MATCHDAY #3

Za nami ostatni dzień meczowy przed przyszłotygodniową przerwą. Świetnie w drugiej lidze radzą sobie drużyny, które awansowały. Fux Pępowo, Speednet 2 oraz BES Boys BLUM zajmują obecnie trzy pierwsze lokaty. Dość ciekawie było również w meczu czwartej ligi, w którym Kruk Volley ograł ekipę Kryj Ryj. Zapraszamy na podsumowanie!

Speednet 2 – Flota TGD Team 3-0 (22-20; 21-12; 21-15)

Pierwszym rywalem beniaminka drugiej ligi – Speednetu 2, była ekipa Floty TGD Team, dla której środowe starcie było drugim meczem w sezonie Jesień’24. Choć we wtorkowy wieczór Flota miała pewne przebłyski to jednak na punkt z Fuxem Pępowo to nie wystarczyło. Z całą pewnością team Karoliny Kirszensztein chciał zrobić wszystko by to zmienić w środowym starciu. Początek meczu był bardzo obiecujący, bowiem po kilku atakach Kacpra Goszczyńskiego, Flota TGD dość zaskakująco prowadziła 10-6. Mniej więcej od tego momentu rozpoczęło się mozolne odrabianie strat przez ‘Programistów’. Ostatecznie sztuka ta udała im się przy stanie 16-16. Końcówka seta to wyrównana gra, w której ostatecznie – więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy Marka Ogonowskiego. Często jest tak, że niewykorzystana szansa sprawia, że z drużyny schodzi powietrze. Oglądaliśmy to we wtorek z Fuxem Pępowo, oglądaliśmy i w środę ze Speednetem. W drugiej i trzeciej partii zespół, który powstał na mocy fuzji Floty oraz TGD nie miał już sportowych argumentów by przeciwstawić się rywalom. Po świetnej grze w obronie oraz licznych kontrach, środkowa partia rozpoczęła się od stanu…9-1 dla ‘Programistów’ co było jednoznaczne z tym, która z drużyn wygra (21-12). Trzeci set to niezbyt dobre przyjęcie Floty TGD, co miało znaczenie dla końcowego wyniku (21-15). Oj, jeśli szybko się nic nie zmieni to Flota TGD będzie miała potężne problemy z utrzymaniem. A Speednet? To był naprawdę świetny dzień i trudno wyobrazić sobie lepszy start sezonu.

Czerepachy Volley – Kraken 3-0 (21-15; 21-17; 21-17)

Zanim jeszcze rozpoczął się sezon, wszyscy głośno trąbili o tym jaką pakę ma w obecnym sezonie drużyna Czerepachy Volley. ‘Żółwie’ są bowiem miksem pierwszo oraz drugoligowej ekipy i wydawało się naturalnym, że grając w trzeciej lidze muszą pokazać moc. Osoby, które czekając na swoje mecze mogły zerkać co działo się na boisku numer 2 mogły przecierać oczy ze zdumienia. W naszym odczuciu było to bowiem spotkanie, które poziomem nie odbiegało od spotkań drugiej ligi. Już na początku spotkania Kraken miał spory problem z tym by zrobić przejście (6-1). W dalszej części team Jurija Charczuka wyglądał już nieco lepiej (11-8), ale w drugiej fazie seta ponownie był bezradny wobec kolejnych ataków rywali (21-15). Początek drugiej odsłony to imponujące wymiany z obu stron. Wiemy, że się powtarzamy, ale był to rewelacyjny jak na trzecią ligę poziom. Mniej więcej w połowie drugiego seta doszło do kolejnej już sytuacji, w której dwóch graczy Krakena się ze sobą niebezpiecznie zderzyło i z pewnością, team musi popracować jeszcze nad komunikacją i zgraniem (12-8). W dalszej części po atakach powracającego do SL3 Kostii Rudnytskyiego, ‘Żółwie’ objęli prowadzenie 18-13, którego już nie wypuścili (21-17). Ostatni set to kontynuacja tego, co oglądaliśmy w dwóch pierwszych partiach, bo choć Kraken grał naprawdę nieźle to wobec bardzo mocnych przeciwników byli bezradni. Ostatecznie finałowa partia zakończyła się ponownym zwycięstwem zespołu Dawida Gałki do 17, po którym ‘debiutująca’ w SL3 drużyna cieszyła się z pierwszego kompletu oczek w sezonie.

