Sezon: Grupa spadkowa-Jesień 2020 I liga

AVOCADO friends – Oliwa Team

Mecz o wszystko dla obu drużyn był zupełnie innym spotkaniem niż te, które pamiętamy doskonale z poprzednich rywalizacji obu drużyn. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że każde z dotychczasowych spotkań kończyło się co prawda wygraną AVOCADO friends, ale mecze te były niezwykle zacięte i wyrównane. Przechodząc do sedna – w środowy wieczór nie spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw. Zaczynając od końca – Oliwa Team przegrała arcyważne spotkanie z AVOCADO friends, ale nie tylko. Uważamy, że drużyna Dawida Karpińskiego przegrała to spotkanie z samym sobą. Przecież ‘Oliwiacy’ potrafią grać zdecydowanie lepszą siatkówkę. Gdyby ktoś przed meczem zapytał nas, czy Oliwa jest w stanie zagrać tak słabe spotkanie – powiedzielibyśmy, że nie. Mimo to, mecz z ‘Weganami’ był jednym z dwóch, obok meczu z Tufi Team, w których drużyna zaprezentowała się najsłabiej. Z tak dysponowanym rywalem ekipa ‘Wegan’ nie miała najmniejszych problemów. Wygrane do 9, 12 i 13 doskonale obrazują to, jak wyglądał ten mecz. AVOCADO friends z kolei było starym dobrym AVOCADO, które pamiętamy z poprzedniego sezonu. To właśnie ‘wegańska tożsamość’ drużyny była ich największym atutem. Pamiętamy doskonale mecze z sezonu Wiosna’20, kiedy drużyna grając pod presją – zawsze wygrywała. Nie inaczej było i tym razem. W związku z wygraną ‘Weganie’ zajęli ósme miejsce w lidze, co oznacza, że niebawem rozegrają mecz barażowy. Oliwa Team z kolei po sezonie spędzonym w elicie wraca do drugiej ligi, w której jakby nie patrzeć, będzie walczyć o awans.

Speednet – Epo-Project

Dla Epo-Project było to drugie spotkanie, które drużyna z Żukowa rozegrała w ostatnim tygodniu rozgrywek. Jak okazało się po środowym wieczorze, oba były z rywalami, z którymi gracze przez dłuższy czas się nie spotkają. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że do sezonu Wiosna’21 zostało kilka miesięcy, a o to, że zarówno Speednet jak i Oliwa spadły do drugiej ligi. Epo-Project z kolei wygrało wszystkie cztery spotkania w grupie spadkowej i finalnie mieli grubo ponad dwa razy więcej punktów niż drużyna Speednetu, która zajęła ostatnie miejsce w tabeli. Speednet, co stało się pod koniec sezonu pewnego rodzaju tradycją, rozpoczął mecz w sześciu graczy. Epo-Project dość szybko zlokalizowało słabsze strony swoich rywali i wyszli na prowadzenie (8-4). Kilkupunktowa zaliczka sprawiła, że Epo-Project w pełni kontrolowało tego seta i mimo, że grali na totalnym luzie, nie dali sobie zrobić krzywdy i wygrali seta do 18. Drugą partię dla odmiany lepiej rozpoczęli gracze w różowych koszulkach (6-4). Z czasem inicjatywę przejęli zawodnicy Epo, którzy ponownie wypracowali sobie małą zaliczkę i wygrali seta do 18. Trzeci set był w zasadzie kopią dwóch pierwszych odsłon. Tym razem Epo wygrało do 17. Mimo tego, że Epo-Project wygrywa spotkanie 3-0 to nie można powiedzieć, że był to najsłabszy mecz w wykonaniu ‘Programistów’. Z pewnością to, co rzucało się z ich strony w oczy to fakt, że zabrakło kombinacyjnej gry. Było grane albo lewe albo prawe skrzydło, a jak wiadomo, po kilku piłkach nie stanowiło to dla przeciwników wielkiej zagadki.

