MATCHDAY #20

Za nami dwudziesty dzień meczowy w sezonie Wiosna’23. Po dłuższej przerwie nie brakowało ani emocji, ani niespodzianek. W drugiej lidze – dzięki zwycięstwu Floty Toyoty Team z BES Boys BLUM nastąpiła w dodatku zmiana lidera. Zapraszamy na podsumowanie czwartkowej serii gier!

Chilli Amigos – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (21-11; 21-17; 17-21)

Częściowo spełniły się przewidywania Redakcji dotyczące tego spotkania. Faktem, o którym pisaliśmy w zapowiedziach jest to, że dotychczasowe pojedynki obu drużyn za każdym razem kończyły się wynikiem 3-0. Przewidzieliśmy, że tym razem przerwana zostanie seria zwycięstw za komplet punktów i dojdzie do ich podziału. Nie pomyliliśmy się w tym względzie. Zarówno Redakcja jak i Eksperci obstawiali jednak, że zwycięstwo padnie łupem ekipy Artura Kurkowskiego. ACTIVNI jednak już przed meczem tłumaczyli się, że część graczy utknęła na trasie, że prawdopodobnie zaczną w czwórkę itp. Nic jednak nie tłumaczy tego, co wydarzyło się w pierwszym secie. Tak ‘stojących’ ACTIVNYCH nie widzieliśmy do tej pory, nawet na trybunach. W momencie, kiedy na tablicy wyników pojawiło się 20-8 dla Chilli, Redakcja patrzyła już przez palce na to, co się dzieje na boisku numer 2. Na szczęście dla ACTIVNYCH, Chilli popełniło parę błędów własnych w końcówce, dzięki czemu udało im się chociaż wyjść z dychy (21-11). Jednak cisza panująca pomiędzy graczami Artura Kurkowskiego w trakcie pierwszego seta nie zwiastowała niczego dobrego. W drugiej partii, po kilku pierwszych punktach dla Chilli, ACTIVNI wreszcie zaczęli grać. Do stanu 15-15 mieliśmy bardzo wyrównany pojedynek, jednak gdy zawodnicy Chilli poczuli, że mogą w tym spotkaniu wygrać, nie odpuścili i końcówka należała już zdecydowanie do nich (21-17). Trzeci set przebiegał w większości bardzo podobnie do poprzedniego, ale od prowadzenia 16-14 Chilli popełniło kilka błędów, w czym ACTIVNI zobaczyli swoją szansę. Wreszcie w końcówce meczu zobaczyliśmy ich skuteczną grę, na którą liczyliśmy od początku spotkania i finalnie set padł ich łupem (21-17). Jak to mówią – lepiej późno niż wcale, jednak wydaje się to być małym pocieszeniem w tej sytuacji. Redakcja jest jednak w posiadaniu informacji, do której nie dotarł nawet Tygodnik Kibica. Otóż, w rywalizacji pomiędzy Chilli i ACTIVNYMI za każdym razem wygrywa drużyna, która zostaje wymieniona jako gospodarz spotkania.

ACTIVNI Gdańsk – Chilli Amigos 3-0 (12.07.2021)

Chilli Amigos – ACTIVNI Gdańsk 3-0 (26.10.2021)

ACTIVNI Gdańsk – Chilli Amigos 3-0 (24.05.2022)

Chilli Amigos – Activni Gdańsk 2-1 (04.05.2023)

Przypadek? Zastanawiamy się, jak w świetle tych rewelacji będzie wyglądała sytuacja przed kolejnym spotkaniem ekip. Czy o tym, kto ma zostać wymieniony jako gospodarz powinien zadecydować rzut monetą? Czy już teraz skazujemy Chilli na porażkę w kolejnym meczu, ponieważ następnym razem przypada kolej ACTIVNYCH? Wszelkim próbom przekupienia Redakcji w tym względzie mówimy stanowcze – CZEMU NIE?

Drużyna A – Flota Toyota Team 2 0-3 (13-21; 12-21; 21-23)

