MATCHDAY #11

Za nami emocjonujący – jedenasty dzień meczowy w sezonie Jesień’22. W środowy wieczór pierwsze porażki w sezonie odniosły drużyny Team Spontan oraz BL Volley. To właśnie w meczu tych ostatnich było najwięcej emocji. Zapraszamy na podsumowanie!

BL Volley – Bayer Gdańsk 1-2 (21-11; 20-22; 19-21)

Pisząc zapowiedzi środowej serii gier w życiu nie przypuszczaliśmy, że mecz pomiędzy BL Volley a Bayer Gdańsk będzie jednym z najciekawszych i najbardziej emocjonujących spotkań obecnego tygodnia rozgrywek. W tekście, który ukazał się na stronie kilka godzin przed meczem uznaliśmy, że BL Volley nie powinno mieć większych problemów z tym, by sięgnąć w środę po komplet punktów. Początek meczu zdawał się to potwierdzać. ‘Tygrysy’ od początku meczu mogły się podobać w obronie co w połączeniu z niemocą w ataku ‘Aptekarzy’ sprawiło, że na tablicy wyników było 14-6 dla drużyny Bez Lipy. W dalszej części seta, obraz gry się szczególnie nie zmienił i gracze Wojciecha Strychalskiego cieszyli się po chwili z pierwszego punktu w meczu. Drugi set rozpoczął się niemal identycznie. Po chwili od gwizdka sędziego otwierającego seta, BL prowadził już 9-5. Mniej więcej od tego momentu w meczu zaczęło się dziać. Sygnał do odrabiania strat przez ‘Aptekarzy’, jak na kapitana drużyny przystało dał Mateusz Grudzień. Mniej więcej od tego momentu, gracze ‘z Leverkusen’ wyrażali swoje niezadowolenie związane z gierkami psychologicznymi, które pod siatką stosowali gracze BL Volley. W dalszej części seta, gdy drużyna Wojciecha Strychalskiego prowadziła 18-11 i kiedy wydawało się, że po chwili zakończą seta, zaczęli popełniać mnóstwo błędów. To z kolei nakręcało Bayer Gdańsk, którego ławka wyglądała tak, jakby był to ich najważniejszy mecz w życiu. W końcówce doszło do klasycznego ‘obsranka Tygrysów’, który był wręcz sparaliżowany i każdy kolejny stracony punkt sprawiał, że drużynie szło gorzej. Ostatecznie mimo skrajnie niekorzystnego wyniku na finiszu seta, to Bayer Gdańsk wygrał tę partię. Wygrana seta w takich okolicznościach pozwoliła uwierzyć drużynie ‘z Leverkusen’, że są w stanie powalczyć o wygraną. Ostatni set to niezwykle wyrównana gra obu drużyn. To co rzucało się w oczy to zupełnie inny mental. Bayer w trzecim secie naprawdę niczego nie musiał i widać było, że grając na luzie – świetnie im idzie. BL Volley z kolei wyglądał na drużynę, której bardzo ciąży łatka zdecydowanego faworyta meczu. Wyrównany set zaprowadził nas do stanu 19-19, po którym błąd popełnił jeden z zawodników w biało-pomarańczowych barwach. Następnie asem serwisowym popisał się Mateusz Zawiślak i wielka niespodzianka stała się faktem.

DNV – Chilli Amigos 1-2 (21-15; 16-21; 19-21)

