Liga: Trzecia Liga – Wiosna 2021

Craftvena – Allsix by Decathlon

W chwili pierwszego gwizdka sędziego, Craftvena miała już pewność. Sezon Wiosna’21 drużyna ‘Rzemieślników’ skończy w grupie mistrzowskiej. Pewność drużyna zyskała po dwóch zdobytych punktach na sześć niezbędnych, które w czwartkowy wieczór wykręciła drużyna Niepokonani PKO Bank Polski. Sama obecność w elicie, nie zadowalała oczywiście graczy w czarnych koszulkach, którzy chcieli wygrać czwartkowe spotkanie i zbliżyć się do uciekającej czwórki. Niestety, czasami bywa tak, że przemotywowanie przynosi odwrotny skutek do zamierzonego. Początek meczu należał do ich rywali – drużyny Allsix by Decathlon. Od początku tego spotkania, bardzo aktywny był Jakub Wilkowski, dla którego był to drugi występ w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Nim pojedynek rozpoczął się na dobre, zawodnik ten miał na koncie dwa punkty z ataku oraz cztery asy serwisowe (7-1). Kiedy znudziło mu się zdobywanie punktów, w jednej akcji aż trzykrotnie sypał sytuacyjną piłkę zamiast Alka Bochana i drużyna prowadziła już (8-1). Zanim Craftvena zdążyła się otrząsnąć,był już koniec seta (21-10). Drugi set wyglądał już zupełnie inaczej. Obie drużyny zaczęły tę partię dość wyrównanie (6-7). Z czasem ‘odjazd’ zrobili gracze Allsix (12-6), którzy wypracowaną zaliczkę dowieźli do końca i wygrali 21-16. Trzecia i ostatnia partia była najbardziej wyrównanym pojedynkiem. W pierwszej połowie seta to Craftvena prowadziła, a Allsix gonił. Ostatecznie, gracze z ulicy Kartuskiej złapali swoich rywali przy stanie 13-13 i zdołali wyjść na prowadzenie. Kiedy wydawało się, że mecz za chwilę dobiegnie końca, Craftvena jeszcze za wszelką cenę próbowała, ale koniec końców to Decathlon wygrywa spotkanie, dzięki czemu kończą rundę zasadniczą na trzecim miejscu.

Niepokonani PKO Bank Polski – Speednet 2

Przyznamy Wam szczerze, że nie spodziewaliśmy się tak wyrównanego spotkania. O specjalnej mobilizacji Speednetu pisaliśmy już przy okazji ich meczu z Dzikami Wejherowo. Stawka za wygraną meczu z ‘Bankowcami’ była taka sama, a jakby nie patrzeć, zadanie było mniej wymagające. Początek meczu rozpoczął się od wyrównanej walki, w której żadna ze stron nie chciała odpuścić. Rywalizacja łeb w łeb trwała do stanu 17-17 i mimo, że wcześniej obie drużyny popełniały sporo błędów własnych to w końcówce tej partii ‘Programistom’ nie przydarzył się już ani jeden. Jako, że siatkówka to gra błędów, ten kto popełnia ich mniej wygrywa. Nie inaczej było w przypadku obu drużyn. Speednet 2 – Niepokonani 21-17. Drugą partię lepiej rozpoczęli gracze w białych koszulkach (9-5). Gdy Speednet złapał w końcu wiatr w żagle i doprowadził do wyrównania (11-11) wydawało się, że są w stanie wygrać i tę partię. Niestety dla nich, w ich szeregi wstąpiła ogromna niemoc w wykończeniu akcji, przez co w zasadzie za darmo oddali swoim przeciwnikom sześć piłek i ‘Bankowcy’ wyszli na prowadzenie (17-11), po czym spokojnie wygrali seta (21-12). Trzeci set rozpoczął się od minimalnej przewagi ‘Programistów’ (7-5). Z czasem Speednet prowadził nawet 10-6, ale remedium na kłopoty ‘Bankowców’ – Tomasz Remer podkręcił tempo i doprowadził do wyrównania 13-13. Mimo to, w końcówce wydawało się, że to Speednet wygra set i cały mecz. Prowadzili już 19-17. Dwupunktową przewagę uzyskali po tym, jak sędzia przyznał im punkt w związku z faktem, że ‘Bankowcy’ z zagrywką zwlekali ponad 8 sekund. Błąd ten przeszedł jednak bez konsekwencji, bowiem w końcówce to Niepokonani wygrali partię do 19.

