Za nami czwartkowa seria gier. W najciekawszym meczu dnia, Speednet wbrew typom Redakcji oraz Ekspertów ograł Szach-Mat w stosunku 2-1. Ponadto, swoje spotkania wygrywali zdecydowani faworyci – EviRent oraz MPS Volley. Na nudę nie narzekaliśmy w trzeciej lidze, gdzie faworyzowana drużyna ACTIVNYCH straciła punkt w meczu z Craftveną. Zapraszamy na podsumowanie.
EviRent VT – Trójmiejska Strefa Szkód 3-0 (21-13; 21-14; 21-15)
Człowiek niby wiedział, a jednak się łudził. Dla nikogo, kto w miarę ogarnia realia, które panują obecnie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta nie jest zaskoczeniem porażka Trójmiejskiej Strefy Szkód. Gracze Mateusza Woźniaka przechodzą obecnie potężny kryzys. Niektórzy zawodnicy z innych drużyn pierwszoligowych zauważają, że TSS miał do tej pory dość niekorzystny terminarz, ale czy na pewno? W przeszłości TSS, również rywalizował z drużynami pierwszoligowymi, ale jednak przegrana piątego spotkania z rzędu mówi sama za siebie. Gdyby jeszcze gra TSS-u była dobra, a graczom brakowałoby niewiele do wygrania… Tak niestety dla ‘Tuffików’ nie jest. W meczu z EviRentem, Trójmiejska Strefa Szkód była tylko tłem dla swoich rywali. Ze wszystkich bezpośrednich spotkań pomiędzy drużynami czwartkowy mecz był najłatwiejszą przeprawą dla drużyny Radosława Koniecznego. Co więcej, w trakcie całego spotkania nie było ani jednego momentu, w którym mogłoby się wydawać, że TSS jest w stanie powalczyć o choćby jednego seta. W przyszłym tygodniu drużyna Mateusza Woźniaka rozegra szalenie istotne spotkanie z zespołem Sprężystokopytnych & Kitku. Wydaje się, że mimo sporych problemów, będzie to mecz na przełamanie i w końcu uda im się wygrać. Na koniec słówko o EviRencie. Tak, jak pisaliśmy w zapowiedzi, gracze Radka Koniecznego są zdecydowanym faworytem do wygrania ligi. Mecz przeciwko TSS-owi, biorąc pod uwagę końcówkę poprzedniego sezonu był szóstą wygraną z rzędu, co w najwyższej klasie rozgrywkowej, taką oczywistością nie jest.
Speednet 2 – Craftvena 0-3 (13-21; 21-23; 15-21)
Mecz z Craftveną miał wyglądać dla ‘Programistów’ inaczej. W podsumowaniach oraz zapowiedziach przed czwartkowym meczem wskazaliśmy na to, że w ostatnim czasie atmosfera w drużynie Speednet 2 nieco siadła. Słowa te trafiły chyba w samo sedno, bowiem gracze Speednetu, przybyli do Ergo na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu w celu integracji oraz… rozgrzewki. Cóż, patrząc na to, co działo się w pierwszym secie można wysnuć wniosek, że ‘Programiści’ nie dogrzali się zbyt mocno. W pierwszej partii, na parkiecie królowała bowiem Craftvena. Mówiąc wprost – to Craftvena rozdawała w pierwszej odsłonie karty. Od początku seta dowiedzieliśmy się, że ‘Programiści’ są fanami porucznika Borewicza. Set ten rozpoczęli od 0-7! W pewnym momencie Speednet 2 zdołał zniwelować tę stratę do 4 punktów, ale koniec końców nie był w stanie odwrócić rywalizacji i przegrał seta do 13. Po pierwszej partii, zmieniający strony Jędrzej Szadejko wyartykułował Redakcji, że typ przez nas wskazany mógł okazać się chybiony. Początek drugiego seta był tym momentem, w którym ten gracz z pewnością pomyślał, że się nieco pospieszył. Na początku drugiej partii to Speednet wyglądał zdecydowanie lepiej, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie 9-4. Ta po chwili została jednak roztrwoniona. Po atakach Daniela Kanieckiego, Krzysztofa Lewandowskiego oraz Radka Zakrzewskiego, na tablicy pojawił się wynik 10-10. Od tego momentu, do samej końcówki mieliśmy wyrównaną rywalizację, która zaprowadziła nas do dwóch piłek setowych dla ‘Programistów’. Gracze w różowych koszulkach zmarnowali jednak przewagę 20-18 i finalnie przegrali seta do 21. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia Craftveny 10-6. Wypracowana czteropunktowa zaliczka pozwoliła graczom w czarnych koszulkach na trzymanie swojego rywala na dystans i wygranie seta do 15. Wygrana 3-0 ze Speednetem sprawiła, że na twarzach Craftveny zagościł wreszcie uśmiech. Jak się później okazało podziałało to również mobilizująco w meczu z ACTIVNYMI, gdzie ‘Rzemieślnicy’ zdobyli punkt z faworyzowaną drużyną.
