Liga: Trzecia Liga- Jesień 2020- Grupa B

Craftvena – Bombardierzy

Na finiszu rozgrywek sytuacja drużyn mogła ulec jeszcze małej korekcie. Gdyby Craftvena wygrała spotkanie w stosunku 3-0 to awansowałaby w tabeli przed Bombardierów. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby drużyny rozegrały je w kompletnym składzie. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że drużyna wystąpi w szerszym składzie niż miało to miejsce ostatnio. Owszem, tak było. Zamiast czterech zawodników wystąpiło pięciu i jak się okazało, słowa z zapowiedzi o końcu problemów kadrowych nie okazały się trafne. Jeśli chodzi o Bombardierów to postawili oni na szóstkę graczy. W szeregach drużyny po raz kolejny zabrakło kapitana – Dawida Piankowskiego. Początek spotkania należał do Craftveny, po której absolutnie nie było widać tego, że gra w osłabieniu. Gracze Bartka Zakrzewskiego szybko wyszli na prowadzenie. Po asie serwisowym młodszego brata kapitana – Radosława, drużyna ‘Rzemieślników’ prowadziła już 13-7. Od tego momentu można było odnieść wrażenie, że Craftvena jest już myślami w drugim secie, jak gdyby zapominając o tym, że w pierwszym jest jeszcze robota do zrobienia. Ta dekoncentracja została po chwili w sposób bezwzględny skarcona przez ich rywali – Bombardierów, którzy z każdą kolejną chwilą ‘rośli’ w oczach i wygrali seta do 17. Drugi set był wyrównany do stanu 9-9. Później drugi bieg włączyli Bombardierzy, którzy odjechali swoim rywalom na 15-9, a następnie 18-10 i pewnie wygrali tę partię. Ostatnią partię w sezonie Jesień’20 lepiej zaczęli gracze Craftveny, którzy wyszli na prowadzenie 8-3 po, a jakże – asie serwisowym kapitalnie dysponowanego w tym elemencie Radosława Zakrzewskiego. Po chwili gracz ten dołożył kolejnego i jeszcze jednego. Chwilę później mieliśmy już 13-6 dla Craftveny i pytaniem pozostawało, czy powtórzy się historia z pierwszego seta. Przez moment wydawało się, że jest to możliwe, bo Bombardierzy nadrobili kilka punktów i na tablicy widniało 16-13 dla Craftveny. Końcówka należała jednak do graczy czwartej siły poprzedniego sezonu. Bombardierzy mogą żałować, że sezon się dla nich kończy. Końcówka tej edycji to pięć zwycięstw w sześciu meczach. Jest to bardzo dobry prognostyk przed kolejnym sezonem.

Speednet 2 – Niepokonani PKO Bank Polski

Jeszcze dwa miesiące temu, a konkretnie 8 września czyli dzień po porażce Niepokonanych PKO Bank Polski ze Speednetem nie sądziliśmy, że drużyna może przejść taką metamorfozę. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ekipa, która przegrała dziewięć spotkań z rzędu w lidze nagle pokonuje wszystkich rywali w grupie B. To doprawdy niesamowite. Musimy Wam się do czegoś przyznać. Zaczynamy podejrzewać, że ‘Bankowcy’ poznali tajną recepturę na gumisiowy sok, dzięki któremu ich możliwości znacząco wzrosły. Obecnie drużyna Joanny Drewczyńskiej może żałować tego, że sezon dobiegł końca. Słowa piosenki Ryśka Riedla są obecnie bardzo trafne. Gdyby istniał wehikuł czasu to z pewnością byśmy z niego skorzystali i sprawdzili, jak potoczyłyby się losy ‘Bankowców’ w aktualnej dyspozycji. Nie ma się co jednak łudzić. Gdyby takowy kiedyś powstał, już dawno poznalibyśmy przybyszów z przyszłości. Obecnie ‘Bankowcy’ mogą przenieść się myślami w przyszłość i snuć marzenia o jeszcze większej liczbie wygranych w kolejnym sezonie. Sam mecz ze Speednetem 2 przebiegał dokładnie pod dyktando drużyny w białych koszulkach. Speednet, mimo, że wygrał poprzednie bezpośrednie spotkanie, tym razem okazał się bezbronny i nie był w stanie przeciwstawić się dobrze dysponowanym rywalom. Wyniki setów do 16, 10 oraz 15 tylko to potwierdzają.

