Liga: Trzecia Liga - Jesień 2024

Team Spontan – Kraken

Nawet najbardziej szalone scenariusze się czasami materializują. Tak było w trzech ostatnich spotkaniach Krakena. Jeszcze niedawno pisaliśmy, że do bezpośredniego awansu ‘Bestia’ potrzebuje ośmiu oczek. Uznaliśmy, że będzie to plan science-fiction, bo ich rywalami były Wolves Volley, Inter Marine Masters oraz Team Spontan. Dwie z trzech wymienionych drużyn to uznane trzecioligowe marki, które mają z pewnością ambicję by grać wyżej. Do czwartkowego meczu ze Spontanem, Kraken przystępował po zrealizowaniu 66% powierzonego zadania. Wygrali bowiem z Wolves Volley oraz Inter Marine Masters. Aby jednak awansować, ze Spontanem musieli sięgnąć po trzy oczka i my jako Redakcja w taki scenariusz nie uwierzyliśmy. Pierwsza odsłona to jednak dość gładka wygrana Krakena, który nie miał problemów z kończeniem akcji i w połowie seta prowadził sześcioma oczkami (10-4). Taka przewaga wystarczyła by w dalszej części trzymać rywala na bezpieczny dystans (21-15). Środkowa odsłona zapowiadała się naprawdę nieźle. W pewnym momencie Kraken prowadził bowiem jednym oczkiem (14-13). W kilku kolejnych akcjach potencjalna wygrana Spontana zaczęła im się wymykać z rąk. Kilka zepsutych piłek i ‘Bestia’ objęła prowadzenie 17-13, by po chwili cieszyć się z wygranej seta do 18. Tak jak wspomnieliśmy jednak na początku, team zza naszej wschodniej granicy potrzebował jednak trzech oczek. Tę presję było ewidentnie czuć. W połowie seta to Team Spontan prowadził 9-8. Choć w pewnym momencie było naprawdę gorąco, Kraken zdołał w dalszej części seta przełamać przeciwnika i wysunąć się na prowadzenie 18-15, którego już nie wypuścili (21-18). Po meczu Kraken mógł rozpocząć świętowanie. Stało się bowiem jasne, że awansowali oni do drugiej ligi. Brawo!

Inter Marine Masters – ACTIVNI Gdańsk

W ostatnim magazynie powiedzieliśmy, że jeśli ACTIVNI wygrają z Inter Marine Masters to nie dość, że przekażemy 1000 zł na cel charytatywny, to na dodatek Pani Agnieszka wymyśli nam totalnie głupie zadanie, w którym się skompromitujemy. Cóż. Moglibyśmy się w takich przypadkach zakładać i 1000 razy. Ryzyko przecież żadne. W naszym odczuciu nie było takiej mocy, która mogłaby sprawić, że ACTIVNI wygraliby w czwartkowy wieczór z ‘Mastersami’ i pozbawili ich tych samym podium rozgrywek. Spotkanie rozpoczęło się, cóż za zaskoczenie – od prowadzenia graczy w białych koszulkach. Po punkcie zdobytym dyszlem (a na dodatek tyłem do siatki) przez Andrzeja Masiaka, faworyzowana ekipa wysunęła się na prowadzenie 10-4. W dalszej części ACTIVNI zniwelowali stratę do trzech oczek (16-13), ale to by było na tyle z pozytywów. Dalsza część seta to przewaga ‘Mastersów’ i ich pewna wygrana do 14. Środkowa odsłona rozpoczęła się od dość zabawnej sytuacji, w której najbardziej doświadczona ekipa w lidze miała ogromne problemy z tym by połapać się w ustawieniu, co sprawiło, że przez chwilę zrobiło się dość nerwowo. Sytuacja z początku seta nie rzutowała rzecz jasna na to, która z drużyn dominowała. Była nią oczywiście ekipa Inter Marine, która na półmetku seta prowadziła 11-6 i nie miała problemów z tym by ograć rywala do 12. W trzecim secie team walczący o podium rozgrywek nie spuszczał nogi z gazu. Wiedząc, że w ostatecznym rozrachunku będą liczyły się małe punkty, Inter Marine ciągle naciskało rywali. Mimo to, początek trzeciej odsłony to najlepszy fragment w wykonaniu ACTIVNYCH, którzy do stanu 7-7 prowadzili z rywalem wyrównaną grę. Druga część seta to jednak wyraźna przewaga drużyny Andrzeja Masiaka, która zakończyła ligowe zmagania na trzecim miejscu i już w środę rozegrają mecz barażowy o prawo gry w drugiej lidze. Brawo!

