Sezon: Jesień 2023

BES Boys BLUM – Drużyna A

Ligowe ostatki miały być dla drużyny BES Boys BLUM czymś w rodzaju plastra na ranę, którą z pewnością były nieciekawe wyniki w obecnym sezonie. Często mówi się o tym, że drużyny sportowe po spadku mają ogromne problemy z tym by odnaleźć się w nowej dla siebie rzeczywistości. Nie mówimy tu wyłącznie o Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Problem jest bowiem większy i wykracza poza hale treningową Ergo Areny. Przykład drużyny BES Boys BLUM jest tylko jedną kroplą w morzu przypadków, o których sportowy świat słyszał tak wiele razy. Tak czy siak – wtorkowa seria gier była dla BES Boys BLUM świetną okazją do podreperowania sytuacji w tabeli. Jeśliby bowiem wygrali za komplet punktów, wówczas skończyliby sezon na dziewiątym miejscu w tabeli. Do pewnego momentu wszystko zdawało się układać po ich myśli. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się bowiem od prowadzenia ‘Chłopców’ 12-6, na które drużynę wyprowadził skutecznym atakiem Arkadiusz Wasilewski. Kiedy pod koniec seta ten sam gracz zdobył 18 punkt dla swojej drużyny i różnica punktowa wynosiła aż 6 oczek, stało się jasne, która z drużyn wygra premierową partię. Środkowa odsłona to jednak inna historia. Mimo że partia ta rozpoczęła się od prowadzenia 6-3 i wydawało się, że zdołają oni pójść za ciosem – Drużyna A przebudziła się z zimowego letargu i co najważniejsze – znalazła sposób na przechytrzenie rywali. W środkowej odsłonie okazało się bowiem, że ‘Chłopcy’ niezbyt dobrze radzą sobie z ‘kiwkami’ graczy w czarnych strojach. Efekt? Stan 10-9 dla Drużyny A, po którym gra ‘Chłopców’ się całkowicie posypała. Po serii punktów ‘Czarnych’ objęli oni prowadzenie 16-10 i po chwili cieszyli się z wyrównania w setach. To oznaczało z kolei, że dziewiąte miejsce dla BES Boys BLUM oddaliło się bezpowrotnie. W trzecim secie, gdy z drużyn zeszło już nieco powietrze byliśmy świadkami dość jednostronnego widowiska, którego epilogiem było zwycięstwo BBB do 11.

ACTIVNI Gdańsk – Chilli Amigos

To, co działo się w środowy wieczór w Ergo Arenie zostanie zapamiętane na długo. Nie inaczej było w spotkaniu ACTIVNYCH z Chilli Amigos. Dla obu drużyn był to mecz szczególny. Jeśli chodzi o ACTIVNYCH to wyjątkowość polegała na tym, że komplet punktów dawał im trzecie miejsce, a co za tym idzie prawo do gry w barażu o drugą klasę rozgrywkową. Jeśli chodzi zaś o Chilli Amigos to ‘Papryczki’ grały w tym meczu o honor oraz o to, by absolutnie nikt nie mógł im zarzucić, że ‘przeszli obok meczu’. Cóż – oba przypadki zostały spełnione. Chilli Amigos w pierwszym secie zagrało na bardzo wysokim poziomie i wydawało się, że zabiorą oni medale ACTIVNYM. W drugiej połowie pierwszego seta, prowadzili bowiem już 16-11 i wydawało się, że po chwili dopną swego. Dalsza część seta to jednak dobra gra blok-obrona zespołu ACTIVNYCH, po którym przewaga ‘Amigos’ topniała w błyskawicznym tempie (18-16 oraz 19-19). W końcówce bardzo ważne punkty dla ACTIVNYCH zdobył Dawid Gosz, który dwukrotnie zablokował rywali i w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa ACTIVNYCH w pierwszym secie. Druga odsłona to kontrola zespołu Artura Kurkowskiego. ACTIVNI wyciągnęli wnioski z pierwszej partii i nie dali ‘urosnąć’ swoim rywalom. W połowie partii ex-drugoligowiec prowadził już 13-10 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-15). W decydującym o barażach secie, ACTIVNI od samego początku narzucili rywalom swoje warunki gry. Graczom Amigos nie pomogły powroty do składu dawno niewidzianych Grzegorza Walukiewicza oraz Daniela Gołuńskiego (10-6). Mimo że po chwili Chilli zniwelowało nieco stratę (10-9), to wobec kolejnej fali skutecznych ataków byli już bezradni i finalnie przegrali tę partię do 13, a cały mecz 0-3. To oznacza z kolei, że w przyszły wtorek w meczu barażowym zobaczymy ekipę ACTIVNYCH Gdańsk.

