Liga: Grupa mistrzowska- II liga

SV INVICTA – Team Spontan

Pojedynki pomiędzy drużynami SV INVICTA i Team Spontan powoli urastają nam do rangi spotkań podwyższonego ryzyka. Liczba kontrowersji czy szpileczek wbijanych przez obie drużyny w trakcie meczu swoim rywalom w sposób zdecydowany odbiega od normy. Tak było zarówno w meczu rozegranym 8 czerwca jak i we wtorkowy wieczór. Początek spotkania należał do graczy Sławomira Cichosza, którzy w perfekcyjny sposób wykorzystywali wyższą od standardowej liczbę błędów własnych przeciwnika. Wypracowana przewaga 12-8 z czasem została powiększona i ostatecznie INVICTA wygrała pierwszą partię do 14. Nie sposób nie dostrzec, że w pierwszej odsłonie po stronie ‘Pomarańczowych’ nie najlepiej funkcjonowało przyjęcie. Ponadto, już w pierwszym secie sędzia zorientował się z jakim typem spotkania będzie miał do czynienia i co chwilę przywoływał kapitanów drużyn, aby zaakcentować jakie zachowania będą tego dnia niepożądane. Nie wiemy dokładnie na ile podziałała siła perswazji tego doświadczonego arbitra, ale obie ekipy niezbyt chętnie podporządkowały się do jego wskazówek, bowiem w trakcie całego spotkania trwała wojna psychologiczna polegająca na tym, która z drużyn bardziej wyprowadzi swojego rywala z równowagi. W drugim secie sztuka ta najwidoczniej lepiej udała się Spontanicznym, którzy wygrali seta do 12. Tym razem to INVICTA miała problemy z przyjęciem. Z drugiej strony, była to odsłona, w której ‘Pomarańczowym’ wychodziło wszystko. Atak, przyjęcie, zagrywka czy obrona. Nawet gdyby Spontan chciał to zepsuć to z taką grą się nie dało. Najwięcej emocji było w secie, który decydował o tym, która z drużyn wygra spotkanie. Pod koniec partii, kilku piłek meczowych nie zdołali wykorzystać gracze Team Spontan. To, co nie udało się ‘Spontanicznym’, zrobili gracze SV INVICTY i zakończyli seta wynikiem 24-22 i cały mecz 2-1. Mimo negatywnych wibracji unoszących się w powietrzu, obie drużyny po zakończonym spotkaniu podziękowały sobie za jego przebieg co było obrazkiem budującym. Podsumowując, za nami kawał meczu, który będziemy wspominać jeszcze przez długi czas.

AVOCADO friends – Oliwa Team

W podsumowaniu pierwszego meczu oraz zapowiedzi poniedziałkowego spotkania obu drużyn pisaliśmy, że chyba żadna inna drużyna nie sprawiła AVOCADO friends tylu problemów, co ekipa Oliwy. Przechodząc do sedna – nie inaczej było tym razem. O tym jednak za chwilę. Wróćmy do początku. Na długo przed pierwszym gwizdkiem, pod halą spotkali się ze sobą kapitanowie drużyn Agnieszka Pasternak oraz Arkadiusz Kozłowski. Treść ich rozmów pozostaje oczywiście tajemnicą, ale już pierwszy set pokazał, że gdy w grę wchodzą punkty, koleżeństwo schodzi na dalszy plan. Lepiej w mecz weszli ‘Weganie’, którzy między innymi dzięki świetnej dyspozycji Patryka Okulewicza, szybko wyszli na prowadzenie 10-5. Mimo, że gracze Arkadiusza Kozłowskiego to jedna z najmłodszych drużyn w lidze to doświadczenia i cwaniactwa boiskowego mogą im pozazdrościć pozostałe ekipy. Owo doświadczenie zaprocentowało i AVOCADO nie roztrwoniło przewagi tylko spokojnie wygrało pierwszego seta do czternastu. Drugi set wyglądał już zgoła inaczej i to Oliwiacy kontrolowali jego przebieg. Na początku tej partii dobrze na zagrywce spisywał się ten, który dołączył do drużyny jako ostatni – Filip Pastuszak. Ponadto, po chwili dołączył do niego Rafał Artymiuk i trzeba przyznać, że ‘Weganie’ z przyjęciem zagrywki mieli potężne problemy. Nawet jeśli Oliwa nie zdobywała punktu bezpośrednio z zagrywki to bardzo często odrzucała nią od siatki rywali, dzięki czemu Ci, kilkukrotnie nadziali się na blok Tomasza Kowalewskiego. Tak naoliwiona maszyna wygrała seta z AVOCADO do dziesięciu. Jakież te dwie partie były podobne do pierwszego spotkania. To, że oba sety zostały wygrane z dużą przewagą punktową było zwiastunem tego, że trzecia parti, podobnie jak dwa tygodnie temu, będzie wyrównana. Trzecią odsłonę lepiej zaczeli ‘Weganie’, którzy wyszli na prowadzenie 6-1. Po chwili jednak Oliwa zdołała się obudzić i do końca seta mieliśmy wyrównaną grę z obu stron. Ostatecznie, więcej zimnej krwi zachowali gracze AVOCADO, dzięki czemu cieszą się z dziesiątej wygranej w lidze i są już naprawdę bardzo blisko tego, aby wygrać drugą ligę. W poniedziałek powiększyli przewagę punktową nad jednym z rywali, który o zwycięstwie w lidze może już w zasadzie zapomnieć.