Za nami kapitalny dzień meczowy. W poniedziałek tytuły mistrzowskie drugiej oraz trzeciej ligi zapewniły sobie drużyny MPS Volley oraz Old Boys. Szczęście jednych to smutek drugich. Po dziewięciu sezonach w elicie – Volley Gdańsk spada ostatecznie do drugiej ligi. Mimo heroicznej walki z drugiej ligi spada również AXIS, ale to właśnie na drugoligowych parkietach było w poniedziałek najciekawiej. Zapraszamy na podsumowanie!
Eko-Hurt – Merkury 1-2 (17-21; 21-12; 18-21)
Zastanawiamy się, ile jeszcze sezonów musi minąć, by Eko-Hurt zdołał wygrać mecz z Merkurym. Ilekroć te dwie drużyny się spotykają – za każdym razem górą są ‘Planetarni’. Do poniedziałkowego spotkania bilans bezpośrednich spotkań obu drużyn to osiem zwycięstw Merkurego i ani jedno Eko-Hurtu. Jak się zapewnię domyślacie – obecnie bilans ten to już dziewięć – zero. Niewiarygodne. Z drugiej strony, czy wygrana po podziale punktów może cieszyć Merkurego? Cóż – tak nie do końca. Niby student pobawił się z fajną dziewczyną na imprezie, ale koniec końców – kiedy dj przestał grać, każde poszło w swoją stronę. Niedosyt. Obecnie sytuacja wygląda bowiem tak, że choćby Merkury dwoił się i troił – nie wszystko w kontekście mistrzostwa zależy od nich. Aby myśleć o złotych medalach – team Piotra Peplińskiego musi liczyć na to, że Speednet urwie jak najwięcej punktów CTO Volley. Następnie – swoje powinni zrobić gracze Merkurego. No bo powiedzmy sobie wprost – będzie o to trudno i jeśli Merkuremu nie zdoła się we wtorek zdobyć piątego tytułu w SL3 – to trudno będzie nie odnieść wrażenia, że tytuł wymknął im się z rąk nie we wtorek, a kilka tygodni temu podczas największego kryzysu w historii drużyny. Co do Eko-Hurtu – wszak oni również mieli bardzo duże szanse. Po ograniu CTO Volley wydawało się, że jest to właściwy moment na to by zrobić kolejne kroki. Niestety dla teamu Konrada Gawrewicza kolejne dwa spotkania to porażka ze Speednetem oraz w poniedziałek z Merkurym. To oznacza, że nie dość, że skomplikowała się sprawa potencjalnego mistrzostwa, to na dodatek – podium rozgrywek zdaje się być jakby odleglejsze. Oj – niedosyt, o którym wspominaliśmy to z pewnością to, co towarzyszy obecnie obu drużynom.
Craftvena – Old Boys 0-3 (15-21; 14-21; 17-21)
Powiedzmy to sobie wprost. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie sądził, że drużyna Old Boys mogłaby w poniedziałkowy wieczór zniszczyć wszystko to, na co pracowała od początku sezonu Wiosna’23. Poza małą wpadką byli najmocniejsi i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli ktoś takowe miał – zostały one w poniedziałek rozwiane, a Old Boys dzięki dwóm wygranym przypieczętował tryumf w lidze. Na ‘pierwszy ogień’ poszła ekipa Craftvena, która umówmy się – miała w ostatnim czasie bardzo duże problemy. W poniedziałek zaprezentowali się już znacznie lepiej, ale choćby zagrali swoje najlepsze spotkanie w sezonie, to cytując Mariusza Pudzianowskiego – to i tak by nic nie dało. Nie z takimi ‘Dziadkami’. Mimo powyższej laurki musimy uczciwie przyznać, że spotkanie rozpoczęło się od konkretnej wymiany ciosów, która zaprowadziła nas do stanu 13-13. Dopiero w drugiej części premierowej odsłony, Old Boys zdołali zdobyć kilka punktów i finalnie wygrać seta do 15. Choć wynik drugiej partii jest niemal identyczny, to jednak obraz gry wyglądał już zupełnie inaczej. Drużyna znad Raduni nie chciała czekać tak długo jak w pierwszej partii i tuż po gwizdku sędziego rozpoczynającego środkową odsłonę – rzucili się rywala i objęli prowadzenie 15-8. Mając tak pokaźną zaliczkę Old Boys wyraźnie zwolniło, dzięki czemu Craftvena odrobiła w dalszej części kilka punktów, ale co tu dużo mówić – o wygranej partii nie mogło być mowy. Ostatnia odsłona to potwierdzenie, która z drużyn miała za chwile świętować wygraną ligi. Old Boys po ataku Kamila Durnakowskiego objęli prowadzenie 12-8 i po chwili cieszyli się z kompletu punktów. To oznaczało, że do trymfu w lidze brakuje im zaledwie jednego oczka w meczu z Bayerem Gdańsk, do którego miało dojść za kilkanaście minut.
