Za nami przedostatni dzień ‘regularnego’ grania. We wtorek stało się jasne, że Mistrzem IV ligi została ekipa – Aqua Volley. Dodatkowo – awans do wyższej klasy rozgrywkowej zapewniła sobie drużyna MysterElektroRockets. W drugiej lidze bardzo ważny krok w kierunku utrzymania zrobiła ekipa Staltestu Pomorze, która ograła Speednet 2 w stosunku 2-1. Zapraszamy na podsumowanie!
MysterElektroRockets – BVT Gdańsk 3-0 (21-11; 21-10; 21-5)
Całość podsumowania można by zawrzeć w zasadzie w jednym słowie. EGZEKUCJA. Rany, co to w ogóle było? Po naprawdę niezłym występie ‘Bobrów’ w meczu z TKKF Orlen, nie sądziliśmy, że we wtorkowy wieczór będziemy świadkami tak ogromnej dysproporcji. Rzeczywistość jednak okazała się zdecydowanie inna. Brutalna dla BVT Gdańsk. Według statusu prawnego ‘Bobry’ są w Polsce chronionym gatunkiem. Cóż – we wtorkowy wieczór widzieliśmy jawne złamanie obowiązujących przepisów. Już na początku meczu BVT miało problem z wyprowadzeniem ataku i na półmetku – ‘Rakiety’ objęły prowadzenie 10-5. Z czasem błędów w wykonaniu BVT było coraz więcej, a wynik 21-11 był najmniejszym wymiarem kary. Druga odsłona to kompletna katastrofa dla BVT, które zaczęło partię od stanu…2-10. Jakiś czas temu libero drużyny – Marcin Szeksztełło zamieścił na facebooku komentarz, który wskazywał na to, że ich drużyna jest stosunkowo często krytykowana. Czy przypadkiem nie jest jednak tak, że mamy solidne podstawy by tak robić? Wracając do meczu – dalsza część seta była już nieco lepsza w wykonaniu ‘biało-czarnych’. Na 11 punktów rywali sami zdobyli aż 8 i co by nie mówić – była to namiastka gry w siatkówkę. Druga część seta sprawiła, że w obozie BVT mogli mieć nadzieję na lepszą grę w trzecim secie. Nawet nie wiemy co napisać, bo to co zadziało się na boisku nr 1, będzie się ciągnęło za ‘Bobrami’ niczym ich płaski ogon. Precyzując – ta porażka będzie się kojarzyła z BVT jak charakterystyczny ogon za sympatycznymi zwierzakami. 21-5 to wynik, po którym w obozie MER wystrzeliły korki od szampanów. Zapewnili sobie oni bowiem bezpośredni awans do trzeciej ligi – brawo!
Hapag-Lloyd – SiiPower 2-1 (21-19; 21-12; 14-21)
Dobra – wiemy, że z perspektywy SiiPower to żadne pocieszenie, ale nie ukrywamy, że troszkę się cieszymy z takiego obrotu sprawy. Nie, nie dlatego, że padło właśnie na ‘Niebieskich’, ale dlatego, że Hapag-Lloyd zdołał finalnie wygrać spotkanie w sezonie Wiosna’25. Satysfakcja wynika z tego, że po wczorajszej serii gier – wszystkie 52 drużyny odniosły w obecnym sezonie zwycięstwo – brawo! Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn, po której mieliśmy remis 10-10. Po dwóch atakach Hasana Tolgi-Kaya, gracze w pomarańczowych barwach wysunęli się z czasem na prowadzenie 17-15 i choć z czasem ‘Niebiescy’ doprowadzili do wyrównania po 19 – ostatnie słowo należało już do ‘Logistyków’. Wygrana w pierwszym secie, który był na styku – dała wiatr w żagle ‘Logistykom’. Po piorunującym początku, w którym świetnie spisał się Mateusz Siwko – Hapag-Lloyd wysunął się na prowadzenie 7-2! Po mocnym uderzeniu z początku – SiiPower mieli widoczny problem z tym by się odkręcić. W dalszej części Hapag-Lloyd prowadził już 14-6 i bez większych problemów, wygrał oni środkową partię do 12. Ostatni ‘rozdział’ wtorkowego spotkania to zmiana obrazu gry. Choć pierwsza część seta była bardzo wyrównanym widowiskiem (11-11), to w dalszej części po bardzo dobrej zagrywce Roksany Jakubczyk, ‘Niebiescy’ wysunęli się na prowadzenie 17-12 i po chwili cieszyli się z ‘nagrody pocieszenia’.
