Co za emocje, co za sezon, co za finisz. O panie, co tu się wczoraj wydarzyło. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych, BL Volley przystępował do spotkania z Team Spontan mając wiedzę, że punkty w poniedziałkowy wieczór zdobywały: Port Gdańsk, Kraken Team czy Wolves Volley. Prawdę mówiąc – wszystkie wyniki układały się dla drużyny Wojciecha Strychalskiego koszmarnie. Oznaczały one, że aby uniknąć bezpośredniego spadku do czwartej ligi – ‘Tygrysy’ muszą ograć faworyzowanego rywala. Grając pod presją – zaczęli koszmarnie. Na półmetku seta to Team Spontan zdawał się być bliższy tryumfu (10-6). Z czasem dobrze naoliwiona maszyna zaczęła się jednak psuć. Już po chwili po atakach Wojciecha Kiełba, gracze BL Volley zdołali doprowadzić do wyrównania po 13. Dalsza część seta to błędy Spontana, które nie pozwalały im na wygraną pierwszego seta. Ostatecznie BL wygrał tę partię do 17. Była to jednak połowa drogi do sukcesu. Środkowa partia rozpoczęła się jednak w kapitalny sposób. Nim się obejrzeliśmy – gracze BL wysunęli się na prowadzenie 5-1. W dalszej części seta utrzymywali wypracowaną na początku partii przewagę i finalnie, po dwóch atakach Damiana Chojnackiego w końcówce – cieszyli się z wygranej do 16. W trzecim secie gracze BL uruchomili w głowach kalkulatory. Sytuacja była bowiem na żyletki i aż cztery drużyny miały wówczas po…14 punktów. To oznaczało, że jeśli BL przegra, będzie się liczył stosunek małych punktów. Jako, że set zakończył się zwycięstwem Spontana do 19, to oznaczało to, że BL zapewnił sobie bezpośrednie utrzymanie…dwoma małymi punktami! Niebywałe.
Dzień: 2025-05-26
Challengers – Flota Active Team
‘Lepiej dwóch rannych niż jeden zabity’? Dużo na to wskazuje. Podział punktów sprawia, że Challengersi oraz Flota uciekają ze strefy spadkowej oraz barażowej. Ci pierwsi – już na pewno. Potencjalny problem może mieć jeszcze Flota Active Team, ale żeby tak się stało, to Staltest Pomorze w dwóch ostatnich meczach musiałby zgarnąć co najmniej pięć oczek. Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Cóż – przekonamy się w przeciągu 36 najbliższych godzin. Póki co Flota cieszy się, że nie skończyło się na miejscu bezpośredniego spadku. W bardzo ważnym meczu pokonali oni Challengersów w stosunku 2-1 i trzeba przyznać, że było to zwycięstwo przekonujące. Po kilku błędach zespołu Wojciecha Lewińskiego, Flota objęła prowadzenie 15-10 i w dalszej części nie mieli problemu z pewną wygrana do 14. Środkowa odsłona zapowiadała nam nieco większe emocje. Na półmetku seta mieliśmy bowiem remis po 11. Po kilku punktach Mikołaja Filanowskiego oraz Marka Józefowskiego, Flota zdołała odskoczyć rywalom na cztery oczka (16-12) i po chwili cieszyć się z kluczowej do utrzymania, wygranej (21-15). Ostatni set rywalizacji to zmiana obrazu gry. Choć set rozpoczął się od tradycyjnej już walki ‘łeb w łeb’ (11-11), to druga część partii należała do Challengersów, którzy wygrali do 15 i przypieczętowali utrzymanie w lidze.
