MATCHDAY #28

Dawno w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta nie było dnia meczowego, w której mielibyśmy tyle spotkań, gdzie doszło do gry na przewagi. We wtorek do tego typu sytuacji doszło aż w 8 z 9 spotkań. Najważniejszymi wydarzeniami dnia były zwycięstwa Hydry Volleyball Team oraz BES Boys BLUM, które przedłużają ich szanse na utrzymanie w swoich ligach. Zapraszamy na podsumowanie!

Bayer Gdańsk – Flota Toyota Team 2 1-2 (19-21; 21-19; 21-23)

Po poniedziałkowej porażce z BL Volley – Bayer z rozpędu przystępował do kolejnego spotkania, które miało przedłużyć szanse drużyny na podium rozgrywek, a w zasadzie upragniony awans. Zadanie stawiane przed ‘Aptekarzami’ nie było bynajmniej proste, o czym gracze w niebiesko-zielonych strojach się szybko przekonali. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się jednak od prowadzenia ‘Aptekarzy’, którzy rozpoczęli seta od prowadzenia 10-6. W dalszej części Flota sukcesywnie odrabiała straty i finalnie – sztuka ta udała im się przy stanie 13-13. Mniej więcej od tego momentu mieliśmy wyrównaną walkę ‘punkt za punkt’, którą skutecznym atakiem zakończył Dominik Jakubowski z Floty. Druga odsłona rozpoczęła się podobnie. Na półmetku seta, po ataku Szymona Laskowskiego, Bayer objął prowadzenie 13-8. W dalszej części partii – przewaga ‘Aptekarzy’ stopniała do zaledwie jednego oczka (19-18), po czym można było mieć nadzieje na emocjonująca końcówkę. Ostatni cios – dający wyrównanie w meczu wyprowadził po chwili Damian Haric. Ostatni set to prowadzenie ‘Aptekarzy’ 14-10, po którym wydawało się, że to oni sięgną po wygraną w meczu. Druga część partii to jednak szalona pogoń Floty, która po ataku Mateusza Polowca – doprowadziła do stanu po 19. Końcówka seta to niesamowite emocje, które zakończyły się happy-endem drużyny Karoliny Kirszensztein. Biorąc pod uwagę ich terminarz do końca sezonu – mają oni ogromne szanse na poprawę sytuacji w tabeli.

AIP – Hydra Volleyball Team 0-3 (23-25; 22-24; 12-21)

Ledwo pochwaliliśmy drużynę AIP pisząc o tym, że to drużyna, która w odróżnieniu od innych ekip zapewniających sobie utrzymanie na przestrzeni sezonów, gra na 100%, a tu we wtorkowy wieczór – klops. Podsumowanie meczu nie będzie skupiało się jednak na słabości AIP, a raczej mocy Hydry. Warto podkreślić jednak, że AIP było we wtorek osłabione, a na salę przyszli w sześciu graczy. Dodatkowo – atakujący Mariusz Seroka musiał w trakcie spotkania co rusz zabawiać najwierniejszych kibiców, których ma – swoich synów. Pierwszy set to kozackie widowisko, które rozpoczęło się lepiej dla Hydry (10-7). W dalszej części partii gra obu drużyn się wyrównała i pod koniec mieliśmy już remis po 20. Końcówka to kilka piłek setowych z obu stron. Ostatecznie – końcówkę lepiej wytrzymała ‘Bestia’, która przechytrzyła swoich rywali i wygrała do 23. Podobne emocje mieliśmy w drugiej odsłonie. Dokładnie tak samo jak w pierwszym secie, obie drużyny walczyły o każdą piłkę i można było śmiało stwierdzić, że oba teamy grają na 100% możliwości. Hydra była zdeterminowana by przedłużyć szanse na awans – AIP z kolei by udowodnić, że ich miejsce było w obecnym sezonie w grupie mistrzowskiej. Końcówka odsłony to ponowna gra na przewagi i mimo iż AIP miało piłkę setową – i tym razem Hydra zdołała wyjść z opresji ‘z tarczą’. Trzeci set to już absolutnie jednostronne widowisko. Gracze Sławomira Kudyby szybko objęli prowadzenie 12-5 i nie mieli większych problemów z tym, by po chwili postawić kropkę nad ‘i’.