Pisząc zapowiedź tego spotkania, zastanawialiśmy się jaki oddać typ na mecz. Ostatecznie przeważyło to, że w historii konfrontacji obu drużyn, to Chilli było zawsze górą. Dodatkowo drużyna Grzegorza Walukiewicza niezbyt często w obecnym sezonie zdobywała komplet punktów więc uznaliśmy, że ‘kiedy jak nie teraz’. Chcąc walczyć o podium rozgrywek, ‘Papryczki’ muszą bowiem zdobywać większą liczbę punktów na mecz. Początek meczu dość szybko zweryfikował plany ‘Amigos’ na środowy wieczór. Gracze w czerwonych koszulkach mieli w tej partii problemy w przyjęciu oraz wykończeniu własnych akcji. Minęło zaledwie kilka chwil od pierwszego gwizdka sędziego, po którym DNV prowadziło 12-6. Przewaga, którą wypracowała sobie drużyna w białych strojach wystarczyła do tego by bez problemu pozwolić sobie na grę punkt za punkt, która jak wiadomo – niczego dobrego dla Chilli nie przyniosła. Drugi set to inne oblicze ‘Amigos’. Gracze w czerwonych koszulkach wyglądali w tej partii bardzo dobrze na zagrywce i dodatkowo przeważali nad swoim rywalem w skuteczności wykończenia własnych akcji. Efekt? 21-16 i remis w setach. Taki obraz meczu sprawił, że o zwycięstwie w spotkaniu musiał zadecydować trzeci set. W partii tej byliśmy świadkami wyrównanej gry, która obfitowała w bardzo długie wymiany. Dodatkowo w decydującym secie, obie drużyny nie ustrzegły się błędów, których konsekwencje mogliśmy oglądać na tablicy wyników. W taki sposób dobrnęliśmy do stanu 17-17, po którym to Chilli Amigos zdobyło trzy kolejne oczka. Mimo komfortowej sytuacji, po chwili popełnili jednak dwa błędy, które sprawiły, że DNV zbliżyło się na jeden punkt. Ostatecznie, po ataku kapitana – Grzegorza Walukiewicza to ‘Amigos’ cieszyło się z wygranej spotkania. Trzeba przyznać, że mecz pod kątem emocji – mógł się podobać.

Team Spontan – Flota Active Team 2-1 (21-16; 11-21; 21-15)

Po szalenie istotnej wygranej, jaką odniosła we wtorkowy wieczór drużyna Flota Active Team, podopieczni Karoliny Kirszensztein przystępowali w środowy wieczór do kolejnego wyzwania. Tym razem rywalem Floty był rywal o wiele bardziej wymagający. Team Spontan, bo o nich mowa to uznana drugoligowa marka, która gra na tym szczeblu od momentu jego powstania. Przez kolejne sezony drużyna była przebudowywana mnóstwo razy, ale nie zmieniało to postaci rzeczy. To gracze Piotra Raczyńskiego byli faworytem meczu. Początek spotkania w wykonaniu Floty był niemal identyczny jak spotkania z ACTIVNYMI. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego, ‘Spontaniczni’ prowadzili 7-1. Po chwili, Flota się jednak odkręciła (11-11) co było drugą analogią do wtorkowego spotkania. Zastanawialiśmy się czy podobny będzie również epilog, ale inny plan na pierwszego seta mieli ‘Nuggetsi’. Po krótkim przestoju, Spontan w drugiej części przyspieszył i ostatecznie cieszył się po chwili z wygranej seta. Drugi set rozpoczął się lepiej dla Floty. Bardzo aktywnym graczem w szeregach ‘Niebieskich’ był Krystian Lipiński. Po kilku atakach tego gracza, na tablicy wyników było 11-6 dla Floty. Trzeba przyznać, że od początku tej partii Spontan za nic w świecie nie przypominał siebie samych z pierwszego seta. Gracze Piotra Raczyńskiego mieli w tej partii potężne problemy w przyjęciu i zamiast odrabiać pięciopunktową stratę, postanowili ją pogłębić (19-11) a następnie przegrać drugą odsłonę. Ostatni set to powrót do tego, co oglądaliśmy w pierwszej partii. Mimo niekorzystnego początku dla ‘Spontanicznych’ (5-8), w dalszej części seta po atakach Mariusza Skierkowskiego czy Krzysztofa Lepera, gracze Team Spontan zdołali wygrać seta do 15, a cały mecz 2-1.

Szach-Mat – Zmieszani 3-0 (21-18; 21-15; 21-12)

Patrząc czysto teoretycznie, Zmieszani nie mieli większych szans w konfrontacji z Szach-Matem. Jak trafnie zauważyli na swoim fanpage’u na facebooku sami zainteresowani, między nimi a Szachistami, rok temu była różnica dwóch klas rozgrywkowej. Z drugiej strony wyniki w obecnym sezonie pokazywały, że hasło ‘impossible is nothing’ w drugoligowych warunkach jest ostatnio ‘na czasie’. Przypomnijmy, że ledwie kilkanaście dni temu doszło do następujących wyników:

