Liga: Pierwsza Liga - Wiosna 2025

CTO Volley – AiP

Mecze z obecnego tygodnia poukładały się w ten sposób, że gracze AiP podchodzili do meczu z CTO Volley z wiedzą, że nie uda im się zagrać w grupie mistrzowskiej. Mimo to – zespół Adriana Ossowskiego ani myślał ‘przechodzić obok meczu’. Zamiast tego zaprezentowali się bardzo dobrze, a mecz z liderem pierwszej ligi pokazał, że brązowych medalistów poprzedniego sezonu, stać było w obecnej edycji na więcej. Ciekawostka odnośnie pierwszego seta jest taka, że w trzech najwyższych wynikach w obecnym sezonie – aż dwa razy udział miała ekipa AiP. Kilkanaście dni temu, zespół Adriana Ossowskiego na tym samym boisku stoczył niemal równie długą partię z Merkurym i podobnie jak wczoraj – wówczas również nie udało im się wygrać. Gdyby jednak stało się inaczej, a dziś AiP mieliby o dwa punkty więcej to finalnie i tak by nic nie dało. Wszystko za sprawą niekorzystnego stosunku małych punktów. Wracając jednak do meczu – pierwszy set był absolutnym spektaklem, w którym nie brakowało zwrotów akcji. Ostatecznie premierową partię wygrali gracze CTO Volley i kto wie – być może właśnie ten set będzie miał ogromne znaczenie w ostatecznym rozrachunku, który poznamy za miesiąc? To co nie udało się graczom AiP w pierwszym secie, dokonali w środkowej odsłonie. Choć to gracze CTO prowadzili na półmetku 12-11, to w drugiej części seta zanotowali bardzo długi przestój, który wykorzystali gracze AiP, doprowadzając do wyrównania w setach (21-18). Ostatni set to większy niż dotychczas chaos, w którym nie brakowało punktów oddanych za darmo i to po obu stronach siatki (10-10). Z czasem po świetnej zagrywce Arkadiusza Kowalczyka, na prowadzenie wysunęli się gracze CTO Volley (18-15), którzy po chwili cieszyli się z wygrania niełatwego spotkania i powrotu na sam szczyt ‘ligowej układanki’. Na koniec ciekawostka – jeszcze nigdy nie zdarzyło się by team, który wygrał rundę zasadniczą, nie wygrałby później mistrzostwa. Czy podobnie będzie i tym razem?

22 BLT Malbork – Szach-Mat

W środowy wieczór, gracze 22 BLT Malbork stanęli przed szansą na odwrócenie losów sezonu, który nieuchronnie zmierza w jedną stronę. Precyzując – podobnie jak w filmie Titanic, gracze z Malborka płyną wprost na górę lodową. Zespół wykonał co prawda manewr skrętu, ale ten kto oglądał wspomniany film, wie doskonale jaki był jego epilog. W naszym odczuciu porażka w stosunku 0-3 sprawia, że szanse ‘Lotników’ na utrzymanie w pierwszej lidze są już tylko iluzoryczne. Aktualnie tracą do miejsca barażowego już sześć punktów, a mają zaledwie cztery mecze by odmienić swój los. Prawdę mówiąc – nie spodziewaliśmy się, że pierwszoligowa przygoda drużyny Szymona Szymkowiaka potoczy się w ten sposób. W bardzo dużej mierze wpływ na taki stan rzeczy miały nieustanne problemy kadrowe, których team z Malborka nie miał, a na pewno nie w takiej skali występując jeszcze w drugiej lidze. Nieszczęście jednych oznacza zazwyczaj hurraoptymizm u drugich. Tak było w tym przypadku, bo po kilku nieudanych meczach, Szach-Mat stanął przed szansą na wskoczenie do grupy mistrzowskiej z biletem ‘last minute’. Dzięki wygranej za komplet oczek, ‘Szachiści’ wskoczyli na trzecie miejsce i po raz pierwszy od kilku lat, zagrają w grupie pięciu najlepszych drużyn. Mimo świetnego miejsca – w obozie ‘Szachistów’ jest aktualnie ogromny niedosyt i myśl o tym ‘co by było gdyby nie potracili tylu punktów w sezonie’. Cóż – w naszym odczuciu i tak nie ma co narzekać – brawo!

