Ależ to był kapitalny wieczór w Ergo Arenie. W środę z doskonałej strony pokazał się beniaminek pierwszej ligi – Volley Gdańsk, który ograł brązowych oraz srebrnych medalistów sezonu Jesień’24! Świetną formę ponownie zaprezentowała ekipa Czerepachów Volley, która rozbiła czwartą siłę poprzedniego sezonu w drugiej lidze – BES Boys BLUM. Zapraszamy na podsumowanie!
BVT Gdańsk – Tiger Team 0-3 (19-21; 16-21; 17-21)
Choć w przedmeczowych zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że będzie to komplet punktów to jednak myśleliśmy, że obraz gry będzie nieco inny. Ok, wiemy, że zdenerwujemy tym graczy Tigera Team. Wiemy, że zwycięzców się nie sądzi. Wiemy, że przełamali koszmarną passę bez zwycięstwa, ale trzeba wspomnieć o tym, że byli murowanym faworytem konfrontacji z BVT. Patrząc na pierwszego seta przez długie fragmenty można się było zastanawiać, która z ekip grała w poprzedniej edycji w trzeciej lidze. Na półmetku seta było bowiem 11-9 dla drużyny Grzegorza Żyły-Stawarskiego. Przewaga ‘Bobrów’ trwała do stanu 18-16. W końcówce, kiedy zrobiło się naprawdę gorąco, gracze BVT popełnili błąd ustawienia, za co punkt trafił na konta ‘Tygrysów’. Ci wykorzystali moment, który bez wątpienia wybił z rytmu przeciwników i po punktach najlepszego gracza meczu – Szymona Burdynewicza wygrali seta do 19. Środkowa odsłona nie była już tak emocjonująca. Choć do stanu 16-15 dla Tigera, BVT trzymało kontakt z rywalem, to w końcowej fazie seta nie wytrzymali tempa narzuconego przez rywali. Dodatkowo sami popełnili kilka prostych błędów i gracze Dawida Staszyńskiego cieszyli się z wygranej do 16. Ostatnia odsłona to walka punkt za punkt do stanu po 14. Podobnie jak w środkowej odsłonie, w końcowej fazie seta doświadczony Tiger Team prezentował się lepiej w szeroko rozumianej ‘kulturze gry’ i w konsekwencji wygrał do 17, a cały mecz 3-0. Dzięki zwycięstwu, Tiger Team przerwał serię 14 porażek z rzędu!
Kraken – Flota Active Team 3-0 (23-21; 21-16; 21-19)
Wiecie ile procent typerów wskazało, że Kraken wygra środowe spotkanie za komplet punktów? Dokładnie 3,31. Nie chcemy pisać, że w środowy wieczór oglądaliśmy starcie Dawida z Goliatem. Aż takiej dysproporcji nie było. Mimo to jako Redakcja uznaliśmy, że marząca o powrocie do pierwszej ligi Flota ma obowiązek wygrać spotkanie. Ba, wskazaliśmy nawet, że będzie to komplet oczek i aktualnie śmiejemy się sami z siebie. Skumajcie o czym my w ogóle rozmawiamy. Team, który chce awansować do pierwszej ligi dostaje w ryj od drużyny, która awansowała do drugiej ligi. Żeby było jeszcze śmieszniej to wyobraźcie sobie, że Flota rozpoczęła spotkanie od prowadzenia…7-0. Jak możecie się domyślać – wówczas nie wiedzieli, że tuż za rogiem czeka na nich niebezpieczeństwo. Fakt, Kraken po przespanym początku się przebudził, ale nie sposób nie wspomnieć również o tym, że we Flocie popełniono tyle błędów, że aż oczy krwawiły. Festiwal indolencji sprawił, że potężna Flota straciła pewność siebie i jak można się domyślać – przegrała pierwszego seta. Jeśli ktoś myślał, że był to wypadek przy pracy ten miał rację. Wypadkiem w tym przypadku był nieciekawy początek Krakena z pierwszego seta. W drugiej części oglądaliśmy bowiem już zupełne inne otwarcie. Kraken uwierzył, że Flota jest cieńka jak Wawrzyniak (ok – nie wszyscy załapią o co chodzi). Choć z czasem postanowili ich znowu podpuścić (15-12 dla Floty) to zrobili to wyłącznie po to by ich po chwili skasować i podwójnie upokorzyć (21-16). Po dwóch ciosach otrzymanych od Krakena, Flota wyszła na trzecią partię z ubrudzonymi majtkami. Efekt był taki, że tym razem to oni zaczęli od 0-7! Choć z czasem zaczęli gonić, to jednak nie mieli takich cojones jak ich środowi rywale i zakończyło się rzecz jasna na porażce 0-3. Podsumowując – Kraken oplótł swoimi mackami środowego rywala i w wielkim stylu sięgnął po komplet oczek. Po takim meczu team zza naszej wschodniej granicy z pewnością uwierzy, że mogą namieszać. Brawo!
