Liga: Trzecia Liga - Jesień 2023

Husaria Assistance Partner – ACTIVNI Gdańsk

Cudu nie było. Zgodnie z zapowiedziami oraz Typerami w aplikacji SL3, ACTIVNI ograli rywali i na dodatek sięgnęli po komplet punktów. Dzięki temu wciąż mają matematyczne szanse na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało muszą liczyć na to, że na finiszu ligi Speednet zacznie gubić punkty. Na te rozważania przyjdzie jednak czas. Sam mecz? Cóż, tego typu spotkania ktoś mądry określił kiedyś mianem meczów dla koneserów. No bo powiedzmy sobie wprost – Husaria nie miała zbyt dużo argumentów by sprawić, że ACTIVNI graliby ‘pod prądem’. Ci drudzy z kolei nie musieli jakoś przesadnie forsować tempa. W naszym odczuciu ich wygrana za komplet punktów nie była ani na chwile zagrożona i to mimo faktu, że patrząc na rozkład punktowy można byłoby wysnuć inne wnioski. Mecz z Husarią, ACTIVNI wykorzystali również do tego by spróbować nowych rozwiązań oraz zamian graczy na poszczególnych pozycjach. Pierwszy set to wyraźna przewaga, która zarysowała się już na początku spotkania (8-4 czy 14-7). Po ataku Czarka Labuddy stało się jasne, że to ACTIVNI wygrają tę partię (17-10). Nieco ciekawiej było w środkowej odsłonie. Po pierwszej połowie seta, na tablicy wyników widniał bowiem remis po 9. Jako tako drużyna Husarii trzymała się do stanu 15-13 dla ACTIVNYCH. Niestety dla nich, dalsza część to wyraźna przewaga czwartej siły obecnego sezonu. Finalnie partia ta zakończyła się tak jak pierwszy set, wynikiem do 15. Ostatnia odsłona to najpoważniejsza próba Husarii na pokuszenie się o jeden punkt w meczu. Mimo że ACTIVNI prowadzili już 12-7, to w dalszej części Husaria wyszła nawet na prowadzenie (17-16). Tak jak pisaliśmy jednak kilka zdań wcześniej, nawet wtedy nie czuć było, że Husaria pokusi się o niespodziankę. Po chwili ACTIVNI wrócili zza światów i po dwóch punktach kapitana drużyny, wygrali seta do 17, a cały mecz 3-0.

Port Gdańsk – Craftvena

Obecna słaba forma ‘Portowców’ nie jest przypadkiem. Wtorkowa rywalizacja z Craftveną była czwartą porażką z rzędu i z całą pewnością jest to powód do niepokoju dla drużyny. Co gorsze, ‘Portowcy’ nie przegrywają meczów po heroicznej walce czy po jakiś gigantycznym pechu. Przegrywają w pełni zasłużenie i nie inaczej było we wtorkowy wieczór. Choć nie było to najlepsze otwarcie Craftveny, jakie oglądaliśmy w obecnym sezonie to i tak drużyna Bartka Zakrzewskiego nie miała problemów z tym by objąć prowadzenie 12-8. O tym, która z drużyn wygra partię dowiedzieliśmy się po świetnej zagrywce Michała Markiewicza, który wyprowadził ‘Rzemieślników’ na prowadzenie 18-9. Ostatecznie skończyło się na 14 oczkach dla Portu. W drugim secie dyspozycja zespołu Arkadiusza Sojko była już znacznie lepsza. Do połowy seta mieliśmy nawet problem z tym, by wskazać, która z drużyn wygra tę partię (10-10). Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Portu Gdańsk, którzy po ataku Wojciecha Hołowienko prowadzili 14-12. Niestety dla nich, bardzo ważne punkty w kulminacyjnym momencie seta zdobył Ivan Buka. Dodatkowo po chwili kolejną sekwencję udanych zagrywek wykonał ‘Markus’, po których ‘Rzemieślnicy’ odskoczyli rywalom na trzy oczka (19-16) i za chwilę cieszyli się z wygrania meczu. Trzeci set to kolejna próba Portu na ugranie choć jednego oczka. W połowie seta zdawało się to dość prawdopodobne. Duża w tym zasługa samych graczy Craftveny, którzy wykazali się postawą fair play i podpowiedzieli sędziemu, że punkt powinien zostać przyznany drużynie ‘z doków’ (14-11). Mówi się, że ‘dobro wraca’. Nie wiemy czy jest to regułą, ale po chwili dobra karma wróciła do ‘Rzemieślników’, którzy zdołali w dalszej części seta odwrócić stan rywalizacji i finalnie wygrać partię do 18, a cały mecz 3-0.

