MATCHDAY #37

We wtorkowej serii gier ogromnej szansy na awans nie wykorzystała Craftvena, która niespodziewanie przegrała z Siatkersami w stosunku 0-3. W zupełnie innych nastrojach Ergo Arenę opuszczała drużyna Złomowiec Gdańsk, która wygrała za komplet punktów z Flotą i niemal na 100% zagwarantowała sobie podium rozgrywek. Zapraszamy  na podsumowanie!

Hapag-Lloyd – TKKF Orlen 0-3 (20-22; 14-21; 21-23)

Po tym jak ‘Logistykom’ nie udało się w poniedziałek zgarnąć punktów w rywalizacji z Only Spikes, team Joanny Kożuch przystępował do kolejnego spotkania w sezonie Wiosna’25. Tym razem ich rywalem była zdecydowanie wyżej notowana drużyna – TKKF Orlen. Warto podkreślić, że ‘Nafciarze’ przystępowali do spotkania jako aktualna ‘drużyna tygodnia’ i team, który był zdecydowanym i niekwestionowanym faworytem wtorkowej konfrontacji. Choć finalnie zespół Patryka Potrzuskiego zgarnął trzy punkty, to jednak obraz gry, który wciąż mamy przed oczami – sprawia, że Hapag-Lloyd może czuć się ‘moralnym zwycięzcą’. To, co z pewnością rzuca się w oczy to fakt, że Hapag-Lloyd umiejscowił swój pomarańczowy kontener w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie. W trakcie meczu ‘Logistycy’ blokowali swoich rywali aż…trzynastokrotnie i jest to rzecz jasna ich najlepszy wynik w historii (poprzedni dzień wcześniej z Only Spikes – 11). Ba, wspomniany wynik to ex-aequo trzeci najlepszy wynik w obecnym sezonie, a rozegraliśmy już ponad 300 spotkań! Dobra – kilka słów należy się również TKKF Orlen, bo w kiepskim stylu, ale to oni wygrali. Niekiedy są mecze jak te, w których drużynie totalnie nie idzie, a mimo to – zgarnia komplet punktów. Tak było właśnie we wtorkowy wieczór, gdzie TKKF Orlen kilkukrotnie znajdował się w poważnych tarapatach. Mimo to – zdołali oni wygrać i dzięki trzem punktom – mają zaledwie trzy punkty straty do podium rozgrywek! To jest z kolei imponujące.

Sharks – Chilli Amigos 2-1 (21-14; 21-16; 15-21)

Korzystny z perspektywy ‘Rekinów’ wynik meczu Craftvena – Siatkersi sprawił, że przed teamem Pavlo Kudinova otworzyła się szansa na wskoczenie na miejsce bezpośredniego awansu do trzeciej ligi. Jak możecie się domyślić – ‘Rekiny’ owej szansy nie wykorzystały. Warto podkreślić jednak, że do pewnego momentu wszystko zdawało się iść po ich myśli. Po błędach ‘Amigos’ w środkowej fazie seta Sharks wysunęli się na prowadzenie 14-8 i nie mieli problemu z tym by wygrać do 14. Środkowy set rozpoczął się od prowadzenia faworyta w stosunku 4-0. Choć z czasem Chilli złapało wiatr w żagle (11-9), to druga część seta była kopią tego, co oglądaliśmy w premierowej odsłonie. Ataki w out, wpadanie w siatkę, przekraczanie linii – ogólna niedokładność sprawiły, że Sharksi cieszyli się po chwili z drugiego punktu w meczu (21-16). Po dwóch pierwszych setach absolutnie nic nie wskazywało na to, że w meczu dojdzie do zwrotu akcji. Nie dość, że Sharksi rozpoczęli partię od prowadzenia 4-1, to na dodatek boisko z powodu urazu musiał opuścić kapitan ‘Amigos’ – Paweł Kaleta. Mimo niesprzyjających okoliczności Chilli zaczęli radzić sobie coraz lepiej i w drugiej części seta zdołali doprowadzić do wyrównania po 14. Jak zareagował team Sharks? W najgorszy możliwy sposób. Zamiast się ‘ogarnąć’, bo był na to jeszcze czas – środkowy z rozgrywającym postanowili się pokłócić na boisku. Już po chwili ‘Amigos’ to wykorzystali i finalnie to oni cieszyli się z wygranej trzeciego seta do 15.