MysterElektroRockets – Only Spikes 3-0 (21-10; 21-12; 21-14)
Dwa mecze i dwie wysokie porażki. Taki jest bilans drużyny Only Spikes po dwóch pierwszych dniach meczowych w sezonie Wiosna’25. Choć na pierwszy rzut oka wygląda to naprawdę kiepsko, to mamy dla zespołu Patryka Łabędzia pewne ‘hopium’. Warto bowiem wspomnieć o bardzo ważnym aspekcie a mianowicie typ, że Only Spikes rywalizowało z dwoma drużynami, które są wymieniane w gronie tych, które powinny liczyć się w walce o medale. Można zatem powiedzieć, że jedne z najtrudniejszych odcinków trzynastokilometrowej drogi, team Only Spikes ma już za sobą. A MysterElektroRockets? Cóż – debiut w rozgrywkach SL3 bardzo udany. Miały być trzy punkty i plan został zrealizowany. Co ciekawe, team Pawła Urbaniaka przełamał nawet klątwę wywiadu, a to oznacza, że są naprawdę mocni. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od bardzo wysokiego prowadzenia faworyzowanej ekipy (9-2). Wzięty w tym momencie czas pomógł, ale tylko na chwilę. Tuż po nim Only Spikes zdobyli trzy punkty przy zaledwie jednym rywali (10-5). Cóż jednak z tego skoro po chwili było już 18-6 i sprawa wygranej pierwszego seta była przesądzona (21-10). Środkowa odsłona nie różniła się zbytnio od tego, co oglądaliśmy w pierwszym secie. Choć zaczęło się obiecująco (7-7), to dalsza część seta była absolutnie jednostronnym widowiskiem (21-12). Po cichutku liczyliśmy, że Only Spikes podobnie jak w poniedziałkowym starciu stanie na wysokości zadania i zobaczymy namiastkę wyrównanej rywalizacji. Cóż. Skończyło się tylko na nadziejach. Team z Karczemek rozpoczął od prowadzenia 9-2 i nie miał najmniejszych problemów z tym by wygrać finałową partię i w doskonałych nastrojach opuszczać Ergo Arenę.
