Punkty we wtorkowy wieczór pogubiły aż trzy drużyny z trzecioligowego topu. Bayer Gdańsk, Maritex oraz Osada Truso. Wszystkie wspomniane ekipy ‘boksowały się’ między sobą, a to była z kolei ogromna szansa dla Oliwy, która mierzyła się z ostatnią drużyną w ligowej tabeli – ADS Volley. Jakby tego, że Oliwa rywalizowała z drużyną, która przegrała dziesięć spotkań z rzędu było mało, to przed meczem dorzucony został fakt, że team Jakuba Florczaka podszedł do meczu pokiereszowany kontuzjami. To z kolei sprawiło, że na prawym skrzydle zobaczyliśmy nominalnego rozgrywającego – Pawła Kowalskiego. Umówmy się – w takich okolicznościach o punktach czy dobrej grze underdoga – nie mogło być mowy. Już na początku spotkania ‘Oliwiacy’ wypracowali sobie kilkupunktową zaliczkę (12-6) i nie mieli najmniejszych problemów z tym by wygrać partię do 15. Na początku drugiego seta Oliwa doświadczyła kryzysowej sytuacji, która związana była z kontuzją rozgrywającego i kapitana drużyny – Adama Wyrzykowskiego. Co ciekawe – dobro, które Oliwa pokazała w meczu z Dream Volley wróciło. ADS wyraził zgodę na kilka roszad w składzie, na mocy której – na sypę trafił Jakub Jeżewski, na atak Igor Babyn, a na przyjęcie – Damian Breszka. Czy roszady miały jakiś wpływ na wynik i przebieg spotkania? Raczej nie. Pierwszy i drugi set wyglądał w zasadzie bardzo podobnie. To Oliwa prowadziła grę i wygrała tę partię do 13. Nie inaczej było w ostatnim secie, w którym prawdziwy show dał środkowy – Igor Galiński. W całym meczu zdobył on zawrotne 14 punktów i w dużej mierze przyczynił się do bardzo ważnego kompletu oczek Oliwy. Dzięki temu – potencjalny awans jest już naprawdę blisko.
Liga: Trzecia Liga - Wiosna 2025
Osada Truso – Bayer Gdańsk
Wiecie co jest najgorsze dla sympatyków Osady Truso? To, że zdają sobie oni sprawę z tego, że w drużynie drzemie bardzo duży potencjał i są oni w stanie ograć lidera trzeciej ligi, który za chwilę będzie rywalizował w wyższej klasie rozgrywkowej. Tak było w poprzednim sezonie, w którym Osada Truso ograła Czerepachy Volley. Tak samo było i wczoraj, gdzie pokonali faworyzowaną drużynę Bayer Gdańsk. Jeśli chodzi o ‘Aptekarzy’, to ich sytuacja wciąż zdaje się być bardzo komfortowa. Mimo to – za ich tryumf w lidze nie dalibyśmy sobie uciąć palca. Druga porażka z rzędu sprawia, że możemy mówić o małym kryzysie. Jeśli przegrywają oni z Treflem oraz Osadą, to dlaczego w przyszłym tygodniu z Dream Volley miałoby być inaczej? Jeśli chodzi o samo spotkanie, to rozpoczęło się ono w wymarzony dla Osady sposób. Na półmetku team Kacpra Bielińskiego prowadził bowiem 10-6. Po chwili przebudziła się jednak drużyna ‘Aptekarzy’, która wykorzystała dołek rywali i po chwili doprowadziła do wyrównania po 13. Wyrównaną grę oglądaliśmy aż do stanu po 19, ale końcowa faza seta to dwa błędy z rzędu drużyny z Elbląga, które dały pierwszy punkt ekipie Damiana Harica. Środkowa odsłona wydawała się iść po myśli graczy w zielono-granatowych strojach. Po ataku wspomnianego przed chwilą kapitana drużyny – Bayer objął prowadzenie 14-12. Dalsza część seta to jednak spora jak na tę drużynę dawka niechlujstwa, która w połączeniu z coraz lepszą grą rywali – dała nam wyrównanie w setach (21-19). Niepowodzenie w drugim secie podziałało na ‘Aptekarzy’ bardzo demobilizująco, bo w decydującym o zwycięstwie secie – nie pokazali się ze zbyt dobrej strony. Ba – w naszym odczuciu byli tylko tłem dla rywala, który choć nie awansował, to zakończył sezon miłym akcentem. Jesteśmy niemal przekonani, że doświadczenie z dwóch ostatnich sezonów z czasem zaprocentuje. Kto wie – być może już za pół roku będziemy mówili o tym, że ‘do trzech razy sztuka’.
