Liga: Trzecia Liga - Wiosna 2021 - Grupa A

Team Looz – Dziki Wejherowo

Kilka minut przed rozpoczęciem meczu doszło do sytuacji, w której sędzia prowadzący zawody pytał Redakcję o to, czy drużyna może zagrać mecz w czterech graczy. Regulamin dopuszczał taką możliwość więc ekipa Dzików mogła rozpocząć mecz z jedyną trzecioligową drużyną, z którą ‘czerwono-czarni’ przegrali. Z czasem do drużyny dołączył Jakub Knitter. Grająca w piątkę drużyna Dzików w pierwszym secie prezentowała się jak na mistrza trzeciej ligi przystało. Team Looz nie był w stanie wykorzystać braków kadrowych swoich rywali i przegrał pierwszego seta do 19. Taki wynik oznaczał, że Team Looz definitywnie stracił szansę na bezpośredni awans do drugiej ligi. Oznaczało to również, że na 100% drużyna Looz zagra w czwartkowym meczu barażowym z ekipą Oliwy o prawo gry w drugiej lidze. Wróćmy jednak do meczu. Po nieudanym pierwszym secie, w drugiej partii, już przeciwko szóstce graczy, Team Looz zdołał wygrać do 19. Ostatnia odsłona, podobnie jak dwa pierwsze sety, również była bardzo emocjonująca. Tym razem Team Looz zdołał wygrać partię po grze na przewagi (22-20). Z pewnością, drużyna może żałować niewykorzystanej szansy. W pierwszym secie było o włos od tego, żeby to Team Looz wygrał. Z racji tego, że Dziki zapewniły sobie bezpośredni awans, zastanawiamy się, jak długo przyjdzie nam poczekać na kolejny, bezpośredni mecz obu drużyn. W idealnym dla Team Looz scenariuszu, stanie się to już na jesień.

Zmieszani – Craftvena

Ostatnim rywalem Craftveny, w sezonie Wiosna’21, była ekipa Zmieszanych. Co ciekawe, Craftvena, która była w grupie mistrzowskiej skazywana na pożarcie, przed meczem ze Zmieszanymi zdobyła po punkcie z każdym z rywali, z którym drużynie przyszło im się zmierzyć w grupie walczącej o medale. To oznaczało z kolei, że w trzeciej lidze nie było ani jednej drużyny, z którą Craftvena nie wywalczyłaby chociaż jednego punktu. Idąc dalej – taka sytuacja oraz awans do grupy mistrzowskiej sprawiają, że Craftvena może z pełnią optymizmu spoglądać w przyszły sezon, w którym bez wątpienia ich zobaczymy. Wracając do meczu, Zmieszanym zależało przed meczem, aby wziąć udany rewanż za spotkanie, do którego doszło 5 lipca, w którym Craftvena ograła drużynę Edyty Woźny 2-1. Wygrana ta miała bardzo duże znaczenie bowiem po nim Zmieszani niemal stracili szansę na mistrzowski tytuł. Z kolei Craftvena zapewniła sobie tym meczem awans do grupy mistrzowskiej. Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Zmieszanych, którzy szybko objęli prowadzenie (8-3) i do samego końca kontrolowali przebieg gry, pewnie wygrywając do 12. Drugi set, dla odmiany rozpoczął się od wysokiego prowadzenia ‘Rzemieślników’ (5-1). Po chwili Zmieszani zdołali doprowadzić do stanu (9-8), ale druga część seta to dominacja Craftveny i ich wygrana do 13. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. Ten rozpoczął się od prowadzenia (6-0) mikstowego składu. W dalszej części Zmieszani prowadzili już (10-2) i pewnie dowieźli zwycięstwo do końca (21-11).

