Wtorkowa rywalizacja upłynęła głównie pod znakiem zmagań trzecioligowych. Swoje kolejne zwycięstwo odniosła drużyna MiszMasz. Z kolei jeśli chodzi o debiutantów to grali oni ze zmiennym szczęściem. Team Looz ograł Craftvenę 2-1, natomiast Niepokonani PKO Bank Polski musiał uznać wyższość Chilli Amigos.
Chilli Amigos – Niepokonani PKO Bank Polski 3-0 (21-5; 21-12; 21-6)
Debiut drużyny Niepokonani PKO Bank Polski miał nastąpić kilka miesięcy temu. Niestety, los chciał inaczej i pierwsze spotkanie zostało wyznaczone na początek września. Pierwszym rywalem ‘Biało-czarnych’ była drużyna Chilli Amigos. Cóż, pomyśleliśmy, że jak spadać to z wysokiego konia. Tuż przed spotkaniem gracze Chilli mogli mieć pewne obawy czy spotkanie się w ogóle odbędzie. W związku z licznymi sprawami organizacyjnymi oraz odprawą przedmeczową gracze Joanny Drewczyńskiej weszli na salę po godzinie 20.00 czyli po godzinie, w której miało się rozpocząć ich spotkanie. Na szczęście dla ‘Bankowców’ Pani Sędzia okazała się dość łaskawa i mimo dość napiętego terminarza w SL3 pozwoliła ‘Bankowcom’ na kilka minut rozgrzewki. Nie wiemy, czy wpływ na początek meczu miało spóźnienie czy jednak spory stres związany z debiutem, który towarzyszył drużynie, jednak to Chilli zaczęło grać swój mecz od samego początku i ani na chwilę nie tracili kontroli nad poczynaniami boiskowymi. Pierwszy set zakończył się wysokim wynikiem (do 5), a pierwszy punkt w historii Niepokonanych, asem serwisowym zdobył Andrzej Rychter. To, co może cieszyć to fakt, że widać że dla drużyny liczy się dobra zabawa i niekorzystny wynik nie jest w stanie zmienić ich nastawienia. Ponadto, co bardzo ważne – nie obce są im również zachowania fair-play. Przy piłce setowej dla Chilli Amigos Dawid Laskowski przyznał się do dotknięcia piłki w bloku i finalnie decyzja sędzi została zmieniona, a z wygranej pierwszej partii mogli się cieszyć gracze Chilli Amigos. Druga partia była tą, w której Niepokonani zagrali najlepiej, co przełożyło się na wynik (21-12). Dobrze na zagrywce sprawował się wspomniany wcześniej Dawid Laskowski. Trzecia partia należała już w pełni do Amigos, którzy, jak pokazuje wynik, wcale nie byli przyjacielscy i ograli rywali do 6, czym sprawili, że w nazwę drużyny ‘Bankowców’, przynajmniej do przyszłego tygodnia trzeba wstawić nawias, by tymczasowo zespół zyskał nową – (Nie)pokonani PKO Bank Polski.
Wirtualna Polska – MiszMasz 0-3 (13-21; 12-21; 16-21)
Po poniedziałkowym spotkaniu, w którym drużyna MiszMasz rozprawiła się z ekipą Allsix by Decathlon było wiadomo, że zespół może powalczyć o najwyższe cele. Wtorkowa rywalizacja przeciwko Wirtualnej Polsce miała to potwierdzić. W spotkaniu, po raz pierwszy od niemal roku wystąpił Adam Wajner, który kiedy tylko grał był ważnym ogniwem drużyny, niejednokrotnie zdobywając tytuł MVP spotkań. Niestety, powrót jednego z graczy po kontuzji nie sprawił, że drużyna przestała się borykać z problemami zdrowotnymi. Już przed meczem było wiadomo, że Wiktor Świąder nie ma szans na występ, a ponadto uraz wyeliminował kapitana drużyny (Jędrzej Matla) tuż przed rozpoczęciem spotkania. Jeśli chodzi o sam mecz to osoby, które liczyły na emocje i zaciętą walkę mogły czuć pewne rozczarowanie. Jakiś czas temu guru dziennikarstwa sportowego Ś.P. Paweł Zarzeczny miał swój program – One Man Show. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że jeśli ktoś chciałby korzystać z nazwy programu to mógłby to być Mateusz Berbeka. Trzeba postawić sprawę jasno. Z całą pewnością można powiedzieć, że ten zawodnik mógłby z powodzeniem grać w pierwszej lidze i mówiąc wprost – nie zaniżałby tam poziomu. Pierwszy mecz? 15 punktów. Mecz przeciwko WP? 17 punktów, które walnie przyczyniły się do wygrania spotkania. Fakty są takie – 17 punktów sprawia, że można mówić o tym, że ten gracz w pojedynkę wygrał całego seta. Fakt jest również taki, że po dwóch spotkaniach MiszMasz ma na swoim koncie komplet oczek i w komfortowej pozycji spogląda na innych rywali z perspektywy lidera.
