Środowe mecze dostarczyły bardzo dużo emocji. Swoje marzenia o awansie do grupy mistrzowskiej przedłużyła drużyna Kraken, która wygrała spotkanie w stosunku 3-0. Zwycięską passę w swoich ligach kontynuują drużyny Volley Gdańsk oraz Omida Team. Największą niespodziankę sprawili gracze DCT Gdańsk, którzy wygrali z ekipą Mental Block. Zapraszamy na podsumowanie kolejnego dnia w rozgrywkach Siatkarskiej Ligi Trójmiasta.
Omida Team – Speednet 2 3-0 (21-8; 21-13; 21-12)
Mecz obecnego lidera z drużyną, która plasuje się na przedostatnim miejscu w drugiej lidze, był doskonałą okazją do przetestowania nowych rozwiązań. Drużyna ‘Logistyków’, po raz pierwszy w sezonie, zagrała na dwóch rozgrywających. Na rozegraniu zobaczyliśmy aż trzech graczy – debiutującą w drużynie Agnieszkę Pasternak, nominalną środkową Monikę Raszpundę oraz Przemysława Patyńskiego, który w ostatniej odsłonie pokazał, że nie tylko jego brat – Marcin pojął tę sztukę. Do składu powrócił również Konrad Gawrewicz, którego kontuzja wyłączyła z grania przez kilka kolejek. Konrad może mówić o sporym pechu, bowiem na początku sezonu wydawał się mocnym kandydatem na najlepszego gracza drugiej ligi. Jak widać, Speednet nie miał łatwego zadania. Gdy do wspomnianych wcześniej graczy dorzucimy Rafała Środę, który przez wielu uczestników SL3 został uznany najlepszym graczem ligi oraz Tomasza Zabrockiego, który nie pojawia się zbyt często na meczach, ale kiedy już to zrobi to jest sporą wartością dodaną drużyny, to mamy obraz drużyny kompletnej. Jak widać w meczu przeciwko ‘Programistom’ wystąpiła prawdziwa plejada gwiazd. Oczywistym był fakt, że w rywalizacji z tą drużyną o zadowalający rezultat dla Speednetu będzie niezwykle ciężko. Mimo niekorzystnego wyniku uważamy, że Speednet 2 zaprezentował się z lepszej strony niż w ostatnim spotkaniu z Portem Gdańskim.
Allsix by Decathlon – Bombardierzy 1-2 (19-21; 11-21; 21-14)
Kolejne spotkanie w którym frekwencja nie zawiodła tylko wśród reprezentantów sklepu z Kartuskiej. Przedstawiciele tej lokalizacji pojawili się w komplecie, aby stawić czoła drużynie Bombardierów. Ci drudzy, uznawani są przez niektórych ligowców za drużynę, mogącą zaburzyć ład i porządek, który zapanował w górnych partiach tabeli. Aby tak się stało Bombardierzy musieli wygrać spotkanie i najlepiej dla nich, aby było to trzy – zero. Problem w tym, że ich rywalem była drużyna, która przegrała kilka spotkań z rzędu i bardzo zależało im na odwróceniu złej passy. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, z którego nie są zadowoleni ani jedni ani drudzy. Stare powiedzenie mówi jednak, że lepiej dwóch rannych niż jeden zabity i drużyny powinny uszanować środową zdobycz. W meczu najbardziej pasjonujący był pierwszy set. Drużyny stoczyły w nim zażartą walkę o każdą piłkę i w zasadzie od stanu 6-6, obie ekipy zdobywały na przemian po jednym punkcie. Więcej zimnej krwi, w końcówce, zachowała ekipa Bombardierów i po ataku dobrze dysponowanego Dawida Piankowskiego mogli cieszyć się z wygranej w pierwszym secie. Druga odsłona to dosyć wyraźna przewaga Bombardierów. Tym razem decydujący cios zadał Michał Dąbrowski i pomiędzy wspomnianą dwójką graczy rozegrała się walka wewnątrz drużyny o miano MVP spotkania. W ostatniej partii przebudzili się wreszcie przedstawiciele sklepu sportowego i zaprezentowali formę taką, jakiej można od nich oczekiwać. Patrząc na prognozę pogody na najbliższe dni dla ekipy Decathlonu, nie mamy dobrych wieści. Przyszłość zapowiada się bardzo pochmurnie. W poniedziałek zmierzą się bowiem z obecnym liderem i ciężko przypuszczać, że mogliby przełamać pasmo niepowodzeń.
