Sezon: Jesień 2024

Speednet 2 – AXIS

Poza celem nadrzędnym, którym była walka o drugoligowe punkty Speednet 2 miał do zrealizowania jeszcze jeden cel – chcieli wziąć rewanż za porażkę z AXIS, która swego czasu pozbawiła ich szansy na awans. Mimo to, w naszym odczuciu to gracze w czerwonych trykotach byli faworytem meczu. Wszyscy pamiętamy bowiem miniony sezon, w którym AXIS było jedną z rewelacji rozgrywek. Cóż. W środowy wieczór oglądaliśmy AXIS, ale nie tę wersję z sezonu Wiosna’24, a tej ze znacznie ‘chudszych lat’. Oczywiście nie jest to próba deprecjonowania Speednetu – ci zrobili w środę mega robotę i sześć punktów w dwóch meczach beniaminka jest czymś doprawdy kozackim. Choć spotkanie lepiej rozpoczęli gracze Fabiana Polita (9-5), to po chwili roztrwonili przewagę i to Speednet objął prowadzenie 12-11. Z czasem ‘Programiści’ wskoczyli na jeszcze wyższe obroty, co w połączeniu z coraz większą frustracją przeciwników, dała Speednetowi wygraną do 17. Środkowa odsłona to jeszcze większa dysproporcja. Tym razem ‘Programiści’ nie czekali na ‘pierwszy krok’ rywali. W zamian za to od razu wzięli sprawy w swoje ręce i po problemach w przyjęciu rywali, Speednet prowadził już 10-4. Wówczas stało się dla nas jasne, że po chwili gracze w różowych strojach będą cieszyć się z wygranej seta (21-15). Na lepszą formę AXIS musieliśmy czekać aż do trzeciego seta. Kto wie jednak czy to nie po części wina rozprężenia Speednetu, ale była to wreszcie wyrównana i ciekawa odsłona. Aby uzmysłowić jak bardzo nie szło ósmej sile poprzedniego sezonu w drugiej lidze podamy przykład. AXIS prowadził w końcówce 20-18, ale zamiast postawić kropkę nad ‘i’, przerżnął i tę partię, co w konsekwencji sprawiło, że po pierwszym tygodniu na ich kontach jest zero punktów.

Kruk Volley – Kryj Ryj

Kiedy przed meczem robiliśmy sobie krótką analizę, wyszło nam na to, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Jako faworyta meczu wskazaliśmy jednak Kruków, którzy mają zdecydowanie lepsze doświadczenie w rozgrywkach ligowych. Jakież było nasze zdziwienie chwilę po pierwszym gwizdku sędziego w meczu. Drużyny wyglądały bowiem tak jakby tuż przed meczem zamieniły się koszulkami. To Kruki wyglądały na drużynę, która w SL3 stawia pierwsze kroki. Masa błędów, zwieszone głowy, brak przyjęcia, rozegrania oraz wykończenia. Jak trafnie podsumował to kapitan Kruków po meczu – wróciły najczarniejsze demony z przeszłości. Przypomnijmy, że ten sezon miał być nowym otwarciem. Wracając jednak do pierwszego seta, ‘Mordeczki’ grali bardzo pewnie i w konsekwencji po ataku Dominika Bracha cieszyli się z okazałego zwycięstwa do 14. Po ich myśli, gra układała się mniej więcej do połowy drugiego seta, kiedy na tablicy wyników było 10-5 dla nich. Nie wiemy co stało się wówczas z Krukami, ale od tego momentu ci wyglądali o niebo lepiej niż jeszcze kilka chwil wcześniej. Najpierw po punktach Oliwiera Rymszy oraz Piotra Ceynowy, doprowadzili do wyrównania po 10, a następnie wykorzystując zwątpienie rywali – poszli za ciosem i wygrali seta do 16! Decydująca o zwycięstwie odsłona to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Kilka błędów ‘Mordeczek’ sprawiło, że Kruki objęły z czasem prowadzenie 13-9, którego nie wypuścili aż do końca. Choć Kryj Ryj z czasem zniwelował straty to po błędzie z prawego skrzydła, ostatni punkt powędrował na konta graczy w niebieskich trykotach.