Dziki Wejherowo – Craftvena

Do spotkania z Craftveną, Dziki Wejherowo przystępowały ze świadomością, że do mistrzowskiego tytułu potrzeba im wygranej. Mimo, że przed graczami w czerwonych koszulkach otworzyła się ogromna szansa na mistrzowski tytuł w trzeciej lidze, w protokole meczowym, po wykreśleniu nieobecnych, zostało zaledwie sześciu graczy. Mecz, zgodnie z oczekiwaniami, lepiej rozpoczęli gracze z Wejherowa (6-4). Po kilku atakach Daniela Kanieckiego Craftvena zdołała jednak wyrównać (9-9), lecz po chwili ponownie Dziki objęły prowadzenie (14-11), którego nie wypuścili już do samego końca i wygrali 21-17. Druga odsłona początkowo była bardzo wyrównana. Jako pierwsi na prowadzenie, po kombinacji udanych ataków Kanieckiego oraz mądrej kiwki Pawła Magdaleńskiego, wyszli ‘Rzemieślnicy’. W dalszej części gracze w czarnych koszulkach prowadzili już 18-14 i mimo, że w końcówce Dziki zdołały nieco odrobić stratę to finalnie ‘Rzemieślnicy’ cieszyli się z wygranej seta do 19. Przy takim układzie stało się jasne, że jeśli Dziki zdołają wygrać ostatnią partię, wygrają również całą ligę. Od początku seta to oni byli stroną dominującą i szybko objęli prowadzenie 9-5. W dalszej części przewaga ta się wyłącznie powiększała i pod koniec Dziki prowadziły już 17-9, co było jednoznaczne z tym, że za chwilę przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Podsumowując sezon, po rewelacyjnym początku przyszła mała zadyszka. Finalnie Dziki udowodniły, że byli najlepszą drużyną i zasłużenie wygrali ligę. Przed nimi ostatni mecz, w którym będą mieli okazje zmierzyć się z jedyną trzecioligową drużyną, która ich pokonała (Team Looz).

Zmieszani – Team Looz

O tym, że Team Looz niemal pogrzebał swoje szanse na mistrzowski tytuł, pisaliśmy już przy okazji podsumowania poniedziałkowych spotkań. Patrząc czysto teoretycznie – chcąc podtrzymać mistrzowskie aspiracje, drużyna Team Looz powinna wygrać wtorkowe spotkanie, zdobywając przy tym komplet punktów. Tyle teoria. Praktyka była jednak taka, że rozmawiając z zawodnikami Looz przed spotkaniem dało się wyczuć, że ekipa zdaje sobie sprawę z tego, że mistrzowski tytuł jest już poza zasięgiem. To, o co można się wciąż pokusić to drugie miejsce, które daje bezpośredni awans do drugiej ligi. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia faworyzowanej drużyny Team Looz (4-1), które po ataku ze środka Hubera Pory urosło do rozmiarów 10-5. Gdy wydawało się, że Looz ma już kontrolę nad przebiegiem seta, zaliczyli oni przestój, który sprawił, że Zmieszani doprowadzili do stanu 11-9. Dalsza część pierwszej odsłony to wzajemne boksowanie się, które zaprowadziło nas do samej końcówki, w której nieco więcej błędów popełnili Zmieszani i to Team Looz cieszył się z wygrania tej partii. Drugi set, podobnie jak pierwszy, lepiej rozpoczęli zawodnicy w czarnych koszulkach. Po bloku Mateusza Pietrzykowskiego prowadzili oni już 6-3, a następnie 8-5, by po chwili roztrwonić przewagę i pozwolić rywalom na wyrównanie (10-10). Podobnie jak w pierwszym secie, tu również oglądaliśmy wyrównaną walkę do samej końcówki i podobnie jak w pierwszym, z happy-endem po stronie Team Looz. Trzeci set, a jakżeby inaczej, rozpoczęli lepiej zawodnicy w czarnych koszulkach. Po chwili jednak Zmieszani doprowadzili do wyrównania. Różnica pomiędzy trzecim setem a pierwszym lub drugim była jednak taka, że w końcówce to drużyna Edyty Woźny zachowała więcej zimnej krwi, dzięki czemu wygrała tę partię do 20.