Oliwa Team – Epo-Project

Przed meczem przewidywaliśmy, że Epo-Project wygra spotkanie w stosunku 3-0. Za takim typem przemawiało kilka rzeczy. Pierwsza z nich to świetna forma, którą osiągnęli w ostatnim czasie gracze z Żukowa. Druga sprawa to fakt, że Epo-Project mimo zapewnionego utrzymania nie wyglądała na drużynę, która mogłaby się z kimkolwiek układać. Trzecia sprawa to chęć udowodnienia, że słabszy początek sezonu to wypadek przy pracy. Pisząc to wszystko w zapowiedzi zapomnieliśmy o bardzo ważnej rzeczy. Oliwa, jeśli już przegrywała w tym sezonie to zazwyczaj zdobywała choć jeden punkt. Licząc wtorkowe spotkanie z Epo, sytuacja taka miała miejsce aż w siedmiu spotkaniach. Dzięki temu, to właśnie Oliwa jest bliższa tego, aby utrzymać się w lidze. O tym zdecyduje oczywiście ostatni mecz przeciwko AVOCADO friends, ale uważamy, że drużyna Dawida Karpińskiego powinna wtorkową zdobycz szanować. Jedyny punkt we wtorkowy wieczór drużyna zdobyła na początku – w pierwszym secie. Po dość wyrównanym początku, z czasem zarysowywała się przewaga ‘Oliwiaków’, którzy wyszli na prowadzenie 9-6; 12-7 czy 17-12. O tym, że set zakończył się takim, a nie innym wynikiem, zadecydowała liczba błędów popełnianych przez graczy z Żukowa. Seta najlepiej podsumował Damian Kolka słowami: ‘to jest kur*a dramat panowie’. Cóż, aż tak fatalnie nie było, ale powodów do optymizmu po pierwszej partii próżno było szukać. Te przyszły dopiero w drugim secie, w którym zobaczyliśmy odmienioną ekipę w zielonych koszulkach. Epo wyszło w nim szybko na prowadzenie 8-4, które ustawiło dalszy przebieg rywalizacji. Ostatecznie, przy dobrej grze graczy z Żukowa, ‘Oliwiacy’ pozostawali bezradni i Epo-Project wygrało tę partię do 13. Ostatni set był wyrównany do stanu 13-13. Po chwili asem serwisowym popisał się jednak Miłosz Szymczak, którego do tej pory we wszystkich spotkaniach widzieliśmy na pozycji libero. Po nim przyszło jeszcze kilka, między innymi Michała Butowskiego, po którym Epo odjechało na dobre i ostatecznie wygrało tę partię do 15.

Speednet – AVOCADO friends

Time to say goodbye. Mimo, że kapitalny, to jednak utwór ten kojarzy się dość przykro. Niestety dla drużyny Speednetu piosenka ta przypomina o tym, że po czterech edycjach w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, drużyna ‘Programistów’ żegna się z elitą. Nie jest tak, że drużyna nie miała szans na zażegnanie kryzysu. Nie jest też tak, że drużyny, które rywalizowały z ‘Programistami’ na przestrzeni kilku sezonów były poza zasięgiem. Z czasem coś się jednak popsuło i zespół spada do drugiej ligi. Co ważne, sytuacja ‘Programistów’ bardzo mocno przypomina casus Straży Pożarnej, która dwa sezony temu wygrała w meczu barażowym, by w kolejnym sezonie spaść do drugiej ligi. Speednet? Wygrana w barażu z Team Spontan, by w kolejnej edycji spaść do niższej klasy rozgrywkowej. Mamy nadzieję, że tym razem nie będzie podobnie jak miało to miejsce w Straży Pożarnej, która po spadku nie zdołała się zebrać, by wystąpić w kolejnym sezonie. Sam mecz przebiegał pod dyktando AVOCADO. Nie był to bynajmniej jakiś super jednostronny pojedynek, ale trzeba przyznać, że wygrała drużyna lepsza. W pierwszej partii Speednet nie potrafił wykorzystać faktu, że prowadzili 14-12. Po chwili zanotowali przestój, który ich rywale świetnie wykorzystali. Drugi set przez większość jego trwania to dwupunktowa przewaga ‘Wegan’. To, co można było dostrzec to poziom emocji, na który wskoczyli gracze w czarnych koszulkach. Drużyna AVOCADO, co tu dużo mówić, była po prostu uskrzydlona własnym dopingiem. Ostatecznie, po bloku Marcina Makurata drużyna Wegan wygrała tę partię do 19. W trzecim secie ze Speednetu uszło już powietrze. Efekt tego był taki, że ‘Weganie’ spokojnie wygrali tego seta i mogą przygotowywać się do meczu sezonu z Oliwą.