Dream Volley – BES Boys BLUM

To nie przypadek. Trzy drużyny, które awansowały do drugiej ligi znajdują się aktualnie na…trzech pierwszych miejscach w ligowej układance. Po wczorajszym meczu z Dream Volley, trzecie miejsce okupuje ekipa BES Boys BLUM, która choć wygrała za komplet punktów, to przenosząc to na grunt skoków narciarskich – nie było to lądowanie z telemarkiem. Cóż, liczą się trzy punkty, ale team BBB widzieliśmy w dużo lepszej dyspozycji. Skoro już przy tym jesteśmy nie sposób nie wspomnieć o tym, że nie był to najciekawszy mecz ligowy w obecnym tygodniu. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia ‘Chłopców’ 6-1. Z czasem Dream się odkręcił i doprowadził do wyrównania po 8. Pierwszy set to jednak szarpana i nierówna gra obu zespołów, w którym co rusz drużyny miały problemy w przyjęciu. We wspomnianym nieładzie lepiej poradzili sobie gracze w szarych trykotach, którzy wygrali pierwszą odsłonę do 18. Najciekawiej było bez wątpienia w drugim secie. Tu nie dość, że mieliśmy więcej jakości to na dodatek dostaliśmy nieco pikanterii do tego niezbyt pasjonującego spotkania. Choć chwilę po półmetku seta, BBB prowadzili już 15-9, to pod koniec seta Dream zdołał objąć prowadzenie 20-18 i stanął przed szansą na doprowadzenie do wyrównania w setach. Ostatecznie po kilku chwilach z punktu cieszył się beniaminek rozgrywek (25-23). Ostatni set to partia bez historii, o którym ‘Marzyciele’ chcieliby zapomnieć. Choć zaczęło się od stanu 7-7, to druga część seta była absolutnie jednostronnym widowiskiem, w którym Dream Volley zostało dotkliwie pokiereszowane przez swoich rywali (21-10).

Bayer Gdańsk – Maritex

Długo zastanawialiśmy się, która z drużyn wygra środową konfrontację. Ostatecznie oddaliśmy typ na Bayer Gdańsk, ale po tym, co wyprawiali ‘Aptekarze’ w pierwszej odsłonie – niemal wyrwaliśmy sobie wszystkie włosy z głowy. Jeśli ktoś jest ‘na czasie’ z internetowymi mini-dramami to napiszemy tyle, że Bayer miał w premierowej odsłonie do zaprezentowanie tyle, ile miał Shaquille O’Neal w wywiadzie w Kanele Zero. Wszelkie argumenty leżały bowiem po fioletowej stronie siatki, co Maritex udowodnił wygrywając do 13. Po takim secie można byłoby pomyśleć, że drugi będzie wyglądał podobnie prawda? Cóż, było zupełnie inaczej. Nie jest do końca tak, że Maritex przestał grać. Przy odrobinie szczęścia to oni cieszyliby się z wygrania meczu. Faktem jest natomiast to, że Bayer poprawił się w wielu aspektach, przestał popełniać błędy, poprawił szerokorozumianą ‘kulturę gry’ i choć przegrywał na początku 2-5, to po chwili wygrywał 16-11. W końcówce Maritex przypudrował nieco wynik, ale punkt za wygranie seta powędrował na konta ‘Aptekarzy’ (21-19). Ostatni set to bardzo wyrównana gra obu stron, która doprowadziła nas do stanu po 15. Choć w ofensywie Bayer wyglądał lepiej, to w obronie Maritex prezentował się wybornie. Końcówka seta należała jednak do ‘Aptekarzy’, którzy po atakach tercetu Primcic, Haric oraz Podlaski cieszyli się z wygranej do 19, a całego meczu 2-1.