Tiger Team – Bayer Gdańsk

Spośród wszystkich 38 drużyn w SL3, to właśnie Tiger Team był pierwszą drużyną, dla której sezon Jesień’23 dobiegł końca. Graczom Dawida Staszyńskiego zależało zatem na tym, by ostatni mecz sezonu ułożył się po ich myśli. Cóż, stało się zupełnie na odwrót. Od początku rywalizacji, Bayer Gdańsk narzucił swoim rywalom dość wysokie tempo, których ci nie mogli dotrzymać. Po bloku Andrzeja Ossowskiego oraz asie Macieja Lipińskiego, Bayer objął wysokie prowadzenie 10-2! Po chwili kilka ważnych punktów dla Tigera zdobył jednak Mateusz Cieśluk, po których przewaga nie była już tak drastyczna (12-8). Niestety dla Tigera nie była też na tyle mała, że można ją było odrobić. Finalnie Bayer grając dobrą siatkówkę dowiózł prowadzenie do końca (21-13). Środkowa odsłona to wreszcie nieco ciekawsze widowisko. Zadbali o to przede wszystkim sami gracze Tiger Team, którzy wskoczyli na zdecydowanie wyższy level. W połowie drugiego seta, na tablicy wyników widniał remis po 12. Jako pierwsi istotne prowadzenie objęli gracze Tiger Team, którzy po dwóch atakach Krzysztofa Mądrego, prowadzili 18-14. Niestety dla nich, mimo że mieli rywali na widelcu to w dalszej części seta dopuścili rywali do głosu. Odrabianie strat rozpoczęło się od tego, że Bayer Gdańsk nie dał się kolejny raz oszukać i udało im się wreszcie zablokować kiwkę rozgrywającego przeciwników. Dalsza część to popis indywidualny Macieja Lipińskiego, który zdobył trzy ostatnie punkty w secie i zapewnił Bayerowi zwycięstwo do 19. Ostatnia partia to wyrównana walka, którą oglądaliśmy do stanu 12-12. Tym razem na prowadzenie wyszli gracze Bayera, którzy po ataku Andrzeja Ossowskiego, odskoczyli rywalom na dwa oczka (16-14) i po chwili cieszyli się z siódmego zwycięstwa w sezonie.

