Spotkanie drużyn, których los w obecnym sezonie był przesądzony rozpoczęło się od bardzo mocnego grania drużyny Grzegorza Żyły-Stawarskiego. Po kilku chwilach od pierwszego gwizdka sędziego, team w szarych trykotach prowadził już 9-2. Po trzech punktach z rzędu Oskara Lipińskiego, przewaga drużyny ze skrzydłami w logo urosła do stanu 12-3, po którym stało się jasne, że po chwili będą cieszyć się z wygrania seta. Ostatecznie, partia ta zakończyła się zwycięstwem Assistance Partner do sześciu. Zdecydowanie lepiej ‘Logistycy’ zaprezentowali się w środkowej odsłonie. O wygraniu seta nie mogło być rzecz jasna mowy. Po sekwencji asa, bloku oraz skutecznego ataku w wykonaniu Konrada Piotrowskiego, APV objęli prowadzenie 12-5 i finalnie zespół ‘Logistyków’ zdobył w tej partii dwanaście oczek. Jeśli mecz trwałby nie 3 a 5 setów to kto wie – być może Hapag-Lloyd zdobyłby swój premierowy punkt w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po sporej liczbie błędów w wykonaniu faworyzowanej drużyny, na półmetku trzeciego seta był remis po 10. Po skutecznej zagrywce Karola Maćkowiaka, gracze w pomarańczowych strojach doświadczyli niezbyt częstego doznania, w którym to właśnie oni prowadzili (12-10). Po kilku chwilach wszystko wróciło jednak do normy i po dobrej serii przy zagrywce Grzegorza Żyły-Stawarskiego, APV wyszli na prowadzenie 16-13, którego już nie wypuścili.
Liga: Trzecia Liga Grupa B – Wiosna 2024
Kraken – Fux Pępowo
Choć każdy wiedział jaki będzie epilog tej historii to jednak musieliśmy się wstrzymać z tym, by koronować graczy z Pępowa już tydzień temu. Do momentu rozstrzygnięcia poniedziałkowego meczu czekaliśmy również z tym by ogłosić, że Kraken zagra w dzisiejszym meczu ze Speednetem o prawo gry w meczu barażowym o drugą ligę. Cała sytuacja związana była z tym, że czysto teoretycznie, Kraken mógł opędzlować rywali pozwalając im zdobyć kilka punkcików w meczu. Już w pierwszym Fux wybił rywalom ostatni argument w postaci ‘matematycznych szans’. Wygrywając seta do 11 stało się jasne, że Fux wygrał ligowe zmagania w grupie B. Tak jak jednak podejrzewaliśmy, ‘Koniczynki’ parły dalej po swoje chcąc wziąć udany rewanż za pierwsze spotkanie obu drużyn oraz po to, by zakończyć ligowe zmagania ‘na pełnej’. Finalnie, druga odsłona zakończyła się zwycięstwem zespołu Andrzeja Pipki do 17. Największym wyzwaniem dla Fuxa, okazała się finałowa partia, w której po ataku Antona Kheruvimova, Kraken prowadził 18-17. Choć Fux był przez moment w opałach, to po chwili wyszli z opresji ‘obronną ręką’ wygrywając spotkanie za komplet punktów i pieczętując tym samym zwycięstwo w lidze z sześcioma oczkami przewagi. Przed zespołem Andrzeja Pipki kilka dobrych tygodni na regenerację, po której staną oni do walki w drugoligowych zmaganiach. Czy będą tam również gracze Jurija Charczuka? Przekonamy się w przeciągu kilku dni. Pierwszy krok w kierunku realizacji planu, Kraken może wykonać już dziś.
