MATCHDAY #5

Piątkowa deszczowa pora nie zachęcała do spacerów. Nasi ligowcy nie mieli jednak wątpliwości jak spędzą początek weekendu. Na długo przed godziną 20.00, w hali gromadziły się osoby czekające na swoje mecze. Dwóm drużynom taki sposób na spędzenie piątku spodobał się tak bardzo, że ostatni z setów skończył się wynikiem 26-28. Musimy przyznać, że po meczu Kraken ze Speednetem do tej pory zbieramy szczękę z podłogi. Zapraszamy na podsumowanie piątego dnia meczowego!

Trójmiejska Strefa Szkód – Prometheus 0-3 (15-21; 16-21; 16-21)

W zapowiedziach, które opublikowaliśmy kilka dni temu, skazaliśmy ekipę Prometheus na trzy porażki. Po tym, co zobaczyliśmy w czwartkowy wieczór wiedzieliśmy, że gdybyśmy mogli cofnąć czas to typowalibyśmy inaczej. Prometheus wygrywa w trzecim spotkaniu z rzędu i na tę chwilę jest jedyną drużyną w pierwszej lidze, która ma trzy zwycięstwa na swoim koncie. Zastanawialiśmy się co jest sukcesem i kluczem do wygranych Prometheus i doszliśmy do wniosku, że to przede wszystkim kapitalne przyjęcie. Na tę chwilę wydaje nam się, że jest ono na najwyższym poziomie w lidze. Gdy dołożymy do tego bardzo dobre zgranie to mamy ekipę, która będzie miała apetyt na wygraną w lidze. W zasadzie trzy sety wyglądały bardzo podobnie. Wygrane setów do 15 oraz dwukrotnie do 16 pokazują, kto w meczu był rządził. Wschodni sąsiedzi byli lepszą drużyną, zarówno w zagrywce, jak i bloku w którym zdobyli aż 10 punktów. W piątkowy wieczór trochę słabiej wyglądał środek, lecz zostało to przykryte przez inne atuty. Na pocieszenie TSS-u powiemy, że to rywal był dzisiaj bardzo mocny. Udowodnili to nie tylko w meczu z TSS, ale również pokonując inne ligowe potęgi.

Speednet 2 – Thunder Team 0-3 (12-21; 11-21; 10-21)

Zanim w hali treningowej pojawiła się Redakcja, na boiskach można było spotkać dwóch graczy Speednetu, którzy w drugiej drużynie pełnią role trenerów. Mowa tu o Niko Domżalskim oraz Mateuszu Urbanowiczu. Poniekąd zwiastowało to jak poważnie do sprawy podeszli różowi. Naprzeciw siebie, w piątkowy wieczór, mieli drużynę zagadkę – Thunder Team. Pisząc zagadkę mamy na myśli, że jest to ekipa, która debiutuje w lidze jako ostatnia z 26 drużyn, które zgłosiły się do sezonu. Można powiedzieć, że przywitanie z ligą, męski skład Thunder, miał bardzo pozytywny, bowiem ani przez moment ich wygrana nie była zagrożona. Thunder sięga po pełną pulę, a jedyne na co pozwolili dziś swoim przeciwnikom to ugranie łącznie 33 punktów. Zawodnikiem meczu został Przemysław Walczak, który wyróżniał się na tle kolegów z drużyny zdobywając aż 11 punktów.  Zastanawiamy się w jakim stopniu Speednetowi brakuje wsparcia z trybun, które towarzyszyło im w pierwszym sezonie. Drugi mecz, druga porażka. Może czas ponownie odkurzyć atrybuty kibicowskie i przełamać złą passę?

Volley Gdańsk – Asy B Klasy 3-0 (21-10; 21-10; 21-18)

Jak to mówią? Another lazy day at work? Mecz pomiędzy Volley Gdańsk a Asami B Klasy bez wątpienia był inny niż bezpośrednia potyczka, która miała miejsce 13 maja. Tak jak pisaliśmy, był to najgorszy mecz Asów w SL3, w sezonie Wiosna’19. W piątkowy wieczór, drużyna zaprezentowała się lepiej, choć dwa pierwsze sety wskazują na coś innego. Te, pewnie wygrała ekipa obecnych mistrzów SL3 do 10 i nie pozostawiła złudzeń kto jest drużyną lepszą. Można powiedzieć, że ciekawie zrobiło się dopiero w trzecim secie. Nie wiemy na ile było to rozprężenie żółto-czarncych, a na ile wzięcie się w garść zawodników Asy B Klasy, ale pod koniec seta doszło do sytuacji w której Asy prowadziły 17-15 i w szeregach VG zrobiło się przez chwile nerwowo. O ostatecznej wygranej w tym secie oraz całym meczu zadecydowało doświadczenie, które bez wątpienia jest po stronie VG. Żółto-czarni śrubują swój rekord. W 33 setach w których zagrali w SL3 przegrali tylko jednego. Zastanawiamy się czy kiedykolwiek jakaś drużyna będzie w stanie powtórzyć ten wynik?  