Tiger Team – BES Boys BLUM

Po bardzo nieciekawych spotkaniach w wydaniu Tiger Team, drużyna Dawida Staszyńskiego szukała formy w poniedziałkowym starciu z BES Boys BLUM. Zadanie te z pozoru nie należało do najtrudniejszych, bowiem ‘Tygrysy’ rywalizowały z dwunastą siłą obecnego sezonu – drużyną BES Boys BLUM. Mimo, że w naszych oczach, Tiger był faworytem konfrontacji to od początku meczu ‘Chłopcy’ sprawiali lepsze wrażenie. Po sekwencji skutecznego bloku oraz ataku Marcina Platy, BES Boys BLUM objęli prowadzenie 10-7. Niestety dla nich, w dalszej części ‘Tygrysy’ doprowadziły do wyrównania po 13. Kiedy wydawało się, że uzyskują oni kontrolę nad meczem, dwa bardzo ważne punkty dla ‘Chłopców’ zdobył Marcin Karbownik (18-15). Po chwili gracze Ryszarda Nowaka poszli za ciosem i finalnie wygrali tę partię do 16. Środkowa odsłona to udany rewanż ekipy Tiger Team. Tu nie mogło być inaczej. Partia ta rozpoczęła się od atomowego uderzenia zespołu w czarnych strojach. Po dwóch atakach Tadeusza Jakubczyka, Tiger Team objął wysokie prowadzenie 11-3. Wysoka zaliczka sprawiła, ze w dalszej części seta, Tiger ewidentnie zdjął nogę z gazu. To sprawiło, że w dalszej części oglądaliśmy przewagę BES Boys BLUM. Finalnie, ‘harcowanie chłopców’ skończyło się, kiedy tracili oni do Tigera zaledwie dwa punkciki (16-14). Dalsza część to przewaga faworyzowanej ekipy i doprowadzenie do wyrównania w setach (21-16). Ostatni rozdział lepiej rozpoczęli gracze Ryszarda Nowaka. Po skutecznym bloku Krzysztofa Górznego, ‘Chłopcy’ objęli prowadzenie 5-1. Niestety dla nich, dalsza część to roztrwonienie przewagi, które skutkowało doprowadzeniem przez rywali do wyrównania po 10. Mimo to, ponownie BES Boys BLUM uruchomili Marcina Karbownika, który w krótkim odstępie czasu, zdobył trzy punkty (16-13). Kiedy wydawało się, że BBB po chwili zamkną mecz to do samego końca inicjatywę przejęli ich rywale, którzy wydarli ‘Chłopcom’ zwycięstwo z rąk (21-17).

Wolves Volley – Chilli Amigos

Po udanym okresie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, drużyna Chilli Amigos przystępowała do spotkania w doskonałych nastrojach. Mimo to, uznaliśmy, że faworytem starcia będzie ekipa Wolves Volley, która szukała okazji do rehabilitacji za ubiegłotygodniową porażkę. Sądziliśmy jednak, że ‘Amigos’ powieszą porzeczkę na zdecydowanie wyższym poziomie. Już po kilku pierwszych wymianach było widać, że ‘Wataha’ przyszła na salę po pełną pulę. Po dwóch skutecznych atakach Michała Łubińskiego, gracze w czarnych strojach objęli wysokie prowadzenie 10-4. Co ciekawe, mimo niekorzystnego wyniku uważamy, że Chilli całkiem nieźle radziło sobie w obronie. Po chwili wydawało się nawet, że gracze w czerwonych strojach będą w stanie nawiązać w tej partii walkę. Po asie serwisowym Karola Sękielewskiego było bowiem 11-9 dla Wolves Volley. Cóż, dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga ‘Wilków’, która została udokumentowana na tablicy wyników (21-13). W środkowej odsłonie sił ‘Amigos’ wystarczyło zaledwie na sam początek (4-4). Im dalej w las, tym wilki tam grasujące stawały się coraz groźniejsze. Po dwóch atakach Szymona Merskiego, na tablicy wyników było już 12-6 i losy rywalizacji zdawały się być przesądzone. To sprawiło, że gra Chilli się całkowicie posypała i finalnie, Wolves wygrali seta do 12. Jako, że od początku meczu mamy pewnego rodzaju stopniowanie to nie inaczej mogło być w ostatniej odsłonie. Choć trudno w to uwierzyć, partia ta rozpoczęła się od prawdziwego mordobicia. Po skutecznym bloku Szymona Merskiego było bowiem…9-1. Druga część seta to kilka ataków Chilli, które finalnie pozwoliły im na uniknięcie blamażu. Nie da się jednak ukryć, że nie był to najlepszy dzień w ich wykonaniu. A ‘Wilki’? Cóż, kolejne świetne spotkanie, po którym coraz śmielej zbliżają się oni do piątego miejsca w tabeli.