Tiger Team – Sharks 3-0 (21-19; 21-15; 21-10)
Gracze Sharks nie mają co się obrażać na rzeczywistość. Prawda jest bowiem dość brutalna. Na tę chwilę team zza naszej wschodniej granicy nie jest gotowy na awans, co wtorkowe spotkanie brutalnie potwierdziło. Ostatecznie po porażce w stosunku 0-3, ‘Rekiny’ spadają na szóste miejsce w tabeli, choć z wspomnianego miejsca mogą ich strącić jeszcze ACTIVNI Gdańsk. To z kolei sprawia, że w kontekście drużyny, która przed sezonem miała mocarne plany – możemy mówić o sporym rozczarowaniu. Inaczej sprawa ma się w przypadku Tiger Team, których sezon był absolutną sinusoidą. Słaby początek – świetny środek – zjazd formy na ostatnim wirażu – fantastyczny koniec. Kurde – nie wymyślilibyśmy tego. Ostatecznie dzięki zwycięstwu za komplet oczek oraz lepszym małym punktom niż Craftvena, Tiger Team kończy sezon na miejscu barażowym, a to oznacza, że już dziś wieczorem – zagrają mecz barażowy. Cóż – nie ma nudy. Do wspomnianego barażu by jednak nie doszło, gdyby nie okoliczności z pierwszego seta. Choć Tiger prowadził 19-16, to w końcówce zepsuli kilka zagrywek, po których rywal doprowadził do wyrównania po 19. Na kryzysową sytuację ‘Tygrysy’ zareagowali jednak w bardzo dojrzały sposób i to oni wygrali tę partię do 19. Drugi, a w szczególności trzeci set to partia, w której gra ‘Rekinów’ się całkowicie posypała. Z perspektywy Tigera była to świetna wiadomość, bo właśnie w trzecim secie wypracowali sobie małe punkty, które stały się fundamentem podium w ich wykonaniu.
Maritex – Trefl Gdańsk 0-3 (14-21; 20-22; 19-21)
Walec Trefla na finiszu rozgrywek się nie zatrzymał. Choć wiedzieliśmy, że nie będzie to dla nich łatwy mecz – sądziliśmy, że zgarną komplet punktów i zapewnią sobie podium rozgrywek. Ostatecznie się nie pomyliliśmy, a Trefl w najgorszym wypadku zajmie drugie miejsce w ligowej tabeli. To oznacza z kolei, że w poniedziałkowy wieczór wywalczyli sobie bezpośredni awans do wyższej klasy rozgrywkowej – brawo! Początek wtorkowego spotkania rozpoczął się idealnie dla ‘gdańskich lwów’, którzy po blokach Mateusza Landsberga, objęli prowadzenie 11-6. Z czasem najmłodsza drużyna w lidze nie zdejmowała nogi z gazu i w premierowej partii wygrała do 14. Zdecydowanie większy opór gracze Maritexu napotkali w środkowej odsłonie. Choć set rozpoczął się od prowadzenia Trefla 5-0, to wraz z kolejnymi akcjami – Maritex zaczął mozolnie odrabiać straty. Choć przez długi moment wydawało się to niemożliwe, team Michała Pietrasika zdołał doprowadzić do wyrównania po 19, a nawet mieć ‘piłkę setową’. Po chwili popełnili oni jednak błąd, a następnie dwoma skutecznymi atakami popisał się Maksymilian Belczewski i to podopieczni Edwarda Pawluna cieszyli się po chwili ze zwycięstwa (22-20). Ostatnia odsłona była bardzo podobna do środkowego seta. To Trefl prowadził grę przez większą część seta. Zamiast jednak postawić szybko kropkę nad ‘i’, postanowili dopuścić w końcówce rywala do głosu. Ostatecznie zakończyło się jednak bez konsekwencji, a najmłodszy zespół w lidze, mógł świętować po chwili wielki sukces – brawo!
