Sezon: Wiosna 2021
Tufi Team – Speednet
Chyba w najczarniejszych scenariuszach Tufi Team nie przewidziało tego, że na finiszu rozgrywek mogą spaść na piąte miejsce w ligowej tabeli. Przed spotkaniem, w zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy bowiem o tym, że drużyna Mateusza Woźniaka ma szansę wskoczyć na podium. Aby tak się jednak stało Omida musiałaby wygrać z Bez Odbioru 3-0. Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego, ‘Tuffiki’ wiedzieli, że w obecnym sezonie nie będzie im dane stanąć na podium. W grę wchodziło wyłącznie obronienie czwartego miejsca w ligowej tabeli. Dodatkowo, mieli oni szansę zostać jedyną niepokonaną przez Speednet drużyną w sezonie Wiosna’21. Początek meczu nie wskazywał na to, jak słabe spotkanie zagrają gracze Tufi. Wróć – początek meczu nie wskazywał na to, na jak mało w meczu pozwolą gracze Speednetu. Mecz rozpoczął się bowiem od wyrównanej gry (10-10). W końcówce pierwszej partii na trzypunktowe prowadzenie wyszli ‘Różowi’ i to oni cieszyli się z wygrania pierwszego seta. Druga odsłona to prawdziwa deklasacja. Miazga. Gwałt. Mecz 7c z 2a. Podczas, gdy Speednetowi wychodziło w tej partii wszystko, Tufi Team nie wychodziło nic. Trudność, z jaką przyszła Speednetowi wygrana przypominała tę związaną z przełączeniem kanału w TV lub odblokowaniem smartfona. Skoro jesteśmy przy odblokowaniu to przechodząc płynnie do trzeciego seta można było oczekiwać, że srebrni medaliści poprzedniego sezonu zaprezentują się nieco lepiej w ostatnim secie. Cóż, może i było trochę lepiej, ale to lepiej wystarczyłoby co jedynie na drużynę z dolnej partii tabeli w drugiej lidze. Speednet, podobnie jak w dwóch pierwszych odsłonach okazał się za mocny i zasłużenie sięgnął po komplet punktów, dzięki czemu sezon kończą na najwyższym miejscu w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta.
Prometheus – Ogrodnicy
Na kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu, sytuacja Prometheusa była jasna. Aby znaleźć się na najniższym stopniu podium ‘Niebiescy’ musieli wygrać spotkanie z Ogrodnikami 3-0, a na dodatek powalczyć o jak najlepszy stosunek małych punktów gdyż ten, w odniesieniu do Letniego Gdańska, nie był korzystny. Początek meczu rozpoczął się od bardzo dobrej gry obu drużyn, w której przyjęcie funkcjonowało na wysokim poziomie. Nieco lepiej radzili sobie Ogrodnicy, którzy prowadzili na początku (5-2). Po chwili jednak gra się wyrównała (6-6) i w dalszej części to Prometheus przejął inicjatywę (14-12) i zdołał odskoczyć swoim rywalom na 20-16, by po asie serwisowym nieobecnego od kilku spotkań Michała Szpaka wygrać pierwszą partię. Drugi set rozpoczął się niemal identycznie. Na początku tej partii to Ogrodnicy wyglądali lepiej, dzięki czemu objęli prowadzenie (7-3). Prometheus, podobnie jak w pierwszej partii, zdołał doprowadzić do wyrównania (8-8), a następnie objąć prowadzenie (17-14). Mimo, że Prometheus miał swoich rywali ‘na widelcu’ to nie potrafił tego wykorzystać, w efekcie czego, po asie serwisowym Piotra Wickiego, Ogrodnicy zdołali wyrównać (17-17), a następnie wygrać seta do 18. To oznaczało, że marzenia o podium rozgrywek dla Prometheus właśnie się skończyły. Mimo tego, ‘Niebiescy’ w trzecim secie zagrali zmotywowani i wygrali partię do 18. Trzeba przyznać, że było to dobre spotkanie. Dla Prometheusa z kolei było to najsmutniejsze zwycięstwo w SL3. Finalnie, drużyna Mykoli Pocheniuka zajęła miejsce tuż za podium.