Speednet 2 – BL Volley

Po bardzo ważnym tryumfie z ACTIVNYMI Gdańsk, sytuacja w tabeli zdawała się być zrozumiała. W skrócie – Speednet potrzebował kompletu punktów w meczu z BL Volley. Gdyby bowiem tak się stało to mając mecz w zanadrzu z AXIS – mieliby wszystko w swoich rękach. Obecnie, po stracie jednego punktu niby też tak jest, ale w grę wchodzą małe punkty, a tu – sytuacja nie jest już tak przyjemna. Oczywiście pod uwagę trzeba wziąć jeszcze jeden szalenie ważny aspekt. Drużyna AXIS rozegra jeszcze mecz z Flotą, podczas gdy Speednet z Bayerem. Wracając do meczu z BL Volley to w trakcie pierwszego seta wydawało się, że team Marka Ogonowskiego nie będzie miał większych problemów z sięgnięciem po pełną pulę. Speednet grał szybciej, mądrzej, dokładniej, mocniej. Po prostu lepiej. W efekcie po ataku Krzysztofa Mejera było 14-9 dla ‘Programistów’. O ile w pierwszej części seta, BL się jako tako trzymał, tak druga część seta to wyraźna przewaga Speednetu udokumentowana wygraną do 12. Po czterech rozegranych setach nadszedł kryzys w Speednecie, który wyglądał w tej partii dużo gorzej pod kątem fizycznym. Oczywiście nie jest tak, że to Speednet przegrał. BL zagrał po prostu bardzo dobrą siatkówkę i należy pamiętać, że kryzys rywala trzeba umieć wykorzystać. Z tego zadania ‘Tygrysy’ wywiązały się wzorowo. Na półmetku seta, BL prowadził 10-5, co sprawiło, że po ‘Różowej stronie siatki’ pojawiły się pierwsze nerwy. Te z pewnością nie pomagały, bowiem po ataku Tomasza Grudnia, BL prowadził już 18-12 i po chwili po ataku wspomnianego środkowego, wygrał seta do 14. Ostatnia odsłona rozpoczęła się lepiej dla ‘Programistów’. Po błędzie jednego z zawodników w białej koszulce, Speednet prowadził 10-4. Mimo sporej przewagi, BL zdołało zdobyć sześć kolejnych punktów i walka o ostatni punkt w meczu rozpoczęła się na nowo. Finalnie choć nie bez problemów ten trafił na konta ‘Programistów’, którzy w drugiej części seta pokazali więcej jakości.

Speednet 2 – ACTIVNI Gdańsk

Po meczu ‘dla koneserów’, czyli konfrontacji ACTIVNYCH z Portem Gdańsk prawdziwym daniem głównym miało być starcie zespołu Artura Kurkowskiego ze Speednetem 2. Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy na to, że środowy wieczór będzie dla ‘Programistów’ swoistym dniem próby. Dniem, który miał przywrócić nadzieje drużyny na bezpośredni awans do drugiej klasy rozgrywkowej. W związku z tym, że Speednet w obecnym sezonie swoje już pogubił to przed środowym wieczorem nie miał w zasadzie marginesu błędu. Początek spotkania nie ułożył się jednak po ich myśli. To rozgrzani ACTIVNI lepiej weszli w mecz i po ataku środkowego – Krzysztofa Domarosa, objęli prowadzenie 7-4. Po chwili Speednet do wyrównania doprowadził były pierwszoligowy gracz Krzysztof Mejer, dla którego był to pierwszy mecz w Speednecie 2 (7-7). Dalsza część seta to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu po 12. Na półmetku partii dwa kluczowe punkty dla ‘Programistów’ zdobył Patryk Ejnik, po których Speednet objął prowadzenie 15-12 i po chwili wygrał seta. Środkowa odsłona to przewaga Speednetu, na którą drużynę skutecznym atakiem wyprowadził Grzegorz Surtel (13-9). Nie jest tak, że ACTIVNI obniżyli loty. Po prostu to, co udawało się w meczu z Portem – w meczu ze Speednetem już ‘nie przechodziło’. Dalsza część seta to przewaga ‘Programistów’ (20-16), która w końcówce została nieco zniwelowana (21-18). Ostatnia odsłona to ponowne nadzieje ACTIVNYCH na choćby jeden punkt w meczu. Po kilku skutecznych akcjach Dawida Gosza, ex-drugoligowiec objął prowadzenie 8-6. Niestety dla nich, po chwili rywale docisnęli pedał gazu, a to z kolei sprawiło, że wysunęli się na prowadzenie 17-14. Końcówka to scenariusz powielany z dwóch pierwszych setów, czyli podpudrowanie nieco wyniku przez ACTIVNYCH. Finalnie mecz zakończył się kompletem punktów Speednetu, co przedłużyło ich szansę na bezpośredni awans.