Hydra Volleyball Team – BEemka Volley

W zapowiedziach przedmeczowych przedstawiliśmy wszystkie scenariusze na środowy wieczór. Jako jeden z nich wskazaliśmy ten, w którym Hydra wygrywa za komplet punktów, dzięki czemu melduje się w meczu barażowym, do którego dojdzie w najbliższy wtorek. Scenariusz ten nie był jednak najbardziej prawdopodobnym spośród wszystkich dostępnych. W odczuciu Redakcji oraz większości typerów w aplikacji SL3 – faworytem spotkania pozostawała BEemka. Już pierwszy set pokazał jednak, że gracze w biało-niebieskich barwach nie prezentują tego dnia najwyższej formy. Po autowym pipe Macieja Wysockiego, BEemka traciła do Hydry już cztery punkty (10-6). W dalszej części seta Hydra zdołała utrzymać swojego rywala na bezpieczny dystans, a pod koniec odsłony powiększyć swoją przewagę i wygrać partię do 14. To oznaczało, że Hydra podtrzymała szansę na baraż, a BEemka straciła możliwość bezpośredniego awansu do elity. Jak się z czasem okazało – nie było to najgorsze, co spotkało tę drużynę w środowy wieczór. Drugi set to partia, gdzie gra obu drużyn się wyrównała. Wreszcie BEemka zaczęła grać dużo lepszą i dokładniejszą siatkówkę. Nie oznacza to bynajmniej, że pokrzyżowało to plany ‘Bestii’, która grała jak w transie. Po skutecznym ataku Sebastiana Konarzewskiego było już 16-12 dla graczy w złotych strojach i stało się jasne, że ‘Bestia’ już tej okazji nie zaprzepaści. Finalnie partia ta zakończyła się wynikiem do 18. Trzeci set to odsłona, w której wygrany zgarniał bilet (z przesiadkami) prowadzący do pierwszej ligi. Partia ta rozpoczęła się kapitalnie dla Hydry, która po kilku atakach przy zagrywce Marcina Czajkowskiego, objęła prowadzenie 6-3. Mimo to ‘Bestia’ po chwili stanęła i moment ten błyskawicznie wykorzystali gracze Daniela Podgórskiego, którzy wyszli na prowadzenie 9-7. Dalsza część seta to wymiana ciosów obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 19-18 dla Hydry. To właśnie wtedy doszło do scen, których w SL3 nie chcemy oglądać. Po jednej z decyzji sędziowskich (słusznej jak pokazały powtórki), w obozie BEemki się zagotowało, za co wykluczony z meczu został kapitan drużyny. Po wspomnianej sytuacji, BEemka nie zdołała się już podnieść i finalnie Hydra zdobyła po chwili 21 punkt w secie, który był jednoznaczny z kolejnym barażem ‘Bestii’.