TGD – BL Volley 3-0 (21-19; 21-19; 21-14)
Ledwie kilkanaście dni wystarczyło, by BL Volley z niezwykle drapieżnych ‘Tygrysów’ przeobraziło się w zwykłe wyliniałe dachowce. Ależ zrobiła się burza po ostatnich słowach Pani Agnieszki w magazynie, w którym stwierdziła ona, że pokonanie BL Volley to obecnie żaden wyczyn. Nie ukrywamy, że i Redakcje zdziwiła stanowcza teza wygłoszona przez Panią Ekspert. Obecnie – im dłużej o tym myślimy tym trudniej nam się z tym nie zgodzić. No bo spójrzmy na to:
– 5 kwietnia, mecz z Flotą Toyotą Team 2 – porażka 1-2
– 14 kwietnia, mecz z Wolves Volley – zwycięstwo 3-0
– 8 maja, mecz z Portem Gdańsk – zwycięstwo 2-1
– 17 maja, mecz z Tiger Team – porażka 1-2
– 22 maja, mecz z Bayerem Gdańsk – wygrana 2-1
– 22 maja, mecz z Old Boys – porażka 0-3
– 29 maja, mecz z TGD – porażka 0-3
Co widzimy? Zaledwie przebłyski formy. Kiedy jednak BL Volley rywalizowało z drużynami z topu – to koncertowo zawodziło. To, że na finiszu wszystko się spieprzyło, widzi chyba każdy. Niestety dla BL, ale zanosi się na kolejny sezon ‘kiblowania’ w trzeciej lidze. Nieszczęście jednych – to nieopisana radość drugich. TGD ma kozacką drogę do awansu. W poniedziałkowy wieczór w meczu na szczycie rozbili BL Volley. Wcześniej ograli innego z faworytów – Flotę Toyota Team 2. Czemu w meczach z ACTIVNYMI czy Bayerem miałoby być inaczej? Wracając do meczu z BL Volley musimy uczciwie przyznać, że wyłączając trzeciego seta – było to wyrównane spotkanie. Weźmy pod uwagę pierwszą partię, w której przez większość to BL Volley prowadziło. W końcówce kapitalną postawą fair-play popisał się Daniel Chojnacki, który przyznał się do dotknięcia piłki w bloku, za co sędzia przyznała jeden z kluczowych punktów drużynie TGD. Kto wie jak potoczyłby się cały sezon, gdyby zrobił inaczej? Z pewnością – postawa godna podziwu. Drugi set to również prowadzenie BL Volley (9-6), którego i tym razem nie udało się utrzymać. Po chwili TGD wyrównało (13-13), a następnie wygrało partię. Ostatnia odsłona to już kanonada w wykonaniu ‘Drogowców’, którzy finalnie wygrali za komplet punktów.
