Sezon: Grupa mistrzowska - Jesień 2021 I liga

Speednet – Trójmiejska Strefa Szkód

Po tym, jak EviRent VT ograł Szach-Mat za komplet punktów, przed drużyną Speednetu otworzyła się bramka do autostrady prowadzącej na drugi stopień podium. Wszystko, co musiała zrobić ekipa ‘Programistów’ to wygrać spotkanie. Przed meczem wyjaśniła się również rotacja w składzie, o której informowaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych. Co tu dużo mówić – ta wynika z faktu, że w ekipie ‘Programistów’ mamy w ostatnim czasie szpital. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od prowadzenia Speednetu 4-1. Kilkupunktowa przewaga (12-8) została jednak po pewnym czasie zniwelowana. Dzięki dobrej grze Trójmiejskiej Strefy Szkód, na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. Finalnie, po wyrównanej końcówce to Speednet zdobył jednak bardzo ważny punkt i wygrał seta do 20. Druga odsłona, podobnie jak pierwsza rozstrzygnęła się w samej końcówce. Przez większość seta to ‘Trójmiejscy’ mieli przewagę (4-1) oraz (14-10). Podobnie jednak jak miało to miejsce w pierwszym secie, przewaga jednej z drużyn doprowadziła nas do remisu 17-17 i znów to Speednet cieszył się z wygranej. Przed trzecim setem, aby nie stracić drugiego miejsca, Speednet nie mógł wysoko przegrać. Niestety dla nich, set ten nie układał się najlepiej. ‘Różowi’ mieli w tej partii problemy z bardzo dobrą zagrywką Marcina Jarosławskiego. Problem był też taki, że cała ekipa TSS-u grała nieźle, co przy jednoczesnej gorszej dyspozycji Speednetu zaowocowało wygraną TSS do 16. Po meczu, w związku z awarią strony internetowej, ekipa Speednetu nie wiedziała przez chwilę, które miejsce zajęła. Finalnie, dzięki lepszemu stosunkowi małych punktów zgarniają oni srebrne medale.

EviRent – Szach-Mat

Po tym, jak EviRent VT zapewnił sobie w meczu z Eko-Hurt mistrzowski tytuł, ‘Niebiescy’ mieli do rozegrania jeszcze jedno spotkanie. Rywalem EviRentu była nie byle jaka drużyna. Szach-Mat przystępował do spotkania jako wicelider rozgrywek z ogromną szansą na utrzymanie tego miejsca. Aby zrealizować swój cel musiała się wydarzyć jedna z dwóch rzeczy. Albo oni sami wygraliby z EviRentem, albo musieli liczyć na to, że Trójmiejska Strefa Szkód ogra Speednet. Jako, że nie wydarzyła się żadna z wymienionych, ‘Szachiści’ kończą sezon na trzecim miejscu. Początek środowej rywalizacji to przewaga ‘Niebieskich’. Po zagrywce Michała Kulpińskiego EviRent prowadził już 9-4. Mimo, że z czasem Szach-Mat zdołał zniwelować straty do jednego oczka (10-9) to jednak nie potrafił ograć rywala i po chwili to świeżo upieczony mistrz cieszył się z wygranej seta. Drugi set potoczył się dla mistrzów jeszcze lepiej. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-8) Szach-Mat zaczął psuć coraz więcej piłek. Kompilacja ataków w siatkę, out czy rozegrania do niewidocznego kolegi sprawiły, że po chwili EviRent prowadził już 15-9 i nie miał najmniejszych problemów z wygraniem tej partii. Ostatnia odsłona była najbardziej wyrównana. W trakcie seta prowadzenie obejmowali raz jedni, raz drudzy. Pod koniec seta padło na ‘Niebieskich’, którzy po asie serwisowym Michała Kulpińskiego wygrali seta 21-19. Jak się później okazało, przegrana w wyrównanym trzecim secie, kosztowała Szach-Mat drugie miejsce w lidze.