DCT Gdańsk – Mental Block 2-1 (23-21; 21-19; 19-21)
Nie ukrywamy, że ze wszystkich spotkań zaplanowanych na środowy wieczór, mecz pomiędzy ‘Kontenerowcami’ a ‘Mentalistami’ wydawał nam się spotkaniem z najmniejszym prawdopodobieństwem wystąpienia niespodzianek. Gdy kilka minut przed starciem, zdaliśmy sobie sprawę, że w szeregach Mental Block zabraknie między innymi Macieja Krajewskiego oraz Grzegorza Nowickiego, jako Redakcja uznaliśmy, że szansa na ciekawe spotkanie zdecydowanie wzrosła. DCT postawiło w środę na swój najmocniejszy skład. Do protokołu meczowego, po dłuższej przerwie, wrócił Adam Piotrowski, który z miejsca został najlepszym zawodnikiem spotkania. Pierwszy set był niezwykle zacięty. W szeregach Mentalistów bardzo dobrze sprawował się Marcin Jacyno, który nie robił sobie nic z potrójnego bloku oraz Magdalena Ciesielska, której przyjęcie wzbudzało respekt u przeciwników. Mentaliści pierwszego seta będą wspominać jeszcze przez długi czas, bowiem w końcówce zdołali wypracować przewagę, którą ostatecznie roztrwonili. O wygranej w tej partii przesądził świetny flot wspomnianego wcześniej Adama Piotrowskiego. Druga odsłona to potwierdzenie zwyżkującej formy Kontenerowców, którzy ponownie wygrali zaciętą partię. W tej części, podobnie jak w całym spotkaniu, kolegów z drużyny bardzo mobilizował Piotr Kochanowski, który w bardzo ekspresyjny sposób przeżywał mecz. Taka postawa nie umknęła uwadze sędziego, który zwrócił uwagę najlepszemu zawodnikowi Kontenerowców w poprzednim sezonie. Trzecia odsłona to ponowna batalia o każdą piłkę. Tym razem, górą z opresji wyszli Mentaliści i niejako na otarcie łez, muszą cieszyć się z jednego punktu.
Speednet – Straż Pożarna Gdańsk 3-0 (21-15; 21-19; 21-18)
W zapowiedzi, którą umieściliśmy na stronie we wtorek, pisaliśmy, że zastanawiamy się czy drużyna Speednetu dokona wzmocnień w składzie. Wszystko za sprawą absencji dwóch liderów z początku sezonu – Mateusza Urbanowicza oraz Niko Domżalskiego. Skład w ostatnim czasie uzupełnił Marcin Juszczak oraz tuż przed środowym meczem, środkowy – Grzegorz Gnatek. W spotkaniu zobaczyliśmy również powracającego Kamila Szubę, Łukasza Komara czy rozgrywającego Marka Ogonowskiego, którego występ również stał pod dużym znakiem zapytania. Jak widać, w środowy wieczór ‘Programiści’ nie mieli problemów ze składem, co przełożyło się na ich kapitalną dyspozycję. Tak grający Speednet z powodzeniem mógłby rywalizować w grupie mistrzowskiej. Wygrana 3-0 ze Strażą Pożarną sprawiła, że ekipa awansowała na siódme miejsce w ligowej tabeli. Zapewne osoby, które wskazały ich jako głównego kandydata do spadku są obecnie zawstydzone. W trzy dni Speednet awansował z jedenastego na siódme miejsce w zestawieniu. Wracając do samego meczu to wyśmienicie sprawował się Grzegorz Gnatek i trzeba przyznać, że ten mierzący 210 cm gracz wzbudzał respekt na siatce. Gdy dołożymy do tego bardzo dobrą grę Marcina Juszczaka oraz Piotra Przywieczerskiego to mamy gotową receptę na zwycięstwo. Będąc całkowicie szczerym – progres, który zanotowała ekipa Speednetu w przyjęciu, jest po prostu niewiarygodny. Mateusz Florczak wygląda w tym elemencie doprawdy imponująco. W kilka miesięcy poprawił ten aspekt o co najmniej klasę. Jeśli chodzi o Strażaków to w spotkaniu przeciwko Speednetowi mieli wypracować sobie pole – position w grupie spadkowej. Cóż, plany te muszą odłożyć na przyszły tydzień. W nim kolejne arcyważne spotkanie przeciwko Asom B Klasy.