CTO Volley – Merkury
Po spotkaniu CTO z BEemką stało się jasne, że o tytule mistrzowskim w trzynastym sezonie Inter Marine SL3, zadecyduje ostatni – bezpośredni mecz pomiędzy drużynami. Początek rywalizacji na szczycie pierwszej ligi rozpoczął się od wyrównanej walki ‘łeb w łeb’, po której mieliśmy remis 9-9. Po chwili świetną zagrywką popisał się rozgrywający CTO – Bartosz Sobstyl. Po dwóch asach serwisowych oraz błędach Merkurego, ‘Pomarańczowi’ wysunęli się na prowadzenie 13-9. Choć w dalszej części Merkury zniwelował straty do jednego oczka (16-15), to ostatnie słowo należało do CTO (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla pięciokrotnych Mistrzów Inter Marine SL3. Po chwili od rozpoczęcia seta objęli oni prowadzenie 7-2. Już po chwili ich sytuacja się jednak pogorszyła. CTO nabrało wiatr w żagle, a jakby tego było mało…Redakcja im w tym pomogła. Po przeanalizowaniu materiału video z meczu widać, że protokolant w zamieszaniu przyznał CTO o jeden punkt więcej i z tego miejsca chcielibyśmy Merkurego przeprosić. To my jako liga byliśmy zdecydowanie najsłabszym ogniwem poniedziałkowego spotkania. Nie dojechaliśmy do tego poziomu, który zaprezentowały na parkiecie dwie drużyny. Oczywiście nie wiadomo jak potoczyłaby się dalsza część meczu, gdyby nie wspomniana decyzja. Faktem jest jednak to, że CTO z minuty na minutę prezentowało się coraz lepiej i to oni wygrali środkową partię do 18. Wygrana w drugim secie była tożsama z drugim w historii tytułem mistrzowskim ‘Pomarańczowych’ – gratulacje! Trzecia odsłona nie miała już w zasadzie znaczenia dla układu tabeli. Mimo to obu drużynom zależało na korzystnym wyniku i to Merkury wygrał tę partię do 22.
Port Gdańsk – Kraken Team
Po wygranej z faworyzowaną drużyną Wolves Volley – przed ‘Portowcami’ było kolejne trudne wyzwanie. Tym razem ich rywalem była ekipa Kraken Team, która utrzymanie w trzeciej lidze zapewniła sobie już przed tygodniem. Początek rywalizacji udowodnił, że nie było to bynajmniej dziełem przypadku. Po świetnej zagrywce Przemysława Motyki, Kraken objął prowadzenie 14-8 i w dalszej części nie miał problemów z ‘dowiezieniem wyniku’ (21-15). Druga odsłona rywalizacji, przynajmniej do pewnego momentu – wyglądała identycznie. To Kraken prowadził grę, a ich wygrana nie wydawała się zagrożona. Na półmetku prowadzili bowiem 10-5. Pod koniec 18-12. Wydaje się to bezpieczną przewagą prawda? W Inter Marine SL3 takich nie ma, o czym przekonali się po chwili gracze Roberta Skwiercza. Po bardzo dobrej grze w obronie i kilku skutecznych kontrach, Port zdobył…osiem punktów z rzędu, wysuwając się na prowadzenie 20-18. Choć Kraken zdołał zrobić przejście (20-19), to ostatnie słowo należało już do ‘Portowców’ (21-19). Decydujący o zwycięstwie, a co za tym idzie utrzymaniu dla Portu set, rozpoczął się od wyrównanej gry, po której mieliśmy remis 8-8. Jako pierwsi na prowadzenie wysunęli się gracze ‘z doków’, którzy po atakach Wojciecha Hołowienko, prowadzili 13-10. Choć w dalszej części Kraken zdołał doprowadzić do wyrównania po 18, to ostatnie słowo należało do Portu, który zagra w czwartek w meczu barażowym!
Siatkersi – SiiPower
‘Booo, tak smakuje życie, na chwile być na (niemal) szczycie’. Przytoczone słowa piosenki Enej są tu jak najbardziej wskazane. Siatkersi po wygranej za komplet punktów wskoczyli na drugie miejsce w ligowej tabeli. Niestety dla nich – prawda jest taka, że za chwilę z tego miejsca spadną. Wszystko za sprawą faktu, że swoje mecze rozegrają jeszcze MysterElektroRockets, Craftvena, Tiger Team oraz Sharks. Co innego, gdyby Siatkersi wygrali swoje wcześniejsze spotkanie z TKKF Orlen. Wówczas dziś mogliby świętować medale. Czasu się jednak nie cofnie, a Siatkersi meczem z SiiPower chcieli zakończyć bardzo udany sezon Wiosna’25. Już na początku spotkania faworyzowana ekipa prezentowała zdecydowanie wyższą kulturę gry. Po serii błędów ‘Niebieskich’, wysunęli się oni na prowadzenie 14-8 i nie mieli problemów z tym by wygrać premierową odsłonę do 12. Środkowa partia to jeszcze większa dysproporcja, w której Siatkersi rozpoczęli seta od prowadzenia…14-4. Wyraźna przewaga i ranga meczu sprawiła, że faworyzowany zespół pozwolił sobie na nieco nonszalancji i rotacji składem czy pozycjami. To nie sprawiło bynajmniej, że napotkali oni na swojej drodze jakieś problemy. Ostatecznie druga partia zakończyła się tryumfem Siatkersów do 12. Ostatni set rywalizacji to bardzo podobny obraz gry. Już na początku faworyt zbudował sobie przewagę i bez większych problemów wygrał tę partię do 14. Choć była to cenna lekcja dla SiiPower, to mecz sezonu dopiero przed nimi. Już dziś zmierzą się bowiem z Hapag-Lloyd!