Volley Gdańsk – AIP 2-1 (21-19; 17-21; 21-16)
Liga potrafi zaskakiwać. Stare siatkarskie porzekadło mówi – ‘nie ma co dzielić skóry na żywym Volleyu’. Wow, ależ to był kapitalny wieczór ‘żółto-czarnych’. Choć w dwóch meczach byli skazywani na porażkę to najpierw ograli brązowych medalistów poprzedniego sezonu, a następnie – wicemistrzów. Pamiętajmy, że mówimy o beniaminku i drużynie, na którą stawiało tylko mniej więcej po 15% typerów (podobnie w pierwszym i drugim meczu). Pierwszy set rywalizacji to walka punkt za punkt od pierwszej do ostatniej piłki. Jak to w meczach na styku bywa, nie brakowało kontrowersji. Choć w końcówce AiP prowadziło 18-17, to finalnie po atakach Illi Yenoshyna oraz nowego nabytku Volleya – Kamila Gmyra, to ‘żółto-czarni’ sięgnęli po pierwszy punkt w meczu. Środkowa odsłona była wyrównaną partią do stanu po 16. W końcówce kilka punktów z rzędu zdobyli gracze Adriana Ossowskiego i na tablicy wyników mieliśmy remis po 1. Ostatnia odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla beniaminka pierwszej ligi, który wypracował sobie bardzo pokaźną zaliczkę (10-4). Po chwili ‘tlen’ drużynie AiP dał atakujący – Mariusz Seroka, który kilkoma punktami z rzędu zniwelował stratę do jednego oczka (10-9). Kiedy wydawało się, że AiP zdoła uzyskać przewagę psychologiczną, która zapewni im wygraną, ‘żółto-czarni’ ruszyli z kolejnymi atakami. Jakby tego było mało, po chwili żółtą kartkę otrzymał jeden z zawodników AiP i od tego momentu ich gra się całkowicie posypała. Ostatecznie Volley Gdańsk wygrał tę partię do 16, a cały mecz z trzecią siłą minionego sezonu 2-1. Brawo!
Oliwa Team – BL Volley 1-2 (14-21; 19-21; 21-14)
Przyznamy, że takiego obrotu spraw to się nie spodziewaliśmy. W przerwie pomiędzy sezonami co rusz słyszeliśmy o coraz to nowszych problemach drużyny BL Volley. Z teamu, który w SL3 gra od paru lat odeszło kilku zawodników, którzy przez bardzo długi czas stanowili o sile drużyny. W zamian za to, kapitan drużyny – Wojciech Strychalski dwoił się i troił by skleić skład i przystąpić do sezonu Wiosna’25. Jako że trochę lat SL3 już obserwujemy to wiemy, że budowanie składu na nowo, tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie przynosi najczęściej dobrych rezultatów. W przeciwieństwie do tego mieliśmy ekipę, która łokciami rozpychała się coraz mocniej w trzecioligowej układance. Przez wiele osób Oliwa Team była uznawana za ekipę, która wreszcie odpali. Tak też obstawialiśmy w zapowiedziach przedmeczowych. Już pierwszy set pokazał jednak, że cała narracja, którą budowaliśmy poszła ‘psu w dupę’. Grająca bardzo dobrze w obronie ekipa BL Volley szybko objęła prowadzenie 14-8 i nie miała problemów z tym by ograć rywala do 14. ‘Schody’ zaczęły się w drugim secie, w którym gra obu drużyn się bardzo wyrównała. Pod koniec seta wynik na czarnej tablicy wskazywał remis po 15. Po chwili kilka punktów dorzucił kapitan drużyny – Wojciech Strychalski, po których BL prowadził 20-16. Kiedy wydawało się, że po chwili postawią kropkę nad ‘i’, zaczęli popełniać błędy, przez co zrobiło się dla nich dość niebezpiecznie (20-19). Ostatecznie o tym, że BL wygrało tę partię i w konsekwencji cały mecz zadecydował błąd jednego z ‘Oliwiaków’ (21-19). Ostatnia odsłona to partia, w której gra BL Volley się całkowicie posypała. Tuż po półmetku seta, Oliwa prowadziła już 14-5! Po chwili zaczęli jednak popełniać błędy w ataku, co poprawiło nieco bilans punktowy rywali. To nie zmieniło jednak postaci rzeczy, że BL Volley nie zdołał już nawiązać walki z rywalem i ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
