Sezon: Grupa spadkowa -Jesień 2021 I liga

Volley Gdańsk – BES-BLUM Kraken Team

W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że w konfrontacji pomiędzy obiema drużynami, za każdym razem wygrywała ekipa Volley Gdańsk. Aż w pięciu z nich dochodziło do podziału punktów. Nie inaczej było i tym razem. Początek meczu rozpoczął się jednak zgodnie z oczekiwaniami faworyzowanej drużyny Volley Gdańsk. ‘Żółto-czarni’ nie pozostawili w tej partii złudzeń co do tego, która z ekip była lepsza i zasłużenie wygrali seta do 15. Już w pierwszym secie bardzo aktywnym graczem był środkowy Volley Gdańsk – Adrian Zajkowski. Jak się później okazało, gracz ten w trakcie spotkania zdobył aż siedem punktów blokiem, co pozwoliło mu rzutem na taśmę stać się najlepiej blokującym graczem pierwszej ligi. W drugiej odsłonie przewaga drużyny Volley Gdańsk była widoczna jeszcze bardziej. Ich przeciwnicy – BES-BLUM Kraken Team popełniali w tym secie niezliczoną liczbę błędów własnych, w konsekwencji czego przegrali seta do 11. Aby podtrzymać pewną tradycję, o której wspominaliśmy, drużyna Ryszarda Nowaka musiała wygrać trzeciego seta. Mimo, że w pewnym momencie, kiedy na tablicy wyników było 16-9 i wydawało się, że Volley bez problemów wygra tę partię, dość niespodziewanie ‘żółto-czarni’ zaczęli popełniać błędy całymi seriami, co sprawiło, że BES-BLUM Kraken Team doprowadził do wyrównania po 20. Finalnie, po błędzie jednego z graczy Volley oraz bloku kapitana Krakena, BES-BLUM wygrał tę partię, czym nieco osłodził sobie spadek z ligi.

Epo-Project – AVOCADO friends

To nie miało tak wyglądać. To, co wydarzyło się w poniedziałkowy wieczór było istnym koszmarem dla Epo-Project. Z drugiej strony nie można całego niepowodzenia zrzucić na jedno spotkanie. Słaba forma do graczy z Żukowa przyszła już jakiś czas temu. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że Epo-Project spadnie z ligi. Kiedy po przedostatnim meczu Epo-Projekt napisaliśmy o kondukcie żałobnym, drużyna w następnym meczu pewnie wygrała z Krakenem, a dzięki porażce Sprężystokopytnych z AVOCADO wydawało się, że mamy do czynienia ze zmartwychwstaniem. Nic z tego. Była to raczej nagła, niespodziewana i niewytłumaczalna poprawa żywotności tuż przed śmiercią. Prawdziwy cios drużyna z Żukowa otrzymała już w pierwszym secie, w którym długo wydawało się, że to właśnie oni wygrają. Niestety dla nich okazało się inaczej. To nie pozbawiało jeszcze szans Epo-Project. Wygrana w stosunku 2-1, przy jednoczesnej wygranej Sprężystokopytnych 3-0 oznaczała, że o bezpośrednim spadku decydowałyby… małe punkty! Jako, że Epo wyraźnie wygrało drugiego seta wydawało się, że scenariusz ten jest jak najbardziej możliwy. Co więcej, mniej więcej w połowie trzeciego seta okazało się, że ostatniego seta, na równoległym boisku przegrali Sprężystokopytni, co oznaczało, że wygrana ostatniej partii da im ósme miejsce. Niestety dla Epo to się nie udało. Drużyna Miłosza Szymczaka przegrała ostatnią partię do 16, a całe spotkanie 1-2 i spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Trzeba przyznać, że do pewnego momentu taki scenariusz wydawał się abstrakcyjny. Jak widać nie ma rzeczy niemożliwych.

