Autor: Mateusz Gajewski

MATCHDAY #10

Za nami środowa seria gier, w której doszło do dziewięciu pojedynków. Z bardzo dobrej strony pokazała się ekipa Floty TGD Team, która mimo, że nie była faworytem starcia, rozbiła za komplet punktów pokiereszowany Maritex. Emocji nie zabrakło również w starciu czwartej ligi, gdzie Speedway AWKS napotkał niespodziewane problemy z Chilli Amigos. Zapraszamy na podsumowanie!

Old Boys – Staltest Pomorze 2-1 (21-13; 19-21; 21-17)

Mimo parszywego rozpoczęcia sezonu Jesien’25, zespół Old Boys przystępował do spotkania z łatką zdecydowanego faworyta starcia. W tej samej zapowiedzi wskazywaliśmy jednak, że dyspozycja graczy Staltestu w meczu z Energa Treflem Gdańsk sprawiała jednak, że w naszym odczuciu nie pozostawali oni bez szans na zdobycz punktową. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się w koszmarny dla Staltestu sposób. Po serii siedmiu (!) błędów z rzędu, gracze Arkadiusza Kozłowskiego rozpoczęli seta od stanu 3-9. Choć z czasem zaczęli grać coraz lepiej to o odrobieniu strat nie mogło być już mowy (21-13). Przez długi czas środkowego seta wydawało się, że w drugim secie wszystko idzie w tę samą stronę. Na półmetku seta, Old Boys prowadzili 9-5. Z czasem po kilku atakach Tadeusza Jakubczyka oraz Jakuba Klimczaka, Staltest doprowadził do wyrównania (11-11). Drugą część seta to wyrównana gra ’łeb w łeb’, po której mieliśmy remis 19-19. W końcówce zespół w białych strojach popełnił błąd, a po zrobieniu przejścia – Arek Kozłowski popisał się asem serwisowym, dającym Staltestowi wyrównanie w meczu (21-19). Ostatni set to już przewaga graczy Bartłomieja Kniecia, którzy wygrali seta do 17. Mimo zwycięstwa, czują oni z pewnością spore rozczarowanie. W środowy wieczór zamiast dwóch punktów miały być trzy, a mecz miał być czymś w rodzaju nowego otwarcia.

Maritex – Flota TGD Team 0-3 (17-21; 16-21; 16-21)

Po środowej serii gier, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Maritex od początku obecnego sezonu pogrążony jest w ogromnym kryzysie. Zgodnie z tym o czym pisaliśmy w zapowiedziach – wygrana z Aqua Volley była tylko pudrowaniem trupa, który koniec końców i tak zdaje się być bardzo niemrawy. Kiedy przyszło do rywalizacji z drużyną silniejszą niż wspomniana Aqua Volley, przekonaliśmy się, że Maritex tak naprawdę ‘pływa bez majtek’. W pierwszym secie rywalizacji, zespół Karoliny Kirszensztein błyskawicznie objął prowadzenie, które z czasem wynosiło już pięć oczek (14-9). Solidna zaliczka wystarczyła Flocie do tego by bez większych problemów wygrać do 17. Dość ciekawie wyglądał drugi set rywalizacji, przynajmniej do pewnego momentu. Na półmetku seta, mieliśmy bowiem remis po 12 i to właśnie wtedy, doszło do koszmarnej kontuzji rozpoczynającego przygodę z Inter Marine SL3 – Macieja Sieluka. Mimo niekorzystnej sytuacji, która wciąż siedziała w głowach graczach Floty, potrafili oni się sprężyć i po punktach Szymona Dobrzenieckiego oraz Sebastiana Sołtysa – wygrać do 16. Sama wygrana z Maritexem była wystarczającą niespodzianką. Mimo to, widząc, że rywal opiera się o liny ringu i nie ma ani ochoty, ani siły by stawić czoła przeciwnikom, gracze Floty postanowili to wykorzystać i pójść po pełną pulę. Nie dość, że Maritex zaczął coraz gorzej przyjmować to na dodatek wyglądało to tak, jakby mieli już ‘wywalone’ i nie zależało im na wyniku. Niezwykle przykry widok. Tak czy siak, to rzecz jasna nie wina świetnie dysponowanej Floty, która zainkasowała komplet punktów i przesunęła się na szóste miejsce w tabeli – brawo!

MysterElektroRockets – Wolves Volley 1-2 (12-21; 21-13; 11-21)

Po bardzo niemrawym początku sezonu w wykonaniu Wolves Volley – ‘Wataha’ miała jeden plan. Odbić się od dna ligowej tabeli. Okazja do tego wydawała się kapitalna. Rywalem drużyny Karola Ciechanowicza był bowiem beniaminek trzeciej ligi – MysterElektroRockets. Tak jak wspominaliśmy, team z Karczemek jeszcze w obecnym sezonie nie wygrał i nic nie wskazywało na to, żeby ta sytuacja miała w środę ulec zmianie. Potwierdzenie naszej tezy dostaliśmy już na początku spotkania, które rozpoczęło się kapitalnie dla Wolves Volley. Po ataku powracającego do składu Tomasza Głębockiego, objęli oni prowadzenie 11-6. W dalszej części seta, zespół z Karczemek miał spore problemy z zatrzymaniem skrzydeł rywali. Co rusz skutecznie atakował albo wspomniany Głębocki, albo Szymon Merski. Efekt był taki, że ‘Wilki’ wygrały premierową partię do 12. Po tak świetnym wejściu w mecz nie sądziliśmy, że będziemy świadkami większego ‘twistu’. Ku naszemu zaskoczeniu, w środkowej partii przebudzili się gracze Pawła Urbaniaka. Trzeba przy tym przyznać, że gra w tej odsłonie była bardzo szarpana. A to kilka punktów przewagi wypracowywał team MER (9-5), a to Wolves Volley niwelowali straty (10-9). Bardzo ważnym momentem seta były trzy asy serwisowe Macieja Łyszczarza z rzędu. Chwilę później gracze MysterElektroRockets prowadzili bowiem 16-11 i w konsekwencji, po kilku minutach cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania (21-13). Dobra dyspozycja drużyny oraz świetne momentum rozpaliły z pewnością wyobrażenia teamu Pawła Urbaniaka o trzecim secie. Niestety dla nich – nic dobrego ich już nie spotkało. Finałowa odsłona od początku przebiegała  pod dyktando ‘Wilków’, którzy po kilku punktach Tomka Głębockiego, objęli prowadzenie 10-5 i tym samym ‘zabili emocję w meczu’ (21-11).

Chilli Amigos – Speedway AWKS 0-3 (19-21; 19-21; 12-21)

Sami nie wiemy, które określenie wpisuje się lepiej w DNA graczy Chilli Amigos. Pomóżcie nam z tym:

  1. Grali pięknie jak nigdy, ale przegrali jak zawsze
  2. Nikt nie przegrywa w tak pięknym stylu jak Chilli Amigos.

Trudny wybór, prawda?  Trzeba przyznać, że w powyższych zdaniach jest mnóstwo racji. Dochodzimy bowiem do momentu, w którym zespół Chilli Amigos jest przez nas chwalone, a koniec końców po trzech meczach mają zero wygranych. Owszem – wciąż broni ich dotychczasowy, piekielnie trudny terminarz. W środowy wieczór, zespół ‘Papryczek’ podejmował Speedway AWKS, który na inauguracje wygrał dwa mecze, a później miał dłuższą przerwę. Już w zapowiedziach wskazywaliśmy, że mecz z ‘Amigos’ będzie dla AWKS największym dotychczasowym wyzwaniem, aczkolwiek nie powinno stanowić problemu dla rozpędzonej ekipy w ‘żółto-czarnych’ strojach. Czy tak było? Cóż – nie do końca. Choć spotkanie rozpoczęło się idealnie dla faworyta (8-3), to z czasem tracili oni przewagę punktową, oraz psychologiczną. Pod koniec Chilli Amigos zdołali doprowadzić do wyrównania po 19, ale po raz kolejny w historii – to rywale wytrzymali lepiej ciśnienie (21-19). Po takim secie należałoby jednak wyciągnąć jakieś wnioski, aczkolwiek poszło z tym średnio. Drugi set to jeszcze większa przewaga ‘Amigos’, którzy po ataku Piotra Kochanowskiego, prowadzili 17-13. Choć całość seta była naprawdę dobra, to zabrakło wieńczącej akcji. Opieszałość Chilli Amigos wykorzystali po chwili gracze AWKS, którzy doprowadzili do wyrównania po 19 i za sprawą dwóch bloków Łukasza Niewiadomskiego – zapewnili sobie drugi punkt w meczu. Trzeci set to partia bez historii. Chilli Amigos nie zdołało już postraszyć rywali, w efekcie czego, wracali z Ergo Areny bez jakiegokolwiek punktu.  

Kraken Team – Hydra Volleyball Team 0-3 (19-21; 12-21; 18-21)

W ostatnim magazynie podkreślaliśmy jak świetnie radzą sobie od dłuższego czasu gracze Kraken Team. Podkreślaliśmy to, że w naszym odczuciu są oni teamem, który jak jest faworytem to niemal nigdy nie zawodzi. W środę na graczy Roberta Skwiercza czekało jednak bodajże najtrudniejsze zadanie w sezonie Jesień’25. Znaleźć sposób na ogranie faworyzowanej Hydry Volleyball Team, która w trzeciej lidze nie znalazła jeszcze rywala w ‘tej samej wadze’. Mimo to – spotkanie pomiędzy liderem, a wiceliderem trzeciej ligi zapowiadało się dość ciekawie, bo podskórnie przeczuwaliśmy, że Kraken ‘tanio skóry nie sprzeda’. Przekonaliśmy się o tym już w pierwszym secie rywalizacji, gdzie Hydra w związku z pewnymi problemami w przyjęciu nie mogła odskoczyć rywalom. Przez niemal całego seta mieliśmy zatem wymianę ‘punkt za punkt’ i w taki sposób dotarliśmy do końcówki seta, gdzie czarna tablica wyników wskazywała remis po 18. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali faworyci, którzy po ataku ‘Dumy Łobza’ – Remigiusza Maczana, zapewnili sobie wygraną seta do 19. Środkowa odsłona to najmniej interesująca partia w meczu. Stało się tak za sprawą dużej dysproporcji pomiędzy drużynami. Po dwóch atakach z rzędu Daniela Gierszewskiego – było w zasadzie pozamiatane (12-5 -> 21-12). Ostatni set to kolejna podjęta przez Krakena próba na ogranie faworyzowanego rywala. Do stanu 13-13 obie drużyny toczyły wyrównany bój. Sytuacja zaczęła się zmieniać w drugiej części seta, gdzie Hydrze udało się odskoczyć rywalom na trzy punkty. Jak najczęściej w tym meczu – za sprawą środkowego z urokliwej miejscowości w województwie zachodniopomorskim (19-16). Ostatecznie po punkcie nad wyraz często wspomnianego gracza oraz skutecznym ataku Danielsza Gierszewskiego, Hydra zapewniła sobie trzeci punkt meczu i fotel lidera trzeciej ligi – brawo!

Speednet 2 – Fux Pępowo 0-3 (15-21; 18-21; 17-21)

Dla graczy z Pępowa, mecz ze Speednetem 2 był inauguracją sezonu Jesień’25. Tak podpowiadała nam intuicja, aczkolwiek zastanawialiśmy się czy to nie pierwszy ‘kontakt z halą’ od czasu ostatniego meczu w maju. Jakby tego było mało, sytuacja ‘Koniczynek’ skomplikowała się już w pierwszych minutach spotkania, kiedy kontuzji kolana doznał przyjmujący – Cezary Labudda. Mimo niesprzyjających okoliczności, to gracze w czarnych strojach prowadzili od początku grę (11-6). Już po chwili było 16-10 i stało się jasne, która z drużyn wygra seta. Środkowa odsłona była już wyraźnie ciekawsza. Przez długi czas to ‘Programistom’ wiodło się lepiej. Kiedy po bloku Kamila Szlejtera, czarna tablica wyników wskazywała trzypunktowe prowadzenie Speednetu (12-9), gracze Fuxa zmuszeni byli wziąć czas. Jak się po chwili okazało – był to strzał w dziesiątkę, a gra ‘zielono-czarnych’ wyglądała już zupełnie inaczej, lepiej. Po kilku atakach debiutującego w rozgrywkach Kornela Krakowskiego, Fux Pępowo objął prowadzenie 18-16, a po chwili cieszył się z drugiego punktu w meczu (21-18). Ostatni set to do pewnego momentu najrówniejszy i najciekawszy set w meczu (11-11). Chwilę po półmetku stało się jasne, że team, który jako pierwszy odskoczy rywalom – wygra tę partię. Sztuka ta udała się ‘Koniczynkom’, którzy za sprawą duetu Krakowski-Bruchmann, wysunęli się na prowadzenie 16-13. Choć po chwili Speednet 2 zanotował jeszcze pewien zryw (16-16), to ostatnie słowo należało już do Fuxa Pępowo, który notuje pierwszą wygraną w sezonie Jesień’25.

Kraken – Aqua Volley 3-0 (21-14; 21-17; 21-14)

Dwa punkty po meczach z Flotą TGD Team oraz Maritexem sprawiły, że w obozie Aqua Volley zrodził się zuchwały plan pod kryptonimem: ‘czas na tryumf’. Cóż stało na przeszkodzie? Aqua pokazała wcześniej, że może grać z teoretycznie mocniejszymi rywalami, natomiast ich przeciwnik – Kraken, że nie jest taki mocny jak mogłoby się wydawać. Potwierdzeniem tej tezy była porażka ‘Bestii’ z BL Volley. Skoro udało się jedenastej silę poprzedniego sezonu, to czemu w tym przypadku miałoby być inaczej? Cóż – zuchwałe plany mają to do siebie, że często nic z nich nie wychodzi. Właśnie tak było w przypadku środkowego spotkania, które powiedzmy sobie wprost – było jednostronnym widowiskiem. Po kilku atakach powracającego do składu Vlada Krolenko, stało się jasne, która z drużyn wygra premierową odsłonę (11-6). Drugi set rozpoczął się od prowadzenia Krakena 5-1. Mimo to, Aqua zdołała doprowadzić do wyrównania po 7, a w dalszej części – wysunąć się nawet na prowadzenie 13-11. Przenosząc to na lekkoatletyczną bieżnie – zbyt szybkie i mocne tempo sprawia nieraz, że po pewnym dystansie nie ma się już sił, a inni nas w tym czasie wyprzedzają. Tak było i wczoraj, bo po kapitalnym fragmencie Aqua Volley, nastąpił ich ‘odpływ’ i to Kraken postawił na swoim (21-17). Ostatni set to już wyraźna przewaga Krakena od pierwszej do ostatniej piłki w meczu. Ostatecznie finałowa partia zakończyła się zwycięstwem faworyta do 14. Dzięki kompletowi punktów, Kraken wskakuje w ligowej tabeli na trzecią lokatę – brawo!

Merkury – Tufi Team 2-1 (7-21; 21-17; 21-17)

Porozmawiajmy o faktach. Merkury jeszcze nigdy nie przegrał seta do 7, a 16 września zapisze się czarnymi zgłoskami na kartach historii tej drużyny. Od dziś – zakładamy, że przez kilka kolejnych lat, bardzo słabe sety będziemy zderzać z tym, co w środę wieczorem wydarzyło się na boisku numer 2. Absolutnie skandaliczna, bezzębna, bezbarwna, tragiczna i żenująca postawa pięciokrotnych Mistrzów Inter Marine SL3. Byliśmy świadkami seta, który nie miał prawa się wydarzyć. Merkuremu nie wychodziło absolutnie nic, a Tufi Team uderzało w nich jak w bęben. Tak – te same Tufi, które już przed meczem było skazywane na porażkę i na to, że będzie to jednostronne widowisko. Cóż – w pierwszym secie było. Cała sytuacja pokazała, że zespół Mateusza Woźniaka potrafi grać w siatkówkę i jest w stanie z powodzeniem rywalizować w pierwszej lidze. Brakuje im regularności i tego by świetnych setów nie przeplatać tymi dużo słabszymi. Owszem – w środowy wieczór nie mieli jakiś bardzo słabych momentów. Ot – Merkury po pierwszym secie się przebudził i wygrał. Na początku napisaliśmy jednak, że musimy trzymać się faktów. Są bowiem również te wygodne dla zespołu Piotra Peplińskiego i te, o których Tufi Team chciałoby zapomnieć. Środowe spotkanie było bowiem ósmym spotkaniem obu drużyn i jednocześnie ósmą wygraną Merkurego. Tak czy siak – mimo wygranej, gracze w granatowych strojach obudzili się dziś z ogromnym kacem moralnym.

EKO-HURT – Fux Pępowo 2-1 (22-20; 21-17; 15-21)

Po zwycięstwie ze Speednetem 2 za komplet punktów, stało się jasne, że przed graczami z Pępowa o wiele trudniejsze zadanie. Z drugiej strony, team ‘Koniczynek’ miał świadomość jak ex-Mistrzowie Inter Marine SL3 zaprezentowali się w meczu z Challengers. Precyzując – wiedzieli, że rywal nie jest nietykalny i bez jakichkolwiek kompleksów rozpoczęli pierwszego seta rywalizacji. Chwilę po połowie seta, stabilnie grający gracze z Pępowa prowadzili już 14-9 i absolutnie nic nie wskazywało na to, że ich sytuacja może ulec pogorszeniu. Po chwili gracze z Pępowa mieli jednak potężne problemy ze skończeniem akcji i po kilku kontrach ‘Hurtowników’, mieliśmy remis po 16. Choć Fux nie odpuszczał to po walce punkt za punkt, więcej szczęścia mieli gracze Eko-Hurt, którzy po asie serwisowym Jakuba Górki, mogli cieszyć się z wygrania premierowej partii do 20. Środkowy set nie był już tak emocjonujący. Eko-Hurt rozpoczął tę partię od mocnego uderzenia i po kilku wymianach, prowadzili już 10-3. Kiedy na tablicy wyników było 14-9, to zastanawialiśmy się czy nie jesteśmy świadkami powtórki z pierwszej partii, gdzie wysoka przewaga nic finalnie nie dała. Eko-Hurt zdołał uniknąć jednak błędów swoich rywali i po chwili, mogli się cieszyć z trzeciej wygranej w sezonie Jesień’25. Do ‘podniesienia z parkietu’ pozostał jednak trzeci punkt, który do stanu 13-13 był bardzo wyrównaną partią. Po bardzo ważnych punktach Damiana Wiśniewskiego oraz Maksymiliana Magdziarka, ‘Koniczynki’ wysunęły się na prowadzenie 18-14 i po chwili cieszyli się z jednego punktu. Plan kreślony przez Redakcję na środowy wieczór się ziścił. Fux miał sięgnąć po cztery punkty i dokładnie tak się stało.

Zapowiedź – MATCHDAY #10

Zaczynamy ostatni dzień meczowy w trzecim tygodniu rozgrywek. Swoje pierwsze spotkanie w sezonie rozegra dziś Fux Pępowo, który najpierw zmierzy się ze Speednetem 2, a następnie z Eko-Hurtem. Ponadto po dłuższej przerwie, na parkiety wraca Speedway AWKS. Zapraszamy na zapowiedź!