MPS Volley – Allsix by Decathlon 3-0 (21-11; 21-14; 21-9)
Czwartym rywalem jednego z głównych faworytów do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej – MPS-u Volley była ekipa Allsix by Decathlon, która na inaugurację przegrała swoje trzy mecze. Jako, że obie drużyny podchodziły do spotkania czy sezonu z całkowicie innymi planami to stało się jasne, że to MPS będzie zdecydowanym faworytem meczu. Pierwszy set rozpoczął się według scenariusza, który założyli sobie gracze w granatowych strojach. Nie minęła bowiem dłuższa chwila od pierwszego gwizdka sędziego, a Miłośnicy Piłki Siatkowej wygrywali już 8-2. Co ciekawe, do tego momentu punkty dla MPS-u zdobywali wyłącznie gracze, którzy w ostatnim czasie dołączyli do drużyny – Bartosz Plasun, Łukasz Ilczuk, czy jak się później okazało MVP spotkania – Arkadiusz Kowalczyk. Od stanu 12-7 dla MPS-u, niemal do samego końca obie drużyny zaczęły popełniać sporo błędów własnych. Na błąd w ataku MPS, zepsutą zagrywką odpowiadali gracze Decathlon. Podobnych sytuacji było naprawdę wiele i finalnie set zakończył się wysokim zwycięstwem MPS-u (21-11). Drugi set rozpalił nieco naszą wyobraźnię. Od początku obie drużyny stworzyły wyrównaną i ciekawą rywalizację. Po bloku Bartosza Beszczyńskiego oraz ataku Kamila Durnakowskiego, Decathlon wysunął się na prowadzenie 9-7. Po kilku akcjach wszystko wróciło jednak do normy i dzięki bardzo dobrej drugiej połowie seta, MPS ograł swoich rywali do 14. Wartym odnotowania jest fakt, że w końcówce tej partii cztery asy serwisowe zaliczył wspomniany wcześniej środkowy – popularny ‘Kowal’. Ostatnia odsłona należała wyłącznie do jednej drużyny. Allsix ograniczył się w tej partii do roli statystów. Finalnie MPS ograł graczy z ulicy Kartuskiej do 9, a w całym meczu 3-0. Na koniec pewne spostrzeżenie. Nie da się nie zauważyć, że Miłośnicy Piłki Siatkowej prezentują się lepiej z meczu na mecz. Wszystko wskazuje na to, że ich forma będzie już tylko rosła.
Team Spontan – Allsix by Decathlon (21-9; 21-13; 21-17)
Siatkówka to dziwny sport. W środę można w nim zagrać prawdziwą ‘bryndzę’ po której Redakcja nie szczędziła na sali uszczypliwości w kierunku ‘Spontanicznych’, by 24 godziny później zagrać tak, by to ‘Spontaniczni’ mogli skierować w stronę Redakcji soczyste: ‘no i co?’ Jeśli chodzi o rywali Spontana – Allsix by Decathlon to nie ukrywamy, że jest nam ich szkoda. W środowy wieczór trafili oni bowiem na Spontana w formie. Na Spontana, z którym miałyby problemy drużyny z czołówki ligi. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia ‘Nuggetsów’ 8-3. Aktywny od początku był nowy nabytek drużyny – Dawid Gadula, z którego zatrzymaniem poważne problemy mieli gracze z ulicy Kartuskiej. Wypracowana na początku seta przewaga nie nasyciła graczy Piotra Raczyńskiego. Ci parli dalej, mocniej, szybciej. Po necie krąży mem z Simpsonów, w którym na obrazku jedna z postaci krzyczy ‘Stop! he’s already dead!’ Cóż, Spontan się nie zatrzymał, w efekcie czego ograł rywala do 9. Lepiej gracze z ulicy Kartuskiej prezentowali się w kolejnych odsłonach. W drugim secie nadal to ‘Spontaniczni’ dyktowali warunki. Decathlon zdobył w tej partii trzynaście oczek, ale powiedzmy sobie wprost. Nie miał szans na wygranie tej partii. Najlepiej gracze z ulicy Kartuskiej zaprezentowali się w ostatnim secie. W pewnym momencie, po ataku Szymona Piaskowskiego prowadzili oni 14-13. Mimo wyrównanej partii, końcówka seta należała do faworytów spotkania – Team Spontan, którzy wygrali seta do 17, a całe spotkanie 3-0.
