Liga: Druga Liga - Jesień 2019

Allsix by Decathlon – Scandic

Dla Hotelarzy mecz przeciwko Allsix by Decathlon był ostatnim spotkaniem w sezonie Jesień’19. Była to też ostatnia okazja w tej edycji na to, by zdobyć swój pierwszy, historyczny punkt. Patrząc na tabelę przed meczem, gracze ze Scandicu liczyli na to, że być może tym razem się uda, rywalizowali bowiem z drużyną, która znajdowała się w dolnej części zestawienia. Ponadto, w ostatnim czasie ich forma zwyżkowała i już w meczu przeciwko DNV GL udowodnili, że są w stanie pokazać pazur i zestresować trochę swoich przeciwników. Mecz jednak lepiej rozpoczęli gracze ze sklepu sportowego. To oni dyktowali warunki od pierwszej do ostatniej wymiany. Drużyna zdobyła kilka punktów z zagrywki i wykorzystała fakt, że póki co przyjęcie jest piętą achillesową reprezentantów z hotelu Scandic. Rezultat pierwszej odsłony to 21-10. Drugi set ponownie należał do Allsix, w którego szeregach dobrze prezentowali się Dawid Zdzuj oraz Patryk Gelo. Mimo to, ‘Hotelarze’ zdołali zdobyć większą liczbę punktów i zakończyć seta z trzynastoma oczkami na koncie. Ostatnia partia w edycji Jesień’19 wydobyła z ‘Czarnych’ to co najlepsze. W tej odsłonie zdołali sobie wypracować 2-3 punktową przewagę, którą utrzymywali przez większą część seta. W końcówce, zimną krew zachowali jednak gracze Rafała Liszewskiego i zdołali wyjść na prowadzenie, a następnie wygrać spotkanie. Tym razem było naprawdę blisko tego, aby jeden punkcik powędrował na konto graczy z branży hotelarskiej. Kolejna okazja do spróbowania już w marcu.

Mental Block – Speednet 2

Spotkanie przeciwko Speednetowi 2 miało poprawić humor graczom Mental Block przed najważniejszym meczem sezonu. W przyszłym tygodniu ‘Niebiescy’ zmierzą się z Team Spontan, i będąc całkowicie szczerym, wskazanie faworyta w tym spotkaniu jest bardziej kłopotliwe od burczenia w brzuchu na spotkaniu biznesowym. Czwartkowy mecz, zgodnie z oczekiwaniami, lepiej rozpoczęli ‘Mentaliści’, którzy zdobywali seryjnie punkty przy zagrywce Grzegorza Nowickiego. ‘Programiści’ mieli duży problem w przyjęciu i nie potrafili skutecznie kończyć ataków. Taki obrót spraw doprowadził do tego, że na tablicy po kilku piłkach widniał wynik 8-1 i wydawało się, że w secie może dojść do pogromu. Tak się jednak nie stało. Błędy popełniane przez ‘Programistów’ zaczęli popełniać również zawodnicy Mental Block. Set zakończyłby się prawdopodobnie szybciej, gdyby nie postawa fair play ‘Mentalistów’, którzy przyznali się sędziemu prowadzącemu zawody, że piłka po ich ataku wylądowała na oucie. Druga odsłona to lepsza gra po obu stronach. Początek tej partii był wyrównany i wydawało się, że Speednet będzie w nim walczył o sprawienie niespodzianki i urwanie seta. Niestety dla nich, na zagrywkę wszedł dobrze dysponowany Konrad Krasa dzięki któremu ‘Niebiescy’ zdołali odjechać na kilka oczek, by po chwili cieszyć się z wygranej drugiego seta. Ostatnia odsłona była najbardziej wyrównana. Dobra gra Speednetu sprawiła, że do końcówki tej części nie było wiadomo, która drużyna go wygra. Ostatecznie udało się to ‘Mentalistom’, ale gdyby ‘Różowi’ grali w każdym meczu tak jak w ostatniej odsłonie z Mentalem to jesteśmy przekonani, że zdobyliby w lidze więcej punktów.