Eko-Hurt – Bossman Team

Po dwóch wygranych z rzędu, nadzieje Eko-Hurtu na utrzymanie w pierwszej klasie rozgrywkowej poszybowały w górę. Problemem teamu Konrada Gawrewicza było jednak to, że w poniedziałkowy wieczór rywalizowali oni z drużyną, która by znaleźć się w grupie mistrzowskiej – musiała wygrać. Choć w naszych oczach wyraźnym faworytem była ekipa Bossmana, to sądziliśmy jednak, że Eko-Hurt zawiesi poprzeczkę na wyższym poziomie. Od początku spotkania dwukrotni Mistrzowie Inter Marine SL3 popełnili jednak sporo błędów, po których Bossman wysunął się na prowadzenie 11-5 i w dalszej części nie miał najmniejszych problemów z postawieniem kropki nad ‘i’. Jeszcze większą przewagę srebrni medaliści poprzedniego sezonu mieli w środkowej odsłonie. Po serii trzech asów serwisowych Szymona Zalewskiego, Bossman objął prowadzenie 10-3. Choć za sprawą Pawła Dawczaka, Eko-Hurt zniwelował po chwili stratę do stanu 12-8, to dalsza część seta była już jednostronnym widowiskiem (21-12). Ostatni ‘rozdział’ poniedziałkowego spotkania to całkiem niezła gra Eko-Hurtu, która mogła być jeszcze lepsza, gdyby nie spora liczba zepsutych zagrywek. Z drugiej strony siatki wyglądało to znacznie lepiej i po asie serwisowym Jakuba Kłobuckiego, Bossman objął prowadzenie 15-8. Choć w dalszej części Eko-Hurt podjął jeszcze próby odrobienia straty, to ostatnie słowo należało do Bossmana, który dzięki wygranej za komplet oczek zapewnił sobie bilet do grupy mistrzowskiej.

Merkury – Speednet

Poniedziałkowy wieczór ułożył się dla Merkurego w wymarzony sposób. Gracze Piotra Peplińskiego pokonali aktualnych Mistrzów SL3 – Speednet i odzyskali fotel lidera pierwszej ligi. Aktualnie zespół w granatowych strojach oczekuje wydarzeń z meczu CTO Volley vs AiP, do którego dojdzie jutro wieczorem. Szczęście jednych, oznacza smutek przegranych. Choć istnieje na to matematyczna szansa, to trzeba to sobie powiedzieć wprost – Speednet nie zagra w grupie mistrzowskiej i w maju będzie musiał powalczyć o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się dla ‘Programistów’ w koszmarny sposób. Ledwo sędzia prowadzący spotkanie zdążył gwizdnąć po raz pierwszy, a już…Merkury prowadził 12-3! Jakby złych wiadomości było mało – po chwili mocny atak na twarz przyjął Karol Strzałkowski, który nie był w stanie kontynuować gry. W taki sposób Merkury ograł rywali do…9! Środkowa odsłona to partia, w której Mistrzowie zaprezentowali się już wyraźnie lepiej. Nie oznacza to bynajmniej, że w konfrontacji z rozpędzonym rywalem mieli jakieś szanse. Po bloku Roberta Kościńskiego, po którym Merkury objął prowadzenie 10-5, stało się jasne, która z drużyn idzie po wygraną. Po chwili Merkury prowadził już 17-11, a następnie cieszył się z wygrania drugiego seta do 15. W trzecim secie nie doszło do zwrotu akcji. Choć po skutecznych atakach Kacpra Janulewicza, Speednet mógł żywić taką nadzieję (15-14), to kilka punktów Piotra Kurasa odwróciło losy rywalizacji, którą Merkury wygrał finalnie do 17.