Sprężystokopytni & Kitku – BES-BLUM Kraken Team

Choćbyśmy nie wiem ile myśleli, bardziej emocjonującego scenariusza niż ten, którego byliśmy w ostatnich dniach świadkami nie mogliśmy sobie wymyślić. W przypadku drużyny Sprężystokopytnych obecny sezon był pieprzonym roller-coasterem. Tak, mówimy dosadnie, bo w tym momencie inaczej nie potrafimy. Na początku sezonu było słabo. Z czasem gra ‘Niebieskich’ zaczęła wyglądać coraz lepiej i brakowało tylko wyników. Te przyszły pod koniec sezonu i Sprężystokopytni & Kitku wskoczyli w tabeli przed Epo. Po porażce z AVOCADO friends ponownie dali wyprzedzić się rywalom. O losie Epo oraz Sprężystokopytnych zadecydowały mecze rozgrywane o godzinie 20:00. W meczu na boisku numer jeden dość niespodziewanie seta wygrała ekipa BES-BLUM Kraken Team. To oznaczało, że Epo-Project, aby uniknąć bezpośredniego spadku, musiało po prostu wygrać mecz. Finalnie sztuka ta się nie udała i dzięki lepszemu stosunkowi małych punktów, Sprężystokopytni zajęli ósme miejsce w lidze i w przyszłym tygodniu rozegrają mecz barażowy. Mimo, że taki był ich cel przed poniedziałkową serią gier, na twarzach niektórych graczy dało się zauważyć pewien zgrzyt. Ten wynikał z faktu, że Sprężystokopytni oddali jednego seta BES-BLUM Kraken Team, który w meczu wystąpił… w pięciu graczy. Podczas, gdy zawodnicy Ryszarda Nowaka grali na luzie, Sprężystokopytni grali na mega spince, co jak wiadomo potrafi niekiedy wiązać nogi. Finalnie mecz zakończył się wynikiem 2-1 i Sprężystokopytni wyczekują na rywala, z którym przyjdzie im powalczyć o pierwszą ligę.

BES-BLUM Kraken Team – Epo-Project

Pierwszoligowe szaleństwo w obecnym sezonie nie ma końca. Szczerze, to nie przypominamy sobie podobnych emocji na zakończenie sezonu. Mówimy tu rzecz jasna o grupie spadkowej. Jeszcze kilkanaście godzin temu pisaliśmy o tym, że do Żukowa wjechał kondukt pogrzebowy. Obecnie wygląda to tak, że ten pomylił chyba drogę, bowiem obecnie w Żukowie trwa… wesele. Jeśli dobrze kojarzymy to nieco ponad 2000 lat temu na świecie był gość, który również umarł, by po chwili zmartwychwstać. Epo-Project przez wiele osób było już skreślane i wytykane palcami jako ci, którzy za chwilę pierwszą ligę będą oglądać jedynie zza kotar, grając derby z Kiełpinem. Po czwartkowych spotkaniach sytuacja się zmieniła. Nie dość, że Epo-Project wygrało spotkanie i zdobyło przy tym komplet punktów to na dodatek, ich główny rywal w walce o utrzymanie – Sprężystokopytni & Kitku przegrał mecz z AVOCADO friends. Jako, że nic tak nie cieszy Polaka jak porażka bliźniego, w obozie Epo zapanował po czwartku ogromny entuzjazm. Obecnie sytuacja wygląda tak, że mają oni jeden punkt przewagi nad rywalem. Niestety dla siebie mają o wiele trudniejszych rywali, gdyż zmierzą się z AVOCADO. Sprężystokopytni & Kitku zmierzą się z kolei z… BES-BLUM Kraken Team. Co ciekawe w zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na pierwszy mecz Krakena z Epo, w którym gracze z Żukowa stracili punkt, od czego zaczęły się ich problemy. Obecnie los Epo, ponownie leży w rękach graczy Ryszarda Nowaka.