Letni Gdańsk – Oliwa Team
Ależ to był dziwny mecz. Nie dziwi nas bynajmniej wynik, ale bardziej zachowanie graczy Letniego Gdańska. Co by nie mówić, nie tak wyobrażaliśmy sobie drużynę, która stanęła przed historyczną szansą wskoczenia do pierwszej ligi. Spodziewaliśmy się raczej atmosfery, która uniesie halę Ergo Arena w powietrze. Tymczasem, zamiast tego otrzymaliśmy atmosferę podobną do tej, którą można oglądać na dożynkach w Prabutach. Nie ukrywamy, że cała ta sytuacja sprawiła, że byliśmy dość mocno zaskoczeni. Przejdźmy jednak do wydarzeń sportowych. Początek meczu rozpoczął się od wyrównanej walki, która trwała od początku (8-8) niemal do samego końca (18-18). W końcówce więcej zimnej krwi zachowali ‘Oliwiacy’, którzy po sporej kontrowersji sędziowskiej wygrali pierwszą partię do 19. Taki wynik oznaczał, że obojętnie co by się nie wydarzyło, Letni stracił szansę na bezpośredni awans do elity. Oliwa z kolei zyskała szalenie ważny punkt w kontekście utrzymania w lidze. Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki (9-9), po której na tablicy wyników pojawiło się (9-9). Po chwili jednak na prowadzenie wyszli ‘Letnicy’ (15-11) i to oni kontrolowali przebieg tej partii, wygrywając do 17. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia ‘Letników’ (8-3), jednak po chwili Oliwa zdołała doprowadzić do wyrównania (13-13). Po emocjonującej końcówce to Letni wygrał partię do 19, a cały mecz 2-1. W ostatecznym rozrachunku wynik ten nie cieszy żadnej ze stron. Letni Gdańsk stracił szansę na bezpośredni awans, z kolei Oliwa zajęła dwunaste miejsce w tabeli, co oznacza grę w barażu. O ich miejscu zadecydował gorszy bilans małych punktów od BL Volley, który różni się zaledwie dwoma oczkami. Niesamowite.
ACTIVNI Gdańsk – BH Rent MiszMasz
Kiedy kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu zobaczyliśmy zawodników ACTIVNYCH, było nam odrobinę głupio. Wszystko za sprawą tego, że jeszcze nie doszło do meczu z ‘Hotelarzami’, a my już zdążyliśmy skrytykować drużynę Artura Kurkowskiego. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w meczu z Range Softem, ACTIVNI zaprezentowali się nad wyraz niekorzystnie i powtarzając taką grę w starciu z MiszMaszem, nie wróżyliśmy im sukcesu. Mecz rozpoczął się od prowadzenia MiszMasz (12-7) i co tu dużo mówić – ACTIVNI przypominali zespół, który mieliśmy okazję oglądać w meczu z ‘Rangersami’. Finał był taki, że to MiszMasz cieszył się z wygrania pierwszego seta, co sprawiało, że ACTIVNI żegnają się z druga ligą. Styl, w którym drużyny żegnają się z ligą bywa różny. Bywają przypadki skrajnie niekorzystne. Bywają również takie jak Chilli Amigos czy właśnie ACTIVNYCH, którzy do trzeciej ligi zmierzają dostojnym krokiem. Gracze Artura Kurkowskiego wygrali bowiem dwa kolejne sety i zostawili po sobie dobre wrażenie. Tak po ludzku – żałujemy, że nie będzie okazji oglądać ACTIVNYCH na drugoligowych parkietach. Nie mówimy żegnajcie, a do zobaczenia. Jesteśmy bowiem przekonani, że w pierwszym sezonie po spadku ACTIVNI zdołają zająć miejsce premiowane awansem, co finalnie da im więcej dobrego niż złego. Jeśli chodzi o MiszMasz to w drużynie w trakcie sezonu były wzloty i upadki. Przez pewien moment wydawało się jednak, ze zespół stać na nieco lepszy wynik. Nie ma co jednak wybrzydzać. Cel minimum na obecny sezon (w postaci utrzymania) został zrealizowany. Na wiosnę, drużyna otrzaskała się z wyższym poziomem rozgrywkowym. Na jesień, ‘Hotelarze’ mogą pokusić się już o lepszy wynik.