Craftvena – Aqua Volley 2-1 (21-10; 11-21; 21-12)
Pragmatyzm. Drużynie Aqua Volley do wygrania czwartej ligi wystarczył jeden set i cóż za zaskoczenie – właśnie tyle wygrali. Choć porażka z Craftveną jest maleńką rysą na wizerunku drużyny, to nie jest to czas na szukanie dziury w całym. Aqua Volley zapewniła sobie tytuł mistrzowski w czwartej lidze i już za trzy miesiące rozpoczną zmagania w trzeciej klasie rozgrywkowej. Ich losu nie podzieli Craftvena, która choć wczoraj zaprezentowała się naprawdę dobrze – awans zaprzepaściła w poprzednich spotkaniach. Jakby tego było mało ‘Rzemieślnikom’ nie pomógł fakt, że chwilę wcześniej mecz Tiger Team vs Sharks, zakończył się kompletem punktem ‘Tygrysów’. To oznaczało, że Craftvena musiała wygrać z Aquą Volley za komplet punktów, a było to niemożliwe. Jeszcze po pierwszym secie Craftvena mogła mieć takie nadzieje. To właśnie oni zaprezentowali się na tle swojego rywala zdecydowanie lepiej i w pełni zasłużenie wygrali seta do 10. Środkowa odsłona to jednak eksplozja szczęścia jednych i smutek drugich. Ci pierwsi kończyli wszystko, natomiast u drugich zapanował zbiorowy paraliż. Na półmetku seta Aqua prowadziła już 10-4 i finalnie wygrali tę partię do 11, co było tożsame z ich końcowym tryumfem – gratulacje! W trzeciej odsłonie świeżo upieczony Mistrz czwartej ligi nie wykazywał już przesadnej determinacji i czuć było, że jest to dla nich już partia ‘piknikowa’. Co innego z Craftveną, która do samego końca nie miała pewności czy nie zdołają odrobić ‘małych punktów’ do rywali. Ostatecznie im się to nie udało i ‘Rzemieślnicy’, którzy swego czasu byli najdłużej niepokonaną drużyną w lidze – muszą się obejść smakiem. Awans, przynajmniej w tym sezonie nie był im pisany.
Speednet 2 – Staltest Pomorze 1-2 (15-21; 21-15; 16-21)
Umówmy się – nie było to najlepsze spotkanie Staltestu Pomorze w historii. To może nie mieć jednak znaczenia, bo dzięki wygranej przed drużyną Arkadiusza Kozłowskiego otworzyła się ogromna szansa na uniknięcie spadku do niższej klasy rozgrywkowej. Oczywiście ich sytuacja wciąż jest skomplikowana. Wciąż nie jest dobrze. Osoby, które obstawiały kiedykolwiek coś u buka wiedzą o co chodzi. Do niedawna kurs na utrzymanie Staltestu oscylował w okolicy 10. Po kilku ostatnich spotkaniach wspomniany kurs waha się w granicy 1,7-1,8. Niebywałe jak beznadziejna sytuacja Staltestu w ostatnim czasie ewoluowała. Lubimy ostatnio ten zwrot, ale dziś piłka jest po ich stronie siatki. Dwa punkty z Krakenem sprawią, że przeskoczą Hydrę i zagrają w meczu barażowym. Trzy? Sprawią, że przeskoczą również Flotę i nic im nie będzie grozić. Jeśli chodzi o sytuację Speednetu 2, to owszem – team Marka Ogonowskiego przegrał, ale dzięki wygranej jednego seta – zapewnił sobie spokojne wakacje. Nie ma już bowiem takiej siły, która sprawiłaby, że spadliby oni z ligi. Widać to było w trzecim secie rywalizacji, w którym ‘Programiści’ nie spinali się przesadnie o wynik, a taki scenariusz był wymarzony dla Staltestu, który wygrał pewnie do 16 i w niecierpliwości oczekuje środowego spotkania.
Inter Marine Masters – Fux Pępowo 2-1 (29-27; 19-21; 21-16)
Choć czysto teoretycznie był to mecz w zasadzie o nic, to był to najdłuższy i najbardziej zacięty mecz spośród wszystkich spotkań we wtorkowy wieczór. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla ‘Mastersów’, którzy w połowie seta objęli prowadzenie 10-7. Już po chwili sytuacja uległa jednak zmianie. Po punktach Czarka Labuddy oraz środkowego – Damiana Wiśniewskiego, ‘Koniczynki’ wysunęły się na prowadzenie 15-12. Choć z czasem mieli dwie piłki setowe (20-18), to Inter Marine Masters doprowadzili do wyrównania i po walce łeb w łeb w końcówce – przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę (29-27). Środkowa odsłona od samego początku była partią, w której obie drużyny prowadziły wyrównaną grę. Taki stan obserwowaliśmy aż do stanu po 17. W końcówce lepiej zaprezentowali się jednak gracze z Pępowa, którzy wysunęli się na prowadzenie 20-17. Choć i tym razem było blisko do roztrwonienia przewagi (20-19), to ostatnie słowo należało już do graczy w czarnych strojach (21-19). Ostatni set spotkania zdawał się układać lepiej dla graczy występujących ‘w delegacji’. Po asie serwisowym rozgrywającego – Michała Długozimy, Fux Pępowo objął prowadzenie 14-12. Po chwili coś w ich grze się jednak zmieniło i mieli ogromny problem z przyjęciem zagrywki rywali. Po kilku asach serwisowych Jacka Ragusa – ‘Mastersi’ zdobyli sześć punktów z rzędu, po których to oni wysunęli się na prowadzenie 18-14 i w konsekwencji cieszyli się po chwili z wygranej meczu w stosunku 2-1.
