MATCHDAY #15

Za nami poniedziałkowa seria gier, w której doszło do trzech spotkań w pierwszej lidze. Choć nie bez problemów to dwa kolejne zwycięstwa zanotowała ekipa CTO Volley. W drugiej lidze – pierwszy punkt w sezonie straciła drużyna Czerepachy Volley. Zapraszamy na podsumowanie!

CTO Volley – 22 BLT Malbork 2-1 (21-19; 16-21; 21-11)

W zapowiedziach przedmeczowych przypomnieliśmy wspólną – do pewnego momentu historię obu drużyn. Ten kto oglądał siódmą część ‘Szybkich i wściekłych’ pamięta zapewne scenę, gdy Dominic Toretto i Brian O’Conner wyruszyli w ostatnią podróż i z czasem jeden pojechał w lewo, a drugi w prawo. Mniej więcej tak było w przypadku CTO i 22 BLT. Ok – dość tej nostalgii. Od samego początku spotkania faworyzowana ekipa CTO miała spore problemy z dobrze dysponowanym rywalem. Choć ‘Pomarańczowi’ wysunęli się na jedno-dwupunktowe prowadzenie to niemal przez całą partię czuli na plecach oddech swoich rywali. Choć team z Malborka czekał na choćby najmniejsze potknięcie rywala, które pozwoliłoby im na wyrównanie to się nie doczekali i po kilku chwilach – gracze CTO, cieszyli się z pierwszego punktu (21-19). To co nie udało się 22 BLT Malbork w premierowej odsłonie – odbili sobie w środkowej partii, którą rozpoczęli wybornie. W drugim secie team Szymona Szymkowiaka popełniał wyraźnie mniej błędów i już na półmetku seta, prowadzili 11-7. Warto podkreślić, że świetnie prezentował się gracz, którego team z Malborka dopisał przed poniedziałkowym meczem – Dorian Walentynowicz. Po kilku atakach wspomnianego gracza – ‘Lotnicy’ objęli prowadzenie 18-12 i po chwili doprowadzili do wyrównania w setach (21-16). Ostatnia odsłona to wyraźna przewaga CTO Volley. Po kilku atakach grającego z bardzo wysoką skutecznością Igora Ciemachowskiego, ‘Pomarańczowi’ objęli prowadzenie 14-7 i był to koniec emocji w meczu (21-11).

Chilli Amigos – Craftvena 1-2 (20-22; 16-21; 21-9)

W zapowiedziach przedmeczowych skupiliśmy się w dużej mierze na historii i zwróciliśmy uwagę na to, że w bezpośrednich pojedynkach, lepiej radzili sobie gracze Chilli Amigos, którzy wygrali sześć spotkań przy zaledwie trzech rywali. W obecnym sezonie doszło w Inter Marine SL3 do pewnych przetasowań, które pozmieniały układ sił. Jeszcze do niedawna faworytem meczu byliby gracze Chilli. Tym razem nie zadrżała nam ręka stawiając typ na ‘Rzemieślników’. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od sporej liczby zepsutych zagrywek Craftveny. Z czasem ich gra się ustabilizowała i po kilku atakach Michała Markiewicza, team w czarnych strojach wysunął się na prowadzenie 14-11. Chilli Amigos nie zamierzało bynajmniej ustępować i po skutecznych akcjach Pawła Kalety – na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Dalsza część seta to bardzo wyrównana gra, w której obie drużyny miały swoje szanse. Ostatecznie po dwóch błędach ‘Amigos’, Craftvena wygrała partię do 20. Środkowa odsłona nie przyniosła już tylu emocji i można byłoby ją streścić do zbitki słów: ‘Chilli się myli’. Po sporej niedokładności drużyny w czerwonych strojach – Craftvena wysunęła się na prowadzenie 15-12 i po chwili cieszyła się z wygrania 9 spotkania z rzędu, a tym samym pobicia swojego rekordu sprzed kilku lat – brawo! Początek trzeciego seta? Egzekucja w wydaniu graczy w czerwonych strojach. Ledwo się obejrzeliśmy a ‘Amigos’ prowadzili już 9-1! Tego rzecz jasna nie dało się zepsuć i po kilku wymianach, Chilli cieszyło się z wygrania seta do 9. Ostatecznie więcej powodów do optymizmu mieli jednak gracze Bartka Zakrzewskiego.   

