Za nami środowa seria gier, w której bardzo ważne kroki w kierunku awansu uczyniły Aqua Volley oraz Trefl Gdańsk. Z dobrej strony pokazał się również pierwszoligowy Speednet, który jest już o włos od utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zapraszamy na podsumowanie!
Aqua Volley – Tiger Team 2-1 (21-17; 15-21; 21-19)
Końcówka sezonu to okres, w którym oddzielane jest ‘ziarno od plew’. Twardych gości od miękiszonów. Wilków od owiec. Tych, którzy idą po swoje od tych, którzy stoją z boku. Liderów od outsiderów. Mistrzów parkietu od mistrzów w szukaniu wymówek. Tygrysów z lasów Sundarbanu vs tygrysków z bajki o Kubusiu Puchatku. Dobra – każdy załapał o co chodzi. Jeśli nie, to precyzując dopisujemy kolejny przykład skrajności. Oddzielamy Aquę Volley od Tiger Team. Co ciekawe – lider czwartej ligi podchodził do spotkania nie mając ani jednego nominalnego środkowego. To rzecz jasna w konfrontacji z ‘golaskami’ wystarczyło. Już na początku meczu Aqua wysunęła się na prowadzenie 11-7. Choć w dalszej części ‘Tygrysy’ miały swoją szansę na wyrównania (16-15), to ją zaprzepaścili i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. W drugiej odsłonie oglądaliśmy już lepszą grę drużyny Tiger Team, która pokazała, że co nieco potrafią. Brak regularności to jednak rzecz, która nie pozwala im wskoczyć na wyższy poziom. Tak czy siak wygrana do 15 była dla nich dobrym prognostykiem przed finałową partią. Ta zaczęła się dla drużyny Dawida Staszyńskiego w idealny sposób. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego prowadzili 5-2. Komfortową sytuację mieli do połowy seta, gdzie prowadzili nawet 10-7. Podobnie jak w meczu z Craftveną – z czasem w tryby drużyny dostał się piach. Moment zawahania idealnie wykorzystali gracze Aqua Volley, którzy doprowadzili do wyrównania po 12, a następnie poszli za ciosem i wygrali jedenaste spotkanie w sezonie, a to oznacza, że na 99% wywalczyli bezpośredni awans do trzeciej ligi – brawo!
BVT Gdańsk – Only Spikes 2-1 (19-21; 21-19; 21-15)
W zapowiedzi przedmeczowej zastanawialiśmy się kiedy Only Spikes zaczną regularniej punktować, a w konsekwencji – zaczną wygrywać z czasem mecze. W tym samym tekście napisaliśmy, że kto wie – być może realizacja nakreślonego przez nas planu nastąpi w meczu z BVT Gdańsk? Uznaliśmy bowiem, że jest to rywal, który jest jak najbardziej w zasięgu ‘Kanarków’. Gracze w żółtych strojach udowodnili to już w pierwszym secie rywalizacji. Choć ten rozpoczął się od wyrównanej gry, po której mieliśmy remis po 12, to druga część seta – należała do drużyny Patryka Łabędzia. Po kilku atakach kapitana i lidera drużyny, ‘Kanarki’ wysunęli się na prowadzenie 18-14 i choć nie bez problemów, to cieszyli się po chwili z pierwszego punktu w meczu (21-19). Środkowa odsłona również była w ich wykonaniu całkiem niezła, ale wynik nieco zakłamuje obraz gry. Trzeba bowiem uczciwie przyznać, że to ‘Bobry’ miały w tej partii przewagę i choć gracze Only Spikes dotrzymywali im kroku – to tryumf BVT wydaje się uczciwym rezultatem (21-19). Ostatni set rozpoczął się obiecująco, bo na tablicy wyników mieliśmy remis po 7. Dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga ‘Bobrów’, którzy wygrali seta do 15 i zapewnili sobie trzecie zwycięstwo w sezonie Wiosna’25.
