MATCHDAY #24

Za nami wtorkowa seria gier, w której bardzo ważny tryumf zanotowała ekipa Speednetu. Z dobrej strony pokazały się również Bayer Gdańsk – co jest już niemal tradycją oraz Oliwa. Zapraszamy na podsumowanie!

BVT Gdańsk – Chilli Amigos 1-2 (21-19; 17-21; 14-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy na to, że według nas – Chilli sięgnie we wtorkowy wieczór po trzy punkty. Dwa w meczu z BVT, natomiast jeden – z Aqua Volley. Cóż – nie pomyliliśmy się, a to oznacza, że team ‘Papryczek’ stał się bardziej przewidywalny niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jeśli chodzi o spotkanie z ‘Bobrami’ to początek meczu należał zdecydowanie do graczy w biało-czarnych barwach. Potężne problemy z przyjęciem zagrywki ‘Bobrów’, sprawiło że BVT wysunęło się na prowadzenie 13-7 i wówczas nic nie wskazywało na to, że Chilli może zanotować jeszcze zryw. Dalsza część to jednak systematyczne i mozolne odrabianie strat, co udało się ‘Amigos’ pod koniec premierowej odsłony (19-18). Ostatnie słowo należało jednak do BVT, którzy po skutecznych atakach Jonasza Bullera z lewego skrzydła, cieszyli się z wygranej do 19. Do połowy środkowego seta – obie drużyny stworzyły wyrównane widowisko (10-10). W drugiej części seta z bardzo dobrej strony pokazał się Krzysztof Horeczy, po którego kilku atakach, Chilli objęło prowadzenie 18-14 i po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis w setach (21-17). Finałowa partia rozpoczęła się lepiej dla ‘Bobrów’, którzy po atakach Karola Fidurskiego oraz Jonasza Bullera, objęli prowadzenie 5-2! Z trzypunktowej zaliczki, team w biało-czarnych strojach nie nacieszył się jednak zbyt długo. Po chwili ‘Amigos’ doprowadzili bowiem do wyrównania 7-7 i walka ‘łeb w łeb’ trwała do stanu po 14. Kiedy zacieraliśmy sobie ręce na emocjonującą końcówkę – ‘tama’ budowana przez ‘Bobry’ zaczęła przeciekać. Kilka ataków i zagrywek rywali sprawiło, że ‘Amigos’ wygrali partię do 14, a cały mecz 2-1!

MPS Volley – Inter Marine Masters 0-3 (17-21; 19-21; 20-22)

Zdecydowana większość Typerów wskazywała na to, że to ‘Miłośnicy Piłki Siatkowej’ będą faworytem spotkania. Sam mecz pokazał jednak, że forma była, ale ta do ciasta – w święta. Ociężali, spuchnięci, zmęczeni i z problemami kadrowymi. Już przed meczem można było dostrzec, że Inter Marine potraktowało spotkanie poważniej. Taka postawa musiała zostać wynagrodzona. Po wyrównanym początku, po którym mieliśmy remis po 12 – dwoma absolutnie kluczowymi blokami popisał się Artura Majdan. To właśnie po nich, ‘Mastersi’ wysunęli się na prowadzenie 15-12 i w konsekwencji, cieszyli się po chwili z pierwszego punktu w meczu (21-17). Środkowa odsłona to partia, która mogła się podobać choć trzeba przyznać, że w wielu obszarach mieliśmy poczucie deja vu. Podobnie jak w pierwszej części – set rozpoczął się od stanu 11-11, a ‘Mastersi’ wypracowali przewagę dopiero w drugiej części. Tym razem – ciężar zdobywania punktów i wypracowania zaliczki został rozłożony na większą liczbę graczy ubranych w białe trykoty. Ostatecznie po punktach Wiktora Chełmińskiego oraz Tomka Kowalewskiego – ‘Mastersi’ cieszyli się z wygranej do 19. To oznaczało z kolei wygraną meczu i wydawało się, że dwa punkty ‘nasyciły’ graczy Andrzeja Masiaka. Trzeci set rozpoczął się bowiem od stanu…11-4 dla ‘Miłośników Piłki Siatkowej’. Po chwili wydarzył się jednak dla nich absolutny horror i coś – czego nie będą mile wspominać. Choć trudno w to uwierzyć, MPS zanotował po chwili przestój, po którym Inter Marine Masters zaliczyło serię…11 punktów z rzędu (15-11). Czy poszli po chwili za ciosem? Skądże znowu. Zamiast tego postanowili pokazać MPS-owi, że też znają ‘kilka sztuczek’. W konsekwencji gra w końcówce się bardzo wyrównała, ale ostatnie słowo należało do ‘Mastersów’, którzy zdobyli absolutnie kluczowy komplet punktów w kontekście dalszej walki o utrzymanie.