ACTIVNI Gdańsk – Wolves Volley 3-0 (21-17; 21-16; 22-20)

Ledwo co w magazynie oraz zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że ACTIVNI Gdańsk jak żadna inna z drużyn w SL3 – uwielbiają dzielić się punktami z rywalami, a ci – zrobili Redakcji psikusa. W zapowiedziach przedmeczowych pokusiliśmy się nawet o tezę, że ACTIVNI nie są na tyle mocni, by ograć ‘Watahę’ za komplet punktów i odwrotnie – ‘Wilki’ tak słabe by przegrać spotkanie 0-3. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od typowej – trzecioligowej wymiany ciosów, która zaprowadziła nas do stanu 10-10. Przewaga ACTIVNYCH zaczęła zarysowywać się dopiero w drugiej części seta, a dokładnie po kilku skutecznych atakach Michała Zagórskiego, który pociągnął drużynę do wygrania pierwszej odsłony. Druga partia rozpoczęła się od festiwalu błędów, na który zaprosili nas gracze obu drużyn. Z początkowego chaosu zrodził się wynik 7-7, a następnie po 13. ACTIVNI podobnie zresztą jak w pierwszym secie – byli niczym uczeń, który pod koniec roku szkolnego mobilizował się do wytężonej pracy, by polepszyć swoje oceny. Finalnie – sztuka ta drużynie Artura Kurkowskiego się udała i wynik 2-0 stał się faktem. Ostatni ‘rozdział’ rywalizacji to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu. Początek to stan 10-10. Różnica pomiędzy trzecim setem a tym, co oglądaliśmy w dwóch pierwszych odsłonach była jednak taka, że tym razem ACTIVNI nie zdołali odjechać swoim rywalom. Ci – trzymali się ACTIVNYCH kurczowo i podążali za nimi niczym cień. Jedno oczko ACTIVNYCH – jedno ‘Wilków’. Końcówka należała jednak do drużyny Artura Kurkowskiego. Najpierw punkt zdobył sam kapitan, a następnie skuteczną zagrywką popisał się pełniący role ‘sypacza’ – Wojciech Łuczków.

Team Spontan – Info Distributions 1-2 (21-11; 17-21; 24-26)

Mieliśmy nosa w zapowiedziach przedmeczowych wskazując na to, że spotkanie wygra beniaminek rozgrywek. Co do samego meczu – było to bardzo dziwne spotkanie, których notabene – w ostatnim czasie nie brakuje. No bo jak wytłumaczyć to, że w pierwszym secie rywalizacji ‘Spontaniczni’ robią powtórkę z poniedziałkowego spotkania ze Zmieszanymi – grają kapitalnie i finalnie ogrywają swojego rywala, a nagle – w trzecim secie z niewiadomych powodów rozpoczynają partię od stanu 1-10? Cóż – nawet nie próbujemy tego zrozumieć. Trzymając się chronologii zastanawiamy się, który z setów był lepszy – czy premierowy ze Zmieszanymi czy może jednak ten z meczu przeciwko ‘Drukarzom’. Mimo wszystko – chyba ten z poniedziałkowego spotkania, co nie oznacza, że premierowa odsłona wtorkowego starcia była średnia. W wykonaniu ‘Spontanicznych’ była naprawdę kozacka i prawdę mówiąc wynik nie mógł specjalnie dziwić. W środkowej partii – nastąpił zwrot akcji. Po wyrównanej pierwszej części seta (13-13), w dalszej fazie Info Distributions zdołało odskoczyć swoim rywalom na cztery oczka (19-15), co po chwili dało im wyrównanie. O trzeciej partii już co nieco napisaliśmy. Ta rozpoczęła się od mordobicia, gdzie w role bitych i poniewieranych – wcielili się gracze Team Spontan (10-1). Mimo beznadziejnego otwarcia – z czasem doprowadzili oni do stanu 15-15, w czym bardzo duży udział miał świetnie dysponowany Krzysztof Leper. Zasadniczo mamy pewien problem, bo nie wiemy czy bardziej za skuteczną pogoń chwalić Spontana czy krytykować ‘Drukarzy’. Dalsza część seta nie obfitowała już w tego typu anomalię. Mieliśmy natomiast zażartą walkę o każdy punkt, która zakończyła się szczęśliwie dla Info Distributions. Mówiąc całkiem serio – gdyby przegrali oni seta po prowadzeni 10-1, Redakcja miałaby pożywkę na kilka kolejnych sezonów.