Team Spontan – Hapag-Lloyd
Ligowe ostatki w wydaniu Team Spontan były dla nich dość smutnym wydarzeniem. Tego samego dnia w hali treningowej Ergo Arena toczyły się bowiem mecze o mistrzostwo czy awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W międzyczasie ‘Spontaniczni’ rywalizowali o dziesiąte zwycięstwo w sezonie, które i tak nie zmieniałoby ich położenia. Co innego Hapag-Lloyd. Tu była szansa na napisanie historii. Stałoby się tak, gdyby ‘Logistycy’ sięgnęli po pierwszy punkt w historii SL3. Plan był tym bardziej utrudniony, że po raz pierwszy w historii w szeregach ‘Logistyków’ zobaczyliśmy tak poważne problemy kadrowe. Pierwszy set to historia, którą w obecnym sezonie oglądaliśmy już wielokrotnie. Po prawdziwej kanonadzie w wykonaniu ‘Spontanicznych’, gracze Piotra Raczyńskiego prowadzili już…13-1! Na szczęście dla kondycji psychicznej drużyny Hapag-Lloyd, po chwili zdobyli oni kilka punktów (głównie za sprawą błędów rywali) i finalnie kończyli seta z pięcioma oczkami na koncie. Środkowa partia to nieco inny charakter, w którym Hapag na początku trzymał się dość dzielnie (6-4). Im dłużej trwał jednak set, tym bardziej zarysowała się przewaga faworyta, który tym razem wygrał do 9. Choć trzeci set rozpoczął się od prowadzenia ‘Spontanicznych’ 9-0, w dalszej części team Piotra Raczyńskiego ewidentnie zwolnił, co przełożyło się na sporo błędów z ich strony. Finalnie po dwóch punktach Bartłomieja Piechockiego w końcówce meczu, Hapag zgarnął w tej partii 14 oczek.
Craftvena – Port Gdańsk
Od pewnego czasu gracze Craftveny przekomarzali się z Redakcją o procenty, które wskazywaliśmy w kontekście ich utrzymania. Niestety dla nich – po ostatniej porażce z Wolves Volley, szanse ‘Rzemieślników’ na utrzymanie w trzeciej lidze spadły w naszych oczach do 0,001%. Aby pozostać w trzeciej klasie rozgrywkowej, ‘Portowcy’ musieliby się chyba nie stawić w sali treningowej Ergo Arena. Cóż, nie dość, że się stawili, to utrzymanie w trzeciej lidze przypieczętowali i to z przytupem w pierwszym secie rywalizacji. Co ciekawe – choć ‘Portowcy’ grali o utrzymanie to nie przeszkadzało im to, by wyrazić zgodę na to, by Krzysztof Lewandowski grał przez cały mecz w drugiej linii, a Jędrzej Szadejko w pierwszej. Wracając do pierwszego seta, po bardzo dobrej grze w obronie drużyny ‘z doków’, wyszli oni na prowadzenie 10-4. Choć z czasem Craftvena odrobiła nieco stratę to finalnie ‘Portowcy’ wygrali tę partię do 11. Środkowa odsłona była zdecydowanie bardziej wyrównanym fragmentem meczu. Duża w tym zasługa ‘Rzemieślników’, którzy zaczęli grać zdecydowanie lepszą siatkówkę i po ataku kapitana – Bartka Zakrzewskiego, zespół w czarnych strojach prowadził 9-6. W dalszej części nie brakowało gry fair-play, o której już wspominaliśmy. Tym razem, kapitan Portu pomimo faktu, że jego drużyna goniła wynik (11-14), przyznał się sędziemu do dotknięcia piłki w bloku. Mimo straty punktu we wspomnianej akcji, Port zdołał doprowadzić do wyrównania po 17, ale ostatnie słowo w secie należało już do Craftveny, która doprowadziła do wyrównania (21-18). Ostatni set rywalizacji był mała powtórką tego, co oglądaliśmy w meczu Craftveny z Wolves Volley. Mimo, że ‘Rzemieślnicy’ prowadzili już 17-14, to w końcowej fazie meczu dali sobie wydrzeć zwycięstwo sprzed nosa (23-21).