Old Boys – Hydra Volleyball Team 3-0 (22-20; 21-17; 21-15)
Pisząc o potencjalnym spadku Hydry nie sądziliśmy, że to wszystko dzieje się na serio. Przynajmniej do pewnego momentu. Kolejne spotkanie ‘Bestii’ pokazało jednak, że wynik w tabeli nie jest dziełem przypadku, a wypadkową gry, którą swoim sympatykom fundują w obecnej kampanii gracze Sławomira Kudyby. Najlepiej ‘Bestia’ zaprezentowała się w pierwszej odsłonie rewelacji, w której wydawało się, że sięgną po premierowy punkt w meczu. Po skutecznych atakach środkowego – Remigiusza Maczana w końcówce seta, Hydra prowadziła bowiem…20-16. Już po chwili udowodnili oni jednak, że ‘niemożliwe nie istnieje’. Po skutecznych akcjach Adriana Wieleby, Piotra Wołodźko czy błędach drużyny w złotych strojach – Old Boysi stali się sprawcą świetnego come-backu, po którym wygrali seta do 20. Uważamy, że końcówka pierwszego seta ‘uderzyła w odpowiednie struny’ obu drużyn. W przypadku Old Boysów – podziałało to bardzo mobilizująco, a jak można się domyślić – w przypadku Hydry psycha posypała się jak domek z kart. W dalszej części meczu team Sławomira Kudyby nie był już bowiem w stanie powstrzymać rozpędzonych rywali, którzy są już bardzo blisko podium rozgrywek, a co za tym idzie – awansu do wyższej ligi. W przypadku Hydry – tak jak napisaliśmy wcześniej robi się bardzo nerwowo. Tu nie brakuje umiejętności. Tu brakuje spokoju i wiary we własne umiejętności. Ostatnie mecze sezonu pokażą jak ‘Bestia’ poradzi sobie z największym kryzysem w swojej historii.
Bayer Gdańsk – Trefl Gdańsk 1-2 (21-19; 17-21; 17-21)
Padł przedostatni niepokonany bastion w Inter Marine SL3. Obok czwartoligowej Craftveny, Bayer Gdańsk był teamem, który wygrał wszystkie spotkania w obecnej kampanii. Licząc do tego mecze z końcówki poprzedniego sezonu – do meczu z Treflem ‘Aptekarze’ przystępowali po serii 14 zwycięstw z rzędu. Potencjalna wygrana z Treflem sprawiałaby, że Bayer wyrównałby swój historyczny rekord 15 wygranych z rzędu, do którego doszło na przełomie sezonów Jesień’22 – Wiosna’23. To był rzecz jasna tylko potencjalny miły dodatek. Celem numer jeden drużyny Damiana Harica pozostaje awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Podobny cel przyświeca najmłodszej drużynie w ligowej stawce, która niemal przez całego pierwszego seta kontrolowała przebieg gry (17-14). Choć w końcówce byli naprawdę blisko – popełnili kilka błędów, które Bayer wykorzystał i wygrał seta do 19. W drugim secie mieliśmy coś na wzór lustrzanego odbicia. To ‘Aptekarze’ rozpoczęli lepiej i wydawało się, że za chwilę będą cieszyć się z 15 zwycięstwa z rzędu (15-12). W dalszej części Bayer nie dał sobie szans na odrobienie strat. Cztery zepsute zagrywki z rzędu dały rywalom oddech i w konsekwencji – objęcie prowadzenia, a następnie wygranie seta (21-17). Ostatnia odsłona meczu na szczycie trzeciej ligi należała do ‘gdańskich lwów’, którzy na przestrzeni całego seta wielokrotnie wysuwali się na prowadzenie. Choć Bayer często doprowadzał do wyrównania, to w decydującym fragmencie meczu, po skutecznych akcjach duetu – Belczewski – Fornalak, Trefl cieszył się z bardzo ważnego zwycięstwa w kontekście awansu do wyższej ligi – brawo!