ACTIVNI Gdańsk – Port Gdańsk

Nie mają ostatnio szczęścia drużyny, które dopiero co zmieniły stroje. W minionym tygodniu przekonały się o tym drużyny Team Spontan oraz trzecioligowa ekipa Tiger Team. Nie inaczej było i w środowym spotkaniu, gdzie Port zaprezentował się w nowych strojach i to by było tyle z miłych wspomnień, które w środowy wieczór po sobie postawili. Jeśli chodzi o grę to było naprawdę cienko. Owszem – w naszych oczach ACTIVNI byli faworytem starcia i postawiliśmy na to, że wygrają za komplet punktów. Z tyłu głowy mieliśmy gdzieś jednak myśl, że historycznie ACTIVNI mieli spore problemy z ‘Portowcami’. Pierwszy set środowego spotkania rozpoczął się świetnie dla ACTIVNYCH, którzy po dwóch skutecznych atakach Czarka Labuddy, objęli prowadzenie 14-8. W dalszej części po jednym z ataków Karola Polanowskiego, Port zniwelował straty do czterech oczek (18-14), ale nie było tu nawet mowy o odmienieniu losów rywalizacji (21-15). Przed środkową partią w szeregach Portu doszło do pewnych roszad. Na sypie zobaczyliśmy Arkadiusza Sojko, który poczynania kolegów w pierwszym secie oglądał z boku. Zamiana rozgrywającego na nic się zdała. Środkowa odsłona była bowiem absolutną dominacją graczy ACTIVNYCH, którzy co rusz korzystali z problemów rywali z przyjęciem, rozegraniem oraz wykończeniem akcji. Trzeba tu uczciwie przyznać, że w ekipie z doków zawiedli wszyscy – z Denisem Gostomczykiem na czele. Lider ‘Portowców’ był tego dnia pod formą, a to w połączeniu z dobrą grą ACTIVNYCH sprawiło, że zespół Artura Kurkowskiego wygrał do…9! Ostatnia odsłona to poprawna gra ACTIVNYCH, którzy popełniali zdecydowanie mniej błędów. Prosta recepta na sukces okazała się tą najskuteczniejszą i…wystarczającą na ekipę ‘z doków’. Ostateczny wynik seta to wygrana ACTIVNYCH do 12, a całego meczu w stosunku 3-0.