Craftvena – Wolves Volley
W dość popularnej piosence, którą często możemy usłyszeć na antenach najpopularniejszych stacji radiowych w Polsce, Rafał Brzozowski śpiewa: ‘Tak blisko, tak blisko jak ja Nie był Ciebie nikt tak blisko I nie poddał Twoim zmysłom Jak jaaaaa’ Do czego nawiązujemy? Ano do tego, że Craftvena po bardzo dobrym meczu była o włos od tego by ograć Wolves Volley i stanąć przed ogromną szansą na wywalczenie sobie utrzymania w trzeciej klasie rozgrywkowej. Choć w naszym odczuciu był to najlepszy mecz ‘Rzemieślników’ w obecnej kampanii, to finalnie do ogrania ‘Wilków’ to nie wystarczyło. Inaczej sprawa miała się w pierwszym secie, w którym po wyrównanej walce przez niemal całą partię (17-17), kluczowy fragment należał do ‘Rzemieślników’, którzy po ataku Michała Markiewicza wygrali do 19. Środkowa odsłona to zwrot akcji, który w głównej mierze opierał się na wyraźnie lepszej postawie Wolves Volley niż miało to miejsce w premierowej odsłonie. Choć na półmetku seta to Craftvena prowadziła 10-8, to dalsza część seta należała już do ‘Wilków’, którzy po kilku atakach powracającego do składu Szymona Merskiego, objęli prowadzenie 18-14 i po chwili wygrali seta do 15. Ostatnia partia to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu, która może nieść swoje konsekwencje w spadkach do czwartej ligi. Choć pod koniec seta wszystko wydawało się iść po myśli ‘Rzemieślników’, którzy wygrywali 17-12, to jednak w końcowej fazie seta coś w ich grze się zacięło. Na jeden punkt Craftveny przypadło aż sześć Wolves Volley, a to sprawiło, że na tablicy wyników mieliśmy remis po 18. Końcowa faza seta to walka punkt za punkt, która zakończyła się happy-endem Wolves Volley. To z kolei tragiczna wiadomość dla Craftveny, którzy przez słaby bilans małych punktów spadną zapewne do czwartej klasy rozgrywkowej. Jeśli będą tam grać tak jak w czwartkowy wieczór, to za chwilę powinniśmy ich zobaczyć ponownie na parkietach trzeciej ligi.
Team Spontan – Fux Pępowo
Choć dużo wskazywało na to, że mecz pomiędzy Team Spontan a Fux Pępowo będzie spotkaniem, które zadecyduje o tym, która z ekip zajmie pierwsze, a która drugie miejsce, to tak na dobrą sprawę, karty zostały odkryte znacznie wcześniej. Niby Team Spontan miał jeszcze szanse na to by zająć drugie miejsce podium, ale aby tak się stało – musieliby wygrać z Fuxem, a na dodatek liczyć na to, że ‘Koniczynki’ ograłyby Krakena za komplet punktów. Tak czy siak, pierwszy set rywalizacji był przedłużeniem nadziei ‘Spontanicznych’ na to by awansować do drugiej ligi. Po wyrównanym początku (8-8), Fux popełnił serię błędów w ataku, która sprawiła, że Team Spontan objął prowadzenie 12-9. W dalszej części ‘Pomarańczowi’ nie dali sobie już zrobić krzywdy (21-19), a to oznaczało, że koronacja graczy z Pępowa została przesunięta na najbliższy poniedziałek. Środkowa partia to wyraźna przewaga graczy Andrzeja Pipki, którzy wykorzystali problemy w przyjęciu rywali i bez większych problemów wygrali seta do 14. Ostatnia odsłona to delikatna przewaga graczy z Pępowa (9-7), którą z czasem Team Spontan zdołał odrobić (17-17). W końcówce seta więcej zimnej krwi zachowali gracze Fux Pępowo, którzy cieszyli się z trzynastego zwycięstwa w sezonie Wiosna’24. Tak jak wspominaliśmy. Choć formalnie to jeszcze nie nastąpiło, to w środowy wieczór poznaliśmy Mistrza trzeciej ligi grupy B! Gratulacje!