Team Looz – Allsix by Decathlon

Jest takie powiedzenie – ‘nie ma nic bardziej nieaktualnego niż wczorajsza gazeta’. Parafrazując te słowa na potrzebę Siatkarskiej Ligi Trójmiasta możemy napisać, że nie ma nic bardziej nieaktualnego niż przedmeczowe zapowiedzi. Do czego zmierzamy? Ano do tego, że w nich napisaliśmy, że spośród trzech drużyn walczących o mistrzowski tytuł to Team Looz ma najlepsze położenie. Mówiąc niezbyt parlamentarnym językiem – gówno prawda. Obecnie Team Looz ma najgorsze położenie, co tylko pokazuje ile w sporcie znaczy jeden mecz. Ten od samego początku nie układał się po myśli ‘Czarnych’. Mimo, że w oczach Redakcji to Looz byli faworytem meczu to kompletnie nie przekładało się to na wynik. Set ten od samego początku był dobrym i wyrównanym widowiskiem. W połowie pierwszej partii Allsix zdołał odjechać rywalom na 14-10. Po kilku chwilach Looz zdołał jednak doprowadzić do wyrównania (18-18), ale końcówka należała do graczy z ulicy Kartuskiej. Drugi set od początku należał do Decathlonu, który zdołał wypracować sobie kilkupunktową zaliczkę. Im dłużej trwała ta partia, tym Looz wyglądał gorzej. Ba, Ci goście gaśli dziś jak zapałki w baśni Andersena. Finalnie, set ten zakończył się wygraną Decathlonu do 14. Trzecia partia nie odmieniła losów Team Looz. Co tu pisać, przeciwko Decathlonowi gracze w czarnych trykotach byli po prostu bezzębni. Tak nie dość, że nie da się wygrać z graczami z ulicy Kartuskiej, a co dopiero mówić o mistrzostwie. Poniedziałek był typowym ice bucket challengem na rozgrzane głowy Team Looz. Trzeci set to porażka do 15, wskutek czego tytuł mistrzowski się bardzo mocno oddalił. Jeśli chodzi o ekipę Allsix – obojętnie jak potoczą się pozostałe wyniki, sezon należy zaliczyć do niezwykle udanych. Wszak drużyna zajęła najwyższe miejsce.

Dziki Wejherowo – Allsix by Decathlon

Poniedziałkowy wieczór był prawdopodobnie najważniejszym dniem dla trzech drużyn znajdujących się w grupie mistrzowskiej w trzeciej lidze w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Wszystko za sprawą tego, że mieliśmy w nim poznać odpowiedź na to, która z drużyn zbliży się do mistrzowskiego tytułu, a dla której będzie to smutny, czarny poniedziałek. Waga tego dnia była tak duża dlatego, że doszło w nim do dwóch pojedynków pomiędzy trzema drużynami, między którymi najprawdopodobniej rozdzielą się kolory medali w trzeciej lidze. O godzinie 19:00 doszło do spotkania Dzików Wejherowo z Allsix by Decathlon. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu obu drużyn, górą byli gracze z Wejherowa, którzy wygrali, zdobywając przy tym komplet punktów. Dodatkowo, jak do tej pory była to jedyna drużyna, która znalazła sposób na ogranie zawodników z ulicy Kartuskiej. Poniedziałkowy mecz rozpoczął się od dwupunktowego prowadzenia drużyny z Wejherowa (8-6). Po asie serwisowym Mateusza Stasiaka, przewaga drużyny z Wejherowa sięgnęła już 14-9 i w zasadzie emocje w tym secie były już zakończone. Ostatecznie, partia ta padła łupem drużyny w czerwonych trykotach (21-16). Druga odsłona, podobnie jak pierwsza również rozpoczęła się od wyrównanej walki z tą różnicą, że tym razem to Decathlon miał nieznaczną przewagę przez całą partię. Dwupunktowa przewaga utrzymywała się do stanu 19-17, po czym Dziki zdołały doprowadzić do wyrównania 20-20. Po bardzo wyrównanej końcówce i monster-blocku Szymona Piaskowskiego, Decathlon zdołał wyrównać stan setów (1-1). Ostatnia partia miała ogromny ciężar gatunkowy. Wygrany tej partii w dość wyraźny sposób powiększyłby swoje szanse na mistrzowski tytuł. Partię tę lepiej rozpoczęli gracze Dzików, którzy wyszli na prowadzenie (7-3). Po chwili jednak Allsix zdobył trzy punkty z rzędu i wydawało się, że do końca tego seta będziemy mieli wyrównaną rywalizację. Tak się jednak nie stało. Drużyna w czerwonych trykotach dzięki dobrej grze miała kilka piłek meczowych (od 20-15). Po kontrowersjach sędziowskich Decathlon zdołał zdobyć cztery punkty, doprowadzając do stanu (20-19), ale ostateczny cios zadali zawodnicy z Wejherowa.

