W czwartkowy wieczór doszło do trzech bardzo ważnych spotkań w kontekście utrzymania w drugiej lidze. Bardzo ważną wygraną zanotowała drużyna Dream Volley, która ograła 2-1 Fux Pępowo. Na górze tabeli doszło z kolei do kilku przetasowań, których największym beneficjentem stała się ekipa DNV VG. Co ciekawe – po 246 meczach w sezonie Jesień’24 różnica między pierwszą a piątą drużyną w drugiej lidze wynosi…jeden punkt! Zapraszamy na podsumowanie!
Old Boys – Szach-Mat 1-2 (22-20; 18-21; 17-21)
Nie było kominiarek ani siatek z biedry, o których pisaliśmy w kontekście meczu ze Staltestem. Zamiast tego Szach-Mat wkroczył do hali Ergo Arena z podniesionymi głowami i wiarą, że równie słabego spotkania już nie rozegrają. Cóż – najlepsza możliwa postawa w danej sytuacji popłaciła, bo ‘Szachiści’ zrobili w czwartkowy wieczór milowy krok w kierunku utrzymania w lidze. Wygrali przecież spotkanie z bezpośrednim rywalem w walce o pierwszą ligę, a to jak wiadomo – waży bardzo dużo. Pierwszy set spotkania był partią, przy której nie można się było nudzić. Precyzując – było wszystko, a emocje aż kipiały. Po obu drużynach widać było, że nie jest to zwykły mecz. Lepiej z presją przez niemal całą partię radzili sobie gracze Szach-Matu, którzy po dwóch punktach Rafała Guzowskiego z rzędu, objęli prowadzenie 15-11. Choć pod koniec seta prowadzili już 20-17 i byli o włos od wygranej, to pięć kolejnych punktów zdobyli gracze w białych trykotach, którzy wyszarpali sobie znanym sposobem rywalom zwycięstwo z rąk (22-20). Środkowa odsłona to w dużej mierze odbicie lustrzane tego, co oglądaliśmy w premierowej partii. Tym razem to gracze w białych trykotach rozpoczęli lepiej seta i tuż po półmetku prowadzili 14-11. Po kolejnych skutecznych atakach dobrze dysponowanego Rafała Guzowskiego, Szach-Mat odrobił straty oraz wyszedł na prowadzenie 17-15, którego już nie wypuścił (21-18). Decydująca o zwycięstwie odsłona to kolejne skuteczne kiwki, z którymi gracze w białych trykotach nie mogli sobie w czwartkowy wieczór poradzić. Po jednej z nich, Szach-Mat zbudował sobie bardzo solidną zaliczkę (8-2), która w dalszej części seta pozwoliła im trzymać swoich rywali na dystans. Finalnie gracze w czarnych barwach wygrali partię do 17, a cały mecz 2-1. To, co bardziej imponuje to fakt, że w tak krótkim czasie udało im się odbudować. Brawo!
22 BLT Malbork – AXIS 3-0 (21-9; 21-10; 21-19)
Obie drużyny znajdują się aktualnie w tak innym położeniu, że nie zadrżała nam ręka, kiedy w zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy komplet oczek ‘Lotników’. Cóż – nie pomyliliśmy się, bo poza momentami w trzecim secie – był to bardzo, bardzo słaby mecz w wykonaniu drużyny Fabiana Polita. Kierunek AXIS zdaje się być już obrany. Nawigacja swoim charakterystycznym głosem informuje, żeby AXIS ‘kierowało się prosto’. To właśnie tam prowadzi droga do trzeciej ligi. Pierwszy set? Ech – nie wiemy nawet co napisać. Deklasacja. Demolka. Masakra. Rzeź. Co ciekawe, zaczęło się dość niewinnie, bo gracze z Malborka prowadzili 9-6. Dalsza część seta to przewaga drużyny w niebieskich strojach i pewna wygrana do 9. Choć w drugim secie, team z Malborka pozwolił swoim rywalom na zdobycie jednego punktu więcej to nie sposób nie zauważyć, że dysproporcja wydawała się być dużo większa. Dość powiedzieć, że w całym secie AXIS zdobył zaledwie DWA punkty po własnych akcjach. Pozostałe osiem oczek to błędy rywali (głównie na zagrywce). W trzecim secie team ‘Lotników’ ewidentnie zwolnił. Przekładając to na ich język, zamiast F-16 mieliśmy do czynienia z MIG-23. Choć team z Malborka nie uniknął problemów to zdołał odrobić stratę do rywala z początku seta (1-5 -> 7-7). Dalsza część partii to wyrówna gra, która zaprowadziła nas do stanu po 19. W obecnym sezonie oglądaliśmy to do porzygania. Ilekroć AXIS miał wyrównaną końcówkę, można było przestać oglądać mecz. Tak się bowiem składa, że był to pewniak do tego, że to rywal wygra. Nie inaczej było tym razem i po punktach Mikołaja Skotarka, w końcówce ‘Lotnicy’ cieszyli się z kompletu oczek.
