Za nami poniedziałkowa seria gier, w którym bardzo ważny krok w kierunku mistrzostwa, zrobiła ekipa Merkurego. W drugiej lidze z kapitalnej strony pokazała się ekipa Tufi Team, która dzięki wygranej za komplet punktów w meczu na szczycie, niemal zapewniła sobie bezpośredni awans do elity. Warto podkreślić również to, że zmagania w sezonie Wiosna’25 zakończyły pierwsze drużyny. Tak było choćby w przypadku Only Spikes, którzy wygrali wczoraj swoje pierwsze spotkanie w sezonie Wiosna’25. Zapraszamy na podsumowanie!
Hapag-Lloyd – Only Spikes 0-3 (12-21; 17-21; 18-21)
Długo, bo aż dwanaście spotkań kazali czekać swoim sympatykom na wygraną gracze Only Spikes. To w sposób oczywisty sprawia, że poniedziałkowy tryumf smakuje jeszcze lepiej i z całą pewnością – jest pozytywnym akcentem na zakończenie zmagań w sezonie Wiosna’25. Warto podkreślić bowiem fakt, że ‘Kanarki’ skończyli ligowe granie jako pierwsza spośród wszystkich 52 drużyn w lidze. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy, że choć będą oni faworytem meczu – nie będzie to łatwe spotkanie. Wskazywały na to dwa bezpośrednie pojedynki obu drużyn, do których doszło w poprzedniej kampanii. Jeśli chodzi o poniedziałkowe starcie, to rozpoczęło się ono w zupełnie inny sposób niż się spodziewaliśmy. Już po kilku chwilach od pierwszego gwizdka sędziego Only Spikes wypracowali sobie miażdżącą przewagę 8-0. Dopiero po ataku Dawida Kuziemskiego, Hapag-Lloyd udało się zrobić przejście. Choć z czasem było lepiej, to o odrobieniu strat nie mogło być już mowy (21-12). Środkowa odsłona rozpoczęła się od obiecującej wymiany, po której mieliśmy remis 6-6. Kilka chwil później przewagę wypracowali sobie gracze Only Spikes, którzy po dwóch punktach Adriana Schramki, objęli prowadzenie 10-6. Mimo że w dalszej części team w pomarańczowych barwach ‘podjął rękawice’, to Only Spikes nie dali sobie zrobić krzywdy (21-17). Ostatni set poniedziałkowego spotkania ułożył się w wymarzony dla ‘Kanarków’ sposób. Po punktach Christiana Trossero oraz Dominika Chmielowskiego, Only Spikes prowadzili 13-6 i to wystarczyło by cieszyć się z pierwszego kompletu oczek w historii 26 występów drużyny w Inter Marine SL3.
EKO-HURT – DNV Volley Gdańsk 1-2 (21-19; 18-21; 16-21)
Był czas, w którym to Eko-Hurt zabrał DNV Volley Gdańsk coś cennego. Kilka lat temu ‘Hurtownicy’ odebrali przeciwnikom możliwość zapisania się na kartach historii jako drużyna, która wygrała 50 spotkań z rzędu. Dodatkowo – zbiegło się to w czasie z późniejszym mistrzostwem Eko-Hurtu i detronizacją DNV Volley Gdańsk z samego szczytu. Minęło kilka lat i wczoraj – ‘żółto-czarni’ mszczą się na swoich rywalach w najgorszy dla Eko-Hurtu sposób – posyłając ich do drugiej ligi. Tak jak wspomnieliśmy, przed poniedziałkową serią gier Eko-Hurt mógł jeszcze liczyć na cud. Co ciekawe – wspomniane marzenia zostały przedłużone w pierwszym secie rywalizacji, który choć rozpoczął się dla Eko-Hurtu koszmarnie (4-10), to wraz z kolejnymi minutami – wracali oni do gry. Z czasem to DNV Volley Gdańsk wyglądał znacznie gorzej i po dwóch błędach w końcówce – z pierwszego seta cieszyli się gracze Konrada Gawrewicza. Początek drugiego seta również należał do Eko-Hurtu, który rozpoczął od prowadzenia 5-3. Z czasem DNV VG odzyskiwało kontrolę i po kilku świetnych obronach Piotra Ostrowskiego w środku partii – ‘żółto-czarni’ wysunęli się na prowadzenie 16-13, a po chwili cieszyli się z wyrównania (21-18). Ostatnia odsłona wyglądała bardzo podobnie. Dobry start Eko-Hurtu, po którym to ich rywale wrzucali wyższy bieg, by finalnie wygrać do 16. Tryumf 2-1 może okazać się czy ‘pyrrusowym zwycięstwem’. Strata punktu może bowiem sprawić, że to ‘żółto-czarni’ zagrają w przyszłym tygodniu w meczu barażowym.
