Dzień: 2025-05-13

MiszMasz – Team Spontan

Po bardzo dużym rozczarowaniu, którym bez wątpienia była porażka MiszMaszu z Portem Gdańsk, team Jakuba Waszkiewicza przystępował do drugiego spotkania we wtorkowy wieczór. Tym razem ich rywalem była ekipa Team Spontan, która co wskazuje tabela – jest od ‘Portowców’ wyraźnie mocniejsza. Fiasko po pierwszym meczu sprawiło, że gracze MiszMaszu snuli się w pierwszym secie po parkiecie, a ich rywal wyglądał jak pluton egzekucyjny. Efekt? Miażdżąca przewaga drużyny w pomarańczowych strojach, udokumentowana ich zwycięstwem do 7. Zdecydowanie lepiej MiszMasz zaprezentował się w środkowej odsłonie, w której wykorzystali fakt, że ich rywal grał na absolutnym luzie i przesadnie nie spiął się o wynik. W połowie seta po bloku Michała Wicika, underdog spotkania wysunął się na prowadzenie 10-8. Już po chwili Spontan zdołał doprowadzić do wyrównania po 10 i walkę punkt za punkt oglądaliśmy aż do stanu po 18. Końcówka seta to zdecydowanie więcej zimnej krwi po pomarańczowej stronie siatki i po punktach Igora Kazello, Adriana Majkowskiego czy Mariusza Krynickiego, Spontan zapewnił sobie drugi punkt w meczu. Trzecia odsłona to partia, w której niemal przez cały czas przewagę mieli gracze MiszMaszu. W końcówce seta prowadzili już nawet 20-17, ale ich rywal zdołał wrócić do gry. Po emocjonującej końcówce MiszMasz zdołał jednak wyszarpać rywalom zwycięstwo z rąk i zdobył bardzo ważny punkt w kontekście utrzymania. W ostatnim meczu – o ligowe ‘być, albo nie być’, MiszMasz zmierzy się z ADS Volley.

BES Boys BLUM – Kraken

Sporo w obecnej kampanii było krytyki zespołu BES Boys BLUM. A to, że przegrywają, a to, że zdobywają mało punktów, a to że nie ten styl, a to że pozycja w tabeli nieciekawa. Faktem natomiast jest, że w dziewięciu ostatnich spotkaniach team Daniela Bąby wygrał aż sześciokrotnie, a to już wynik całkiem zacny. We wtorkowy wieczór okazali się oni lepsi od Krakena, który po porażce – znajduje się już w wybitnie nieciekawym położeniu. Aktualnie do miejsca barażowego team Jurija Charczuka traci już cztery punkty. Wracając jednak do wtorkowego spotkania – zaczęło się ono od zdecydowanej przewagi drużyny w szarych trykotach. Po problemach w przyjęciu u Krakena – BBB objął prowadzenie 11-7. W dalszej części było jeszcze gorzej i po asach serwisowych Daniela Bąby – BBB prowadzili już 16-9, a następnie nie mieli problemów z tym by zgarnąć pierwszy punkt (21-12). Zdecydowanie lepiej Kraken zaprezentował się w środkowej odsłonie. Po kilku atakach Volodymyra Krolenko, Kraken wysunął się na prowadzenie 14-8, które z czasem ewoluowało do stanu 19-14. Wydaje się wam, że nie da się tego wypuścić? Nie w przypadku Krakena. Kilka kiwek, wpadanie w siatkę czy wreszcie punkty Alexa Siwika sprawiły, że BBB zrobili come-back i finalnie wygrali partię do 19. To, co udało im się w środkowej odsłonie – nie dało rady ‘odtworzyć’ w finałowej partii. W niej jak już Kraken wysunął się na przewagę, to nie odpuścił aż do samego końca. Ostatecznie finałowa partia zakończyła się wynikiem 21-17 dla ostatniej drużyny w drugoligowej stawce.

