Liga: Trzecia Liga - Wiosna 2025

Bayer Gdańsk – Dream Volley

Przed środową serią gier Bayer Gdańsk mógł mieć uzasadnione obawy o to, czy zdoła zakończyć sezon happy-endem. Do pewnego momentu obecnego sezonu wszystko układało się w wymarzony sposób. Ostatni okres to jednak zadyszka, po której Bayer osunął się na trzecie miejsce w ligowej tabeli. W środowy wieczór mieli oni jednak szanse na to, by powrócić na trzecioligowy tron i wywalczyć sobie bezpośredni i historyczny awans do drugiej ligi. Zadanie na środowy wieczór nie było bynajmniej zbyt proste. Ich rywalem była bowiem ekipa Dream Volley, która do pewnego momentu sezonu również mogła liczyć na awans. Tak czy siak – spotkanie rozpoczęło się idealnie dla ‘Aptekarzy’, którzy na półmetku seta prowadzili już…10-3. Miażdżąca przewaga została z czasem zniwelowana po świetnej zagrywce środkowego Dream Volley – Tomasza Nurzyńskiego (16-13). Mimo to – Bayer odzyskał z czasem kontrolę i w przekonujący sposób wygrał tę partię do 16. Do tego by być pewnym potrzebowali jednak jeszcze jednego seta, na co w przerwie pomiędzy setami zwracali uwagę gracze w zielono-granatowych trykotach. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-9), Dream Volley popełnił serię błędów, która wyprowadziła rywali na prowadzenie 14-10. Z czasem ‘Aptekarze’ trzymali swojego rywala na dystans i po dwóch punktach kapitana – Damiana Harica, obóz drużyny ‘z Leverkusen’ eksplodował. Stało się bowiem jasne, że to właśnie oni wygrali trzecioligowe zmagania (21-17). Choć team zrealizował swój cel – w trzecim secie nie zdjęli ani na chwilę nogi z gazu. Ostatecznie wygrali tę partię do 17, co było ‘wisienką na torcie’ bardzo udanego sezonu – gratulacje!

Oliwa Team – Flota TGD Team

Po zwycięstwie Trefla Gdańsk za komplet punktów stało się niemal jasne, że Oliwa zakończy sezon w tabeli niżej niż najmłodsza drużyna w lidze. Wszystko za sprawą niekorzystnego stosunku małych punktów. Nie oznaczało to bynajmniej, że w konfrontacji z Flotą, Oliwa nie miała parcia do tego by wygrać za komplet oczek. Nie jest bowiem powiedziane, że Bayer Gdańsk wygra dzisiejsze starcie z Dream Volley, a to szansa dla Oliwy na bezpośredni awans. Cały plan mógł zostać jednak pokrzyżowany już po pierwszym secie rywalizacji. Po kilku błędach drużyny Adama Wyrzykowskiego, to rywale mieli piłkę setową. Mimo to ‘Oliwiakom’ udało się wyjść z opresji i po ataku Igora Galińskiego, doprowadzili do wyrównania po 20. W dalszej części seta przejęli inicjatywę i finalnie wygrali do 22. Środkową odsłonę Oliwa zaczęła wybornie. Po dwóch asach serwisowych świetnie dysponowanego Damiana Breszki, objęli prowadzenie 11-4. Z czasem gra się jednak wyrównała, a na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. W końcowej fazie seta Oliwa za sprawą Kamila Krasińskiego odzyskała kontrolę nad grą i w konsekwencji cieszyła się po chwili z wygranej do 18. Trzeci set rywalizacji był już absolutną dominacją drużyny w białych strojach, która wygrała do 12. Zwycięstwo za komplet punktów sprawia, że Oliwa już na 100% skończy zmagania na podium rozgrywek. W najgorszym scenariuszu – zagrają w czwartek w meczu barażowym. O tym czy tak jednak będzie, przekonamy się dziś wieczorem.