Sprężystokopytni & Kitku – Mental Block 3-0 (21-10; 21-11; 21-10)
Spotkanie przeciwko Mental Block miało dać nam wskazówkę ,o jakie cele w obecnym sezonie będzie walczyć drużyna Sprężystokopytnych. Wiedzieliśmy, że w składzie mają kilku graczy otrzaskanych z rozgrywkami Siatkarkiej Ligi Trójmiasta, wzmocnionych kilkoma bardzo ciekawymi transferami. Jak wyszedł debiut? Uważamy, że bardzo dobrze. Drużyna zrobiła to, co do nich należało – wygrała spotkanie 3-0 i w żadnym z setów tak naprawdę nie dali rozwinąć skrzydeł swoim przeciwnikom. Początek meczu nie zwiastował jednak, że wyniki poszczególnych partii będą takie wysokie. Kiedy na tablicy wyników w pierwszym secie widniało 5-5 wydawało się, że ‘Mentaliści’ będą w stanie nawiązać równorzędną walkę z faworyzowanym rywalem. Ostatecznie, z biegiem czasu ekipa Kacpra Goszczyńskiego powiększała przewagę, by wygrać pierwszą partię do 10. W drugim secie dość mocno uaktywnił się środkowy drużyny Sprężystokopytnych – Mateusz Gaczyński, którego potencjał pozwala sądzić, że będzie on jednym z lepszych środkowych drugiej ligi. Dość powiedzieć, że w całym meczu ten mierzący 206 cm wzrostu gracz zdobył aż czternaście punktów, co umówmy się, patrząc na jego pozycję jest wynikiem iście imponującym. W naszych oczach zapisał się obrazek kiedy trzy razy z rzędu niedokładne przyjęcie ‘Mentalistów’ powodowało, że piłka przechodziła na drugą stronę siatki, a środkowy niczym kat dokonywał egzekucji. Druga i trzecia partia należała do Sprężystokopytnych & Kitku, którzy wygrali odpowiednio do 11 oraz 10. Przed obiema drużynami krótki czas na regenerację. W środowy wieczór zmierzą się odpowiednio z Letnim Gdańskiem oraz drużyną ACTIVNI Gdańsk.
BES-BLUM Kraken Team – Omida Team 1-2 (20-22; 21-13; 18-21)
Omida Team przystępując do tego spotkania miała wiedzę. Mecz przeciwko BES-BLUM Kraken Team odbył się dzień po tym, jak podopieczni Ryszarda Nowaka wprost zdemolowali Epo-Project. Dodatkowo, z tyłu głowy gracze w ‘Czarno-zielonych’ trykotach mieli w pamięci pierwsze spotkanie obu zespołów, do którego doszło w maju 2020 r., w którym Omida niespodziewanie musiała uznać wyższość swoich rywali. Te wszystkie elementy połączone w całość sprawiały, że wiadomym było, iż wygrana nie będzie łatwym zadaniem. To wszystko o czym piszemy miało oczywiście odzwierciedlenie w trakcie meczu. BES-BLUM na początku sezonu wygląda na ekipę, w której o rewolucję zadbały wspólnie Magda Gessler oraz Dorota Szelągowska. Drużyna na Jesień, póki co prezentuje naprawdę bardzo dobry poziom, o czym już w pierwszym secie przekonała się ekipa ‘Logistyków’. Ostatecznie Omidzie udało się wygrać tę partię na przewagi 22-20 i wydawało się, że jako taki ład w SL3 został zachowany. Drugi set oczywiście zburzył tę teorię, bowiem Omida była tylko tłem dla swoich przeciwników. Co ciekawe, Logistycy od początku drugiego seta grali na dwóch libero. W połowie seta BES-BLUM wypracował już taką przewagę, że Omida nie była w stanie dogonić rywali i set zakończył się wynikiem 21-13 dla Krakena. Trzecia partia była bardzo wyrównana, ale na końcu to Omida postawiła kropkę nad ‘i’, po czym cieszyła się z wygranego spotkania. Uważamy, że zwycięzców się nie sądzi, ale chyba sami zawodnicy wiedzą, że wrócili we wtorek z bardzo dalekiej podróży. MVP spotkania został Wojciech Ingielewicz – gość, któremu nie robi gdzie gra. Zdobywał MVP w TSSie, zdobywa i w Omidzie. Gdybyśmy wysłali go na konkurs chopinowski to pewnie i tam zdobyłby tytuł najbardziej wartościowego gracza.