Merkury – BEemka Volley

Choć sprawa nie jest jeszcze przesądzona, to w naszym odczuciu – to koniec marzeń BEemki Volley o medalach w sezonie Wiosna’25. Dotkliwa porażka w poniedziałek, poprawiona szczęśliwym dla rywali podziałem punktów sprawia, że na jeden mecz przed końcem zmagań – BEemka traci do podium dwa oczka. Warto zauważyć przy tym, że każda z drużyn mająca więcej punktów – rozegrała przy okazji mniej spotkań, a to sprawia, że BEemka ma już tylko matematyczną szansę. Jeśli chodzi o ich wtorkowych rywali, to sami zastanawiamy się jaka ‘aura’ panuje wokół drużyny Merkurego. Dwa spotkania w grupie mistrzowskiej zakończyły się dwoma zwycięstwami drużyny w granatowych strojach. Tak jak jednak wspomnieliśmy – czy strata dwóch punktów nie będzie niosła za sobą przykrych konsekwencji? Dużo w tej kwestii wyjaśni się jutro wieczorem, gdzie dwa spotkania rozegra CTO Volley. A sam wtorkowy mecz? Rozpoczął się lepiej dla BEemki Volley i zaczęliśmy się wówczas zastanawiać czy nie będzie powtórki z meczu w rundzie zasadniczej, w którym tryumfowali gracze Daniela Podgórskiego. Finalnie BEemka wygrała pierwszą odsłonę do 18. W drugim secie mieliśmy zwrot akcji, w którym Merkury już na samym początku seta zbudował sobie przewagę i nie wypuścił jej do końca, wygrywając finalnie do 15. Ostatni set rywalizacji rozpoczął się od bardzo mocnego grania pięciokrotnych Mistrzów, po którym objęli oni prowadzenie 10-4. Z czasem BEemka Volley zaczęła gonić swoich rywali, ale finalnie – z drugiego punktu cieszyli się gracze Piotra Peplińskiego!

MiszMasz – Port Gdańsk

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że przed MiszMaszem absolutny ‘dzień próby’. Team Jakuba Waszkiewicza miał bowiem do rozegrania dwa spotkania, które w dużej mierze miały decydować o ich utrzymaniu w trzeciej lidze. W swoim pierwszym spotkaniu o klasyczne ‘sześć punktów’ MiszMasz zmierzył się z Portem Gdańsk. Po tym jak prezentowały się w ostatnim czasie obie drużyny uznaliśmy, że to ex-drugoligowcy będą faworytem wtorkowego spotkania. Już początek spotkania pokazał, że będzie o to jednak bardzo trudno. Tak się bowiem składa, że to team ‘z doków’ zaczął lepiej spotkanie i po atakach Macieja Gałdy oraz Andreya Oknova, objął prowadzenie 7-4. Choć z czasem było już 16-10 dla Portu, po chwili prawdziwe show na zagrywce dał Michał Faron, po której MiszMasz zbliżył się do rywala na jeden punkt (16-15). Niestety dla nich – było to wszystko na co było ich stać w pierwszym secie (21-16). Środkowa odsłona rozpoczęła się w podobny sposób jak premierowa partia. Tu też lepiej zaczęła drużyna ‘z doków’, która na półmetku seta prowadziła 10-8. Choć po ataku Wiktora Pawlaka było już 19-16 dla Portu, po chwili z kapitalnej strony pokazał się Rafał Wróblewski, po którego czterech punktach MiszMasz zapewnił sobie wyrównanie w setach. Ostatni set – decydujący być może o utrzymaniu którejś z ekip, to bardzo duże emocje od pierwszej do ostatniej piłki w meczu. Walka ‘łeb w łeb’ zaprowadziła nas do walki na przewagi, w której po punktach Macieja Gałdy oraz Damiana Pawlika, Port zapewnił sobie bardzo ważną wygraną (24-22).