Osada Truso – Czerepachy Volley

Nie będziemy nikogo oszukiwać. Wydawało nam się, że sytuacja Osady Truso skomplikowała się do tego stopnia, że w sezonie Wiosna’24 będą musieli przekiblować w trzeciej lidze. Wydawało nam się bowiem bardzo mało prawdopodobne, że wygrają oni z Czerepachami Volley i przedłużą swoje szanse na awans. Stało się jednak inaczej – ‘Osadnicy’ stali się pierwszą drużyna w historii, która ograła zespół ‘Żółwi’ i dzięki temu wciąż są bardzo blisko podium rozgrywek i w konsekwencji potencjalnego awansu. Sam mecz? Stał na bardzo wysokim poziomie i gdyby ktoś nie znający realiów obejrzał mecz z boku uznałby, że jest to poziom co najmniej drugiej ligi. Mecz rozpoczął się lepiej dla drużyny z Elbląga, która po kilku atakach Kacpra Bielińskiego, objęła prowadzenie 9-6. Z czasem mecz się wyrównał i choć w końcówce to Czerepachy prowadziły (19-18), to po kilku udanych atakach Grzegorza Myślińskiego, Osada cieszyła się z pierwszego punktu w meczu (22-20). Środkowa odsłona to kontynuacja wysokiego poziomu spotkania. Na półmetku seta Czerepachy zbudowały sobie czteropunktową zaliczkę (13-9). Z czasem ich przewaga topniała i pod koniec seta Osada zdołała doprowadzić do wyrównania po 20. Końcowa faza seta to walka na przewagi zakończona happy-endem ‘Żółwi’. Finałowa partia rozpoczęła się doskonale dla graczy z Elbląga, którzy w połowie seta prowadzili już 10-5. Pod koniec seta i skutecznym bloku Jakuba Górki było już 17-12, a Osada była o włos od tryumfu. Choć po chwili Mistrz trzeciej ligi zniwelował nieco straty to ostatnie słowo należało do Osady, która wygrała do 18. Aktualnie team Kacpra Bielińskiego z niecierpliwością czeka na pozostałe rozstrzygnięcia w trzeciej lidze.

BL Volley – Czerepachy Volley

Po nieudanym spotkaniu z Maritexem, nie wierzyliśmy, że BL Volley jest w stanie nie tyle co zgarnąć punkt, ale nawet w to, że mogą się zaprezentować nieźle na tle Mistrza trzeciej ligi w sezonie Jesień’24. Już po kilku pierwszych wymianach widać było jednak, że zespół w biało-pomarańczowych barwach nie wystraszył się rywala (8-10). W połowie seta zaczęła zarysowywać się coraz większa przewaga ‘Żółwi’, którzy po ataku Kirila Bohdana, objęli prowadzenie 14-9. Mimo niekorzystnego wyniku ‘Tygrysy’ nie odpuszczały i pod koniec seta przewaga faworyzowanej drużyny wynosiła już tylko jeden punkt (19-18). Ostatnie słowo w secie należało jednak do drużyny w zielonych strojach, którzy po bloku powracającego do składu Kostiantyna Rudnytskyiego, wygrali partię do 18. Środkowa odsłona rozpoczęła się od tempa, w którym ‘Żółwie’ zamieniły się w zające. Chwilę po gwizdku sędzi prowadzącej zawody było bowiem 6-1 dla drużyny w zielonych strojach. BL Volley podobnie jak w pierwszej odsłonie nic sobie z tego nie robił i po dobrym fragmencie doprowadzili do wyrównania po 11. Dalsza część seta to obraz gry, w którym trudno było połapać się, która z drużyn wywalczyła właśnie tytuł mistrzowski. Ogromna w tym zasługa ekipy BL Volley, która pokazała, że ‘niemożliwe nie istnieje’ i w dalszej części wygrali seta do 19. Wow – brawo! W trzecim secie rywalizacji BL Volley nie był już w stanie rywalizować na podobnym poziomie, co w dwóch pierwszych odsłonach. Efekt tego był taki, że rozdrażnione ‘Żółwie’ wygrały partię do 8, a cały mecz 2-1.

