Liga: Trzecia Liga - Wiosna 2025

Dream Volley – Team Spontan

Po ostatniej porażce z Oliwą Team, wyborna wręcz sytuacja Dream Volley się mocno pokomplikowała. W odczuciu wielu obserwatorów – potencjalna porażka z Team Spontan mogłaby zamknąć drogę ‘Marzycieli’ do drugiej klasy rozgrywkowej. Choć Dream Volley był faworytem starcia, to nie do końca wiedzieliśmy czego można się w czwartkowy wieczór spodziewać. Wszystko za sprawą widocznych braków kadrowych po obu stronach siatki. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, po której czarna tablica wyników, wskazywała remis po 7. Choć po punktach Adriana Majkowskiego oraz Jana Kostrowickiego, na prowadzenie wysunęli się ‘Spontaniczni’ (9-7), to z czasem Dream Volley odzyskiwał kontrolę nad meczem i w drugiej części seta po niekończących się atakach kapitalnego Rafała Żebrowskiego, Dream objął prowadzenie 19-16 i po chwili mogli cieszyć się z pierwszego punktu w meczu. Drugi set? Absolutnie inny niż te, do których przyzwyczaił nas w ostatnim czasie team ‘Marzycieli’. W połowie seta lepiej wiodło się graczom Team Spontan, którzy po ataku Mariusza Krynickiego, objęli prowadzenie 15-12. Po chwili mieli jednak ogromny przestój, w którym nic im nie szło. Dowód? Do końca seta zdobyli tylko jeden punkt, natomiast ich rywale – aż dziewięć! Zwieńczeniem festiwalu błędów był ten kończący drugą odsłonę. Set zakończył się bowiem błędem ustawienia ‘Oranje’. Ostatnia odsłona to już typowy Dream Volley. Team, który pozwala uwierzyć przeciwnikowi w to, że uda im się wygrać, a na ‘koniec dnia’, to oni cieszą się z tryumfu. Ileż to już razy ‘Marzyciele’ kończyli pojedynki po grze na przewagi, w których finał okazywał się happy-endem? W końcówce wyrównanego seta błąd popełnił rozgrywający Team Spontan – Jan Kostrowicki, który nie mógł powstrzymać się przed atakiem piłki zmierzającej w out. Skończyło się tak, że Dream Volley wygrał partię do 20 i wrócił do gry o ‘wielką stawkę’.

BL Volley – Trefl Gdańsk

Kojarzycie tego mema, w którym gość jedzie na rowerze i z nieznanego powodu wkłada kij w szprychy, zaliczając przy tym wywrotkę? Właśnie tak widzimy po czwartkowym wieczorze zespół ‘gdańskich lwów’, który był absolutnym i zdecydowanym faworytem konfrontacji z walczącym ‘o życie’ zespołem BL Volley. Początek spotkania ułożył się po myśli najmłodszej drużyny w ligowej stawce. Po widocznych problemach w obronie, atakach w out oraz zdecydowanie gorszej ‘organizacji gry’ w ekipie BL – faworyzowany rywal objął wysokie prowadzenie 12-5, po którym nie miał problemów z wygraniem seta do 14. Wówczas absolutnie nic nie wskazywało na to co wydarzy się w środkowej odsłonie. Już na początku widocznym stał się fakt, że celowniki faworyzowanej drużyny się dość mocno rozregulowały. Po kilku atakach w out i skutecznym bloku Daniela Trzecińskiego, Bez Lipy Volley wysunęli się na prowadzenie 8-5. Po chwili wszystko zdawało się jednak wracać do normy, a Trefl odzyskiwać kontrolę (11-11). Niestety dla aktualnego wicelidera trzeciej ligi – w dalszej części oglądaliśmy kolejne błędy w wykonaniu gdańskiej młodzieży co przy wyraźnej poprawie gry przeciwników – wystarczyło do tego by ten, pokusił się o wygraną odsłony do 18! Ostatni set rywalizacji to już wyraźna przewaga Trefla udokumentowana ich wygraną do 12. Dziwny to był mecz, w którym z wyniku cieszą się bardziej przegrani niż ci, którzy wygrali. Jeden punkt, o którym rozmawiamy może utrzymać BL Volley w trzeciej lidze, a jednocześnie – zatrzymać Trefla przed ucieczką do wyższej klasy rozgrywkowej.