Inter Marine Masters – Flota Active Team

Nie ukrywamy, że jeszcze kilka tygodni temu takie zestawienie drużyn sprawiało, że wytypowanie faworyta meczu byłoby dla nas zadaniem porównywalnie trudnym jak przełączenie kanału w tv. Stawialibyśmy rzecz jasna na Flotę Active Team, bo wówczas wydawało nam się, że jest to drużyna, która w ostatecznym rozrachunku uplasuje się w czołówce ligowej tabeli. Ostatnio doszło jednak do sytuacji, w której jedni zaczęli grać jak z nut, a drudzy – przegrywać wszystko za co na drużynę wylała się mocna krytyka. Po ‘wietrze zmian’ faworytem wtorkowego spotkania była dla nas ekipa Inter Marine Masters, która rozpoczęła seta od…prowadzenia rywali 8-0! Niewiarygodne. Odrzuceni od siatki gracze w białych strojach byli do bólu przewidywalni, a wszystkie próby ataków kończyły się skutecznymi kontrami przeciwników. Tak olbrzymiej przewagi Flota nie mogła wypuścić i w drugiej części seta potwierdziła swoją dominację, wygrywając finalnie do 8. O tym jak słaby był to set niech świadczy fakt, że ‘Mastersi’ w rozgrywkach Inter Marine SL3, nie przegrali…jeszcze nigdy! W drugim secie rywalizacji gracze w białych strojach zaprezentowali się już znacznie lepiej. Nie oznacza to bynajmniej, że wygrana Floty była w tej partii zagrożona. Co to, to nie. Choć zespół ‘Mastersów’ do połowy seta nawet prowadził 10-8, to druga część rywalizacji należała już bezsprzecznie do ex-pierwszoligowca, który po atakach Macieja Majewskiego doprowadził do wyrównania po 12, a następnie – przechylił szale zwycięstwa na swoją stronę (21-17). Trzecia odsłona rozpoczęła się idealnie dla Floty, która błyskawicznie zbudowała sobie kilkupunktową przewagę (10-5) i spokojnie dojechała do mety, wygrywając finalnie do 17.

Chilli Amigos – VB Sulmin

Odległość dzielącą Ergo Arenę od Sulmina gracze VB pokonywali z niekończącą się myślą: ‘jeśli nie teraz to kiedy’? Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach – po raz ostatni spotkanie w Inter Marine SL3, team Kacpra Wiczkowskiego wygrał ponad miesiąc temu. Od tamtego czasu było już zdecydowanie gorzej, a mecz z niżej notowaną drużyną w ligowej tabeli – miał być kresem nieciekawej serii. Już na początku spotkania gracze w czarnych strojach wzięli się ostro do pracy i po skutecznym ataku Michała Tredera, objęli prowadzenie 10-4. Bardzo dobra gra w obronie i wysoka skuteczność zespołu w czarnych strojach nie pozwalała ‘Amigos’ na odwrócenie losów pierwszego seta, który zakończył się zwycięstwem faworyta do 14. Im dłużej trwał mecz – tym lepiej radzili sobie gracze w czerwonych strojach. Nie żeby zaraz byli oni w stanie zagrozić swoim rywalom. Na półmetku środkowego seta Chilli nie ustępowało rywalom i na tablicy wyników mieliśmy remis po 13. Już po chwili po bloku oraz asie serwisowym duetu Rafał Szopieraj – Radosław Skorupa, VB Sulmin wysunął się na prowadzenie 19-15 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-16). Ostatnia odsłona to kontynuacja dominacji drużyny występującej ‘w delegacji’ – a przynajmniej przez jakiś czas. W połowie finałowej partii było bowiem 10-5 dla VB Sulmin. Choć w końcówce ‘Czarni’ prowadzili już 18-12, to nie potrafili wykończyć chwiejącego się na nogach rywala. Zamiast tego pozwolili im urosnąć i doprowadzić do wyrównania po 19. Choć w końcówce było już naprawdę gorąco – dwa decydujące punkty zasiliły konta VB Sulmin.