MATCHDAY #33

Wtorkowa seria gier to absolutne sportowe szaleństwo. Pierwszą ligę, dzięki wygranej z AVOCADO wygrała ekipa Merkury. Zdecydowanie więcej emocji było jednak w dolnych partiach pierwszej, a w szczególności drugiej ligi. To co wydarzyło się w końcówce sezonu zaprzecza prawom logiki. Zapraszamy na podsumowanie jednego z najbardziej szalonych dni w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta.

BES24h Nieloty – Oliwa Team 2-1 (21-19; 21-19; 21-23)

Przeżywająca kłopoty, wynikające z problemów kadrowych drużyna BES24h Nieloty, o godzinie 19:00, stanęła do przedostatniego spotkania w sezonie Wiosna’22. Rywalem Nielotów była ekipa Oliwy Team. To co łączyło w obecnym sezonie obie drużyny to fakt, że obie ekipy przed rozpoczęciem sezonu miały zdecydowanie wyższe ambicję. Niestety kiedy drużyny rywalizowały z innymi ekipami, to najczęściej ich mecze kończyły się porażkami. Wtorkowa rywalizacja była dla obu drużyn doskonałą okazją do podreperowanie nieco swojej sytuacji w tabeli. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Nielotów, którzy po dwóch atakach Mateusza Polowca, objęli prowadzenie 6-2. W dalszej części seta, kontrolowali oni przebieg gry, dzięki czemu prowadzili już 16-11. Mimo pięciopunktowej zaliczki, Oliwa zdołała doprowadzić do stanu 19-19, ale ostatnie słowo należało do Nielotów, którzy po bloku Marka Podolaka wygrali seta do 19. Drugi set rywalizacji to zupełnie inna historia. Po wyrównanym początku (9-9), to Oliwa Team, po ataku ‘Mielona’ wyszła na prowadzenie 13-10. Z czasem, Nielotom udało się doprowadzić do wyrównania po 16 i końcówka seta należała już do nich (21-19). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się od świetnej serii na zagrywce – Piotra Kowalewskiego, po którym Oliwa prowadziła 9-7. W dalszej części seta, drużyna z serca Gdańska posiadała trzy-czteropunktową przewagę. Sytuacja ta zmieniła się pod koniec seta. Dobrze grająca ekipa Nielotów zdołała doprowadzić do wyrównania po 18. W odróżnieniu od dwóch pierwszych setów, końcówka partii należała jednak do Oliwy.

Chilli Amigos – Wolves Volley 3-0 (21-19; 21-19; 21-18)

Rywalizacja o piąte miejsce w lidze (przy założeniu, że Port ogra Swooshersów), zgodnie z oczekiwaniami, była dość wyrównanym widowiskiem. Dość powiedzieć, że każdy z setów kończył się maksymalnie trzypunktową przewagą. Początek rywalizacji rozpoczął się od mocnego uderzenia ‘Wilków’, którzy objęli prowadzenie…6-1. Z czasem ‘odkręcili się’ nieco gracze ‘Amigos’. Mimo to przez niemal całego seta, ‘Wataha’ miała kilkupunktową przewagę (9-6; 14-10; 18-11). W końcówce, kiedy Wolves Volley byli o krok od postawienia kropki nad ‘i’, na dobre odpalili się ‘Amigos’. Po kilku zagrywkach grającego ‘na bombie’ Maćka Kota, Chilli zdołało w sobie znany sposób doprowadzić do wyrównania a następnie wygrania seta do 19. Drugi set rozpoczął się od serii błędów obu drużyn. Nie ma co ukrywać, ale był to naprawdę nieciekawy moment, w którym drużyny zdobywały punkty głównie za sprawą tego, że ich rywale się mylili. Znacznie częściej mylili się jednak gracze Wolves co z kolei sprawiło, że Chilli objęło prowadzenie 11-6. Wypracowana pięciopunktowa zaliczka, choć z czasem się zmniejszyła to jednak pozwoliła graczom w czerwonych trykotach na odniesienie zwycięstwa w tej partii. W ostatniej partii to ‘Wataha’ miała delikatną przewagę. Pod koniec seta, gracze Macieja Tarulewicza prowadzili 17-14. W końcówce po kilku punktach Macieja Kota oraz Krzysztofa Gasperowicza, Chilli zdołało odwrócić losy seta i ostatecznie sięgnąć po wygraną za komplet punktów.

