MECZ GWIAZD 4 LIGA

Tufi Team – Old Boys

Przed środową serią gier było jasne, że aby gracze Tufi Team mogli cieszyć się z tytułu mistrzowskiego w drugiej lidze – muszą wygrać z Old Boysami za komplet punktów. Każdy kto zna realia Inter Marine SL3 wie, że co do zasady – nie było to proste zadanie. Mimo to – gracze Mateusza Woźniaka świetnie rozpoczęli spotkanie i po kilku punktach Piotra Watusa rozpoczęli od prowadzenia 8-2! W dalszej części Old Boys zdołali nawiązać jakąś tam walkę, ale wiadomo – o wygranym secie nie mogło być mowy (21-15). Wydawało się, że równie mocnego startu Tufi już nie powtórzy. Cóż – środkowa odsłona rozpoczęła się od prowadzenia teamu Mateusza Woźniaka w stosunku 9-3. O ile w premierowej odsłonie gracze Bartłomieja Kniecia chociaż starali się odrobić straty, to w środkowym secie już niekoniecznie. W taki sposób – nie niepokojona ekipa Tufi Team ‘dowiozła’ prowadzenie do samego końca (21-9). To oznaczało z kolei, że o tytule mistrzowskim zadecyduje ostatni set. Już od początku można się było połapać, że jest to partia zupełnie inna niż dwie poprzednie. Na półmetku seta team w białych strojach objął prowadzenie 10-8 i zdawał się być na doskonałej drodze do przerwania koronacji przeciwników. Po punktach Mateusza Osieckiego oraz świetnej zagrywce Pawła Szafrana, faworyzowany team odrobił straty, a nawet wysunął się na prowadzenie 14-11. Choć pod koniec seta prowadzili już 18-12, to mecz nie mógł się rzecz jasna zakończyć w ‘normalnym trybie’. Zamiast tego ‘Tuffiki’ postanowili zadbać o emocje wśród swych sympatyków. Po kilku błędach oraz skuteczniejszej grze rywali – na tablicy wyników mieliśmy remis po 20. W końcówce team Mateusza Woźniaka się jednak przebudził i przy współudziale graczy w białych strojach, którzy popełnili w końcówce koszmarny błąd, cieszyli się po chwili z mistrzostwa – brawo!

Bayer Gdańsk – Dream Volley

Przed środową serią gier Bayer Gdańsk mógł mieć uzasadnione obawy o to, czy zdoła zakończyć sezon happy-endem. Do pewnego momentu obecnego sezonu wszystko układało się w wymarzony sposób. Ostatni okres to jednak zadyszka, po której Bayer osunął się na trzecie miejsce w ligowej tabeli. W środowy wieczór mieli oni jednak szanse na to, by powrócić na trzecioligowy tron i wywalczyć sobie bezpośredni i historyczny awans do drugiej ligi. Zadanie na środowy wieczór nie było bynajmniej zbyt proste. Ich rywalem była bowiem ekipa Dream Volley, która do pewnego momentu sezonu również mogła liczyć na awans. Tak czy siak – spotkanie rozpoczęło się idealnie dla ‘Aptekarzy’, którzy na półmetku seta prowadzili już…10-3. Miażdżąca przewaga została z czasem zniwelowana po świetnej zagrywce środkowego Dream Volley – Tomasza Nurzyńskiego (16-13). Mimo to – Bayer odzyskał z czasem kontrolę i w przekonujący sposób wygrał tę partię do 16. Do tego by być pewnym potrzebowali jednak jeszcze jednego seta, na co w przerwie pomiędzy setami zwracali uwagę gracze w zielono-granatowych trykotach. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-9), Dream Volley popełnił serię błędów, która wyprowadziła rywali na prowadzenie 14-10. Z czasem ‘Aptekarze’ trzymali swojego rywala na dystans i po dwóch punktach kapitana – Damiana Harica, obóz drużyny ‘z Leverkusen’ eksplodował. Stało się bowiem jasne, że to właśnie oni wygrali trzecioligowe zmagania (21-17). Choć team zrealizował swój cel – w trzecim secie nie zdjęli ani na chwilę nogi z gazu. Ostatecznie wygrali tę partię do 17, co było ‘wisienką na torcie’ bardzo udanego sezonu – gratulacje!