Drużyna A – Wolves Volley 1-2 (22-24; 23-21; 14-21)

Potwierdzają się nasze słowa o świetnej dyspozycji Drużyny A. No bo powiedzmy sobie wprost. Czy jest tu ktoś, kto jeszcze kilka tygodni temu wierzył w taką końcówkę sezonu w wykonaniu ekipy Michała Drozdowskiego? Obecnie są oni ekipą, która wychodzi na parkiet przeciwko uznanej marce, jaką są bez wątpienia ‘Wilki’ i rywalizuje jak równy z równym. Dowód? Proszę bardzo. Mimo że początek spotkania to wyraźna przewaga ‘Watahy’, która zbudowała sobie kilkupunktową przewagę (10-5), to z czasem – Drużyna A zaczęła coraz śmielej dochodzić do głosu. Lepsza postawa przełożyła się błyskawicznie na wynik, bowiem po kilku chwilach – było już po 12. Od tego momentu aż do końca pierwszej odsłony mogliśmy podziwiać wyrównaną i emocjonującą grę obu drużyn, która finalnie dała pierwszy punkt w meczu drużynie Mikołaja Stempina. Druga partia również nie zawiodła. Tym razem to Drużyna A lepiej rozpoczęła seta  i mimo, że w drugiej części odsłony ‘Wilkom’ udało się dogonić rywala (20-20), to finalnie ostatnie słowo należało do Drużyny A. Na podstawie dwóch pierwszych setów można było wyciągnąć wnioski, że drużyna, która zbudowała sobie na początku zaliczkę, wygrywała finalnie seta i to mimo problemów, które dotykały ją w dalszej części partii. Ostatnia odsłona nie przyniosła już większych emocji. W partii tej – Wolves Volley pokazało wreszcie, dlaczego byli stawiani w roli zdecydowanego faworyta starcia. Swoją drużynę do zwycięstwa poprowadził absolutny lider drużyny – Szymon Merski.  

Volley Gdańsk – Hydra Volleyball Team 1-2 (21-23; 23-21; 15-21)