Asy B Klasy – Kraken Team 0-3 (18-21; 20-22; 21-23)
Spotkanie pomiędzy drużynami miało szalenie ważne znaczenie w kontekście układu tabeli. Przed meczem jasne było, że jeśli Kraken chce znaleźć się w grupie mistrzowskiej musi wygrać spotkanie z Asami 3-0. Zadanie wydawało się łatwiejsze niż było w rzeczywistości. Mimo, iż Kraken wygrał mecz to w każdym secie musieli drżeć o wynik. Drużyna Asów, aby odwrócić niekorzystne dla nich rozdanie postanowiła skorzystać z transferu last-minute i w ich składzie pojawił się nowy atakujący – Roman Grzelak. To sprawiło, że dotychczasowy atakujący – Kuba Ciesielski został przesunięty na środek, w miejsce kontuzjowanego Bartosza Nydzy. Jak wypalił ten eksperyment? Trzeba przyznać, że Asy zagrały najlepszy mecz od dawna. Prawdziwy popis w ataku dał nowy zawodnik – Roman Grzelak, w bloku brylował Kuba Ciesielski, natomiast na zagrywce świetnie zaprezentował się, doskonały w tym elemencie, Mateusz Dobrzyński, który dzięki pięciu asom został liderem tej klasyfikacji w całej pierwszej lidze. Po drugiej stronie siatki, jakość również była na bardzo wysokim poziomie. Znamienny jest fakt, że gracze obu drużyny zdobyli łącznie ponad sto punktów w jednym meczu, co jest absolutnym rekordem ligi. W spotkaniu nie było miejsca na błędy własne. O wyniku przesądziły atuty graczy, a nie ich mankamenty. MVP spotkania został Paweł Pallach, który zdobył aż czternaście punktów i był to jego najlepszy wynik w tym sezonie. Satysfakcja jest o tyle większa, że w obu drużynach nie brakowało graczy, którzy zagrali dobrze lub bardzo dobrze. Po spotkaniu satysfakcje mogą czuć obie drużyny – Kraken, ponieważ zrealizował swój cel oraz Asy, bo ich gra była naprawdę bardzo dobra i jesteśmy przekonani, że Bordowi nie powiedzieli ostatniego słowa.
INTERMARINE – Volley Gdańsk 0-3 (22-24; 14-21; 13-21)
Zwieńczeniem wyczerpującego tygodnia dla drużyny INTERMARINE był mecz z obecnym mistrzem – Volley Gdańsk. Zastanawialiśmy się jaki przebieg będzie miało spotkanie. Volley postawiło w spotkaniu z Masters na innych zawodników, niż na wtorkowe spotkanie z Tiande Tufi Team. W składzie zabrakło między innymi Dariusza Kuny, rozgrywającego Pawła Hulińskiego czy libero Piotra Ostrowskiego. Żółto-czarni udowodnili jednak, że mają na tyle szeroki skład, że absencja jednego czy drugiego gracza nie wpływa na pogorszenie jakości drużyny. Na rozegraniu zobaczyliśmy Bartka Koźlewicza, który rozegrał bardzo dobre spotkanie, choć trzeba przyznać, że dzięki kapitalnemu przyjęciu współpartnerów miał ułatwione zadanie. W tym elemencie wyróżniał się Przemysław Wawer, który po raz kolejny udowodnił jak dobrym jest zawodnikiem. Pierwszy set w wykonaniu obu drużyn był prawdziwym show. Jakość, którą zaprezentowali gracze obu teamów wzbudzała prawdziwy zachwyt. Bliżej wygrania pierwszego seta była ekipa Masters, która prowadziła 20-18 i miała piłkę po swojej stronie. Niestety, chwilę wcześniej źle upadł Andrzej Masiak i sędzia zarządził, krótką przerwę, która miała pomóc Andrzejowi w kontynuowaniu gry. Uważamy, że ten moment był kluczowy. Odnieśliśmy wrażenie, że sytuacja ta zdekoncentrowała graczy Masters, którzy nie potrafili wykorzystać swojej szansy. Ostatecznie seta wygrała ekipa Volley i zastanawiamy się, jak potoczyłby się mecz gdyby stało się inaczej. Drugi i trzeci set to już spora przewaga faworyta tego spotkania. W szeregach rywali, prawdziwe spustoszenie siał w ataku Daniel Koska, który aż szesnastokrotnie cieszył się ze zdobycia punktu. Volley wygrywa dwudzieste pierwsze zwycięstwo z rzędu w rozgrywkach SL3. Imponujące.