Osada Truso – Maritex
Przed wtorkową serią gier – Osada Truso mogła mieć jeszcze nadzieje, że jakimś cudem dojdzie do ‘happy-endy’ i team Kacpra Bielińskiego załapie się na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało – sami musieli wygrać dwa spotkania za komplet oczek, a na dodatek – inne wyniki musiałyby się potoczyć po ich myśli. Prawdę mówiąc – było to niemal nierealne. Z drugiej strony warto podkreślić, że Osada Truso nie przegrała awansu we wtorkowy wieczór, a znacznie wcześniej. Jak wygląda sytuacja w przypadku Maritexu? Cóż – nie będziemy nikogo czarować. Zwycięstwo – owszem – bardzo cenne, ale jednak w ostatecznym rozrachunku punktów może zabraknąć. Aktualnie team Michała Pietrasika do podium trzeciej ligi traci trzy punkty. Z drugiej strony – mają oni perspektywę spotkań z sąsiadami z tabeli, którzy ‘mieszkają piętro wyżej’. Kto wie – być może w końcówce sezonu dojdzie jeszcze do twistu? Jeśli Maritex zaprezentuje się tak jak we wtorkowy wieczór, to nie jest to wykluczone. Przerwa od ligowych zmagań zdawała się być czymś świetnym dla ‘Fioletowych’, którzy zdążyli w tym czasie podleczyć kontuzje. Jeśli chodzi o sam mecz to rozpoczął się on od wyrównanej walki, po której mieliśmy remis 13-13. Dalsza część seta to kilka błędów ‘Osadników’, po których ex-drugoligowiec odskoczył na trzy punkty (16-13) i po chwili cieszył się z wygranej seta (21-15). Środkowa partia wyglądała łudząco podobnie. Po pierwszej części seta mieliśmy remis 11-11, a już po chwili – trzy błędy z rzędu popełnili gracze w czarnych strojach, po których Maritex wysunął się na prowadzenie 14-11, a następnie – cieszył się z siódmego zwycięstwa w sezonie. W trzecim secie stanęli oni przed szansą na zbliżenie się do podium. Już na początku okazało się to próbą daremną, bo to Osada zaczęła od prowadzenia 10-5. W dalszej części Maritex nie był już w stanie nawiązać walki i ostatecznie w meczu doszło do podziału punktów (21-14).