Speednet – AIP 2-1 (21-17; 21-17; 18-21)
Dla obu drużyn środowy wieczór był szalenie ważny w kontekście utrzymania w pierwszej lidze. Nie to, żeby, któraś z drużyn była zagrożona bezpośrednim spadkiem do drugiej klasy rozgrywkowej – co to, to nie. Mowa tu raczej o chęci uniknięcia miejsca barażowego, w którym jak wiadomo – może być różnie. Choć z jednej strony w obecnej kampanii to pierwszoligowiec zdaje się być murowanym faworytem, to jednak lepiej nie sprawdzać czy ‘ogień naprawdę parzy’. Faworytem w oczach Redakcji oraz Typerów w aplikacji SL3 była ekipa AiP i to właśnie oni rozpoczęli mecz od mocnego grania, po którym wysunęli się na prowadzenie 7-1! Już po chwili, po kilku atakach powracającego do składu Jakuba Perżyło, było już 8-8 i pierwszy set rozpoczął nam się na nowo. Od tego momentu do stanu 16-16 oglądaliśmy wyrównaną grę, w której trudno było nam wskazać team, który za chwilę wygra seta. Końcówka seta to jednak wyraźnie lepsza gra Speednetu, który ponownie po punktach Jakuba Perżyło, objął prowadzenie i wygrał seta do 17. Nie inaczej było w środkowej odsłonie, choć partia ta miała zupełnie inny charakter i temperaturę niż premierowa odsłona. Po wyrównanym początku Speednet wysunął się z czasem na prowadzenie 12-8. Z czasem przewaga ustępujących Mistrzów Inter Marine SL3 zaczęła topnieć i po niekorzystnej dla Speednetu decyzji sędziowskiej w końcówce prowadzili już tylko jednym oczkiem (18-17). Wzięty w porę czas pozwolił ostudzić emocje i po chwili przerwy, Speednet ponownie podkręcił tempo i finalnie wygrał tę partię do 17. Ostatni set rywalizacji to zwrot akcji, po którym zespół Adriana Ossowskiego wysunął się na prowadzenie 13-7. Choć z czasem przewaga AiP zaczęła maleć, to finalnie nie mieli oni większego problemu z tym, by wygrać seta do 18. Mimo to – wydaje się, że to marne pocieszenie dla ‘Fioletowych’. A Speednet? W naszym odczuciu jest już bezpieczny – brawo!
ADS Volley – BL Volley 1-2 (11-21; 21-19; 19-21)
W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że mecz z BL Volley jest dla ADS jednym z ostatnich spotkań w trzeciej lidze, przynajmniej na jakiś czas. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały bowiem, że po nieciekawym okresie Amatorska Drużyna Siatkówki spadnie do czwartej ligi. Aby jednak myśleć o utrzymaniu – team ADS musiałby wygrać i to najlepiej za komplet punktów. Już po początku spotkanie wiedzieliśmy, że to się nie wydarzy. Zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęli gracze BL Volley, którzy chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, prowadzili już 10-5. W dalszej części gracze BL Volley nie zwalniali tempa. Po kilku asach serwisowych czarna tablica wyników wskazywała na wynik 15-6 i kwestia wyłonienia zwycięzcy seta była już formalnością (21-11). Środkowa odsłona to wreszcie dobra gra ADS, na którą ich sympatycy musieli czekać długie tygodnie. Po kilku skutecznych atakach Łukasza Turskiego, beniaminek trzeciej ligi objął prowadzenie 12-5. Mimo że ich przewaga wydawała się absolutnie bezpieczna – z czasem gracze BL Volley się przebudzili i pod koniec seta doprowadzili do wyrównania po 18. Kiedy wydawało się, że po takim come-backu, to oni zdołają wygrać, to końcówka należała do drużyny Jakuba Florczaka, która wygrała do 19. Co ciekawe – w trzecim secie ‘underdog’ spotkania był bardzo bliski niespodzianki. W końcówce prowadzili bowiem już 18-16, ale w końcówce popełnili kilka błędów i finalnie tryumf ‘tygrysimi pazurami’ wyszarpali gracze BL Volley (21-19).
Kraken – Złomowiec Gdańsk 1-2 (12-21; 19-21; 21-18)
Choć ‘na papierze’ zdecydowanym faworytem starcia była drużyna Złomowca Gdańsk, to jednak historia wskazywała na to, że w meczu może dojść do niespodzianki, a nawet sensacji. Pierwszy set rozpoczął się jednak od miażdżącej przewagi faworyzowanej drużyny. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, Złomowiec prowadził bowiem…9-1! Choć w dalszej części ‘Bestia’ zdołała się przebudzić, to nie byli już w stanie odwrócić losów rywalizacji i finalnie przegrali tę partię do 12. Mecz rozpoczął się na dobre dopiero w środkowej odsłonie. Tu, Złomowiec napotkał już zdecydowanie większe problemy. Do półmetku seta, sytuacja zdawała się być pod kontrolą graczy w miedzianych strojach, którzy po punktach środkowych – Maksymiliana Wilka oraz Mikołaja Nowaka, objęli prowadzenie 12-8. Z czasem Kraken zdołał zniwelować straty do jednego oczka (14-13), ale choć sytuacja wymykała się ‘Złomkom’ z rąk – to po atakach Krzysztofa Kopernika oraz Adama Śliwińskiego, ‘Złomki’ zapewnili sobie po chwili szóstą wygraną w sezonie (21-19). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla ostatniej drużyny w drugoligowej stawce. Po skutecznych atakach Dmytro Hurtovyia, prowadzili 11-7. W dalszej części było już 19-14 i choć Złomowiec odrobił z czasem część strat – z trzeciego seta cieszyła się drużyna Jurija Charczuka. Punkt w rywalizacji ze Złomowcem sprawia, że w obozie ‘Bestii’ wciąż liczą na utrzymanie.