EviRent VT – Eko-Hurt

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że aby EviRent sięgnął po mistrzowski tytuł musi w dwóch środowych spotkaniach wygrać dwa sety. ‘Niebiescy’ rozpoczęli mecz bardzo nerwowo. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego to rywale wypracowali sobie solidną zaliczkę 9-3, po której wydawało się, że sięgną oni po wygraną w pierwszym secie. W dalszej części seta ‘Hurtownicy’ prowadzili już 15-11, jednak jak się później okazało, nie ma takiej przewagi, której nie można by roztrwonić. Po kilku błędach oraz dwóch asach serwisowych Daniela Godlewskiego, EviRent zdołał doprowadzić do wyrównania 16-16, by po chwili wygrać seta 24-22. W drugiej odsłonie to EviRent zdołał wypracować sobie w pierwszej części przewagę (9-5). W odróżnieniu od przeciwników gracze w niebieskich koszulkach nie roztrwonili zaliczki i wygrali seta do 18. To oznaczało, że bez względu na wyniki w kolejnych setach EviRent stał się mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Nie wiemy, czy miało to wpływ na ich dyspozycję w kolejnych odsłonach, ale w trzeciej partii to Eko-Hurt prezentował się lepiej. Po wyrównanym secie, gracze w białych strojach mieli od swoich rywali lepszą końcówkę. Walnie do wygranej w tej partii przyczynił się kapitan drużyny – Konrad Gawrewicz, który w końcówce starcia wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, co w konsekwencji dało im zwycięstwo w secie. Te jednak w żaden sposób nie zmieniło ich sytuacji w tabeli.

Speednet – Szach-Mat

Spotkanie drugiej i trzeciej siły obecnego sezonu miało ogromne znaczenie dla układu tabeli czy idąc dalej – podziału poszczególnych kolorów medali. Do meczu obie drużyny przystępowały w nieco innych nastrojach. W przypadku Szach-Matu możemy mówić o pełnej sielance. Kapitalne wyniki w ostatnim czasie sprawiły, że ‘Szachiści’ wskoczyli na drugie miejsce i wciąż mają matematyczne szansę na mistrzostwo. Po drugiej stronie siatki – Speednet, który przystępował do spotkania po dwóch porażkach odniesionych kolejno z Eko-Hurtem oraz EviRentem. Mimo tego, nos podpowiadał nam, że poniedziałkowy wieczór będzie dobrym momentem na przełamanie dla ‘Programistów’. Początek spotkania rozpoczął się od wyrównanej walki ‘łeb w łeb’, po której mieliśmy remis 10-10. Druga część pierwszego seta należała do ‘Szachistów’. Po dwóch atakach z rzędu Rafała Redzimskiego Szach-Mat objął prowadzenie 19-15, którego nie wypuścił już do końca. Jeszcze lepiej drużyna Dawida Kołodzieja zaprezentowała się w drugim secie. Już na samym początku gracze w czarnych trykotach przejęli inicjatywę, której skutkiem było prowadzenie 10-5. Od tego momentu, do samego końca wicelider utrzymywał przewagę i finalnie wygrał tę partię do 14. Gdyby ostatniego seta ponownie wygrali gracze Szach-Mat to na 100% zakończyliby sezon na co najmniej drugim miejscu. Kto wie, być może to właśnie zmobilizowało graczy Speednetu do zdecydowanie lepszej gry. ‘Różowi’, po wyrównanym początku zdołali wyjść na czteropunktowe prowadzenie (14-10) i finalnie wygrać seta do 17, co może się okazać niezwykle istotne dla końcowego układu tabeli.

Eko-Hurt – Trójmiejska Strefa Szkód

Patrząc czysto teoretycznie, obie drużyny miały realną szansę na to, by powalczyć jeszcze o podium rozgrywek. Owszem, to nadal jest możliwe, ale byłoby bliżej, gdyby jednej z ekip udało się wygrać za komplet punktów. Pisaliśmy o tym w zapowiedziach, że podział punktów w meczu nie zadowoli żadnej ze stron. Czy mogło być zatem inaczej? Początek meczu rozpoczął się od niemałego zaskoczenia. Po raz pierwszy w historii występów w SL3 – na ‘sypie’ zobaczyliśmy libero drużyny TSS – Łukasza Paszkowskiego. Od pierwszego gwizdka sędziego, żadna ze stron nie zdołała wypracować sobie większej przewagi. Jako pierwsi na trzypunktową zaliczkę (13-10) wyszli gracze Eko-Hurt. Ta, jak się później okazało była wystarczająca do tego, by wygrać seta do 17. Kto wie, jak potoczyłyby się losy pierwszej odsłony, gdyby nie tak duża liczba błędów z zagrywki Trójmiejskiej Strefy Szkód. W drugim secie, dla odmiany to TSS objął prowadzenie (10-5). To, co się rzucało w oczy w tym fragmencie to spora liczba błędów ‘Hurtowników’. Z czasem podopieczni Konrada Gawrewicza doprowadzili nawet do wyrównania 14-14, ale końcówka należała do TSS-u. To wyraźnie rozjuszyło Eko-Hurt, który w trzecim secie nie dał szans rywalom i wygrał partię do 12, dzięki czemu wygrał drugie bezpośrednie spotkanie z rywalami w sezonie Jesień’21.