BL Volley – Flota TGD Team
BL Volley nie może zagrać w ostatnim czasie ‘normalnych spotkań’. Wszystkie muszą być nieco dziwaczne i szalone. Nie inaczej było i w poniedziałkowy wieczór. Już w zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, jak bardzo ważne będą dla ‘Tygrysów’ potencjalne punkty. Bez próżnowania – team Wojciecha Strychalskiego wszedł dobrze w mecz i na półmetku spotkania z faworyzowanym rywalem, było 10-10. Z czasem gracze BL odpalili się na poważnie i po kilku punktach kapitana drużyny – Wojciecha Strychalskiego, objęli prowadzenie 18-12! Wydaje się Wam, że sześciopunktowa przewaga na tym etapie seta jest bezpieczna? Skądże znowu! Już po chwili po akcjach duetu Dobrzeniecki – Sołtys, Flota doprowadziła do wyrównania po 20, a wówczas – sfera mentalna ‘Tygrysów’ wskazywała jasno, jak to się wszystko potoczy. Cóż – znaki niewerbalne, nie kłamały. Po chwili Flota TGD cieszyła się z imponującego come-backu, który dał im pierwszy punkt w meczu (22-20). Środkowa odsłona nie dostarczyła nam tylu emocji. W skrócie – Flota TGD Team poszła za ciosem i ograła rywala do 15. Tym razem bez sekwencji ‘podpuścić – skasować’. Ostatni set rywalizacji to wreszcie lepsza gra drużyny BL, która objęła prowadzenie 9-4 i nie wypuściła go już do końca. Finalnie ‘Tygrysy’ pokusiły się w meczu o jeden punkt, ale nie oznacza to bynajmniej, że mogą oni mówić o ‘szczęśliwym dniu’.
Osada Truso – Oliwa Team
Porażka Osady w meczu z Dream Volley oraz widoczne braki kadrowe drużyny z Elbląga – tylko spotęgowały w nas uczucie, że Oliwa Team nie będzie miała problemów z tym, by wygrać czwartkowe spotkanie. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Już na początku spotkania to ‘Osadnicy’ zbudowali sobie kilkupunktową przewagę (9-6). Z czasem Oliwie udało się zniwelować stratę do jednego oczka (13-12), ale wobec świetnej zagrywki Kamila Dobosza – byli już bezradni. Ostatecznie pierwszą odsłonę Osada wygrała do 15. Na początku środkowej partii do Oliwy dołączył Jakub Jeżewski, którego Sędzia prowadzący spotkanie – dopuścił do gry. Mimo to Osada nie miała problemów z tym by udowodnić swoją wyższość. Po dwóch monster-blokach Kacpra Bielińskiego, Osada wysunęła się na prowadzenie 16-7 i kwestia tego, która z drużyn wygra, stała się przesądzona. Przed rozpoczęciem trzeciego seta mieliśmy prawdziwy ‘circus’. Oliwa Team chciała wystawić wspomnianego spóźnialskiego na lewe skrzydło, na co zgody nie wyraził ani Sędzia, ani drużyna przeciwna. Całe zamieszanie trwało kilka dobrych minut, gdzie w międzyczasie ‘kontuzji’ nabawił się Kamil Krasiński. Ostatecznie do nieregulaminowej zmiany nie doszło i Oliwa musiała radzić sobie bez niej. Ostatecznie wyszło im to na dobre, bo w trzecim secie rywalizacji szło im już zdecydowanie lepiej i finalnie to właśnie oni wygrali seta do 18, podtrzymując tym samym szansę na bezpośredni awans do drugiej ligi.
Osada Truso – Dream Volley
Wspominaliśmy to już kilka razy, ale znajdujemy się obecnie w absolutnie kluczowym momencie sezonu Wiosna’25. Na ostatniej prostej szanse na podium rozgrywek ma aż sześć drużyn. Dwie z nich zmierzyły się w bezpośrednim pojedynku. W ostatnim czasie lepiej szło graczom Dream Volley i to właśnie oni przystąpili do meczu z łatką faworyta meczu. Początek spotkania to wyrównana walka obu drużyn, po której mieliśmy remis 12-12. Dalsza część seta to pojedynek nie tylko drużyn, a również wielkich indywidualności. W starciu Rafał Żebrowski – Kamil Dobosz to ten drugi był górą, przynajmniej w pierwszym secie (21-18). Środkowa odsłona to mocne granie ‘Marzycieli’, którzy po bardzo dobrej zagrywce Tomasza Nurzyńskiego, objęli prowadzenie 11-7. Z czasem ‘Osadnicy’ zdołali doprowadzić do wyrównania po 18, ale po punktach Rafała Żebrowskiego oraz Mateusza Dobrzyńskiego – Dream Volley cieszył się z wyrównania w meczu (21-19). Ostatni set rywalizacji to już zdecydowana przewaga ‘Marzycieli’, którzy zneutralizowali wszystkie atuty rywali i bez większych problemów wygrali tę partię do 14. Jako że po czasie okazało się, że Osada ograła Oliwę, sytuacja Dream Volley w kontekście potencjalnego awansu zdaje się być bardzo dobra. Przed drużyną Mateusza Dobrzyńskiego jeszcze trzy mecze – z Krakenem, Maritexem oraz Bayerem Gdańsk. Za niespełna dwa tygodnie wszystko stanie się jasne.