Port Gdańsk – Zmieszani

To miał być kolejny schodek w drodze do raju dla Zmieszanych. Teoretycznie było to łatwe zadanie, musieli bowiem wygrać 3-0 z drużyną, która była w środku stawki. Skoro wygrali z ekipą, która obecnie jest wiceliderem (Thunder Team) to co mogło pójść nie tak? Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami i ambicjami graczy Zmieszanych. W pierwszym secie wygrali 21-16 i nikt nie przypuszczał, że w kolejnej odsłonie może dojść do niespodzianki. W drugiej części mimo, że Portowcy od początku uzyskali przewagę to osoby oglądające rywalizację z boku czekały tylko na moment, w którym Zmieszani wreszcie zaskoczą. Ten długo wyczekiwany moment nie nadszedł i ekipa z aspiracjami na złoty medal przegrała 21-19. Mimo dobrej końcówki nie zdołali odrobić strat z wcześniejszej części seta. Nie wiemy czy nie mijamy się z prawdą, ale szukając przyczyn porażki w tej partii możemy podać, że gracze Zmieszanych rozegrali we wtorkowy wieczór sześć setów. Tylko w jednym grali bez kobiet. Jak myślicie, o którym secie mowa? W przegranej odsłonie Zmieszani zagrali na jednego rozgrywającego, co prawdopodobnie nie było dobrym posunięciem. Mimo, że w przypadku tak zaawansowanych siatkarsko graczy system gry na dwóch wydaje się dosyć archaiczny to w przypadku Zmieszanych przynosi on rezultaty. Po co zatem zmieniać coś, co funkcjonuje? Gdy tylko Zmieszani wrócili do starej taktyki ich gra znów zaczęła wyglądać jak dawniej. Trzecia odsłona to dominacja i wynik 21-11.

Omida Team – Bombardierzy

Ostatnim spotkaniem w edycji Jesień’19 dla drużyny Bombardierów była rywalizacja z obecnym liderem drugiej klasy rozgrywkowej – Omida Team. Jak wypadło pożegnanie? Mimo, że Bombardierzy przegrali spotkanie w stosunku 3-0 to zaprezentowali się z dobrej strony. W pierwszym secie podopieczni Agnieszki Pasternak przejęli kontrolę nad grą i uzyskali kilkupunktową przewagę, którą dociągnęli do końca seta i wygrali 21-14. Druga odsłona była już zdecydowanie bardziej wyrównana i zastanawiamy się czy wpływu na grę Omidy nie miał fakt, że na boisku numer trzy równolegle swoje spotkanie rozgrywali Zmieszani. Jako, że Omida rozpoczęła swoje spotkanie kilkanaście minut później to napłynęły do nich wieści, że Portowcy zdołali wygrać seta z faworyzowanymi Zmieszanymi. Wiadomość ta nie zmobilizowała najwidoczniej ‘Logistyków’, których gra wyglądała nieco gorzej. W ich poczynaniach widać było sporo nonszalancji i ten fakt próbowali wykorzystać Bombardierzy, którzy niemal wygrali seta, czym sprawiliby dużą niespodziankę, a całą kolejkę trzeba byłoby porównać do kolejki cudów. Hala treningowa nie okazała się jednak Licheniem a Ergo Areną i to Omida cieszyła się ze zwycięstwa w tej odsłonie. Ostatnia partia to kontynuacja kapitalnej serii wygranych setów z rzędu i pewna wygrana do 14. Przed drużyną Omidy dwa najtrudniejsze zadania – mecze z Thunder oraz Zmieszanymi. Przed Bombardierami z kolei okres wzmożonych treningów przed kolejną edycją SL3.

Wirtualna Polska – Zmieszani

Faworyt tego spotkania mógł być tylko jeden. Mówimy oczywiście o Zmieszanych, którzy aby sięgnąć po mistrzostwo chcieli wygrać spotkanie w stosunku 3-0. Czas, w którym doszło do rywalizacji sprzyjał osiągnięciu zamierzonego celu, bowiem Wirtualni ostatnio są w widocznym kryzysie i patrząc z boku, nie dostrzegamy symptomów, że mogłoby się to szybko zmienić. Inna kwestia jest taka, że nawet przy bardzo dobrej formie WP to nadal Zmieszani byliby faworytem spotkania. Jeśli chodzi o sam mecz to w grze Zmieszanych, od początku jego trwania, dało się zaobserwować pewną zmianę względem poprzednich spotkań. W wyniku urazu pleców nominalny skrzydłowy – Michał Grzenia grał tylko w defensywie (w drugiej linii). Pod siatką zmieniał się z kolei z kapitan drużyny – Edytą Woźny, która wchodziła na rozegranie. Takie rozwiązanie się sprawdziło, ponieważ drużyna miała pewne przyjęcie (w poprzednim sezonie Michał grał cały sezon jako libero), a Edyta dobrze rozprowadzała piłki współpartnerom. Pierwszy set drużyna Zmieszanych wygrała do 12. Kolejne odsłony ponownie wygrali pretendenci do tytułu. MVP spotkania został Radosław Pacyński, natomiast po stronie Wirtualnych najlepszym graczem okazał się Paweł Żmijewski, który potwierdził, że podczas nieobecności Adama Wajnera to on wziął na siebie ciężar zdobywania punktów.