Maritex – Port Gdańsk 3-0 (21-16; 21-18; 21-17)

Jest powiedzenie, które dobrze oddawało nastroje Maritexu przed wtorkową serią gier. Mowa tu o powiedzeniu ‘gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta’. Biło się w zasadzie trzech, ale w dwóch pojedynkach. Mowa tu o pojedynkach Spontana z Oliwą Team oraz Bayerem Gdańsk. Według sprytnego planu graczy Maritexu – trzy wspomniane drużyny miały pomiędzy sobą pogubić punkty, a Maritex – nieco z boczku, miał dopisać do swoich kont trzy punkty w rywalizacji z Portem Gdańsk. Cóż – plan się zasadniczo udał, a z jego drugą częścią – Maritex nie miał najmniejszych problemów. Trzeba przyznać, że spotkanie zaczęło się od obiecująco wyrównanej gry, po której Maritex prowadził zaledwie jednym punktem (9-8). Dopiero w drugiej części faworyt wskoczył na wyższe obroty i w konsekwencji wygrał do 16. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – Port Gdańsk naprawdę nie gra jakoś przesadnie źle. Niby mają kontakt z rywalem, ale koniec końców to inne drużyny, a nie Port wygrywają. A to trzy punkty przewagi, a to jakaś walka ‘łeb w łeb’. Cóż jednak z tego skoro w drugim – wyrównanym secie Maritex znowu zwyciężył (21-18). Nie inaczej było w trzeciej odsłonie i jeśli ma to w jakiś sposób pocieszyć ‘Portowców’ to napiszemy, że ‘przegrali po dobrej grze’. Ba – nawet mogą spojrzeć w lustro. Prawda jest jednak taka, że po porażce 0-3, ‘Portowcy’ są już jedną nogą w czwartej lidze. Mają dwa rozegrane spotkania więcej niż MiszMasz i ADS Volley, a tylko jeden punkt przewagi. Wygląda to paskudnie. Jeśli chodzi o Maritex – dzięki wygranej, wskakują na podium rozgrywek i ‘piłka wciąż jest w grze’.

Chilli Amigos – Aqua Volley 1-2 (21-18; 11-21; 15-21)

Tuż po zwycięstwie z BVT Gdańsk, Chilli Amigos przystępowali do drugiego pojedynku we wtorkowy wieczór. W naszym odczuciu, zadanie numer 2 było zdecydowanie trudniejsze, bo ‘Amigos’ mierzyli się z aktualnym liderem czwartej ligi. Jakież było zdziwienie kibiców obu drużyn, którzy oglądali to co działo się na boisku numer 1. Dość niespodziewanie to zespół w czerwonych barwach lepiej rozpoczął spotkanie. Po dobrej zagrywce – ‘Amigos’ wysunęli się na prowadzenie 9-6 i kilkupunktową przewagę utrzymywali aż do końcówki. W niej doszło do sytuacji, w której groźna kolizja pomiędzy Mateuszem Kusznerczukiem a Joanną Ból o mało nie wyeliminowała z dalszej gry libero drużyny. Choć finalnie do tego nie doszło to cała sytuacja zdekoncentrowała ‘Amigos’, którzy roztrwonili swoją przewagę do jednego punktu (18-17). Mimo, że robiło się już naprawdę ‘gorąco’ – Chilli za sprawą Pawła Kalety, postawili po chwili ‘kropkę nad i’ (21-18). Nieudany set i w konsekwencji kolejny stracony punkt wywołał w graczach Aqua Volley sportową złość, po której zaprezentowali oni o wiele lepszą siatkówkę w drugiej części. Choć do połowy seta było to wyrównane widowisko (9-9), to w drugiej części na parkiecie była tylko jednak drużyna – AQUA Volley. Dominacja we wspomnianej części zakończyła się finalnie wygraną faworyta do 11. Ostatni set nie przyniósł zwrotów akcji. Ba – było to łudząco podobne widowisko jak środkowa partia. Wyrówna gra do stanu po 11, po której nastąpił ‘odjazd’ rywala, który wygrał partię do 15 i umocnił się w fotelu lidera czwartej ligi.