W zapowiedziach przedmeczowych, pokusiliśmy się o tezę, że jeśli Flota Toyota Team 2 rozegrała w najbliższym czasie z Drużyną A, sto spotkań – to naszym zdaniem, za każdym razem by wygrali. Cóż – po tym co zobaczyliśmy w czwartkowy wieczór, a szczególnie w ostatnim epizodzie tej konfrontacji, już tacy pewni nie jesteśmy i z pewnością – na przyszłość wyciągniemy wnioski ze składania podobnych deklaracji. Przechodząc do samego spotkania – te zaczęło się dość zaskakująco, bo od bardzo wyrównanej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Mniej więcej w połowie seta, po dwóch skutecznych blokach oraz atakach wykonanych przez graczy Karoliny Kirszensztein, Flota objęła prowadzenie 16-10 i zasadniczo – emocję w tej partii były już skończone. Druga odsłona rozpoczęła się od świetnej zagrywki debiutującego w SL3 – Mateusza Olszewskiego, po której Drużyna A, objęła prowadzenie 4-1. Radość ‘Serialowej’ nie trwała jednak zbyt długo. Po dwóch punktach środkowego – Adama Jarosa, Flota doprowadziła do wyrównania po 6 i od tego momentu, byliśmy przez chwilę świadkami wyrównanej gry. W drugiej części seta, zadziało się jednak dokładnie to co w pierwszym secie – czyli klasyczny odjazd drużyny Floty, zakończony zwycięstwem do 12. Ostatnia odsłona rywalizacji, przerosła oczekiwania najbardziej wybrednych kibiców w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. W skrócie – Drużyna A zrobiła dokładnie to samo, co mogliśmy oglądać w ich poprzednich meczach z faworyzowanymi ekipami i po raz kolejny – napędziła im stracha. Niestety dla drużyny Michała Drozdowskiego – tym razem również zabrakło szczęścia i finalnie, choć z ogromnymi problemami – z wygranej seta cieszył się team Floty. O tym, że było naprawdę blisko do drugiego punktu w sezonie w wykonaniu Drużyny A, niech świadczy fakt, że w końcówce prowadzili oni już 20-18. Po chwili – kilka arcyważnych punktów dla drużyny zdobył wspomniany wcześniej Adam Jaros oraz najlepszy gracz tego spotkania – Mateusz Jaguś.

Tufi Team – Dream Volley 3-0 (21-14; 21-17; 21-17)

Spotkanie pomiędzy ex-pierwszoligowcami elektryzowało sympatyków oraz przede wszystkim graczy obu drużyn na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Przedmeczowe położenie obu ekip wskazywało na to, że obie drużyny mogą powalczyć w końcówce sezonu o podium rozgrywek czy nawet awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W gorszej sytuacji byli rzecz jasna gracze Tufi Team, którzy przed meczem mieli świadomość tego, że potencjalna kolejna porażka sprawi, że znajdą się oni na aucie w kontekście walki o awans. Od samego początku spotkania, Tufi Team było maksymalnie skoncentrowane i zdeterminowane, by powalczyć o komplet punktów. W dodatku – ‘Marzyciele’ mieli tego dnia pewne problemy kadrowe i nie mogli skorzystać z kilku pierwszoplanowych postaci. Po początkowym wyrównanym fragmencie, po którym na tablicy wyników było 12-12, inicjatywę w spotkaniu przejęła ekipa Mateusza Woźniaka, która po bloku Marka Rogińskiego, objęła prowadzenie 18-13 i po chwili cieszyła się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona była nieco bardziej wyrównana, ale mieliśmy tu ‘powtórkę z rozrywki’, czyli z tego, co oglądaliśmy w premierowej odsłonie. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-9), Tufi odskoczyło swoim rywalom na trzy punkty (13-10) i dalsza część seta upłynęła pod ich kontrolą (21-17). Ostatni set rywalizacji zwiastował odwrócenie sytuacji. Tym razem to Dream Volley grał dobrą i skuteczną siatkówkę, czego konsekwencją było czteropunktowe prowadzenie na półmetku seta (11-7). Mimo sporej wydawałoby się zaliczki – Dream Volley po chwili dał się jednak przechytrzyć i po trzech punktach z rzędu, wspomnianego wcześniej Marka Rogińskiego – na tablicy wyników było już po 12. Końcowa faza seta to potwierdzenie bardzo dobrej dyspozycji ‘Tuffików’, którzy po chwili dołożyli kilka punktów i ograli swoich rywali do 17, a cały mecz 3-0. Wygrana za komplet punktów sprawia, że druga część sezonu zapowiada się pasjonująco.

Hydra Volleyball Team – BEemka Volley 1-2 (19-21; 18-21; 21-15)

Zgodnie z tym, o czym wspominaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych, dla obu ekip było to bardzo ważne spotkanie w kontekście utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dlatego też spodziewaliśmy się dość wyrównanej walki oraz podziału punktów i po raz kolejny szklana kula nas nie zawiodła. Pierwszy set grany był pod dyktando Beemki, jednak w samej końcówce, przy prowadzeniu 18-14, coś się ruszyło w szeregach Hydry. Nagłe olśnienie i zaczęli seryjnie punktować, dzięki czemu udało im się dogonić rywala na 19-19. Dużą zasługę w tym miała dobra gra blokiem Hydry oraz zagrywka Dawida Plichtowicza. Na to odpowiedź jednak miał znany duet Michał Ryński oraz Maciej Wysocki, którzy popisali się dobrymi atakami, dzięki czemu zapewnili drużynie wygraną w tym secie 21-19. W drugiej partii scenariusz był bardzo podobny – zdecydowane prowadzenie Beemki i pobudka Hydry w końcówce, czego skutkiem było 21-18 na tablicy wyników. Trzeci set jednak miał już zdecydowanie inny przebieg. Od pierwszego gwizdka obserwowaliśmy walkę punkt za punkt aż do stanu 12-12. Gdzieś w tym momencie z Beemki zeszło powietrze, a co każdy Sebix może potwierdzić, w takich warunkach daleko się nie zajedzie. Sprawdziło się to również w tym przypadku. Hydrze udało się wypracować kilkupunktową przewagę i finalnie wygrali partię 21-15. Kolejny raz Beemka przegrywa seta niejako na własne życzenie, chociaż musimy oddać graczom Sławka Kudyby, że wykorzystali swoją szansę i zaprezentowali w końcówce naprawdę solidną siatkówkę. Wydaje się to jednak marnym pocieszeniem przy rzucie okiem na tabelę. Sytuacja Hydry jest już naprawdę nieciekawa, a pozostało niewiele szans na odwrócenie ich losu w tym sezonie. Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się ich powrót na parkiety drugiej ligi, choć oczywiście nie wiadomo, jak potoczą się spotkania w grupie spadkowej. Beemka z kolei może nieco odetchnąć, jednak bez większej satysfakcji.

