MATCHDAY #15

Za nami wtorkowe granie. Po wygranej prestiżowego meczu przez CTO Volley – w pierwszej lidze nie ma już ani jednej drużyny, która nie miałaby na swoim koncie porażki. Jeśli chodzi o trzecią ligę – bardzo dużą niespodziankę swoim kibicom sprawili gracze BES Boys BLUM, którzy wygrali spotkanie z ACTIVNYMI Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

TGD – Old Boys 1-2 (21-19; 17-21; 15-21)

Po raz ostatni obie drużyny mierzyły się w sezonie Wiosna’23 – w trzeciej lidze. Wówczas zdecydowanym faworytem, podobnie jak teraz była ekipa Old Boys, która finalnie wygrała spotkanie w stosunku 2-1. We wtorkowy wieczór, już po awansie wydawało się, że dysproporcja pomiędzy drużynami jest jeszcze większa niż kilka miesięcy temu. Biorąc to pod uwagę sądziliśmy, że mecz zakończy się szybkim 3-0 dla graczy z Pruszcza Gdańskiego. Początek meczu zdawał się to potwierdzać. Po bloku rozgrywającego – Bartłomieja Kniecia, team ‘znad Raduni’ prowadził 9-3. Po chwili było już 14-9 dla Old Boys i dosłownie nic nie zapowiadało, że w secie może dojść do zwrotu akcji. W końcówce TGD postanowiło dokonać podwójnej zmiany i to – zdało się przynieść oczekiwany rezultat. Dodatkowo – co chyba ważniejsze, świetną pracę w zniwelowaniu straty wykonał środkowy TGD – Maksim Miklashevich (18-18). Końcówka seta to kilka błędów drużyny Old Boys, które sprawiły, że TGD cieszyło się po chwili z wygrania premierowej odsłony. Środkowa partia to wyrównana gra, którą mogliśmy oglądać do stanu po 11. W dalszej części seta zarysowała się przewaga ‘Dziadków’. Po dwóch atakach Jakuba Krasiewicza, TGD musiał wziąć czas (13-11). Niestety dla drużyny w niebieskich strojach – na niewiele się to zdało. Po chwili dwa oczka dołożył Piotr Wołodźko (15-11) i po chwili Old Boys doprowadzili do wyrównania w setach. Ostatnia partia to wyraźna przewaga faworyzowanej drużyny, która na półmetku objęła prowadzenie 10-5, którego tym razem już nie wypuścili.

MPS Volley – ZCP Volley Gdańsk 3-0 (21-14; 21-15; 21-16)

Zastanawialiśmy się przed meczem co musi się stać, aby Volley nawiązał do dobrych wyników z przeszłości. Wszystko za sprawą faktu, że w obecnej edycji – idzie im póki co bardzo słabo i prawdę mówiąc – w tunelu nie widać promyczka światła. Dodatkowo – we wtorkowy wieczór mierzyli się oni z jedyną niepokonaną drużyną w pierwszej lidze. Zestawiając to ze sobą – faworyt spotkania mógł być tylko jeden i to na dodatek taki, który powinien wygrać za komplet punktów. Pierwsza odsłona dość dobrze zobrazowała nam pierwszoligowy ‘układ sił’. O ile początek spotkania rozpoczął się od w miarę wyrównanej gry obu drużyn, po której na tablicy wyników mieliśmy 10-9 dla MPS, tak dalsza część seta to miażdżąca przewaga graczy w niebieskich strojach.  Po ogromnych problemach z przyjęciem zagrywki Mateusza Behrendta – MPS odskoczył drużynie ZCP na…9 punktów (18-9). W końcówce ZCP zniwelowało nieco stratę, ale o całkowitym odrobieniu strat nie mogło być rzecz jasna mowy. Drugi set to kontynuacja ogromnej dysproporcji, którą mogliśmy oglądać w drugiej części premierowej partii. Po zagrywce, która odrzuciła rywali od siatki, MPS objął prowadzenie 12-4. Z czasem ZCP odrobiło nieco punktów (13-9), ale przez całego seta było jasne, która z drużyn wygra tę partię. Po chwili MPS dopiął swego (21-15). Ostatnia odsłona przypominała nieco to, co mieliśmy okazję oglądać w pierwszym secie. Dość wyrównana gra do połowy partii (12-12), po której następował ‘odjazd z peronu’ drużyny Jakuba Nowaka. Finalnie w ostatniej odsłonie skończyło się na wyniku 21-16, a to oznaczało, że niezależnie od wyniku z CTO Volley – MPS stał się nowym liderem pierwszej ligi.