Szach-Mat – Activni Gdańsk 2-1

Szach-Mat – BES Boys BLUM 2-1

Zmieszni – BES Boys BLUM 3-0

Zmieszani – AIP 1-2

Cóż. Skoro Zmieszani potrafili zdobyć punkt z faworyzowaną ekipą AIP to czemu nie miałoby im się udać z Szach-Matem, który w obecnym sezonie udowodnił, że nie jest nietykalny? Początek spotkania rozpoczął się jednak od wyraźnej przewagi ‘Szachistów’, którzy objęli prowadzenie 9-3. Kiedy team Edyty Woźny zorientował się, że można z rywalem powalczyć, zaczęli zdobywać sporo punktów. Efekt? Zaledwie trzypunktowa przewaga Szach-Matu, która dawała nadzieje Zmieszanym na punkt w drugim czy trzecim secie. Niestety, to co było najlepsze w Zmieszanych, obejrzeliśmy już w pierwszym secie. W drugiej a szczególnie trzeciej odsłonie, zarysowała się dość wyraźna przewaga drużyny Dawida Kołodzieja, która sprawiła, że wygrali oni wspomniane sety do 15 oraz 12. Przyczyny porażki Zmieszanych? Chyba nie ma co czarować – po prostu lepsza jakość rywali. Cóż, są takie mecze, po których trzeba przyjąć porażkę ‘na klatę’. Część z drużyn pewnie by wymyślała. A to mecz nie na tym etapie sezonu, a to sędzia, który sprzyjał przeciwnikom. Nie, Zmieszani przyjęli porażkę godnie, czego dowodem była postawa drużyny po meczu czy na facebooku.

Volley Surprise – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (16-21; 21-18; 21-17)

Na kilka godzin przed meczem, kapitan drużyny Volley Surprise pytał Redakcję, ilu musi mieć minimalnie graczy do tego, by rozegrać spotkanie. Ostatecznie do składu drużyny Macieja Siacha dołączył rozgrywający Sebastian Knopik. To z kolei sprawiło, że ‘Słupszczanie’ stawili się w Ergo Arenie w sześciu graczy. Na środowy wieczór, ekipa Volley Surprise miała zaplanowane dwa spotkania. Pierwszym rywalem ‘Słupszczan’ była ekipa ACTIVNYCH Gdańsk, która przystępowała do spotkania po serii czterech porażek na inaugurację. Początek spotkania był w wykonaniu drużyny Volley Surprise bardzo nerwowy. Z pewnością na taki stan rzeczy wpływ miał fakt, że przez niemal całe spotkanie, koledzy z drużyny podpowiadali nowemu rozgrywającemu, w którym miejscu powinien się ustawić. Co ciekawe, zdecydowanie lepiej wspomnianemu graczowi szło rozegranie, niż ogarnianie pozycji. Z początkowego chaosu dobrnęliśmy do stanu po 11. Po chwili dwa bardzo ważne punkty dla ACTIVNYCH zdobył Robert Skwiercz, po którym objęli oni prowadzenie 14-11. Od tego momentu do końca seta, ACTIVNI kontrolowali przebieg gry i po chwili mogli cieszyć się z trzeciego punktu w sezonie Jesień’22. Drugi set wyglądał już inaczej. Wraz z każdą kolejną wymianą, Volley Surprise prezentował się coraz lepiej. Po wyrównanym fragmencie to drużyna Artura Kurkowskiego wyszła jednak na prowadzenie (13-10). Mimo niekorzystnego dla ‘Słupszczan’ wyniku, po chwili kilka arcyważnych punktów dla swojej drużyny zdobył Krystian Knopik, po których to drużyna będąca w delegacji objęła prowadzenie 17-16 i po chwili doprowadziła do wyrównania w setach. Decydujący o zwycięstwie set lepiej rozpoczęli gracze ACTIVNYCH (9-6). Jak pokazuje historia, prowadzenie drużyny Artura Kurkowskiego nic jeszcze nie przesądza. Po chwili nakręceni i mający świetną atmosferę gracze Volley Surprise odrobili stratę 17-17, a następnie cieszyli się z trzeciej wygranej w sezonie Jesień’22.