Bombardierzy – Team Looz

Przedostatnim rywalem Bombardierów w sezonie Jesień’20 była drużyna Team Looz, dla której było to ostatnie starcie ligowe w tym roku. W szeregach obu drużyn zabrakło w poniedziałkowy wieczór etatowych graczy. W Bombardierach zabrakło kapitana – Dawida Piankowskiego, natomiast w Team Looz Bartka Szcześniaka. Z drugiej strony, do Team Looz dołączył gracz, którego nie mieliśmy okazji w ostatnim czasie oglądać – Łukasz Grabka. W magazynach czy podsumowaniach meczowych dość często chwaliliśmy tego zawodnika. Ostatnio pokusiliśmy się nawet o tezę, że słabsze wyniki w grupie B nie są spowodowane tylko tym, że drużynie trudno wykrzesać pokłady energii. To właśnie absencję rozgrywającego drużyny wskazaliśmy jako poważny czynnik mający wpływ na dyspozycję drużyny. Czy ta teza po spotkaniu się broni? Cóż, ciężko wyciągnąć daleko idące wnioski, ponieważ Team Looz rywalizował w poniedziałkowy wieczór z Bombardierami, którzy są w ostatnim czasie w świetnej dyspozycji. Pół żartem, pół serio (tylko żartem) napiszemy, że nawet gdyby chodziło tu o Marcina Janusza, efekt prawdopodobnie byłby ten sam. Sam mecz był niezłym widowiskiem. Najciekawszą partią była ta inauguracyjna. Losy rywalizacji nie były znane do samej końcówki, w której lepiej zaprezentowali się Bombardierzy. Drugi set to udany rewanż wzięty przez lidera grupy ‘B’. Do pewnego momentu set ten był wyrównany, ale przy stanie 16-14 Team Looz dołożyło dwa oczka i czteropunktowa przewaga na finiszu seta okazała się zbyt duża do odrobienia przez rywali. Trzeci set zaczął się wyśmienicie dla Bombardierów (7-0; 11-3). Mimo gorszej dalszej części seta, tego naprawdę nie dało się zepsuć.

Craftvena – Speednet 2

Po tym, jak przy okazji poprzedniego spotkania Redakcja napisała najbardziej ostre podsumowanie w historii występów Craftveny w SL3, dla odmiany w tej nie będziemy gasić pożaru kanistrem z benzyną. Drużyna Speednetu 2 miała tę przewagę, że wiedziała o tym, z jakimi problemami borykała się w czwartkowy wieczór ekipa Craftveny. Z drugiej strony, wiedzieli również o tym, że ich główny rywal w walce o zajęcie wyższego miejsca w tabeli – Niepokonani PKO Bank Polski zameldowali kilkadziesiąt minut wcześniej wykonanie zadania. Ograli Craftvenę za komplet punktów. Wskutek tego osiągnęli aż cztery punkty przewagi nad Speednetem, co oznaczało, że na jeden mecz przed zakończeniem sezonu ewentualna wygrana Speednetu 2 za komplet punktów w bezpośrednim starciu nic im nie daje. Ciąg dalszy tej układanki sprawił, że drużyna musiała najzwyczajniej w świecie wygrać w czwartkowy wieczór. Początek planu wydawał się iść po myśli ‘Programistów’, którzy zaczęli od prowadzenia 4-1. Z czasem gra się wyrównała i delikatną przewagę uzyskiwali raz gracze Speednetu, raz Craftveny. W drugiej części tego seta przewagę kilku punktów zdołali wypracować gracze w czarnych koszulkach i to oni wygrali tę partię. Drugi set do połowy był ponownie wyrównany. Tym razem to Speednet zdołał odskoczyć swoim rywalom. Stało się to po dwóch punktowych blokach z rzędu Mateusza Chodyny, po których ‘Różowi’ prowadzili 15-11 i po chwili cieszyli się z wyrównania 1-1. O zwycięstwie zadecydował trzeci set. Od początku w tej partii lepiej prezentowali się ‘Programiści’, którzy wypracowali kilkupunktową przewagę. Z czasem Craftvena zdołała ją odrobić i wyjść na prowadzenie. W końcówce fortuna uśmiechnęła się jednak do ‘Programistów’, którzy wygrali do 18, a cały mecz 2-1.