MiszMasz – Avocado Friends

Choć do niemal samego końca wydawało się inaczej to jednak środowe spotkanie pomiędzy MiszMaszem a AVOCADO było jedynym meczem, który nie niósł za sobą ogromnego ciężaru gatunkowego. Tak jak zaznaczyliśmy na wstępie, MiszMasz do niedawna był zagrożony spadkiem, ale inne wyniki w drugiej lidze sprawiły, że stało się inaczej. Utrzymanie w drugiej lidze wiązało się również z tym, że na drużynie Michała Grymuzy nie ciążyła presja, a przez to grało im się wyraźnie lepiej. Od początku spotkania MiszMasz zaskoczył rywali na zagrywce, a przez to gra ‘Wegan’ nie prezentowała się najlepiej (10-6). Zgodnie z tym, co w wywiadzie przedmeczowym mówił Mateusz Batyra, ‘Weganie’ rozkręcali się z każdą kolejną minutą. Po ataku wspomnianego gracza, przewaga MiszMaszu stopniała do zaledwie dwóch punktów (18-16) i był to moment, w którym ‘Weganie’ mogli doskoczyć do rywali. Niestety dla nich, dwa kolejne punkty zdobył Mateusz Pietrzykowski i finalnie, MiszMasz wygrał tę partię do 18. Środkowa odsłona to udany rewanż ‘Roślinożerców’, choć trzeba przyznać, że przyczynili się do tego również sami gracze MiszMasz, którzy popełniali w tej partii bardzo dużo błędów. Kiedy w połowie seta było 14-6 dla AVOCADO, stało się jasne, że ‘włos z głowy im już nie spadnie’ (21-12). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia MiszMaszu w stosunku 5-2. To było jednak tyle dobrego z ich strony. Dalsza część rywalizacji uwypukliła mocniejsze strony ‘Wegan’, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania po 11, a następnie poszli za ciosem i wygrali seta do 17.

AXIS – Flota Active Team 2

Piękna historia, piękne zakończenie dla AXIS. Jakiś czas temu ktoś mądry powiedział, że nieraz trzeba zrobić krok w tył, aby następnie pójść dwa do przodu. Przypomnijmy, że zespół Fabiana Polita w minionej edycji był o włos od tego, by utrzymać się w drugiej klasie rozgrywkowej. Ba, wiele osób uważało, że postawa drużyny z końcówki sezonu pozwalała im sądzić, że są moralnymi zwycięzcami. Finalnie mimo wykonania planu po swojej stronie, AXIS musiało pogodzić się ze spadkiem. Wraz z ostatnim gwizdkiem minionego sezonu stało się jednak jasne, że AXIS w drugiej lidze jeszcze ostatniego słowa nie powiedział. W trzynastu spotkaniach obecnego sezonu, drużyna ‘Czerwonych’ wygrała aż dwanaście meczów i w sposób przekonujący awansowała do drugiej ligi. Na koniec – w meczu o mistrzostwo przetrwała trudny moment i podniosła się po porażce w pierwszym secie. Finalnie druga partia skończyła się wygraną do 18, a finałowy set do 17. Po samym spotkaniu zobaczyliśmy wśród graczy prawdziwą eksplozję radości, a nawet…wzruszenie. Sceny, które mogliśmy oglądać po końcowym gwizdku sędziego jeszcze na długo zapadną nam w pamięć. Pierwsze miejsce jest absolutnie w pełni zasłużone. Na koniec słówko o Flocie, bo i tu należy mówić o sukcesie. To, co nie udało się w poprzednim sezonie, udało się teraz i to na ‘własnych warunkach’ – bez konieczności grania w meczu barażowym.