Speednet 2 – MPS Volley 3-0 (24-22; 21-18; 21-19)
W zapowiedziach przedmeczowych wyraźnie podkreślaliśmy, że poniedziałkowe spotkanie jest zdecydowanie ważniejsze dla Speednetu 2. Tak się bowiem składa, że ‘Programiści’ nie mieli jak do tej pory zapewnionego utrzymania w drugiej lidze, a ich sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana. Sytuacji nie pomagał z pewnością również fakt, że w naszym odczuciu to MPS był faworytem meczu. Mimo to – to Speednet 2 zdecydowanie lepiej rozpoczął mecz i po upolowaniu jednego z przeciwników zagrywką – wysunęli się na prowadzenie 12-8. Choć z czasem ‘Programiści’ prowadzili już 19-15, to nie udało im się postawić po chwili kropki nad ‘i’. Zamiast tego – pozwolili rywalom na doprowadzenie do wyrównania po 20. Ostateczne po nerwówce w końcówce – Speednet przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę (24-22). O ile w pierwszej odsłonie ‘Miłośnicy Piłki Siatkowej’ jeszcze walczyli, tak drugi i trzeci set nie był już zbyt dobry w ich wykonaniu. Sympatycy tej drużyny mogą mieć największy żal nie o to, że któryś z zawodników nie przyjął piłki czy nie skończył ataku. Chodzi o ogólne zaangażowanie, które stało na bardzo niskim poziomie. Mając tak dysponowanego rywala – Speednet 2 nie miał problemu z tym by wygrać drugiego i trzeciego seta, niemal gwarantując sobie utrzymanie w drugiej lidze. W naszym odczuciu zostało to wczoraj przypieczętowane – brawo!
Speednet – 22 BLT Malbork 3-0 (21-18; 22-20; 21-18)
Dla graczy 22 BLT Malbork poniedziałkowa seria gier była przedostatnim dniem meczowym w sezonie Wiosna’25. Choć opierając się na matematyce, mieli oni teoretyczne szanse na utrzymanie, to w taki scenariusz nie liczyli chyba najbardziej zagorzali fanatycy zespołu Szymona Szymkowiaka. Kwestia ich spadku do drugiej ligi została przyklepana już w pierwszym secie rywalizacji, który rozpoczął się wybornie dla Speednetu. Choć końcowy wynik seta na to do końca nie wskazuje, to gracze z Malborka nie zawiesili swoim rywalom poprzeczki zbyt wysoko (21-18). Zdecydowanie lepiej przynajmniej przez pewien fragment ‘Lotnicy’ zaprezentowali się w środkowej odsłonie, którą rozpoczęli od prowadzenia…11-4! Po chwili Speednet poprawił jednak przyjęcie i na jeden punkt przeciwników sami zdobyli…aż dwanaście! Niebywały przestój 22 BLT Malbork, po którym Speednet objął prowadzenie 16-12. Choć pod koniec prowadzili już 20-16, to był to zbyt szalony set, żeby mógł skończyć się normalnie. Już po chwili świeżo upieczony spadkowicz doprowadził do wyrównania po 20, ale ostatnie słowo należało już do ‘Programistów’ (22-20). Ostatni set to ponownie mocne otwarcie drużyny występującej ‘w delegacji’ (8-4). To jak pamiętamy z środkowej odsłony – żadna korzyść, bo już po chwili Speednet odzyskał kontrolę i finalnie wygrał seta do 18, a cały mecz 3-0, zapewniając sobie spokojny, pierwszoligowy byt na kolejną edycję.