Szach-Mat – Trójmiejska Strefa Szkód

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w podsumowaniu wcześniejszego meczu Szach-Matu z Eko-Hurt, gracze Dawida Kołodzieja przystępowali do spotkania uskrzydleni zwycięstwem i zdobyciem trzech bardzo ważnych punktów. Wchodząc na boisko, by skrzyżować rękawice z TSSem, mieli nad nimi trzy oczka przewagi w tabeli. Przeczuwaliśmy, że obie ekipy będą w tym meczu walczyć zaciekle o każdy skrawek parkietu. I wiecie co? Nie myliliśmy się, chociaż początek pierwszego seta nie wskazywał na to, jak zaciekły to będzie bój. Pierwszego seta Trójmiejska Strefa Szkód zaczęła z wysokiego ‘C’. Po chwili prowadzili 5-0, czym chyba byli równie mocno zaskoczeni, co sami ‘Szachiści’. Po chwili gracze Dawida Kołodzieja zaczęli systematycznie odrabiać straty, aż udało im się doprowadzić do stanu 11-11 i 18-18. Sami do końca nie wiemy, co wydarzyło się w końcówce. Szach-Mat nakręcony gonitwą za rywalem przez całego seta zdobył trzy punkty z rzędu i wygrał go do 18. W drugiej partii TSS, rozjuszony przebiegiem pierwszej odsłony, postanowił pokazać rywalowi, jak się gra w siatkówkę. W tej partii ‘Szachiści’ nie mieli absolutnie żadnych argumentów, by przeciwstawić się tak dobrej grze przeciwnika, wskutek czego TSS wygrał ją do 15. O zwycięstwie miał zatem zadecydować trzeci set. Ten, po raz kolejny zaczął się lepiej dla Trójmiejskiej, która objęła prowadzenie na początku i nie wypuściła go aż do stanu 14-14. Od tego momentu temperatura w hali chyba podskoczyła o kilka stopni. Walka i emocje, których byliśmy świadkami w końcówce mogły rozgrzać lepiej niż kubek gorącej herbaty w chłodny jesienny wieczór. ‘Szachistom’ po raz kolejny udała się sztuka z pierwszego seta, dzięki czemu wygrali 22-20, a całe spotkanie 2-1 i obecnie zajmują drugie miejsce w tabeli.

Speednet – EviRent VT

Patrząc czysto teoretycznie, spotkanie mogło sprawić, że walka o tytuł mistrzowski rozpoczęłaby się od nowa. Wszystko za sprawą tego, że EviRent VT zgubił jeden punkt z Trójmiejską Strefą Szkód. To oznaczało, że gdyby Speednet wygrał z EviRentem, zdobywając przy tym komplet oczek to przy równej liczbie rozegranych spotkań mieliby o zaledwie jeden punkt mniej od lidera. To z kolei oznaczałoby emocje do samego końca. Tyle z teorii. Praktyka pokazała co innego. Po meczu różnica punktów wynosi pięć, a nie jeden i chyba tylko kataklizm mógłby sprawić, że EviRent VT nie stałby się mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Powiedzmy sobie jednak szczerze. W to nie wierzą nawet najgorsi popaprańcy. Samo spotkanie rozpoczęło się od mocnego pie**olnięcia. Co ciekawe, owo uderzenie zostało wymierzone prosto w szczękę Speednetu, który przegrał seta… do ośmiu. Na szczęście, drugi set nie był tak jednostronny. Ba, był dokładnie tym, co chcieliśmy oglądać, z małym jednak wyjątkiem, o którym nie wypada nam pisać. Partię tę lepiej rozpoczęli gracze Speednetu, którzy wypracowali sobie przewagę 12-6. Z czasem przewaga ta zaczęła jednak topnieć i w drugiej części seta mieliśmy już remis 16-16. Od tego momentu do samego końca byliśmy świadkami kapitalnej walki punkt za punkt, która skończyła się dopiero w momencie, w którym po stronie Speednetu zobaczyliśmy 27 punkt. Przed trzecim setem wiedzieliśmy, że o powtórzenie takiego spektaklu będzie niezwykle trudno. Po wyrównanym początku to EviRent VT objął prowadzenie i wygrał seta do 12. Na koniec obie drużyny zgodnie przyznały, że to nie będący w świetnej dyspozycji Maciej Mozol zasłużył na miano najbardziej wartościowego gracza meczu. Jak dało się usłyszeć był ktoś, kto w poniedziałkowy wieczór zdobył znacznie więcej punktów.