BES Boys BLUM – Flota Toyota Team 0-3 (13-21; 15-21; 6-21)

Kilka godzin przed rozpoczęciem meczu, zastanawialiśmy się czy Flota Toyota Team, zdoła wyciągnąć wnioski z poprzednich spotkań w SL3 i tym razem, sięgnąć po komplet punktów. Okazja do tego zdawała się być wyborna. Rywalem graczy Karoliny Kirszensztein była bowiem ekipa BES Boys BLUM, która znajduje się na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli i do rozpoczęcia czwartkowego spotkania, miała zaledwie jedno zwycięstwo w ośmiu spotkaniach. Prawdę mówiąc – przed meczem wyczuwaliśmy w kościach, że potencjalnie jeden punkt w czwartkowym spotkaniu, byłby dla ‘Chłopców’ naprawdę niezłym wynikiem. Potwierdzenie naszych słów, otrzymaliśmy już na początku rywalizacji, w której po kilku atakach skrzydłowych Floty – objęli oni prowadzenie 11-6. Mimo, że w dalszej części seta, BES Boys BLUM zdołali zbliżyć się do rywala na dwa oczka (11-9) to koniec końców – ówczesny wicelider zrobił klasyczny ‘odjazd z peronu’ i wygrał seta do 13. Nieco lepiej, ‘Chłopcy’ zaprezentowali się w środkowej odsłonie. Oczywiście nie jest tak, że zagrozili oni swoim rywalom. Ci – już na początku seta zbudowali przewagę pięciu punktów (9-4), którą konsekwentnie, utrzymywali aż do samego końca. Do podniesienia z parkietu, obu drużynom pozostał punkt z trzeciego seta. Prawdę mówiąc – dobrze, że partia ta odbywała się grubo po godzinie 22:00, bowiem byliśmy świadkami prawdziwego ‘mordobicia’. Naprawdę rozumiemy wszystko, ale do diaska – 16-3 pod koniec seta? Chryste, cóż to była za kanonada. Demolka i prawdziwy koszmar dla drużyny BES Boys BLUM. W końcówce – ‘tornado’, które chwilę wcześniej oglądaliśmy, nieco się uspokoiło. W konsekwencji, obie drużyny zdobyły do końca po kilka punktów, a to oznaczało z kolei, że Flota awansowała na pierwsze miejsce w ligowej tabeli i teraz to oni czekają na ruch swoich rywali. Brawo!

TGD – Port Gdańsk 3-0 (21-19; 21-15; 21-16)

Mecz rozegrany w czwartkowy wieczór praktycznie w każdym aspekcie należał do drużyny TGD. Na początek wspomnijmy, że stawili się oni w komplecie zapisanych graczy, a na dodatek każdy z zawodników zagrał tego dnia. Umówmy się, że przy 11 zgłoszonych osobach nie jest to wcale sprawą oczywistą. Ekipa Arkadiusza Sojko stawiła się w sześciu zawodników, ponadto zabrakło jednego z liderów – Denisa Gostomczyka, co już na starcie stawiało ich w nieco gorszej pozycji.Całość spotkania była pod absolutną kontrolą graczy TGD. Świetna zagrywka drużyny i po raz kolejny rewelacyjna wręcz forma Kacpra Goszczyńskiego, o którym zawodnicy z drużyny żartują, że w ostatnim czasie przeżywa siatkarską drugą młodość. Podpisujemy się pod tym bez mrugnięcia, ponieważ nie przypominamy sobie tak wysokiej dyspozycji tego gracza, którego z meczu na mecz nie możemy się wręcz nachwalić. Jak już wspominaliśmy, pierwszy set, już od pierwszej piłki był grany pod dyktando graczy TGD, chociaż przy stanie 20-16 Portowcom udało się jeszcze nadgonić wynik i finalnie partia zakończyła się 21-19. W drugiej i trzeciej odsłonie TGD nie pozostawiło jednak większych złudzeń rywalowi (21-15 i 21-16). Byli lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, a na parkiecie brylował oczywiście wspomniany wcześniej Kacper Goszczyński, który bez większego zaskoczenia zgarnął tytuł MVP. Dzięki wygranej, TGD znajduje się obecnie na trzecim miejscu w ligowej tabeli, co wydaje się satysfakcjonować drużynę na ten moment. Portowcy z kolei mają sporo do przemyślenia przed nadchodzącym spotkaniem z kolejnym mocnym rywalem – BL Volley.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.