Bayer Gdańsk – Speednet 2

To co wydarzyło się na boisku numer 3, należy określić mianem rzeczy niewiarygodnej. Aby dobrze zrozumieć, o czym piszemy należy zagłębić się nieco w sytuację w ligowej tabeli. Przed spotkaniem Speednet 2 oraz ACTIVNI Gdańsk mieli do rozegrania po jednym spotkaniu. Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że nieznacznie łatwiejszego rywala zdają się mieć gracze ACTIVNYCH, którzy zmierzą się z Chilli Amigos. Mimo to uznaliśmy, że walczący o podium Speednet powinien poradzić sobie z wtorkowym rywalem i dopisać do swoich kont komplet punktów. Do pewnego momentu wszystko układało się niemal idealnie. Nie dość, że Speednet wygrał dwa pierwsze sety to na dodatek zbudował sobie bardzo dobrą ‘bazę’ małych punktów. Wygrane w setach do dziewięciu sprawiły, że Speednet powiększył przewagę w małych punktach o kolejne osiemnaście oczek. To sprawiało, że gdyby wygrali również w trzecim secie to przed ACTIVNYMI stałoby bardzo wymagające zadanie. Od początku finałowej partii oblicze spotkania uległo jednak diametralnej zmianie. Bayer wyraźnie poprawił w tej partii przyjęcie, a to z kolei sprawiło, że zaczęli wreszcie wyprowadzać skuteczne ataki i wyszli na prowadzenie 15-12. Pod koniec seta, Bayer prowadził już 20-18 i kiedy wydawało się, że Speednet skomplikował sobie kwestie potencjalnego awansu – zdołali oni doprowadzić do wyrównania, na co wpływ miała bez wątpienia świetna gra w obronie. W końcówce meczu Speednet miał w górze piłkę na 3-0, ale finalnie błąd w ataku popełnił jeden z zawodników. To niestety dla Speednetu się po chwili zemściło i po ataku Jakuba Macieszy, Bayer mógł się cieszyć z jednego punktu w meczu.

Craftvena – Husaria Assistance Partner

W ostatnim czasie tak często chwaliliśmy drużynę Craftveny, że niemal zapomnieliśmy jak paskudną niespodziankę potrafią sprawić swoim kibicom. W ostatnim meczu sezonu ‘Rzemieślnicy’ podejmowali przedostatnią drużynę w lidze – Husarię Gdańsk. W przekonaniu Redakcji oraz Typerów w aplikacji SL3, byli oni zdecydowanym faworytem starcia i to takim, który miał bez problemów sięgnąć po komplet punktów. Już pierwszy set rywalizacji pokazał jednak, że nie będzie to tak łatwe, jak mogłoby się zdawać. Od początku Husaria powiesiła swoim rywalom poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie i Craftvena nie miała zbytnio pomysłów jak sforsować zasieki rywali (12-12, 17-17 a następnie po 20). Co ważne, trzeba oddać, że grę obu drużyn oglądało się bardzo przyjemnie. Finalnie po ataku Jakuba Jarosza oraz błędzie jednego z ‘Rzemieślników’, Husaria wygrała pierwszego seta do 21. Środkowa odsłona to wyraźnie lepszy fragment Craftveny, która zdawała się odzyskiwać kontrolę nad boiskowymi poczynaniami. Na półmetku seta, po ataku Aliaksandra Trushyma, Craftvena objęła prowadzenie 10-7. Od tego momentu aż do końca, zespół w czarnych trykotach trzymał swojego rywala na dystans i finalnie wygrał tę partię do 16. Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się lepiej dla ‘Rycerzy’, którzy po skutecznym ataku Łukasza Chomika objęli prowadzenie 6-3. W dalszej części oglądaliśmy próby odwrócenia losów rywalizacji przez Craftvenę. Sztuka ta, graczom Bartosza Zakrzewskiego udała się prawie w połowie seta, gdy zbliżyli się oni do rywala na jeden punkt (12-11). Niestety dla ‘Rzemieślników’ – druga część finałowej partii to popis gry w wykonaniu Husarii, udokumentowana zwycięstwem do 15. Oj tak, była to wreszcie Husaria z poprzednich sezonów. Z pewnością wygrana ostatniego spotkania była dla nich miłym akcentem na zakończenie sezonu Jesień’23.