Szach-Mat – Bossman Team 2-1 (17-21; 21-15; 21-16)
W pewnym momencie obecnego sezonu uznaliśmy, że starcie pomiędzy Szach-Matem a Bossmanem może decydować o tym, która z drużyn sięgnie w obecnej kampanii po brązowe medale. Cóż – nic takiego się nie wydarzyło. ‘Szachiści’ cieszyli się z podium już wcześniej, a to z kolei sprawiło, że spotkanie nie miało takiej rangi jak można było tego oczekiwać. Zdecydowanie udzieliło się to obu drużynom w trakcie spotkania, w którym czuć było piknikową atmosferę i ogólne rozprężenie po obu stronach siatki. Lepiej w mecz weszli gracze Bossmana, którzy po kilku atakach Dawida Romaniszyna, wysunęli się na prowadzenie 8-2. Choć po odpowiedzi Michała Przekopa, Szach-Mat zniwelował nieco straty, to o wygranej przespanego seta nie mogło być już mowy (21-17). Środkowa odsłona to partia, w której wszystko się zmieniło. A to Szach-Mat poprawił zagrywkę, a to Bossman nad wyraz często mylił się w ataku, a to zaprocentowały dokonane w obozie ‘Szachistów’ zmiany. Faktem jest to, że zespół w czarnych trykotach objął na półmetku seta prowadzenie 13-7 i nie oddał go już do końca, ciesząc się po chwili z wyrównania stanu rywalizacji (21-15). Ostatni set to wyrównana do stanu 11-11 rywalizacja. W drugiej części seta, po punktach tercetu Bilicki – Król – Wysocki, Szach-Mat wysunął się na prowadzenie i w świetnych nastrojach zakończył sezon Wiosna’25 – brawo!
Oliwa Team – Flota TGD Team 3-0 (24-22; 21-18; 21-12)
Po zwycięstwie Trefla Gdańsk za komplet punktów stało się niemal jasne, że Oliwa zakończy sezon w tabeli niżej niż najmłodsza drużyna w lidze. Wszystko za sprawą niekorzystnego stosunku małych punktów. Nie oznaczało to bynajmniej, że w konfrontacji z Flotą, Oliwa nie miała parcia do tego by wygrać za komplet oczek. Nie jest bowiem powiedziane, że Bayer Gdańsk wygra dzisiejsze starcie z Dream Volley, a to szansa dla Oliwy na bezpośredni awans. Cały plan mógł zostać jednak pokrzyżowany już po pierwszym secie rywalizacji. Po kilku błędach drużyny Adama Wyrzykowskiego, to rywale mieli piłkę setową. Mimo to ‘Oliwiakom’ udało się wyjść z opresji i po ataku Igora Galińskiego, doprowadzili do wyrównania po 20. W dalszej części seta przejęli inicjatywę i finalnie wygrali do 22. Środkową odsłonę Oliwa zaczęła wybornie. Po dwóch asach serwisowych świetnie dysponowanego Damiana Breszki, objęli prowadzenie 11-4. Z czasem gra się jednak wyrównała, a na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. W końcowej fazie seta Oliwa za sprawą Kamila Krasińskiego odzyskała kontrolę nad grą i w konsekwencji cieszyła się po chwili z wygranej do 18. Trzeci set rywalizacji był już absolutną dominacją drużyny w białych strojach, która wygrała do 12. Zwycięstwo za komplet punktów sprawia, że Oliwa już na 100% skończy zmagania na podium rozgrywek. W najgorszym scenariuszu – zagrają w czwartek w meczu barażowym. O tym czy tak jednak będzie, przekonamy się dziś wieczorem.
siema . szukam nowej druzyny na nowy sezon . najlepiej cos w okolicach miejsc 1-4 czwartej ligi sl 3