Osada Truso – Maritex 1-2 (15-21; 17-21; 21-14)

Przed wtorkową serią gier – Osada Truso mogła mieć jeszcze nadzieje, że jakimś cudem dojdzie do ‘happy-endy’ i team Kacpra Bielińskiego załapie się na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało – sami musieli wygrać dwa spotkania za komplet oczek, a na dodatek – inne wyniki musiałyby się potoczyć po ich myśli. Prawdę mówiąc – było to niemal nierealne. Z drugiej strony warto podkreślić, że Osada Truso nie przegrała awansu we wtorkowy wieczór, a znacznie wcześniej. Jak wygląda sytuacja w przypadku Maritexu? Cóż – nie będziemy nikogo czarować. Zwycięstwo – owszem – bardzo cenne, ale jednak w ostatecznym rozrachunku punktów może zabraknąć. Aktualnie team Michała Pietrasika do podium trzeciej ligi traci trzy punkty. Z drugiej strony – mają oni perspektywę spotkań z sąsiadami z tabeli, którzy ‘mieszkają piętro wyżej’. Kto wie – być może w końcówce sezonu dojdzie jeszcze do twistu? Jeśli Maritex zaprezentuje się tak jak we wtorkowy wieczór, to nie jest to wykluczone. Przerwa od ligowych zmagań zdawała się być czymś świetnym dla ‘Fioletowych’, którzy zdążyli w tym czasie podleczyć kontuzje. Jeśli chodzi o sam mecz to rozpoczął się on od wyrównanej walki, po której mieliśmy remis 13-13. Dalsza część seta to kilka błędów ‘Osadników’, po których ex-drugoligowiec odskoczył na trzy punkty (16-13) i po chwili cieszył się z wygranej seta (21-15). Środkowa partia wyglądała łudząco podobnie. Po pierwszej części seta mieliśmy remis 11-11, a już po chwili – trzy błędy z rzędu popełnili gracze w czarnych strojach, po których Maritex wysunął się na prowadzenie 14-11, a następnie – cieszył się z siódmego zwycięstwa w sezonie. W trzecim secie stanęli oni przed szansą na zbliżenie się do podium. Już na początku okazało się to próbą daremną, bo to Osada zaczęła od prowadzenia 10-5. W dalszej części Maritex nie był już w stanie nawiązać walki i ostatecznie w meczu doszło do podziału punktów (21-14).

22 BLT Malbork – DNV Volley Gdańsk 1-2 (13-21; 16-21; 21-15)

Cudu nie było. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, co musi zrobić DNV Volley Gdańsk by uniknąć meczu barażowego. Według naszych wyliczeń team z Malborka mógł zdobyć zaledwie 27 punków, a umówmy się – było to bardzo mało prawdopodobne. Ba – już w pierwszym secie rywalizacji team ‘Lotników’ zrealizował to w niemal połowie. Sprawa została jednak przesądzona w drugim secie rywalizacji, w której 22 BLT Malbork uciułała 16 punktów. Prawdę mówiąc – szkoda, że tak to się wszystko potoczyło i team Szymona Szymkowiaka żegna się z pierwszą ligą w taki sposób. Cała sytuacja pokazuje, że niekiedy nie warto mieć takiego parcia na awans jaki przez minione dwie edycje miała drużyna z Malborka. Po części rozumiemy pracę, obowiązki itd., ale z drugiej strony – podobnych problemów, co w obecnej edycji – 22 BLT Malbork nie miała. Choć ‘na gorąco’ wokół drużyny można usłyszeć o tym, że wraz z końcem pierwszej ligi – kończy się również ich gra w rozgrywkach to sądzimy, że warto to jeszcze przemyśleć. Idealnym przykładem na to jak podnieść się po upadku jest wtorkowy rywal BLT – DNV Volley Gdańsk. Mimo że w ostatecznym rozrachunku ‘żółto-czarni’ wylądowali na miejscu barażowym, to nos podpowiada nam, że będą oni faworytem nadchodzącego starcia (prawdopodobnie ze Złomowcem Gdańsk). W minionym sezonie – jeszcze w drugiej lidze team Dariusza Kuny wygrał bowiem 3-0. Jak będzie tym razem? Przekonamy się za nieco ponad tydzień.