Szach-Mat – Bossman Team

W pewnym momencie obecnego sezonu uznaliśmy, że starcie pomiędzy Szach-Matem a Bossmanem może decydować o tym, która z drużyn sięgnie w obecnej kampanii po brązowe medale. Cóż – nic takiego się nie wydarzyło. ‘Szachiści’ cieszyli się z podium już wcześniej, a to z kolei sprawiło, że spotkanie nie miało takiej rangi jak można było tego oczekiwać. Zdecydowanie udzieliło się to obu drużynom w trakcie spotkania, w którym czuć było piknikową atmosferę i ogólne rozprężenie po obu stronach siatki. Lepiej w mecz weszli gracze Bossmana, którzy po kilku atakach Dawida Romaniszyna, wysunęli się na prowadzenie 8-2. Choć po odpowiedzi Michała Przekopa, Szach-Mat zniwelował nieco straty, to o wygranej przespanego seta nie mogło być już mowy (21-17). Środkowa odsłona to partia, w której wszystko się zmieniło. A to Szach-Mat poprawił zagrywkę, a to Bossman nad wyraz często mylił się w ataku, a to zaprocentowały dokonane w obozie ‘Szachistów’ zmiany. Faktem jest to, że zespół w czarnych trykotach objął na półmetku seta prowadzenie 13-7 i nie oddał go już do końca, ciesząc się po chwili z wyrównania stanu rywalizacji (21-15). Ostatni set to wyrównana do stanu 11-11 rywalizacja. W drugiej części seta, po punktach tercetu Bilicki – Król – Wysocki, Szach-Mat wysunął się na prowadzenie i w świetnych nastrojach zakończył sezon Wiosna’25 – brawo!

Craftvena – Aqua Volley

Pragmatyzm. Drużynie Aqua Volley do wygrania czwartej ligi wystarczył jeden set i cóż za zaskoczenie – właśnie tyle wygrali. Choć porażka z Craftveną jest maleńką rysą na wizerunku drużyny, to nie jest to czas na szukanie dziury w całym. Aqua Volley zapewniła sobie tytuł mistrzowski w czwartej lidze i już za trzy miesiące rozpoczną zmagania w trzeciej klasie rozgrywkowej. Ich losu nie podzieli Craftvena, która choć wczoraj zaprezentowała się naprawdę dobrze – awans zaprzepaściła w poprzednich spotkaniach. Jakby tego było mało ‘Rzemieślnikom’ nie pomógł fakt, że chwilę wcześniej mecz Tiger Team vs Sharks, zakończył się kompletem punktem ‘Tygrysów’. To oznaczało, że Craftvena musiała wygrać z Aquą Volley za komplet punktów, a było to niemożliwe. Jeszcze po pierwszym secie Craftvena mogła mieć takie nadzieje. To właśnie oni zaprezentowali się na tle swojego rywala zdecydowanie lepiej i w pełni zasłużenie wygrali seta do 10. Środkowa odsłona to jednak eksplozja szczęścia jednych i smutek drugich. Ci pierwsi kończyli wszystko, natomiast u drugich zapanował zbiorowy paraliż. Na półmetku seta Aqua prowadziła już 10-4 i finalnie wygrali tę partię do 11, co było tożsame z ich końcowym tryumfem – gratulacje! W trzeciej odsłonie świeżo upieczony Mistrz czwartej ligi nie wykazywał już przesadnej determinacji i czuć było, że jest to dla nich już partia ‘piknikowa’. Co innego z Craftveną, która do samego końca nie miała pewności czy nie zdołają odrobić ‘małych punktów’ do rywali. Ostatecznie im się to nie udało i ‘Rzemieślnicy’, którzy swego czasu byli najdłużej niepokonaną drużyną w lidze – muszą się obejść smakiem. Awans, przynajmniej w tym sezonie nie był im pisany.