Allsix by Decathlon – Trójmiejska Strefa Szkód 2-1 (14-21; 21-12; 21-15)

Największą niespodzianką piątkowej serii gier był mecz pomiędzy Decathlonem a Trójmiejską Strefą Szkód 2. Faworytem pojedynku byli gracze TSS2, którzy wygrali swoje dwa poprzednie spotkania. Można powiedzieć, że tradycyjnie już niebiescy przybyli na mecz w pełnym – dwunastoosobowym składzie. Uważamy, że na tę chwile jest to ekipa, która do ‘życia drużyny’ przykłada się w największym stopniu. Odnosimy wrażenie, że zawodnicy stali się dla siebie kimś więcej niż współpartnerami z boiska. Z boku wygląda to tak, jakby jeden zawodnik wskoczył za kolegą z drużyny w ogień. Nie ukrywamy, że taka postawa bardzo nam się podoba. Niestety dla TSS2, team spirit nie zawsze wygrywa spotkania. Gdy po pierwszym secie wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, w drugim to Decathlon wygrał do 12. Kibice SL3, których nie zabrakło w piątek na sali, odnieśli wrażenie, że skończy się jak w poprzednich meczach kiedy to TSS2 tracił po jednym secie w meczu. Tym razem było jednak inaczej i to Granatowi sięgnęli po zwycięstwo. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Paweł Woźniak, ale to Daria Kwiatkowska zgarnia tytuł MVP. W kluczowych momentach wybroniła 3 piłki z gatunku ‘nie do obrony’ oraz świetnie spisywała się na rozegraniu.

Allsix by Decathlon – Zmieszani 0-3 (6-21; 17-21; 13-21)

W spotkaniu Allsix by Decathlon vs Zmieszani nie doszło do niespodzianki. Spotkanie wygrali ci drudzy i udowodnili, że są jednym z faworytów do awansu. Można powiedzieć, że Zmieszani mieli cały mecz pod kontrolą i nawet jeśli na chwilę uciekła koncentracja to nie wpływało to negatywnie na przewagę, którą mieli przez większość meczu. W drużynie udanie zadebiutował Radosław Pacyński, który był jednym z lepiej punktujących graczy drużyny. Gdy dołożymy do tego Marka Bobkowskiego, Michała Grzenie czy Tomasza Kamole mamy obraz drugoligowej kompletnej drużyny. O pierwszym secie Decathlon bez wątpienia chciałby jak najszybciej zapomnieć. Środkowy set był tym, w którym gra była najbardziej wyrównana, ale ponownie wygrali Zmieszani. Stało się to po efektownym bloku Michała Kocbucha, który wyrasta na prawdziwego specjalistę w tym zakresie. Trzeci set to duża przewaga Zmieszanych i pewne zwycięstwo w stosunku 2-0. Po meczu, w wywiadzie, przyczyny porażki wytłumaczył kapitan drużyny Allsix by Decathlon – Rafał Liszewski

Speednet – Kraken Team 1-2 (25-23; 17-21; 26-28)

Rozważamy, która z rzeczy jest przyjemniejsza. Wypicie zimnego piwa w 40 stopniowym upale, prysznic po strzyżeniu, obudzenie w nocy i zdanie sobie sprawy, że jest wcześniej niż się spodziewałeś, czy może obejrzenie na żywo meczu Speednetu z Kraken Team? Nie wiemy od czego zacząć. Emocje, które towarzyszyły spotkani na boisku numer trzy do tej pory wprawiają nas w osłupienie. To co działo się w meczu pomiędzy wyżej wymienionymi drużynami przyprawia człowieka o szybsze bicie serca. Zatem do brzegu. Pierwszy set to bardzo duża przewaga Speednetu, która została roztrwoniona w drugiej części te partii, po czym drużyna do końca musiał drżeć o wynik. Ostatecznie wygrali pierwszego seta w edycji Jesień’19 w stosunku 25-23! Druga partia to wygrana Kraken Team, który nabrał wiatru w żagle. Ostatnie rozdanie to gra na przewagi, która zakończyła się dopiero na 28 punkcie zdobytym przez Kraken Team. W międzyczasie mieliśmy prawdziwy roller coaster emocji. Najbliżej zakończenia meczu przy stanie 23-22 był Piotr Przywieczerski, który miał piłkę idealnie usytuowaną do uderzenia. Niestety dla Speednetu, pomylił się i jesteśmy przekonani, że będzie rozpamiętywał tę akcję jeszcze długi czas. MVP spotkania został zawodnik Kraken Team – Bartłomiej Pieper. Co ciekawe, mógł on i powinien skończyć piłkę przy stanie 20-20 w pierwszym secie. Wtedy, być może nie doszłoby do prawdziwego thrilleru.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.