Team Spontan – Maritex Gdańsk

Na całe szczęście we wtorkowy wieczór nie musieliśmy być świadkami kolejnego walkowera. We wtorek tak jak anonsowaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych, Spontan nie miał problemów z tym by skompletować meczową szóstkę. Patrząc na to jak wyglądało wtorkowe starcie, Spontan może mieć spore poczucie rozgoryczenia. Gdyby prezentowali się oni tak jak w meczu z Maritexem to…no właśnie, obecnie możemy wyłącznie pogdybać, a to jak wiadomo nie jest mierzalne. Początek spotkania przebiegał jednak pod dyktando drużyny Maritex Gdańsk, która po ataku kapitana drużyny – wyszła na prowadzenie 10-5. Dalsza część seta to fragment, w którym ‘biało-czarni’ odskoczyli rywalom na osiem punktów (17-9) i kiedy wydawało się, że po chwili Maritex wygra partię – ‘Spontaniczni’ odrobili nieco straty. Finalnie partia ta zakończyła się jednak wynikiem 21-15 dla zespołu Macieja Skowrońskiego. Środkowa odsłona to zwrot akcji, którego się nie spodziewaliśmy. Co ciekawe zważywszy na dalsze wydarzenia lepiej seta rozpoczęli ci, którzy chwilę wcześniej wygrali premierową partię. Po ataku Szymona Sawickiego, Maritex prowadził 7-3 i był na dobrej drodze do tryumfu w meczu. Im dłużej trwał jednak ten set tym bardziej Maritex gasł. Już w połowie seta, Spontan zdołał doprowadzić do wyrównania po 10. Dalsza część partii to fragment, w którym ‘biało-czarni’ kompletnie stanęli i biernie przyglądali się skutecznym atakom Krzysztofa Lepera czy Mariusza Skierkowskiego. Jakby tego było mało – sami popełniali sporą liczbę błędów i wynik 21-14 był w pełni zasłużony. Ostatnia odsłona to podobna historia. Do pewnego momentu Maritex prezentował się solidnie, ale podobnie jak w drugim secie przyszedł taki moment, w którym drużynie ktoś odłączył wtyczkę z zasilaniem. To sprawiło, że od stanu 15-15, ‘Pomarańczowi’ odskoczyli i finalnie wygrali seta do 17. Niestety dla nich druga wygrana w sezonie nie zmieniła już ich położenia w ligowej tabeli.

BL Volley – Wolves Volley

Ligowe ostatki w wykonaniu obu drużyn to spotkanie, które miało zadecydować o piątym miejscu w tabeli. Nieco więcej szans na tryumf dawaliśmy ekipie BL Volley, która do spotkania przystępowała w bardzo dobrych nastrojach wynikających z faktu, że w ostatnim czasie ograli oni ówczesnego lidera – Flotę Active Team. Z drugiej strony bagatelizowanie ‘Wilków’ to bardzo zły pomysł, o czym w obecnej edycji przekonało się kilka ekip. Samo spotkanie rozpoczęło się dość zaskakująco, bo od ogromnej przewagi drużyny BL Volley. Owszem, w naszych oczach byli oni faworytem, aczkolwiek spodziewaliśmy się wyrównanej walki. Tymczasem po kilku chwilach od pierwszego gwizdka sędziego w meczu, ‘Wataha’ popełniała sporo błędów, a to sprawiło, że z remisu 8-8 zespół Mikołaja Stempina tracił po chwili już siedem punktów (16-9). Dalsza część seta to kontynuacja dobrej i pewnej gry ekipy BL, która finalnie wygrała tę partię do 14. Dalsza część meczu wyglądała tak jakby obie drużyny przy okazji zmiany stron podmieniły się również koszulkami. O ile pierwsza część drugiego seta była wyrównana (12-12), tak z każdą kolejną wymianą zarysowywała się przewaga zespołu ‘Wilków’. Warto podkreślić postawę fair play zespołu ‘Tygrysów’, który za każdym razem ‘przyznawał się’ do różnych zdarzeń za co punkty trafiały finalnie do ‘Wilczego obozu’. Kiedy na konto ‘Watahy’ trafiło 17 oczko (17-13) stało się jasne, że w meczu dojdzie do wyrównania. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od bardzo dużej przewagi ‘Wilków’, która rozpoczęła partię od prowadzenia…9-2! Okazała przewaga zespołu w czarnych strojach wystarczyła do tego by ‘Wilki’ dociągnęły bez problemów wynik do końca i po chwili mogli cieszyć się z piątego miejsca w trzeciej lidze. Oj tak, był to niezwykle udany sezon w wykonaniu zespołu Mikołaja Stempina.