Inter Marine Master – Kraken

Spotkanie pomiędzy ‘Mastersami’ a ‘Bestią’ było anonsowane jako hit wtorkowej serii gier. Nie ma się co przesadnie temu dziwić, bo kto wie czy wynik spotkania nie zadecyduje o ostatecznym kształcie podium trzeciej ligi. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem spotkania była ekipa Inter Marine Masters, która podchodziła do spotkania po kapitalnej serii ośmiu zwycięstw z rzędu. Już przed meczem ostrzegaliśmy ich jednak, że Kraken jest drużyną bardzo mocną, która wciąż ma drugoligowe aspiracje. Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu ekip, która zaprowadziła nas do stanu po 12. Wydawało się, że kluczowym momentem seta były dwa błędy po stronie ‘Bestii’. Po chwili asem serwisowym ‘poprawił’ Wiktor Chełmiński, po którym gracze w białych strojach prowadzili 17-14. Końcówka seta to jednak festiwal błędów w wykonaniu ‘Mastersów’, którzy do końca seta nie zdobyli ani jednego punktu przy aż siedmiu oczkach rywali (21-17). To co nie udało się drużynie Andrzeja Masiaka w pierwszym secie, zrobili w środkowej odsłonie. Precyzując – w połowie seta zdołali wyjść na prowadzenie 12-9. Po chwili gracze Krakena popełnili błąd ustawienia, po którym Inter Marine Masters prowadzili już 17-11 i po chwili mogli cieszyć się z wyrównania (21-16). Ostatnia odsłona to przespany początek graczy w białych strojach. Po kilku składnych akcjach teamu Jurija Charczuka, Kraken objął prowadzenie 8-2. Choć z czasem ‘Mastersi’ próbowali odrabiać straty to finalnie Kraken wygrał do 16 a cały mecz 2-1. Mimo że team zza wschodniej granicy wskoczył w tabeli nad Inter Marine to trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym Kraken ograłby Spontana za komplet punktów i drużyny zachowałyby status quo.

BL Volley – Maritex

Ligowe ostatki obu drużyn. Choć przed BL Volley jeszcze jedno spotkanie to wszystko wskazuje na to, że we wtorkowy wieczór ‘Tygrysy’ miały ostatnią szansę w obecnym sezonie na tryumf. Zespół w biało-pomarańczowych barwach rywalizował bowiem z Maritexem, któremu w obecnym sezonie nie wiodło się zbyt dobrze. Dziś zmierzą się z kolei z Czerepachami i cóż – nie dajemy im większych szans na tryumf. Pierwszy set wtorkowej rywalizacji to szarpana gra. Początek był lepszy w wykonaniu Maritexu, który po dobrych zagrywkach wysunął się na prowadzenie 8-6. Po chwili BL Volley odzyskali kontrolę i po atakach Damiana Chojnackiego oraz Wojciecha Kiełba, objęli prowadzenie 13-10. Druga część seta to przewaga Maritexu, którzy po atakach Rafała Siduna zapewnili sobie pierwszy punkt w meczu (21-18). Środkowa odsłona to wyrównana gra obu drużyn do stanu 11-10 dla Maritexu. Druga część seta to jednak wyraźna przewaga zespołu, który do wtorkowego wieczoru nie miał zapewnionego utrzymania. Po skutecznej zagrywce oraz ataku Kacpra Iwaniuka, Maritex objął prowadzenie 15-11 i w dalszej części seta trzymał rywala na dystans gwarantując sobie czwarte zwycięstwo w sezonie i zapewnienie utrzymania (21-18)! W ostatnim secie rywalizacji, Maritex miał nawet szansę na trzeci punkt. Choć po skutecznym bloku Wojciecha Kiełba przegrywali 10-15 to w dalszej części zdołali zniwelować straty do jednego oczka (17-18). Ostatnie słowo należało jednak do ‘Tygrysów’, którzy wygrali tę partię do 18.