Czerepachy Volley – Kraken

Zanim jeszcze rozpoczął się sezon, wszyscy głośno trąbili o tym jaką pakę ma w obecnym sezonie drużyna Czerepachy Volley. ‘Żółwie’ są bowiem miksem pierwszo oraz drugoligowej ekipy i wydawało się naturalnym, że grając w trzeciej lidze muszą pokazać moc. Osoby, które czekając na swoje mecze mogły zerkać co działo się na boisku numer 2 mogły przecierać oczy ze zdumienia. W naszym odczuciu było to bowiem spotkanie, które poziomem nie odbiegało od spotkań drugiej ligi. Już na początku spotkania Kraken miał spory problem z tym by zrobić przejście (6-1). W dalszej części team Jurija Charczuka wyglądał już nieco lepiej (11-8), ale w drugiej fazie seta ponownie był bezradny wobec kolejnych ataków rywali (21-15). Początek drugiej odsłony to imponujące wymiany z obu stron. Wiemy, że się powtarzamy, ale był to rewelacyjny jak na trzecią ligę poziom. Mniej więcej w połowie drugiego seta doszło do kolejnej już sytuacji, w której dwóch graczy Krakena się ze sobą niebezpiecznie zderzyło i z pewnością, team musi popracować jeszcze nad komunikacją i zgraniem (12-8). W dalszej części po atakach powracającego do SL3 Kostii Rudnytskyiego, ‘Żółwie’ objęli prowadzenie 18-13, którego już nie wypuścili (21-17). Ostatni set to kontynuacja tego, co oglądaliśmy w dwóch pierwszych partiach, bo choć Kraken grał naprawdę nieźle to wobec bardzo mocnych przeciwników byli bezradni. Ostatecznie finałowa partia zakończyła się ponownym zwycięstwem zespołu Dawida Gałki do 17, po którym ‘debiutująca’ w SL3 drużyna cieszyła się z pierwszego kompletu oczek w sezonie.

Speednet 2 – Flota TGD Team

Pierwszym rywalem beniaminka drugiej ligi – Speednetu 2, była ekipa Floty TGD Team, dla której środowe starcie było drugim meczem w sezonie Jesień’24. Choć we wtorkowy wieczór Flota miała pewne przebłyski to jednak na punkt z Fuxem Pępowo to nie wystarczyło. Z całą pewnością team Karoliny Kirszensztein chciał zrobić wszystko by to zmienić w środowym starciu. Początek meczu był bardzo obiecujący, bowiem po kilku atakach Kacpra Goszczyńskiego, Flota TGD dość zaskakująco prowadziła 10-6. Mniej więcej od tego momentu rozpoczęło się mozolne odrabianie strat przez ‘Programistów’. Ostatecznie sztuka ta udała im się przy stanie 16-16. Końcówka seta to wyrównana gra, w której ostatecznie – więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy Marka Ogonowskiego. Często jest tak, że niewykorzystana szansa sprawia, że z drużyny schodzi powietrze. Oglądaliśmy to we wtorek z Fuxem Pępowo, oglądaliśmy i w środę ze Speednetem. W drugiej i trzeciej partii zespół, który powstał na mocy fuzji Floty oraz TGD nie miał już sportowych argumentów by przeciwstawić się rywalom. Po świetnej grze w obronie oraz licznych kontrach, środkowa partia rozpoczęła się od stanu…9-1 dla ‘Programistów’ co było jednoznaczne z tym, która z drużyn wygra (21-12). Trzeci set to niezbyt dobre przyjęcie Floty TGD, co miało znaczenie dla końcowego wyniku (21-15). Oj, jeśli szybko się nic nie zmieni to Flota TGD będzie miała potężne problemy z utrzymaniem. A Speednet? To był naprawdę świetny dzień i trudno wyobrazić sobie lepszy start sezonu.