Old Boys – Staltest Pomorze

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Ależ to jest rozczarowujący start sezonu w wykonaniu drużyny Old Boys. Sami nie wiemy co dzieje się z drużyną z Pruszcza Gdańskiego, która była faworytem dwóch pierwszych spotkań, a mimo to przegrała. Najpierw z Flotą Active Team, a następnie z Inter Marine Masters. Nie trzeba być przesadnym ekspertem rozgrywek, by wiedzieć, że porażki z dwunastą oraz ósmą siłą poprzedniego sezonu, chlubą dla ‘dumy Pruszcza Gdańskiego’ nie jest. Gdzie leży przyczyna? Być może w roszadach kadrowych. W poprzednim sezonie w drużynie występowali między innymi Piotrek Wołodźko, Maciej Jeżewski czy Adrian Wieleba, których brak jest dziś silnie odczuwalny. Z drugiej strony sądzimy, że przyczyna leży gdzie indziej. I bez tych zawodników team był murowanym faworytem. Nie inaczej będzie dziś wieczorem, gdzie Old Boysi zmierzą się ze Staltestem Pomorze. Jak do tej pory, zespół Arkadiusza Kozłowskiego, rozegrał w obecnej kampanii trzy spotkania i za każdym razem to rywal okazywał się mocniejszy. Choć jeden na dziewięć możliwych punktów nie jest dobrym wynikiem, to jednak w grze Staltestu widać spory progres. Przekonali się o tym choćby gracze Energi Trefla Gdańsk, którzy niespodziewanie przegrali ze Staltestem jednego seta. Wracając jednak do meczu – dzisiejsze spotkanie będzie podróżą sentymentalną dla kilku zawodników z obecnej kadry Old Boys. W przeszłości Mateusz Batyra, Piotr Kozłowski oraz Szymon Sawicki, bronili barw Staltestu. Dziś będą chcieli z pewnością udowodnić, że przenosiny do innej drużyny były dobrą decyzją.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

Maritex – Flota TGD Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Trzy punkty po dwóch meczach Maritexu? Tu nawet Leszek Blanik nie dałby rady uskutecznić takiej gimnastyki, która usprawiedliwiałaby ten wynik. No bo wiecie – Maritex nie rywalizował w dwóch wspomnianych meczach z Bayerem czy Treflem z poprzedniego sezon, tylko zachowując proporcję – z MiszMaszem oraz Aqua Volley. Tu powinno być minimum pięć punktów, co drużyna i tak powinna przyjąć w kategorii porażki. W zespole powinna obyć się narada jak poradzić sobie z kryzysową sytuacją, w której stracili jeden punkt z underdogiem. W zamian za to, drużyna powściekała się w meczu z MiszMaszem. Tydzień później ich tryumf z Aqua Volley został odebrany jako coś pozytywnego i akurat tego nie rozumiemy kompletnie. Cieszyć się z wygranej z Aqua Volley za dwa punkty? No ludzie kochani. Co ciekawe – dzisiejszy rywal Maritexu rozegrał do tej pory zaledwie jedno spotkanie i to na dodatek z tym samym rywalem – Aqua Volley. Podobnie jak Maritex, Flota TGD Team sięgnęła wówczas po dwa punkty i w odróżnieniu od Maritexu – w tym przypadku możemy uznać ten wynik za ok. Skąd ta różnica? Z oczekiwań przedsezonowych. Prawdę mówiąc nikt nie spodziewał się w przypadku Floty, by ci, powalczyli o awans do wyższej ligi. Ot team, który będzie plasował się gdzieś w środku stawki. Sytuacja Maritexu jest jednak inna, a zespół był uznawany za jednego z faworytów do awansu. Narracja po dwóch pierwszych meczach uległa jednak drastycznemu pogorszeniu. Ciekawe jakie będziemy mieli odczucia po dzisiejszym, trzecim już spotkaniu w sezonie Jesień’25.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

MysterElektroRockets – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po pierwszych spotkaniach sezonu stało się raczej jasne, że ani MysterElektroRockets, ani Wolves Volley nie zwojują w obecnej kampanii zmagań trzecioligowych. Sumarycznie obie drużyny rozegrały cztery spotkania, w których nie zdołały wygrać meczu, a na dwanaście możliwych punktów, zgarnęli tylko jeden. O ile po beniaminku trzeciej ligi nie spodziewaliśmy się zbyt dużo, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że rywalizowali z Team Spontan oraz Dream Volley, tak od Wolves Volley można było wymagać znacznie więcej. Na inaugurację, team Karola Ciechanowicza zmierzył się z Hydrą i tu porażka była usprawiedliwiona. Nie potrafimy jednak zrozumieć postawy drużyny w meczu z Portem. Warto bowiem podkreślić, że to Wolves Volley byli zdecydowanym faworytem starcia z ‘pokiereszowanym’ rywalem, a mimo to, mecz zakończył się ich porażką w stosunku 1-2. Jest to o tyle dziwne, że dyspozycja drużyny nijak nie przypomina tego co pamiętamy z minionej kampanii. Gdybyśmy mieli obstawiać przed sezonem, w którą stronę będzie zmierzała ekipa ‘Wilków’ to uznalibyśmy, że raczej w kierunku środka tabeli, aniżeli jego dołu. Oczywiście sytuacja i perspektywa na sytuację ‘Watahy’ może się dziś zmienić. Aby tak się jednak stało, muszą dziś wygrać i to najlepiej za komplet punktów. O to w naszym odczuciu nie będzie łatwo.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Chilli Amigos – Speedway AWKS

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Po dłuższej przerwie w rozgrywkach, zespół Speedway AWKS wraca na parkiety Inter Marine SL3. Póki co występy ‘żółto-czarnych’ w rozgrywkach oceniamy rewelacyjnie. Ba, sądzimy, że to właśnie oni pokazali się na początku sezonu najlepiej spośród całej czwartoligowej stawki. Oczywiście mamy świadomość, że team Mateusza Bojke rywalizował wówczas z drużynami z dołu ligowej tabeli, ale i z nimi trzeba umieć grać. To co pokazał z pewnością AWKS to to, że nie ma dla swoich rywali absolutnie żadnej litości. W odróżnieniu od Sharksów – nie cacka się z rywalem, a po prostu go demoluje. W naszym odczuciu dziś czeka ich jednak najtrudniejsze z dotychczasowych spotkań. Owszem – nie jest tak, że ich rywal będzie faworytem meczu, ale w naszym odczuciu, Speedway będzie się musiał sprężyć, by nie zaliczyć wpadki. O tym, że Chilli Amigos wciąż są groźni, świadczą pierwsze spotkania ‘Papryczek’ w obecnym sezonie. Choć ‘Amigos’ nie byli faworytem spotkań z Siatkersami czy Sharskami i faktycznie przegrali, to pokazali charakter. W pierwszym meczu byli bardzo blisko do tego by wygrać, natomiast w meczu z Sharksami do tego, by stać się pierwszą drużyną, która wygra z ‘Rekinami’ seta. Ostatecznie się nie udało, ale wspomniane mecze pokazały, że Chilli Amigos przed nikim nie pęka, a dzisiejszy rywal z pewnością nie zrobi na nich wrażenia. Choć umiejętności mogą zawieść, to ambicji drużynie dziś nie zabraknie.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Kraken Team – Hydra Volleyball Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Inni się boksują, a Hydra konsekwentnie robi swoje. Do meczu z Krakenem, zespół Sławomira Kudyby podejdzie w doskonałych nastrojach. W trzeciej lidze pozostały bowiem zaledwie dwie drużyny, które mogą pochwalić się kompletem punktów. Jedną z tych drużyn jest rzecz jasna ‘Bestia’, na której ‘rozkładzie’ jazdy znalazł się MiszMasz oraz Wolves Volley. Warto podkreślić, że we wspomnianych meczach, ‘Bestia’ ani przez chwilę nie poczuła zagrożenia i prawdę mówiąc – zastanawiamy się czy taki moment w ogóle nadejdzie. Jeśli mielibyśmy szukać trzecioligowej drużyny, która mogłaby zepsuć Hydrze ‘ratio’, to wskazalibyśmy…Kraken Team. Na początku zapowiedzi wskazaliśmy, że w trzeciej lidze pozostały dwa bastiony, które nie straciły jeszcze punktu. Obok Hydry, teamem z kompletem punktów jest oczywiście zespół Roberta Skwiercza – Kraken Team. W dwóch dotychczasowych spotkaniach, gracze występujący w delegacji rozbili za komplet oczek ‘Portowców’ oraz Tiger Team. Dyspozycja drużyny w ostatnim czasie nie umknęła uwadze Redakcji, bowiem spory fragment ostatniego magazynu, poświęcony był chwaleniem granatowych. Jeśli dziś doszłoby do niespodzianki, a Kraken zdołałby wygrać mecz to mówilibyśmy z pewnością o ‘bardzo dużej rzeczy’. Czy team Roberta Skwiercza będzie na to stać? Cóż – wydaje nam się, że mimo wszystko, pewnych rzeczy nie da rady przeskoczyć. Precyzując – szansę na tryumf underdoga oceniamy dość nisko i to mimo ich wysokiej formy.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

Speednet 2 – Fux Pępowo

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Początek sezonu w wykonaniu Speednetu 2 okazał się dla ‘Programistów’ rozczarowaniem. Zespół dowodzony przez Marka Ogonowskiego mierzył się wówczas z aktualnym liderem drugiej ligi – Energą Trefl Gdańsk i wspomniane spotkanie zakończyło się ich porażką w stosunku 0-3. Trzeba uczciwie przyznać, że we wspomnianym meczu nie było ani jednego momentu, w którym Speednet mógł realnie myśleć o tym by nie wracał do domu ‘na pustaka’. Zero podjazdu. Choć wówczas porażka Speednetu w niezbyt dobrym stylu wydawała się dla nas pewnym zaskoczeniem, to perspektywa w ostatnich dniach uległa zmianie. Okazało się bowiem, że nie chodziło bowiem o to, jaki Speednet był słaby, tylko jak ‘gdańskie lwy’ doskonale radzą sobie na zapleczu elity. Aktualnie plasują się oni na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. O Treflu będzie jeszcze jednak okazja kiedy indziej. Wracając do środowego starcia, warto podkreślić, że Fux Pępowo pozostaje jedyną ekipą w całej 52 drużynowej lidze, która jak do tej pory nie rozegrała jeszcze ani jednego spotkania. Nadrabiając ligowe zaległości, team Dominika Szadacha rozegra dziś dwa spotkania. Poza meczem ze Speednetem, zmierzą się również z Eko-Hurtem i sami zastanawiamy się jaki jest ich plan na środowy wieczór. W naszym odczuciu cztery punkty w dwóch pierwszych meczach sezonu byłyby jak najbardziej ok. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

Kraken – Aqua Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Czy istnieje ‘życie po życiu’? Poza kwestią egzystencjalną, tyczy się to również szerokorozumianego ‘życia drużyny’. Po nieudanym sezonie Wiosna’25, Kraken spadł do niższej klasy rozgrywkowej i wówczas byliśmy bardzo mocno zainteresowani, w jaki sposób zareaguje drużyna. Najczęściej są to dwie drogi – albo team wraca po chwili do świetnego grania, albo pogłębia się ich kryzys, co w dłuższej perspektywie czasu prowadzi do sportowej katastrofy. Póki co, Kraken się nie określił, aczkolwiek na początku obecnego sezonu, team Jurija Charczuka wysyłał kilka niepokojących sygnałów. Choć w naszym odczuciu, zespół w czerwono-czarnych strojach był wyraźnym faworytem meczu z BL Volley, to po kiepskiej grze – to rywal okazał się mocniejszy. Owszem – ‘Bestia’ nie mogła wówczas skorzystać z usług głównej strzelby drużyny – Volodymyra Krolenko, ale niezbyt dobrze świadczy to o teamie, że absencja jednego gracza, burzy doszczętnie obraz gry drużyny. Z drugiej strony, Kraken ma aktualnie cztery punkty w dwóch meczach i nie jest to jakiś powód do wstydu. Ot, w wyścigu formuły 1 startują po prostu z dalszej linii i dziś – mają kilka bolidów do wyprzedzenia. Dziś wieczorem, team Jurija Charczuka stanie przed ogromną szansą na podreperowanie dorobku punktowego. Ich rywalem będzie bowiem beniaminek trzeciej ligi – Aqua Volley. W dwóch pierwszych meczach sezonu, team Mateusza Drężka przegrał co prawda z Flotą TGD Team oraz Maritexem. Choć team wciąż czeka na premierową wygraną, to wspomniane mecze pokazały, że są oni w stanie rywalizować z trzecioligowcami. Czy podobnie będzie dziś wieczorem?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Merkury – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Mimo zwycięstwa w pierwszym meczu, Merkury może czuć spory niedosyt. Ich rywalem w pierwszej kolejce była bowiem ekipa Bossman Team i choć team Piotra Peplińskiego wszedł rewelacyjnie w spotkanie, pewnie wygrywając dwa pierwsze sety, to dopadł ich ‘syndrom trzeciego seta’. Z drugiej strony nie ma co przesadnie narzekać. Wszyscy pamiętamy bowiem jak historycznie Merkuremu wiodło się z Bossmanem. Pamiętamy również to, jak wyglądały początki sezonu w wykonaniu graczy w granatowych strojach. Biorąc to pod uwagę – nie ma powodów do większych narzekań. Sytuacja zespołu może stać się jeszcze lepsza po dzisiejszym wieczorze. Merkury zmierzy się bowiem z Tufi Team i warto z tego miejsca podkreślić, że w naszym odczuciu – zespół Mateusza Woźniaka kompletnie przestrzelił z formą. Przenosząc to na skocznie narciarską – zamiast zrobić formę na zimę, Tufi Team przyszykowało formę na letni konkurs na iglicy w Engelsbergu. Oj, źle się ogląda grę Mistrza drugiej ligi. Z całą pewnością plany na obecny sezon były zupełnie inne i póki co, Tufi jest jednym z największych rozczarowań w całej 52 drużynowej stawce. O przełamanie będzie dziś niezwykle trudno, bo to rywale zdają się być zdecydowanym faworytem meczu. Poza aktualną formą, świadczy o tym również historia. Jak do tej pory obie drużyny mierzyły się w Inter Marine SL3 siedem razy i za każdym razem to Merkury był górą. Dziś większego twistu w tej sprawie nie przewidujemy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

EKO-HURT – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Choć Eko-Hurt pozostaje jedną z pięciu drużyn, która w drugiej lidze nie przegrała jeszcze spotkania, to prawdę mówiąc – spodziewaliśmy się po nich zdecydowanie więcej. W dwóch pierwszych meczach seonu, ‘Hurtownicy’ zmierzyli się z DHP Oliwą oraz Challengersami. O ile z tymi pierwszymi, Eko-Hurt wygrał bez większego problemu, tak spotkanie z Challengersami okazało się dla nich prawdziwą drogą przez mękę. Warto przy tym podkreślić, że Eko-Hurt był wówczas absolutnym, zdecydowanym i niekwestionowanym faworytem starcia. Ostatecznie team Pawła Dawczaka wygrał w stosunku 2-1, ale przy odrobinie szczęścia – to rywale mogli być górą i wygrać mecz, nawet za komplet punktów. W naszym odczuciu nie tak powinno wyglądać spotkanie ex-Mistrza Inter Marine SL3 oraz drużyny, która przez kilka lat z powodzeniem rywalizowała w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie chcemy umniejszać ich ówczesnym rywalom, ale mówimy o zespole, który historycznie miał problemy z tym by się utrzymać. Jak wobec tego będzie wyglądało spotkanie Eko-Hurtu z teoretycznie mocniejszym Fuxem Pępowo? Owszem – Eko-Hurt pozostaje faworytem, ale nie mamy poczucia, że na 100% wygrają. Wydaje nam się dość mało prawdopodobne by mecz zakończył się kompletem punktów. Sądzimy, że Fux Pępowo będzie miał w meczu szanse wygrać, a ostatecznie sięgną po jeden punkt. Warto podkreślić również fakt, że mecz będzie szczególny dla Andrzeja Pipki, który w kilku poprzednich sezonach był kapitanem Fuxa. Sądzimy, że jego wiedza o rywalu może się okazać kluczowa w kontekście znalezienia słabych punktów rywali.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

MATCHDAY #9

Za nami wtorkowa seria gier, w której wydarzeniem dnia był z pewnością debiut Mariusza Wlazłego w rozgrywkach Inter Marine SL3. Ponadto – kolejne zwycięstwa w rozgrywkach zanotowała ekipa Dream Volley oraz świetnie dysponowana Craftvena. Zapraszamy na podsumowanie!

Dream Volley – Port 3-0 (21-17; 21-13; 23-21)

Wtorkowy mecz z Portem Gdańsk miał być dla ‘Marzycieli’ spacerkiem. Miał to być kolejny krok w kierunku awansu do drugiej ligi. W obozie Dream Volley chyba nikt nie przeczuwał, że po drodze sprawy mogły się pokomplikować, ale o tym za chwilę. Spotkanie rozpoczęło się bowiem od wyraźnej przewagi graczy w niebieskich trykotach. Po punktach duetu Juszczak – Nurzyński, Dream objął prowadzenie 12-7. W dalszej części Port sobie nie pomagał i dość często się mylił, posyłając piłki w out albo w siatkę (21-17). Druga odsłona to jeszcze większa dysproporcja, aczkolwiek do pewnego momentu nic na to nie wskazywało. Do połowy seta zespół Tomasza Bobcowa trzymał fason, przegrywając zaledwie jednym punktem (9-8). Poważne myślenie o punkcie, wybił ‘Portowcom’ po chwili Michał Hawrylik, który zdobył kilka punktów, wyprowadzając swój team na prowadzenie 16-11. W dalszej części team Mateusza Dobrzyńskiego nie miał problemu z postawieniem kropki nad ‘i’, wygrywając finalnie do 13. Ostatni set rywalizacji to zdecydowanie najciekawszy fragment meczu. Finałowa partia rozpoczęła się od festiwalu błędów Portu, po których faworyt objął prowadzenie 5-1. W dalszej części seta przecieraliśmy oczy ze zdumienia jak bardzo Dream Volley obniżył loty. Nie wiemy dokładnie jaki był cel drużyny na tę partię, ale wspomniany pragmatyzm – o mały włos nie kosztowałby ich punktu, a w konsekwencji może również i awansu? Precyzując – Dream Volley grał w tej partii zdecydowanie gorzej, natomiast rywale o niebo lepiej. To sprawiło, że szanse się wyrównały, a nawet – Port miał szansę na tryumf. Niestety dla siebie, wspomniana szansa została po chwili zaprzepaszczona. Po dwóch atakach Michała Hawrylika oraz jednym błędzie rywali – to Dream Volley cieszył się z wygranej.