BES Boys BLUM – MPS Volley 3-0 (21-17; 21-19; 21-14)
Do bardzo ważnego dla obu drużyn spotkania, zespoły MPS oraz BES Boys BLUM przystąpiły bez ważnych zawodników, na których w ostatnim czasie w dużej mierze opierała się gra. Od początku meczu lepiej w nowej sytuacji zdawali się odnajdywać gracze Jakuba Nowaka, którzy po ataku Mateusza Kulińskiego, prowadzili 13-10. Choć drużyna walcząca o drugoligowy byt zdawała się iść po pierwszy punkt w meczu, to w dalszej części nie wyglądali już tak dobrze. Błędy w ataku, na zagrywce oraz komunikacji sprawiły, że po kilku atakach Damiana Kolki, BBB wysunęli się pod koniec seta na prowadzenie 17-16 i po chwili cieszyli się z wygranej partii (21-17). Warto nadmienić, że w końcówce zrobiło się dość nerwowo, za co żółtymi kartkami ukarani zostali rozgrywający obu drużyn. Jeszcze bliżej punktu, kto wie – być może na wagę utrzymania, Miłośnicy Piłki Siatkowej byli w środkowej odsłonie. Po dobrym fragmencie Karola Jarosińskiego, MPS prowadził w drugim secie 18-17. Po chwili najlepszy gracz spotkania – Damian Kolka swoimi atakami odwrócił losy rywalizacji i gracze BBB mogli cieszyć się z kolejnej wygranej (21-19). Wygrana za dwa punkty cieszy, ale plan na czwartkowy wieczór zakładał komplet oczek. Wyrównaną grę oglądaliśmy do środkowej fazy seta (12-12). W drugiej części wspomniany wcześniej Damian Kolka skończył kilka trudnych piłek i finalnie BBB wygrali seta do 14, a cały mecz 3-0 zrównując się liczbą punktów z liderem.
Dream Volley – Fux Pępowo 2-1 (15-21; 21-17; 21-17)
Czy czwartkowy wieczór mógł się ułożyć dla Dream Volley lepiej? Pewnie tak, ale wyniki, które padły w trzech drugoligowych spotkaniach to scenariusz niemal wymarzony. Spójrzcie sami:
- AXIS – 22 BLT Malbork – w ryj 0:3
- MPS Volley – BES Boys BLUM – w ryj 0:3
- Dream Volley – Fux Pępowo – do przodu 2:1
Dzięki wygranej ‘Marzyciele’ wskakują w ligowej tabeli na jedenaste miejsce. Dużo osób wskazuje również na to, że to właśnie Dream ma najlepszy terminarz do końca ligowych zmagań. To oznacza z kolei, że czarne chmury, które zbierały się w ostatnich tygodniach nad siedzibą ‘Marzycieli’, zdają się przechodzić na okoliczne drużyny – MPS, Flotę, AXIS czy Challengers. Nie jest źle. A sam mecz? Cóż – w pierwszym secie gracze Dream Volley mogli mieć uzasadnione obawy o to, co przyniesie przyszłość. Graczom Mateusza Dobrzyńskiego nie szło zbyt dobrze i po pewnych problemach w grze w obronie, Dream uległ do 15. Środkowa odsłona to zupełnie inna postawa drużyny. W czasie przerwy pomiędzy setami jeden z graczy w niebieskich trykotach przypomniał kolegom, że ich team walczy o utrzymanie, a to wymaga od wszystkich członków drużyny większego zaangażowania. Nie wiemy na ile przełożyło się to na grę drużyny, ale od samego początku drugiej odsłony Fux Pępowo miał spore problemy z tym by ‘dobić się do parkietu’. Dodatkowo gracze z Pępowa dość często napotykali na swojej drodze mur w postaci bloku rywali. Po jednym z punktów w tym elemencie Marcina Bitowta, ‘Marzyciele’ objęli prowadzenie 14-10. W dalszej części team w niebieskich strojach złapał wiatr w żagle i kiedy pod koniec prowadzili już 19-12, to wiedzieliśmy, że krzywda im się już nie stanie (21-17). Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się kapitalnie dla ‘Marzycieli’, którzy na półmetku prowadzili 10-6. W dalszej części po sporej liczbie błędów rywali, Dream prowadził 16-12 i po dwóch ataka Romana Grzelaka w końcówce, cieszyli się z wygranej do 17 oraz całego meczu 2-1. Kto wie czy nie były to dwa punkty, które zadecydują o ‘być albo nie być’ na drugoligowych parkietach.