Eko-Hurt – Old Boys

Choć spotkanie skończyło się kilkanaście godzin temu, to już teraz wiemy – obie drużyny szybko o nim nie zapomną. W szczególności to Eko-Hurt będzie je rozpamiętywał, o czym za chwilę. Tak jak informowaliśmy przed meczem – spotkanie miało być rywalizacją drużyn, które przeżywały dziś pewne problemy kadrowe. Biorąc pod uwagę liczbę rotacji w Eko-Hurcie, w naszych oczach wyraźnym faworytem starcia pozostawali gracze Old Boys. Pierwszy set rywalizacji udowodnił jednak stare porzekadło mówiące o tym, że ‘im biedniej tym lepiej’. Choć ‘Hurtownicy’ przegrywali w końcówce 19-20, to po dwóch kapitalnych blokach Konrada Gawrewicza na Bartłomieju Więckiewiczu, wygrali ostatecznie partię do 20. Drugi set Eko-Hurt rozpoczął od prowadzenia 10-6, by w dalszej części Old Boys wróciło do gry wyrównując 10-10, a następnie przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę, wygrywając partię do 17. Skoro przy odrabianiu strat i trwonieniu przewagi jesteśmy to, to co wydarzyło się w trzeciej odsłonie przekracza pewne ramy ‘normalnych spotkań’. Serio. Widzieliśmy w SL3 około 2000 spotkań, ale kiedy drużyna z taką historią, medalami i mistrzostwami na koncie prowadzi w secie 18-11, a następnie nie zdobywa już ani jednego punktu, pozwalając jednocześnie rywalom na zdobycie ich 10? Nie, nie wymyśliliśmy tego. Sekwencja udanej zagrywki debiutującego w Old Boys Samuela Wróbla, kłopoty w przyjęciu, przechodzące piłki, skuteczne kontry, błędy Eko-Hurtu, wiara Old Boys w odwrócenie losów rywalizacji. Ułóżcie sobie te czynniki według własnego uznania. Faktem jest jednak to, że Old Boysi wyszarpali zwycięstwo, a w naszym odczuciu – takie momenty budują drużynę. Uważamy, że poza samymi punktami zdobyli coś jeszcze co zaprocentuje w przyszłości. Brawo!

Kraken Team – Kruk Volley

Wtorkowa konfrontacja z Krukami miała być pokazem siły w wydaniu Kraken Team. W powszechnej opinii społeczności SL3, Kraken Team jest bowiem absolutnym faworytem do wygrania czwartoligowych zmagań. Jeśli powiedzenie o tym, że ‘sukces rodzi się w bólach’ miałoby mieć swój namacalny dowód to uświadczyliśmy go właśnie we wtorkowy wieczór. O ile w pierwszym secie wszystko układało się po myśli graczy Roberta Skwiercza (21-14), to schody zaczęły się w dalszej części konfrontacji. Choć po kilku asach serwisowych Pawła Pallacha, Kraken prowadził już 9-1, to z czasem przewaga drużyny występującej w delegacji zaczęła topnieć jak lody w upalny dzień. Nim się obejrzeliśmy było zaledwie 17-16 dla faworyzowanej ekipy. W końcówce Kruki zrobiły jednak dużo do tego, by nie sprawić niespodzianki. Kilka błędów graczy w niebieskich barwach sprawiło, że po chwili z drugiego punktu w meczu cieszyli się gracze Krakena. Skoro przy błędach jesteśmy – tych było naprawdę sporo i to po obu stronach siatki. Obie drużyny nie szanowały zagrywki oraz możliwości wyprowadzenia skutecznych akcji. W trzeciej partii w zespole Roberta Skwiercza uwypukliły się jeszcze inne problemy – te z przyjęciem. To sprawiło, że po jednym z licznych punktów Łukasza Turskiego, Kruki prowadziły już 14-9 i wydawały się być na dobrej drodze do wygrania seta. Mimo to, Kraken zdołał doprowadzić do wyrównania po 19 i kiedy wydawało się, że wszystko wróciło do normy, popełnili oni dwa błędy, które sprawiły, że punkt za ostatni set powędrował do siedziby firmy windykującej.