Energa Trefl Gdańsk – Inter Marine Masters 3-0 (22-20; 21-16; 21-19)

Spotkanie pomiędzy Energą Trefl Gdańsk a Inter Marine Masters wzbudzało spore zainteresowanie na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. W kuluarach można było bowiem usłyszeć informację, że ‘Mastersi’ szykują na wtorkowy wieczór absolutną bombę transferową, którą okazał się sam Mariusz Wlazły. Co ciekawe – dla wspomnianego gracza był to mecz szczególny, bowiem rywalem była ekipa Trefla, w której raz, że gra syn Mistrza Świata (we wtorek nieobecny), a dwa, że jest to młodzież, nad którą wspomniany Mistrz Świata sprawuje opiekę psychologiczną. Mimo najgłośniejszego transferu w historii ponad 3 tysięcy meczów w Inter Marine SL3 – jako faworyta wskazaliśmy najmłodszy team w lidze, który od początku obecnej kampanii sprawuje się doskonale. Początek spotkania należał jednak do bardziej doświadczonych ‘Mastersów’, którzy radzili sobie świetnie w przyjęciu i popełniali zdecydowanie mniej błędów niż ich rywale (9-5). Z czasem karta zaczynała się jednak odwracać, a ‘gdańskie lwy’ radzić sobie coraz lepiej. Po kilku skutecznych akcjach duetu Kuba Shittu – Mateusz Landsberg, Energa Trefl wysunęła się na prowadzenie 18-16, a  następnie cieszyła się z postawienia kropki nad ‘i’ w secie, który zdawał się być już przegrany (22-20). Środkowa odsłona to walka ‘łeb w łeb’, która trwała od pierwszego gwizdka aż do drugiej części seta (14-14). Po chwili gracze Inter Marine Masters okazali się bezbronni wobec kolejnych skutecznych kontrataków Trefla, który ograł rywala do 16. Ostatni set rywalizacji to kolejna huśtawka sportowych emocji. Obie drużyny naprzemiennie miały swoje momenty i co rusz wysuwały się na minimalne prowadzenie. W momencie kiedy na tablicy wyników było 19-19, nie mieliśmy przeczucia, w którą stronę to pójdzie. Ostatecznie bardzo ważnymi atakami popisali się Jan Wysiecki oraz Kuba Shittu, po których gracze Energi Trefla Gdańsk mogli cieszyć się z kompletu punktów. Brawo!

Craftvena – Remedios Sopot Ortopedia 3-0 (21-19; 21-14; 21-17)

Craftvena nie zdejmuje nogi z gazu. Trzecie spotkanie – trzecia wygrana – trzeci komplet punktów. Wow – ogląda się to naprawdę bardzo dobrze. Perspektywa jest tym bardziej imponująca, kiedy pod uwagę weźmiemy fakt, że wczoraj – rywalizowali z mocnym ‘na papierze’ Remediosem. Wtorkowa rywalizacja rozpoczęła się od mocnego uderzenia ‘Rzemieślników’, którzy rozpoczęli od wysokiego prowadzenia 9-3! W dalszej części seta Craftvena kontrolowała przebieg gry, przynajmniej do pewnego momentu (15-10). Pod koniec seta ‘Ortopedzi’ zaczęli grać bardzo dobrą siatkówkę, niwelując straty do jednego punktu (18-17). Kiedy wydawało się, że Craftvena straciła pewność siebie i to rywale wykorzystają momentum do wygrania seta – ostatnie słowo należało do Craftveny. Wow. W premierowej partii nie dało się nudzić. Temperatura spotkania spadła nieco w środkowej odsłonie. Choć do stanu 9-9 było bardzo ciekawie, po chwili sześć punktów z rzędu zdobyli ‘Rzemieślnicy’, a to umówmy się – ustawiło dalszą część seta (21-14). Wiele wskazywało na to, że mecz zakończy się podziałem punktów. To zespół z Sopotu zdecydowanie lepiej wszedł w tę partię, czego dowodem było ich prowadzenie 6-1. Dalsza część seta to szalona gonitwa Craftveny, w której prym wiódł absolutny lider drużyny – Michał Markiewicz. Team ‘Rzemieślników’ najpierw doprowadził do wyrównania po 9, a następnie wygrał seta do 17, a cały mecz 3-0. Brawo!

CTO Volley – Szach-Mat 2-1 (21-15; 21-13; 17-21)

Po raz pierwszy od dłuższego czasu w bezpośredniej konfrontacji pomiędzy drużynami – postawiliśmy na ‘Szachistów’. Argumenty? Ostatnia historia oraz lepszy start sezonu w wykonaniu Szach-Matu. Więcej nie trzeba było szukać, klamka zapadła. Już chwilę po rozpoczęciu spotkania mieliśmy przeczucie, że popełniliśmy błąd. Tak się bowiem składa, że to gracze w pomarańczowych strojach rozpoczęli lepiej spotkanie. Po skutecznym ataku Igora Ciemachowskiego, CTO wysunęło się na prowadzenie 12-8. W dalszej części Szach-Mat nie miał absolutnie żadnego pomysłu na to, ‘jak ukąsić’ rywali. Podobnego problemu nie mieli za to gracze w pomarańczowych barwach, którzy raz po raz wysuwali kolejne ataki, wygrywając finalnie do 15. Środkowa odsłona rozpoczęła się dla Szach-Matu dość obiecująco. Po chwili było bowiem 7-7 i kwestia wygranej pozostawała w pełni otwarta. Problem w tym, że na dwa własne punkty ‘Pomarańczowi’ zdobyli w tym czasie aż 10 (17-9) i był to koniec marzeń Szach-Matu o podtrzymaniu świetnej serii bezpośrednich spotkań. Dla ‘Szachistów’ pozostawała jedynie ‘nagroda pocieszenia’ w postaci jednego punktu i Szach-Mat potraktował to bardzo poważnie. W trzecim secie team w czarnych strojach zagrał wreszcie na dużo lepszym poziomie. Warto przy tym wspomnieć, że CTO zachowywało się przy tym dokładnie tak, jakby zapomnieli jaka jest metodologia punktowania w Inter Marine SL3. Prawdę mówiąc – było to dla nas dość niezrozumiałe, ale CTO nie zdołało zagrać już na choćby zbliżonym poziomie co w dwóch pierwszych setach. Ostatecznie trzecia partia trafia na konta Szach-Matu, co biorąc pod uwagę ich wczorajszą formę – jest niezłym wynikiem.

Siatkersi – Only Spikes 3-0 (21-10; 21-16; 23-21)

Nie będziemy przesadnie udawać. Wygrana Siatkersów we wtorkowym spotkaniu nas ani trochę nie zaskoczyła. W naszym odczuciu byli oni bowiem zdecydowanym i murowanym faworytem meczu, a każdy inny wynik niż 3-0 uznalibyśmy za ogromną niespodziankę. Pierwszy set rywalizacji zapamiętamy z bardzo dobrej gry Krzysztofa Lewandowskiego, po którego atakach – Siatkersi wysunęli się na prowadzenie 11-4. W dalszej części Only Spikes sobie nie pomagali. Jeden wielki chaos, tak jak wtedy, gdy do ‘bezpańskiej piłki’ nie ruszał nikt, by w momencie, gdy ta była już przy ziemi – rzuciło się na nią trzech graczy jednocześnie. Tu trzeba pomocnej dłoni i osoby, która zdoła poukładać team. Nie mówimy o Michale Winiarskim – ot, zaprzyjaźnionym zawodnikiem z wyższej ligi (21-10). Drugi set rywalizacji to już wyraźnie lepsza gra zespołu Patryka Łabędzia, który na półmetku prowadził z rywalem wyrównaną grę (10-10). Przewaga Siatkersów zaczęła się uwypuklać dopiero w dalszej części seta, gdy po atakach Wojciecha Orlańczyka, objęli oni prowadzenie 18-15, a następnie cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-16). Ostatni set rywalizacji to zdecydowanie najciekawsza partia i fragment, w którym Only Spikes nie popełniali tak kardynalnych błędów. Mimo to, pod koniec seta Siatkersi prowadzili 20-17 i choć nie skończyli meczu w ‘pierwsze tempo’, to po chwilowej nerwówce mogli świętować bądź co bądź, zasłużony komplet punktów (23-21).

Flota Active Team – Bayer Gdańsk 1-2 (21-19; 15-21; 11-21)

Nie no. Gdybyśmy te herezje, co w zapowiedziach głosili 600 lat temu to prawdopodobnie już szykowaliby dla nas stos obok Joanny d’Arc. Przypomnijmy, że niespełna 24 h temu na stronie pojawiły się rymowanki odnośnie potencjalnego awansu Floty. Podnieciliśmy się dobrą dyspozycją w dwóch pierwszych meczach, zapominając, że sezon trwa 13 spotkań. No i co dostaliśmy w zamian? Ano to, że Flota zagrała znowu bardzo słabo, śmiejąc się Redakcji za wspomniane predykcje w twarz. Jak gdyby nigdy nic przyszedł beniaminek trzeciej ligi i ot tak – zlał pretendenta do wielkich rzeczy. W kontekście Floty zaczęło się co prawda dość obiecująco. Po początkowych problemach w przyjęciu ‘Aptekarzy’, faworyt wysunął się na prowadzenie 11-7. Z czasem gra się jednak bardzo wyrównała, a beniaminek miał swoją szansę tak jak wtedy, kiedy wysunął się na prowadzenie 19-18. Ostatecznie Flota zdołała ‘rzutem na taśmę’ odwrócić losy rywalizacji i po błędzie rywali oraz punkcie środkowego Adriana Majkowskiego, to Flota cieszyła się z pierwszego punktu w meczu. Drugi set zapamiętamy z kapitalnej dyspozycji ‘Aptekarzy’, którzy chwilę po połowie seta wysunęli się na imponujące prowadzenie 15-9. Sześciopunktowa przewaga na tym etapie seta była już niemożliwa do odrobienia, a to oznaczało, że o zwycięstwie zadecyduje finałowy set. Po świetnym fragmencie Macieja Lipińskiego oraz Mateusza Michalskiego, Bayer Gdańsk objął w decydującej partii prowadzenie 13-8. Nie ma co ukrywać, w dalszej części seta Flota była już zgaszona jak pet na chodniku i nawet nie próbowała udawać, że są w stanie coś zrobić. Finalnie Bayer wygrał mecz w stosunku 2-1 i zaczął marsz w górę ligowej tabeli. Brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #9

Zaczynamy dziewiąty dzień meczowy w sezonie Jesień’25. Najciekawszym starciem wtorkowego wieczoru, zdaje się być pojedynek, w którym Inter Marine Masters zmierzy się z Energą Trefl Gdańsk. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w starciu medalistów pierwszej ligi poprzedniego sezonu – CTO z Szach-Matem. Zapraszamy na zapowiedź!

Dream Volley – Port

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Pięć punktów w dwóch inauguracyjnych spotkaniach to propozycja, której Dream Volley z pewnością nie odrzuciłby przed rozpoczęciem obecnej kampanii. Raz, że team Mateusza Dobrzyńskiego wygrał prestiżowe spotkanie z Team Spontan, a dwa – wygrał za komplet punktów z drużyną z dołu tabeli – MysterElektroRockets. Oba wspomniane mecze były imponujące. Jak pamiętamy historycznie Dream Volley radził sobie kiepsko w wielkich meczach. Tak było choćby w minionej edycji w konfrontacji z Bayerem Gdańsk, Maritexem, Treflem czy Oliwą Team. Z drugiej strony nie sposób nie wspomnieć o meczach z teoretycznie słabszymi rywalami, z którymi Dream miał obowiązek wygrać za komplet punktów. ADS Volley czy Kraken Team są przykładami z poprzedniego sezonu, których w przeszłości było całe mnóstwo. Czy to oznacza, że ‘Marzyciele’ zrobili krok, który pozwoli im odzyskać dawny blask? Przekonamy się już niebawem. Jedną ze wskazówek powinniśmy odkryć już dziś wieczorem. Dream zmierzy się z ekipą, z którą ma absolutny obowiązek wygrać za komplet punktów. Dla ‘Portowców’ dzisiejszy mecz będzie spotkaniem numer 3 w obecnej kampanii. Póki co, rywalizowali oni ze zmiennym skutkiem. Na inaugurację zaliczyli bardzo słaby mecz z Kraken Team. W drugim spotkaniu nie byli z kolei faworytem meczu z Wolves Volley, a mimo to – wygrali za komplet oczek. Dzisiejszy rywal zdaje się być jednak zdecydowanie trudniejszy. Na koniec ciekawostka. Dziś spotkają się wreszcie gracze, którzy są najlepszymi specjalistami w zagrywce w całej lidze. Pierwsze miejsce w statystykach wszechczasów zajmuje Mateusz Dobrzyński ze 178 asami serwisowymi. Tuż za nim, na drugim miejscu z 166 asami znajduje się Karol Polanowski z Portu.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

Energa Trefl Gdańsk – Inter Marine Masters

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Mało znany fakt? Energa Trefl Gdańsk jest aktualnie drużyną, która może pochwalić się najdłuższą serią zwycięstw z rzędu. Aktualnie licznik Trefla wskazuje już osiem tryumfów i passa ta, została zapoczątkowana 29 kwietnia 2025 r. Wspomniana seria została zapoczątkowana kapitalnym meczem z Osadą Truso, która w naszej ocenie była wówczas faworytem spotkania. Poza meczem z drużyną z Elbląga, ‘gdańskie lwy’ pokonały: Kraken Team, BL Volley, Bayer Gdańsk, Team Spontan, Maritex oraz już w obecnym sezonie: Speednet 2 i Staltest Pomorze. Warto tu podkreślić, że Energa Trefl Gdańsk przez ostatnie pół roku nie była prowadzona niczym niezbyt lotny bokser z świetnym menadżerem. Precyzując – nie dostawali oni w tym czasie ‘kelnerów’, ale mocne drużyny, które miały swoje sportowe argumenty. Nie inaczej będzie dziś wieczorem, gdzie najmłodsza drużyna w lidze zmierzy się z tą wiekowo najstarszą. Po inauguracji, w której Inter Marine Masters przegrali mecz z Flotą Active Team, zespół Andrzeja Masiaka zmierzył się z ekipą Old Boys. Mimo, że to ex-pierwszoligowiec był faworytem spotkania, to ‘Mastersi’ zdołali znaleźć sposób by ograć faworyzowanych rywali. Dziś team Andrzeja Masiaka również nie będzie faworytem meczu i wszystko wskazuje na to, że kapitalna seria Energi Trefla Gdańsk będzie kontynuowana. Z drugiej strony, Inter Marine stać na sprawienie niespodzianki i kto wie, być może w siedzibie drużyny znaleziono ‘tajną broń’ na swoich rywali?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Craftvena – Remedios Sopot Ortopedia

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Nie ma co do tego wątpliwości. Czwartoligowy mecz pomiędzy Craftveną a Remedios Sopot Ortopedią będzie hitem czwartoligowych zmagań. Póki co lepiej wiedzie się ‘Rzemieślnikom’, którzy są jedną z nielicznych drużyn, która w obecnym sezonie jeszcze nie przegrała. W pierwszych kolejkach obecnego sezonu team Bartosza Zakrzewskiego rywalizował z Hapag-Lloyd oraz Only Spikes i zgodnie z przewidywaniami zgarnął sześć oczek. Z drugiej strony – historycznie takie to pewne nie było. ‘Rzemieślnicy’ potrafili wtopić z dużo niżej notowanymi rywalami, o czym z pewnością doskonale pamiętają. Od pewnego czasu poniżej pewnego poziomu jednak nie schodzą. Czy udowodnią to dziś wieczorem? Z pewnością taki jest ich plan. Choć z Remedios będą rywalizować po raz pierwszy w życiu, to z zespołem Macieja Kota mają stare ‘rachunki do wyrównania’. W minionej edycji w składzie Siatkersów grała bowiem niemal połowa dzisiejszej kadry Remedios. Choć pod koniec sezonu Craftvena była faworytem starcia, to porażka w stosunku 0-3, do której doszło 20 maja pozbawiła Craftvenę awansu do wyższej ligi. Oj, team w czarnych strojach będzie pamiętał o tym jeszcze bardzo długo. Kto wie – być może dzisiejszą potencjalną wygraną zamkną ten rozdział i rozpoczną nową drogą w kierunku awansu do trzeciej ligi? Dalekosiężne plany będą chcieli z pewnością pokrzyżować ‘Ortopedzi’. Jeśli dziś przegrają to już na początku sezonu ich sytuacja w tabeli zrobi się skomplikowana.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

CTO Volley – Szach-Mat

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Mało znany fakt? Trzy ostatnie mecze obu drużyn kończyły się zwycięstwem Szach-Matu. Świetna seria ‘Szachistów’ w spotkaniach z ‘Pomarańczowymi’ została zapoczątkowana 24 października 2024 r. Kolejne dwie wygrane to mecze z 26 marca oraz 15 maja. Wygląda to dla Szach-Matu świetnie, prawda? Jest to tym bardziej imponujące, że przecież w poprzednim sezonie CTO zostało Mistrzem Inter Marine SL3. Trzeba przyznać, że mówimy o patencie, bo CTO po raz ostatni wygrało z ‘Szachistami’ 20 listopada 2023 r. Warto podkreślić również fakt, że to Szach-Mat rozpoczął lepiej sezon Jesień’25. Przypomnijmy, że team Dawida Kołodzieja wygrał z Bossmanem, podczas gry gracze CTO musieli uznać wyższość Speednetu. Biorąc pod uwagę kilka ostatnich pojedynków obu drużyn oraz formę obu ekip z pierwszej kolejki, pójdziemy nieco pod prąd. Wbrew powszechnym typom z aplikacji SL3, sądzimy, że mecz wygrają ‘Szachiści’. Jeśli mecz potoczy się według kreślonego przez nas właśnie scenariusza, to już na początku sezonu CTO znajdzie się w sporych tarapatach. Któż mógłby spodziewać się bowiem tego, że po dwóch pierwszych meczach sezonu, aktualny Mistrz będzie miał na koncie zero zwycięstw? To oczywiście tylko predykcje. Choć nieco więcej szans dajemy ‘graczom królewskiej gry’, to potencjalna wygrana CTO nas w ogóle nie zaskoczy. Tak czy siak – to ‘Pomarańczowi’ grają dziś pod zdecydowanie większą presją. To CTO musi, a Szach-Mat tylko może. Dzięki temu będzie im się grało zdecydowanie lepiej, a to tylko kolejny argument za naszym typem. Cóż – za kilka godzin przekonamy się jak to się zestarzeje.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Siatkersi – Only Spikes

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Zacznijmy od Typu Redakcji. Spotkanie za komplet punktów wygra ekipa Siatkersów. W ostatnim czasie wielokrotnie wykazywaliśmy się brakiem zaufania wobec drużyny Macieja Tarulewicza. Ci w odpowiedzi niemal za każdym razem wygrywali. Początek sezonu w wykonaniu ‘Introligatorów’ (kto oglądał magazyn ten wie), to pięć punktów w dwóch meczach. O ile po spotkaniu z Chilli Amigos można było się doszukiwać ‘dziury w całym’, to komplet punktów z Feniksem Gdańsk musiał zrobić wrażenie nawet na największych niedowiarkach. Ba – spodobało się również nam i sądzimy, że powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu, a nawet jego pobicie – jest realne. Z pewnością w realizacji założonego celu trzeba dziś wygrać za komplet oczek. Dla obu drużyn będzie to czwarte spotkanie i tylko prawdziwe legendy tej ligi, poza zawodnikami obu drużyn i Redakcją, pamiętają, że to ‘Kanarki’ mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań. W trzech dotychczasowych meczach, dwa razy wygrała ekipia Only Spikes, aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że były to zupełnie inne czasy. Inni byli przede wszystkim Siatkersi, którzy byli wówczas poczwarką, by dziś być czwartoligowym motylem. Jeśli chodzi jednak o graczy Only Spikes to mamy szczerą nadzieję, że dziś zobaczymy ich z tak dobrej dyspozycji jak w trzecim secie meczu z DSGSA. Jeśli będą wyglądać bowiem tak jak Craftveną, to będziemy zmuszeni wrzucić ich na magazynowego grilla.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

Flota Active Team – Bayer Gdańsk

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Gdyby rozgrywki Inter Marine SL3 były toczone na zasadzie mecz – wyjazd, to po pierwszych meczach Floty w obecnym sezonie napisalibyśmy: ‘Od miasta do miasta, po mistrzostwo i basta!’. Wiemy, że się nieco zagalopowaliśmy, wiemy, że Flota w historii zawiodła już 134 razy, ale teraz? Teraz to nam się mega podobają. Lubimy i nad wyraz często krytykujemy tę drużynę, ale póki co nie mamy najmniejszego powodu by to robić. Komplet punktów z Old Boys i Inter Marine Masters zrobił na nas ogromne wrażenie. Jeśli dziś powtórzą to z Bayerem Gdańsk, to sami nie wiemy co zacznie dziać się wokół drużyny Karoliny Kirszensztein. To będzie absolutna eksplozja radości całej rodziny Floty. Kto wie, być może kibice tej drużyny, którzy w ostatnich latach byli zniechęceni chodzeniem na halę i dopingowaniem drużyny, wreszcie na nią powrócą? O komplet punktów będzie jednak bardzo trudno. Po dwóch meczach w kampanii Jesień – Bayer Gdańsk ma na swoim koncie trzy oczka. W inauguracyjnym meczu beniaminek musiał uznać wyższość MPS-u Volley. Kiedy wydawało się, że z Challengersami będzie podobnie, Bayer okazał się bardzo zuchwały i zgarnął w pełni zasłużenie trzy oczka. Czy dziś ‘Aptekarze’ będą w stanie postawić się faworyzowanym rywalom? Przekonamy się niebawem. Tak czy siak, zapowiada nam się świetne spotkanie!