Flota Rada Dzielnicy UJ – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (19-21; 19-21; 19-21)

Znacie Redakcje. Nieraz lubi podkręcić, skrytykować, zamiast pochwalić – woli uderzyć. Prawda jest jednak taka, że wszystko to robimy z jajem. Wokół nas jest zbyt dużo smutku, żebyśmy przejmowali się tym, że ktoś nazwał kogoś ‘dziadami tygodnia’. W ostatnim czasie, zażartowaliśmy nawet, że Activni po porażce z Volley Kiełpino pretendują do miana dziadów sezonu. Prawda jest jednak taka, że drużyna Artura Kurkowskiego miała w obecnym sezonie wzloty i upadki. Mimo to, od samego początku była albo na pierwszym, albo na drugim miejscu w ligowej tabeli i awansowała do drugiej ligi. We wtorkowy wieczór, obie drużyny miały sobie pewne rzeczy do udowodnienia. Chęć ogrania największego rywala, od zawsze wyzwala w ekipach nowe pokłady energii. Mimo, że Flota Rada Dzielnicy UJ, miała zapewniony tytuł mistrzowski to byliśmy przekonani, że podejdą do spotkania na 100% możliwości. Od samego początku pierwszego seta, gra była wyrównana. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli ACTIVNI, którzy po zagrywce Damiana Skrzęty, prowadzili 14-11. Po chwili jednak, Flota odpowiedziała kilkoma punktami i to oni prowadzili jednym oczkiem (15-14). Emocjonująca końcówka, należała jednak do ACTIVNYCH, którzy wygrali seta do 19. Drugi set był łudząco podobny do pierwszej partii. W niej również Activni zdołali zbudować sobie przewagę (14-10), która z czasem została roztrwoniona (18-18). W końcówce, Flocie zabrakło precyzji i ACTIVNI mogli cieszyć się z wygranej seta…oraz całego meczu. Nie inaczej było i w trzeciej odsłonie. Przy stanie 19-19, Flota popełniła dwa błędy, które kosztowały ich kolejnego seta. To z kolei oznacza, że jeszcze żadna z ekip nie wygrała trzecioligowych zmagań, bez przegranej na koncie. Okazja do rewanżu dla obu drużyn…już w drugiej lidze. Gratulujemy!

Gonito Volley – BES Boys BLUM 0-3 (19-21; 19-21; 20-22)

Tu nie ma co owijać w bawełnę. Panowie z Gonito, kiedy to się spierdoliło? Co by nie mówić, ale spośród czterech drużyn walczących o utrzymanie, to właśnie ‘Tygrysy’ miały najlepszą sytuację. W zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy nawet, że utrzymanie w drugiej lidze została najzwyczajniej w świecie odłożona w czasie. Nie sądziliśmy jednak, że na finiszu rozgrywek wszystko potoczy się przeciwko drużynie Wojciecha Strychalskiego. Bo powiedzmy sobie szczerze. Tygrysy mogły przegrać, ok – zdarza się. Gonito do utrzymania wystarczył jednak zaledwie jeden set, którego koniec końców nie zdobyli. Mimo tego, ‘biało-pomarańczowi’, mogli liczyć jeszcze na na BES24h Nieloty. Gdyby ‘Pingwiny’ zdobyły ze Zmieszanymi choć seta, to Gonito uniknęłoby bezpośredniego spadku. Co by nie mówić, ilość braku szczęścia pozwala sądzić, że gdzieś z dala od hali Ergo Arena, ktoś wbijał igłę w kukłę przebraną w biało-pomarańczowy strój. Z drugiej strony, jest takie przekonanie, że w życiu suma szczęścia i pecha, koniec końców wychodzi na zero. Jak do tej pory w SL3, Gonito sprzyjała karta i za każdym razem zdołali się wykaraskać z problemów. We wtorkowy wieczór, karta się jednak odwróciła. Jeśli chodzi o BES Boys’ów to nasze stanowisko wygląda tak, że kłaniamy się bardzo nisko. Nie dość, że w typie Redakcji stawialiśmy na ich rywali, to podobny tok myślenia mieli Eksperci, którzy również stawiali na Gonito. Legendarny ‘Magik’ z Paktofoniki śpiewał kiedyś: ‘Nawet jeśli wszyscy już w Ciebie zwątpili, pokaż że się mylili’. Zdaje się, że podczas trwania spotkania, piosenka ta rozbrzmiewała w uszach ‘Chłopców’, którzy zagrali świetne spotkanie. To co rzucało się w oczy to pełen spokój i doświadczenie. W kluczowych dla meczu momentach zrobiło to różnice. Dzięki wygranej za komplet punktów BES Boys BLUM utrzymało się w lidze. Gratulacje!