BEemka Volley – DNV Volley Gdańsk

W zamyśle miał to być mecz, który będzie ozdobą pierwszoligowych zmagań. Mecz, który będzie emocjonujący, a kwestia tego, która z drużyn zagra w grupie mistrzowskiej rozstrzygnie się po zaciętej walce obu drużyn. Cóż – tyle z naszych oczekiwań. Prawda jest bowiem taka, że było to jednostronne widowisko, w którym BEemka Volley zaprezentowała się zdecydowanie lepiej od swojego rywala i zasłużenie wygrała za komplet punktów. Był to mecz, po którym niezadowoleni w ostatnim czasie gracze Daniela Podgórskiego – wreszcie mogli odetchnąć z ulgą. Wreszcie zagrali oni bowiem tak, jakby chcieli. Już na początku spotkania team w różowych strojach udokumentował swoją przewagę. Po kilku atakach byłego gracza Volley Gdańsk – Przemysława Wawera, było 11-7 dla BEemki. Z czasem piąta siła poprzedniego sezonu nie zwalniała tempa i finalnie wygrali tę partię do 14. Środkowa odsłona została ‘zabita’ niemal na samym początku. Faworyt meczu objął bowiem prowadzenie 8-3 i choć z czasem gra się wyrównała (12-12), to w drugiej części seta ponownie oglądaliśmy wyraźną przewagę BEemki, która wygrała do 17. Najciekawiej było w trzecim secie, w którym po ataku oraz asie serwisowym Piotra Ścięgosza, mieliśmy remis 13-13. Po chwili inicjatywę przejęli jednak gracze Daniela Podgórskiego, którzy wygrali seta do 19, zapewniając sobie tym samym grę w grupie pięciu najlepszych drużyn, już drugi raz z rzędu – brawo! A DNV Volley Gdańsk? Wczoraj miał szansę na grupę mistrzowską, a ‘jutro’ będzie bił się o utrzymanie, co nie musi być przecież formalnością jak może się wydawać.

Szach-Mat – Eko-Hurt

Absolutnie wszystkie znaki wskazywały na to, że to Szach-Mat wygra środowe spotkanie. Nie dość, że ‘Szachistom’ szło w obecnym sezonie zdecydowanie lepiej i zdawali się być absolutnym pewniakiem do grupy mistrzowskiej, to mieli również lepszy bezpośredni bilans spotkań z Eko-Hurtem. Warto tu zaznaczyć, że mówimy o całej historii obu drużyn. Nawet wtedy, gdy Szach-Mat walczył o utrzymanie, a Eko-Hurt zdobywał kolejne medale w Inter Marine SL3. Jedynym aspektem, który po przemyśleniu sytuacji mógł przemawiać na korzyść ‘Hurtowników’ to fakt, że Szach-Mat radził sobie w obecnej kampanii lepiej z drużynami z ‘czuba tabeli’. Środowa konfrontacja zaczęła się zdecydowanie lepiej dla ‘Hurtowników’, którzy wykorzystali absolutną nerwówkę i presję, która towarzyszyła rywalom. Już na półmetku seta Eko-Hurt objął prowadzenie 11-5 i mając lepszą zagrywkę i przyjęcie – w dalszej części nie dali już sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 14. Środkowa partia była już bardziej wyrównana, co nie oznacza bynajmniej, że Szach-Mat przestał psuć. Po serii błędów u graczy ‘królewskiej gry’, Eko-Hurt objął prowadzenie 14-11. W dalszej części seta to Eko-Hurt zaprezentowało jednak całą gamę niechlujstwa, po której niemal pewna wygrana wymknęła im się z rąk (19-18). Ostatecznie Szach-Mat pogrążył się w dużej mierze sam. Najpierw zagrywkę zepsuł Jakub Król, a następnie dzieła zniszczenia dokonał były gracz Szach-Matu – Sebastian Rydyger (21-18). Ostatni set środowej rywalizacji rozpoczął się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy wykorzystali problemy w przyjęciu rywali (14-11). Choć Eko-Hurt zdołał doprowadzić do wyrównania po 15, to w końcówce seta zdecydowanie lepiej zaprezentowali się gracze Szach-Matu, którzy po kilku punktach Jakuba Króla, wygrali partię do 16. Niestety dla nich – marne to pocieszenie. A Eko-Hurt? Coś co do niedawna wydawało się abstrakcją zaczyna być nadzieją. Kto wie – być może nie wszystko jest jeszcze stracone?