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

MATCHDAY #8

Za nami poniedziałkowa seria gier, w której doszło do kilka bardzo ciekawych pojedynków. W czwartej lidze świetne spotkanie zagrała ekipa Sharks, która w meczu z Feniksem, zanotowała aż…16 bloków! Zapraszamy na podsumowanie!

VB FE Sulmin – ACTIVNI Gdańsk 1-2 (17-21; 21-18; 11-21)

Dla obu drużyn, poniedziałkowe starcie było doskonałą okazją do przełamania po nieudanym początku sezonu. Tak się bowiem składa, że obie drużyny miały do wczoraj rozegranych sumarycznie pięć meczy, w których nie udało im się zdobyć choćby punktu. Było zatem jasne, że w poniedziałek, liczba drużyn bez zwycięstwa na koncie, skurczy się o co najmniej jeden team. W naszych oczach wyraźnym faworytem meczu była ekipa ACTVNYCH Gdańsk, dla których było to już 133 spotkanie w rozgrywkach Inter Marine SL3. Choć nie bez problemów, to doświadczony zespół objął czteropunktowe prowadzenie na półmetku seta w czym bez wątpienia, udział miała dobra gra w obronie (13-9). Wypracowana zaliczka wystarczyła do tego, by w dalszej części seta trzymać rywala na bezpieczny dystans, wygrywając finalnie do 17. Do pewnego momentu w drugim secie, wszystko wydawało się być pod kontrolą ACTIVNYCH. Po kilku błędach rywali, prowadzili oni 8-6 i kompletnie nic nie wskazywało na zwrot akcji. Game-changer? Z całą pewnością Patryk Nowak, który wziął na swoje barki odpowiedzialność za wynik oraz grę drużyny VB FE Sulmin. Ależ to był dobry fragment skrzydłowego. To właśnie po jego pięciu atakach z rzędu, ‘underdog’ spotkania objął prowadzenie 11-8 i w konsekwencji nie dał się już ograć rywalom. Na nic zdały się w końcówce seta próby Michała Galińskiego – punkt za drugi set, trafił do zespołu występującego ‘w delegacji’ (21-18). Ostatni set poniedziałkowego spotkania to już wyraźna przewaga drużyny Artura Kurkowskiego. ACTIVNI po dobrej grze, prowadzili w połowie już 11-6 i nie mieli żadnego problemu z tym, by postawić kropkę nad ‘i’.

Sharks – Feniks Gdańsk 3-0 (21-15; 21-10; 21-15)

Mimo dziewięciu punktów na inaugurację – znajdowaliśmy w ostatnim czasie sporo argumentów, by uderzyć w drużynę ‘Rekinów’. Główny zarzut dotyczył przede wszystkim stylu, w którym team Pavlo Kudinova odnosił wygrane. Niby były to zwycięstwa za komplet punktów, ale umówmy się – taki Dream Team nie miał moralnego prawda przegrać żadnego z setów i dodatkowo – powinien wygrywać w sposób przekonujący. Spotkanie z Feniksem anonsowaliśmy jako potencjalnie najtrudniejszy z dotychczasowych spotkań Sharksów. Wiecie – mecz z dawnymi partnerami z drużyny, mecz z ekipą, która potrafi grać itd. Cóż – skończyło się na komplecie oczek ‘Rekinów’ i wreszcie był to styl, którego można było od tej drużyny wymagać. Z czego zapamiętamy mecz poza dominacją ‘Sharksów’? Z pewnością z absolutnej demolki w bloku, którą faworyzowana drużyna, zafundowała swoim rywalom. NIEWIARYGODNE. Wynik 16 bloków jest trzecim najwyższym wynikiem w historii ligi, a warto nadmienić, że rozegraliśmy już grubo ponad 3 tysiące spotkań. Ciekawy był również moment, w którym atakujący Sharksów – Sergiej Ivanenko zdobył…6 punktów z rzędu asem serwisowym. Cóż – z takimi indywidualnościami, Feniks nie miał wczoraj najmniejszych szans i sytuacji nie zmienia tu fakt, że w pierwszym secie szło im całkiem nieźle (10-10). Gdy tylko było trzeba, Sharksi podkręcili tempo i wygrali seta do 15. Choć w trzecim secie rywalizacji wynik był taki sam, to jednak przebieg gry zupełnie inny. Zespół Pavlo Kudinova od samego początku narzucił swoje warunki gry, a Feniks dopiero z czasem zaczął punktować. Nie zmieniło to jednak postaci rzeczy, że wygrał team zdecydowanie lepszy. Oj tak – w poniedziałek ‘Rekiny’ otworzyły wreszcie paszczę.

TKKF Orlen – VB Inter-Grahen Sulmin 0-3 (9-21; 16-21; 16-21)

Choć w teorii VB Inter-Grahen Sulmin miał z TKKF Orlen rachunki do wyrównania, to prawda jest taka, że w poniedziałkowy wieczór rywalizowali oni z…niemal całkowicie nową drużyną. Tak się składa, że nikt, poza Grzegorzem Wosiem nie pamięta spotkania, do którego doszło 16 kwietnia – w sezonie Wiosna’25. Przypomnijmy, że wspomniane spotkanie, dość niespodziewanie wygrali ‘Nafciarze’. Mimo to – we wczorajszym pojedynku nie dawaliśmy im większych szans, z rozpędzonym rywalem. Już na początku spotkania, gracze Kacpra Wiczkowskiego udowodnili swoją dominację. Po punkcie rozgrywającego – Daniela Szultki, gracze w czarnych strojach objęli prowadzenie 10-5. Już po chwili, przewaga zespołu z Sulmina urosła do stanu 18-9 i wówczas stało się oczywiste, że nic złego faworytom się już nie stanie (21-9). Z drugiej strony po premierowej partii mieliśmy silne przeświadczenie, że równie dużej dysproporcji w kolejnych setach nie zobaczymy. Wbrew pozorom, bardzo młody zespół TKKF Orlen ‘coś tam odbijał’ i z pewnością – pewne umiejętności ma. Sądzimy, że gdyby ktoś doświadczony i z analitycznym okiem ich wczoraj ‘poustawiał’, to zagraliby o wiele lepiej. Tak czy siak – w połowie drugiego seta, VB Inter-Grahen Sulmin prowadził 10-6 i uznaliśmy wówczas, że jesteśmy świadkami powtórki z pierwszego seta. Na całe szczęście dla widowiska – w dalszej części seta, Orlen potrafił odgryźć się rywalom i zdołał zniwelować straty do zaledwie jednego oczka (16-15). Kiedy wydawało się, że jest szansa na emocjonująca końcówkę to całą zabawę zepsuli gracze dowodzeni przez Daniela Bąbę, którzy kilkoma atakami skończyli seta do 16. Taki sam wynik padł zresztą również w ostatnim secie rywalizacji, aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że był to najciekawszy do oglądania fragment meczu. TKKF Orlen przez bardzo długi czas miał z rywalem kontakt (16-14) i rywal dopiero w ostatniej fazie meczu, zdołał im się ‘urwać’ (21-16), wygrywając przy tym za komplet punktów. Brawo!

BL Volley – Tiger Team 2-1 (22-20; 20-22; 21-11)

W ostatnim czasie, gracze BL Volley musieli zmierzyć się z absolutnie nową dla siebie sytuacją. Ależ to była pompka. A to chwalenie drużyny w magazynie, a to drużyna tygodnia, a to zawodnik tygodnia. A to wygrane z faworytami jak Team Spontan czy Kraken. Trzecioligowy Midas – czego się nie dotknął, zamieniał w złoto. Tak samo miało być i w poniedziałkowy wieczór, gdzie ich rywalem był niemający zbyt dobrego okresu Tiger Team. Z drugiej strony – warto wspomnieć o pewnym zakładzie, do którego doszło między Redakcją a graczem Tiger Team – Przemysławem Masznerem. Wspomniany skrzydłowy był tak pewny wygranej, że zgodził się przeprosić za wygadywane głupstwa podczas najbliższego wywiadu – wierzymy na słowo. Tak czy siak – pewność Tigera nie objawiała się tylko w small-talkowych gadkach przed meczem. Przejawiało się to również, a może przede wszystkim w meczu, bo trzeba przyznać, że Tiger zaczął poniedziałkowe starcie kapitalnie. Po asie serwisowym rozgrywającego – Jesusa Mediny, Tiger prowadził już 14-9. Choć w końcówce prowadzili 20-17 i w naszym odczuciu nie było siły, która mogła wydrzeć im zwycięstwo z rąk – Tiger Team nawiązał do swojej często niechlubnej historii. Pisząc w żołnierskich słowach – zesrał się metr przed kiblem. Zamiast wykończyć przeciwnika, pozwolił im się rozbujać i po skutecznych atakach Wojtka Kiełba – było po wszystkim (22-20). Niepowodzenie w pierwszym secie nie złamało jednak graczy Tiger Team. Zespół Dawida Staszyńskiego raz jeszcze rozpoczął kapitalnie seta (12-7) z tą tylko różnicą, że tym razem skończyło się happy-endem. Owszem – w końcówce było nerwowo, nawet bardzo, ale koniec końców się udało (22-20). Ostatni set to już wyraźna przewaga graczy BL Volley, którzy zagrali wreszcie tak, jak można było oczekiwać tego po drużynie tygodnia. Finałowa partia to set, w którym Tiger Team nie zdołał podjąć jakiejkolwiek walki (21-11).

VB Sulmin – MPS Volley 1-2 (14-21; 8-21; 21-18)

Sytuacja wraca powoli do normy. Po początku sezonu, w którym VB Sulmin wygrał dwa mecze z rzędu, uznaliśmy, że są oni w stanie nawiązać do swojego bardzo dobrego, drugoligowego okresu. Już chwilę po tym przegrali ze Złomowcem, a wczoraj – musieli uznać wyższość MPS-u Volley. Prawdę mówiąc – w naszym odczuciu powinni cieszyć się z tego, że nie wracali do domu ‘na pustaka’. Tak się bowiem składa, że w pierwszym i drugim secie rywalizacji, oglądaliśmy ogromną wręcz dysproporcję na korzyść MPS-u. Mimo, że zwycięzców się nie sądzi, to jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że wygrywając tak gładko – nie możesz pozwolić sobie na to, co wydarzyło się w trzecim secie. Nie możesz w momencie, w którym w głowie projektujesz już sobie wizję, jak będą wyglądały mecze w pierwszej lidze, do której chcesz się dostać. Wracając jednak do meczu – to zaczęło się dość niewinnie. ot prowadzenia rywala 12-7. Problem był jednak taki, że wraz z kolejnymi akcjami, VB nie próbował wskoczyć do pociągu, a ten z każdą kolejną akcją, nabierał jeszcze tempa (21-14). Szczególnie widoczne było to w drugim secie rywalizacji, który był absolutną dominacją Miłośników Piłki Siatkowej. Dla ich rywali, perspektywa wyglądała źle już w momencie, kiedy faworyt prowadził 13-7. Problem był jednak taki, że dalej było jeszcze gorzej dla Sulmina, którego dawno nie oglądaliśmy aż tak bezradnego (21-8). Po bardzo słabych dwóch setach – to nie miało prawa się wydarzyć. To jednak Inter Marine SL3, więc niemożliwe nie istnieje. Na półmetku finałowej partii, po atakach Damiana Kolki oraz Michała Kanki, VB Sulmin objął prowadzenie 10-8. Po chwili sytuacja zdawała się wracać do normy. MPS wysunął się na prowadzenie 18-15. W końcówce zespół Jakuba Nowaka miał jednak potężne problemy z przyjęciem zagrywki Daniela Bąby, a kiedy im się to finalnie udało – mieli problem z wykończeniem akcji. To z kolei zdaje się być gotowym przepisem na wpadkę (21-18).

Speednet – Czerepachy Volley 2-1 (21-16; 19-21; 21-19)

Po wynikach z początku obecnego sezonu, nie mieliśmy wątpliwości co do tego, która z drużyn będzie faworytem poniedziałkowego starcia. Był nim rzecz jasna Speednet, który w ostatnim czasie prezentował się naprawdę kozacko. Już początek spotkania pokazał jednak, że nie będzie to tak łatwe spotkanie, jak mogłoby się wydawać. W połowie pierwszego seta mieliśmy wynik po 11, a następnie 14-14. Po skutecznych akcjach Sebastiana Konarzewskiego oraz Mikołaja Skotarka, ‘Programiści’ wysunęli się na prowadzenie 17-14 co ‘ustawiło’ wynik pierwszego seta rywalizacji (21-16). Środkową odsłonę oglądało się bardzo przyjemnie. Na wysokim poziomie w obu teamach funkcjonowało zarówno przyjęcie, jak i rozegranie. Dodatkowo, obie drużyny popełniały w tej części stosunkowo mało błędów, co tylko potęgowało to, jak dobrze oglądało się mecz. Choć pod koniec seta po ataku Jakuba Perżyło, wszystko wskazywało na to, że set padnie łupem Speednetu (19-18), to po chwili świetną pracę dla Czerepachów wykonał dawno nie oglądany Kostian Rudnytskyi. Ostatecznie po błędzie graczy Speednetu – ‘Żółwie’ doprowadziły do wyrównania stanu rywalizacji, a o zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set (21-19). Finałowa partia przez długi czas zdawała się być setem ‘bez historii’. Speednet objął bowiem prowadzenie 17-13. W końcówce w szeregach teamu Macieja Miścickiego zrobiło się jednak gorąco. Mimo że ‘Żółwie’ zdołali postraszyć rywali, to jednak ostatni punkt w meczu, zasilił konta ‘Programistów’.

AIP – DNV Volley Gdańsk 3-0 (21-18; 21-15; 21-15)

Spotkanie ‘derbowe’ z DNV Volley Gdańsk miało być odpowiedzią na to, czy imponująca wygrana z BEemką nie była tylko meczem, w którym ‘Przyjaciele’ wykorzystali sprzyjające im ‘momentum’. Choć wczorajszego wieczoru, ‘Fioletowi’ byli wyraźnym faworytem starcia, to jednak nie było sposobu na to, by nie pamiętać o inauguracji poprzedniego sezonu, w którym ‘żółto-czarni’ zaskakująco ograli ówczesnych brązowych medalistów. Z tamtego meczu, gracze AiP zdali się wyciągnąć wnioski, bo wczoraj – zdominowali przeciwnika i w pełni zasłużenie, sięgnęli po komplet oczek. Już na początku spotkania, ‘Przyjaciele’ objęli prowadzenie 12-5! Kiedy wydawało się, że jest już ‘pozamiatane’, w ‘żółto-czarnych’ wstąpiła nadprzyrodzona siła, po której zniwelowali oni straty do trzech oczek (16-13). Mimo, że trzykrotni Mistrzowie Inter Marine SL3 się przy tym nieziemsko nakręcili, to po chwili gracze AiP dopięli swego, wygrywając do 18. Środkowa odsłona rozpoczęła się bardzo podobnie jak pierwszy set. Już na półmetku, gracze w fioletowych barwach zdołali zbudować sobie kilkupunktową przewagę (9-5). Choć w dalszej części prowadzili już 18-11, to w końcówce popełnili kilka błędów, które wygładziły nieco wspomnienia o nieciekawym fragmencie ich rywali (21-15). Ostatni set poniedziałkowego starcia zapowiadał nam się naprawdę świetnie. Chwilę po połowie seta, gracze AiP mieli zaledwie jeden punkt przewagi nad rywalem (13-12). Mimo to – po kilku akcjach oraz błędach graczy w żółto-czarnych strojach, stało się jasne, która z drużyn wygra tę partię (21-15). Podsumowując – sytuacja AiP zdaje się być doskonała. W minionej edycji, tyle samo punktów co aktualnie, mieli dopiero po pięciu meczach. Brawo!

BEemka Volley – Bossman Team 3-0 (21-10; 22-20; 26-24)

Jak do tej pory mało się o tym mówiło, ale trzeba zestawić graczy Bossmana z brutalną rzeczywistością. Nie wszyscy zdają sobie bowiem sprawę z tego, że team Jakuba Kłobuckiego śrubuję aktualnie najgorszą w swojej historii passę…siedmiu porażek z rzędu. Wspomniana parszywa seria została zapoczątkowana – o ironio przez BEemkę Volley, w meczu, który został rozegrany 8 maja 2025 r. Tak czy siak – Bossman miał wczoraj kolejną szansę na odwrócenie nieciekawej sytuacji. Jeśli wyniki z ostatniego czasu były rozczarowaniem, to pierwszy set rywalizacji w wykonaniu zespołu Jakuba Kłobuckiego, był absolutnym dramatem. Przez dłuższą chwilę zastanawialiśmy się czy na parkiecie Ergo Areny nie zostało wylane kilka wiader charakterystycznego kleju, który nieodłącznie towarzyszy piłkarzom ręcznym. Po chwili zrozumieliśmy jednak, że ta przypadłość tyczy się wyłącznie Bossmana. BEemka poruszała się bowiem szybciej niż króliczki Duracella. Przepaść. Deklasacja. Wynik 21-10 mówi wszystko. Mimo to, Bossman zdołał się przebudzić. W drugim secie rywalizacji to oni przez dłuższy czas prowadzili grę. Jak się jednak okazało z czasem – prowadzenie 10-6 nic nie dało. Już po chwili BEemka doprowadziła do wyrównania po 16, a następnie – mieli kilka ‘piłek meczowych’. O jednej będzie się z pewnością przez długi czas dyskutowało, bo sędziujący w pojedynkę sędzia nie dostrzegł, że piłka po ataku z lewego skrzydła, dotknęła jednego z graczy Bossmana (22-20). Ostatni set to bardzo ciekawa partia, która przez długi czas była tą, w rodzaju ‘łeb w łeb’. Pod koniec niefrasobliwość graczy BEemki mogła się zemścić. Mimo trzech zepsutych zagrywek w końcowych akcjach meczu, to właśnie oni wygrali za komplet punktów. Jakiś czas temu wspominaliśmy o tym jak szybko zmienia się perspektywa. Po porażce z AiP, poprawioną dwoma zwycięstwami za komplet – sytuacja BEemki wygląda już zupełnie inaczej niż jeszcze kilkanaście dni temu.

