MATCHDAY #3

Jeszcze nigdy dzień meczowy nie zgromadził w hali treningowej Ergo Areny tak małej liczby graczy. Ma to oczywiście związek z faktem, że mecze były rozgrywane tylko na jednym boisku. W czwartkowy wieczór mieliśmy debiut ekipy Hotelu Scandic oraz dwa mecze, które okazały się niemałym zaskoczeniem. W meczu pierwszej ligi pomiędzy Asami, a Tuffikami zaskoczył fakt bardzo gładkiej wygranej tych drugich. Z kolei w meczu Trójmiejskiej Strefy Szkód 2 oraz Mental Block nie spodziewaliśmy się tak wysokiego poziomu pojedynku.

Zapraszamy na podsumowanie czwartkowej serii gier!

I LIGA

Asy B Klasy – Tiande Tufi Team 0-3 (11-21; 14-21; 6-21)

Jak to mówią? Z dużej chmury mały deszcz? Te słowa chyba najbardziej oddają stosunek oczekiwań przedmeczowych kibiców Asów do osiągniętego rezultatu. Przed starciem serce mówiło: może jednak? Skoro udało się z TSS to i z Tufi damy radę! Niestety tym razem to rozum wygrał. Faworytem pojedynku była drużyna Tiande Tufi Team i z tej roli wywiązała się kapitalnie. Mecz rozpoczął się od mrożącego krew w żyłach wydarzenia. W ramach ofiarnej obrony, z ogromnym impetem, głową w ścianę uderzył najskuteczniejszy gracz poprzedniego sezonu Kacper Kalczyński. To naprawdę wielkie szczęście, że Kacprowi nic się nie stało i mógł kontynuować grę. Trzeba przyznać, że zarówno on jak i koledzy z KLASY grali wyłącznie to na co pozwolił PROFESOR – drużyna Tiande. W czwartkowy wieczór pozwolili na ugranie łącznie 31 punktów. Prawdziwą dominacją był trzeci set, w którym w pewnym momencie było aż 1 do 13! Niestety dla Tuffików, wtedy na zagrywce pomylił się jeden z lepszych graczy pierwszej ligi – Piotr Watus. Co ciekawe, kilkadziesiąt sekund wcześniej ten sam zaatakował z pipe’a, co jest rzadkim widokiem w amatorskich rozgrywkach. Osobne zdanie należy się również Łukaszowi Arciszewskiemu, który ma bardzo pozytywne przywitanie z ligą. W czwartek świetnia sobie radził na zagrywce zdobywając w ten sposób trzy punkty.

II LIGA

Trójmiejska Strefa Szkód 2 – Mental Block 2-1 (21-17; 21-12; 16-21)

Przed spotkaniem przewidywaliśmy, że może to być wyrównany mecz, ale poziom gry obydwu drużyn przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. W typie zarówno Redakcji jak i Eksperta przewidywaliśmy, że to Mental Block wygra spotkanie. Stało się inaczej i Trójmiejska Strefa Szkód po dwóch meczach ma dwie wygrane, choć tylko cztery punkty. Nie zmienia to faktu, że obie drużyny udowodniły, że będą się liczyły w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Sam mecz rozpoczął się od kilkupunktowej przewagi drużyny TSS2, której nie odpuścili już do końca seta. Kapitalnie na zagrywce prezentowali się Paweł Baranowski oraz Dawid Byczkowski. Mental Block miał spore problemy z przyjęciem, w efekcie czego ulegli do 17. Drugi set to spora przewaga TSS2, która być może wynikała z chwilowego braku na boisku bardzo dobrze dysponowanego tego dnia kapitana drużyny – Macieja Krajewskiego. Gdy wydawało się, że po dwóch wygranych setach TSS2 postawi kropkę nad ‘i’, obudzili się Mentaliści, w efekcie czego wygrali trzeciego seta do 16. Po meczu gracze tej drużyny, nie ukrywali rozgoryczenia. Pierwsza porażka przyszła już w drugiej kolejce. Po drugiej stronie siatki również nie było hurraoptymizmu. Przez większą cześć meczu wydawało się, że zgarną trzy punkty zamiast dwóch. Na pocieszenie i jednych i drugich można napisać tylko tyle, że mecz z bardzo silnym rywalem już za nimi.

Port Gdańsk – Scandic 3-0 (21-5; 21-3; 21-4)

Spotkanie pomiędzy Portowcami a Scandicem było pierwszym meczem w historii SL3, które rozpoczęło się po godzinie dziewiętnastej. Co ciekawe, na hale treningową Ergo Arena, pierwsi przybyli Portowcy. Może to dziwić biorąc pod uwagę fakt, że dla Hotelarzy było to pierwsze spotkanie w lidze. Po pewnym czasie, niepewnym krokiem, do Ergo Areny wkroczyła drużyna Scandic. Trzeba przyznać, że debiut był surową lekcją, którą zaprezentowali gracze Portu. Nie ma się co dziwić. Dla wielu zawodników Portowców jest to hobby, a dla graczy Scandic jest to zdecydowanie nowy rozdział i dla kilku z nich był to pierwszy kontakt z siatkówką. Bez wątpienia, dużo wody w Wiśle musi upłynąć, aby drużyna weszła na wyższe obroty. W nowej sytuacji bardzo fajnie odnalazła się drużyna Portu Gdańskiego, która po szybkiej wygranej zaproponowała Hotelarzom wymieszanie składów i kontynuowanie gry. Drodzy czytelnicy – mały test. Pamiętacie w którym meczu poprzedniego sezonu mieliśmy podobną sytuację? Na odpowiedzi czekamy w komentarzach 🙂

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.