Oliwa Team – PROtotype Volleyball

Ostatnim meczem dla drużyny PROtotype Volleyball w sezonie Jesień’20 było spotkanie z Oliwą Team. Celowo napisaliśmy ostatnim, bowiem po spotkaniu, w którym drużyna Tomasza Nurzyńskiego wygrała ze swoim rywalem 2-1, istnieje jeszcze cień szansy na to, że na koniec obie drużyny mogłyby się zamienić miejscami, ale bez jaj. Czy jest tu osoba, która w to w ogóle wierzy? Nie przekreślamy oczywiście szans Oliwy, ale scenariusz, w którym drużyna wygrywa kolejne dwa spotkania w stosunku 3-0 z Epo-Project oraz AVOCADO friends brzmi mało prawdopodobnie. Wracając do meczu, już na początku PROtotype pokazało, że kolejność obu drużyn w ligowej tabeli nie jest dziełem przypadku. Po asie serwisowym Kacpra Wołka drużyna Transformersów wyszła na prowadzenie 4-1. Jak się później okazało, radość po zdobytym punkcie z zagrywki tak mocno spodobała się przyjmującemu drużyny, że w trakcie spotkania postanowił to kilkukrotnie powtórzyć. W kluczowym momencie pierwszego seta to właśnie ona miała ogromne znaczenie dla losów tej partii i sprawiła, że PROtotype zdołało odjechać na kilka punktów i wygrać tę partię. Druga partia do połowy była dość wyrównana (12-9). Po dwóch monster blockach środkowego Oliwy Team drużyna ta wyszła na pięciopunktowe prowadzenie. Pod koniec zrobiło się trochę nerwowo i Oliwa roztrwoniła dość pokaźną zaliczkę. Ostatecznie, udało im się jednak wygrać tę partię do 19, po kiwce Dawida Karpińskiego. Ostatni set pokazał, ile znaczy czas wzięty w odpowiednim momencie. Na początku, po czasie dla Oliwy, z wyniku 13-16 zrobiło się 17-18. W tym momencie, o czas poprosili gracze PROtotype, by po chwili cieszyć się z wygranej w tej partii 21-18.

PROtotype Volleyball – Speednet

Nie to, żeby Redakcja była wielkim fanem różnego rodzaju memów, ale patrząc na to, kto wygrał spotkanie, przed oczami maluje nam się ten, podpisany: ‘Żodyn się nie spodziewał’. Nawiązujemy tu oczywiście do tego, że to PROtotype Volleyball było faworytem tego spotkania i to w dodatku, zdecydowanym. To oczywiście nie było kiedyś normą. Pamiętamy mecze, w których to Speednet był przez nas wskazywany jako faworyt w tej rywalizacji. Patrząc na to, co wydarzyło się w pierwszych dwóch setach nie ukrywamy, że byliśmy zaskoczeni tym, jak wyglądała gra obu drużyn w ostatnim secie. Ale po kolei. Speednet po raz pierwszy od dawna stawił się na spotkaniu w ośmiu graczy. Ponownie zabrakło jednak Grzegorza Gnatka, którego brak jest dla drużyny ogromną stratą, która w trakcie spotkania jest bardzo widoczna. O tym, że ‘Transformersi’ potrafią dodać 2 do 2 wiedzieliśmy od dawna. W związku z tym, nie było dla nas zaskoczeniem, że rozgrywający dość często w poniedziałkowy wieczór uruchamiał dwóch środkowych. Pierwszy set zakończył się wygraną drużyny PROtotype Volleyball do siedemnastu. Druga odsłona była dla Speednetu jeszcze bardziej bolesnym doświadczeniem. W tej odsłonie ‘Transformersi’ pozwolili swoim rywalom na ugranie zaledwie dwunastu oczek. Przed trzecim setem stało się jasne, że strata kolejnego punktu może się okazać już nie do odrobienia. To wyzwoliło w Speednecie dodatkowe pokłady energii, które sprawiły, że z krótką przerwą, ale partia ta toczyła się punkt za punkt. Ostatecznie, w końcówce fortuna sprzyjała graczom w różowych koszulkach, co sprawia, że wciąż wszystko w ich rękach. PROtotype Volleyball z kolei nie zapewniło sobie jeszcze utrzymania, ale jest to raczej ciekawostka matematyczna i niedługo ta sytuacja się zmieni.