Port Gdańsk – Bombardierzy

Przyznamy, że bardzo długo wahaliśmy się którą z drużyn wskazać jako faworyta pojedynku. Port czy Bombardierzy? Bombardierzy czy Port? Te rozważania sprawiły, że nawet nie zauważyliśmy jak minął nam poprzedni dzień. W pewnym momencie byliśmy skorzy do tego, aby rzucić monetą lub poprosić o pomoc wróżbitę Macieja. Ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na ten krok i trzeba było podjąć męską decyzję. Uznaliśmy, że to Portowcy mają minimalnie większe szanse na odniesienie zwycięstwa. Typ Redakcji widocznie nie podpasował graczom Macieja Gruby, bowiem mecz zaczęli z większym animuszem niż stereotypowy wujek weselną flaszkę. Po kilku wymianach wypracowali sobie przewagę 10-4 i nie odpuścili jej już do końca tej partii. Trzeba przyznać, że poza dobrą dyspozycją samych Bombardierów, Portowcy popełnili bardzo wiele błędów własnych, co musiało przełożyć się na wynik. Stare powiedzenie mówi, że lepiej późno niż wcale. Tę maksymę zdali się wziąć do serca Portowcy i początek drugiego seta to wypracowanie przewagi 6-1. Tego po prostu nie dało się zepsuć. Mimo to, po chwili Bombardierzy doprowadzili do wyrównania, ale chłodniejsze głowy w końcówce zachowali ‘Granatowi’ i to oni cieszyli się z wygranej w tej partii. Trzeci set ponownie był bardzo wyrównany. W końcówce wydawało się, że to ‘Czarni’ zdołają wygrać. Prowadzili już 18-16, lecz bardzo dobrze pod koniec seta zaprezentowali się gracze z doków. Na początek doprowadzili do wyrównania, a następnie po walce łeb w łeb przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po spotkaniu gracze Portu utonęli w objęciach spowodowanych szóstym zwycięstwem w lidze.

DCT Gdańsk – Seargin

Spotkanie pomiędzy ‘Kontenerowcami’ a ‘Programistami’ było promowane jako jedno z najciekawszych wydarzeń wtorkowej serii gier. Taka zapowiedź podziałała widocznie mobilizująco na zawodników drużyny DCT Gdańsk, którzy w Ergo Arenie stawili się na długo, nie tylko przed rywalem, ale również i Redakcją. Uznaliśmy to za znak, że drużyna z ulicy Kontenerowej potraktowała spotkanie bardzo poważnie. W protokole meczowym pojawiło się siedmiu graczy, w tym powracający po dłuższej absencji spowodowanej kontuzją Rafał Kuich. Początek meczu, tak jak i jego dalsza część, należały do drużyny, w której prawdziwym liderem jest Piotr Kochanowski. Początek rywalizacji to wynik 5-1, który pozwolił na kontrolowanie przebiegu tego seta, którego ostatecznie Kontenerowcy wygrali do 12. Druga i trzecia odsłona to niemal kopia tej pierwszej. Szybkie wypracowanie przewagi, następnie kontrolowanie przebiegu seta i trzymanie rywala na dystans niczym zawodowy pięściarz. To, co nas najbardziej zaskoczyło to fakt, że Seargin zdaje się być drużyną, która od początku udziału w rozgrywkach poczyniła największy progres, a jednak przegrała gładko z drużyną, z którą w wiosennej edycji zdobyła swój pierwszy historyczny punkt. Mimo, że ekipom zostało do rozegrania po jednym spotkaniu to podsumowując możemy napisać, że ten sezon, w porównaniu do poprzedniego, dla obu drużyn jest naprawdę udany. Obie ekipy kończą go z podniesionymi głowami.

DNV GL S*M*A*S*H – Scandic

Po thrillerze, który zafundowała nam drużyna DNV GL S*M*A*S*H w przedostatniej kolejce uznaliśmy, że drużyna Stanisława Paszkowskiego jest obecnie w takim gazie, że nawet gdyby ich rywalem miał być Trefl Gdańsk to i tak by nie spękali i na boisko wyszliby jak po swoje. Mentalność zwycięzcy. Spotkanie przeciwko ‘Hotelarzom’ było dla ‘Białych’ doskonałą okazją, by pod koniec sezonu podkręcić jeszcze licznik z punktami, bowiem trudno było się spodziewać, że ‘Hotelarze’ mogliby się pokusić o to, aby urwać w meczu choćby seta. Na początek zdradzimy Wam jaki był epilog. Sztuka ta ‘Hotelarzom’ się nie udała, choć trzeba przyznać, że ich postawa była równie zaskakująca co widok igloo na Saharze. Początkowo, gracze z Gdyńskiego Mordoru nie mogli sobie poradzić z kapitalną zagrywką Sebastiana Rydla, który aż sześciokrotnie zdobywał w ten sposób punkt. Poza zagrywką w ich szeregach bardzo dobrze funkcjonowało przyjęcie, a nawet pojawił się element asekuracji. W trzecim secie Scandic prowadził już kilkoma punktami i pachniało sensacją. Na tę nie pozwolili jednak niezawodny w tym sezonie Patryk Okulewicz, do spółki z Sebastianem Pietrasem. Jesteśmy przekonani, że było to najlepsze spotkanie, które do tej pory w lidze rozegrali ‘Hotelarze’ i jeśli dalej będą szli tą drogą to w końcu zdobędą swój upragniony punkt.