CTO Volley – BEemka Volley
W zapowiedziach przedmeczowych podkreślaliśmy, że dla CTO Volley najważniejszy dzień meczowy od bardzo długiego czasu. Obojętnie jakim wynikiem nie zakończyłoby się ich starcie z BEemką – o mistrzostwie zadecydować miał dopiero ostatni mecz – z Merkurym. Oczywiście przy potencjalnej wygranej z BEemką, do mistrzostwa wystarczała im wygrana z Merkurym i to nie za komplet punktów. Już na początku rywalizacji CTO zdołało przejąć inicjatywę i po punktach Igora Ciemachowskiego czy Arkadiusza Kowalczyka, objęli prowadzenie 13-8. Dalsza część seta to spokojna gra i wygrana ‘Pomarańczowych’ do 13. Do pewnego momentu drugiego seta – panowała piknikowa atmosfera. Nie odnosiliśmy wrażenia, że BEemka się przesadnie spina. W pewnym momencie gracze CTO podkurzyli jednak rywali tym, że jeden z ich zawodników zagrał piłkę dołem. To sprawiło, że BEemka zmieniła nastawienie o 180 stopni. Choć zespół Daniela Podgórskiego przegrał pierwszą partię do 16, to w ostatnim secie – wyglądali już tak, jakby to oni walczyli o mistrza. Choć w drugiej części seta gracze CTO prowadzili już 15-10, to BEemka sobie znanym sposobem odrobiła straty, a następnie sama wysunęła się na prowadzenie i wygrała do 19. Cała sytuacja nie zmieniła jednak położenia CTO, którzy i tak musieli wygrać w meczu sezonu, do którego doszło już po kilkudziesięciu minutach.
Czerepachy Volley – MPS Volley
O godzinie 19:00 doszło do spotkania Czerepachów z MPS-em Volley. Nie było to bynajmniej jedyne starcie, które rozgrywały tego dnia ‘Żółwie’. Pomiędzy nimi a Tufi Team toczył się bowiem korespondencyjny pojedynek o fotel lidera drugiej klasy rozgrywkowej i najprawdopodobniej tytułu mistrzowskiego w trzeciej lidze. W wielkim skrócie – pomiędzy drużynami zachowany został status quo. Zarówno Tufi Team, jak i Czerepachy Volley wygrały bowiem swoje spotkania za komplet punktów. To oznacza, że o tytule mistrzowskim zadecyduje starcie Tufi Team z Old Boys. Wracając jednak do meczu Czerepachów, to pomimo, że rywalizowali z drużyną z wyższego miejsca w tabeli niż Tufi – to zdaje się, że mieli łatwiejsze zadanie. Tak jak informowaliśmy w zapowiedziach, MPS Volley w końcówce sezonu nie imponował przesadnie zaangażowaniem i prawdę mówiąc – potwierdził to w ostatnim meczu sezonu, na którym pojawił się w sześciu graczy. Dodatkowo grał na dwóch rozgrywających, a przeciwko takiemu rywalowi – pewne rzeczy nie przejdą. Pierwszy set zgodnie z oczekiwaniami – do 11. W środkowej odsłonie Czerepachy również nie miały problemu z tym by udowodnić wyższość, aczkolwiek w końcówce seta ‘Żółwie’ nieco zwolniły, wygrywając do ‘zaledwie’ 16. Ostatni set rywalizacji to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu, w którym MPS…niemal rozdał karty odnośnie mistrzostwa. Oczywiście nie w taki sposób jaki by chciał, ale zawsze coś. Po ataku Michała Narkowicza w końcówce, MPS tracił do swoich rywali zaledwie jeden punkt (18-17). Ostatnie słowo należało jednak do ‘Żółwi’. O tym czy zdobędą oni złoto, przekonam się już jutro!