Tufi Team – Czerepachy Volley 3-0 (21-14; 21-12; 21-12)
Co za wieczór, co za emocje. Co za show w wykonaniu Tufi Team. Gdyby występ Tufi przenieść do alternatywnej rzeczywistości – jurorzy wreszcie doceniliby Polskę i większość z nich dawałaby Tufi ‘dwunastkę’. Nawiązujemy tu rzecz jasna do niedawnej eurowizji. Ależ kapitalny wieczór drużyny Mateusza Woźniaka. Podkreślmy jedną ciekawą rzecz. W ostatnim czasie mieliśmy pokaz tego, jak obie drużyny w mniejszym bądź większym stopniu prężyły przed sobą muskuły. Czerepachy Volley – w ostatnim magazynie, gdzie Ekspertem był przyjmujący ‘Żółwi’ – Patryk Słowiński. Jeśli chodzi o Tufi – tu pokaz pewności siebie nastąpił w ‘Typie Eksperta’ w wykonaniu kapitana Tufi – Mateusza Woźniaka. Wspomniany gracz typował, że Tufi sięgnie w poniedziałkowym meczu po komplet punktów i…skubany miał rację. To nie był przypadek. To nie było zwycięstwo ‘przepchnięte kolanem’, a pełna dominacja od pierwszego do ostatniego gwizdka w meczu. Oj, ‘trafiła kosa na kamień’. ‘Żółwie’ na tle swojego rywala wyglądali bardzo słabo i ani przez chwilę nie mogli przeciwstawić się rywalowi. Ba – wyglądało to tak, jakby na czas meczu postanowili schować się w swoich skorupach. Zaczęło się od kiepskiego przyjęcia, po którym Tufi objęło prowadzenie 14-8, a po chwili cieszyli się z wygranej seta. Sympatycy ‘Zielonych’ (tego dnia faktycznie byli zieloni w każdym elemencie) musieli czuć ogromny rozczarowanie w drugim secie. Tak się bowiem składa, że ich gra ani trochę się nie poprawiła. Efekt? Jeszcze większa dominacja Tufi, które wygrało do 12. Ostatni set to kontynuacja egzekucji, zakończona zwycięstwem do 12. Dzięki wygranej za komplet punktów, a także porażce Old Boys – Tufi niemal na 100% zapewniło sobie awans do elity. Wynik poniedziałkowego spotkania sprawia jednak, że są ‘panami sytuacji’ i jeśli do końca edycji sięgną po sześć punktów – zgarną złoto. WOW – mega robota!
BL Volley – Flota TGD Team 1-2 (20-22; 15-21; 21-15)
BL Volley nie może zagrać w ostatnim czasie ‘normalnych spotkań’. Wszystkie muszą być nieco dziwaczne i szalone. Nie inaczej było i w poniedziałkowy wieczór. Już w zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, jak bardzo ważne będą dla ‘Tygrysów’ potencjalne punkty. Bez próżnowania – team Wojciecha Strychalskiego wszedł dobrze w mecz i na półmetku spotkania z faworyzowanym rywalem, było 10-10. Z czasem gracze BL odpalili się na poważnie i po kilku punktach kapitana drużyny – Wojciecha Strychalskiego, objęli prowadzenie 18-12! Wydaje się Wam, że sześciopunktowa przewaga na tym etapie seta jest bezpieczna? Skądże znowu! Już po chwili po akcjach duetu Dobrzeniecki – Sołtys, Flota doprowadziła do wyrównania po 20, a wówczas – sfera mentalna ‘Tygrysów’ wskazywała jasno, jak to się wszystko potoczy. Cóż – znaki niewerbalne, nie kłamały. Po chwili Flota TGD cieszyła się z imponującego come-backu, który dał im pierwszy punkt w meczu (22-20). Środkowa odsłona nie dostarczyła nam tylu emocji. W skrócie – Flota TGD Team poszła za ciosem i ograła rywala do 15. Tym razem bez sekwencji ‘podpuścić – skasować’. Ostatni set rywalizacji to wreszcie lepsza gra drużyny BL, która objęła prowadzenie 9-4 i nie wypuściła go już do końca. Finalnie ‘Tygrysy’ pokusiły się w meczu o jeden punkt, ale nie oznacza to bynajmniej, że mogą oni mówić o ‘szczęśliwym dniu’.
22 BLT Malbork – AIP 0-3 (13-21; 18-21; 17-21)
Pod kątem sytuacji w tabeli – mecz był zdecydowanie ważniejszy dla graczy AiP, którzy w związku ze stratą punktu przez DNV Volley Gdańsk – mieli ogromną szansę na uniknięcie meczu barażowego. Aby tak się jednak stało – zespół Adriana Ossowskiego musiał wygrać za komplet punktów, a dodatkowo liczyć na to – że DNV VG nie odrobi dziś gorszego stosunku małych punktów. Cóż – plan na poniedziałkowy wieczór został zrealizowany niemal w 100%. Nie dość, że AiP zainkasowało komplet oczek, to na dodatek wyraźnie poprawili ‘małe punkty’, które ważą bardzo dużo. Początek spotkania nie wyglądał jednak dla AiP tak różowo. Rozgrzany po meczu ze Speednetem zespół 22 BLT Malbork, zaprezentował się od początku całkiem nieźle (9-9). Niestety dla nich – dalsza część seta to wyraźna przewaga ‘Fioletowych’, którzy po punktach Jakuba Sulimy czy Jana Krasińskiego, odskoczyli rywalom na sześć punktów (18-12) i po chwili cieszyli się z wygranej premierowego seta (21-13). Środkowa odsłona została rozstrzygnięta już w jej pierwszej części. Nie dość, że team z Malborka miał problemy by skończyć własne akcje, to na dodatek – psuli sporo zagrywek. Zestawiając to z dużo wyższą kulturą gry AiP – wynik 10-4 z pierwszej części seta nie był przesadnym zaskoczeniem. W dalszej części seta gracze AiP zdjęli co prawda nogę z pedału gazu, ale koniec końców – i tak nie mieli problemu z tym by wygrać (21-18). Ostatni set to wyrównana walka do stanu po 12. Kiedy zapowiadało nam się na fajne granie – team z Malborka posłał cztery ataki z rzędu w aut, po którym AiP wysunęło się na prowadzenie 16-12. Ostatecznie ‘Przyjaciele’ wygrali tę partię do 17, a cały mecz 3-0 i plac Dwóch Miast opuszczali w świetnych nastrojach.