BES Boys BLUM – Staltest Pomorze 2-1 (20-22; 21-13; 21-15)

Nie trzeba być przesadnym bystrzakiem by ocenić, że już przed meczem było wiadomo, że team, który przegra – znajdzie się w bardzo nieciekawym położeniu. Po pierwszym secie, w którym Staltest wygrał, powtórzyła się jednak historia z meczu z Inter Marine Masters i finalnie wokół drużyny Arkadiusza Kozłowskiego coraz mocniej zaciska się pętla. Ok – Staltest może jeszcze oddychać, ale staje się to coraz mniej komfortowe i w siedzibie drużyny powinnI gorączkowo myśleć jak przezwyciężyć kryzys. Wracając do premierowej odsłony to rozpoczęła się ona od imponującej gry w obronie obu ekip (8-8). W dalszej części seta, po dwóch punktach Jakuba Klimczaka, Staltest objął prowadzenie 17-15 i w dalszej części nie dał już sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 20. Chcielibyście poczytać więcej o niezłej grze Staltestu? Cóż – musicie poczekać na kolejne mecze, albo cofnąć się do podsumowań z sezonu Wiosna’24. Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszym secie – Staltest ‘przestał ogarniać’. Środkowa odsłona to wyraźnie lepsza gra zespołu Daniela Bąby, który na półmetku seta, prowadził już 12-7. Dalsza część to kontynuacja sporej przewagi zwieńczona zwycięstwem BBB do 13. Ostatni set wyglądał niemal identycznie jak środkowa partia. Kiedy w połowie seta było 13-8 – to nikt, łącznie z zawodnikami Staltestu nie miał wątpliwości. Finalnie BBB notuje drugie zwycięstwo w sezonie Wiosna’25 i ucieka z ostatniego miejsca w lidze.

Volley Gdańsk – 22 BLT Malbork 1-2 (14-21; 12-21; 21-19)

Po okresie, w którym Volley mógł się podobać oraz tym, że to ‘żółto-czarni’ wygrali ostatnie bezpośrednie starcie – to właśnie trzykrotnych Mistrzów SL3 wskazaliśmy jako faworyta starcia. Cóż – choć stało się inaczej to takiego obrazu gry jaki widzieliśmy w poniedziałkowy wieczór się nie spodziewaliśmy. Precyzując – jaskrawe do niedawna koszulki Volleya Gdańsk zostały w ostatnim czasie wrzucone do pralki na trzygodzinny program z temperaturą 90 stopni. Jak można się domyślić – kolor nieco wyblakł. Choć pierwsza część seta była dość obiecująca i ‘Lotnicy’ mieli tylko jeden punkt przewagi (11-10), tak druga była fragmentem, o którym team Dariusza Kuny pragnie jak najszybciej zapomnieć. Ledwie jeden punkt na sześć rywali sprawiło, że na tablicy wyników mieliśmy 17-11, a po chwili zmianę stron (21-14). Jeśli sympatykom Volleya wydawało się, że gorzej niż w pierwszym secie nie będzie – ci poprosili o ‘potrzymanie im piwa’. W środkowej partii, ‘żółto-czarni’ nawet nie udawali, że walczą i już po kilku chwilach ‘Lotnicy’ prowadzili 8-4. Końcowa faza seta to popis Karola Janczewskiego, po którego 4 punktach z rzędu, 22 BLT Malbork mogła cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie. Trzeci set to szansa na przegonienie Volleya. Typowy set, w którym były do ugrania ‘dwa punkty’. Gdyby 22 BLT wygrała to dziś miałaby tyle samo punktów co Volley i ich sytuacja w tabeli byłaby o niebo lepsza. Ostatecznie stało się inaczej i w końcówce to ‘żółto-czarni’ dopięli swego, dzięki czemu mają obecnie dwa punkty przewagi nad teamem z Malborka.