APV Gdańsk – Port Gdańsk
Po przełamaniu ‘Portowców’, do którego doszło w poniedziałkowy wieczór uznaliśmy, że nie ma już takiej możliwości, aby drużynie ‘z doków’ utrzymanie umknęło się z rąk. Kropkę nad ‘i’, zespół Arkadiusza Sojko miał postawić w środowy wieczór, w konfrontacji z przedostatnią drużyną w ligowej tabeli. Pierwszy mecz obu drużyn, do którego doszło kilka tygodni temu sprawił, że w naszych oczach Port był zdecydowanym faworytem starcia i uznaliśmy, że wygrają spotkanie za komplet punktów. Początek spotkania zdawał się to potwierdzać, bo team ‘z doków’ szybko objął wysokie prowadzenie (13-6) i wygrana seta zdawała się być formalnością. Cóż. Nie ma takiej przewagi, której Port nie byłby w stanie roztrwonić. Nieustępliwie grająca drużyna APV zaczęła po chwili zdobywać punkty całymi seriami i w końcówce partii zdołali doprowadzić do wyrównania po 19. Dalsza część seta to walka na przewagi, w której nie brakowało błędów po obu stronach siatki. Ostatecznie, ze wspomnianego chaosu lepiej wyszli gracze APV, którzy po chwili zapewnili sobie pierwszy punkt w meczu. Środkowa odsłona to zupełnie inny obraz. Tym razem to APV objęło na półmetku prowadzenie 12-9, co jak pokazał pierwszy set, było dość ryzykownym posunięciem. Dalsza część to lepszy fragment zespołu Arkadiusza Sojko, który doprowadził do wyrównania w setach (21-18). O tryumfie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który rozpoczął się od stanu…6-1 dla APV. Choć w dalszej części ‘Portowcy’ zniwelowali stratę do jednego oczka (15-14), to ostatnie słowo w meczu należało już do graczy Grzegorza Żyły-Stawarskiego. Porażka Portu dość mocno komplikuje im kwestie utrzymania w lidze. Oj, będzie się jeszcze działo.
Craftvena – Fux Pępowo
Chwilę przed rozpoczęciem meczu Craftveny z Fuxem Pępowo, w obozie ‘Rzemieślników’ żartowano z procentów, które daliśmy im w kontekście utrzymania w trzeciej klasie rozgrywkowej. W zapowiedziach wskazaliśmy, że jest to mniej więcej 15%. Kontynuując rozpoczęte prognozowanie, wynik z Fuxem oraz wygrana ‘Portowców’ z Hapagiem-Lloyd sprawia, że w naszych oczach wspomnianych % jest już tylko 13. Pisząc już śmiertelnie poważnie – w meczu z ‘Koniczynkami’ nie było nawet mowy o tym by pomyśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Po punktach duetu Andrzej Pipka – Adam Myślisz, gracze z Pępowa prowadzili 12-6 i już na półmetku stało się jasne, która z drużyn za chwile będzie cieszyć się z wygrania pierwszego seta (21-11). Środkowa odsłona wyglądała niemal identycznie z tą tylko różnicą, że inni byli egzekutorzy. Tym razem prowadzenie 12-6, Fux objął po ataku Dominika Bychowskiego (12-6). Epilog historii już znacie (21-13). Ostatni set to kopia tego, co oglądaliśmy w dwóch pierwszych odsłonach. Z czego wynikała tak duża przewaga Fuxa? Byli po prostu lepsi, grali lepszą siatkówkę i zasłużenie zgarnęli trzy punkty. Nie mamy pewności, co do tego czy Craftvena zagra w trzeciej czy czwartej lidze, ale dużo wskazuje na to, że w poniedziałkowy wieczór zmierzyły się drużyny, które za chwilę będą dzieliły aż dwie klasy rozgrywkowe. Tak jak wspominaliśmy – tę różnice było czuć.