Siatkersi – Craftvena 3-0 (21-12; 22-20; 21-15)

To, co dzieje się ostatnio w rozgrywkach Inter Marine SL3 jest niewiarygodne. Do meczu z Craftveną, Siatkersi przystępowali będąc pokiereszowanym po spotkaniu z TKKF Orlen. Wobec tego oraz faktu, że ‘Rzemieślnicy’ mogli wczoraj ‘przyklepać’ swój awans – wskazanie faworyta nie było czymś trudnym. To, co dotknęło Siatkersów tydzień temu, dotknęło Crafvenę we wtorkowy wieczór. Precyzując – presja sprawiła, że zostali oni zgaszeni jak pet w kiblu. Zamiast świętowania awansu – w obozie Craftveny jest aktualnie sraczka na rzadko. Mając w pamięci ich występ i zestawiając to z faktem, że w przyszłym tygodniu zmierzą się z Aqua Volley…Cóż – dużo wskazuje na to, że piękna do niedawna przygoda zakończy się największym dramatem. Wiecie – do momentu kiedy Jack i Rose byli w samochodzie zaparkowanym pod pokładem Titanica też było przyjemnie. Jak to się skończyło, chyba każdy pamięta. A Siatkersi? Po raz kolejny wykupili karnet na ‘roller-coaster’. W minionym tygodniu z wrażenia dostali niestrawności, ale wczoraj? Wczoraj oglądaliśmy najlepszą wersję Siatkersów. Wersję, która jest w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami w czwartej lidze. Oczywiście tryumf za komplet punktów sprawia, że w obozie zaczęto rozmawiać co by było, gdyby nie żenujący występ z ‘Nafciarzami’. Odpalone kalkulatory są bezwzględne – biorąc pod uwagę, że z SiiPower powinien być komplet punktów – Siatkersi mogliby mrozić szampany i cieszyć się z podium rozgrywek. Choć wciąż jest na to szansa – muszą liczyć również na innych.

Osada Truso – Bayer Gdańsk 2-1 (19-21; 21-19; 21-15)