Sprężystokopytni & Kitku – AVOCADO friends

Ostatnie dni nie mogły się ułożyć lepiej dla Sprężystokopytnych & Kitku. Przypomnijmy, że ostatnie dwa spotkania ‘Niebieskich’ zakończyły się ich pewnymi wygranymi za komplet punktów. Szczególnie ważnym wydarzeniem było spotkanie z Epo-Project, po którym drużyna Kacpra Goszczyńskiego uciekła ze strefy spadkowej. W czwartkowy wieczór, Sprężystokopytni mieli również szansę na to, by uciec z miejsca barażowego. Wszystko, co musieli zrobić to wygrać za komplet punktów z AVOCADO. Przyznamy, że taki scenariusz wydawał nam się bardzo prawdopodobny. Wszystko za sprawą tego, że ‘Niebiescy’ byli ewidentnie na fali. Avocado friends z kolei przystępowało do spotkania po porażce z Volley Gdańsk. Gdy zebraliśmy to do kupy wychodziło na to, że to Sprężystokopytni mogą wygrać mecz. Zupełnie inny plan na wieczór mieli ‘Weganie’. Mimo tego, po wyrównanym początku (6-6) to Sprężystokopytni & Kitku wyszli na dość znaczące prowadzenie (13-8). Pomimo pięciopunktowego prowadzenia w stosunkowo późnej fazie seta, w ich grze coś się zacięło. Chwilę słabości rywali błyskawicznie wykorzystali ‘Weganie’, którzy po kilku punktach Miłosza Bazylińskiego czy Oleksandra Chapovskiya doprowadzili do stanu 16-16, a następnie objęli prowadzenie i wygrali partię do 17. Z pewnością wypuszczenie zwycięstwa z rąk, bo tak trzeba określić to, co wydarzyło się w pierwszej odsłonie, nie podziałało dobrze na drużyna Kacpra Goszczyńskiego. W efekcie tego w drugiej, a następnie w trzeciej partii, nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z ‘Weganami’, dzięki czemu ci drudzy zapewnili sobie utrzymanie w elicie. Brawo!

Epo-Project – Sprężystokopytni & Kitku

To już pewne. Kondukt żałobny wkroczył do Żukowa. To jest wręcz niebywałe. Jak można było to spieprzyć Panowie? Mieliście wszystko do tego, by grać w grupie mistrzowskiej. Nie udało się, co było niespodzianką i rozczarowaniem, ale bez jaj. Spadek do drugiej ligi? Zapomnieliście już jak się gra w siatkówkę? Pal licho, jakbyście grali taką bryndzę od początku sezonu. Nie. Wy zagraliście na naprawdę wysokim poziomie, czym rozochociliście kibiców z Żukowa, którzy żyją Waszymi wynikami. Później przyszła czarna seria, w której na dwanaście możliwych punktów zdobyliście zero. Tak niestety utrzymać się w elicie nie da. Owszem, szansa na to, że Epo-Project się utrzyma jeszcze się tli, ale równie dobrze chłop z uciętą nogą może mieć nadzieję na to, że gdy rano się obudzi będzie w pełni sprawny. Nie w tej sytuacji, nie z tą formą. To, co musi obecnie zrobić drużyna z Żukowa to wygrać z BES-BLUM Kraken Team za komplet punktów i liczyć na to, że w meczu Sprężystokopytnych z AVOCADO padnie dla nich korzystny wynik. Jeśli chodzi o środowych rywali Epo – Sprężystokopytnych to ich metamorfoza jest wręcz niebywała. Mało było podobnych come-backów w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Jeśli tak dalej pójdzie i ‘Niebiescy’ wygrają kolejne spotkanie, dzięki czemu się utrzymają to ich historia będzie stawiana za wzór dla innych ekip startujących w SL3, które będą przeżywać kryzys. Never Give Up. Do tej pory myśleliśmy, że to puste hasełko. To, jak się okazuje, ma jednak cholerną moc. Ukłony.