BES Boys BLUM – Czerepachy Volley 0-3 (15-21; 12-21; 10-21)
Już w zapowiedziach podkreślaliśmy, że czasy się zmieniły. Mieliśmy na myśli to, że BES Boys BLUM w naszym odczuciu nie będzie w obecnym sezonie już tak mocny jak miało to miejsce w edycji Jesień’24. Choć jako faworyta wskazaliśmy beniaminka drugiej ligi – Czerepachy Volley to jednak nie sądziliśmy, że będzie to tak jednostronne widowisko. Podkreślmy to – w pierwszym secie rywalizacji team BBB nie grał zbyt dobrze. Choć zaczęło się od stanu 7-7, to z każdą kolejną piłką zarysowywała się przewaga ‘Żółwi’. Po jednej z wielu zagrywek, z którą team w szarych strojach miał potężne kłopoty, było już 16-10, a to z kolei jednoznaczne z końcem emocji w pierwszej odsłonie. Przyznamy szczerze. Uznaliśmy, że skoro BBB nie podjął rękawic w pierwszym secie to może uczyni to w środkowej partii? Cóż – było już tylko gorzej. Grająca KOMPLETNĄ siatkówkę drużyna Dawida Gałki podobnie jak w premierowej odsłonie zaczęła dość niewinnie (7-6). Świetna zagrywka, mocne ataki, lepsza gra na siatce, obronie itd. Moglibyśmy tak bez końca, ale każdy załapał o co chodzi. Po chwili było już 17-9 i Czerepachy mogły cieszyć się z wygranej drugiego seta (21-12). Trzecia odsłona to kontynuacja egzekucji w wykonaniu ‘Żółwi’. Mało brakowało, a beniaminek drugiej ligi nie wypuściłby rywala ‘z dyszki’. Ostatecznie honor drużyny BBB uratował Damian Kolka. Nie zmieniło to jednak postaci rzeczy, że gracze BBB wyglądali przy swoich rywalach słabiutko. A Czerepachy? Myśleliśmy, że druga liga będzie jednak nieco większym wyzwaniem. Póki co ‘Żółwie’ grają w swoją grę i po pierwszym tygodniu rozgrywek mają na swoim koncie sześć punktów. Brawo!
Bossman Team – Volley Gdańsk 1-2 (16-21; 21-10; 19-21)
Wynik spotkania pomiędzy Bossmanem a Volleyem jest w naszym odczuciu największym zaskoczeniem dwóch pierwszych dni meczowych. Przed meczem pisaliśmy o tym, że wicemistrzowie SL3 – Bossman Team są absolutnym faworytem spotkania i sądziliśmy, że bez większych problemów sięgną po komplet punktów. Już początek spotkania pokazał, że nic bardziej mylnego. Po bardzo dobrej grze w obronie i skutecznych kontrach, ‘żółto-czarni’ objęli prowadzenie 14-11. W momencie, kiedy Bossman zaczął odrabiać straty i przewaga trzykrotnych Mistrzów SL3 zaczęła topnieć, Volley dorzucił skuteczne bloki, które ponownie przełożyły się na przewagę beniaminka (19-14 -> 21-16). Nieudany pierwszy set wyzwolił w graczach Bossmana sportową złość. W drugim secie rywalizacji gracze Jakuba Kłobuckiego zagrali wreszcie szybką i skuteczną siatkówkę, wobec której Volley Gdańsk okazał się bezradny. Poważne lanie w drugim secie (21-10) zwiastowało, że Bossman wrócił na swoje tory i w trzecim secie rywalizacji przechylą szale zwycięstwa na swoją korzyść. Początek ostatniej odsłony to jednak poprzeczka, która wisiała dla Bossmana zbyt wysoko. ‘Żółto-czarni’ konsekwentnie punktowali i trzymali swoich rywali na małym dystansie (12-10). Z czasem Bossman po bloku dobrze dysponowanego Marka Rogińskiego objął prowadzenie 18-16 i kiedy wydawało się, że to oni wygrają – Volley zanotował w końcówce zryw, który dał im wygraną w meczu. Po punktach skrzydłowych (Yenoshyn, Gmyr i Koska), ‘żółto-czarni’ najpierw doprowadzili do wyrównania, a następnie na finiszu wyprzedzili rywala sprawiając sporą niespodziankę (21-19).