Wiecie co jest najgorsze dla sympatyków Osady Truso? To, że zdają sobie oni sprawę z tego, że w drużynie drzemie bardzo duży potencjał i są oni w stanie ograć lidera trzeciej ligi, który za chwilę będzie rywalizował w wyższej klasie rozgrywkowej. Tak było w poprzednim sezonie, w którym Osada Truso ograła Czerepachy Volley. Tak samo było i wczoraj, gdzie pokonali faworyzowaną drużynę Bayer Gdańsk. Jeśli chodzi o ‘Aptekarzy’, to ich sytuacja wciąż zdaje się być bardzo komfortowa. Mimo to – za ich tryumf w lidze nie dalibyśmy sobie uciąć palca. Druga porażka z rzędu sprawia, że możemy mówić o małym kryzysie. Jeśli przegrywają oni z Treflem oraz Osadą, to dlaczego w przyszłym tygodniu z Dream Volley miałoby być inaczej? Jeśli chodzi o samo spotkanie, to rozpoczęło się ono w wymarzony dla Osady sposób. Na półmetku team Kacpra Bielińskiego prowadził bowiem 10-6. Po chwili przebudziła się jednak drużyna ‘Aptekarzy’, która wykorzystała dołek rywali i po chwili doprowadziła do wyrównania po 13. Wyrównaną grę oglądaliśmy aż do stanu po 19, ale końcowa faza seta to dwa błędy z rzędu drużyny z Elbląga, które dały pierwszy punkt ekipie Damiana Harica. Środkowa odsłona wydawała się iść po myśli graczy w zielono-granatowych strojach. Po ataku wspomnianego przed chwilą kapitana drużyny – Bayer objął prowadzenie 14-12. Dalsza część seta to jednak spora jak na tę drużynę dawka niechlujstwa, która w połączeniu z coraz lepszą grą rywali – dała nam wyrównanie w setach (21-19). Niepowodzenie w drugim secie podziałało na ‘Aptekarzy’ bardzo demobilizująco, bo w decydującym o zwycięstwie secie – nie pokazali się ze zbyt dobrej strony. Ba – w naszym odczuciu byli tylko tłem dla rywala, który choć nie awansował, to zakończył sezon miłym akcentem. Jesteśmy niemal przekonani, że doświadczenie z dwóch ostatnich sezonów z czasem zaprocentuje. Kto wie – być może już za pół roku będziemy mówili o tym, że ‘do trzech razy sztuka’.

22 BLT Malbork – EKO-HURT 1-2 (16-21; 21-19; 10-21)

Tak jak informowaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych – dla obu drużyn było to pożegnalne spotkanie z elitą. Faworytem konfrontacji była w naszych oczach ekipa Eko-Hurtu, która w obecnej kampanii pozostawiła po sobie lepsze wrażenie. Nie bez znaczenia był również fakt, że dla 22 BLT Malbork był to…czwarty mecz w odstępie 24 godzin. W związku z tym uznaliśmy, że ‘Hurtownicy’ są w stanie sięgnąć po komplet oczek. Od pierwszego gwizdka Sędziego zdawało się to potwierdzać. ‘Hurtownicy’ dość szybko objęli prowadzenie (13-8) po punktach kapitana drużyny – Konrada Gawrewicza czy bardzo dobrze dysponowanego Sebastiana Rydygera. Warto podkreślić, że ten drugi zdobył w meczu aż 22 punkty i pod tym kątem był to jego najlepszy mecz w historii, dokładnie 123 występów w rozgrywkach Inter Marine SL3. Dalsza część seta nie przyniosła nam zwrotów akcji i po chwili – Eko-Hurt cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona meczu ‘o pietruszkę’ rozpoczęła się lepiej dla Eko-Hurtu, który na półmetku prowadził 12-9. Mimo przewagi w dalszej części nie byli w stanie powstrzymać Doriana Walentynowicza i to ‘Lotnicy’ wysunęli się na prowadzenie 17-14, a następnie – cieszyli się z wygranej seta do 19. Ostatni set rywalizacji to zwieńczenie całego nieudanego sezonu w wykonaniu 22 BLT Malbork. Choć trudno w to uwierzyć, to po kanonadzie na zagrywce w wykonaniu Sebastiana Rydygera, Eko-Hurt objął prowadzenie…10-1! W dalszej części team z Malborka zdołał zniwelować nieco straty, ale to ‘Hurtownicy’ cieszyli się z wygranej meczu.