CTO Volley – Bossman Team 2-1 (15-21; 21-18; 21-17)

Jak zauważono w ‘Tygodniku Kibica’, zespół CTO Volley ‘odkochał się’ w graniu dwóch spotkań jednego dnia. Niegdyś w przypadku ‘Pomarańczowych’ była to norma. Z czasem w zespole połapano się, że więcej z tego problemów niż pożytku. Chcecie dowód? Proszę bardzo – po raz ostatni, CTO wygrało dwa spotkania jednego dnia za komplet punktów…w sezonie Jesień’22 czyli ponad 60 spotkań temu. To oznaczało jedno – w poniedziałkowy wieczór, ‘Oranje’ musieli mieć świadomość, że nie zdobędą sześciu oczek. To stało się jasne już po ich pierwszym meczu z 22 BLT Malbork. Jako Redakcja uznaliśmy, że dużo większy problem, CTO będzie miało z Bossmanem i początek spotkania zdawał się to potwierdzać. Po serii punktów Szymona Zalewskiego, team z puszką piwa w logo objął prowadzenie 14-9. Ależ to był koncert w wykonaniu prawoskrzydłowego. Po chwili było już 17-11 i choć w dalszej części Bossman nieco zwolnił to nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa z rąk (21-15). Przez niemal całego środkowego seta to ‘Pomarańczowi’ mieli przewagę. Owszem – drużynie Jakuba Kłobuckiego udawało się dwukrotnie doprowadzać do wyrównania – najpierw po 7, a następnie po 16. W obu tych przypadkach CTO przyspieszało i w ostatecznym rozrachunku dało im to wyrównanie w setach (21-18). Ostatni set rywalizacji zapowiadał się wybornie. Na punkty Mikołaja Lange odpowiadał po chwili świetnie dysponowany w trzecim secie Jakub Nowak. Po kilku punktach wspomnianego przyjmującego oraz Wojciecha Małeckiego, CTO objęło prowadzenie 18-15 i po chwili mogli cieszyć się z piątego zwycięstwa w sezonie oraz…fotela lidera rozgrywek!

Czerepachy Volley – Fux Pępowo 2-1 (21-18; 21-13; 19-21)

Do poniedziałkowego wieczoru, Czerepachy Volley pozostawały jedyną ekipą, która w 52 drużynowej stawce nie przegrała choćby seta. Ależ napompowaliśmy balonik w kontekście ‘Żółwi’. Z drugiej strony naprawdę uwierzyliśmy, że mogą oni wygrać z każdym za komplet punktów. O tym jak są mocni świadczy fakt, że przegrany set, wiele osób odbiera tak, jakby stała się jakaś katastrofa. Czy tę moc było w poniedziałek widać? Cóż – aż tak dużej różnicy nie widzieliśmy. Dla przykładu w pierwszym secie rywalizacji, ‘Żółwie’ miały problem z objęciem prowadzenia. Ilekroć zdobywali punkt – Fux Pępowo robił dokładnie to samo. W taki sposób dotrwaliśmy do stanu po 14 i dopiero od tego momentu, zaczęła się zarysowywać przewaga zespołu Dawida Gałki. Dwa – trzy punkty, na które odjechała faworyzowana ekipa wystarczyły do tego, by cieszyć się z wygranej pierwszego seta (21-18). Środkowa odsłona to wreszcie Czerepachy, na które czekali ich sympatycy. ‘Żółwie’ wyłączyły wreszcie tryb ‘slow motion’ i błyskawicznie objęli kilkupunktowe prowadzenie. W końcówce seta świetną kiwką i asem serwisowym popisał się rozgrywający Czerepachów – Vlad Bondar, co przypieczętowało piąte zwycięstwo drużyny w zielonych barwach (21-13). Ostatni set rozpoczął się świetnie dla ‘Koniczynek’, którzy po asie serwisowym gracza trzeciego tygodnia – Maksymiliana Magdziarka, objęli prowadzenie 7-4. Choć z czasem ‘Żółwiom’ udało się doprowadzić do wyrównania po 11, to druga część seta należała do zespołu z Pępowa, który zdobył szalenie ważny punkt dla układu tabeli.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.