BL Volley – Range Soft
Drużyna Range Soft VT do spotkania z BL Volley przystępowała jako ekipa, która zapewniła sobie utrzymanie w drugiej lidze. Jako Redakcja, znając sportowe ambicje ‘Rangersów’ byliśmy przekonani, że o jakimkolwiek pobłażaniu nie mogło być mowy. Cóż – byliśmy pewni, że za wygraną z BL Volley, ‘Rangersi’ rozważyliby ucięcie swojego przyrodzenia. Tak, tacy to ambitni goście. Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia BL Volley (8-5). Range Soft popełniał w tym fragmencie sporo niewymuszonych błędów, co przy wyjątkowo skoncentrowanych przeciwnikach przyniosło taki, a nie inny skutek. Delikatna przewaga drużyny Wojciecha Strychalskiego trwała do stanu (16-15), po którym BL Volley zmuszone było wziąć czas. Ten okazał się strzałem w dziesiątkę, bowiem po chwili BL dorzuciło kilka punktów i wygrało pierwszą partię do 17. Druga odsłona była wyrównana do stanu 8-8. Jako pierwsi na znaczące prowadzenie wyszli zawodnicy BL (12-8). Po trzech punktach (1 blok, 2 asy) Sławomira Kudyby, ‘Rangersi’ zdołali wyrównać stan rywalizacji (12-12). Była to jednak zaledwie woda na młyn ‘Rangersów’, którzy po chwili wyszli na prowadzenie i wykorzystali przestój BL Volley, wygrywając do 16. Ostatnia partia to istne szaleństwo. W trakcie seta Range Soft VT prowadził już (14-11), jednak po bloku świetnie dysponowanego Michała Konopki przewaga stopniała do jednego oczka (14-13). Od tego momentu do końcówki mieliśmy wyrównaną partię, z lekką przewagą ‘Rangersów’. Ci popełnili w końcówce sporo błędów indywidualnych i nie zdołali ‘zgasić światła’ przeciwnikom przy stanie 20-17. Jako, że niewykorzystane okazje lubią się mścić to po chwili BL wyrównał, a następnie wygrał partię 23-21 i ekipa mogła świętować bardzo ważne zwycięstwo.
BES-BLUM Nieloty – Volley Kiełpino
Wydaje nam się, że pojedynek Nielotów z Volley Kiełpino można śmiało określić mianem meczu drużyn, które w obecnym sezonie nie zagrały na miarę oczekiwań. Nie mówimy tu tylko o przedsezonowych prognozach Redakcji, ale o wewnętrznych odczuciach graczy obu ekip. Przypomnijmy, że Nieloty w poprzednim sezonie były o włos od tego, aby awansować do elity. Po bardzo dobrym sezonie zmierzyli się oni w meczu barażowym z AVOCADO friends i ostatecznie to ‘Weganie’ wygrali ten wyrównany pojedynek. Można było zatem sądzić, że ‘Pingwiny’ są w obecnym sezonie w stanie zrobić kolejny krok. Nie inaczej wygląda sytuacja z rywalami, dla których obecny sezon był… mega dziwny. Ba, jako Redakcja pokusilibyśmy się nawet o stwierdzenie, że tak nieprzewidywalnej drużyny jak Volley Kiełpino w SL3 jeszcze nie było i zapewne szybko nie będzie. Dość powiedzieć, że przed spotkaniem z Nielotami dość długo zastanawialiśmy się, która z ekip wygra spotkanie. Volley Kiełpino potrafił w obecnym sezonie ograć ‘Letników’ 3-0, by przegrać z ACTIVNYMI, czy jako jedyna drużyna stracić seta z Chilli Amigos. Istne szaleństwo. Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Nielotów, którzy w dwóch pierwszych setach prezentowali po prostu więcej jakości w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Najciekawiej zrobiło się w trzeciej odsłonie, w której obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko. Mimo faktu, iż Nieloty prowadziły (7-4) to gracze z Kiełpina po chwili objęli prowadzenie (12-9). W dalszej części gra się wyrównała (15-15), ale końcówka tego meczu należała do ‘Granatowych’, którzy wygrali seta do 19. MVP spotkania, po raz pierwszy w obecnym sezonie – Mateusz Bone.