Bayer Gdańsk – Old Boys 0-3 (20-22; 17-21; 18-21)
Po kilku nieudanych występach – drużyna Bayer Gdańsk znalazła się ‘na musiku’. Aby myśleć o awansie do wyższej klasy rozgrywkowej musiała wygrać dwa ostatnie mecze sezonu. Niestety dla nich – gorzej trafić nie mogli. W poniedziałek rywalizowali bowiem z liderem rozgrywek – drużyną Old Boys. Jakby tego było mało – już w przyszłym tygodniu zmierzą się z wiceliderem – drużyną TGD. Z drugiej strony, czy nie jest przypadkiem tak, że chcąc awansować trzeba ogrywać największych? Nie wiemy – może się mylimy, ale wydaje nam się, że nie mogąc wygrać kilku spotkań z drużynami z trzecioligowej czołówki, nie masz prawa myśleć o tym, że w drugiej lidze może być inaczej. Nie, nie będzie. Aby poradzić sobie w drugiej lidze musisz prać wszystkich rywali, aż ci będą ‘puchli’, a i tak nie masz pewności, że po awansie będzie ‘sztywniutko’. Dowód? Info Distributions wygrało w poprzednim sezonie wszystkie trzynaście spotkań, a teraz ma ledwie cztery zwycięstwa w jedenastu spotkaniach. AXIS, które awansowało – wczoraj spadło z ligi. ACTIVNI – ilekroć awansowali, tyle razy spadali. No nie jest to łatwa sprawa. Uważamy, że Bayer Gdańsk nie jest obecnie gotowy. Co z Old Boys? Wydaje nam się, że owszem. Z drugiej strony zastanawiamy się jak drużyna zareaguje na pierwsze porażki, które nadejdą. Dziś nie jest jednak czas by o tym myśleć. Dziś jest czas na świętowanie. Wygrana za komplet punktów w meczu, w którym de facto nie trzeba tego było robić jest pokazem mocy. Finalnie – po kilku miesiącach Old Boys dopięli swego i tak naprawdę – ich przygoda w SL3 dopiero się zaczyna. Wszak to właśnie od drugiej ligi, drużyna z Pruszcza chciała rozpocząć ligowe zmagania.
BEemka Volley – Volley Gdańsk 2-1 (19-21; 21-19; 21-19)
Tak jak przypuszczaliśmy – po dziewięciu sezonach spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej – Volley Gdańsk żegna się z pierwszą ligą. Niestety dla ‘żółto-czarnych’ nie żegnają się oni z elitą w najlepszym stylu. Owszem – do rozegrania mają jeszcze jedno spotkanie, w których sytuacja może ulec zmianie. Zanim jednak do tego dojdzie – Volley musi przełknąć dwie gorzkie pigułki. Jedną związaną ze spadkiem do niższej ligi – drugą, już mniej bolesną – związaną z poniedziałkową porażką. Trzeba przyznać, że przez długi fragment – na nią się nie zanosiło. Pierwszego seta świetnie rozpoczęła ekipa Volley Gdańsk, która błyskawicznie objęła prowadzenie 8-4. W dalszej części partii gra się wyrównała (17-17), ale mimo to – po jednym z ataków Daniela Koski, ‘żółto-czarni’ uzyskali przewagę, a następnie wygrali odsłonę. Dla odmiany – druga partia rozpoczęła się od prowadzenia BEemki (10-7, a następnie 13-8). Mimo wysokiej przewagi, ‘biało-niebiescy’ roztrwonili po chwili ten dorobek i na tablicy wyników było po 15. Na szczęście dla drużyny walczącej o utrzymanie – kilka kolejnych punktów padło ich ‘łupem’ i po chwili mieliśmy remis w setach. Decydująca o wygranej odsłony to przewaga, którą przez większość partii miała ekipa BEemki. Na półmetku tego seta po kilku atakach ex-gracza Volley Gdańsk – Michała Ryńskiego, BEemka prowadziła 15-10 i stało się oczywiste, że krzywda w meczu im się już nie stanie. Mimo wygranej – BEemka wciąż nie może być pewna utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej.