Szach-Mat – Speednet 1-2 (15-21; 17-21; 23-21)
W zapowiedzi przedmeczowej, Redakcja oraz Eksperci – Agnieszka Pasternak oraz Maciej Kot wskazywali, że w naszych oczach to ‘Szachiści’ będą faworytem spotkania. Nie wiemy, jakie pobudki mieli eksperci, natomiast my jako Redakcja wysnuliśmy wniosek na podstawie wyników osiąganych przez Szach-Mat oraz Speednet w rywalizacji z tymi samymi drużynami. Ponadto, odnosiliśmy w ostatnim czasie wrażenie, że Speednet nie grał aż tak dobrej siatkówki, jaką zapamiętaliśmy z końcówki poprzedniego sezonu. W ich szeregach, w ostatnim czasie mieliśmy sporo rotacji oraz absencji, przez co wydawało nam się, że to równo grający Szach-Mat wygra starcie. Cóż, powszechnie wiadome jest to, że Redakcja nie ma monopolu na wiedzę. Mecz i to w naprawdę niezłym stylu wygrali gracze Marka Ogonowskiego potwierdzając, że mocarne plany nie są zwykłymi mrzonkami. Co ciekawe, po spotkaniu w ligowej tabeli mamy sytuację, w której aż cztery drużyny mają po dziesięć oczek. Oznacza to mniej więcej tyle, że dalsza część sezonu zapowiada się pasjonująco. Wracając do meczu, pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia Speednetu (7-3). W dalszej części partii, Szach-Mat nie był w stanie znaleźć sposobu na to, aby dogonić rywala. Po ataku Krzysztofa Mejera na tablicy wyników pojawiło się 17-11 dla Speednetu i emocje, przynajmniej do końca tego seta były zakończone. Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli ‘Programiści’ (9-7). Po zmianie Dawida Kołodzieja za Filipa Wysockiego drużyna Szach-Mat przez dłuższą chwilę miała problem z ustawieniem, do tego stopnia, że musiał pomóc im sędzia. Nie wiemy, czy sytuacja ta miała jakikolwiek wpływ na koncentrację graczy w czarnych koszulkach, ale po chwili przewaga ta powiększyła się do stanu 11-7. Na szczęście dla Szach-Matu, gracze w czarnych koszulkach dość szybko się odkręcili i doprowadzili do wyrównania 12-12. Druga część seta należała jednak do zawodników w różowych koszulkach, którzy wygrali seta do 17. Bardzo często w SL3 bywa tak, że drużyna, która wygrywa dwa pierwsze sety, ma olbrzymi problem z postawieniem kropki nad ‘i’, w efekcie czego przegrywa ostatnią partię. Nie inaczej było w czwartkowy wieczór. W trzecim secie Szach-Mat zagrał najlepszą partię, co przy nieco gorszej dyspozycji Speednetu pozwoliło im na wyrównaną rywalizację. W końcówce, więcej zimnej krwi zachowali gracze w czarnych koszulkach i to oni sięgnęli po ostatni punkt. Podsumowując wynik 2-1 był tym, po którym obie drużyny nie były zachwycone. Z drugiej strony, nie ma też większych powodów do narzekań.
Craftvena – ACTIVNI Gdańsk 1-2 (21-11; 10-21; 9-21)
Mimo, iż w meczowej zapowiedzi wskazywaliśmy na to, że ACTIVNI borykają się w ostatnim czasie z problemami kadrowymi to w życiu nie pomyśleliśmy, że pierwszy set może wyglądać jak wyglądał. Zanim przejdziemy do tradycyjnego ‘grillowanka’ wspomnimy, że gdyby problemów było mało, dwie godziny przed rozpoczęciem meczu, o tym że go nie będzie poinformował drużynę Mateusz Nowik. Przechodząc do meczu zaczniemy od tego, że jego początek ułożył się dla ACTIVNYCH fatalnie (4-1 oraz 9-5). Po ich grze było widać, że wróciły demony przyszłości. Mecze, po których jak kiedyś napisaliśmy poważnie, rozważaliśmy włożenie sobie w oczodoły miksera. Niby szkoda oczu, ale jeszcze większą szkodą było pamiętać to, co się zobaczyło do końca życia. Nie jest tak, że na siłę się ACTIVNYCH czepiamy. Gracze tej drużyny po spotkaniach prowadzą statystyki, w których wyliczają skuteczność ataku, przyjęcia czy błędy własne. Abyście nie tracili czasu na przyszłość po prostu zapytajcie. O liczbie błędów ACTIVNYCH w pierwszym secie odpowiedzielibyśmy – od zaj*bania. Nie jest tak, że Craftvena wygrała seta dlatego, że ich rywale dali im prezent. ‘Rzemieślnicy’ byli zdecydowanie lepsi. Nie popełniali błędów własnych, sami zdobywali punkty i finalnie wygrali seta do 11, czym sprawili ogromną niespodziankę. ACTIVNI nawiązali do swojej nazwy dopiero w drugim i trzecim secie. Wreszcie zagrali w nich tak, jak powinien zagrać faworyt do miejsca na podium. Finalnie ograli podmęczonego rywala do 10 oraz 9.