Team Spontan – Range Soft VT 2-1 (21-23; 21-19; 24-22)
Gdyby po zakończeniu poprzedniego sezonu osoba, która dość mocno interesowała się tym, co działo się w drugiej lidze postanowiła wyjechać na wakacje do miejsca, gdzie nie było zasięgu i wróciła wczoraj bezpośrednio na salę, mogłaby się mocno zdziwić gdyby zobaczyła, w jakim składzie wystąpili ‘Spontaniczni’. Z ‘Oranje’ po poprzednim sezonie odeszło kilku graczy. To z kolei sprawiło, że do drużyny musiały dołączyć nowe-stare twarze. Spośród dziesięciu graczy, którzy wystąpili we wtorkowym spotkaniu tylko czterech pamięta bardzo udany sezon Wiosna’20. W zapowiedzi przedmeczowej jako Redakcja uznaliśmy, że aktywność na rynku transferowym sprawi, że drużyna może mieć pewne problemy z komunikacją czy po prostu zgraniem. Już początek meczu pokazał, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Pierwszą odsłonę po walce na przewagi wygrali gracze Mykoli Kisa, który we wtorkowy wieczór oglądał poczynania kolegów zza bocznej linii. Wynik pierwszej partii sprawił, że drużyna zdobyła swój pierwszy punkt w drugiej klasie rozgrywkowej i zastanawialiśmy się, czy ‘Żółto-czarni’ pójdą za ciosem i zdołają dołożyć kolejne oczka do tabeli. Mimo, że było naprawdę blisko to Team Spontan w decydujących momentach zachowywał więcej zimnej krwi. Tak było między innymi podczas bardzo długiej wymiany w końcówce drugiego seta, dzięki czemu ekipa Piotra Raczyńskiego doprowadziła do wyrównania w setach 1-1. Trzecia odsłona była ponownie bardzo emocjonująca i znów o wyniku musiała zadecydować gra na przewagi. Tym razem, o wygranej partii przez Spontanicznych zaważył błąd własny w końcówce seta najlepszego we wtorkowy wieczór zawodnika w szeregach Range Soft, który z sytuacyjnej piłki postanowił zaryzykować, nie chcąc oddawać piłki za darmo. Tym razem ryzyko się nie opłaciło i to ‘Spontaniczni’ cieszą się z pierwszej wygranej w nowym sezonie. Najlepszym graczem meczu okazał się nowy nabytek Oranje – Michał Maliszewski, który zdobył aż jedenaście punktów.
Craftvena – Team Looz 1-2 (21-18; 15-21; 17-21)
Umówmy się – granie przeciwko debiutantom nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Tak się jednak składa, że w rolę drużyny, której przyszło przywitać w lidze Team Looz wcieliła się Craftvena. Już początek meczu pokazał, że czwartej sile poprzedniego sezonu zwycięstwo nie przyjdzie łatwo. Po drużynie Team Looz widać było, że zawodnicy doskonale wiedzą, o co w tym sporcie chodzi. Pierwsza partia była wyrównana, choć trzeba przyznać, że po obu stronach było sporo niefrasobliwości, po których następowały błędy własne. Rywalizacja w tej partii była typową walką ‘łeb w łeb’, w której żadna ze stron nie chciała odpuścić. Lepszym finiszem wykazali się gracze Craftveny, którzy w końcówce wyszli na prowadzenie i wygrali seta do 18. W drugiej odsłonie początek zwiastował, że przebieg tej partii będzie równie zacięty co pierwszej. W drugiej części seta Team Looz zdołał wyjść na prowadzenie. Craftvena próbowała jeszcze odmienić losy tej partii biorąc czas, ale jak się za chwilę okazało, nie wyprowadziło to z rytmu dobrze grającą ekipę Team Looz. Po dwóch pierwszych setach na tablicy wyników widniało 1-1. To akurat nikogo zbytnio nie dziwiło, bo Craftvena była w poprzednim sezonie drużyną, która aż w dziesięciu na czternaście spotkań kończyła spotkanie wynikiem 2-1. Tak samo stało się i tym razem. Nieszczęśliwie dla graczy Bartka Zakrzewskiego to jednak ich rywale – Team Looz wygrali ostatnią partię, dzięki czemu sięgnęli po pierwszą wygraną w lidze.