AXIS – Team Spontan 3-0 (21-19; 26-24; 23-21)
To nie miało się prawa udać. Już w zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy, że dla AXIS poniedziałkowa seria gier będzie, co jedynie możliwością pokazania się z dobrej strony w dwóch ostatnich meczach sezonu. Owszem – finalnie tak się stało, ale to jak zaprezentowali się gracze Fabiana Polita to jakaś kapitalna historia, która niestety dla nich – nie zakończyła się happy-endem. Aby w ogóle myśleć o utrzymaniu AXIS musiało we wtorek ograć za komplet punktów Team Spontan. Choć z jednej strony wydawało się to niemożliwe, to jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że Team Piotra Raczyńskiego miał w poniedziałek spore problemy kadrowe, które sprawiły, że musieli oni nieco przemodelować swój skład. Mimo że każdy set rozpoczynał się dla Spontana kozacko – kończyło się tak samo. W pierwszej partii ‘Spontaniczni’ prowadzili 14-11, a następnie 18-14 i co? I oczywiście zdołali to jeszcze przegrać. Niewiele inaczej było również w drugiej odsłonie, w której Spontan prowadził w połowie 12-9, a mimo to po chwili przegrał seta. Ok, przewaga w drugiej partii nie była jakaś wielka, ale trzeci set? Po skutecznej zagrywce środkowego Juliusza Buchty – Spontan prowadził 13-7, a mimo to – już po raz trzeci wypuścił zwycięstwo z rąk. Niebywałe. Jednocześnie wygrana AXIS przedłużyła ich szansę na utrzymanie.
AXIS – BES Boys BLUM 3-0 (21-10; 21-12; 21-14)
Co to był za wieczór. Aby wsiąść w zajebisty roller-coaster nie trzeba jechać do oddalonej o niemal 600 km miejscowości Zator. Wystarczy w poniedziałkowy wieczór wybrać się do hali treningowej Ergo Areny. To jaką huśtawkę nastrojów zapewniła sobie tego dnia ekipa AXIS – można byłoby opowiadać godzinami. Jako że zapowiedz musi mieścić się w pewnych ramach, postaramy się wycisnąć tę historię do absolutnego minimum. Po dokonaniu niemal niemożliwego, czym było ogranie Team Spontan za komplet punktów – AXIS przystąpił do ostatniego meczu w sezonie. Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że na boisku równoległym swój mecz rozpoczynała o tej samej porze drużyna Volley Surprise, która miała dwa oczka przewagi. Warto zauważyć jednak to, że według każdego znanego nam klucza – to Volley Surprise zdawał się mieć o wiele trudniejszą przeprawę. Gracze ze Słupska rywalizowali z drużyną z ligowego topu – Dream Volley. AXIS mogło zatem słusznie oczekiwać, że ‘Marzyciele’ odprawią ‘Słupszczan’ z kwitkiem, a to oznaczało, że przy komplecie punktów AXIS – niemożliwe stałoby się spełnione. AXIS od pierwszego gwizdka sędziego robiło wszystko jak należy i w pierwszym secie – ograli rywali do 10. Jednocześnie na boisku numer trzy – partię przegrała ekipa Volley Surprise. To oznaczało, że plan AXIS na poniedziałkowy wieczór spełnił się już w proporcjach 5/9 (trzy sety ze Spontanem, set z BBB, przegrany set Volley Surprise z Dream Volley). Druga odsłona? Kontynuacja pięknego snu graczy w czerwonych strojach. Tym razem team Fabiana Polita ograł rywali do 12. Wynik z boiska numer trzy? A jakże – Dream Volley ogrywa ‘Słupszczan’ do 12. To oznaczało, że plan wypełnił się już w stosunku 7/9. Kiedy prawdziwa euforia była już za rogiem – coś zaczęło się dla ‘Czerownych’ psuć. Nie dość, że sami rozpoczęli nieciekawie seta (3-7), to na dodatek Volley Surprise zaczął świetnie partię z Dream Volley. Z czasem sytuacja zdawała się normować i AXIS znów był niesamowicie blisko. Sami zrobili robotę i wyszli na prowadzenie. Mimo że ‘Marzyciele’ wygrywali 21-20 i do uniknięcia spadku brakowało zaledwie jednego oczka w ich wykonaniu – Volley Surprise zdołał wyjść opresji i finalnie wygrać seta. To oznaczało, że AXIS po heroicznej walce spada z drugiej ligi. Po poniedziałkowym wieczorze są jednak moralnymi zwycięzcami. Co ciekawe – jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to w przyszłym sezonie obie ekipy spotkają się w trzeciej lidze.