Tufi Team – Hydra Volleyball Team
Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach – Hydra Volleyball Team nie mogła liczyć na litość ze strony Tufi Team. Wszystko za sprawą tego, że gracze Mateusza Woźniaka znajdują się na najlepszej drodze do tytułu mistrzowskiego w drugiej klasie rozgrywkowej. Szczęście jednych, oznacza zazwyczaj kłopoty drugich i tak właśnie było w poniedziałkowy wieczór. Początek spotkania to dość wyrównany obraz gry. Mniej więcej w połowie seta Tufi Team po punktach Piotra Watusa oraz Łukasza Arciszewskiego, zdołało wysunąć się na prowadzenie 13-9. Choć z czasem Hydra zniwelowała straty do jednego oczka (19-18), to ostatnie słowo należało już do nowego lidera drugiej ligi (21-18). Środkowa odsłona wyglądała bardzo podobnie. Do stanu 11-11 nie wiedzieliśmy, która ze stron zdoła przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Po chwili dobrze w bloku zaprezentowali się ‘Tuffiki’ i pozwoliło im to na odskoczenie na cztery oczka (15-11). Dalsza część seta to przewaga faworyzowanej drużyny, która wygrała tę partię do 17. Ostatni set to kontynuacja koszmaru Hydry, która nie była w stanie przeciwstawić się świeżo upieczonemu pierwszoligowcowi. Ostatecznie Tufi wygrało tę partię do 18 i w najbliższym czasie powalczy o mistrzostwo drugiej ligi. Hydra z kolei plasuje się aktualnie na miejscu barażowym, ale za chwilę może bezpośrednio spaść. Stanie się tak, gdy Staltest zdobędzie cztery punkty w rywalizacji ze Speednetem 2 oraz Krakenem. W naszym odczuciu jest to jak najbardziej możliwe i realne. To z kolei szok i czarny poniedziałek w historii Hydry.
Port Gdańsk – Wolves Volley
Poniedziałkowy wieczór był dla ‘Portowców’ absolutnie kluczowy w kontekście przyszłości całego projektu. Jeśli zamiast czterech punktów zdobyliby trzy, to w kolejnej edycji musieliby grać w czwartej klasie rozgrywkowej. Mimo że był to kluczowy dzień w kontekście utrzymania – w ekipie ‘z doków’ zauważalne były problemy kadrowe. Mimo tych przeciwności losu – to oni rozpoczęli lepiej. Po kilku atakach Wiktora Pawlaka, ‘Portowcy’ wysunęli się na prowadzenie 9-6. Mimo to – ‘Wataha’ po chwili zdołała odrobić straty i po dobrym fragmencie wyjść na prowadzenie 14-12. Gdy wydawało się, że przejęli oni kontrolę nad grą – obudzili się ‘Portowcy’, którzy po bardzo dobrej końcówce seta, wygrali tę partię do 16. Środkowa odsłona była w ich wykonaniu jeszcze lepsza. Tuż po półmetku seta, zespół w granatowych strojach objął prowadzenie 14-10 i od tego czasu – nie dał rywalom dojść do głosu. Po kilku skutecznych atakach Tomasza Bobcowa było 18-11 i Port – mógł cieszyć się z drugiego punktu w meczu. Wynik dwóch pierwszych setów sprawił, że w obozie ‘Wilków’ zrobiło się bardzo gorąco. Gdyby bowiem przegrali w trzecim secie – spadliby z ligi. Zespół w czarnych strojach wiedział, że aby osiągnąć inny wynik musi coś w swojej grze odmienić. Padło na zamianę zawodników pozycjami i to przyniosło oczekiwany skutek. W trzecim secie rywalizacji Wolves Volley prezentowali się już zdecydowanie lepiej i wygrali tę odsłonę do 14, co zapewniło im utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej – brawo!