CTO Volley – Eko-Hurt 2-1 (21-17; 21-18; 15-21)

Gdzieś już podobne obrazki co z meczu z CTO Volley w wykonaniu ‘Hurtowników’ widzieliśmy. Wicemistrzom SL3 ewidentnie nie leży granie o tak wczesnej godzinie. Ilekroć grają oni bowiem tak wcześnie – za każdym razem spóźniają się kolejni zawodnicy. Tym razem padło na lidera drużyny – Igora Ciemachowskiego, bez którego Eko-Hurt musiał sobie radzić przez całego pierwszego seta. Ich rywali – drużynę CTO Volley chyba dość mocno zabolało to, że w ostatnim czasie coraz mniej osób stawiało ich w roli faworyta spotkania. Początek spotkania pokazał, że plotki o sportowej śmierci drużyny są mocno przesadzone. Po dobrym początku w wykonaniu ‘Pomarańczowych’, objęli oni prowadzenie 10-6. Przez niemal całego seta Eko-Hurt miał spore problemy z wykończeniem własnych akcji i prawdę mówiąc – nie miał zbyt dużo argumentów, by odwrócić losy rywalizacji. Po tym jak CTO prowadziło 17-12 zdawało się, że zaraz nastąpi zmiana stron. W końcówce, atakujący Eko-Hurtu – Wojciech Ingielewicz sprawił ‘Pomarańczowym’ pewne problemy na zagrywce, przez co finalnie – Eko-Hurt zniwelował nieco stratę (21-17). Środkową odsłonę drużyna Eko-Hurt rozpoczęła w dość zaskakującym zestawieniu. Na ‘sypie’ zobaczyliśmy Kubę Perżyło, natomiast ‘na bombie’ Pawła Dawczaka. Co ciekawe – wspomnianego gracza chwilę wcześniej pytaliśmy o tę kwestię w wywiadzie. Tak czy siak – zmiany na niewiele się zdały. Na początku seta, CTO objęło prowadzenie 7-3 i w zasadzie – utrzymywali rywala na bezpieczny dystans przez całą partię, wygrywając ją finalnie do 18. Ostatnia odsłona to zwrot akcji, który nie dał rzecz jasna Eko-Hurtowi zwycięstwa w meczu, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Po bardzo dobrym początku, Eko-Hurt prowadził 10-5. W dalszej części przewaga drużyny Konrada Gawrewicza zaczęła jednak topnieć (16-15). Mimo to, końcówka seta to wyraźna przewaga Eko-Hurtu, który zgarnął finalnie ‘nagrodę pocieszenia’.

Flota Active Team – Szach-Mat 2-1 (21-17; 17-21; 21-14)

Do bezpośredniego spotkania obie drużyny podchodziły w nienajgorszych nastrojach. Wszystko za sprawą faktu, że ostatnie spotkania obu drużyn pokazały, że te – są w stanie rywalizować z najsilniejszymi. Nie tak dawno – Flota Active Team ograła Mistrzów SL3 – drużynę CTO Volley. Jeśli chodzi o ‘Szachistów’ to ci – wygrali z rewelacją ubiegłego tygodnia – drużyną AIP. Początek spotkania rozpoczął się zdecydowanie lepiej dla Szach-Matu. Po świetnej zagrywce rozgrywającego – Łukasza Ceyrowskiego, Szach-Mat objął prowadzenie 10-6. Mimo to – po chwili gracze w czarnych trykotach się kompletnie pogubili. Słabszy moment błyskawicznie wykorzystali gracze Karoliny Kirszensztein, którzy wykorzystali sporą liczbę błędów rywali oraz problemy w przyjęciu, po czym wyszli na prowadzenie 16-13. W końcówce, Szach-Mat próbował jeszcze odwrócić losy seta, ale pomysł ten skutecznymi atakami wybił im z głów Kostiantyn Rudnytskyi (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się od…problemów Szach-Matu (9-4). Wysokie prowadzenie, jak pokazał również pierwszy set to raczej powód do obaw, a nie radości. Po nim – zarówno w pierwszym, jak i drugim secie następował bowiem ‘twist’. Po atakach Filipa Wysockiego, Szach-Mat po raz pierwszy w drugiej partii objął prowadzenie 10-9. Dalsza część seta to kontynuacja prowadzenia graczy ‘królewskiej gry’. Co ciekawe – w realizacji celu nie przeszkodziła nawet niezliczone tego dnia ‘tarcia’ wewnątrz drużyny. Finalnie Szach-Mat doprowadził po chwili do wyrównania w setach (21-17). Ostatnia odsłona to już zdecydowana przewaga Floty. W połowie partii było bowiem 10-4. Po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że ‘jak idzie to idzie’. Nawet jeśli Flota nie konstruowała jakiś spektakularnych akcji, tylko przebijała farfocle – to i tak piłka lądowała w polu ‘Szachistów’. Finalnie – po bardzo dobrej grze Floty, wygrali oni arcy-ważne spotkanie. W środowy wieczór zagrają jeszcze jedno – z Tufi Team.