Oliwa Team – ADS Volley 3-0 (21-15; 21-13; 21-13)

Punkty we wtorkowy wieczór pogubiły aż trzy drużyny z trzecioligowego topu. Bayer Gdańsk, Maritex oraz Osada Truso. Wszystkie wspomniane ekipy ‘boksowały się’ między sobą, a to była z kolei ogromna szansa dla Oliwy, która mierzyła się z ostatnią drużyną w ligowej tabeli – ADS Volley. Jakby tego, że Oliwa rywalizowała z drużyną, która przegrała dziesięć spotkań z rzędu było mało, to przed meczem dorzucony został fakt, że team Jakuba Florczaka podszedł do meczu pokiereszowany kontuzjami. To z kolei sprawiło, że na prawym skrzydle zobaczyliśmy nominalnego rozgrywającego – Pawła Kowalskiego. Umówmy się – w takich okolicznościach o punktach czy dobrej grze underdoga – nie mogło być mowy. Już na początku spotkania ‘Oliwiacy’ wypracowali sobie kilkupunktową zaliczkę (12-6) i nie mieli najmniejszych problemów z tym by wygrać partię do 15. Na początku drugiego seta Oliwa doświadczyła kryzysowej sytuacji, która związana była z kontuzją rozgrywającego i kapitana drużyny – Adama Wyrzykowskiego. Co ciekawe – dobro, które Oliwa pokazała w meczu z Dream Volley wróciło. ADS wyraził zgodę na kilka roszad w składzie, na mocy której – na sypę trafił Jakub Jeżewski, na atak Igor Babyn, a na przyjęcie – Damian Breszka. Czy roszady miały jakiś wpływ na wynik i przebieg spotkania? Raczej nie. Pierwszy i drugi set wyglądał w zasadzie bardzo podobnie. To Oliwa prowadziła grę i wygrała tę partię do 13. Nie inaczej było w ostatnim secie, w którym prawdziwy show dał środkowy – Igor Galiński. W całym meczu zdobył on zawrotne 14 punktów i w dużej mierze przyczynił się do bardzo ważnego kompletu oczek Oliwy. Dzięki temu – potencjalny awans jest już naprawdę blisko.

Flota Active Team – Złomowiec Gdańsk 0-3 (18-21; 19-21; 13-21)

Można się złościć. Można zakłamywać rzeczywistość, ale szybki rzut oka na ligową tabelę i wiemy, że…Flota tonie. Choć ze statku wystrzelono już flary, które są sygnałem na pomoc – sami nie wiemy czy ta zdąży nadejść. Wtorkowe spotkanie było bowiem przedostatnim starciem podopiecznych Karoliny Kirszensztein w obecnym sezonie. Choć w meczu ex-pierwszoligowiec miał swoje szanse, to skończyło się tak jak można się było spodziewać. Mimo porażki w stosunku 0-3, piłka wciąż jest po ich stronie siatki, to nie mamy absolutnie przekonania, że wygrają oni spotkanie z Challengersami. Warto też podkreślić, że w ostatnim czasie – inne drużyny walczące o utrzymanie osiągają naprawdę dobre wyniki, a to tylko pogarsza sytuację Floty. Jak to w życiu jednak bywa – nieszczęście jednych idzie w parze z kapitalnymi wiadomościami dla drugich. Te dla Złomowca są wręcz kapitalne. Niesiony świetnym dopingiem ‘Nieznanych Sprawców’, Złomowiec wygrał za komplet punktów, czym niemal na 100% zagwarantował sobie podium rozgrywek. To oznacza z kolei, że team Witolda Klimasa nawiązał wynikami do najlepszego okresu ‘Złomków’, czyli pamiętnego sezonu Wiosna’22. Wszyscy pamiętamy, że wówczas skończyło się bez awansu. Ciekawe czy teraz będziemy świadkami innego epilogu? Przekonamy się o tym za nieco ponad tydzień, gdzie na 99% Złomowiec zmierzy się z dobrze im znaną ekipą DNV Volley Gdańsk. Nie tak dawno, bo 23 października lepsi okazali się rywale, którzy wygrali 3-0. Tym razem szanse ‘Złomków’ oceniamy już jednak zdecydowanie wyżej i z pewnością – nie pozostają oni bez szans. 

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.