Choć w teorii wciąż jest szansa to – do trumny, w której znajduje się obecnie drużyna Volley Gdańsk wbito kolejny gwóźdź. Wieko jest już tak zaryglowane, że prawdopodobnie jedynym gościem, który zdołałby się wygrzebać z tej beznadziejnej sytuacji byłby David Copperfield. Jako że z amerykańskim iluzjonistą – Volley Gdańsk nie ma zbyt dużo wspólnego – uważamy, że ich los jest już przesądzony. Lubicie filmy? Kojarzycie te oklepane sceny, w których pod koniec filmu umiera jedna z osób, a w innym miejscu na świat przychodzi dziecko? Jeśli tak to zapewne czaicie do czego pijemy. We wtorek – Volley Gdańsk jako pierwszoligowiec – umarł. Jako że lukę tę trzeba było jakoś załatać – do życia została pchnięta drużyna Hydra Volleyball Team. Dzięki dwóm zwycięstwom, w których Hydra zdobyła pięć na sześć możliwych punktów – ich utrzymanie w lidze jest opcją, która ‘leży na stole’. We wtorkowy wieczór wykonali oni zadanie niemal w stu procentach. Dzięki dwóm wygranym – Hydra traci obecnie do miejsca barażowego zaledwie jeden punkt. Do Szach-Matu, który znajduje się z kolei na pierwszym miejscu nad kreską – zaledwie dwóch. To sprawia, że końcówka sezonu Wiosna’23 w grupie spadkowej zapowiada się pasjonująco. Na koniec słówko o Volleyu – mega przykro się patrzy obecnie na tę drużyny. Wydaje się, że najbliższe miesiące będą najtrudniejszą walką, jaką ‘żółto-czarni’ musieli stoczyć kiedykolwiek na parkietach SL3. Będzie to walka o odbudowanie drużyny, co będzie bardzo trudną i żmudną pracą. Liczymy na to, że ‘żółto-czarnym’ się uda.

Zmieszani – AVOCADO Friends 1-2 (22-20; 17-21; 18-21)

Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach. Typując ten mecz kilka miesięcy temu – nie mielibyśmy wątpliwości, że potyczkę wygra AVOCADO friends. Ostatnie miesiące to jednak update sytuacji. Podczas gdy Zmieszani notują obecnie bodajże najlepszy okres w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta – u ‘Wegan’ jest całkowicie na odwrót. Wtorkowy wieczór miał być dla ‘Roślinożerców’ przełamaniem złej passy na co Redakcja patrzyła z przymrużeniem oka. Pierwszy set rozpoczął się jednak z ambitnymi planami drużyny Arkadiusza Kozłowskiego. Po jednym z ataków Piotra Kozłowskiego, AVOCADO objęło prowadzenie 11-7, a następnie 19-16. Nie ukrywamy, że byliśmy pewni, że po chwili to ‘Weganie’ będą cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Niestety dla nich – Zmieszani zanotowali kapitalną końcówkę i po blokach Marcina Gorlikowskiego oraz Krystiana Kempińskiego ‘wrócili do żywych’. Końcówka to odważne ataki Zmieszanych i nieudany rewanż atakującego AVOCADO w out, który dał drużynie Edyty Woźny pierwszy punkt w meczu. Drugi set to ponowne prowadzenie ‘Wegan’ 11-7. Mimo że i tym razem Zmieszani zbliżyli się do rywali na jedno oczko, to jednak nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. W końcówce – za nieudany atak na zakończenie pierwszego seta zrehabilitował się Dominik Marlęga, który przypieczętował wyrównanie stanu rywalizacji. Ostatni set to prowadzenie AVOCADO 16-14 i kolejne, bezskuteczne próby odwrócenia stanu rywalizacji przez Zmieszanych. Drużynie Edyty Woźny nie pomogły z pewnością wzajemne pretensje, które mogliśmy obserwować w końcówce partii. Z(a)mieszani(e) w szeregach rywali – skutecznie wykorzystali gracze w butelkowych strojach i finalnie to oni wygrali mecz 2-1.

Flota Toyota Team – Dziki Wejherowo 2-1 (21-18; 19-21; 21-17)