Kraken Team – BL Volley
Po nie do końca spodziewanej stracie punktu przez BL Volley w konfrontacji z ADS Volley – stało się jasne, że ‘Tygrysy’ muszą poszukać punktów z innym z beniaminków – drużyną Kraken Team. Już przed meczem stało się jasne, że będzie to zadanie o wiele bardziej wymagające. Tak się bowiem składa, że w naszym odczuciu to ‘Bestia’ była faworytem spotkania, co zresztą – udowodniła w pierwszym secie rywalizacji. Choć team w granatowych strojach grał w środowy wieczór w sześciu graczy i na dwóch rozgrywających, to nie miał problemu z tym, by chwilę po połowie seta wysunąć się na prowadzenie 14-11 i po chwili cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-15). Środkowa partia to kapitalna gra w systemie blok-obrona zespołu BL Volley, po którym objęli oni prowadzenie…14-4! W dalszej części seta team Wojciecha Strychalskiego zdjął nogę z gazu i finalnie udało im się nieco podreperować dorobek punktowy. Przewaga ‘Tygrysów’ z początku seta była jednak tak wielka, że o dogonieniu rywala nie mogło być mowy. W trzecim secie gracze BL Volley mieli widoczny problem z graniem ‘mokrą piłką’. Po kilku takich sytuacjach – Kraken objął prowadzenie 10-5. Choć z czasem po ataku Wojciecha Kiełba, BL doprowadził do wyrównania po 14, to końcowa faza seta należała już do teamu Roberta Skwiercza (21-17). Dzięki wygranej Kraken jest już o włos od utrzymania w trzeciej lidze – brawo!
Bayer Gdańsk – Trefl Gdańsk
Padł przedostatni niepokonany bastion w Inter Marine SL3. Obok czwartoligowej Craftveny, Bayer Gdańsk był teamem, który wygrał wszystkie spotkania w obecnej kampanii. Licząc do tego mecze z końcówki poprzedniego sezonu – do meczu z Treflem ‘Aptekarze’ przystępowali po serii 14 zwycięstw z rzędu. Potencjalna wygrana z Treflem sprawiałaby, że Bayer wyrównałby swój historyczny rekord 15 wygranych z rzędu, do którego doszło na przełomie sezonów Jesień’22 – Wiosna’23. To był rzecz jasna tylko potencjalny miły dodatek. Celem numer jeden drużyny Damiana Harica pozostaje awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Podobny cel przyświeca najmłodszej drużynie w ligowej stawce, która niemal przez całego pierwszego seta kontrolowała przebieg gry (17-14). Choć w końcówce byli naprawdę blisko – popełnili kilka błędów, które Bayer wykorzystał i wygrał seta do 19. W drugim secie mieliśmy coś na wzór lustrzanego odbicia. To ‘Aptekarze’ rozpoczęli lepiej i wydawało się, że za chwilę będą cieszyć się z 15 zwycięstwa z rzędu (15-12). W dalszej części Bayer nie dał sobie szans na odrobienie strat. Cztery zepsute zagrywki z rzędu dały rywalom oddech i w konsekwencji – objęcie prowadzenia, a następnie wygranie seta (21-17). Ostatnia odsłona meczu na szczycie trzeciej ligi należała do ‘gdańskich lwów’, którzy na przestrzeni całego seta wielokrotnie wysuwali się na prowadzenie. Choć Bayer często doprowadzał do wyrównania, to w decydującym fragmencie meczu, po skutecznych akcjach duetu – Belczewski – Fornalak, Trefl cieszył się z bardzo ważnego zwycięstwa w kontekście awansu do wyższej ligi – brawo!