Maritex – Trefl Gdańsk

Walec Trefla na finiszu rozgrywek się nie zatrzymał. Choć wiedzieliśmy, że nie będzie to dla nich łatwy mecz – sądziliśmy, że zgarną komplet punktów i zapewnią sobie podium rozgrywek. Ostatecznie się nie pomyliliśmy, a Trefl w najgorszym wypadku zajmie drugie miejsce w ligowej tabeli. To oznacza z kolei, że w poniedziałkowy wieczór wywalczyli sobie bezpośredni awans do wyższej klasy rozgrywkowej – brawo! Początek wtorkowego spotkania rozpoczął się idealnie dla ‘gdańskich lwów’, którzy po blokach Mateusza Landsberga, objęli prowadzenie 11-6. Z czasem najmłodsza drużyna w lidze nie zdejmowała nogi z gazu i w premierowej partii wygrała do 14. Zdecydowanie większy opór gracze Maritexu napotkali w środkowej odsłonie. Choć set rozpoczął się od prowadzenia Trefla 5-0, to wraz z kolejnymi akcjami – Maritex zaczął mozolnie odrabiać straty. Choć przez długi moment wydawało się to niemożliwe, team Michała Pietrasika zdołał doprowadzić do wyrównania po 19, a nawet mieć ‘piłkę setową’. Po chwili popełnili oni jednak błąd, a następnie dwoma skutecznymi atakami popisał się Maksymilian Belczewski i to podopieczni Edwarda Pawluna cieszyli się po chwili ze zwycięstwa (22-20). Ostatnia odsłona była bardzo podobna do środkowego seta. To Trefl prowadził grę przez większą część seta. Zamiast jednak postawić szybko kropkę nad ‘i’, postanowili dopuścić w końcówce rywala do głosu. Ostatecznie zakończyło się jednak bez konsekwencji, a najmłodszy zespół w lidze, mógł świętować po chwili wielki sukces – brawo!

Team Spontan – BL Volley

Co za emocje, co za sezon, co za finisz. O panie, co tu się wczoraj wydarzyło. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych, BL Volley przystępował do spotkania z Team Spontan mając wiedzę, że punkty w poniedziałkowy wieczór zdobywały: Port Gdańsk, Kraken Team czy Wolves Volley. Prawdę mówiąc – wszystkie wyniki układały się dla drużyny Wojciecha Strychalskiego koszmarnie. Oznaczały one, że aby uniknąć bezpośredniego spadku do czwartej ligi – ‘Tygrysy’ muszą ograć faworyzowanego rywala. Grając pod presją – zaczęli koszmarnie. Na półmetku seta to Team Spontan zdawał się być bliższy tryumfu (10-6). Z czasem dobrze naoliwiona maszyna zaczęła się jednak psuć. Już po chwili po atakach Wojciecha Kiełba, gracze BL Volley zdołali doprowadzić do wyrównania po 13. Dalsza część seta to błędy Spontana, które nie pozwalały im na wygraną pierwszego seta. Ostatecznie BL wygrał tę partię do 17. Była to jednak połowa drogi do sukcesu. Środkowa partia rozpoczęła się jednak w kapitalny sposób. Nim się obejrzeliśmy – gracze BL wysunęli się na prowadzenie 5-1. W dalszej części seta utrzymywali wypracowaną na początku partii przewagę i finalnie, po dwóch atakach Damiana Chojnackiego w końcówce – cieszyli się z wygranej do 16. W trzecim secie gracze BL uruchomili w głowach kalkulatory. Sytuacja była bowiem na żyletki i aż cztery drużyny miały wówczas po…14 punktów. To oznaczało, że jeśli BL przegra, będzie się liczył stosunek małych punktów. Jako, że set zakończył się zwycięstwem Spontana do 19, to oznaczało to, że BL zapewnił sobie bezpośrednie utrzymanie…dwoma małymi punktami! Niebywałe.