Po ostatnich wynikach w drugiej lidze stało się jasne, że aby Flota nie zepsuła swojej doskonałej wręcz sytuacji – musi wygrać poniedziałkowe starcie z groźnymi Dzikami Wejherowo. Owszem – w naszych oczach team Karoliny Kirszensztein był faworytem starcia, aczkolwiek wydawało nam się, że drużynę z Wejherowa czeka jedno z najtrudniejszych drugoligowych spotkań. Po wyrównanym początku, po którym na tablicy wyników był remis po 8, Flota zdołała w środkowej fazie seta odskoczyć swoim rywalom na pięć oczek (15-10). Mimo że z czasem na tablicy wyników było już 18-12 to wicelider rozgrywek miał spory problem z tym, by postawić kropkę nad ‘i’. Ostatecznie sztuka ta udała im się po jednym z ataków niezawodnego – Pawła Shylina. Drugi set to zwrot akcji. Od samego początku to gracze występujący w delegacji mieli inicjatywę, która przełożyła się na ich prowadzenie 15-10. Podobnie jak Flota w pierwszej odsłonie, Dziki miały w końcówce problem by dopiąć swego. Ostatecznie – mimo zniwelowania straty przez rywali – udało im się to po ataku Mateusza Węgrzynowskiego. Jako że w dwóch pierwszych odsłonach mogliśmy oglądać ‘szarpaną’ grę – nie inaczej było i w finałowej partii. Tę – po bardzo dobrej grze oraz zagrywce Mikołaja Filanowskiego, Flota rozpoczęła od prowadzenia 12-4. W dalszej części było już 18-12 i wydawało się, że za chwilę wybrzmi ostatni gwizdek sędziego. Końcówka to jednak sukcesywne odrabianie strat Dzików. Niestety dla drużyny z Wejherowa – przebudzenie w drugiej części seta to było zbyt mało, by mogło skończyć się ich wygraną.

BES Boys BLUM – Info Distributions 2-1 (19-21; 21-18; 24-22)

Są w życiu oczywiste rzeczy. Jedną z nich jest to, że BES Boys BLUM budzi się pod koniec sezonu do życia i toczy zażarty bój o drugoligowy bój. Przyznamy się bez bicia – zdążyliśmy już spisać ‘Chłopców’ na straty. Na swoje usprawiedliwienie dodamy, że zaledwie jedno zwycięstwo w jedenastu spotkaniach zbytnio nie rokowały. Spadek BES Boys BLUM wydawał się rzeczą tak naturalną jak krew z nosa u anemika. Do niewdzięcznej roli kata – Redakcja desygnowała drużynę Info Distributions. W naszych oczach beniaminek rozgrywek był wyraźnym faworytem starcia. Już pierwszy set rywalizacji udowodnił, że nie będzie to łatwe zadanie. Mimo że ‘Drukarze’ przystępowali do spotkania uskrzydleni zwycięstwem ze Spontanem, to jednak w konfrontacji z ‘Chłopcami’ mieli ogromne problemy ze sforsowaniem zasieków rywala. Mimo to w połowie seta po jednym z ataków Ernesta Kurysa, ‘Drukarze’ objęli prowadzenie 16-12 i byli na najlepszej drodze do wygrania partii. Mimo iż w końcówce ‘Chłopcy’ wzięli się za odrabianie strat – duet Skowroński -Wierzejski zapewnił swojej drużynie pierwszy punkt w meczu. Po pierwszym secie stało się jasne, że chcąc uratować drugą ligę- BES Boys BLUM musi wygrać partię. Zmobilizowani ‘Chłopcy – zadaniowcy’ osiągnęli przewagę 12-8. Mimo czteropunktowej zaliczki, pod koniec seta Info Distributions zdołało odrobić straty. Ostatnie słowo należało jednak do BES Boys BLUM, którzy po ataku lidera drużyny – Leszka Rzępołucha doprowadzili do wyrównania w setach. Ostatnia odsłona to prawdziwy dreszczowiec. Pomijając początek, w którym BES Boys BLUM objęło prowadzenie 4-0 – reszta seta była typową partią, gdzie drużyny zdobywały punkty naprzemiennie. W taki sposób dobrnęliśmy do gry na przewagi, które zakończyły się happy-endem drużyny Ryszarda Nowaka. Dzięki wygranej gracze w szarych trykotach przesunęli się w tabeli na trzynaste miejsce i kto wie – być może uda im się w kolejnym sezonie dopisać kolejny rozdział do drugoligowej przygody.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.