drużyny Volley Gdańsk w siódmym już sezonie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Jaki to był sezon? Cóż, mamy mieszane uczucia. Z jednej strony Volley zajął wyższe miejsce niż w sezonie Jesień’21 (obecnie czwarte, na jesień szóste), z drugiej zaś liczba porażek na koncie ‘żółto-czarnych’ jest sporego kalibru zgrzytem. Ba, trzeba napisać to wprost. W poniedziałkowy wieczór, Volley Gdańsk przegrał…siódme spotkanie z rzędu. Pod tym kątem, podobne przypadki spośród 38 drużyn można szukać na palcach jednej ręki. Ok, na obronę Volleya można napisać, że trzykrotni mistrzowie SL3 mieli w ostatnim czasie pewne problemy kadrowe. Z drugiej strony, która z drużyn ich nie ma? Jeśli chodzi o spotkanie to rozpoczęło się ono od mocnego uderzenia ‘Wegan’. Zanim Volley zorientował się, że mecz już się rozpoczął było…5-0 dla ‘Wegan’! Z czasem, Volley zdołał się ‘odkręcić’ i po chwili na tablicy wyników było już tylko 9-8 dla AVOCADO. Po chwili ‘Weganie’ ponownie jednak zdołali objąć prowadzenie (14-10) i kiedy wydawało się, że to oni są bliżej do wygrania seta, zanotowali przestój większy niż ich rywale na początku tej partii. Z wyniku 14-10, po chwili zrobiło się…14-21! Trzeba w tym miejscu podkreślić rewelacyjną serie na zagrywce Daniela Koski, który kolejny już mecz rozegrał na środku. Drugi set do pewnego momentu był wyrównaną partią (10-10). W drugiej części seta, Volley Gdańsk zaczął popełniać mnóstwo błędów w efekcie czego, ‘Weganie’ wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (16-12) i po chwili wygrali seta. Trzeci set to wyrównana walka do stanu 14-14. W kluczowym dla seta i meczu momentu, to AVOCADO friends zachowało więcej zimnej krwi i podobnie jak w rundzie zasadniczej to oni cieszyli się z wygranej spotkania.

BEemka Volley – Dream Volley 2-1 (25-23; 18-21; 21-14)

Myśl o meczu drużyn, które pomiędzy sobą miały rozdzielić kwestię mistrzostwa drugiej ligi, elektryzowała kibiców siatkówki od samego początku zmagań, w sezonie Wiosna’22. Z nieco lepszej pozycji do bezpośredniego starcia, przystępowała ekipa ‘Marzycieli’. To właśnie lider rozgrywek lepiej ‘wszedł w mecz’. Po punkcie sypacza ‘Marzycieli’ było 8-4 dla graczy w szarych trykotach. Dodatkowo, gracze BEemki, sporo energii zmarnowali na wściekanie się na sędzie prowadzącą zawody, za co już na początku meczu, żółtym kartonikiem ukarany został kapitan ‘Zmotoryzowanych’. Czteropunktowa zaliczka ‘Marzycieli’, utrzymywała się przez większość seta i wydawało się, że gracze Dream Volley za chwilę postawią kropkę nad ‘i’ (16-12). W końcówce wielki come-back zaliczyli gracze w biało-niebieskich barwach, którzy doprowadzili do wyrównania po 19. Końcówka seta to gra na przewagi, w której co rusz, obie drużyny miały swoje szansę. Ostatecznie ‘zajebiście silną psychikę’ okazali się mieć gracze BEemki, którzy wygrali tę partię 25-23. Druga odsłona to bardzo wyrównana gra obu stron, która zaprowadziła nas do stanu (16-16). Mniej więcej w tym momencie mieliśmy punkt kulminacyjny tej partii. W momencie, kiedy na tablicy wyników mieliśmy remis, świetną dyspozycją popisał się Tomasz Janowski, który zdobywał dla swojej drużyny punkty nawet wtedy, kiedy miał piłkę sytuacyjną. Po chwili ‘Marzyciele’ cieszyli się z wygrania tej odsłony do 18. O zwycięstwie zadecydować musiał trzeci set. Gracze obu drużyn chyba nie zdawali sobie sprawy ‘ile ta partia waży’. Gdyby seta wygrała ekipa ‘Marzycieli’, to biorąc pod uwagę fakt, że na równoległym boisku seta przegrały Dziki Wejherowo, Dream Volley zostałby mistrzem drugiej ligi. Niestety dla nich, tak się nie stało. Wciąż mają oni co prawda szansę, ale obecnie – wszystko w rękach i głowach graczy BEemki. Jeden krok w kierunku mistrzostwa już wykonali. Krokiem tym była pewna wygrana trzeciego seta z Dream Volley. We wtorkowy wieczór, muszą pokonać Gonito Volley za komplet punktów.

3 comments

  1. Wydaje mi się, że można się dziwić – Wejherowo tylko raz z boiska schodziło pokonane w całym sezonie przy trzech porażkach Dream Volley – zabawnie to wygląda w tabeli.

  2. Zdecydowanie coś jest nie w porządku z tak skonstruowaną tabelą. Jakim cudem Dziki są za Dream przy tylko 1 porażce i takiej samej liczbie punktów. To wygląda co najmniej dziwnie!

    1. Szanowna Pani, takie a nie inne miejsce Dzików oraz Dream Volley wynika bezpośrednio z regulaminu rozgrywek, który w tej formie jest niezmienny od pierwszej edycji (Wiosna’19).

      pozdrawiamy,
      Mateusz Gajewski

Join the Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.