Port Gdańsk – Kraken Team

Po wygranej z faworyzowaną drużyną Wolves Volley – przed ‘Portowcami’ było kolejne trudne wyzwanie. Tym razem ich rywalem była ekipa Kraken Team, która utrzymanie w trzeciej lidze zapewniła sobie już przed tygodniem. Początek rywalizacji udowodnił, że nie było to bynajmniej dziełem przypadku. Po świetnej zagrywce Przemysława Motyki, Kraken objął prowadzenie 14-8 i w dalszej części nie miał problemów z ‘dowiezieniem wyniku’ (21-15). Druga odsłona rywalizacji, przynajmniej do pewnego momentu – wyglądała identycznie. To Kraken prowadził grę, a ich wygrana nie wydawała się zagrożona. Na półmetku prowadzili bowiem 10-5. Pod koniec 18-12. Wydaje się to bezpieczną przewagą prawda? W Inter Marine SL3 takich nie ma, o czym przekonali się po chwili gracze Roberta Skwiercza. Po bardzo dobrej grze w obronie i kilku skutecznych kontrach, Port zdobył…osiem punktów z rzędu, wysuwając się na prowadzenie 20-18. Choć Kraken zdołał zrobić przejście (20-19), to ostatnie słowo należało już do ‘Portowców’ (21-19). Decydujący o zwycięstwie, a co za tym idzie utrzymaniu dla Portu set, rozpoczął się od wyrównanej gry, po której mieliśmy remis 8-8. Jako pierwsi na prowadzenie wysunęli się gracze ‘z doków’, którzy po atakach Wojciecha Hołowienko, prowadzili 13-10. Choć w dalszej części Kraken zdołał doprowadzić do wyrównania po 18, to ostatnie słowo należało do Portu, który zagra w czwartek w meczu barażowym!

Port Gdańsk – Wolves Volley

Poniedziałkowy wieczór był dla ‘Portowców’ absolutnie kluczowy w kontekście przyszłości całego projektu. Jeśli zamiast czterech punktów zdobyliby trzy, to w kolejnej edycji musieliby grać w czwartej klasie rozgrywkowej. Mimo że był to kluczowy dzień w kontekście utrzymania – w ekipie ‘z doków’ zauważalne były problemy kadrowe. Mimo tych przeciwności losu – to oni rozpoczęli lepiej. Po kilku atakach Wiktora Pawlaka, ‘Portowcy’ wysunęli się na prowadzenie 9-6. Mimo to – ‘Wataha’ po chwili zdołała odrobić straty i po dobrym fragmencie wyjść na prowadzenie 14-12. Gdy wydawało się, że przejęli oni kontrolę nad grą – obudzili się ‘Portowcy’, którzy po bardzo dobrej końcówce seta, wygrali tę partię do 16. Środkowa odsłona była w ich wykonaniu jeszcze lepsza. Tuż po półmetku seta, zespół w granatowych strojach objął prowadzenie 14-10 i od tego czasu – nie dał rywalom dojść do głosu. Po kilku skutecznych atakach Tomasza Bobcowa było 18-11 i Port – mógł cieszyć się z drugiego punktu w meczu. Wynik dwóch pierwszych setów sprawił, że w obozie ‘Wilków’ zrobiło się bardzo gorąco. Gdyby bowiem przegrali w trzecim secie – spadliby z ligi. Zespół w czarnych strojach wiedział, że aby osiągnąć inny wynik musi coś w swojej grze odmienić. Padło na zamianę zawodników pozycjami i to przyniosło oczekiwany skutek. W trzecim secie rywalizacji Wolves Volley prezentowali się już zdecydowanie lepiej i wygrali tę odsłonę do 14, co zapewniło im utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej – brawo!