Niepokonani PKO Bank Polski – Team Looz

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedzi przedmeczowej, drużyna Niepokonanych miała szansę, aby rzutem na taśmę wskoczyć do grupy mistrzowskiej. Aby tak się stało ‘Bankowcy’ musieliby wygrać oba czwartkowe spotkania 3-0 i liczyć na porażkę 0-3 drużyny Craftveny. Można zatem powiedzieć, że scenariusz ten od samego początku wydawał się być patykiem po wodzie pisanym. Pierwszym rywalem Niepokonanych w czwartkowy wieczór była bowiem drużyna, która przez wiele osób uważana jest obecnie za głównego kandydata do mistrzowskiego tytułu. Opinie te nie są ani trochę przesadzone. Co ciekawe, drużyna w czarnych trykotach, przed spotkaniem dopisała do składu Piotra Labudę, który jak do tej pory, w SL3 występował tylko w pierwszej lidze. Co więcej – radził sobie on tam doskonale. Gracz ten był bowiem kapitanem drużyny, która zdobyła srebrne medale i do samego końca walczyła o mistrzowski tytuł w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Co by nie mówić – transfer do Team Looz sprawia, że gołym okiem widać, jak drużynie zależy na tym, aby trzecią ligę wygrać. O tym, że jest to bardzo realne, dość szybko przekonali się czwartkowi rywale. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia Looz (6-0). Jako, że drużyna pokazała w obecnym sezonie już kilka razy, że nie ma litości to nie inaczej było i tym razem. W pierwszym secie Team Looz wygrał do 8. Kolejne odsłony przyniosły nieco lepszą grę przeciwników. Nie oznacza to jednak, że ‘Bankowcy’ byli w stanie realnie zagrozić swoim przeciwnikom. W efekcie kolejne partie kończyły się ich porażkami do 11 oraz 13. Po raz kolejny, tytuł najbardziej wartościowego gracza meczu trafia do Mateusza Michalskiego, który jest ogromną wartością dodaną drużyny.

Dziki Wejherowo – Speednet 2

Patrząc na rozgrzewkę przedmeczową obu drużyn zastanawialiśmy się, czy Speednet jest w stanie sprawić niespodziankę i wygrać seta, czy nawet cały mecz. Wszystko za sprawą tego, że ich przeciwnicy – Dziki Wejherowo stawili się na mecz w zaledwie czterech graczy. Jako, że na mecz nie stawiła się cała wataha rozważaliśmy, czy Speednetowcy zdołają przechytrzyć swoich rywali. Wiadomo jak jest. Gracze z Wejherowa mają dużo lepsze umiejętności. Z drugiej strony pewne mankamenty własne, można przykryć sprytem. Grając przeciwko czwórce graczy otwiera się całe multum możliwości wykorzystania tego faktu. Te dwie rzeczy, o których właśnie napisaliśmy sprawiały, że mogło nam się wydawać, że okoliczności sprawią, że różnice pomiędzy drużynami się zatrą i otrzymamy ciekawe spotkanie. Dodatkowym smaczkiem było bez wątpienia to, w jaki sposób ‘Programistów’ do wygranej zachęcał Prezes tej firmy. Wydaje nam się, że jako Partner Speednetu nie możemy tego zdradzić, ale powiemy tylko, że gdyby w promieniu 7 kilometrów przechodził przypadkiem Mariusz Wlazły czy Michał Winiarski to z pewnością dołączyliby do drużyny w ‘Różowych’ barwach. Niestety dla ‘Programistów’, zamiast szalonej zabawy będzie nocne szlochanie w poduszkę. Speednet przegrywa spotkanie 3-0 i trzeba przyznać, że wyglądało to tak, jakby graczy sparaliżowała potencjalna wygrana i zrealizowanie nagrody. Dziki Wejherowo z kolei wygrywają ósme spotkanie w sezonie Wiosna’21 i rundę zasadniczą kończą na pierwszym miejscu. Prawdziwa zabawa dopiero się jednak rozpoczyna.

Port Gdańsk – Wirtualna Polska

W zapowiedziach przedmeczowych skupiliśmy się na tym, jak ważny był to dzień dla drużyny Portu Gdańskiego. Ponadto, przytoczyliśmy nieco historii, która była niezwykle korzystna dla drużyny Arkadiusza Sojko. Przypomnimy, że w sześciu dotychczasowych spotkaniach, ‘Portowcy’ aż pięciokrotnie wygrywali. Przed meczem również stawialiśmy na Port Gdańsk i tego typu byliśmy niemal pewni. Kto wie, być może cała nasza narracja zbudowana w zapowiedzi wyzwoliła w zawodnikach Wirtualnej Polski sportową złość? Od początku meczu to właśnie gracze w biało-czerwonych barwach byli stroną dominującą. Po ataku Michała Doroza oraz punktowym bloku Adama Wajnera, WP wyszło na prowadzenie 9-6. W pierwszym secie to właśnie dwójka tych graczy była motorem napędowym drużyny. WP utrzymywało w tej partii kilkupunktową przewagę. W drugiej części tego seta, gracze WP zdołali włączyć kolejny bieg, dzięki czemu wygrali partię do 14. Kolejne sety nie były już tak jednostronne. W drugim, lepiej zaczęli gracze WP (5-2). Port nadal popełniał sporo błędów, tak jak wted,y kiedy wystąpił u nich błąd ustawienia. Mimo to, drużyna z doków ciągle była w grze i zdołała nawiązać walkę w tej partii (10-10). Po asie serwisowym Pawła Żmijewskiego drużyna WP wyszła jednak na trzypunktowe prowadzenie (13-10) i utrzymała je do samego końc,a kiedy to decydujący cios zadał Adam Wajner (21-18). Ostatnia odsłona, od samego początku była bardzo wyrównana. Walka punkt za punkt trwała do połowy seta (10-10), lecz po tym fragmencie, jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze WP i nie wypuścili go do samego końca. To oznaczało, że nie dość, że ‘Portowców’ zabraknie w grupie mistrzowskiej to na dodatek w tabeli spadli poniżej Wirtualnej Polski.