Craftvena – Niepokonani PKO Bank Polski

Co tu dużo mówić. Już kilkanaście dni temu wiedzieliśmy, że granie w grupie B, nie jest, nie było, i nigdy nie będzie szczytem marzeń drużyny Craftvena. Mimo to, nie spodziewaliśmy się, że dojdzie do sytuacji, w której drużyna wystąpi w zaledwie czterech zawodników. Oczywiste jest to, że udział w lidze jest kwestią dobrowolną. Oczywiste jest również to, że lepiej zagrać w czwórkę niż oddać mecz walkowerem. Tak czy siak, chcieliśmy z tego miejsca napisać, że jest nam po ludzku cholernie przykro, że doszło do takiej sytuacji. Nie ma się co oszukiwać. Nie jest to również komfortowa sytuacja dla rywali, którzy z pewnością chcieliby zmierzyć się z przeciwnikiem na wyrównanych warunkach. W meczu, po którym nikt nigdy nie powie: Wygrali? Ok, ale grali przeciwko czwórce graczy! Przegrali? Jak można było przegrać z czwórką zawodników? Ok, dobra. Dość już pastwienia się nad drużyną Bartka Zakrzewskiego. Uważamy, że byłoby zwykłym draństwem umniejszać sukces drużyny Niepokonanych PKO Bank Polski. Po drużynie Joanny Drewczyńskiej autentycznie widać tę pasję i radość z rywalizacji sportowej. W pierwszym secie zapowiadało się nawet na pogrom. ‘Bankowcy’ prowadzili bowiem 9-1 i Craftvena obudziła się z czasem, dzięki czemu rozmiary porażki nie były tak dotkliwe. W drugim secie dość niespodziewanie na początku to Craftvena prowadziła kilkoma punktami. Konsekwentna gra ‘Bankowców’ sprawiła, że finalnie to PKO wygrało tę partię. W trzecim secie ‘Rzemieślnicy’ prowadzili już 16-10 i wydawało się, że urwą choć seta. Nic bardziej mylnego. Po chwili zanotowali oni dłuższy przestój i do końca seta zdobyli jeden punkt, przy jedenastu swoich rywali.