Challengers – Złomowiec Gdańsk 1-2 (21-15; 18-21; 19-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że z żadną inną drużyną w drugiej lidze, Złomowiec nie ma tak słabego bilansu bezpośrednich spotkań. Choć trudno w to uwierzyć, team Witolda Klimasa jeszcze nigdy nie wygrał z ekipą Challengersów. Mimo to, jako faworytów meczu wskazaliśmy właśnie team w miedzianych strojach. Początek poniedziałkowego spotkania należał jednak do Challengersów, którzy weszli w mecz w wymarzony wręcz sposób. Po kilku błędach ‘Złomków’ oraz punktach Michała Kocbucha i Pawła Kondrackiego, Challengersi rozpoczęli mecz od prowadzenia 6-0. Przez niemal całą resztę premierowego seta, obie drużyny zdobywały punkt za punkt, a jak wiadomo – taka taktyka w przypadku Złomowca nie była zbyt fortunna (21-15). Środkowa partia to przebudzenie Złomowca,  który po zagrywce bardzo dobrze dysponowanego Marcina Bryłkowskiego, wysunął się na prowadzenie 11-6. Gdy wydawało się, że poznaliśmy właśnie zwycięzcę drugiego seta, Złomowiec popełnił kilka błędów, po których Challengersi doprowadzili do wyrównania po 12, a z czasem – wysunęli się nawet na prowadzenie 17-15. Już poprzedni mecz pokazał jednak, że obojętnie jakie to prowadzenie by nie było – team Wojciecha Lewińskiego może je roztrwonić. Po raz kolejny w świetny sposób pokazał się Marcin Bryłkowski i po kilku punktach przyjmującego Złomowca – wygrali oni do 18. Ostatni set poniedziałkowego spotkania rozpoczął się kolejnymi świetnymi zagrywkami wspominanego dziś niezwykle często – Marcina Bryłkowskiego (7-4). Choć w dalszej części po atakach Mariusza Kuczko, Challengersi doprowadzili do wyrównania 12-12, a następnie 19-19, to ostatnie słowo należało już do ‘Miedziowych’, którzy po trzech spotkaniach sezonu Jesień’25, mogą pochwalić się kompletem zwycięstw.  

Zapowiedź – MATCHDAY #8

Zaczynamy trzeci tydzień rozgrywek w sezonie Jesień’25. W poniedziałkowy wieczór dojdzie do kilku bardzo ciekawych pojedynków. Trzy z nich to mecze w pierwszej lidze. Dość ciekawie zapowiada się również starcie w drugiej klasie rozgrywkowej gdzie Złomowiec postara się o przełamanie złej passy z Challengersami. Zapraszamy na zapowiedż!

VB FE Sulmin – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Choć mamy dopiero połowę września – gracze VB Fe Sulmin rozegrają już czwarte spotkanie. Dotychczasowe zmagania w sezonie Jesień’25, to niestety mecze, w których nie udało im się zrealizować założonych celów. Z drugiej strony, warto podkreślić fakt, że jak dotychczas – gracze Fabiana Ehrlicha mieli piekielnie trudny terminarz. Rywalizowali bowiem z Feniksem, Sharksami oraz DSGSA. Choć czas pokazał, że Feniks niekoniecznie jest tak mocny jak mogło wydawać się przed sezonem, to Sharks oraz DSGSA wygrały wszystkie dotychczasowe spotkania i zgodnie z przewidywaniami, okupują wysokie miejsca w ‘ligowej układance’. Dzisiejszy pojedynek będzie dla graczy z Sulmina pewnym ‘novum’. Rywalem ‘Czarnych’ będą gracze ACTIVNYCH Gdańsk, którzy rozpoczęli sezon od bardzo rozczarowujących występów. Pamiętamy, że nie tak dawno, zespół Artura Kurkowskiego rywalizował w drugiej klasie rozgrywkowej. W momencie, w którym spadł do trzeciej to przez wiele sezonów był tam dość mocną ekipą, z którą musiał liczyć się niemal każdy. Po chudym sezonie, spadli do czwartej ligi i tam wygrali 9 z 13 pojedynków, zajmując finalnie siódme miejsce. Do podium rozgrywek zabrakło im wówczas zaledwie czterech oczek. Aktualny sezon? Potężne problemy kadrowe i dwie porażki w dwóch meczach. Co gorsze – ACTIVNI nie zdobyli w nich choćby jednego punktu i nie jest to dobrym prognostykiem przed dalszą częścią sezonu. Dziś dla obu ekip idealna okazja do ‘odkucia się’. Z całą pewnością oba teamy wiążą z tym meczem ogromne nadzieję.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Sharks – Feniks Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Dla wielu zawodników obu drużyn, będzie to mecz szczególny. Wszystko za sprawą faktu, że w poprzednim sezonie – Wiosna’25, spora część graczy występowała po tej samej stronie siatki. Mowa tu oczywiście o Sharksach. Z czasem z drużyny ‘Rekinów’ postanowili odejść Łukasz Dubicki oraz Natalia Leszman. Co ciekawe, o swojej decyzji poinformowali team w momencie, w którym nie było jasne czy uda im się dostać do rozgrywek. Zastanawiamy się co to de facto oznaczało. Czy to, że byli oni pewni, że któraś z drużyn się wycofa i Feniksowi uda się wskoczyć do ligi, czy jednak to, że nie podobała im się ówczesna sytuacja w Sharks i decyzja była taka, że albo grają na własny rachunek, albo wcale. Jak zapewniał jednak w wywiadzie na początku sezonu kapitan ‘Rekinów’ – Pavlo Kudinov, rozstanie nastąpiło w przyjaznej atmosferze, ale szukająca dziury w całym Redakcja zastanawia się czy to perspektywa obu stron, czy jednak tylko jego. Tak czy siak – dziś wieczorem obie strony, rozegrają  w Inter Marine SL3 mecz – po raz pierwszy po przeciwnej stronie siatki. Mimo krytyki drużyny za styl, który prezentują, to ‘Rekiny’ są zdecydowanym i absolutnym faworytem spotkania. W naszym jednak odczuciu – ‘na papierze’, Feniks ma największą jakość spośród dotychczasowych rywali, a to oznacza, że potencjalnie mecz nie musi być tak jednostronny jak się większości wydaje.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

TKKF Orlen – VB Inter-Grahen Sulmin

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po dłuższej przerwie w rozgrywkach, TKKF Orlen wraca na parkiety Inter Marine SL3. Początek edycji Jesień’25 to ogromne rozczarowanie, które towarzyszyło grze ‘Nafciarzy’. Jak do tej pory, team Sylwestra Wosia rozegrał dwa spotkania. W pierwszym z nich musiał uznać wyższość Speedway AWKS, natomiast w drugim – Sharks. W obu wspomnianych meczach, ‘Nafciarzom’ nie udało się zdobyć choćby punktu. Czy w ich nieciekawej sytuacji znajdujemy choć odrobinę nadziei na ‘lepsze jutro’? Zdecydowanie tak. Pierwszą kwestią jest bez wątpienia to, że ‘Nafciarze’ rywalizowali z samą ‘topką’ ligowej tabeli. Drugim ważnym aspektem jest to, że we wspomnianych meczach mieli ogromne problemy kadrowe. Kiedy zsumujemy dwa wspomniane czynniki to wychodzi nam na to, że z czasem powinno być tylko lepiej. Czy już dziś? Chyba jest jeszcze za wcześnie. Rywalem TKKF Orlen będzie bowiem VB Inter-Grahen Sulmin, która jest jedną z sześciu niepokonanych jak dotąd pory drużyn. Wszystko wskazuje na to, że po poniedziałkowej serii gier nic się w tej kwestii nie zmieni. Ba, sądzimy, że team Kacpra Wiczkowskiego zrobi wszystko by wygrać za komplet punktów i ma ku temu wszystkie sportowe argumenty. Jeśli by się tak stało, to zespół z Sulmina najprawdopodobniej wskoczy po obecnym tygodniu na wyższe miejsce w tabeli i zrobi tym samym krok w kierunku upragnionego podium.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

BL Volley – Tiger Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Rewelacyjny początek sezonu. Peany na cześć BL Volley. Chwalenie teamu i odmienianie zespół biało-pomarańczowych ‘Tygrysów’ przez wszystkie przypadki. Jakby tego było mało – w pełni zasłużony tytuł drużyny tygodnia. Oj, dawno team Wojciecha Strychalskiego nie miał aż tak dobrej ‘prasy’. Aktualnie dzieje się jednak to, co zapowiadaliśmy. Redakcja nie jest bowiem tylko krytyczna. Jeśli takowa się w minionym sezonie pojawiała to przez to, że BL Volley najzwyczajniej w świecie na to zasługiwał. Jeśli aktualnie znajdujemy powody do tego by zespół chwalić – nie mamy z tym najmniejszych oporów. A chwalić jest za co. Przypomnijmy, że BL rywalizował w poprzednim tygodniu z Krakenem oraz Team Spontan i choć nie był faworytem żadnego z wspomnianych meczów – wygrał obydwa! Sądzimy, że dziś wieczorem, BL zgarnie hat-tricka i na początku sezonu będzie mógł pochwalić się trzema zwycięstwami w trzech spotkaniach. Jeśli faktycznie tak będzie to BL wsiądzie do windy, która będzie jechała w górę ligowej tabeli. W naszym odczuciu, tak właśnie będzie. Ich rywale – Tiger Team, wciąż nie mogą odnaleźć się w trzecioligowych realiach. Sytuacja ta może być niepokojąca dla sympatyków drużyny z dwóch względów. Raz, że spore doświadczenie w trzeciej lidze, Tiger Team już ma, a kolejne mecze nie powinny wywoływać w graczach jakiejkolwiek tremy. Dwa – i to już niestety podejrzenie dużo bardziej mroczne – aktualny sezon zaczyna przypominać koszmarny, dla teamu Dawida Staszyńskiego sezon Jesień’24. Wówczas przegrali oni wszystkie 13 spotkań w trzeciej lidze, zdobywając przy tym zaledwie dwa punkty. W ciągu kilkunastu dni, przekonamy się, w którą stronę zmierzają obie drużyny.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

VB Sulmin – MPS Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Wiele osób, które interesują się rozgrywkami Inter Marine SL3, okrzyknęły MPS Volley głównym faworytem w wyścigu o awans do elity. W pierwszym meczu sezonu, team Jakuba Nowaka został poddany wielkiej próbie, bo musiał radzić sobie bez dwóch podstawowych graczy. Mimo potencjalnych kłopotów, Miłośnicy Piłki Siatkowej weszli doskonale w sezon, inkasując komplet punktów w meczu z Bayerem Gdańsk. O ile sama wygrana z ‘Aptekarzami’ nie zrobiła w pierwsze tempo większego wrażenia na społeczności, tak perspektywa z czasem się zmieniła. Ten sam Bayer Gdańsk rozbił bowiem na drugi dzień Challengersów, którzy sprawili z kolei potężne problemy ex-pierwszoligowcowi – drużynie Eko-Hurt. Teoria naciągana? Może tak, może nie. Czas pokaże, ale po wspomnianym tygodniu jednego jesteśmy pewni – z MPS-em należy się liczyć, a ambicję drużyny są bez wątpienia bardzo wysokie. Jeśli chodzi o dzisiejszych rywali Miłośników Piłki Siatkowej – zespół VB Sulmin, to po kapitalnym otwarciu sezonu, nastąpiło małe rozczarowanie. Po sześciu punktach w meczach z DHP Oliwą oraz Staltestem Pomorze, VB Sulmin po raz kolejny w historii przegrał ze Złomowcem Gdańsk. Mimo że do dzisiejszego starcia, zespół Daniela Bąby podejdzie jako lider drugoligowej tabeli, to faworytem meczu zdają się być gracze MPS. W naszym jednak odczuciu, Miłośnicy Piłki Siatkowej nie zdołają zgarnąć dziś kompletu punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

Speednet – Czerepachy Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Rewelacyjny początek sezonu w wykonaniu Speednetu. Team Macieja Miścickiego oprócz zmiany strojów na nowe, zmienił również grę. Na nowe i lepsze. Wszyscy pamiętamy bowiem poprzedni sezon, w którym Speednet po raz pierwszy od kilku edycji wypadł poza grupę mistrzowską. W obozie ‘Programistów’ uznano, że trzeba działać. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W premierowej kolejce, Speednet wygrał za komplet punktów z Tufi Team. O ile wygrana z beniaminkiem nie obiła się wśród społeczności Inter Marine zbyt szerokim echem – ot zwykła wygrana, tak zwycięstwo z aktualnym Mistrzem SL3 – CTO Volley sprawiło, że Speednet jednym tchem zaczął być wymieniany jako kandydat do pudła. Oj, szybko nam się to wszystko pozmieniało. Dodatkowo dziś wieczorem, gracze ‘Miścika’ mogą podkręcić jeszcze tempo. Ich rywalem będzie bowiem beniaminek – Czerepachy Volley. Aktualny bilans ‘Żółwi’ w obecnym sezonie to dwa mecze i dwie porażki. Choć ich ostatni mecz pokazał, że są w stanie nawiązać walkę z pierwszoligowcami to jednak Speednet w naszym odczuciu ma więcej sportowych argumentów niż DNV Volley Gdańsk. To oznacza, że przed ‘Żółwiami’ w teorii dużo trudniejsze zadanie. Z drugiej strony wiele osób wskazuje na to, że team Dawida Gałki po falstarcie się z czasem rozkręci. Za kilka godzin przekonamy się ile w tym prawdy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

AIP – DNV Volley Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po rewelacyjnym spotkaniu, w którym zespół AiP rozbił faworyzowaną BEemkę – team Adriana Ossowskiego przystępuje do drugiego meczu w sezonie Jesień’25. Wracając jednak do wydarzeń sprzed tygodnia, należy podkreślić, że team w fioletowych barwach był jednym z głównych kandydatów do tego, by zgarnąć tytuł drużyny tygodnia. Po ostatnim sezonie rozgrywek, w którym ‘Przyjaciele’ wygrali 5 z 13 spotkań i w konsekwencji wylądowali na siódmym miejscu, byliśmy nastawieni dość sceptycznie przed ich występem z BEemką. Warto bowiem zwrócić uwagę na to, że pierwszy rywal drużyny AiP w sezonie Jesień’25 był przed rozpoczęciem obecnej kampanii uznawany za jednego z faworytów do podium rozgrywek. Mimo to, grający niezwykle mądrą siatkówkę zespół AiP rozbił rywala, zdobywając przy tym komplet oczek – wow! Kolejnym rywalem ‘Przyjaciół’ będzie zespół DNV Volley Gdańsk, który również zdołał wygrać swoje pierwsze spotkanie w sezonie. Mimo dość poważnych problemów kadrowych, DNV Volley Gdańsk ograł Czerepachy Volley w stosunku 2-1. Choć zwycięzców się ‘nie sądzi’ to sami zawodnicy Dariusza Kuny wiedzą, że nie było to ich najlepsze spotkanie w historii 173 występów w Inter Marine SL3. Warto zwrócić bowiem uwagę na to, że przy odrobinie szczęścia to ‘Żółwie’ mogły wygrać mecz. Przed dzisiejszym starciem nie sposób nie wspomnieć również o wspólnych mianownikach obu drużyn. O historii, w której gracze obu drużyn migrowali pomiędzy jedną, a drugą ekipą. Sądzimy, że nie miniemy się z prawdą pisząc o meczu przyjaźni, ale również o meczu, w którym obu ekip nie trzeba przesadnie mobilizować. Jeśli dziś AiP zagra tak jak ostatnio – wygra za komplet punktów. O to nie będzie rzecz jasna zbyt prosto.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

BEemka Volley – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Sympatycy BEemki Volley patrzyli z przerażeniem na to, co ich ulubieńcy wyczyniali w pierwszym meczu sezonu Jesień’25. Choć BEemka Volley w dość powszechnemu przekonaniu była wyraźnym faworytem starcia z AiP to mecz zakończył się porażką w stosunku 0-3. To, w sposób oczywisty przywołało pytania czy obecny sezon faktycznie może być tak dobry jak się wszystkim wydawało. Odpowiedź na rezonujące w głowach pytania miała nadejść wraz z końcowym gwizdkiem sędziego, w meczu z Tufi Team. Potencjalna przegrana sprowadziłaby nad siedzibę BEemki czarne chmury. Ostatecznie stało się jednak inaczej, a BEemka zagrała rewelacyjnie, ogrywając rywali za komplet punktów. Należy przy tym pamiętać, że aktualnie Tufi Team nie prezentuje się zbyt dobrze i wszystko wskazuje na to, że zdecydowanie lepszym sprawdzianem dla BEemki, będzie Bossman Team. Początek sezonu w wykonaniu srebrnych medalistów z sezonu Jesień’24 rozpoczął się koszmarnie. Zespół Jakuba Kłobuckiego rozegrał dwa spotkania – ze srebrnymi oraz brązowymi medalistami minionego sezonu i oba spotkania zakończyły się porażką Bossmana w stosunku 1-2. Jakby tego było mało – w naszym odczuciu to nie oni, a rywal są dziś faworytem. Ciekawostką dotycząca starcia obu drużyn jest również to, że w czterech dotychczas rozegranych meczach pomiędzy drużynami, jeszcze nigdy nie padł wynik 3-0. Historycznie obie drużyny dwukrotnie wygrywały w stosunku 2-1 i sądzimy, że dziś ta passa zostanie podtrzymana.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Challengers – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Są porażki, o których zapomina się na drugi dzień. Są mecze, o których zwykło się mówić jako tych ‘bez historii’. Są jednak mecze takie jak te z minionego tygodnia, o których Challengersi będą pamiętać za kilka sezonów. Choć zespół Wojciecha Lewińskiego rozegrał w historii Inter Marine SL3 już 41 spotkań, to mecz z minionego tygodnia, gdy rywalizowali z Eko-Hurtem był czymś absolutnie niezwykłym. Wracając do wydarzeń z minionego tygodnia, zwracamy uwagę na fakt, że to Eko-Hurt był wówczas zdecydowanym faworytem starcia. Mimo to, zespół w granatowo-różowych barwach wygrał pierwszego seta rywalizacji. W drugim mieli co najmniej kilka szans by wygrać, ale po wyniszczającej grze na przewagi – to rywal postawił kropkę nad ‘i’. Wydarzenia z trzeciego seta należy nazwać horrorem Challengersów. Choć prowadzili wysoko niemal od samego początku aż do końca to dali sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk. Żadne słowa nie opiszą tego jak było blisko i jakie rozgoryczenie towarzyszyło wówczas drużynie. Dziś wieczorem przed Challengersami okazja do rehabilitacji choć w naszym odczuciu będzie o to piekielnie trudno. Rywalem drużyny będzie bowiem ekipa Złomowca Gdańsk, która kontynuuje świetną grę, zapoczątkowaną kilka miesięcy temu. Zgodnie z oczekiwaniami, team Witolda Klimasa wygrał dwa pierwsze mecze w obecnej edycji, dzięki czemu plasuje się w czubie ligowej tabeli. Jeśli dziś obejdzie się bez sensacji, sytuacja ‘Złomków’ po wieczornym starciu stanie się jeszcze lepsza. Z drugiej strony wyłączając drużyny, z którymi Złomowiec nigdy nie grał, Challengersi są jedyną drużyną, z którą ‘Miedziowi’ nigdy nie wygrali. Dwa spotkania – dwie porażki. Zastanawiamy się czy po meczu będziemy mówili o podtrzymaniu serii, czy jednak przełamaniu ‘Złomków’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

MATCHDAY #7

Za nami czwartkowa seria gier, w której doszło do sześciu bardzo ciekawych pojedynków. Najlepszy z nich był ten, po którym zbyt dużo się nie spodziewaliśmy czyli mecz Eko-Hurtu z Challengersami. Zapraszamy na podsumowanie!