AVOCADO friends – Merkury 0-3 (11-21; 13-21; 16-21)

Z całą pewnością, nikt z zawodników, kibiców czy osób interesujących się zmaganiami w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta nie chciał tego typu zakończenia. Mająca problemy kadrowe ekipa AVOCADO friends, zagrała mecz z Merkurym….w czterech graczy. Już przed meczem stało się zatem jasne, że za chwilę Merkury po raz trzeci z rzędu zostanie Mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Wszystko za sprawą tego, że gdyby ktokolwiek w ogóle pomyślał, że w takich okolicznościach AVOCADO jest w stanie wygrać za komplet punktów, to zostałby zapewne wywieziony w kaftanie na oddział zamknięty. Już na początku meczu, po bardzo dobrej zagrywce Daniela Godlewskiego, gracze Piotra Peplińskiego, objęli prowadzenie 10-4. Po chwili, ‘Weganie’ zdołali nieco zbliżyć się do swoich rywali (11-8), ale był to wyłącznie chwilowy zryw, po którym wszystko wróciło do normy. Po kilku punktach w końcówce Mikołaja Rochny (17-9), stało się jasne, że po chwili Merkury będzie mógł cieszyć się z wygrania ligi. Cóż, radość nie była zbyt imponująca i jest sprawą dość oczywistą, że wszystko za sprawą tego, jak wyglądało to spotkanie. W drugim i trzecim secie, Merkury nadal posiadał ogromną przewagę, którą udowodnił wygrywając kolejne sety do 13 oraz 16. Jako że mecz wyglądał tak a nie inaczej, to Merkury w końcówce sezonu miał okazję do poeksperymentowania. Dla przykładu, w końcówce trzeciego seta na sypie zobaczyliśmy…atakującego Jakuba Wilkowskiego. To co jednak najważniejsze w ten wieczór, to trzecia z rzędu wygrana w lidze. To z kolei oznacza, że Merkury zrównał się liczbą złotych krążków w elicie z drużyną Volley Gdańsk. Gratulacje!

BES24h Nieloty – Zmieszani 0-3 (16-21; 15-21; 18-21)

Impossible is nothing. Po wtorkowym spotkaniu, gracze Zmieszanych mogliby spokojnie zostać ‘twarzą’ głośnej kampanii reklamowej adidasa. Kurde, to naprawdę nie miało się prawa wydarzyć. Kiedy w weekend Redakcja spotkała się na turnieju charytatywnym dla Puckiego Hospicjum, z zawodnikami Zmieszanych, przemawiała z nich ogromna pewność siebie. Nie ukrywamy, że wówczas byliśmy nieco zaskoczeni, że Zmieszani byli przekonani, że we wtorek mogą powalczyć o pełną pulę. Początek rywalizacji należał jednak do Nielotów. Po punktach Łukasza Birunta oraz Mateusza Polowca, Nieloty prowadziły już 9-6 i wszystko zdawało się być pod ich kontrolą. Z czasem jednak, Zmieszani zaczęli grać coraz lepiej. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem po kilku atakach Pawła Shylina, było po 14. Od tego momentu, do końca pierwszej partii na parkiecie rządzili Zmieszani, a konkretnie Jakub Wałdoch, który w końcowym fragmencie zdobył dla swojej ekipy cztery punkty, które dały Zmieszanym wygraną 21-16. Druga odsłona była bardzo podobna do pierwszej partii. W pierwszej części seta, to Nieloty miały przewagę i kontrolowały przebieg gry (10-8). W połowie seta zadziało się to, co obserwowaliśmy w pierwszej partii. Dwa punkty grającego na przyjęciu Pawła Shyllina (10-10), a następnie koncertowa gra Zmieszanych sprawiła, że ci wygrali drugą odsłonę do 15. Ostatni set, nie był dla drużyny Edyty Woźny tak kolorowy, jak dwie pierwsze odsłony. W secie tym pojawiły się prawdziwe schody. Nieźle grająca drużyna Mateusza Bone, prowadziła w pewnym momencie…15-11. Taki wynik oznaczał, że Zmieszani spadali do trzeciej ligi. Kilka zagrywek, po których Nieloty miały problemy w przyjęciu sprawiły, że przewaga drużyny Mateusza Bone topniała. W pewnym momencie, po zagrze Daniela Bąby na tablicy wyników był remis po 17. Końcówka seta, to show w wykonaniu MVP spotkania i zwycięstwo Zmieszanych do 18. Po zakończonym spotkaniu, zwycięska drużyna udała się na boisko nr 1, gdzie kończył się mecz BES Boys BLUM oraz Gonito Volley. Po krótkiej lecz intensywnej nerwówce wszystko stało się jasne. Zmieszani w końcówce sezonu uciekli spod gilotyny i o tym czy utrzymają się w drugiej lidze, zadecyduje mecz barażowy z Volley Kiełpino.