ACTIVNI Gdańsk – BES Boys BLUM 1-2 (15-21; 13-21; 21-16)

Jedna z trzech niepokonanych do tej pory drużyn w trzeciej lidze – ACTIVNI Gdańsk stanęli do kolejnego meczu w ramach rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. W odczuciu Redakcji, Ekspertów, czy Typerów w aplikacji – byli oni zdecydowanym faworytem spotkania. Ba – zdecydowana większość stawiała, że w konfrontacji z ‘Chłopcami’ pokuszą się oni o komplet punktów. Jak wyszło? Ekhm. No – nieciekawie. Początek spotkania był co prawda wyrównany, ale z czasem – BES Boys BLUM odskoczyło swoim rywalom, co zawdzięczali dobremu przyjęciu i rozegraniem piłki (14-11). W końcówce po ataku oraz bloku Artura Majdana, stało się jasne, która z drużyn sięgnie po pierwszy punkt w meczu (19-15). Środkowa odsłona od samego początku układała się idealnie dla ‘Chłopców’. Po dwóch atakach z rzędu bardzo aktywnego we wtorkowy wieczór – Marcina Platy, BES Boys BLUM objęli prowadzenie 7-4. W połowie seta, ACTIVNI nadal mieli spore problemy z wykończeniem własnych akcji, w konsekwencji czego było już 14-8 dla graczy w szarych trykotach. Mimo to – gracze Ryszarda Nowaka nie zamierzali zwalniać. Pod koniec seta na tablicy wyników było już 20-12 i stało się oczywiste, że BES Boys BLUM postawią po chwili kropkę nad ‘i’. Uważamy, że do tego momentu – kluczem do ogrania ACTIVNYCH była imponująca jak na trzecioligowe warunki gra w odbiorze oraz obronie teamu BES Boys BLUM. Ostatni set to wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 11. To właśnie w tym momencie doszło do ‘zapalnikowej’ sytuacji. Po kontrowersji sędziowskiej – rozjemca zarządził powtórkę. Z boku wyglądało to tak, jakby ta sytuacja zdeprymowała doświadczonych graczy BBB. Od tego momentu ‘nie byli już sobą, o nie’. W dalszej części BES Boys’i się ewidentnie pogubili, co dało prowadzenie ACTIVNYM 14-11 i w konsekwencji – wygraną seta.

MPS Volley – CTO Volley 1-2 (16-21; 23-25; 21-19)

Hit Siatkarskiej Ligi Trójmiasta nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale również z uwagi na historię obu drużyn czy graczy, którzy na przestrzeni sezonów reprezentowali barwy obu drużyn. Choćby nie wiem jak obie strony zaprzeczały – bez wątpienia jedno z najważniejszych spotkań w sezonie. Po kapitalnym otwarciu sezonu uznaliśmy, że faworytem starcia będzie ekipa MPS Volley. Po świetnej zagrywce będącego w ostatnim czasie w bardzo dobrej dyspozycji – Piotra Mikołajewskiego, MPS objął prowadzenie 9-7. Na dwa kolejne punkty MPS-u przypadło jednak sześć oczek graczy w pomarańczowych strojach. Po tym, jak team z Malborka kilkukrotnie uruchomił środkowego – CTO prowadziło 13-11. W końcówce ze świetnej dyspozycji pokazał się Szymon Szymkowiak, po którego atakach oraz zagrywce – CTO cieszyło się z wygrania seta do 16. Środkowa odsłona to zdecydowanie najbardziej ciekawa partia w meczu. Przez większość seta kontrolę nad grą zdawali się mieć gracze występujący we wtorkowy wieczór ‘w delegacji’. Po kilku blokach na atakującym MPS-u – CTO objęło prowadzenie 13-9. Z czasem MPS doprowadził jednak do wyrównania po 18, a w końcówce – mieli nawet piłkę setową (20-19). Po chwili jednak nastąpiła walka ‘łeb w łeb’, z której zwycięsko wyszli gracze z Malborka. Ostatni set to remis po 10. Tuż po połowie partii MPS objął prowadzenie 14-10. Mimo to, po chwili mistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta zdołali doprowadzić do remisu po 16. Końcówka to kolejny zryw MPS-u – tym razem skuteczny (21-19).

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.