ADS Volley – BL Volley
W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że mecz z BL Volley jest dla ADS jednym z ostatnich spotkań w trzeciej lidze, przynajmniej na jakiś czas. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały bowiem, że po nieciekawym okresie Amatorska Drużyna Siatkówki spadnie do czwartej ligi. Aby jednak myśleć o utrzymaniu – team ADS musiałby wygrać i to najlepiej za komplet punktów. Już po początku spotkanie wiedzieliśmy, że to się nie wydarzy. Zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęli gracze BL Volley, którzy chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, prowadzili już 10-5. W dalszej części gracze BL Volley nie zwalniali tempa. Po kilku asach serwisowych czarna tablica wyników wskazywała na wynik 15-6 i kwestia wyłonienia zwycięzcy seta była już formalnością (21-11). Środkowa odsłona to wreszcie dobra gra ADS, na którą ich sympatycy musieli czekać długie tygodnie. Po kilku skutecznych atakach Łukasza Turskiego, beniaminek trzeciej ligi objął prowadzenie 12-5. Mimo że ich przewaga wydawała się absolutnie bezpieczna – z czasem gracze BL Volley się przebudzili i pod koniec seta doprowadzili do wyrównania po 18. Kiedy wydawało się, że po takim come-backu, to oni zdołają wygrać, to końcówka należała do drużyny Jakuba Florczaka, która wygrała do 19. Co ciekawe – w trzecim secie ‘underdog’ spotkania był bardzo bliski niespodzianki. W końcówce prowadzili bowiem już 18-16, ale w końcówce popełnili kilka błędów i finalnie tryumf ‘tygrysimi pazurami’ wyszarpali gracze BL Volley (21-19).
MiszMasz – Team Spontan
Po bardzo dużym rozczarowaniu, którym bez wątpienia była porażka MiszMaszu z Portem Gdańsk, team Jakuba Waszkiewicza przystępował do drugiego spotkania we wtorkowy wieczór. Tym razem ich rywalem była ekipa Team Spontan, która co wskazuje tabela – jest od ‘Portowców’ wyraźnie mocniejsza. Fiasko po pierwszym meczu sprawiło, że gracze MiszMaszu snuli się w pierwszym secie po parkiecie, a ich rywal wyglądał jak pluton egzekucyjny. Efekt? Miażdżąca przewaga drużyny w pomarańczowych strojach, udokumentowana ich zwycięstwem do 7. Zdecydowanie lepiej MiszMasz zaprezentował się w środkowej odsłonie, w której wykorzystali fakt, że ich rywal grał na absolutnym luzie i przesadnie nie spiął się o wynik. W połowie seta po bloku Michała Wicika, underdog spotkania wysunął się na prowadzenie 10-8. Już po chwili Spontan zdołał doprowadzić do wyrównania po 10 i walkę punkt za punkt oglądaliśmy aż do stanu po 18. Końcówka seta to zdecydowanie więcej zimnej krwi po pomarańczowej stronie siatki i po punktach Igora Kazello, Adriana Majkowskiego czy Mariusza Krynickiego, Spontan zapewnił sobie drugi punkt w meczu. Trzecia odsłona to partia, w której niemal przez cały czas przewagę mieli gracze MiszMaszu. W końcówce seta prowadzili już nawet 20-17, ale ich rywal zdołał wrócić do gry. Po emocjonującej końcówce MiszMasz zdołał jednak wyszarpać rywalom zwycięstwo z rąk i zdobył bardzo ważny punkt w kontekście utrzymania. W ostatnim meczu – o ligowe ‘być, albo nie być’, MiszMasz zmierzy się z ADS Volley.