Oliwa Team – MiszMasz

W ostatnim magazynie oraz zapowiedziach przedmeczowych informowaliśmy o tym, że Oliwa Team może mieć we wtorek spore problemy kadrowe. Wydawało nam się, że w takiej sytuacji MiszMasz nie pozostaje bez szans w rywalizacji z faworyzowanym przeciwnikiem. To dawało im promyk nadziei związany z kwestią zapewnienia sobie utrzymania. Cóż – nadzieję zostały szybko rozwiane, bo jak się okazało na sali – MiszMasz również nie wystąpił pełnym składem. Już na początku rywalizacji MiszMasz miał problem z czytaniem gry przeciwników, którzy grali na dwóch rozgrywających. Po kilku składnych akcjach drużyny, Oliwa wysunęła się na prowadzenie 10-3 i bez najmniejszych problemów sięgnęła po pierwszy punkt w meczu. Środkowa partia była zdecydowanie najciekawszym fragmentem meczu. Po długiej serii ataków w out w wykonaniu Oliwy, MiszMasz dość niespodziewanie wysunął się na prowadzenie 16-11. Choć po bloku Macieja Siacha prowadzili 20-17 i mieli kilka piłek setowych to w końcówce byli całkowicie bezradni wobec serii udanych akcji Kamila Krasińskiego (22-20). Ostatni set to wyraźna przewaga Oliwy, która w końcowej fazie seta pozwoliła sobie na nieco nonszalancji próbując podbić dorobek punktowy nominalnego libero – Adriana Marcinkiewicza. Finalnie team ‘z serca Gdańska’ nie miał problemów z tym by wygrać do 18, a cały mecz 3-0.

Wolves Volley – Bayer Gdańsk

W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, że aby być w pełni spokojnym utrzymania, Wolves Volley muszą we wtorkowy wieczór zdobyć co najmniej jeden punkt. Owszem z czasem okazało się, że tego punktu tak naprawdę nie potrzebowali, ale istniało ryzyko, że MiszMasz wygra swoje spotkanie za komplet punktów. Początek spotkania to przewaga ‘Watahy’, która po punktowym ataku Krzysztofa Mrożka, objęła prowadzenie 10-6. Nie minęło kilka minut a po dwóch asach serwisowych Mateusza Michalskiego to Bayer objął prowadzenie 13-12. W drugiej części seta to ‘Aptekarze’ prowadzili grę i po chwili cieszyli się z wygranej do 17. Środkowa odsłona rozpoczęła się identycznie jak premierowa partia. Po kilku wymianach, Wolves Volley objęli prowadzenie 10-6. Po pierwszym secie, gracze Wolves Volley wyciągnęli jednak wnioski i w dalszej części seta nie dali ‘urosnąć’ swoim rywalom. W końcówce po udanych akcjach Michała Łubińskiego czy Szymona Merskiego, gracze w czarnych strojach cieszyli się z wyrównania i zapewniania sobie utrzymania w lidze. Ostatnia odsłona to wyraźna przewaga ‘Aptekarzy’. Gracze Damiana Harica już na początku odskoczyli rywalom na trzy punkty (8-5) i w dalszej części kontrolowali przebieg gry wygrywając finalnie do 14. Mimo bardzo trudnej pierwszej części sezonu, team z Olivii Business Center pokazał charakter i sezon Jesień’24 kończy z 18 oczkami na koncie. Wow, co za metamorfoza. Mega robota!