Hapag-Lloyd – SiiPower

Dobra – wiemy, że z perspektywy SiiPower to żadne pocieszenie, ale nie ukrywamy, że troszkę się cieszymy z takiego obrotu sprawy. Nie, nie dlatego, że padło właśnie na ‘Niebieskich’, ale dlatego, że Hapag-Lloyd zdołał finalnie wygrać spotkanie w sezonie Wiosna’25. Satysfakcja wynika z tego, że po wczorajszej serii gier – wszystkie 52 drużyny odniosły w obecnym sezonie zwycięstwo – brawo! Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn, po której mieliśmy remis 10-10. Po dwóch atakach Hasana Tolgi-Kaya, gracze w pomarańczowych barwach wysunęli się z czasem na prowadzenie 17-15 i choć z czasem ‘Niebiescy’ doprowadzili do wyrównania po 19 – ostatnie słowo należało już do ‘Logistyków’. Wygrana w pierwszym secie, który był na styku – dała wiatr w żagle ‘Logistykom’. Po piorunującym początku, w którym świetnie spisał się Mateusz Siwko – Hapag-Lloyd wysunął się na prowadzenie 7-2! Po mocnym uderzeniu z początku – SiiPower mieli widoczny problem z tym by się odkręcić. W dalszej części Hapag-Lloyd prowadził już 14-6 i bez większych problemów, wygrał oni środkową partię do 12. Ostatni ‘rozdział’ wtorkowego spotkania to zmiana obrazu gry. Choć pierwsza część seta była bardzo wyrównanym widowiskiem (11-11), to w dalszej części po bardzo dobrej zagrywce Roksany Jakubczyk, ‘Niebiescy’ wysunęli się na prowadzenie 17-12 i po chwili cieszyli się z ‘nagrody pocieszenia’.

CTO Volley – Merkury

Po spotkaniu CTO z BEemką stało się jasne, że o tytule mistrzowskim w trzynastym sezonie Inter Marine SL3, zadecyduje ostatni – bezpośredni mecz pomiędzy drużynami. Początek rywalizacji na szczycie pierwszej ligi rozpoczął się od wyrównanej walki ‘łeb w łeb’, po której mieliśmy remis 9-9. Po chwili świetną zagrywką popisał się rozgrywający CTO – Bartosz Sobstyl. Po dwóch asach serwisowych oraz błędach Merkurego, ‘Pomarańczowi’ wysunęli się na prowadzenie 13-9. Choć w dalszej części Merkury zniwelował straty do jednego oczka (16-15), to ostatnie słowo należało do CTO (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla pięciokrotnych Mistrzów Inter Marine SL3. Po chwili od rozpoczęcia seta objęli oni prowadzenie 7-2. Już po chwili ich sytuacja się jednak pogorszyła. CTO nabrało wiatr w żagle, a jakby tego było mało…Redakcja im w tym pomogła. Po przeanalizowaniu materiału video z meczu widać, że protokolant w zamieszaniu przyznał CTO o jeden punkt więcej i z tego miejsca chcielibyśmy Merkurego przeprosić. To my jako liga byliśmy zdecydowanie najsłabszym ogniwem poniedziałkowego spotkania. Nie dojechaliśmy do tego poziomu, który zaprezentowały na parkiecie dwie drużyny. Oczywiście nie wiadomo jak potoczyłaby się dalsza część meczu, gdyby nie wspomniana decyzja. Faktem jest jednak to, że CTO z minuty na minutę prezentowało się coraz lepiej i to oni wygrali środkową partię do 18. Wygrana w drugim secie była tożsama z drugim w historii tytułem mistrzowskim ‘Pomarańczowych’ – gratulacje! Trzecia odsłona nie miała już w zasadzie znaczenia dla układu tabeli. Mimo to obu drużynom zależało na korzystnym wyniku i to Merkury wygrał tę partię do 22.

CTO Volley – BEemka Volley

W zapowiedziach przedmeczowych podkreślaliśmy, że dla CTO Volley najważniejszy dzień meczowy od bardzo długiego czasu. Obojętnie jakim wynikiem nie zakończyłoby się ich starcie z BEemką – o mistrzostwie zadecydować miał dopiero ostatni mecz – z Merkurym. Oczywiście przy potencjalnej wygranej z BEemką, do mistrzostwa wystarczała im wygrana z Merkurym i to nie za komplet punktów. Już na początku rywalizacji CTO zdołało przejąć inicjatywę i po punktach Igora Ciemachowskiego czy Arkadiusza Kowalczyka, objęli prowadzenie 13-8. Dalsza część seta to spokojna gra i wygrana ‘Pomarańczowych’ do 13. Do pewnego momentu drugiego seta – panowała piknikowa atmosfera. Nie odnosiliśmy wrażenia, że BEemka się przesadnie spina. W pewnym momencie gracze CTO podkurzyli jednak rywali tym, że jeden z ich zawodników zagrał piłkę dołem. To sprawiło, że BEemka zmieniła nastawienie o 180 stopni. Choć zespół Daniela Podgórskiego przegrał pierwszą partię do 16, to w ostatnim secie – wyglądali już tak, jakby to oni walczyli o mistrza. Choć w drugiej części seta gracze CTO prowadzili już 15-10, to BEemka sobie znanym sposobem odrobiła straty, a następnie sama wysunęła się na prowadzenie i wygrała do 19. Cała sytuacja nie zmieniła jednak położenia CTO, którzy i tak musieli wygrać w meczu sezonu, do którego doszło już po kilkudziesięciu minutach.