Dream Volley – Volley Surprise 2-1 (21-17; 21-12; 21-23)
Nie mamy pewności czy Dream Volley miał w ogóle świadomość o jaką stawkę toczy się mecz. Co ciekawe – o tym można było się przekonać dopiero kilka minut przed meczem. Wówczas okazało się, że AXIS, które ograło Team Spontan za komplet punktów – wciąż ma szansę na utrzymanie. Aby tak się stało musieli oni sięgnąć po pełną pulę w meczu z BES Boys BLUM, a na dodatek – Dream Volley musiał ograć ‘Słupszczan’ za komplet punktów. Przez bardzo długi czas najczarniejszy scenariusz dla drużyny Volley Surprise zdawał się spełniać. Dream Volley, które wciąż ma szanse na podium rozgrywek zdawał się grać w ‘swoją grę’. Po ataku Andrzeja Pipki, ‘Marzyciele’ objęli prowadzenie 10-5. W dalszej części seta na tablicy wyników było już 18-11, a to sprawiło, że Dream Volley nieco zwolnił. Mimo to nie mieli najmniejszych problemów by wygrać do 17. Drugi set to jeszcze większa dysproporcja. O ile początek był jeszcze w miarę wyrównany (9-7), tak z każdą kolejną wymianą – Dream Volley powiększał swoją przewagę, by finalnie wygrać partię do 12. To oznaczało z kolei, że przy jednoczesnej przewadze AXIS w meczu z BES Boys BLUM – Volley Surprise musiał wygrać seta. Ku zdziwieniu publiczności – w trzecim odsłonie coś przestawiło się w głowach graczy ze Słupska. Po świetnej zagrywce środkowego – Patryka Bruchmana, Volley Surprise zdołało objąć prowadzenie 16-13. Mimo to, po wziętym przez kapitana czasie – Dream Volley zaczął odrabiać straty i sztuka ta im się finalnie udała. Końcówka seta to już historia, która dla sympatyków Volley Surprise była prawdziwym dreszczowcem. Tym razem był to jednak film, który miał dla ‘Słupszczan’ dobre zakończenie. To oznacza, że za niespełna dwa tygodnie drużynę Macieja Siacha czeka mecz barażowy.
MPS Volley – Dziki Wejherowo 2-1 (19-21; 21-13; 21-19)
Przed poniedziałkową serią gier można się było zastanawiać czy Dziki Wejherowo zdołają popsuć Miłośnikom Piłki Siatkowej świętowanie. Owszem – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że MPS zostanie mistrzem drugiej ligi. Nawet jeśli nie udałoby im się ograć Dzików – to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogli liczyć na to, że w najbliższych dniach – Flota pogubi punkty. Z drugiej strony, każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że takie mistrzostwo smakowałoby jednak nieco inaczej – gorzej. Pierwszy set (niestety dla MPS-u) nie układał się dla nich najlepiej. Dziki Wejherowo raz jeszcze potwierdziły to, że drzemie w nich spory potencjał. Drużyna grająca w delegacji objęła na początku kilkupunktowe prowadzenie (7-4) i przez niemal całego seta – trzymała rywali na małym, ale jednak – dystansie. To pozwoliło im po chwili na wygranie pierwszej odsłony do 19. Środkowa partia to zupełnie inny obraz gry. Obraz, który był malowany przez graczy Jakuba Nowaka oraz ten, który gracze z Wejherowa mogli tylko podziwiać. Już na półmetku tej partii Miłośnicy Piłki Siatkowej objęli prowadzenie 10-5 i w dużym stopniu – ‘ustawili grę’. Finalnie – set ten zakończył się ich wysokim zwycięstwem do 13. Taki wynik był jednoznaczny z tym, że jeśli MPS wygra ostatnią partię – wygra jednocześnie drugoligowe zmagania. Początek seta wskazywał jednak na ciężary. Po bloku środkowego – Mateusza Węgrzynowskiego, Dziki rozpoczęły partię od prowadzenia 4-0. Pożar, który zdawał się rozprzestrzeniać, Miłośnicy Piłki Siatkowej zdołali jednak błyskawicznie ugasić i po chwili to oni prowadzili 9-6. W dalszej części seta MPS prowadził już 15-10 i wydawało się, że po chwili będą świętowali mistrzostwo. Kolejne pięć oczek zdobyła jednak ekipa z Wejherowa, a to zwiastowało jeszcze emocje. Po chwili jednak – MPS dopiął swego i mógł cieszyć się z tryumfu w lidze. Trzeba przyznać, że na to zasłużyli.