Team Spontan – Trefl Gdańsk

Ostatnie dni były świetnym okresem dla Trefla Gdańsk. Nie dość, że ‘gdańskie lwy’ sami wygrywali, to na dodatek – mecze na szczycie trzeciej ligi poukładały się w wymarzony dla Trefla sposób. Tak było choćby wczoraj, gdzie punkty pogubiła drużyna Dream Volley. Po wspomnianych meczach oraz wygranej Trefla – przed najmłodszą drużyną w lidze otworzyła się autostrada do drugiej ligi. W przyszłym tygodniu zagrają oni z Maritexem i w naszym odczuciu – przyklepią sobie tym samym awans. Jeśli chodzi o mecz ze Spontanem, to rozpoczęło się ono w wymarzony dla Trefla sposób. Już chwilę po pierwszym gwizdku Sędziego, Trefl narzucił rywalom swoje warunki gry i błyskawicznie objął prowadzenie 10-5. Po kilku atakach wychowanka Trefla – Czarka Trepczyka, Spontan zniwelował po chwili straty (10-8). Dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga najmłodszej drużyny w rozgrywkach, która wygrała partię do 12. W środkowej odsłonie dysproporcja pomiędzy drużynami była jeszcze większa. Kiedy po zagrywce Oskara Kasprowicza było 10-3 dla Trefla, dla wszystkich stało się jasne, która z drużyn wygra seta (21-10). Po dwóch pierwszych setach ‘czujność’ Trefla została uśpiona. Po dobrej grze w systemie blok-obrona zespołu Piotra Raczyńskiego, to właśnie oni objęli prowadzenie na półmetku seta (12-9). W dalszej części w obozie Trefla uaktywniły się pewne problemy w przyjęciu, które uniemożliwiły im skuteczną pogoń. Ostatecznie seta wygrała ekipa Spontana, ale i tak – przybliżyło to ‘gdańskie lwy’ do bezpośredniego awansu – brawo!

Dream Volley – Maritex

W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, że Dream Volley jest drużyną, która jest otrzaskana w meczach o wielką stawkę. Cała narracja, którą zbudowaliśmy poszła psu w dupę już w pierwszym meczu, w którym ‘Marzyciele’ sensacyjnie przegrali z walczącym o utrzymanie Krakenem. Dyspozycja, którą wówczas zaprezentowali gracze Mateusza Dobrzyńskiego, sprawiła, że nie mieliśmy przesadnego oporu założyć się przed meczem z przyjmującym Dream Volley – Marcinem Juszczakiem. On twierdził, że mecz wygra Dream, Redakcja, że Maritex. Stawka? 100 zł na cel charytatywny, więc mamy satysfakcję, że pomogliśmy potrzebującym. Jako że uszczypliwości z obu stron nie brakowało, Maritex po pierwszym secie mógł pokusić się o wpadający w ucho zwrot: ‘jedna siła jest w tym mieście, Maritex to potęga, a wy? Kim jesteście’? Cóż to była za dominacja. Cóż za stłamszenie rywala. Gdzie te doświadczenie, o którym tyle pisaliśmy? Okazało się bowiem, że przyciśnięte do muru Dream Volley jest kompletnie bez argumentów. Jest zwykłym ‘golaskiem odartym z godności’. Finalnie Maritex wygrał tę partię do 9! Środkowa odsłona to zwrot akcji i wreszcie lepsza gra Dream Volley. ‘Marzycielom’ przypomniało się, że aktualnie nie rywalizują z Luk Lublin, a Maritexem, który nawet w obecnej kampanii – ‘swoje za uszami ma’. Efekt? Wygrana do 12, która rozbudziła oczekiwania przed trzecim setem. Choć obie drużyny przy wyniku 1-1 zachowywały szanse na podium, to w przypadku potencjalnej porażki Maritexu – odpadliby oni z walki o ‘pudło’. W przypadku porażki Dream Volley oraz perspektywie meczu z Bayerem – również nie mówimy o zbyt dobrej wizji. Lepiej w decydującego seta weszli gracze Dream Volley, którzy rozpoczęli od prowadzenia 4-0. Już po chwili Maritex doprowadził jednak do wyrównania 4-4 i od tego momentu to oni byli stroną dominującą. Finalnie Maritex wygrał tę partię do 16 i cały mecz 2-1. To z kolei sprawia, że nie mamy najmniejszych wątpliwości – Dream Volley jest absolutnie największym przegranym obecnego tygodnia rozgrywek.