Czerepachy Volley – MPS Volley

O godzinie 19:00 doszło do spotkania Czerepachów z MPS-em Volley. Nie było to bynajmniej jedyne starcie, które rozgrywały tego dnia ‘Żółwie’. Pomiędzy nimi a Tufi Team toczył się bowiem korespondencyjny pojedynek o fotel lidera drugiej klasy rozgrywkowej i najprawdopodobniej tytułu mistrzowskiego w trzeciej lidze. W wielkim skrócie – pomiędzy drużynami zachowany został status quo. Zarówno Tufi Team, jak i Czerepachy Volley wygrały bowiem swoje spotkania za komplet punktów. To oznacza, że o tytule mistrzowskim zadecyduje starcie Tufi Team z Old Boys. Wracając jednak do meczu Czerepachów, to pomimo, że rywalizowali z drużyną z wyższego miejsca w tabeli niż Tufi – to zdaje się, że mieli łatwiejsze zadanie. Tak jak informowaliśmy w zapowiedziach, MPS Volley w końcówce sezonu nie imponował przesadnie zaangażowaniem i prawdę mówiąc – potwierdził to w ostatnim meczu sezonu, na którym pojawił się w sześciu graczy. Dodatkowo grał na dwóch rozgrywających, a przeciwko takiemu rywalowi – pewne rzeczy nie przejdą. Pierwszy set zgodnie z oczekiwaniami – do 11. W środkowej odsłonie Czerepachy również nie miały problemu z tym by udowodnić wyższość, aczkolwiek w końcówce seta ‘Żółwie’ nieco zwolniły, wygrywając do ‘zaledwie’ 16. Ostatni set rywalizacji to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu, w którym MPS…niemal rozdał karty odnośnie mistrzostwa. Oczywiście nie w taki sposób jaki by chciał, ale zawsze coś. Po ataku Michała Narkowicza w końcówce, MPS tracił do swoich rywali zaledwie jeden punkt (18-17). Ostatnie słowo należało jednak do ‘Żółwi’. O tym czy zdobędą oni złoto, przekonam się już jutro!

Kraken – Fux Pępowo

Pisaliśmy to w zapowiedziach przedmeczowych. W naszym odczuciu nie było szans na jakąkolwiek taryfę ulgową ze strony Fuxa Pępowo. To oczywiście bardzo zła wiadomość dla ‘Bestii’, która już większością swoich macek znajduje się w trzeciej klasie rozgrywkowej. Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się nawet obiecująco. Niemal na półmetku seta Fux Pępowo prowadził zaledwie jednym punktem (9-8). Dalsza część seta to jednak kilka skutecznych kiwek ‘Koniczynek’, z którymi rywale mieli widoczne problemy (15-9). Po chwili faworyzowana ekipa poszła za ciosem i finalnie wygrała tę partię ‘bez większej historii’ do 12. Środkową odsłonę zapamiętamy z świetnej gry w obronie drużyny z Pępowa. Po tym jak Kraken miał problem by dobić się do parkietu ‘Koniczynki’ wysunęły się na prowadzenie 10-5. Dalsza część seta to jeszcze lepsza gra drużyny Dominika Szadacha, która z niemal każdą kolejną akcją, powiększała swoją przewagę. Finalnie team z Pępowa wygrał tę partię do 14. W trzecim secie Kraken nie miał nawet chwili przebłysku czy momentu, w którym mogliby zagrozić rywalowi. W zamian za to obejrzeliśmy absolutną dominację Fuxa Pępowo, zakończoną zwycięstwem do 12, a całego meczu w stosunku 3-0. Choć team Dominika Szadacha ma jeszcze jedno spotkanie do rozegrania, to już dziś mają o jeden punkt więcej niż w edycji Jesień’24. W związku z tym nie sposób nie mówić w ich kontekście o progresie – brawo! A Kraken? Cóż – w czwartkowy wieczór stracili szansę na utrzymanie. Jesteśmy jednak przekonani, że w trzeciej lidze zdołają się odbudować i po tym doświadczeniu – wyjdą z tego o wiele silniejsi.