Hapag-Lloyd – Port Gdańsk
Zagrożona spadkiem drużyna Portu Gdańsk miała w poniedziałkowy wieczór doskonałą okazję do tego by się ‘odkuć’. Tak się bowiem składa, że sześć ostatnich spotkań drużyny ‘z doków’ kończyły się porażkami ekipy dowodzonej przez Arkadiusza Sojko. To co jednak ważniejsze to fakt, że Port miał szansę na to by zrobić milowy krok w kierunku utrzymania. Podkreślaliśmy to wielokrotnie, ale potencjalna wygrana Portu Gdańsk za komplet punktów sprawiała, że ich szansę na utrzymanie diametralnie się zwiększały. Strata punktów oznaczałaby z kolei spore problemy. Trzeba przyznać, że w trzecim secie rywalizacji było bardzo blisko o czym jednak za chwilę. Pierwsza odsłona przebiegła ‘zgodnie z planem’ nakreślonym w głowach graczy Portu. Choć ‘Portowcy’ nie ustrzegli się błędów to i tak nie mieli większych problemów z tym by wygrać seta do 11. Środkowa odsłona to jeszcze większa dysproporcja. Port Gdańsk chcąc wypracować sobie jak najlepszy bilans małych punktów ruszył do ataków i finalnie wygrali jednostronny pojedynek do 6. Kiedy wydawało się, że trzecia odsłona będzie wyglądała bardzo podobnie, nieoczekiwanie nastąpił zwrot akcji. We wspomnianym secie, zespół Portu popełniał zatrważającą liczbę błędów co w połączeniu z dużo lepszą dyspozycją ‘Pomarańczowych’ sprawiło, że w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach niespodzianki. Ostatecznie, Hapagowi nie udało się sięgnąć po premierowy punkt w SL3, ale pobili w tym secie rekord największej liczby punktów w jednej odsłonie. Poprzedni, który wynosił 17 oczek został wykręcony również w konfrontacji z Portem Gdańsk. Tak czy siak, wynik do 19 pokazuje jak niewiele ‘Pomarańczowym’ brakuje do pierwszego punktu w SL3.
Kraken – Hapag-Lloyd
Po kapitalnym minionym tygodniu rozgrywek, po którym Kraken dostał wyróżnienie dla najlepszej drużyny spośród wszystkich 46 ekip biorących udział w lidze, team Jurija Charczuka przystępował w poniedziałkowy wieczór do trzynastego meczu w sezonie. Biorąc pod uwagę to, że ‘trzynastka’ potrafi być pechowa, Kraken mógł subtelnie uśmiechnąć się pod nosem w momencie, kiedy poznał rywala. Prawda jest bowiem taka, że chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobrażał sobie scenariusza, w którym ‘Bestia’ miałaby pogubić w poniedziałkowy wieczór punkty. Skoro Hapagowi nie udało się ugrać z niżej notowanymi rywalami to tym bardziej nie zrobi tego z drużyną, która za chwilę będzie bić się o prawo gry w drugiej lidze. Cóż, nie pomyliliśmy się, bo to czego byliśmy świadkami nazywane bywa ‘pokazem mocy’ jeden ze stron. Pierwszy set? Rozpoczął się od stanu 10-2 i stało się wówczas jasne jaki charakter przyjmą zawody. Ostatecznie skończyło się na zaledwie sześciu oczkach ‘Logistyków’. Nie inaczej było i w środkowej oraz trzeciej partii. Finalnie, Kraken zgarnia trzy punkty i tylko katastrofa mogłaby ich pozbawić drugiego miejsca w lidze. Sądzimy jednak, że do takowej nie dojdzie. Z drugiej strony – na wygranie ligi też większej szansy nie widzimy.