AVOCADO friends – Volley Gdańsk

Godziny spędzone nad analizą straconych punktów. Szukanie przyczyn słabszej dyspozycji. Wzmożone treningi. Do tej pory Volley Gdańsk nie do końca znał przyczyny słabszej dyspozycji, która zaprowadziła ich do grupy spadkowej. Piszemy o tym teraz, bowiem jak się okazuje, w końcu to rozgryźliśmy. Wtedy, kiedy w konfrontacji z AVOCADO stawialiśmy na ‘żółto-czarnych’, wygrywali ‘Weganie’. Kiedy, przed środowym spotkaniem jak jeden mąż stawialiśmy na AVOCADO, wygrała ekipa trzykrotnych mistrzów SL3. Wszystko sprowadza się do tego, że ‘żółto-czarni’ wolą jak to ich rywala stawia się w roli faworyta. Wtedy gra im się łatwiej, prościej i przyjemniej, co udowodnili już w pierwszym secie. Ten rozpoczął się co prawda od prowadzenia AVOCADO, ale z czasem, mądrze grająca ekipa ‘żółto-czarnych’ dogoniła swoich rywali, a następnie wykorzystała ich problemy w przyjęciu i wyszła na prowadzenie (18-15), a następnie wygrała seta. Druga odsłona była bardziej emocjonująca. W niej, wyrównana gra toczyła się od samego początku. Wyrównany bój zaprowadził nas do momentu, w którym na tablicy wyników było 15-15. Końcówka seta, mimo problemów z przyjęciem, ponownie należała do Volley Gdańsk, który wygrał do 19. Ostatni set rozpoczął się od prowadzenia ‘Wegan’, którzy wciąż nie mogą być pewni utrzymania (7-2). Wypracowana już na początku seta zaliczka sprawiła, że ‘Weganie’ nie oddali jej do samego końca. Groźnie zrobiło się co prawda pod koniec seta, w którym Volley zdołał doprowadzić do zaledwie jednopunktowej straty, ale finalnie partię wygrała drużyna Arkadiusza Kozłowskiego.

Sprężystokopytni & Kitku – Volley Gdańsk

Od pewnego czasu się na to najzwyczajniej w świecie zanosiło. Sprężystokopytni & Kitku grali zdecydowanie lepiej niż wskazywałyby na to osiągane przez nich wyniki. W co najmniej dwóch spotkaniach, które Sprężystokopytni przegrali mogli, a nawet powinni spokojnie wygrać. To z kolei sprawiłoby, że w końcówce sezonu nie byłoby takiej nerwówki. Po wtorkowym spotkaniu z całą pewnością możemy napisać, że walka o utrzymanie w pierwszej lidze będzie pasjonująca. Po wtorkowym zwycięstwie, ‘Niebiescy’ tracą do Epo-Project zaledwie jeden punkt. Biorąc pod uwagę to, że obie wymienione drużyny mają do rozegrania po trzy spotkania, w tym jedno bezpośrednie, jesteśmy przekonani, że przed nami istne szaleństwo. Wracając do meczu z Volley Gdańsk to pierwszy set był niezwykle wyrównanym pojedynkiem. Raz na prowadzenie wychodzili Sprężystokopytni, by po chwili przewagę osiągali gracze Volley Gdańsk. W naszym odczuciu, kluczowym dla losów seta momentem był ten, w którym przy stanie 18-17 dla Sprężystokopytnych, skutecznym blokiem popisał się Daniel Podgórski, wyprowadzając swoją drużynę na dwupunktowe prowadzenie. To, jak się później okazało, było wystarczającą zaliczką do wygrania seta. Podobnych emocji co w pierwszym secie, nie brakowało również w drugim. Po wyrównanym początku (11-11) na trzypunktowe prowadzenie wyszli gracze w niebieskich koszulkach (14-11). Przewaga ta, w końcowej fazie seta została powiększona do stanu 20-16 i wydawało się, że za chwilę obie drużyny zmienią strony. Nie mająca nic do stracenia ekipa Volley Gdańsk pozwoliła sobie na większe ryzyko, które sprawiło, że o wygranej seta zadecydowała gra na przewagi, zakończona happy-endem Sprężystokopytnych. Trzeci set to pewna wygrana Volley Gdańsk do 15, która nie popsuła jednak dobrych nastrojów drużyny Sprężystokopytnych.