Niepokonani PKO Bank Polski – Team Looz

W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że jesteśmy niemal przekonani o tym, że Niepokonani PKO Bank Polski na finiszu rozgrywek poprawią jeszcze swój dorobek punktowy. Ponadto, zastanawialiśmy się, czy dojdzie do tego już w najbliższym spotkaniu z Team Looz. Przypomnijmy, że to właśnie przeciwko drużynie Bartka Szcześniaka drużyna zdobyła swój pierwszy punkt w historii występów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Skoro przeciwko Team Looz można zdobyć punkt, to czemu nie można powalczyć o wygraną? Z pewnością z takim nastawieniem na spotkanie wyszli gracze w białych koszulkach. Prawdziwego nosa do tego, że może to być ich dzień miała kapitan drużyny – Joanna Drewczyńska, która dzień przed meczem napisała na skrzynkę Redakcji pytanie czy to akurat ich mecz będzie transmitowany online na naszym facebookowym kanale. Tak też się stało. Trzeba przyznać, że drużyna nie była tym faktem absolutnie speszona. Odnieśliśmy nawet wrażenie, że to, że sporo osób ogląda ich poczynania zza monitora, totalnie ich nakręciło. Już w pierwszym secie ‘Bankowcy’ prezentowali się bardzo dobrze. Mimo, że w pierwszej odsłonie przegrywali już 6-1 czy 9-3 to z czasem w ich grze coś ewidentnie zaskoczyło. Drużyna w białych koszulkach doprowadziła do wyrównania 9-9 i do samej końcówki mieliśmy wyrównaną grę. O tym, że to Team Looz wygrał tę partie zadecydowała ‘zima głowa’ w końcówce. Druga odsłona rozpoczęła się tak, jak przebiegała większość pierwszego seta – od wyrównanej gry. Tym razem – dla odmiany, końcówka należała do Niepokonanych. W decydującym fragmencie tej partii świetną robotę wykonał najlepszy gracz tego spotkania – Dawid Laskowski, który najpierw zablokował jednego z przeciwników, a następnie asem serwisowym zakończył tego seta wygraną do 16. Trzeci set, podobnie zresztą jak cały mecz, był bardzo wyrównany. Przy prowadzeniu Team Looz w stosunku 14-10 wydawało się, że to właśnie oni wygrają to spotkanie, tymczasem po chwili, gdy dwukrotnie blok obił Marcin Paluch, na tablicy pojawił się wynik 16-16. To ewidentnie uskrzydliło Niepokonanych i to do nich należała końcówka, po której druga wygrana w lidze stała się faktem. Po niej drużyna awansowała w tabeli nad drużynę Speednet 2.

Team Looz – Craftvena

Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w zapowiedzi, początkowo rywalem drużyny Team Looz miała być ekipa Dawida Piankowskiego – Bombardierzy. Ostatecznie, mający problemy kadrowe mikstowy skład zastąpili zawodnicy Craftveny, którzy… zagrali w pięciu graczy. Cóż, widząc to przed meczem ciężko było znaleźć jakieś powody do optymizmu. Sądziliśmy, że będzie to raczej jednostronny pojedynek. Jakby tego było mało, poza faktem, że ekipa ‘Rzemieślników’ wystąpiła w okrojonym składzie to w dodatku jeden z graczy – Jędrzej Szadejko zanotował debiut w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Można mieć było zatem obawy, jak nowy gracz wkomponuje się do składu. Tymczasem, jak gdyby nigdy nic to Craftvena zaczęła lepiej spotkanie. Początek meczu w wykonaniu ‘Rzemieślników’ był piorunujący. Po chwili, gdy dwa asy serwisowe z rzędu zaliczył wspomniany wcześniej debiutant, na tablicy wyników pojawiło się 17-6 dla Craftveny. Taki wynik najwyraźniej uśpił graczy w czarnych koszulkach, którzy pozwolili swoim rywalom się rozkręcić. O ile w pierwszym secie wypracowana zaliczka pozwoliła na dowiezienie wyniku do końca, tak w drugim Team Looz wskoczył wreszcie na wysokie obroty i to oni wygrali tę partię do 19. Podobnie było również w ostatnim secie, który nie był tak bardzo wyrównany, ale w końcówce Craftvena zdołała nieco podgonić wynik i ostatecznie set ten zakończył się 21-18 dla Team Looz. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu obu drużyn i tym razem najlepszym graczem meczu został Mateusz Pietrzykowski. Podsumowując spotkanie trzeba przyznać, że Craftvena mimo braków kadrowych była dla swoich przeciwników godnym rywalem i przy odrobinie szczęścia to oni mogli wygrać spotkanie.