AVOCADO friends – Epo-Project

Ależ palnęliśmy głupotę w zapowiedzi. Cała narracja dotyczyła tego, że Epo-Project jest obecnie drużyną silniejszą. Pokusiliśmy się nawet o żałosny żarcik, że nawet osoba, która nie widzi, dostrzega to, że to Epo wcieli się w rolę kata, a ich rywale w rolę ofiary. Mimo tego opisu, jako typ Redakcji wskazaliśmy AVOCADO, co było oczywiście pomyłką, którą zmieniliśmy tuż przed meczem. Nie zamierzamy po raz czterdziesty trzeci pisać o wspaniałym początku AVOCADO oraz kiepskim Epo-Project. Fakty obecnie są takie, że obie drużyny dzieli dystans większy niż polityków prawicy i lewicy. Epo-Project w ostatnich tygodniach to jednak inna półka niż ‘Weganie’. Dla przykładu – kiedy Epo-Project wygrało ostatnie trzy spotkania w stosunku 3-0, AVOCADO friends takim wynikiem przegrało aż pięć spotkań z rzędu. Na piętnaście możliwych punktów drużyna zdobyła okrągłe zero. To sprawia, że o drużynie w czarnych koszulkach można mówić w kontekście potężnego kryzysu. Dodatkowo, sytuacja w tabeli staje się powoli dramatyczna. Do miejsca barażowego ekipa Arkadiusza Kozłowskiego traci dwa oczka. Co gorsze, rozegrali już o jedno spotkanie więcej niż rywal, który jest nad nimi w tabeli. Epo-Project z kolei robi wrażenie. Mimo, że ich utrzymanie jest więcej niż pewne to drużyna nie zwalnia tempa. Takie podejście nam bardzo imponuje. Jeśli da radę ograć rywala w stosunku 3-0, Epo-Project nie ma litości. Nie ma też kalkulowania i układania się z przeciwnikami. Wygrane poszczególnych setów do 15, 17 oraz 16 dość wyraźnie pokazują, która z ekip w tym spotkaniu dominowała.

PROtotype Volleyball – Epo-Project

Uczestnicy Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, którzy grają z nami od kilku sezonów doskonale wiedzą o tym, że bardzo często bywa tak, że po naszej zapowiedzi czy opisie sytuacja diametralnie się zmienia. Kiedy piszemy, że ekipa zagrała jednego dnia koncert – na drugi dzień w łeb. Kiedy piszemy, że we wtorek był piach, w środę jak gdyby nigdy nic ekipa gra mecz sezonu. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że dopiero co wychwalaliśmy wniebogłosy drużynę Prototype Volleyball, która raptem 24 h wcześniej niczym wytrawny gracz ograła swojego rywala. Mowa tu oczywiście o spotkaniu, w którym przeciwnikiem ‘Transformersów’ była ekipa AVOCADO friends. Tak jak już zdążyliście się zapewne domyślić, w środowy wieczór to PROtotype Volleyball wcielił się w rolę ucznia, a na wykład pod tytułem: (jak grać, jak grać w obronie, jak grać w ataku, jak grać w każdym innym elemencie) – dowolne skreślić, zaprosili ich gracze Epo-Project. Po wtorkowym spotkaniu PROtotype Volleyball pisaliśmy, że było ono jednym z ich najlepszych w obecnym sezonie. Cóż, o drużynie Epo w kontekście środowego spotkania możemy powiedzieć dokładnie to samo. Jesteśmy przekonani, że tak grająca drużyna byłaby w stanie namieszać również w grupie mistrzowskiej. Króciutko o meczu. Pierwszy i drugi set to zdecydowana przewaga drużyny Epo-Project. Tak naprawdę, realne zagrożenie gracze w zielonych koszulkach mogli poczuć w trzecim secie, kiedy znany był już zwycięzca spotkania. Mimo wyrównanej partii, ponownie podopieczni Przemka Walczaka wygrali tę partię. To, co rzucało się w oczy na przestrzeni całego meczu to kapitalna gra w obronie ekipy z Epo. Po takim meczu ich hasztag #gramydlaŻukowa sprawia, że mieszkańcy tego miasta mogą czuć prawdziwą dumę.