Craftvena – Zmieszani

Dla graczy jednej, jak i drugiej drużyny, bezpośrednie starcie było szalenie ważne, w kontekście obecnej sytuacji w tabeli. Craftvena rywalizowała z Portem o to, która drużyna wskoczy do grupy mistrzowskiej. Zmieszani z kolei, po dość nieciekawym okresie, chcieli za wszelką cenę wrócić na zwycięskie tory, czym zbliżyliby się do obecnego lidera rozgrywek – Dzików Wejherowo. Już przed spotkaniem było wiadomo, że obydwu drużyn zadowolić się nie da, a każdy wynik sprawiłby, że jedna z drużyn kręciłaby nosem. Anonsowanym przez nas faworytem była ekipa Edyty Woźny. Na taki typ prócz Redakcji postawili eksperci w postaci Maćka Kota oraz Agnieszki Pasternak. Tego typu nie trzeba nawet zbyt specjalnie uzasadniać. Jesteśmy niemal przekonani, że każda z osób potrafiąca samodzielnie myśleć, postawiłaby podobnie. Sam mecz rozpoczął się od wyrównanej walki (9-9). Pierwsi na trzypunktowe prowadzenie, po asie serwisowym Pawła Magdaleńskiego wyszli zawodnicy Craftveny. Mimo, że z czasem było już (16-11) dla ‘Rzemieślników’ to po dobrym fragmencie Zmieszani zdołali odrobić straty i doprowadzić do wyrównania, a następnie po grze na przewagi wygrać pierwszą partię. Trzeba jednak przyznać, że dla mikstowego składu Edyty Woźny set ten był bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym. Niepowodzenie w pierwszej partii nie zniechęciło graczy Bartka Zakrzewskiego. Drugi set rozpoczął się od prowadzenia (4-1 oraz 8-3). Z czasem było tylko lepiej. W końcówce seta Craftvena prowadziła nawet 19-9, ale ostatecznie ich rywale zdobyli kilka punktów, a set zakończył się wynikiem 21-14. Trzecia odsłona, która miała wyłonić zwycięzcę spotkania, rozpoczęła się lepiej dla graczy w czarnych koszulkach (7-2). Podobnie, jak w drugim secie, w tym również z czasem było tylko lepiej i ‘Rzemieślnicy’ wygrali tę partię do 10!, czym sprawili ogromną niespodziankę i postawili kropkę nad ‘i’, dzięki czemu, zobaczymy ich niebawem w grupie mistrzowskiej.
 

Port Gdańsk – Allsix by Decathlon

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w przedmeczowych zapowiedziach – dla ‘Portowców’ poniedziałek był istnym dniem próby. Jako, że w ten sam dzień wyniki egzaminów odbierali tegoroczni maturzyści, Port postanowił przyłączyć się do 25% osób, które oblało egzamin dojrzałości. Jak inaczej wytłumaczyć dwie porażki, które drużyna Arkadiusza Sojko poniosła w poniedziałkowy wieczór? Jak wytłumaczyć to, że Port nie zakwalifikował się do grupy mistrzowskiej po tak dobrych ubiegłych sezonach? Co stało się z drużyną z doków? Na te i na wiele innych pytań nie znajdziemy szybko odpowiedzi. Warto w tym momencie odnotować fakt, że od jakiegoś czasu drużyna w granatowych koszulkach musi radzić sobie bez swojego lidera – Karola Polanowskiego, który zmaga się z kontuzją dłoni. Dodatkowo, inny z bardzo skutecznych graczy – Piotr Baj, od pewnego czasu, w związku z kontuzją barku, atakuje tylko lewą ręką. Oczywistym jest to, że sytuacja ta ma wpływ na wyniki drużyny. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę okres urlopowy, która z ekip takowych problemów nie ma? Co ciekawe, kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem sędziego, zawodnicy Allsix by Decathlon w związku z problemami kadrowymi chcieli przełożyć mecz. Na to było już za późno. Ostatecznie gracze z Kartuskiej pojawili się w siedmioro graczy i pewnie pokonali swoich rywali 3-0. Wygrana zapewniła drużynie grę w grupie mistrzowskiej i realną walkę o medale.