Speednet – BEemka Volley

Parafrazując słynne powiedzonko, w głowie mamy jego zmienione znaczenie. Patrząc na to co wyczynia ostatnio BEemka nie sposób nie pomyśleć o tym, że ‘the trend is not your friend’. Jeszcze do niedawna, BEemka była w naszych oczach absolutnym pewniakiem do gry w grupie mistrzowskiej. Pięć ostatnich spotkań to jednak aż cztery porażki, w tym trzy z rzędu, po których zespół Daniela Podgórskiego wypadł z czołowej piątki. Choć nie wszystko jeszcze stracone, to ich sytuacja się bardzo mocno pokomplikowała. Zupełnie odwrotną sytuację mamy w Speednecie. Zespół Łukasza Żurawskiego był wskazywany jako team, który będzie miał olbrzymie problemy z grą w czołowej piątce. Fakty są jednak takie, że na sześć ostatnich spotkań – Speednet wygrał aż pięć i zasadniczo ich problem był w dużej mierze spowodowany tym, że jeśli Speednet wygrywa – to po podziale punktów. Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. W pierwszej odsłonie to BEemka prezentowała o wiele lepszą siatkówkę. Podjęte ryzyko na zagrywce – przyniosło oczekiwany efekt. Odrzuceni od siatki gracze Speednetu mieli problem z wykończeniem akcji i finalnie BEemka wygrała dość gładko – do 14. Środkowa odsłona to zwrot akcji, w której Speednet wyglądał już zdecydowanie lepiej w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Po bloku rozgrywającego ‘Programistów’ – Macieja Miścickiego, aktualny Mistrz Inter Marine SL3, objął prowadzenie 12-9. Choć z czasem po kilku atakach Przemysława Wawera, BEemka doprowadziła do wyrównania po 18, to ostatnie słowo należało już do Speednetu, którzy wykorzystali trzy błędy rywali z rzędu i cieszyli się z doprowadzeniem do wyrównania w setach (21-18). Choć wynik seta na to nie wskazuje – trzecia partia przebiegała pod dyktando ‘Programistów’. Już na początku Speednet wypracował sobie kilkupunktową zaliczkę, którą BEemka próbowała gonić w samej końcówce. Na odwrócenie losów rywalizacji, było już jednak za późno.

Merkury – AiP

Dla obu drużyn środowe spotkanie było niezwykle ważne. W przypadku Merkurego – team Piotra Peplińskiego zdaje się być na dobrej drodze do tego by w obecnym sezonie powalczyć o kolejne medale. Jeśli chodzi o AiP to taki scenariusz również nie był wykluczony, ale po przespanym początku team Adriana Ossowskiego wciąż jest na pograniczu grup mistrzowskiej oraz spadkowej. Początek spotkania należał do brązowych medalistów poprzedniego sezonu, którzy nie mieli problemów z tym by wykorzystać błędy rywali czy ich spore problemy w przyjęciu zagrywki. Efekt? Wysoka przewaga AiP i pewna wygrana do 12! W środkowej odsłonie gra nam się wyrównała. Do połowy seta Merkury nie mógł znaleźć jednak sposobu na przechytrzenie rywala, który po atakach Mariusza Seroki czy Radosława Kleina, prowadził 14-12 i był na dobrej drodze do tryumfu. Gorsza chwila przydarzyła się jednak AiP w najmniej oczekiwanym momencie. Po problemach ze zrobieniem przejścia Merkury wysunął się na prowadzenie 18-15 i po chwili doprowadzili do wyrównania w setach (21-15). Trzeci set? Thriller, który mógłby trwać w nieskończoność. Tym razem to Merkuremu wiodło się lepiej przez większość seta. Choć po kilku atakach Piotra Kurasa pięciokrotni Mistrzowie SL3 prowadzili już 16-12, to nie zdołali postawić kropki nad ‘i’, a przynajmniej nie w pierwsze tempo (17-17). Dalsza część seta to pasjonująca walka ‘łeb w łeb’, która zakończyła się dwoma błędami zespołu AiP i wygraną Merkurego do 27!