Challengers – Old Boys 2-1 (21-19; 17-21; 22-20)
Po wygranej Tufi Team z Czerepachami Volley stało się jasne, że aby Old Boysi mogli myśleć o bezpośrednim awansie – muszą wygrać poniedziałkowe starcie z Challengersami. Zadanie to nie wydawało się przesadnie trudne. Sami znajdowali się w niezłej formie, która wywindowała ich do ‘czuba’ ligowej tabeli. Jakby tego było mało – rywal zdawał się zachowywać jak ptak, który próbował wlecieć przez zamknięte okno i teraz leży na chodniku odliczając chwilę do nieuniknionego. Czy wobec tego coś mogło ‘pójść nie tak’? Witamy w Inter Marine SL3. Już początek pierwszego seta rywalizacji pokazał, że nie będzie to łatwe spotkanie dla Old Boysów. Na półmetku seta mieliśmy bowiem remis po 13 i trudno było wskazać team, która za chwilę wygra. Wyrównana gra trwała do stanu po 18, ale w końcówce – więcej zimnej krwi zachowali Challengersi, którzy po atakach Mariusza Kuczko, zapewnili sobie pierwszy punkt w meczu (21-19). Środkowa odsłona to zwrot akcji. Po punktach powracającego do pełni zdrowia – Macieja Jeżewskiego oraz skrzydłowego – Mateusza Batyrę, Old Boysi objęli prowadzenie 16-12 i po chwili cieszyli się z wyrównania w setach (21-17). Decydujący o zwycięstwie set to potwierdzenie, że Challengersi najlepiej prezentują się z ‘pistoletem przy skroni’. Tak było w poprzednim sezonie ze Złomowcem. Tak było i wczoraj, gdzie team Wojciecha Lewińskiego po emocjonującej końcówce zapewnił sobie bardzo ważną wygraną (22-20).
Merkury – Bossman Team 3-0 (22-20; 21-15; 22-20)
Chcąc zgarnąć tytuł mistrzowski, trzeba było wygrać i nie zważać na to, że akurat z tym rywalem Merkuremu wybitnie nie szło. Przełamanie nastąpiło w najlepszym możliwym momencie, bo po wczorajszym meczu – Merkury jest o krok od tytułu mistrzowskiego. Wygrana za komplet punktów sprawia, że teraz to na CTO Volley ciąży zdecydowanie większa presja. Aby zrównać się liczbą oczek z ‘Granatowymi’ – muszą wygrać za komplet punktów z BEemką Volley, co przecież proste być nie musi. Warto podkreślić jednak fakt, że wygrana Merkuremu nie przyszła łatwo. Ba – była ona rywalom wyszarpana z rąk. Tak było choćby w pierwszym secie, w którym to Bossman zdawał się iść po tryumf. Po skutecznych atakach Kamila Gulana, Bossman objął bowiem prowadzenie 18-15. Końcówka seta to jednak dobra gra środkiem pięciokrotnych Mistrzów Inter Marine SL3. Merkury najpierw doprowadził do wyrównania po 20, a następnie przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę (22-20). Środkowa odsłona to zdecydowanie ‘najspokojniejsza’ partia w meczu. Team Piotra Peplińskiego szybko objął w niej kilkupunktowe prowadzenie (10-7) i trzymając rywala na dystans – zapewnił sobie drugi punkt w meczu (21-15). Ostatni set rozpoczął się dla Merkurego wybornie. Po ataku Igora Boguckiego prowadzili oni 10-8. Z czasem Bossman zaczął jednak się odgryzać i w końcówce seta to on wysunął się na prowadzenie 17-16. Choć wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, to Merkury zdołał odrobić straty i podobnie jak w pierwszym secie – ograć rywali do 20. Warto podkreślić, że w końcówce meczu postawą fair-play wykazał się Szymon Zalewski, który przyznał się do dotknięcia piłki, po czym Sędzia zmienił pierwotną, niekorzystną dla Merkurego decyzję – szacuneczek!
a co się stało z tak mocną drużyną jak OldBoys??? za ciężkie zbroje na tak prosty awans do 1 ligi??? będą kolejne wzmocnienia ??:DD