Team Looz – Speednet 2

W ostatnim czasie nie szczędziliśmy gorzkich słów dla drużyny Speednetu 2. Cóż, drużyna zareagowała na krytykę w najlepszy możliwy sposób – zaprezentowała się bardzo dobrze w meczu z Team Looz i mało brakowało, aby to właśnie oni cieszyli się z wygranej. Jakby tego było mało, mogła to być wygrana w stosunku 3-0. Połowa pierwszego seta była bardzo wyrównana. O tym, jak skupieni do spotkania podeszli gracze w różowych koszulkach niech poświadczy fakt, że w trakcie meczu było cicho jak na pogrzebie. Poza tym, że atmosfera nie przypominała typowego Speednetu to i gra miała mało wspólnego z drużyną, która przegrała dziewięć dotychczasowych spotkań w sezonie Jesień’20. W drugiej części pierwszego seta Looz prowadził już 16-12 i wydawało się, że zaraz drużyny zmienią strony. Tymczasem niezłą serię zaliczyli gracze w różowych koszulkach i na tablicy wyników mieliśmy remis 16-16. W końcówce, przy stanie 20-18, gracze Team Looz ponownie nie potrafili postawić kropki nad ‘i’, po czym ich rywale doprowadzili do wyrównania i po chwili to oni mieli piłkę setową. Ostatecznie, po emocjonującej końcówce seta, wygrała faworyzowana drużyna Team Looz. To, czego nie udało zrobić się w pierwszym secie, gracze Speednetu odrobili z nawiązką w drugiej partii. To właśnie w niej podopieczni Mateusza Urbanowicza rozbili swoich rywali do 11. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który od początku był bardzo emocjonujący. O tym, że było to spotkanie prawdziwych wojowników niech poświadczy fakt, że kontuzji w trakcie seta nabawili się Łukasz Anyszkiewicz oraz Bartłomiej Szcześniak. Ani jeden ani drugi ani pomyśleli o tym, aby skapitulować i mimo dyskomfortu chcieli doprowadzić do wygranych swoich drużyn. Mimo tego, że w połowie seta na tablicy wyników widniał wynik 14-9 dla Speednetu to ostatecznie ich rywale pokazali się w końcówce z lepszej strony i niemal wyszarpali swoim rywalom zwycięstwo z rąk.

Speednet 2 – Bombardierzy

Bombardierzy przystąpili do tego spotkania po dość nieoczekiwanej porażce, którą odnieśli w meczu przeciwko Niepokonanym PKO Bank Polski. Porażka ta była o tyle bolesna, bowiem odniesiona z drużyną, która jeszcze nigdy w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta nie wygrała. Skoro ekipa Dawida Piankowskiego przegrała z ‘Bankowcami’, których ekipa Speednetu 2 gładko ograła to co mogła czuć przed meczem? Strach? Niepewność? Nic z tych rzeczy. Jedyne, co czuli gracze to chęć jak najszybszego zrehabilitowania się. Jak można tego dokonać? Np. wygrywając kolejne spotkanie w stosunku 3-0. Z takim właśnie nastawieniem wyszli na parkiet gracze Dawida Piankowskiego. Ich rywale popełniali z kolei masę błędów. Skutek tego mógł być tylko jeden – wysoka wygrana Bombardierów. Drugi set był już dużo lepszy w wykonaniu ‘Programistów’. „Dużo lepszy” niestety dla nich nie oznaczał takiego, po którym mogliby się cieszyć z kolejnego punktu. Do pewnego momentu wyglądało to bardzo dobrze (17-17). O tym, że to Bombardierzy wygrali tę partię zadecydowało kilka punktów w końcówce zdobytych przez kapitana drużyny – Dawida Piankowskiego oraz as serwisowy Julii Tryzny. Ostatnia odsłona zaczęła się lepiej dla Bombardierów. W Speednecie nie po raz pierwszy w obecnym sezonie uwypuklił się problem z przyjęciem. Wypracowana na początku seta przewaga została dociągnięta do końca i Bombardierzy wygrali spotkanie w stosunku 3-0, czym bez wątpienia poprawili sobie humor po spotkaniu z ‘Bankowcami’.