Team Spontan – Oliwa Team 0-3 (19-21; 18-21; 16-21)

Dla obu drużyn było to szalenie ważne spotkanie. W ostatnim czasie zwracaliśmy bowiem uwagę na to, że team, który przegra – z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie mógł pożegnać się z marzeniami o awansie do drugiej klasy rozgrywkowej. Choć obie drużyny w obecnej kampanii grały w kratkę, to uznaliśmy, że faworytem meczu będzie Team Spontan. Początek wtorkowej rywalizacji rozpoczął się lepiej dla Oliwy, która wysunęła się na prowadzenie 10-6. Mimo niekorzystnego dla Spontana obrazu gry, team Piotra Raczyńskiego zdołał doprowadzić do wyrównania po 14 i walka ‘łeb w łeb’ trwała do stanu po 19. Ostatnie dwie akcje seta to punkty bardzo dobrze dysponowanego duetu – Jeżewski – Galiński (21-19). Do półmetku środkowego seta, nieznaczną przewagę posiadali gracze Team Spontan (10-8). Po kilku atakach Damiana Breszki sytuacja uległa jednak zmianie. Już po chwili Oliwa wysunęła się na prowadzenie 13-11 i od tego momentu, aż do samego końca nie dali sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 18. Ostatni set? Zdecydowana przewaga drużyny ‘z serca Gdańska’, której nie do końca odzwierciedla końcowy wynik. Choć do połowy seta Spontan prowadził z rywalem wyrównaną grę (8-8) to druga część seta była absolutną dominacją drużyny Adama Wyrzykowskiego. Finalnie Oliwa wygrała do 16, cały mecz 3-0 i przesuwa się w tabeli na miejsce premiowane awansem. Wow – brawo!

Speednet 2 – BES Boys BLUM 1-2 (10-21; 21-15; 16-21)

Nie ma co do tego wątpliwości – w obecnej kampanii obie drużyny spisują się poniżej oczekiwań, a bezpośrednie starcie z drużyną, która również przeżywa swoje problemy miał być ‘lekiem na całe zło’. Nieznacznym faworytem starcia była w naszych oczach drużyna BBB i trzeba im oddać – spotkanie rozpoczęli bardzo mocno. Nim się obejrzeliśmy to zespół w szarych trykotach po kilku skutecznych atakach Michała Kanki, prowadził już…10-2! Choć w dalszej części seta Speednet 2 się ‘ogarnął’ to o odrobieniu straty nie było rzecz jasna mowy. Ostatecznie pierwszy set rywalizacji zakończył się wygraną BBB do 10. Po TAKIM otwarciu nie wierzyliśmy, że Speednet zdoła się podnieść. Ku naszemu zaskoczeniu ‘Programiści’ wyglądali w środkowej odsłonie znacznie lepiej. Choć do połowy seta wydawało się, że będzie to wyrównane starcie (10-8), to w dalszej części ‘Programiści’ wykorzystali błędy rywali i wysunęli się na prowadzenie 18-11, a tego jak wiadomo – nie dało się już zepsuć (21-15). Ostatni ‘rozdział’ wtorkowego spotkania to dobra gra środkiem BBB, po której wysunęli się oni na prowadzenie 11-7. Choć po dwóch punktach (11-9), ‘Programiści’ mogli mieć jeszcze nadzieję na tryumf, to zostały one szybko zgaszone. Po atakach byłego gracza Speednetu – Radosława Małeckiego było już 15-10 i po chwili team Daniela Bąby mógł cieszyć się z czwartej wygranej w sezonie, po której wyprzedzili w tabeli swojego wtorkowego rywala.

Speednet – BEemka Volley 2-1 (14-21; 21-18; 21-19)