BES-BLUM Kraken Team – AVOCADO friends

Do spotkania z Krakenem ‘Weganie’ przystępowali z wiedzą, że trzy punkty w poniedziałkowy wieczór dadzą im spory komfort psychiczny w kontekście walki o utrzymanie. Wszystko za sprawą tego, że mecz, który odbył się parę chwil wcześniej zakończył się dla nich w najlepszy możliwy sposób. Po porażce Epo-Project 0-3 i potencjalnej wygranej za komplet punktów z Krakenem, ‘Weganie’ nad strefą barażową, przy równej liczbie spotkań, mieliby aż cztery punkty przewagi. Cóż, zdradzimy to już teraz – sztuka ta się udała. AVOCADO friends przy BES-BLUM Kraken wyglądało w poniedziałkowy wieczór tak jak Salma Hayek przy Joli Rutowicz. Przepaść. Początek meczu rozpoczął się od wyrównanej walki, po której na tablicy wyników mieliśmy 9-10. Z czasem uwypukliła się nieco przewaga ‘Wegan’, którzy wyszli na trzypunktowe prowadzenie 15-12, którego nie oddali do samego końca. Druga odsłona to odzwierciedlenie tego, jakże lotnego porównania sprzed chwili. Wiemy, że może przesadzamy, ale kurde. 21-11? To naprawdę dużo. Dla drużyny Ryszarda Nowaka z całą pewnością nie była to najlepsza odsłona w sezonie Jesień’21. Zdecydowanie lepiej zaprezentowali się chociażby w meczu z Szach-Matem. Dobra, jedziemy dalej, ale od razu przeskakujemy do trzeciego seta, co by nie sprawiać zbyt dużej przykrości sympatycznym chłopakom z BES-BLUM. W ostatniej odsłonie BES-BLUM prezentował się nieco lepiej, ale nie odmieniło to oblicza spotkania.

Volley Gdańsk – Epo-Project

Inauguracyjnym spotkaniem grupy spadkowej było starcie będących w świetnej dyspozycji graczy Volley Gdańsk z przeżywającymi niemały kryzys zawodnikami Epo-Project. Przyznamy szczerze, że na minutę przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie wiedzieliśmy nawet, czy do spotkania w ogóle dojdzie. Wszystko za sprawą tego, że na rozgrzewce przedmeczowej brało udział zaledwie trzech graczy Epo-Project. Ostatecznie, po kilku chwilach do drużyny dołączyli spóźnialscy, którzy nie mieli możliwości wzięcia udziału w rozgrzewce. To niestety było widać w trakcie spotkania. To Volley Gdańsk zaprosił swoich rywali na karuzelę. Zamiast wesołej przejażdżki, ‘żółto-czarni’ zapewnili swoim rywalom taki Meksyk, że ci mało co nie zwróciliby żukowskich przysmaków, które mieli okazję skonsumować kilka godzin wcześniej. Pisząc całkiem serio to w meczu, a już na pewno w dwóch pierwszych setach, widać było sporą dysproporcję pomiędzy drużynami. Volley Gdańsk po spotkaniu z jednej strony się cieszył, z drugiej zaś smucił. Jakby nie patrzeć, z obecną dyspozycją nadawaliby się oni do grupy mistrzowskiej. Nie ma co się jednak zbytnio nad sobą użalać. Z obecnego sezonu należy wyciągnąć jednak wnioski na przyszłość. Jeśli chodzi o ich poniedziałkowych rywali – Epo-Project to drużyna Miłosza Szymczaka musi wnioski wyciągnąć jak najszybciej. Obecna sytuacja robi się powoli dramatyczna. Przypomnijmy, że ich rywal w walce o utrzymanie – AVOCADO friends wygrało w poniedziałek spotkanie, przez co odskoczyli swoim rywalom na cztery punkty.