Team Spontan – Tufi Team 0-3 (17-21; 15-21; 17-21)

Po wygranej, w której Team Spontan musiał się podzielić punktami z Flotą Active Team, drużyna Piotra Raczyńskiego stawała do drugiego pojedynku w środowy wieczór. Tak się składa, że zestawienie ze sobą tych dwóch drużyn, sprawiało że na parkiecie zmierzyły się dwie z pięciu niepokonanych drużyn w sezonie Jesień’22. Faworytem starcia była rzecz jasna ekipa Tufi Team, która wygrała w obecnym sezonie cztery mecze. Na nieskazitelnym do pewnego czasu wizerunku pojawiła się pewna rysą. Tą było bez wątpienia ostatnie spotkanie ‘Tuffików’ z Oliwą Team. Przypomnijmy, że we wtorkowy wieczór, Tufi straciło z Oliwą punkt i trzeba przyznać, że widywaliśmy ich w lepszej dyspozycji niż miało to miejsce we wspomnianym spotkaniu. Środowy wieczór miał być zupełnie inny. Czy się udało? Uważamy, że tak. Tufi Team zgarnęło czwarty komplet punktów w sezonie. Pierwszy set rywalizacji ze Spontanem to widoczne problemy w ataku ‘Spontanicznych’, które finalnie nie dały im szans na wygranie seta. Druga odsłona, która zakończyła się wynikiem 21-15 była w naszym odczuciu najmniej ciekawą partią. W secie tym, Team Spontan podobnie jak w pierwszym secie, popełniał sporo błędów w ataku co z pewnością przyczyniło się do tego, że to Tufi sięgnęło po drugi punkt. W ostatnim secie, Tufi dość szybko objęło dwu-trzypunktową przewagę, którą konsekwentnie utrzymywali przez całego seta i finalnie, bez większych problemów go wygrali.

Merkury – Volley Gdańsk 3-0 (21-15; 23-21; 21-18)

Po tym jak najgroźniejszy rywal Merkurego – CTO Volley wygrał na inaugurację cztery spotkania za komplet punktów, stało się jasne, że aby wytrzymać narzucone szaleńcze tempo – Merkury musi powalczyć o pełną pulę. Mimo, że wyniki Volley Gdańsk w ostatnim czasie nie rzucały na kolana to jednak Merkury miał z tyłu głowy to, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Wówczas, mimo że to ekipa Piotra Peplińskiego była faworytem, ze zwycięstwa cieszyli się ‘żółto-czarni’. Początek spotkania należał do Volleya, który po bloku Piotra Ścięgosza, objął prowadzenie 11-7. Niestety dla żółto-czarnych był to moment, w którym coś zaczęło się psuć. Dobra gra na siatce oraz słabszy okres w przyjęciu drużyny Dariusza Kuny sprawiły, że Merkury doprowadził do wyrównania po 11, a następnie po kilku świetnych zagrywkach objął prowadzenie, które udokumentował wygraną seta do 15. Emocje w spotkaniu zaczęły się tak naprawdę w drugim secie. Po wyrównanej partii to Volley Gdańsk stanął w końcówce przed ogromną szansą na wygraną seta (20-18). Mimo kilku piłek setowych ‘w górze’, Merkury zdołał wyjść z opresji obronną ręką w czym ogromny udział miał ex środkowy…Volley Gdańsk – Dawid Glaner. To właśnie po dwóch blokach tego zawodnika, Merkury wrócił do gry. Sama końcówka to sytuacja, która wprawiła w niemałe osłupienie graczy obu drużyn. Po ataku z lewego skrzydła Damiana Gila, sędzia prowadzący zawody dopatrzył się kontaktu Daniela Koski, po czym przyznał punkt dla Merkurego. To z kolei sprawiło, że gracze Volleya bardzo mocno protestowali. Po krótkim zamieszaniu, środkowy Michał Pysz został ukarany czerwoną kartką a to z kolei oznaczało, że Merkury wygrał drugiego seta. Ostatni set nie był aż tak emocjonujący. W finalnej partii, Merkury wypracował sobie kilkupunktową przewagę i wygrał seta do 18 a cały mecz 3-0. Z pewnością, dla graczy Piotra Peplińskiego była to najtrudniejsza przeprawa w obecnym sezonie.