Bayer Gdańsk – Maritex 2-1 (13-21; 21-19; 21-19)

Długo zastanawialiśmy się, która z drużyn wygra środową konfrontację. Ostatecznie oddaliśmy typ na Bayer Gdańsk, ale po tym, co wyprawiali ‘Aptekarze’ w pierwszej odsłonie – niemal wyrwaliśmy sobie wszystkie włosy z głowy. Jeśli ktoś jest ‘na czasie’ z internetowymi mini-dramami to napiszemy tyle, że Bayer miał w premierowej odsłonie do zaprezentowanie tyle, ile miał Shaquille O’Neal w wywiadzie w Kanele Zero. Wszelkie argumenty leżały bowiem po fioletowej stronie siatki, co Maritex udowodnił wygrywając do 13. Po takim secie można byłoby pomyśleć, że drugi będzie wyglądał podobnie prawda? Cóż, było zupełnie inaczej. Nie jest do końca tak, że Maritex przestał grać. Przy odrobinie szczęścia to oni cieszyliby się z wygrania meczu. Faktem jest natomiast to, że Bayer poprawił się w wielu aspektach, przestał popełniać błędy, poprawił szerokorozumianą ‘kulturę gry’ i choć przegrywał na początku 2-5, to po chwili wygrywał 16-11. W końcówce Maritex przypudrował nieco wynik, ale punkt za wygranie seta powędrował na konta ‘Aptekarzy’ (21-19). Ostatni set to bardzo wyrównana gra obu stron, która doprowadziła nas do stanu po 15. Choć w ofensywie Bayer wyglądał lepiej, to w obronie Maritex prezentował się wybornie. Końcówka seta należała jednak do ‘Aptekarzy’, którzy po atakach tercetu Primcic, Haric oraz Podlaski cieszyli się z wygranej do 19, a całego meczu 2-1.

KRUK Volley – Kryj Ryj 2-1 (14-21; 21-16; 21-19)

Kiedy przed meczem robiliśmy sobie krótką analizę, wyszło nam na to, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Jako faworyta meczu wskazaliśmy jednak Kruków, którzy mają zdecydowanie lepsze doświadczenie w rozgrywkach ligowych. Jakież było nasze zdziwienie chwilę po pierwszym gwizdku sędziego w meczu. Drużyny wyglądały bowiem tak jakby tuż przed meczem zamieniły się koszulkami. To Kruki wyglądały na drużynę, która w SL3 stawia pierwsze kroki. Masa błędów, zwieszone głowy, brak przyjęcia, rozegrania oraz wykończenia. Jak trafnie podsumował to kapitan Kruków po meczu – wróciły najczarniejsze demony z przeszłości. Przypomnijmy, że ten sezon miał być nowym otwarciem. Wracając jednak do pierwszego seta, ‘Mordeczki’ grali bardzo pewnie i w konsekwencji po ataku Dominika Bracha cieszyli się z okazałego zwycięstwa do 14. Po ich myśli, gra układała się mniej więcej do połowy drugiego seta, kiedy na tablicy wyników było 10-5 dla nich. Nie wiemy co stało się wówczas z Krukami, ale od tego momentu ci wyglądali o niebo lepiej niż jeszcze kilka chwil wcześniej. Najpierw po punktach Oliwiera Rymszy oraz Piotra Ceynowy, doprowadzili do wyrównania po 10, a następnie wykorzystując zwątpienie rywali – poszli za ciosem i wygrali seta do 16! Decydująca o zwycięstwie odsłona to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Kilka błędów ‘Mordeczek’ sprawiło, że Kruki objęły z czasem prowadzenie 13-9, którego nie wypuścili aż do końca. Choć Kryj Ryj z czasem zniwelował straty to po błędzie z prawego skrzydła, ostatni punkt powędrował na konta graczy w niebieskich trykotach.