MiszMasz – ADS Volley

To nie było zwykłe spotkanie dla MiszMaszu. Uważamy, że presja towarzysząca graczom Jakuba Waszkiewicza była w czwartkowy wieczór ogromna i było to widać od pierwszego gwizdka sędziego. Choć spotkanie lepiej rozpoczęli ex-drugoligowcy (9-6), to już po chwili – beniaminek trzeciej ligi doprowadził do wyrównania po 10, a następnie – przejął inicjatywę i po ataku Łukasza Turskiego, objął prowadzenie 14-11. Choć było naprawdę gorąco – MiszMasz zdołał wykaraskać się z opresji i sobie znanym sposobem doprowadzili do wyrównania po 19, a następnie – przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę (21-19). Pierwszy set był dla nich jednak bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym. Nie wiemy czy team walczący o utrzymanie zignorował owy sygnał, ale w drugim secie mieli jeszcze większe problemy. Pod koniec środkowej partii Amatorska Drużyna Siatkówki prowadziła po ataku Maksymiliana Tryzny już 17-14. Choć wygrana seta była na wyciągnięcie ręki, w końcówce team Jakuba Floraczaka się totalnie pogubił i to MiszMasz cieszył się po chwili z punktu (21-19). Ostatni set rywalizacji to już zdecydowana przewaga faworyzowanej drużyny, która wykorzystała problemy rywali ze skończeniem ataków i wygrała tę partię do 9. Dzięki zwycięstwu za komplet oczek – MiszMasz wykonał ogromną pracę w kierunku utrzymania w lidze. Teraz piłka znajduje się jednak po przeciwnej stronie siatki. Najbliższe dni pokażą co to dla MiszMaszu oznacza.

Dream Volley – Kraken Team

Końcówka sezonu w wykonaniu Dream Volley przypomina moment, w którym ktoś zesrał się dwa metry przed kiblem. Przed czwartkową serią gier wszystko było w rękach ‘Marzycieli’, którzy wydawali się absolutnym pewniakiem do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Team Mateusza Dobrzyńskiego rywalizował bowiem z Krakenem, który przed meczem z Dreamem wciąż nie miał zapewnionego utrzymania. Cóż mogło pójść nie tak? Pierwszy set rywalizacji to wyrównana gra do stanu po 14. Kiedy po chwili Kraken miał problem ze skończeniem ataku, wydawało się, że ‘Marzyciele’ nie będą mieli problemu z tym by wygrać (16-14). Kolejne cztery punkty zdobyli jednak gracze Roberta Skwiercza, którzy wysunęli się na prowadzenie 18-16 i po chwili cieszyli się ze zwycięstwa do 20. Środkowa odsłona to przebudzenie graczy w niebieskich strojach, którzy zaprezentowali zdecydowanie lepszą siatkówkę. W drugiej części seta ‘Marzyciele’ wysunęli się na prowadzenie 14-8 i stało się wówczas jasne, że tego już nie wypuszczą (21-17). Po drugim secie wydawało się, że Dream Volley złapał wiatr w żagle i w finałowej partii pójdą za ciosem. Nic bardziej mylnego. Choć po ataku Dariusza Tomaszewskiego prowadzili już 12-9, to po chwili w ich szeregach zapanował zbiorowy paraliż. Już po chwili Kraken wysunął się na prowadzenie 16-14, co w konsekwencji dało im z czasem drugi punkt w meczu i…utrzymanie w trzeciej lidze – brawo! Jeśli chodzi o Dream Volley…cóż. Obrazkiem, który długo będzie rezonował nam w głowach był ten, w którym kapitan Dream Volley – Mateusz Dobrzyński siedział przez dłuższą chwilę przy trybunach. Po jego minie widać było, że nie jest to najszczęśliwszy dzień w jego życiu.