EKO-HURT – AIP 1-2 (21-7; 16-21; 19-21)
Pierwszy set rywalizacji? Wyglądał tak jakby to AiP, a nie Eko-Hurt byli już jedną, a w zasadzie dwiema nogami w drugiej klasie rozgrywkowej. Ależ to był świetny fragment ‘Hurtowników’. Jakkolwiek przykro to nie zabrzmi dla zespołu Konrada Gawrewicza – jak żegnać się z pierwszą ligą, to właśnie w taki sposób. Już po chwili od pierwszego gwizdka sędziego ‘Hurtownicy’ prowadzili 10-4! Po chwili zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie jest to dzieło przypadku. Eko-Hurt parł dalej i po punktach Sebastiana Rydygera było już 15-7. Po chwili team Adriana Ossowskiego zamienił się w worek treningowy i finalnie – Eko-Hurt wygrał tę partię do…7! Środkowa odsłona to już jednak zupełnie inna gra. Zupełnie inne okoliczności, no i zupełnie inna gra. Obu drużyn. Eko-Hurt wrócił do grania ze zdecydowanej większości obecnego sezonu. Ich gra była przewidywalna oraz niechlujna. W połowie seta AiP objęło prowadzenie 14-9 i nie miało problemów z tym by wygrać do 16. Na nieco większe emocje musieliśmy poczekać do finałowej partii. Choć set rozpoczął się od wyraźnej przewagi AiP (9-2), po której uznaliśmy, że team Adriana Ossowskiego bierze rewanż za wydarzenia z pierwszego seta, to w dalszej części Eko-Hurt zdołał się wykaraskać. W końcówce po ataku Pawła Dawczaka, strata ‘Hurtowników’ wynosiła już tylko jeden punkt (19-18). Ostatecznie po atakach Jana Krasińskiego, brązowi medaliści poprzedniego sezonu zapewnili sobie wygraną seta do 19, a całego meczu w stosunku 2-1. Mimo to, kwestia uniknięcia przez nich miejsca barażowego nie została jeszcze przesądzona.
Kraken Team – BL Volley 2-1 (21-15; 15-21; 21-17)
Po nie do końca spodziewanej stracie punktu przez BL Volley w konfrontacji z ADS Volley – stało się jasne, że ‘Tygrysy’ muszą poszukać punktów z innym z beniaminków – drużyną Kraken Team. Już przed meczem stało się jasne, że będzie to zadanie o wiele bardziej wymagające. Tak się bowiem składa, że w naszym odczuciu to ‘Bestia’ była faworytem spotkania, co zresztą – udowodniła w pierwszym secie rywalizacji. Choć team w granatowych strojach grał w środowy wieczór w sześciu graczy i na dwóch rozgrywających, to nie miał problemu z tym, by chwilę po połowie seta wysunąć się na prowadzenie 14-11 i po chwili cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-15). Środkowa partia to kapitalna gra w systemie blok-obrona zespołu BL Volley, po którym objęli oni prowadzenie…14-4! W dalszej części seta team Wojciecha Strychalskiego zdjął nogę z gazu i finalnie udało im się nieco podreperować dorobek punktowy. Przewaga ‘Tygrysów’ z początku seta była jednak tak wielka, że o dogonieniu rywala nie mogło być mowy. W trzecim secie gracze BL Volley mieli widoczny problem z graniem ‘mokrą piłką’. Po kilku takich sytuacjach – Kraken objął prowadzenie 10-5. Choć z czasem po ataku Wojciecha Kiełba, BL doprowadził do wyrównania po 14, to końcowa faza seta należała już do teamu Roberta Skwiercza (21-17). Dzięki wygranej Kraken jest już o włos od utrzymania w trzeciej lidze – brawo!
Dzisiaj spotkanie na szczycie CTO- bosman team. Bosmany od rana robią szum w Internecie, przyjdą na halę i znowu dostaną w swój rybi łeb.
Jedyne w czym bosman jest niezły to płacz w Internecie. Pewnie ta wiadomość trafi na ich story na fejsa. Pozdrawiam trzon i wielką petardę.
A dla bosmana powodzenia leszcze, zawsze będziecie plackami