22 BLT Malbork – DNV VG 0-3 (23-25; 13-21; 17-21)
Po wygranej z AXIS przez drużynę z Malborka stało się jasne, że 22 BLT Malbork utrzyma przewagę nad DNV VG, jeśli nie przegra w stosunku 0-3. Taki scenariusz zdawał się być dość mało prawdopodobny, bo choć DNV znajduje się ostatnio w mega gazie, to jednak 22 BLT pozostaje jednym z głównych kandydatów do awansu. Cóż – będzie spoiler. Jak możecie się domyślać – skończyło się na wyniku 0-3. Zdecydowanie najciekawszym setem była pierwsza odsłona, w której ‘żółto-czarni’ imponowali w obronie i przez większość seta – prowadzili grę. Od półmetku seta było bowiem 15-11, 17-14, a następnie 18-16. W końcówce partii doszło do kontrowersyjnej decyzji sędziowskiej dotyczącej drugiej piłki na boisku, po której 22 BLT doprowadzili do wyrównania, a trzykrotni Mistrzowie SL3 mieli spore pretensje. Mimo to, wspomniana sytuacja nie niosła za sobą poważnych konsekwencji, bo po chwili gracze DNV VG wygrali seta do 23. Jakby złych wiadomości dla zespołu z Malborka było mało, to narzekający na skurcze Mikołaj Skotarek nie mógł kontynuować gry, a to wymagało przemeblowania składu przez graczy w niebieskich strojach. Cała sytuacja wprowadziła w sposób oczywiste zamieszanie w szykach drużyny Szymona Szymkowiaka, która nie była w stanie nawiązać walki z świetnie dysponowanym rywalem i finalnie przegrała do 13. Trzeci set rozpoczął się od prowadzenia 4-0 wciąż aktualnego lidera drugiej ligi. Ich radość nie trwała jednak zbyt długo. Po kilku atakach duetu Piotr Ścięgosz oraz Illya Yenoshyn, DNV VG objęli prowadzenie 12-10 i po chwili cieszyli się z czwartego zwycięstwa za komplet punktów z rzędu. WOW. Zaczyna pachnieć powrotem do pierwszej ligi!
Złomowiec Gdańsk – Hydra Volleyball Team 3-0 (21-14; 21-19; 21-18)
Myślimy, że każdy kto czyta podsumowanie oglądał kiedyś bajkę Scooby-Doo. Te same osoby pamiętają zapewne, że we wspomnianej bajce w każdym z odcinków pojawiały się jakieś straszydła, upiory czy inne BESTIE. Pod koniec każdego odcinka okazywało się, że strach ma duże oczy, a zamiast Bestii mieliśmy zwykłych przebierańców. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że na papierze Hydra zwana przez nas Bestią była faworytem spotkania. I co? No i okazało się, że nie pierwsza już drużyna poznała się na sile rywali. Hydrę wystarczy trzymać bowiem pod prądem i cały czas ich pressować. Wówczas skończy się wygraną. Jeśli Hydrze da się rozwinąć jednak skrzydła – kończy się zazwyczaj kiepsko. Jako że ‘Złomki sroce spod ogona nie wypadły’, to właśnie oni narzucili rywalom swoje warunki gry. Po dobrej zagrywce graczy w miedzianych strojach objęli oni prowadzenie 7-2. Choć w okolicy połowy seta Hydra zdołała doprowadzić do wyrównania (13-13), to w drugiej części seta zdobyli zaledwie jeden punkt przy ośmiu oczkach rywali. Ma sa kra. Niestety dla Hydry był to tylko początek złych wiadomości. Choć w drugim secie poszło im już dużo lepiej, to efekt był taki sam. Na koniec seta to Złomowiec cieszył się z drugiego punktu w meczu. Kibice Złomowca, którzy regularnie oglądają zmagania swoich zawodników mogli się wówczas zastanawiać. Czy nie mogłoby to być normą? Czy kapitalne spotkania jak z Hydrą czy BBB musimy przeplatać tymi słabymi? Czemu tak się dzieje? Gdzie leży przyczyna? Bo to, że ‘Złomki’ potrafią grać – wiedzą wszyscy. Zespół Witka Klimasa potwierdził to również w trzecim secie. Choć do drugiej części im nie szło i to Hydra prowadziła 16-12, to gracze w miedzianych strojach potrafili odwrócić losy rywalizacji i po kilku atakach Marcina Bryłkowskiego oraz Adama Śliwińskiego, Złomowiec wysunął się na prowadzenie (18-17) i rzutem na taśmę wygrał trzeciego seta. Brawo! A Hydra? Cóż – w czwartkowy wieczór mieli okazję zniwelować stratę do lidera na jeden punkt. Zamiast tego będą mieli kaca moralniaka przez kilka najbliższych dni. Nie dziwimy się.
Decyzja sędziego, który nie przerwał gry, gdy druga piłka wpadła między broniących zawodników, była chyba najbardziej absurdalną, jaką widziałem od dawna.