Niepokonani PKO Bank Polski – Craftvena 0-3 (18-21; 19-21; 13-21)

Nie ma się co oszukiwać. Spośród dziewięciu spotkań, do których doszło we wtorkowy wieczór, mecz pomiędzy ‘Bankowcami’ a ‘Rzemieślnikami’, miał najniższy ciężar gatunkowy. Dało się to odczuć tuż przed meczem, gdzie w szeregach Niepokonanych zobaczyliśmy zaledwie…czterech graczy. Nieco lepiej sytuacja wyglądała w Craftvenie gdzie było sześciu graczy. Mimo ogromnych luk na boisku, w meczu nie byliśmy świadkami jakiś ogromnych dysproporcji. Początek rywalizacji to wyrównana walka obu drużyn (7-7). Jako pierwsi, po ataku Krzysztofa Lewandowskiego, na prowadzenie wyszli gracze w czarnych strojach (10-8). Mniej więcej od tego momentu, do samej końcówki Craftvena była o jeden oddech przed swoimi rywalami i finalnie wygrała tę partię do 18. W drugim secie nadal nie było widać różnicy, wynikającej z tego, że ‘Rzemieślnicy’ mieli przewagę dwóch graczy. W połowie tej partii, na tablicy wyników było po 11. Z czasem, po zagrywce Daniela Kanieckiego oraz ataku Bartosza Zakrzewskiego, ‘Rzemieślnicy’ wyszli na dwupunktowe prowadzenie (16-14). Mimo to, w dalszej części seta, PKO zdołało doprowadzić do wyrównania po 18, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali ‘Rzemieślnicy’, którzy wygrali seta do 19. W ostatnim secie nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że Niepokonanym zabrakło już prądu. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-9), Craftvena wrzuciła kolejny bieg i ich rywale nie zdołali nawiązać już równej walki.

Eko-Hurt – Tufi Team 3-0 (21-12; 23-21; 21-8)