Kraken – Wolves Volley

W zapowiedziach przedmeczowych wyliczyliśmy, że do awansu do drugiej ligi Kraken potrzebuje ośmiu oczek. Czwartkowe spotkanie miało być dla nich również tym teoretycznie najłatwiejszym i prawdę mówiąc – nie zadrżała nam ręka wystawiając typ Redakcji: 3-0. Choć już na tym etapie podsumowania ‘zdradzimy’, że ‘Bestii’ udało się zrealizować cel, to jednak trzeba przyznać, że była to prawdziwa droga przez mękę, o czym za chwilę. Początek spotkania rozpoczął się nieciekawie dla Wolves Volley, którzy na półmetku seta tracili do rywala cztery punkty (12-8), a jakby tego było mało – z powodu kontuzji stawu skokowego, boisko opuścić musiał Wojciech Nowak. Choć karta ewidentnie nie sprzyjała drużynie Karola Ciechanowicza, ci dość niespodziewanie doprowadzili do wyrównania po 13! W dalszej części seta ‘Wataha’ popełniła jednak kilka błędów i po atakach Volodymyra Krolenko oraz Jakuba Wałdocha, Kraken cieszył się z pierwszego punktu w meczu (21-16). Środkowa odsłona to świetne widowisko, którego losy rozstrzygnęły się dopiero w grze na przewagi. Zanim do tego jednak doszło, po dwóch atakach nominalnego libero – Łukasza Fąka, Wolves Volley objęli prowadzenie 17-15 i wydawało się, że po chwili doprowadzą do wyrównania w setach. W dalszej części Kraken doprowadził jednak do wyrównania po 19 i wspomniana gra na przewagi, w której widzieliśmy sporo kiwek po obu stronach siatki, dała finalnie wygraną Krakenowi do 23. Ostatni set to kolejna, chyba nawet większa szansa ‘Wilków’ na jeden punkt. Po skutecznym bloku Mikołaja Moszczenko, Wolves Volley prowadzili w tej partii 17-13. Mimo to w końcówce popełnili sporo błędów i po dwóch atakach Dmytro Hurtovyia, wygrali do 19, a cały mecz 3-0. Uff, nie było im łatwo.

Maritex – Tiger Team

Maritex melduje wykonanie zadania. Choć w obecnej kampanii team Michała Pietrasika przeżywa swoje kłopoty to w naszym odczuciu byli oni wyraźnym faworytem starcia z Tiger Team. Nie, żeby Maritex był w obecnym sezonie jakąś mocną drużyną – co to to nie. Ich atutem było jednak to, że w środowy wieczór trafili na jeszcze gorszych. I to znacznie. Mowa tu bowiem o drużynie, która w obecnej kampanii jako jedyna nie zdołała wygrać spotkania. Mimo to, do stanu 17-17 trudno było ocenić, która z drużyn wygra tę partię. Przy okazji wziętego czasu, ze strefy Maritexu usłyszeliśmy zwrot: ‘lubimy takie końcówki’. Cóż – trudno się z tym nie zgodzić, bo tuż po przerwie gracze w fioletowych strojach wrzucili wyższy bieg i po atakach Rafała Siduna oraz bloku grającego z konieczności na rozegraniu – Marcina Gorlikowskiego, Maritex cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona rozpoczęła się rewelacyjnie dla Maritexu, który na półmetku seta prowadził 10-6. Sygnał do odrabiania strat, skutecznymi blokami dał ‘Tygrysom’ Szymon Burdynewicz. Po chwili kilka ataków dołożył Tadeusz Jakubczyk i na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. Końcowa faza seta to wymiana ciosów zakończona dwoma skutecznymi atakami Rafała Siduna (22-20). Ostatnia partia Tiger Team w sezonie Jesień’24 nie przyniósł jakiegoś zwrotu akcji. Team Dawida Staszyńskiego był tylko tłem dla rozpędzonego rywala, który wygrał tę partię do 12, a cały mecz 3-0 i oddalił od siebie widmo spadku.