Parafrazując słynne powiedzonko, w głowie mamy jego zmienione znaczenie. Patrząc na to co wyczynia ostatnio BEemka nie sposób nie pomyśleć o tym, że ‘the trend is not your friend’. Jeszcze do niedawna, BEemka była w naszych oczach absolutnym pewniakiem do gry w grupie mistrzowskiej. Pięć ostatnich spotkań to jednak aż cztery porażki, w tym trzy z rzędu, po których zespół Daniela Podgórskiego wypadł z czołowej piątki. Choć nie wszystko jeszcze stracone, to ich sytuacja się bardzo mocno pokomplikowała. Zupełnie odwrotną sytuację mamy w Speednecie. Zespół Łukasza Żurawskiego był wskazywany jako team, który będzie miał olbrzymie problemy z grą w czołowej piątce. Fakty są jednak takie, że na sześć ostatnich spotkań – Speednet wygrał aż pięć i zasadniczo ich problem był w dużej mierze spowodowany tym, że jeśli Speednet wygrywa – to po podziale punktów. Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. W pierwszej odsłonie to BEemka prezentowała o wiele lepszą siatkówkę. Podjęte ryzyko na zagrywce – przyniosło oczekiwany efekt. Odrzuceni od siatki gracze Speednetu mieli problem z wykończeniem akcji i finalnie BEemka wygrała dość gładko – do 14. Środkowa odsłona to zwrot akcji, w której Speednet wyglądał już zdecydowanie lepiej w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Po bloku rozgrywającego ‘Programistów’ – Macieja Miścickiego, aktualny Mistrz Inter Marine SL3, objął prowadzenie 12-9. Choć z czasem po kilku atakach Przemysława Wawera, BEemka doprowadziła do wyrównania po 18, to ostatnie słowo należało już do Speednetu, którzy wykorzystali trzy błędy rywali z rzędu i cieszyli się z doprowadzeniem do wyrównania w setach (21-18). Choć wynik seta na to nie wskazuje – trzecia partia przebiegała pod dyktando ‘Programistów’. Już na początku Speednet wypracował sobie kilkupunktową zaliczkę, którą BEemka próbowała gonić w samej końcówce. Na odwrócenie losów rywalizacji, było już jednak za późno.

Team Spontan – Bayer Gdańsk 0-3 (16-21; 14-21; 15-21)

To nie był wymarzony dzień drużyny Team Spontan. Wtorkowy wieczór miał być czymś w rodzaju ‘pokazem siły’. Niestety dla nich – po drodze poszło coś nie tak i prężenie muskułów zakończyło się ‘zdjęciem gaci przy całej klasie’. Wstyd? Zależy jak na to patrzeć. Należy podkreślić, że Bayer wygrywa przecież z każdym i być może nie ma powodów do tego by ‘drzeć szaty’. Z drugiej strony nie sposób nie napisać o tym, że jeśli wtorkowy wieczór miał być testem ‘czy Spontan się nadaję’, to team Piotra Raczyńskiego oblał go koncertowo. Jeśli w ‘Spontanicznych głowach’ pojawiały się nadzieję na awans, to zostały we wtorkowy wieczór brutalnie spacyfikowane. A Bayer Gdańsk? Cóż – śrubowanie rekordu, świetna gra, golenie kolejnych rywali, autostrada do drugiej ligi. Rany – jak to póki co dobrze wygląda. Zagadką, która chodzi nam od pewnego czasu po głowie jest jednak to, jak gracze w zielono-granatowych strojach wytrzymają presję, która będzie narastać. Wiecie – dla dużej części drużyny będzie to nowa sytuacja. ‘Aptekarzy’ w poprzednich sezonach częściej krytykowaliśmy niż chwaliliśmy. A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej i ‘Aptekarze’ mają aktualnie najlepszy PR spośród wszystkich 52 drużyn w lidze. Nie ma się co dziwić. 22 punkty w 8 meczach robią mega wrażenie. Styl i wygrana z teoretycznie groźnym rywalem podlewa te pochwały benzyną.

Fux Pępowo – Złomowiec Gdańsk 1-2 (15-21; 12-21; 21-17)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że dla obu drużyn nie będzie to zwykłe ligowe granie. W wielu przypadkach dochodziła bowiem ambicja i chęć ogrania rywali, z którym na co dzień gra się ramię w ramię. Faworytem meczu w naszym odczuciu była ekipa Złomowca Gdańsk, która miała szansę wrócić na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało – musieli wygrać. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, po której mieliśmy remis po 11. Po stronie Złomowca bardzo dobrze we wspomnianym fragmencie prezentował się Jakub Graczyk, który do składu Złomowca wrócił po…niemal trzech latach przerwy! Faworytom spotkania udało się odskoczyć dopiero w drugiej części seta i po prowadzeniu 18-14 stało się jasne, że to Złomowiec wygra tę partię. Jeszcze lepiej gracze Witolda Klimasa zaprezentowali się w środkowej odsłonie. Już w pierwszej części objęli wysokie prowadzenie 9-3, które z czasem zostało jeszcze powiększone by finalnie wygrać różnicą…dziewięciu punktów (21-12). Przewaga Złomowca po dwóch pierwszych setach była na tyle duża, że  wszystko wskazywało na to, że idą po komplet punktów. Trzecia odsłona to jednak zwrot akcji. Po wyrównanej pierwszej części, po której tablica wyników wskazywała remis po 13, to ‘Koniczynki’ pokazali się w końcówce z lepszej strony. Po punktach Tomasza Piaska, Damiana Wiśniewskiego czy wreszcie Tomasza Piaska, Fux wygrał tę partię do 17.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.