EviRent VT – Trójmiejska Strefa Szkód

Po świetnym fragmencie w lidze, dzięki któremu Trójmiejska Strefa Szkód wskoczyła do grupy mistrzowskiej przyszedł pierwszy mecz, w którym rywal był z najwyższej możliwej półki. Trójmiejska Strefa Szkód zmierzyła się bowiem z drużyną, z którą jak do tej pory w SL3 wygrała… tylko jedna ekipa. Z drugiej strony TSS mógł pomyśleć, że skoro udało się Speednetowi to czemu im miałoby się nie udać? Z odpowiednim mentalem TSS rozpoczął mecz naprawdę dobrze. Po wyrównanym początku na tablicy mieliśmy wynik 10-10. Jako pierwsi na znaczące prowadzenie wyszli gracze EviRent. Po ataku oraz dwóch blokach z rzędu Macieja Mozola, EviRent objął prowadzenie 17-13, po którym wydawało się, że emocje ‘zostały zabite’. Nieco inny plan na wieczór mieli gracze Mateusza Woźniaka, którzy dość niespodziewanie najpierw doprowadzili do wyrównania (17-17), by po chwili cieszyć się z wygrania seta po walce na przewagi. Druga odsłona po wyrównanym fragmencie zaprowadziła nas do stanu 12-11 dla EviRentu. W kluczowym dla losów seta momencie, skutecznym atakiem popisał się Michał Kulpiński. Po chwili TSS popełnił dwa błędy, w konsekwencji czego gracze Radosława Koniecznego objęli prowadzenie 15-11. Mimo, że z czasem TSS zdołał nawet doprowadzić do wyrównania 17-17 to jednak końcówka należała już do broniących tytuły graczy EviRent VT. Ostatni set nie był tym, o którym mówiłoby się latami. W partii tej, od początku przewagę uzyskali gracze Evi i zasłużenie wygrali ją do 15, a cały mecz 2-1.

Speednet – Eko-Hurt

Ledwo opadł kurz po ubiegłotygodniowym starciu, w którym Speednet okazał się lepszy od Eko-Hurtu, a w poniedziałkowy wieczór obie drużyny przystąpiły do rewanżowego starcia. Przypomnijmy, że w ubiegły poniedziałek to Speednet okazał się lepszy. Co ciekawe, pomimo wygranej ‘Różowi’ nie byli zadowoleni. Co powiedzieć zatem po poniedziałkowym spotkaniu? Jakie nastroje panują po porażce? Mimo, że powszechnie wiadomo, że Redakcja to chamy to jednak tym razem postaramy się nie przeklinać. Każdy wie, co myślą gracze Speednetu. No bo co innego mogą? Co mogło w poniedziałkowy wieczór pójść nie tak? Kompletny skład, gra z przeciwnikiem, który ledwo co załapał się na grupę mistrzowską, wreszcie dobra forma Speednetu przy jednoczesnej słabej Eko-Hurtu. I co? I w łeb. Konkretnie to w łeb 1-2, choć trzeba przyznać, że równie dobrze mogłoby być 0-3, a nawet 2-1 dla Speednetu. O tym zadecydowały dwa pierwsze, niezwykle wyrównane sety. W pierwszym z nich ‘Hurtownicy’ zdołali odjechać dopiero przy stanie 18-18, kiedy dwoma atakami popisał się Sebastian Rydyger oraz asem serwisowym Wojtek Bogusz. W drugim secie działo się jeszcze więcej. Przez długi moment wydawało się, że ‘Czyściwo’ ma mecz pod kontrolą. W drugiej części seta prowadzili 18-15. Mimo sporej zaliczki jak na ten moment seta, nie zdołali oni utrzymać koncentracji, co wobec lepszej gry Speednetu sprawiło, że w setach mieliśmy remis 1-1. Trzeci set emocjami odbiegał już od dwóch pierwszych partii. ‘Czyściwo’ zrobiło to, czego nie zrobiło w drugiej odsłonie. Kiedy rywal był zamroczony to go rąbnęli tak, że całkowicie zgasło mu światło.