Speednet 2 – AXIS 3-0 (21-17; 21-15; 23-21)

Poza celem nadrzędnym, którym była walka o drugoligowe punkty Speednet 2 miał do zrealizowania jeszcze jeden cel – chcieli wziąć rewanż za porażkę z AXIS, która swego czasu pozbawiła ich szansy na awans. Mimo to, w naszym odczuciu to gracze w czerwonych trykotach byli faworytem meczu. Wszyscy pamiętamy bowiem miniony sezon, w którym AXIS było jedną z rewelacji rozgrywek. Cóż. W środowy wieczór oglądaliśmy AXIS, ale nie tę wersję z sezonu Wiosna’24, a tej ze znacznie ‘chudszych lat’. Oczywiście nie jest to próba deprecjonowania Speednetu – ci zrobili w środę mega robotę i sześć punktów w dwóch meczach beniaminka jest czymś doprawdy kozackim. Choć spotkanie lepiej rozpoczęli gracze Fabiana Polita (9-5), to po chwili roztrwonili przewagę i to Speednet objął prowadzenie 12-11. Z czasem ‘Programiści’ wskoczyli na jeszcze wyższe obroty, co w połączeniu z coraz większą frustracją przeciwników, dała Speednetowi wygraną do 17. Środkowa odsłona to jeszcze większa dysproporcja. Tym razem ‘Programiści’ nie czekali na ‘pierwszy krok’ rywali. W zamian za to od razu wzięli sprawy w swoje ręce i po problemach w przyjęciu rywali, Speednet prowadził już 10-4. Wówczas stało się dla nas jasne, że po chwili gracze w różowych strojach będą cieszyć się z wygranej seta (21-15). Na lepszą formę AXIS musieliśmy czekać aż do trzeciego seta. Kto wie jednak czy to nie po części wina rozprężenia Speednetu, ale była to wreszcie wyrównana i ciekawa odsłona. Aby uzmysłowić jak bardzo nie szło ósmej sile poprzedniego sezonu w drugiej lidze podamy przykład. AXIS prowadził w końcówce 20-18, ale zamiast postawić kropkę nad ‘i’, przerżnął i tę partię, co w konsekwencji sprawiło, że po pierwszym tygodniu na ich kontach jest zero punktów.

Dream Volley – BES Boys BLUM 0-3 (18-21; 23-25; 10-21)

To nie przypadek. Trzy drużyny, które awansowały do drugiej ligi znajdują się aktualnie na…trzech pierwszych miejscach w ligowej układance. Po wczorajszym meczu z Dream Volley, trzecie miejsce okupuje ekipa BES Boys BLUM, która choć wygrała za komplet punktów, to przenosząc to na grunt skoków narciarskich – nie było to lądowanie z telemarkiem. Cóż, liczą się trzy punkty, ale team BBB widzieliśmy w dużo lepszej dyspozycji. Skoro już przy tym jesteśmy nie sposób nie wspomnieć o tym, że nie był to najciekawszy mecz ligowy w obecnym tygodniu. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia ‘Chłopców’ 6-1. Z czasem Dream się odkręcił i doprowadził do wyrównania po 8. Pierwszy set to jednak szarpana i nierówna gra obu zespołów, w którym co rusz drużyny miały problemy w przyjęciu. We wspomnianym nieładzie lepiej poradzili sobie gracze w szarych trykotach, którzy wygrali pierwszą odsłonę do 18. Najciekawiej było bez wątpienia w drugim secie. Tu nie dość, że mieliśmy więcej jakości to na dodatek dostaliśmy nieco pikanterii do tego niezbyt pasjonującego spotkania. Choć chwilę po półmetku seta, BBB prowadzili już 15-9, to pod koniec seta Dream zdołał objąć prowadzenie 20-18 i stanął przed szansą na doprowadzenie do wyrównania w setach. Ostatecznie po kilku chwilach z punktu cieszył się beniaminek rozgrywek (25-23). Ostatni set to partia bez historii, o którym ‘Marzyciele’ chcieliby zapomnieć. Choć zaczęło się od stanu 7-7, to druga część seta była absolutnie jednostronnym widowiskiem, w którym Dream Volley zostało dotkliwie pokiereszowane przez swoich rywali (21-10).

One comment

Join the Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.