W zeszły wtorek, scenariusz w którym Eko-Hurt miał utrzymać się w lidze zdawał się niemal nierealny. Tydzień temu, ‘Hurtownicy’ zdołali jednak ograć MPS Volley 2-1, czym powiększyli swoje szansę na utrzymanie. Dodatkowo szanse, drużyny Konrada Gawrewicza wzrosły po tym, jak swoje spotkanie przegrała drużyna Szach-Mat. Wszystkie te wyniki oznaczały, że aby Eko-Hurt nie zajął miejsca spadkowego, gracze w białych trykotach musieli ograć ‘Tuffików’ 3-0. Pierwszy set rywalizacji zdawał się iść po ich myśli. Świetnie grająca ekipa Eko-Hurt, po wyrównanym początku (8-8), zdołała wypracować sobie kilkupunktową przewagę (13-9). Mówi się, że ‘szczęście sprzyja lepszym’. Bez wątpienia, we wtorkowej konfrontacji było to stosunkowo często widoczne. W pierwszej odsłonie aż trzy zagrywki ‘Hurtowników’ przewinęły się po siatce i wpadły w boisko. Finalnie, pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem Eko-Hurt 21-12. Drugi set to prawdziwy dreszczowiec dla ‘Hurtowników’. Partia ta ułożyła się w taki sposób, że niemal od samego początku to Tufi Team miało przewagę i kontrolę nad grą. Pod koniec tej partii, Tufi Team prowadziło 18-15 i było o włos od wygrania seta. Kiedy sytuacja ‘Hurtowników’ stawała się dramatyczna, na zagrywce stanął…Igor Ciemachowski. Wydaje się, że to właśnie ten moment był ‘game-changerem’. Po wyrównanej końcówce, punkt po bloku, na wagę wygranej seta zdobył Wojciech Ingielewicz. Ostatni set rozpoczął się w wymarzony dla Eko-Hurt sposób. Gracze w białych strojach szybko objęli prowadzenie…11-2 i po chwili wygrali trzeciego seta. Jako, że na równoległym boisku swoje spotkanie przegrała drużyna Szach-Mat, stało się jasne, że Eko-Hurt zagra w przyszłym tygodniu w meczu barażowym.

Speednet – Szach-Mat 3-0 (25-23; 21-18; 21-17)

Poziom pierwszej ligi z obecnego sezonu był najwyższy ze wszystkich siedmiu edycji w SL3. To z kolei oznaczało, że z elitą pożegnają się co najmniej dwie uznane marki. Jako pierwsi z ligi spadli gracze Tufi Team. We wtorek do ‘Tuffików’, miała dołączyć jedna z ekip: Speednet, Szach-Mat oraz Eko-Hurt. Jako że ci ostatni, grając na równoległym boisku, grali z Tufi Team i istniała duża szansa na to, że wygrają spotkanie za komplet punktów, jedynym wynikiem, który wyrzucałby za burtę ‘Hurtowników’, było 2-1 dla Szach-Matu. Już w zapowiedzi wskazywaliśmy jednak, że scenariusz w którym drużyny się ze sobą ‘dogadają’, jest niemożliwy. Początek rywalizacji to gra na bardzo wysokim poziomie obu stron. Pierwszy set upłynął jako walka ‘łeb w łeb’, w której żadna ze stron, nie zdołała wypracować sobie choćby trzypunktowej zaliczki. Końcówka seta to rywalizacja pomiędzy środkowymi obu drużyn, która była ozdobą tej partii. Finalnie po ciosie wyprowadzonym przez Pawła Kolana, pierwszą odsłonę wygrał Speednet. Punkt wywalczony z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie oznaczał, że niezależnie od tego jak potoczyłby się wyniki obu spotkań z grupy spadkowej, Speednet uniknąłby bezpośredniego spadku. Czy to ich nasyciło? Skądże znowu. Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki (10-10). W połowie seta, ‘Programiści’ narzucili swoim rywalom tempo, którego Szach-Mat nie był w stanie wytrzymać. W efekcie świetnej gry graczy Marka Ogonowskiego, na tablicy wyników było 18-12 dla Speednetu. W końcówce Szach-Mat próbował jeszcze odrobić straty, ale finalnie po ataku dobrze dysponowanego Sławomira Janczaka, Speednet wygrał tę partię do 18. Biorąc pod uwagę fakt, że na sąsiednim boisku, mający zdecydowanie lepszy stosunek małych punktów ‘Hurtownicy’ wygrali drugiego seta, oznaczało to, że Szach-Mat spada do drugiej ligi. Gracze Dawida Kołodzieja nie do końca zdawali sobie z tego faktu sprawę. W trzecim secie starali się jeszcze zdobyć choć jeden punkt. Trzeba przy tym uczciwie przyznać, że Speednet tego dnia był po prostu zbyt mocny. Patrząc na wczorajszą dyspozycję Speednetu, aż dziw bierze, jak mogli oni znaleźć się w grupie spadkowej. Finalnie, trzecia partia zakończyła się zwycięstwem ‘Programistów’, którzy przypieczętowali swoje utrzymanie a na dodatek wskoczyli na szóste miejsce w lidze. Jeśli chodzi o Szach-Mat, to po dwóch sezonach spędzonych w elicie, gracze Dawida Kołodzieja wracają do drugiej ligi.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.