Craftvena – Allsix by Decathlon

Szpital, jaki zapanował po meczu ze Zmieszanymi w drużynie Allsix by Decathlon sprawił, że kapitan tej drużyny, na dzień przed pierwszym gwizdkiem sędziego próbował przełożyć spotkanie. Jako, że na tego typu manewry, po opublikowaniu terminarza jest za późno, gracze z ulicy Kartuskiej musieli sobie poradzić bez niekwestionowanych liderów tej drużyny – Aleksandra Bochana oraz Jakuba Wilkowskiego. Jako, że w protokole meczowym próżno było szukać również innych zawodników to Allsix musiał sobie radzić w sześcioro graczy. Mimo to, zawodnicy Allsix nie mieli większych problemów, by rozpocząć pierwszego seta zgodnie z założonym przez siebie terminarzem. Po kilku błędach w ataku Craftveny, gracze Allsix prowadzili już (10-5). Po dwóch asach serwisowych specjalisty w tym zakresie – Pawła Woźniaka – Allsix prowadził już (17-7) i w zasadzie, obie ekipy mogły przygotowywać się do drugiej odsłony. Ta była odbiciem lustrzanym. Tym razem to Allsix miał potężne problemy czy to w przyjęciu czy wykończeniu. Wobec zdecydowanie lepszej niż w pierwszym secie gry Craftveny przewaga tych drugich nie mogła dziwić. Gracze w czarnych strojach kontrolowali przebieg tej partii od samego początku do końca. Allsix z kolei zanotował najbardziej dotkliwą porażkę w secie w sezonie Wiosna’21. Po takim laniu, nie sądziliśmy że Decathlon zdoła się podnieść i faktycznie, trzeci set rozpoczął się od prowadzenia Craftveny (5-1). Po kilku minutach Decathlon zdołał doprowadzić jednak do wyrównania (9-9), ale po chwili ‘Rzemieślnicy’ ponownie wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (12-9). Kiedy Allsix po raz kolejny zdołał wyrównać, dla odmiany poszedł za ciosem i wyszarpał zwycięstwo do 19. Trzeba jednak przyznać, że aby wygrać czwartkowe spotkanie musieli się oni naprawdę napocić.