Energa Trefl Gdańsk – Staltest Pomorze 2-1 (18-21; 21-13; 21-13)

Jakie są aktualnie największe atuty Energi Trefla Gdańsk? Bez wątpienia gra blokiem. Drugi mecz, drugi raz team Edwarda Pawluna notuje aż 10 (!) bloków w meczu, wykręcając średnią z kosmosu. Owszem – za chwilę się to na pewno pogorszy, ale póki co – druga drużyna pod tym kątem może pochwalić się 7 blokami na mecz. Przepaść. Oczywiście są też minusy, bo wczorajsze spotkanie było wyraźnie gorsze niż te środowe ze Speednetem. Widać to było po reakcjach trenera, który w pierwszym w secie rywalizacji zyskał kilka kolejnych siwych włosów. Oj, nie szło młodzieży w pierwszym secie, a liczba błędów była…zatrważająca. Oczywiście potwierdzają to statyki. Po dwóch meczach sezonu, gracze Energi popełniają średnio 22 błędy na mecz co jest drugim najgorszym wynikiem w drugiej lidze. Aby zobrazować o czym mówimy podamy przykład Złomowca, który popełnia tych błędów zaledwie 11. Ok, zostawmy statystyki, bo trzeba również pochwalić Staltest. Mimo, że gracze Arkadiusza Kozłowskiego nie mieli w naszym odczuciu większych szans, to w pierwszym secie ich grę oglądało się naprawdę przyjemnie. Z ich perspektywy zapewne szkoda, że nie udało im się tego utrzymać w dwóch kolejnych setach, które były już znacznie słabsze. Tak czy siak – plan minimum na czwartkowy wieczór został w naszym odczuciu zrealizowany. Staltest wygląda o niebo lepiej niż jeszcze dwa tygodnie temu. Teraz jednak czas by podkręcić tempo i w końcu coś wygrać.

Inter Marine Masters – Old Boys 2-1 (21-15; 13-21; 21-17)

Po niedawnych porażkach z tą samą ekipą – Flotą Active Team, obie drużyny miały w czwartek jedno zadanie – ‘odkuć się’. W naszym odczuciu faworytem i to wyraźnym była ekipa Old Boys. Już początek spotkania pokazał, że nie będzie to takie łatwe zadanie jak mogłoby się wydawać. Od pierwszego gwizdka sędziego to Inter Marine Masters przejęło inicjatywę, co zostało udokumentowane prowadzeniem 13-9. Warto przy tym zauważyć, że Old Boysom nie pomogły kapitalne obrony, którymi co chwilę popisywał się ich przyjmujący – Mateusz Batyra. W dalszej części seta, przewaga mądrze grających ‘Mastersów’ stawała się coraz bardziej okazała (17-11), by po chwili mogli się oni cieszyć z premierowego punktu w sezonie Jesień’25 (21-15). Środkowa odsłona to zwrot akcji. Po najlepszym fragmencie drużyny z Pruszcza Gdańskiego w całym meczu, objęli oni zasłużone prowadzenie 8-3. Choć po niezwykle długiej i pełnej ofiarnych obron akcji, Inter Marine Masters zniwelowało straty do trzech oczek (11-8), to dalsza część seta była już dominacją ekipy ‘znad Raduni’ (21-13). Wynik 1-1 po dwóch setach oznaczał, że zwycięzcę meczu wyłoni trzecia partia. Przez bardzo długi czas wydawało się, że wszystko idzie po myśli faworyta. Gracze Bartłomieja Kniecia prowadzili na półmetku już 11-6 i wówczas chyba nikt nie wierzył, że w meczu może dojść do takiego twistu. Po kilku udanych kontrach Andrzeja Masiaka oraz ściągniętego przed sezonem do ‘Mastersów’ – Grzegorza Boguszewskiego, Inter Marine Masters wysunęli się na prowadzenie 17-16, a po chwili poszli za ciosem, zdobywając cztery kolejne i zarazem ostatnie punkty w meczu. Wow. Ostatni tak dobry finisz, widzieliśmy podczas jednego z wyścigów w Tour de France w wykonaniu Tadeja Pogacara. Imponujące (21-17).

Team Spontan – BL Volley 1-2 (17-21; 18-21; 21-18)

Górnolotne plany, sen o potędze, nadzieja, że obecny sezon będzie inny niż poprzednie, a fakty są takie, że w trzech pierwszych meczach, Team Spontan dostał dwa razy w ryj. Dość zabawną anegdotką jest to, że dziś w drużynie (z przymusu na rozegraniu) zadebiutował Michał Truskowski, który jeszcze niedawno wspominał, że jeszcze nigdy nie przegrał meczu w SL3. Kilka sezonów temu, wspomniany gracz występował w drużynie Piękni i Młodzi, która z czasem zmieniła się w Merkurego. Tak czy siak – wystarczył jeden mecz po przerwie i już w ryj. Gdyby Redakcja była złośliwa, a wiadomo, że nie jest, mogłaby powiedzieć, że Mikołaj Kopernik też nigdy w Inter Marine SL3 nie przegrał choć w jego przypadku się to raczej nie zmieni. Odstawmy żarty na bok i zachowajmy na chwilę powagę. O formie BL Volley na początku rozgrywek trzeba bowiem mówić z powagą, bo w naszym odczuciu są oni jednymi z największych wygranych inauguracyjnych kolejek. Ani z Kraken, ani ze Spontanem nie byli oni faworytem, a mimo to wracają z Ergo Areny ‘z tarczą’ i czteroma punktami na koncie. Wow – nie zaimponowaliście nam tak od dobrych kilka sezonów. Skoro BL ograł tak mocnych rywali to co będzie kiedy wpadnie na grupę trzecioligowych ‘ogórków’, których legitymację BL zdał wraz z otwarciem nowego sezonu? Jedno jest pewne, przed BL ciekawe czasy, nie spieprzcie tego.

EKO-HURT – Challengers 2-1 (19-21; 28-26; 21-19)

Po początku sezonu w wykonaniu Eko-Hurtu przy jednoczesnym falstarcie Challengersów, nie mieliśmy wątpliwości, która z drużyn będzie faworytem meczu. Ba, uznaliśmy nawet, że dla Eko-Hurtu, czwartkowe spotkanie powinno być czymś w rodzaju spacerku. Cóż. Było zupełnie inaczej, a team Pawła Dawczaka przebył w czwartek prawdziwą drogę przez piekło. Owszem – zakończyła się ona happy-endem, ale powiedzmy sobie wprost. Z taką grą, Eko-Hurt nie ma co marzyć o szybkim powrocie do elity. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się dla ‘Hurtowników’ fatalnie. Po sporej liczbie błędów w ataku oraz dużo większym szacunku do wyprowadzanych ataków po drugiej stronie siatki, Eko-Hurt zaczął spotkanie od stanu 5-10. W dalszej części seta team Pawła Dawczaka miał olbrzymie problemy z zatrzymaniem Mariusza Kuczko i w rezultacie team Wojciecha Lewińskiego, objął prowadzenie 18-10. Choć wydawało się, że za chwilę drużyny zmienią strony, Eko-Hurt podkręcił mocno tempo i realnie zagroził w końcówce swoim rywalom, przegrywając finalnie do 19. Środkowa odsłona była ozdobą całego czwartkowego dnia meczowego. Lepiej w tę partię weszli gracze Eko-Hurt, którzy po ataku nowego nabytku drużyny – Marka Dębskiego, objęli prowadzenie 10-7. W dalszej części seta, Challengersi zdołali doprowadzić do wyrównania, a to z kolei sprawiło, że temperatura meczu bardzo mocno urosła (20-20). W końcówce nie brakowało zwrotów akcji, kontrowersji, kłótni czy tego co najważniejsze – świetnej gry. Ostatecznie po długiej wymianie ciosów i punktach Andrzeja Pipki oraz Piotra Okoniewskiego, górą byli gracze Eko-Hurt. Trzeci set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla ‘underdoga’ spotkania. Po świetnym początku, Challengersi objęli prowadzenie 10-4 i wydawało się, że to oni postawią kropkę nad ‘i’. Dalsza część seta przypominała to co oglądaliśmy w premierowej odsłonie, z jedną tylko różnicą. W odróżnieniu od pierwszego seta, tu przewaga, która systematycznie topniała nie wystarczyła Challengersom do wygranej i dwa punkty z czwartkowego spotkania, zasiliły konta ex-pierwszoligowca.

Merkury – Bossman Team 2-1 (21-16; 21-11; 17-21)

To już chyba oficjalne. Merkury skończył z parszywą serią spotkań z Bossmanem, która aktualnie wynosi 2 wygrane i 3 porażki. Pamiętając mecze z przeszłości nie ukrywamy nostalgii. Wszystko za sprawą, że we wspomnianych spotkaniach działo się zdecydowanie więcej. Dziś? Mecz bardzo długimi fragmentami przypominał sparingową gierkę na conradinium. Tożsamość Bossmana została złamana, a ‘w boksie’ jest cicho jak w domu pogrzebowym. Dziwnie się to ogląda i sami nie wiemy z czego to wynika. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach – Bossman zrobił krok wstecz. Dziś dopowiadamy, że jeśli chodzi o atmosferę to cofnął się o kilka lat świetlnych. Dobra – nie ma co narzekać, jest jak jest. Pierwszy set rywalizacji ułożył się idealnie dla Merkurego, który po kilku świetnych akcjach Pawła Dolaka, objął prowadzenie 11-7. Trzy kolejne punkty Bossmana nie zmieniły obrazu gry (11-10) i druga część seta to wyraźna przewaga pięciokrotnych Mistrzów Inter Marine SL3  (21-16). Środkowa odsłona to już absolutna demolka. Choć do połowy seta nic na to nie wskazywało (11-8) to w drugiej części środkowej partii, Bossman kompletnie stanął, zaspał czy Bóg wie co tam zrobił. Był myślami przy Paprykarzu lub puszcze szczecińskiego piwa, bo wyglądało to naprawdę miernie (21-11). Ostatni set to najciekawsza odsłona. Po wyrównanej części, Merkury za sprawą asa serwisowego Daniela Godlewskiego wysunął się na prowadzenie 15-13. Mimo ogromnej szansy na komplet punktów, gracze w granatowych strojach zaprzepaścili szanse. Już po chwili pięć kolejnych punktów z rzędu zdobyli gracze Bossmana (18-15), którzy z czasem mogli cieszyć się z nagrody pocieszenia w postaci drugiego punktu w sezonie Jesień’25.

Feniks Gdańsk – Siatkersi 0-3 (19-21; 18-21; 13-21)

Nie ma chyba w lidze drugiej takiej drużyny, która tak bardzo lubi przekomarzać się z Redakcją jak Siatkersi. Scenariusz jest bardzo często podobny. My – nie do końca wierzymy, że Siatkersom uda się mecz, a Oni bardzo chętnie nam to przypominając, grając naprawdę kozacko. Tak było w przeszłości, tak było i tym razem. Wynik rywalizacji z Feniksem Gdańsk jest doprawdy imponujący, bo serio – sądziliśmy, że to team Łukasza Dubickiego będzie górą. Z drugiej strony warto nadmienić, że gdyby mieli odrobinę więcej szczęścia to mogliby wygrać dwa pierwsze sety. Często to powtarzamy, ale jest to prawdziwa teza. Gdybanie ma jednak to do siebie, że jest niemierzalne. Pierwszy set czwartkowego meczu, przez długi czas był pod dyktando graczy w czarnych strojach. Po kilku atakach świetnie dysponowanego Patryka Szulca, Feniks objął prowadzenie 18-14. Mimo, że było blisko to z kapitalnej strony pokazał się zdecydowanie najlepszy gracz meczu – Maciej Tarulewicz. Po kilku punktach środkowego, Siatkersi doprowadzili do wyrównania po 19, a następnie po ataku ze skrzydła Krzysztofa Lewandowskiego, cieszyli się z wygranej seta do 19. Środkowa partia wyglądała nieco inaczej. To Siatkersi prowadzili grę (8-5), a Feniks musiał ich gonić. Graczom Łukasza Dubickiego udało się to przy stanie 14-14, ale raz jeszcze – w końcówce zdecydowanie lepiej ciśnienie trzymali gracze w niebieskich strojach, którzy wygrali tę partię do 18. Ostatni set rywalizacji był siatkarskim odpowiednikiem ‘meczu do jednej bramki’. Precyzując – ze zdecydowanie lepszej strony pokazali się gracze Macieja Tarulewicza, którzy wygrali partię do 13 i mogli świętować kapitalne spotkanie, brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #7

Przed nami siódmy dzień meczowy w sezonie Jesień’25. Ciekawie zapowiada się starcie w pierwszej lidze, w której Merkury zmierzy się z Bossmanem. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu czwartej ligi, w której Feniks Gdańsk podejmie Siatkersów. Zapraszamy na zapowiedź!

Energa Trefl Gdańsk – Staltest Pomorze

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Energa Trefl Gdańsk nie mogła sobie wymarzyć lepszego początku sezonu Jesień’25. Przypomnijmy, że wczoraj wieczorem, team Edwarda Pawluna rywalizował z dziesiątą siłą poprzedniego sezonu – Speednetem 2 i po bardzo dobrej grze, rozbili swoich rywali w stosunku 3-0. Ciekawostką odnośnie drużyny ‘gdańskich lwów’ jest to, że w stosunku do tego co pamiętamy w poprzednim sezonie – kilku zawodników pozmieniało swoje pozycję. Jeśli zatem gracze Speednetu czy Staltestu chcieli wyciągnąć wnioski dotyczące gry rywali na podstawie nagrań z poprzedniego sezonu, musieli czuć rozczarowanie, bo team wyglądał już zupełnie inaczej. W kontekście Trefla warto wspomnieć jeszcze, że inauguracja obecnego sezonu diametralnie różniła się od startu sezonu Wiosna’25, gdzie młodzież przegrała sensacyjnie z późniejszym spadkowiczem – ADS Volley. Widać, że trema dotycząca udziału w seniorskich rozgrywkach, minęła bezpowrotnie. Dziś wieczorem, Energa stanie przed ogromną szansą na kolejny komplet oczek. Ich rywalem będzie bowiem Staltest Pomorze, który zaczął sezon od dwóch porażek w stosunku 0-3. Początek sezonu może sugerować, że Staltest podobnie jak w poprzednim sezonie znajdzie się w poważnych tarapatach. Jeśli po dzisiejszym meczu, dorobek punktowy drużyny Arkadiusza Kozłowskiego nie ulegnie poprawie to w siedzibie Staltestu może zrobić się bardzo nerwowo, a w każdym kolejnym meczu, team będzie pod coraz większą presją. W naszym odczuciu zdecydowanym faworytem meczu pozostaje najmłodszy zespół w lidze.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Inter Marine Masters – Old Boys

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Wspólny mianownik obu drużyn? Porażki na inauguracje z Flotą Active Team w stosunku 0-3. O ile ‘Mastersi’ nie byli faworytem meczu z Flotą i porażka była wkalkulowana w trudy sezonu, tak przegrana Old Boysów i to w stosunku 0-3 okazała się jedną z większych niespodzianek pierwszego tygodnia rozgrywek. Przed sezonem team z Pruszcza Gdańskiego uznawany był bowiem jako jeden z faworytów w wyścigu o drugoligowe podium rozgrywek. Na tę chwilę nie można niczego przesądzać, ale inauguracja pokazała, że o realizacje tego celu będzie niezwykle trudno. Tak się bowiem składa, że gracze Bartłomieja Kniecia muszą zaakceptować fakt, że ‘w mieście pojawili się nowi gracze’. Sytuacja z przeszłości, w której przeciwnicy godzili się z porażkami z Old Boys jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, zdaje się, że odeszła w niepamięć. Przed dzisiejszym meczem warto zwrócić uwagę na fakt, że owszem – Old Boys jest faworytem starcia, ale nie przekreślalibyśmy szans Inter Marine na korzystny wynik. Jak do tej pory obie drużyny mierzyły się ze sobą zaledwie raz. W meczu rozegranym 14 kwietnia 2025, gracze Bartłomieja Kniecia wygrali za komplet punktów, a poszczególne sety kończyły się do dwukrotnie do 17 oraz w finałowej partii – do 15. Sądzimy, że od tamtego czasu dysproporcja pomiędzy obiema drużynami się nieco zatarła i naszym zdaniem najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest podział punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

Team Spontan – BL Volley

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Nie mamy co do tego wątpliwości. Zespół BL Volley jest jednym z największych wygranych obecnego tygodnia rozgrywek. Zespół Wojeciecha Strychalskiego rywalizował w poniedziałek z Krakenem, który w minionej edycji występował w drugiej klasie rozgrywkowej. Choć team zza naszej wschodniej granicy był faworytem starcia to ‘Tygrysy’ zagrali jeden z najlepszych spotkań w ostatnim czasie i wygrali w stosunku 2-1. Choć trudno wyciągać daleko idące wnioski po jednym meczu to w BL widać było żar, którego dawno nie oglądaliśmy. Sądzimy, że zauważyli to sami gracze BL, którzy mają nadzieje, że będzie lepiej niż w  poprzedniej edycji gdzie utrzymali się…dzięki lepszemu stosunkowi małych punktów. Dziś wieczorem team zmierzy się z co najmniej tak samo wymagającym rywalem. Choć Team Spontan przegrał jedno spotkanie w obecnym sezonie to należy pamiętać, że rywalizowali oni wówczas z Dream Volley, który uznawany jest za jednego z faworytów do podium rozgrywek. Warto podkreślić, że we wspomnianym meczu było niezwykle blisko do tego, by to Spontan wygrał mecz. O tym, że gracze Piotra Raczyńskiego są w obecnej kampanii mocni świadczy to, że bez problemów wygrali kolejne spotkanie z MysterElektroRockets i zgarnęli przy tym komplet oczek. W naszych oczach to gracze Team Spontan są dziś faworytem, ale czeka ich dość wymagające zadanie.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

EKO-HURT – Challengers

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Ależ to był rozczarowujący początek sezonu w wykonaniu Challengers. Przedwczoraj zespół Wojciecha Lewińskiego rywalizował z beniaminkiem drugiej ligi – Bayerem Gdańsk i choć był wyraźnym faworytem, musiał uznać wyższość rywali. To co jest jeszcze gorsze w kontekście Challengersów to fakt, że nie udało im się zdobyć choćby punktu. Jakby tego było mało, w pierwszym i trzecim secie rywalizacji, ich gra również nie wyglądała zbyt dobrze. Podsumowując – do spotkania z Eko-Hurtem, Challengersi przystąpią w ponurych nastrojach. To rzecz jasna nie koniec złych wieści, bo w dzisiejszym starciu to rywal jest zdecydowanym faworytem. Na inaugurację, Eko-Hurt ograł za komplet punktów DHP Oliwę czym udowodnił, że będą jak najszybciej chcieli wrócić do elity. To co znamienne to fakt, że ‘Hurtownicy’ się z tym przesadnie nie kryją. Taka postawa może wskazywać o głębokiej wierze we własne umiejętności. Dodając 2+2 wychodzi nam na to, że Eko-Hurt sięgnie dziś po komplet punktów i z sześcioma oczkami na koncie, uplasuje się niemal na samym szczycie ligowej tabeli. Z drugiej strony przestrzegamy ex Mistrza Inter Marine SL3 przed lekceważeniem rywali. Challengersi pokazali w przeszłości, że są w stanie nawiązać walkę z mocarnymi rywalami. Jak będzie dzisiaj? Przekonamy się już za kilka godzin!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 3-0