Hydra Volleyball Team – Niepoloty 3-0 (21-11; 21-13; 21-12)

Są takie mecze po których człowiek niby wie, że coś ma napisać, ale do końca nie wie co. No bo umówmy się. Czy wynik zawodów był dla nas jakimkolwiek zaskoczeniem? Bitch…please. Przypomnijmy, że Hydra Volleyball Team podchodziła do spotkania po kapitalnej serii ośmiu zwycięstw z rzędu. Po środowej serii gier, zwycięstw jest już dziewięć. Trzeba przyznać, że spośród wszystkich rywali, których po drodze ‘tłukła’ ekipa w złotych strojach, Niepoloty postawiły poprzeczkę najniżej. Ba, nawet w meczu rozegranym 31 maja, drużyna Mateusza Bone zaprezentowała się znacznie lepiej. Pamiętajmy, że wówczas była to jednak inna ekipa. Jeśli chodzi o Niepolotów to było to czwarte spotkanie drużyny w sezonie Jesień’22. Po meczach ze Spontanem, Volley Surprise, Tufi Team czy wreszcie Hydrą, sytuacja drużyny staje się powoli dramatyczna. W czterech rozegranych spotkaniach, ‘Pingwiny’ mają zaledwie jeden punkt na koncie. Biorąc pod uwagę stosunek oczekiwania do rzeczywistości jest naprawdę źle. Z kronikarskiego obowiązku słówko o meczu. Już na początku meczu, gracze Mateusza Bone mieli problemy z dostarczaniem piłek na druga stronę (10-4). Dodatkowo drużyna miała widoczne problemy w przyjęciu co sprawiło, że wynik pierwszego seta to 21-11. Druga odsłona była najlepszym setem Niepolotów o ile można tak to ująć. Do połowy partii było nawet ciekawie (9-8). Niestety dla widowiska, ‘Bestia’ po chwili podkręciła tempo i wygrała seta do 13. Ostatnia partia to potwierdzenie dominacji graczy w złotych strojach. Tym razem skończyło się na wyniku 21-12. Zamiast dwustu czterdziestu jeden wyrazów podsumowanie mogłoby się składać z dwóch. Absolutna dominacja.

Volley Surprise – Szach-Mat 0-3 (19-21; 19-21; 18-21)

Niezbyt często się to w ostatnim czasie zdarza, ale w tym przypadku było tak, jak przewidzieliśmy w zapowiedziach. Obie drużyny przystąpiły do bezpośredniego starcia w dobrych nastrojach. Volley Surprise z powodu wygranej w meczu z ACTIVNYMI Gdańsk. Szach-Mat z kolei przystępował do meczu ze ‘Słupszczanami’ po wygranej za komplet punktów ze Zmieszanymi. Faworytem spotkania, które rozpoczęło się po godzinie 21, była rzecz jasna ekipa ‘Szachistów’. Drużyna ‘czarnych’ musiała jednak zachować koncentracje, by uniknąć historii z dwóch pierwszych dni meczowych, w których tracili oni seta w drugim pojedynku danego dnia meczowego. Już początek meczu pokazał, że Volley Surprise nie pęka. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego było po 7. Ku zaskoczeniu, jako pierwsi na istotne prowadzenie wyszli gracze Macieja Siacha (14-11). Radość ‘Słupszczan’ nie trwała jednak zbyt długo. Po punktach duetu Pepliński – Karbowniczek, Szach-Mat doprowadził do wyrównania po 14. Końcówka seta to wyrównana walka punkt za punkt, którą asem serwisowym w ostatniej piłce seta przerwał rozgrywający – Łukasz Ceyrowski (21-19). Drugi set po kilku atakach Filipa Wysockiego oraz Dariusza Peplińskiego rozpoczął się od prowadzenia Szach-Matu (8-2). Po serii świetnej zagrywki Macieja Siacha, Volley doprowadził w dalszej części do wyrównania po 12. Od tego momentu, do końca seta, ponownie byliśmy świadkami walki ‘łeb w łeb’, która zakończyła się atakiem Piotra Domaszka (21-19). Ostatni set przypominał poprzednie partie. Na początku po dwóch atakach wspomnianego wcześniej Dariusza Peplińskiego, lepiej rozpoczęli ‘Szachiści’ (7-3). Mimo, że w dalszej części seta, Szach-Mat prowadził już 11-5, to w końcówce ich rywale zniwelowali stratę do jednego punktu (18-17). Ostatecznie w końcówce, po dwóch atakach Piotra Domaszka, Szach-Mat mógł się cieszyć z trzeciego punktu w meczu. Jeśli chodzi o Volley Surprise to trzeba podkreślić, że pomimo przegranej zaprezentowali się oni dużo lepiej niż w wygranym meczu z ACTIVNYMI.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.