Team Looz – Craftvena

Nie ma co ukrywać. W przedmeczowych zapowiedziach, drużynę Craftvena skazywaliśmy na pożarcie przez wygłodniałe lwy, którymi na potrzebę tego podsumowania będą gracze Team Looz oraz Allsix by Decathlon. Idąc dalej – gdybyśmy mieli stawiać przed meczem jakąś kasę na wskazane mecze to bez wahania wytypowalibyśmy pewne wygrane przeciwników Craftveny w stosunku 3-0. To, co jest jednak piękne w sporcie to fakt, że nie ma w nim pewniaczków. ‘Rzemieślnicy’ zaprezentowali się w czwartkowy wieczór bardzo korzystnie, przez co obie faworyzowane drużyny straciły punkty. Jeśli chodzi o mecz z Looz to gracze Daniela Szultki po raz pierwszy od niepamiętnych czasów stawili się na parkiecie w zaledwie sześciu graczy. Mimo to, inauguracyjny set należał zdecydowanie do nich. Już na początku partii Looz zdołał wyjść na imponujące prowadzenie (10-3). Nie bez znaczenia dla tego wyniku był fakt, że Craftvena miała spore problemy z przyjęciem. Ostatecznie, rozpędzony walec zdeklasował w pierwszej partii swoich rywali i wygrał tę partię do 9. Druga partia wyglądała już zgoła inaczej. Od początku seta byliśmy świadkami wyrównanej gry punkt za punkt. W połowie seta, na dwupunktowe prowadzenie zdołali wysunąć się gracze Team Looz, którzy od tego momentu utrzymywali swoich rywali na dystans i finalnie wygrali tę partię do 17. Ostatni set był tym najlepszym dla Craftveny. Gdyby mecz miał trwać pięć setów to pewnie ‘Rzemieślnicy’ by go wygrali. Jako, że gramy trzy sety to Craftvenę w czwartkowy wieczór było stać na zdobycie jednego oczka. W trzecim secie gracze Bartka Zakrzewskiego wypracowali sobie zaliczkę (8-4), którą ich rywale zdołali odrobić dopiero przy stanie (13-13). Od tego momentu, do samego końca trwała wyrównana walka, która zakończyła się wygraną seta przez Craftvenę, co jakby nie patrzeć, można odebrać jako niespodziankę.

Zmieszani – Allsix by Decathlon

Po pierwszym meczu w grupie mistrzowskiej nie opadł jeszcze kurz, a drużyna Zmieszanych miała do rozegrania kolejne spotkanie. Tym razem ich rywalem była drużyna Allsix by Decathlon, z którymi Zmieszani mieli okazję rywalizować dwa tygodnie wcześniej. W meczu rozegranym 28 czerwca to drużyna z ulicy Kartuskiej wygrała spotkanie w stosunku 3-0. Przed wtorkowym meczem, gracze ze sklepów sportowych liczyli zapewne na podobny wynik, tym bardziej, że w poniedziałkowy wieczór jeden z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu – Dziki Wejherowo wygrały, zdobywając przy tym komplet oczek. Wracając do wtorkowego meczu – ten rozpoczął się lepiej dla Zmieszanych, którzy wyszli na prowadzenie (5-1). Po chwili Decathlon co prawda odrobił straty (6-5), ale po chwili Zmieszani kontynuowali bardzo dobrą grę, co szybko przełożyło się na wynik (8-5 oraz 11-6). Od tego momentu do samej końcówki drużyna Edyty Woźny nie pozwalała swoim rywalom na zniwelowanie przewagi i wygrała pierwszą partię do 15. Drugi set, podobnie jak pierwszy, rozpoczął się od przewagi Zmieszanych (3-1). Z każdą kolejną minutą meczu rozkręcał się jednak Decathlon. Mniej więcej w połowie drugiego seta wyszli oni na prowadzenie 11-8, by po chwili prowadzić już (14-9) czy (16-11). Po chwili gracze z ulicy Kartuskiej zaczęli popełniać jednak sporo błędów, w efekcie czego ich rywale doprowadzili do wyrównania (18-18), a nawet prowadzenia 19-18. Po chwili grozy dla Decathlonu, gracze z ulicy Kartuskiej zdołali jednak wygrać tę partię do 19. Sytuacja ta dość wyraźnie wpłynęła na dyspozycję Zmieszanych w trzecim secie, którzy nie byli już w stanie nawiązać walki ze swoim rywalem. Trzeba jednak przyznać, że z perspektywy całego meczu zaprezentowali się naprawdę nieźle i sprawili Decathlonowi sporo problemów.