Merkury – Bossman Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Merkury jest ostatnią drużyną w pierwszej lidze, która jak do tej pory nie zdążyła zagrać jeszcze spotkania. Dzisiejszym rywalem teamu Piotra Peplińskiego będzie prawdziwy koszmar tej drużyny – Bossman Team. W pierwszych trzech pojedynkach obu drużyn, Merkury był w naszym odczuciu faworytem spotkania, a mimo to – Bossman wygrywał za każdym razem. Po tym jak historia powtórzyła się za trzecim razem uznaliśmy, że ilekroć obie drużyny spotkają się w Ergo Arenie – za każdym razem i w każdych okolicznościach wygra Bossman. Sytuacja uległa zmianie w końcówce poprzedniego sezonu. 19 maja 2025 r., obie drużyny spotkały się ze sobą w grupie mistrzowskiej i wspomniany mecz zakończył się tryumfem Merkurego, otwierając im tym samym szansę na szósty tytuł mistrzowski. Ostatecznie złoto zgarnęli gracze CTO, ale kto wie – być może Merkury odczarował wspomnianym meczem złą passę? Dziś, podobnie jak w przeszłości, team w granatowych strojach zdaje się być faworytem meczu. W podsumowaniu meczowym wczorajszego pojedynku Bossmana, pokusiliśmy się o tezę, że to team, który w ostatnich miesiącach nie dość, że się nie rozwinął to zrobił krok wstecz. Merkury z kolei miał dwa sezony temu gorszą formę, lądując w grupie spadkowej, ale w minionej kampanii potwierdził, że plotki o ich sportowej śmierci są przesadzone. Jak potoczy się dzisiejszy mecz? Stawiamy na szczęśliwi dla Merkurego podział punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

Feniks Gdańsk – Siatkersi

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Poniedziałkowe spotkanie miało być dla Siatkersów rozgrzewką przed dalszą częścią sezonu. Ich rywalem była bowiem ekipa Chilli Amigos, która w minionym sezonie wygrała zaledwie cztery z trzynastu spotkań i uplasowała się na dziesiątym miejscu w ligowej tabeli. Choć Siatkersi byli zdecydowanym faworytem to mecz okazał się bardzo trudnym wyzwaniem. Ostatecznie team Macieja Tarulewicza wygrał mecz w stosunku 2-1, aczkolwiek trzeba przyznać, że było to zwycięstwo ‘zrodzone w bólach’. Wszystko wskazuje na to, że dzisiejsze spotkanie może być dla ‘Niebieskich’ jeszcze trudniejsze. Ich rywalem będzie bowiem Feniks Gdańsk, dla którego będzie to trzecie spotkanie w sezonie Jesień’25. Jak do tej pory, gracze Łukasza Dubickiego rywalizowali z VB Sulmin oraz DSGSA. W pierwszym meczu, ‘Mityczny ptak’ nie miał problemów z ograniem rywali i zainkasował komplet punktów. Choć w drugim meczu zaprezentowali się naprawdę nieźle, a spotkanie stało na bardzo wysokim jak na czwartoligowe standardy poziomie, to Feniks musiał uznać wyższość DSGSA, nie zdobywając przy tym choćby punktu. Porażka we wspomnianym spotkaniu sprawia, że zespół w czarnych strojach chcąc uplasować się w ostatecznym rozrachunku na wysokim miejscu, nie może pozwolić sobie dziś na wpadkę i kolejną porażkę. Naszym zdaniem są oni nieznacznym faworytem starcia, aczkolwiek potencjalna wygrana Siatkersów by nas w ogóle nie zaskoczyła. Przed podobnymi dylematami stoją typerzy w aplikacji SL3, w której głosy na poszczególne drużyny rozkładają się niemal równo.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

MATCHDAY #6

Za nami środowa seria gier, którą zapamiętamy z porażki aktualnego Mistrza Inter Marine SL3 – CTO Volley. Mniej powodów do radości miała ekipa Speednetu 2, która musiała uznać wyższość bardzo dobrze dysponowanej młodzieży z Energi Trefla Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

Energa Trefl Gdańsk – Speednet 2 3-0 (21-15; 21-16; 21-14)

Choć wskazaliśmy Energę Trefl Gdańsk jako faworyta środowego starcia, to nie sądziliśmy, że pójdzie im aż tak dobrze. Wow, to było wejście do drugiej ligi wraz z futryną. Owszem – Speednet 2 miał w poprzednim sezonie pewne problemy, o których pisaliśmy w zapowiedzi. Miał również problemy kadrowe w środkowy wieczór, bo zabrakło dwóch podstawowych graczy – Jędrzeja Zielińskiego oraz Grzegorza Surtela. To jednak żadne usprawiedliwienie, bo po stronie Trefla również nie było kilku graczy, którzy przyczynili się do awansu w minionym sezonie. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że Trefl na tle tak doświadczonej drużyny, na tle drużyny, w której są zawodnicy z przeszłością pierwszoligową wyglądał kapitalnie. Mimo wieku to właśnie ‘gdańskie lwy’ wcieliły się w role profesorów. W środowy wieczór grali oni siatkówkę zbyt szybką i zbyt precyzyjną dla swoich rywali. Grali kapitalnie w systemie blok-obrona. Mimo młodego wieku dominowali warunkami fizycznymi. Co tu dużo mówić – byli zdecydowanie lepsi i zasłużyli na komplet oczek. Już na początku spotkania wysunęli się na czteropunktowe prowadzenie (11-7). Choć Speednet złapał w pewnym momencie wiatr w żagle i zniwelował stratę do jednego oczka (15-14), to końcówka w dużej mierze za sprawą Stanisława Fornalaka, należała już do Energi Trefla Gdańsk (21-15). Dość podobnie wyglądał środkowy set, w którym Speednet, zdołał dotrzymać tempa mniej więcej do połowy (11-10). Dalsza część to kolejne ataki Stanisława Fornalaka oraz Kuby Shittu (21-16). Ostatni set wyglądał już nieco inaczej, a Trefl zanotował świetny początek. Po kilku punktach Marcela Biernikowicza, ‘gdański lwy’ wysunęły się na prowadzenie 5-1. Choć z czasem Speednet 2 zdołał doprowadzić do wyrównania po 7, to dalsza część seta przebiegała pod dyktando graczy Edwarda Pawluna, którzy wygrali do 14.

Wolves Volley – Hydra Volleyball Team 0-3 (13-21; 14-21; 16-21)

Bez sensacji. W zasadzie podsumowanie meczu mogłoby się skupić na dwóch słowach. Choć Hydra Volleyball Team nie zaprezentowała się jakoś wybitnie to póki co – biją na głowę innych trzecioligowców swoją jakością. Aktualnie jest dokładnie tak jak zaplanowali to sobie gracze ‘Bestii’. Początek spotkania rozpoczął się od mocnego uderzenia graczy w złotych strojach, którzy po ataku Daniela Gierszewskiego, wysunęli się na prowadzenie 10-5. Dalsza część seta przebiegała podobnie – ‘Bestia’ miała po prostu więcej jakości i siły rażenia i w pełni zasłużenie wygrała premierową partię do 13. Środkowa odsłona rozpoczęła się od obiecującej gry ‘Watahy’, która nie odpuszczała faworyzowanym rywalom. Niestety sił wystarczyło im mniej więcej do połowy seta (10-10). Dalsza część to przewaga ‘Bestii’, której gra była z pewnością bardziej nieprzewidywalna niż rywala. Niestety dla Wolves Volley – ciężar zdobywania punktów po stronie ‘Wilków’ wziął na siebie tego dnia wyłącznie atakujący – Michał Łubiński, który zdobył niemal 60% wszystkich punktów całej drużyny. W przypadku Hydry rozkładało się to na całą ekipę i z całą pewnością, była to ich siła (21-14). Ostatnia odsłona rozpoczęła się świetnie dla zespołu Sławka Kudyby. Już na początku faworyt zbudował sobie kilkupunktową przewagę (8-3) i wówczas stało się jasne, że nic złego im się już nie stanie (21-16). Dzięki kompletowi oczek, Hydra przynajmniej na jakiś czas wskakuje na fotel lidera trzeciej ligi – brawo!

VB FE Sulmin – DSGSA 0-3 (12-21; 14-21; 15-21)

Choć VB FE Sulmin przed środowym spotkaniem mieli na koncie zero punktów po dwóch meczach, to jednak w dużej mierze usprawiedliwialiśmy team Fabiana Ehrlicha. Były to bowiem pojedynki z bardzo mocnymi rywalami, a mimo to – gracze w czarnych strojach mieli we wspomnianych meczach ‘swoje momenty’. Przy odrobinie szczęścia ich dorobek punktowy przed środą mógłby być inny. Czy w meczu z DSGSA, team z Sulmina potwierdził, że ‘nie pęka’ i jest w stanie powalczyć z mocnym rywalem? Cóż – wczoraj było nieco inaczej, bo trzeba przyznać, że poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Gracze Michała Farona zdominowali swojego rywala od pierwszej minuty pojedynku. Na półmetku, prowadzili już 14-7. Po kilku skutecznych atakach Oliwiera Slipaczuka było już 18-10 i obie drużyny mogły myśleć już o środkowej partii (21-12). Sił by dotrzymać tempa rywalom, graczom VB FE Sulmin wystarczyło do stanu 5-5. Po kilku punktach Wiktora Trojanwskiego oraz Igora Skibiaka, DSGSA prowadzili już 12-6. Choć team z Sulmina próbował rotować składem to za nic w świecie nie był w stanie ‘odkręcić niekorzystnego wyniku’ (21-14). Ostatni ‘rozdział’ środowego meczu to kontynuacja dominacji drużyny DSGSA, która wyciągnęła wnioski po meczu z Only Spikes i w trzecim secie w ich szeregach nie doszło już do dekoncentracji. Skupiony a jednocześnie grający na luzie team nie miał problemów z ograniem rywali do 15. Brawo!

Chilli Amigos – Sharks 0-3 (16-21; 15-21; 21-23)

Pamiętacie jak w zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, że Sharksi póki co nie zachwycają? Cóż, po wczorajszym spotkaniu nasze opinie się bardziej zradykalizowały. Jeny, co to było za męczenie buły? Co to za gra? Przecież gdyby team ‘Rekinów’ zaprezentował się w taki sposób w trzeciej lidze, to zostałby zmiażdżony przez rywali. To co z pewnością rzucało się w oczy to brak Kirila Bohdana, na którego ‘Rekiny’ powinny chuchać i dmuchać. Bez wspomnianego zawodnika, będzie bardzo ciężko o zrealizowanie celów na obecny sezon, ale o tym będzie okazja kiedy indziej. Chcielibyśmy jednoznacznie podkreślić, że dyspozycja Sharsków to jedno, ale Chilli Amigos to drugie. Ważny przy tym wszystkim jest bowiem kontekst. ‘Amigos’ przystępowali do spotkania skazywani na pożarcie rywalom, a zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. To, że nie było wstydu wie każdy, ale była to postawa, którą należy bardzo mocno chwalić. Przede wszystkim warto podkreślić, że team absolutnie nie przestraszył się rywala i bardzo długimi fragmentami walczył jak równy z równym. Ba, pomiędzy drużynami bardzo często nie było widać różnicy i wydawało się, że to ‘Papryczki’ sięgną po wygraną w trzecim secie. Choć zespół Pawła Kalety prowadził niemal przez całą partię, rywal zdołał doprowadzić do wyrównania po 14. Po chwili, gracze Pavlo Kudinova jeszcze powiększyli swoją przewagę (19-16) i kiedy wydawało się, że jest już po zawodach – ‘Papryczki’ zdołały doprowadzić do wyrównania po 19. Ostatecznie, mimo heroicznej walki nie udało im się uszczknąć punktu od faworyzowanego rywala. Był to jednak na tyle dziwny mecz, że to wygrani, a nie przegrani powinni zrobić rachunek sumienia.

BEemka Volley – Tufi Team 3-0 (21-15; 21-16; 21-10)

Quo vadis Tufi Team? Panowie – czas na pobudkę, bo odpowiedzią na zadane pytanie będzie za chwilę: z powrotem do drugiej ligi. Nie no bez jaj. Czuliśmy, że Tufi po awansie do elity nie będzie rozdawało kart, ale liczyliśmy jednak na coś więcej. O ile po pierwszej porażce ze Speednetem, można było narzekać na brak Mateusza Osieckiego, tak po wczorajszym meczu, usprawiedliwień już raczej nie ma. Trzeba to sobie powiedzieć wprost – to nie absencja jednego czy drugiego zawodnika jest problemem, ale katastrofalna forma. Samo spotkanie rozpoczęło się od takiego łomotu, że po ludzku zrobiło nam się Tufi żal. Choć trudno w to uwierzyć biorąc pod uwagę klasę rozgrywkową – mecz rozpoczął się od wyniku 10-1 do BEemki. Co ciekawe – gracze Daniela Podgórskiego mogli obawiać się jak team zaprezentuje się bez najlepszego gracza pierwszego meczu – Macieja Rzepczyńskiego. Cóż – poszło całkiem dobrze, a sytuacji nie pogorszył fakt, że na środku wystąpił Kamil Dobosz. Dodatkowo – drugi środkowy, Michał Szymański został wybrany najlepszym graczem meczu. Tak czy siak – w dalszej części seta, BEemka nieco zwolniła, przez co wynik nie był dla Tufi aż tak zawstydzający (21-15). Środkowa odsłona to partia, w której gracze Mateusza Woźniaka próbowali coś grać (10-9). W dalszej części, bardzo dobrze grająca BEemka nie dała rywalom jednak większych szans, dominując w każdym elemencie (21-16). Jeśli komukolwiek wydawało się, że w trzecim secie, Tufi nie da rady zagrać gorzej – był w grubym błędzie. Matko, cóż to była za dominacja BEemki i niemoc beniaminka. Niebywałe. Zaczęło się niemal identycznie jak w pierwszym secie (10-2) z tą tylko różnicą, że ani BEemka nie zamierzała zwalniać, ani Tufi nie miało nadziei na lepszą grę. Prawda jest bowiem taka, że od początku trzeciego seta odliczali minuty do końca koszmaru, który w środowy wieczór zgotował im rywal.

Speednet – CTO Volley 2-1 (21-19; 16-21; 21-17)

Po trzech miesiącach od tytułu mistrzowskiego, gracze CTO Volley wrócili na parkiety Inter Marine SL3. Ich rywalem był Speednet, który sięgnął po tytuł mistrzowski sezon wcześniej. Zestawienie ze sobą dwóch ostatnich Mistrzów sprawiało, że na boisku numer 3 mieliśmy prawdziwy pojedynek wagi ciężkiej. Pierwszoligowy hit rozpoczął się zdecydowanie lepiej dla Speednetu, który po kilku atakach Sebastiana Konarzewskiego, objął prowadzenie 9-5. Po chwilowym zamroczeniu, gracze CTO radzili sobie w dalszej części coraz lepiej, czego efektem było zniwelowanie strat do jednego punktu (15-14). W końcówce popełnili oni jednak kilka głupich błędów, które w ostatecznym rozrachunku dały Speednetowi pierwszy punkt w meczu. Na odpowiedź CTO nie musieliśmy czekać zbyt długo. Środkowa partia od samego początku układała się po myśli ‘Pomarańczowych’. Grający na luzie i z uśmiechem na ustach, aktualni Mistrzowie objęli prowadzenie 19-7 i był to koniec nadziei Speednetu na korzystny wynik w tej partii (21-16). Kiedy wydawało się, że gracze CTO wrócili do gry i to oni w ostatecznym rozrachunku wygrają spotkanie, przyszedł trzeci – kompletnie nieudany dla nich set. Nie wiemy dokładnie co było przyczyną takiego stanu rzeczy, być może zbyt duże rozprężenie, ale trzecia odsłona to przewaga Speednetu. Już na początku partii, gracze Macieja Miścickiego wypracowali sobie wyraźną przewagę (11-5) i choć gracze CTO zmniejszyli przewagę przeciwników do dwóch oczek (11-9), to ostatnie słowo należało do Speednetu (21-17). Warto podkreślić, że pięć punktów po dwóch meczach to wynik niemal wymarzony, który wprawia graczy Speednetu w szampańskie nastroje przed dalszą częścią sezonu, brawo!

VB Sulmin – Złomowiec Gdańsk 1-2 (17-21; 12-21; 21-17)

Historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać. W zapowiedziach przedmeczowych przypomnieliśmy o zdecydowanie lepszym dla Złomowca bilansie bezpośrednich spotkań. Przypomnieliśmy również to, że po raz ostatni gracze z Sulmina wygrali ze ‘Złomkami’ w 2022 r. Fakt, że aktualnie są w dobrej dyspozycji oraz to, że Złomowiec na początku sezonu boryka się z problemami kadrowymi, dawał nadzieje drużynie Daniela Bąby na korzystny rezultat. Niestety dla nich – i tym razem stało się inaczej. Początek środowego spotkania rozpoczął się dla Sulmina wybornie. Po kilku składnych akcjach, objęli oni prowadzenie 6-0! Każda kolejna akcja to jednak mozolne odrabianie strat przez Złomowca, którzy zdołali doprowadzić do wyrównania przy stanie 14-14. Zachwiana pewność siebie złamała graczy Daniela Bąby, którzy w dalszej części nie byli już w stanie powstrzymać rywali i finalnie przegrali tę partię do 17. Drugi set ułożył się już inaczej. Gracze nieobecnego w środowy wieczór Witolda Klimasa szybko objęli prowadzenie 8-3 i w dalszej części, zdołali jeszcze powiększyć swoją przewagę. Warto przy tym podkreślić, że we wspomnianym fragmencie, przyjęcie Sulmina istniało tylko teoretycznie. Ostatecznie ‘Złomki’ wygrały tę partię do 12, czym wzbudzili niemałą frustrację w obozie rywali. Przed trzecią odsłona uznaliśmy, że VB Sulmin jest już na tyle wybity z rytmu, że nie będzie w stanie podjąć rękawic. Stało się jednak zupełnie inaczej. Jak na pstryknięcie palcami, Złomowiec zaczął prezentować się wyraźnie gorzej i słabszy moment, błyskawicznie wykorzystali gracze z Sulmina. Po wyrównanej pierwszej części seta (10-9), objęli oni prowadzenie 15-12 i w konsekwencji, zgarnęli nagrodę pocieszenia w postaci jednego punktu.