Osada Truso – Wolves Volley

Po tryumfie za komplet punktów, gracze z Elbląga przystępowali do kolejnego przystanku w drodze do drugiej ligi. Tym razem na owej drodze pojawiła się Wataha Wilków. Choć w teorii, gracze Karola Ciechanowicza byli groźniejszym rywalem niż ‘Portowcy’ to rzeczywistość okazała się zgoła inna. Wystarczyło bowiem wyjść z ofensywnym nastawieniem i to ‘Wataha’ straciła pewność siebie. Oj tak, wspomniany respekt Wolves Volley do swoich rywali był aż nadto widoczny, a tak się Osadą nie da wygrać choćby seta. Pierwszy set to błyskawiczne prowadzenie Osady 13-6. Co ciekawe, do tego czasu jak już Wolves zdobyli punkt to wynikał on raczej z błędu rywali. Ostatecznie gracze w czarnych strojach coś tam nadgonili, ale o korzystnym wyniku nie mogło być mowy. Drugi set to już zupełnie inny obraz, w którym jedni przestali robić w gacie, a drudzy nie mieli już takiej przewagi. To, co w głównej mierze zadecydowało o tym, że to Truso wygrało poza samą jakością, to dobra gra w obronie i asekuracji, po której następowały skuteczne kontry (21-18). W ostatnim secie po stronie Truso można było odnieść wrażenie pewnego zmęczenia. To sprawiło, że obie drużyny grały punkt za punkt do stanu po 12. W końcówce seta, gracze z Elbląga podkręcili jeszcze tempo i po chwili cieszyli się z szóstego punktu we wtorkowy wieczór, który zapewnił im fotel lidera.

Fux Pępowo – Flota Active Team

Po spadku do drugiej ligi, Flota Active Team nawet nie próbowała udawać jaki jest cel na obecną kampanie. Tym jest powrót do elity. Oczekiwania w związku z wtorkowym meczem były zatem bardzo duże. Z drugiej strony już w zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że gracze z Pępowa czują się najlepiej wtedy, kiedy grają z mocnymi drużynami. We wtorek potwierdziło się to w 100%, bowiem Fux zagrał o wiele lepiej z Flotą 1, aniżeli z Flotą TGD. Już od początku spotkania to gracze Andrzeja Pipki mieli optyczną przewagę, w czym pomocną dłoń wyciągnęli sami przeciwnicy, którzy jak to mieli w zwyczaju w poprzednich sezonach – nie szanowali zagrywki (13-11). Dalsza część premierowej partii to kilka ataków Tomasza Piaska, które wyprowadziły ‘Koniczynki’ na prowadzenie 16-11, a po chwili zapewniły im pierwszy punkt w meczu. Najciekawszą partią była z pewnością ta środkowa. Na półmetku seta, gracze Karoliny Kirszensztein wykorzystali nieco gorszy fragment przeciwników i wysunęli się na prowadzenie 10-8. Zamiast pójść jednak za ciosem, Flota straciła prowadzenie. W ich szeregi wkradło się wiele nerwowości zakończonej żółtą kartką dla libero – Mateusza Dudka (16-12). W końcowej fazie seta Flota podjęła jeszcze starania o odwrócenie losów rywalizacji, ale mimo, że odrobiła kilka punktów, to z drugiego oczka cieszyli się po chwilę ‘Przyjezdni’ (21-19). Ostatnia odsłona to wreszcie dużo lepsza gra Floty, która finalnie zapewniła im ‘nagrodę pocieszenia’. Ostatni punkt w meczu nie sprawił jednak, że Ergo Arenę opuszczali oni w dobrych nastrojach. Był to raczej kondukt pogrzebowy.