Drużyna A – Flota Active Team 2

Jest takie powiedzenie, że ‘człowiek uczy się do śmierci’. Mamy na myśli to, że Drużyna A rozegrała w środowy wieczór dokładnie 24 spotkanie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, a mimo to chciała przed meczem dopisać kolejnego gracza do składu. Jako że regulamin zezwala na dopisywanie wyłącznie do 9 meczu, ekipa Michała Drozdowskiego musiała radzić sobie w sześciu graczy. Cóż, nie żeby to była w ich wydaniu jakaś anomalia. Na długo przed spotkaniem pomyśleliśmy o tym, że jeśli Drużyna A nie wystraszy się swoich rywali i ‘zagra swoje’ to dysproporcja pomiędzy drużynami nie będzie tak mocno widoczna jak mogłoby się wszystkim zdawać. Cóż – z egzaminu gracze w czarnych strojach mogą wyjść z podniesionymi głowami, bo owszem – przegrali co prawda mecz, ale pozostawili po sobie naprawdę dobre wrażenie. Po trzech atakach z rzędu rewelacyjnego Daniela Iwaszko, Drużyna A remisowała z liderem rozgrywek 12-12! To naprawdę spory wyczyn, bo obie drużyny w tabeli dzieli…dwanaście ekip. Tak czy siak wyrównana gra trwała do stanu po 15. Sytuacja na korzyść Floty uległa dopiero po dwóch asach serwisowych Marka Imiołczyka (17-15), po których Flota wygrała po chwili seta do 16. Wracając do zagrywki – był to element, który był w środowy wieczór kapitalną wartością dodaną lidera. Szczególnie świetnie w polu serwisowym sprawował się Maciej Manista (4 asy). Wygrana drugiej partii to nie tylko zasługa super zagrywki. Po trzech (!) blokach z rzędu Adama Jarosa, Flota objęła prowadzenie 8-2. Mimo skrajnie niekorzystnego otwarcia partii, Drużyna A zdołała z czasem nawiązać walkę (13-11), ale ostatnie słowo należało już do graczy w granatowych strojach (21-15). Ostatnia odsłona to walka punkt za punkt, która trwała do stanu po 9. Druga część seta to moment, w którym uwypukliła się przewaga Floty, którzy wygrali tę partię do 16, a cały mecz za komplet punktów.

Chilli Amigos – Tiger Team

To, co wydarzyło się na boisku numer 1 to jakaś magia. Oj tak. To był magiczny wieczór dla Chilli Amigos. Nie mówimy tu wyłącznie o wyniku, choć ten rzecz jasna jest bardzo ważny. Ważniejsze jest naszym zdaniem to, że radość, którą oglądaliśmy na twarzach graczy Chilli przypominała tę po zwycięskim secie w drugiej lidze. Atmosferka i dobry vibe niosły ‘Papryczki’ od samego początku spotkania. Mimo dobrej gry, Tiger Team łatwo nie odpuszczał, a to sprawiło, że mieliśmy remis po 16. Kulminacyjnym momentem seta była sekwencja ataku oraz bloku Michała Kowalewskiego, po którym ‘Papryczki’ wysunęły się na prowadzenie 18-16. Ekipa ‘Tygrysów’ próbowała odrabiać straty, ale po chwili popełnili dwa błędy, które dały pierwszy punkt w meczu zawodnikom w czerwonych strojach. Środkowa odsłona to kapitalna gra Chilli Amigos i zastanawiamy się czy nie był to najlepszy set w ich wykonaniu od kilku sezonów. Po jednym z ataków Krzysztofa Gasperowicza było bowiem…14-5 dla Chilli! W końcówce Tiger się nieco odkręcił i finalnie uciułał w tej partii trzynaście oczek. Trzeci set zdawał się układać lepiej dla graczy Dawida Staszyńskiego, którzy po skutecznym ataku Marcina Kwidzińskiego, objęli prowadzenie 13-9. Przełomowym momentem seta był ten, w którym w polu serwisowym stanął Karol Sękielewski. Po kilku świetnych zagrywkach, Chilli odrobiło straty (14-14), a następnie objęli prowadzenie 17-14! W końcówce, Tiger zdołał doprowadzić do wyrównania po 19, ale ostatnie słowo należało już do ‘Amigos’, których w równie świetnych humorach – w obecnym sezonie nie oglądaliśmy. Ostateczny wynik seta to 22-20, który dał Amigos komplet punktów.