Bossman Team – Szach-Mat 1-2 (13-21; 21-15; 13-21)

Czasy w Inter Marine SL3 zmieniają się bardzo szybko. Jesteśmy przekonani, że większość graczy Szach-Matu doskonale pamięta okres, kiedy rywalizując z Bossmanem, Redakcja stawiała na zespół Jakuba Kłobuckiego. Ostatnie kilka miesięcy zmieniły jednak tę perspektywę, bo w czasie kiedy Bossman zrobił krok wstecz, Szach-Mat zrobił co najmniej dwa do przodu. Okrzepł i wczoraj był faworytem, co zresztą udowodnił. Początek środowego spotkania ułożył się dla ‘Szachistów’ w wymarzony sposób. Po punktach Sławomira Mizeraczyka czy Rafała Guzowskiego, gracze w czarnych strojach wysunęli się na prowadzenie 12-7. Z czasem swoje dorzucił jeszcze Adrian Krampichowski i przewaga Szach-Matu urosła do stanu 18-11, a już po chwili, cieszyli się oni z wygranej seta do 13. Środkowa odsłona to przebudzenie Bossmana, który na półmetku seta przegrywał już 7-10. Kiedy wszystko wskazywało na to, że Szach-Mat idzie po drugi punkt, kilkoma skutecznymi akcjami popisał się atakujący Bossmana – Szymon Zalewski (13-13). Dalsza część seta to kontynuacja dobrego ‘momentum’ Bossmana, który zdobył kilka punktów z rzędu, wygrywając tę partię do 15. Trzeci set to jednak powrót do wydarzeń z premierowej odsłony. Precyzując – brązowi medaliści poprzedniego sezonu wykorzystali spore roszady w składzie rywali i objęli błyskawiczne prowadzenie 8-4. W dalszej części jeszcze powiększyli swoją przewagę, wygrywając finalnie do 13, a cały mecz 2-1.

Czerepachy Volley – DNV Volley Gdańsk 1-2 (21-14; 16-21; 17-21)

Nigdy nie ukrywaliśmy, że po tym, jak potoczyły się losy Czerepachów po awansie do pierwszej klasy rozgrywkowej, uznaliśmy, że mają oni szansę na to, by stać się najsłabszą drużyną w pierwszej lidze w historii. Wiecie – wszystko w łeb w stosunku 0-3. Nie ukrywamy również, że nie zadrżała nam ręka wystawiając typ Redakcji 3-0 dla DNV Volley Gdańsk. To co wydarzyło się jednak w pierwszym secie rywalizacji sprawiło, że…byliśmy zdumieni. Ku naszemu zaskoczeniu to gracze w zielonych barwach prowadzili grę i po serii błędów trzykrotnych Mistrzów Inter Marine SL3 – wysunęli się na prowadzenie 11-6! W dalszej części team Dawida Gałki nie zwalniał i w pełni zasłużenie wygrał do 14 – wow! Środkowa odsłona to jednak partia, która wylała kubeł zimnej wody na ‘żółwie głowy’. Choć zaczęło się dla nich rewelacyjnie i po dwóch asach serwisowych nowego rozgrywającego – Pawła Zatona, prowadzili 12-7 to w dalszej części mieliśmy ogromny zwrot akcji. Po kapitalnej serii Piotra Ścięgosza, ‘żółto-czarni’ doprowadzili do wyrównania a nawet – wysunęli na prowadzenie 18-15 i w konsekwencji, wygrali po chwili seta do 16. Ostatnia odsłona była w naszym odczuciu najlepszą partią w meczu. Do stanu 16-16 obie drużyny szły ‘łeb w łeb’ i trudno było przewidzieć, w którą stronę to się potoczy. Ostatecznie po atakach Daniela Koski oraz Illyi Yenoshyna oraz kontrowersji sędziowskiej, o którą pretensję mieli ‘Żółwie’ – ‘żółto-czarni’ wysunęli się na prowadzenie 19-16, którzy po chwili cieszyli się z pierwszej wygranej w sezonie Jesień’25.

Zapowiedź – MATCHDAY #6

W środowy wieczór ligowe zmagania wznawia aktualny Mistrz Inter Marine SL3 – CTO Volley, który zmierzy się ze Speednetem. Dość ciekawie zapowiada się starcie w drugiej lidze, w której beniaminek – Energa Trefl Gdańsk zmierzy się ze Speednetem 2. Zapraszamy na zapowiedź!

Trefl Gdańsk – Speednet 2

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Dla obu drużyn, środowe starcie będzie pierwszym meczem sezonu Jesien’25. Biorąc pod uwagę fakt, że w rozgrywkach Inter Marine SL3 – szeroko rozumiana rodzina Speednetu występuje od samego początku – będzie to dla nich pewnego rodzaju nowa sytuacja. Bardzo rzadko, lub od pewnego czasu wcale nie zdarza się bowiem sytuacja, że mierzą się oni z drużyną, z którą wcześniej nie mieli okazji do skrzyżowania rękawic. Tym razem będzie inaczej, bo po bardzo udanym sezonie, Energa Trefl Gdańsk awansowała do drugiej klasy rozgrywkowej. Sami zastanawiamy się gdzie jest sufit drużyny, która w minionej kampanii dojrzewała z meczu na mecz. Pamiętamy bowiem doskonale ich niemrawy początek oraz to, jak wyglądali na finiszu rozgrywek, ogrywając między innymi późniejszego Mistrza trzeciej ligi – Bayer Gdańsk. Z wspomnianego sezonu, w którym ‘gdańskie lwy’ awansowali do zaplecza elity, aktualny skład różni się zaledwie czterema nowymi nazwiskami. To oznacza z kolei, że aż 12 zawodników to gracze, którzy wywalczyli awans i przez ostatnie miesiące poczynili kolejny progres. Czy wystarczy to na ‘Programistów’? Nie ma co do tego wątpliwości, że poprzeczka będzie wisiała znacznie wyżej. Z drugiej strony wszyscy doskonale pamiętamy, że gracze w różowych strojach wygrali w poprzedniej kampanii zaledwie 3 z 13 spotkań.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

Wolves Volley – Hydra Volleyball Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Gdybyśmy jednym słowem mieli określić wydarzenia z pierwszego dnia meczowego, w którym Wolves Volley przegrali z Portem w stosunku 1-2 to napisalibyśmy: ‘falstart’. Oj, ależ był to mizerny występ drużyny, która była zdecydowanym faworytem starcia. W samej zapowiedzi spotkania pisaliśmy bowiem o tym, że ‘Portowcy’ w pierwszym spotkaniu sezonu zaprezentowali się bardzo słabo i nie mieli szans nawet na jeden punkt w rywalizacji z Kraken Team i w konsekwencji – Wolves Volley nie powinni mieć problemów z ich pokonaniem. Kiepska forma rywali nie był bynajmniej jedynym powodem, dla którego ‘Wataha’ była faworytem. To właśnie drużynie Karola Ciechanowicza wiodło się historycznie lepiej. To właśnie oni zaprezentowali się w minionym sezonie zdecydowanie lepiej. To właśnie oni utrzymali w odróżnieniu od rywali cały skład, a na dodatek wyłączając okres wakacyjny – są w ciągłym treningu. Cóż – pewne rzeczy bywają niewytłumaczalne. Taką rzeczą byłaby z pewnością dzisiejsza potencjalna porażka Hydry, na którą umówmy się – absolutnie się nie zanosi. W pierwszym tygodniu rozgrywek, team Sławomira Kudyby nie miał najmniejszych problemów z tym by ograć za komplet punktów MiszMasz czym udowodnił, że jest absolutnym pewniaczkiem do podium rozgrywek. Dziś przed ‘Bestią’ kolejna szansa na potwierdzenie tej tezy. Aby tak się jednak stało – muszą poskromić ‘Watahę’.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

VB FE Sulmin – DSGSA

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Szybki rzut oka na ligową tabelę i już wiadomo, że Redakcja na początku sezonu Jesień’25 nie była zbyt łaskawa dla drużyny VB FE Sulmin. Trzy pierwsze mecze w rozgrywkach to pojedynki z drużynami, które od samego początku zawiesiły reszcie ligowej stawki poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie. Pierwszy mecz to pojedynek z groźnym Feniksem Gdańsk. Drugi mecz to konfrontacja z Sharksami, którzy mają w składzie kilku zawodników z przeszłością pierwszoligową. Trzeci mecz to konfrontacja z DSGSA, którzy w meczu na szczycie trzeciej ligi ograli Feniksa w stosunku 3-0. Choć mecz meczowi nierówny to wygrana DSGSA oraz porażka VB FE Sulmin z tym samym Feniksem Gdańsk daje nam pewne wskazówki jak może wyglądać dzisiejsze starcie. Precyzując – DSGSA zdaje się być zdecydowanym faworytem i wszystko wskazuje na to, że będzie to komplet punktów drużyny Michała Farona. Jakie wobec tego są nadzieje ‘underdoga’ spotkania? VB FE Sulmin musi zagrać bez kompleksów, co w świetny wręcz sposób pokazała drużyna Only Spikes. Przypomnijmy, że team w żółtych barwach wygrał sensacyjnie seta z dzisiejszym rywalem graczy z Sulmina. Samo spotkanie pokazało, że przy odrobinie szczęścia korzystny wynik nie jest wykluczony. W naszym odczuciu choć team Fabiana Ehrlicha nie zdobył punktu w meczu z Feniksem czy Sharksami to zaprezentował się bardzo godnie i w przypadku tego pierwszego pojedynku – zabrakło im nieco szczęścia. Kto wie – być może dzisiaj będzie inaczej?

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

Chilli Amigos – Sharks

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Tu nie mogło i nie było inaczej. Sharks zgodnie z oczekiwaniami w dwóch pierwszych meczach sezonu, zainkasował komplet sześciu punktów i po pierwszym tygodniu rozgrywek był niemal na samym szczycie ligowej układanki. Oczywiście jest też druga strona medalu. Osoby, które widzą szklankę do połowy pustą mogą narzekać nieco na styl. Mogą narzekać na to, że ‘Rekiny’ nasyciły się zwycięstwem a ich celem nie było rozgromienie zawodników. Pytaniem, którym zadają sobie wspomniane osoby jest to czy team Pavlo Kudinova grał na ‘zaciągniętym hamulcu ręcznym’ specjalnie czy jednak nie miał takiego marginesu nieuwolnionego potencjału jak może się innym wydawać. Jest też trzecia opcja – w naszym odczuciu bardzo prawdopodobna. Sharksi po kilku transferach potrzebują jeszcze czasu aby się zgrać i z czasem ich gra będzie wyglądała tylko lepiej. Odpowiedzi na część nurtujących pytań poznany w prawdopodobnie w przeciągu najbliższych godzin. Trzecim rywalem ‘Rekinów’ będzie ekipa Chilli Amigos, która na inaugurację musiała uznać wyższość drużyny Siatkersów. Choć to rywal, a nie ‘Amigos’ byli faworytem spotkania to trzeba przyznać, że team Pawła Kalety zaprezentował się bardzo korzystnie i mało brakowało do tego by to oni, a nie faworyzowani rywale wygrali spotkanie. Gdyby tak się stało z pewnością moglibyśmy mówić o niespodziance. Nie inaczej byłoby gdyby dziś – gracze w czerwonych strojach pokusili się o jakąkolwiek zdobycz punktową.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 0-3

BEemka Volley – Tufi Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Im wyższe oczekiwania tym większe rozczarowanie w razie niepowodzenia. Mowa tu oczywiście o BEemce Volley, która w dość powszechnej opinii miała być w obecnym sezonie pewniakiem do podium rozgrywek. Cóż – kto wie, być może dostaniemy trójmiejską wersję ‘sukcesu, który zrodził się w bólach’? Aby tak się jednak stało, team Daniela Podgórskiego musi diametralnie odmienić swoją grę i postawę. Liczba błędów, nieporozumień, problemów ze skończeniem prostych piłek była w poniedziałkowy wieczór zatrważająca. Tak grająca BEemka nie ma najmniejszych szans na historyczny sukces i prawdę mówiąc – w dyspozycji z pierwszego meczu nie mają co raczej liczyć na grupę mistrzowską. Oczywiście sezon to nie sprint, a wyścig długodystansowy. Okazja do rehabilitacji wydaje się być doskonała. Rywalem BEemki będzie bowiem beniaminek pierwszej ligi – Tufi Team. Gracze Mateusza Woźniaka zagrali w obecnym sezonie jedno spotkanie, w którym musieli uznać wyższość Speednetu. O ile w pierwszym secie rywalizacji ich gra wyglądała całkiem nieźle, tak drugi oraz trzeci set był zimnym prysznicem na głowy Mistrza drugiej ligi z minionego sezonu. Dyspozycja we wspomnianych dwóch setach pozostawiała bardzo dużo do życzenia i choć cele drużyny inne niż BEemki to analogię można wyciągnąć. Z taką grą jak pierwszym meczu, ‘Tuffikom’ będzie trudno o utrzymanie w elicie. Jedno jest pewne – drużyna, która przegra dziś mecz będzie miała już na początku sezonu grobowe nastroje.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Speednet – CTO Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Przed pierwszym meczem Speednetu w sezonie Jesień’25 zastanawialiśmy się na co strać drużynę Macieja Miścickiego. Z jednej strony dość świeże były wspomnienia o tym, że nie tak dawno, ‘Programiści’ byli na samym szczycie ligowej układanki i cieszyli się z pierwszych w historii złotych medali na szyi. Często jest jednak tak, że obrona tytułu mistrzowskiego jest znacznie trudniejsza niż jego zdobycie. Niestety dla Speednetu dokładnie tak było w tym przypadku. Po odejściu kilku graczy, ‘Programiści’ mieli spore problemy kadrowe, które sprawiły, że wylądowali oni w grupie drużyn walczących o utrzymanie. Owszem – koniec końców nie mieli problemów z tym by utrzymać się w elicie, ale wspomniany wynik był dla nich z pewnością ‘gorzką pigułką do przełknięcia’. Po wspomnianej edycji, w obozie ‘Różowych’ uznano, że warto być nieco agresywniejszym graczem na rynku transferowym. Nie twierdzimy, że to efekt ‘nowej miotły’, ale Speednet w pierwszej kolejce wygrał za komplet punktów z Tufi Team i jest na dobrej drodze do odzyskania dawnego blasku. Dzisiejszy rywal zdaje się być jednak zawodnikiem ‘wagi ciężkiej’. Ba – trudno wyobrazić sobie większego mocarza. Do spotkania ‘Pomarańczowi’ przystąpią bowiem jako świeżo upieczony Mistrz Inter Marine SL3. Tak jak wspomnieliśmy chwilę wcześniej – ‘tytuł mistrzowski bardzo trudno obronić’. Dziś wieczorem dostaniemy szczątkową odpowiedź jak ma się to w przypadku CTO.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

VB Sulmin – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po rewelacyjnym otwarciu sezonu Jesień’25 przez drużynę VB Sulmin, gracze Daniela Bąby marzą o tym aby świetna passa trwała dalej. Dodatkowo chcieliby przerwać oni koszmarny bilans bezpośrednich spotkań z dzisiejszym rywalem. Tak się bowiem składa, że obie drużyny w rozgrywkach Inter Marine SL3 rywalizowały pięciokrotnie i aż w czterech przypadkach, górą byli gracze Złomowca. Jakby złych wiadomości dla graczy z Sulmina było mało to warto przypomnieć, że po raz ostatni ze Złomowcem, wygrali oni… 1084 dni temu! W meczu do którego doszło 22 września 2022 r. gracze z Sulmina wygrali w stosunku 2-1, a obie drużyny grały jeszcze pod innymi nazwami. VB Sulmin jako BES Boys BLUM, natomiast Złomowiec Gdańsk jako Dziki Wejherowo. W naszym odczuciu o odczarowanie parszywej serii nie będzie dziś łatwo i nie zmienia tej sytuacji dobra forma graczy Daniela Bąby. Tak się bowiem składa, że Złomowiec Gdańsk od dłuższego czasu prezentuje się świetnie czego dowodem były brązowe medale na ich szyjach w minionej edycji. Wysoką formę gracze Witolda Klimasa potwierdzi również na początku obecnej kampanii, rozbijając za komplet punktów Staltest Pomorze. W naszym odczuciu to właśnie gracze w miedzianych strojach będą dziś faworytem meczu, choć tryumf nie będzie łatwym zadaniem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 2-1

Bossman Team – Szach-Mat

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Szach-Mat? Jedna z największych rewelacji pierwszej ligi w ostatnich miesiącach. Ba – jest mnóstwo osób, które wskazują na to, że to właśnie gwiazda Szach-Matu błyszczy w minionych miesiącach najjaśniej. Wiecie – oczekiwania wobec drużyny przed rozpoczęciem poprzedniej kampanii nie były zbyt wysokie więc brązowe medale, które zawisły na szyjach ‘Szachistów’ były wynikiem rewelacyjnym. Jakby tego było mało – Szach-Mat rozpoczął obecną kampanię w wymarzony sposób ogrywając za komplet punktów Czerepachy Volley. Owszem – byli wówczas wyraźnym faworytem starcia, ale jak wiadomo – takie spotkania trzeba umieć wygrywać. Postawić kropkę nad ‘i’. Skonsumować potrawę. Wiadomo o co chodzi. Tak czy siak – dzisiejsze spotkanie będzie dla ‘Szachistów’ znacznie trudniejszą przeprawą. Sytuacji nie zmienia tu bynajmniej fakt, że gracze Jakuba Kłobuckiego w kontrze dla Szach-Matu byli jednym z największych rozczarowań minionej edycji. Po srebrnych medalach w sezonie Jesień’24, Bossman nie zdołał podtrzymać dobrej formy i w minionej kampanii zajął zaledwie piąte miejsce w ligowej tabeli. Owszem – gracze w granatowych strojach robili wówczas ‘dobrą minę do złej gry’, ale swoje wiedzieliśmy. Niska lokata, brak medali czy gra zdecydowanie poniżej oczekiwań to nie to, na co liczyli srebrni medaliści wcześniejszej edycji. Czy w obecnej kampanii Bossman zdoła odzyskać dawny blask? Będzie o to trudno. Ich pierwszym rywalem będzie jednocześnie ostatni rywal z sezonu Wiosna’25. Przypomnijmy, że 27 maja, Szach-Mat wygrał w stosunku 2-1 i w naszym odczuciu, taki wynik jest dziś najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2

Czerepachy Volley – DNV Volley Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Biorąc pod uwagę godzinę rozpoczęcia spotkania oraz fakt, że wcześniej swój mecz rozegra CTO Volley – drużyna DNV Volley Gdańsk jest przedostatnią drużyną w pierwszej lidze, która jak do tej pory nie rozegrała jeszcze spotkania. Swoje ostatnie spotkanie w rozgrywkach Inter Marine SL3, ‘żółto-czarni’ rozegrali 29 maja 2025 r. Przypomnijmy, że wówczas rywalizowali oni w meczu barażowym o prawo gry w pierwszej lidze w obecnym sezonie. We wspomnianym meczu po dwóch pierwszych setach mieliśmy remis 1-1 i o tym, która z drużyn zagra na jesień w elicie decydował trzeci set. Po świetnej początku partii, w którym ich rywal został zezłomowany, DNV Volley Gdańsk melduje się na starcie pierwszoligowych zmagań. Pierwszym rywalem trzykrotnych Mistrzów Inter Marine SL3 będzie wicemistrz poprzedniego sezonu – Czerepachy Volley. Nie będziemy się wiecznie powtarzać – każdy wie, że team ‘Żółwi’ się bardzo mocno osłabił. Wobec tego nie było dla nas zaskoczeniem, że pierwszy mecz Czerepachów zakończył się ich porażką w stosunku 0-3. Przed dzisiejszym spotkaniem również nie mamy wątpliwości – to gracze DNV Volley Gdańsk będą wyraźnym faworytem starcia i w naszym odczuciu najbardziej prawdopodobnym wynikiem jest komplet punktów. Podobnego zdania są zresztą typerzy w aplikacji. Ponad 80% wszystkich biorących w zabawie stawia właśnie na Volleya z czego zdecydowana większość stawia, że będzie to komplet punktów. Za kilka godzin przekonamy się czy team Dawida Gałki stać będzie na niespodziankę.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Sławomir Kudyba): 1-2