Speednet – CTO Volley 0-3 (15-21; 16-21; 18-21)
Nie wszyscy zwrócili na to uwagę, ale w środowy wieczór swoje spotkania w SL3 przegrali: brązowy oraz srebrny medalista poprzedniego sezonu. Nie inaczej było i w przypadku złotych medalistów – Speednetu, który rywalizował z CTO Volley. To niesamowite jak dużo osób interesuje się sekcją transferów, newsów oraz plotek. Na tej podstawie można zweryfikować ‘układ sił’ i na podstawie tego typować mecze w aplikacji. Ciekawostką dotyczącą spotkania na szczycie było to, że w konfrontacji Mistrza z czwartą siłą poprzedniego sezonu na zwycięstwo tych pierwszych stawiało niespełna 40% typerów. Ponad 60% stawiało na to, że spotkanie wygrają ‘Pomarańczowi’. Kredyt zaufania CTO Volley zaczęło spłacać już w pierwszej odsłonie rywalizacji, którą zaczęli od kilkupunktowego prowadzenia (14-10). Choć z czasem Speednet próbował odwrócić losy rywalizacji, to trzeba przyznać, że nie były to próby zbyt zuchwałe (21-15). W środkową odsłonę aktualni Mistrzowie SL3 weszli podobnie jak w pierwszego seta. Bez większej wiary we własne umiejętności. Efekt takiego podejścia mógł być tylko jeden. Już po chwili CTO prowadziło 10-7. Z czasem Speednet zdołał co prawda doprowadzić do wyrównania po 16, ale końcowa część seta to już wyraźna przewaga Mistrzów z sezonu Wiosna’23 (21-16). Ostatni set to wreszcie lepsza gra ‘Programistów’. Przez dłuższy czas wydawało się, że sięgną oni po nagrodę pocieszenia w postaci jednego punktu. Choć po ataku Łukasza Żurawskiego prowadzili 14-12, to w dalszej części CTO okazało się zbyt mocne i to do ‘Oranje’ trafiają trzy bardzo ważne punkty.
AIP – Szach-Mat 0-3 (14-21; 22-24; 18-21)
To nie był dzień brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Najpierw przegrali swoje spotkanie z beniaminkiem pierwszej ligi – drużyną Volley Gdańsk. Jakby tego było mało po chwili rozegrali swoje drugie spotkanie (z Szach-Matem) i jak się można domyślić – przegrali po raz kolejny. Jakby złych dla nich wiadomości było mało to wspomnimy, że była to pierwsza w historii porażka z tym rywalem w stosunku 0-3. Pierwszy set rywalizacji to wyraźna przewaga ‘Szachistów’, którzy po kilku skutecznych atakach powracającego do składu Darka Peplińskiego, objęli prowadzenie 11-6. Z czasem gracze AiP nie byli w stanie zrobić nic by zatrzymać świetnie dysponowanych graczy w czarnych koszulkach, którzy bez większego problemu ‘dowieźli wynik’ (21-14). Szanse na odwrócenie losów rywalizacji team AiP miał w drugiej odsłonie, gdzie ich gra zaczęła się wreszcie kleić. Po bardzo wyrównanym secie, gracze Adriana Ossowskiego stanęli przed szansą na doprowadzenie do wyrównania. Po skutecznym bloku Kuby Sulimy, ‘Przyjaciele’ mieli piłkę setową (20-19). Końcowa faza seta to jednak popis gry w ataku Filipa Wysockiego, który najpierw dał swojej drużynie tlen, a następnie kilkoma atakami przechylił szale zwycięstwa na stronę Szach-Matu (24-22). Ostatni rozdział środowej rywalizacji od początku przebiegał pod dyktando ‘Szachistów’, którzy wypracowali sobie pięciopunktową przewagę (12-7). Choć po ataku Mariusza Seroki, AiP zdołało w dalszej części zniwelować straty do jednego oczka (16-15), to ostatnie słowo należało już do underdoga środowego spotkania. Ostatecznie gracze ‘królewskiej gry’ wygrali tę partię do 18, a cały mecz 3-0! Brawo.
Flota Dziady Team xD