Przed meczem pisaliśmy o tym, że aby Tufi Team mogło w ogóle marzyć o utrzymaniu w pierwszej klasie rozgrywkowej, musi wygrać bezpośrednie spotkanie z Flotą za komplet punktów. Choć w zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że będą oni faworytem starcia, to jednak uznaliśmy, że Flota w bezpośredniej konfrontacji zdobędzie jeden punkt, kto wie – być może na wagę utrzymania w lidze. O tym czy tak będzie zadecyduje przyszłotygodniowe spotkanie barażowe z Szach-Matem. Wracając do wtorkowego spotkania, to o tym, że to Flota zagra finalnie w barażach przekonaliśmy się już po pierwszym secie, który gracze w granatowych strojach rozpoczęli od prowadzenia 6-1. Z czasem Tufi się jednak odkręciło i zdołało doprowadzić do wyrównania po 10. W dalszej części gracze Floty ponownie objęli kilkupunktowe prowadzenie 17-14, którego już nie wypuścili (21-19). Nie ma się co oszukiwać. Wraz z końcem pierwszego seta, który rozstrzygnął sytuację obu drużyn skończyły się również jakiekolwiek emocje. Na pożegnanie z pierwszą ligą gracze Mateusza Woźniaka wygrali drugiego oraz trzeciego seta do 17, co jak wiadomo jest dość marnym pocieszeniem. Jeśli chodzi o Flotę to w przyszłym tygodniu po raz kolejny zmierzą się oni w meczu barażowym o prawo gry w pierwszej lidze. Do tej pory się udawało, czy podobnie będzie tym razem? Oj, może być ciężko.
Liga: Pierwsza Liga – Wiosna 2024 – Grupa spadkowa
Tufi Team – MPS Volley
Po czwartkowym wieczorze stało się jasne to, na co zanosiło się od kilku dni. O tym, która z drużyn poza MPS-em spadnie z najwyższej klasy rozgrywkowej, zadecyduje bezpośrednie starcie Tufi Team z Flotą Active Team. Lepszą sytuację mają rzecz jasna gracze Floty, którzy do utrzymania miejsca barażowego potrzebują jednego seta, ale do niedawna – potencjalne utrzymanie ‘Tuffików’ nie było nawet brane pod uwagę. Wracając do czwartkowego spotkania warto zauważyć, że nie była to prosta przeprawa drużyny Mateusza Woźniaka. Od samego początku spotkania obie drużyny szły ‘łeb w łeb’ i taką sytuację obserwowaliśmy do stanu po 14. W dalszej części seta, po bloku oraz ataku niezastąpionego Piotra Watusa, Tufi urwało się swoim rywalom na dwa oczka (16-14), którą to przewagę utrzymali już do końca. Środkowa odsłona rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla Miłośników Piłki Siatkowej, którzy po dwóch punktach Sebastiana Rydygera oraz Rafała Buczyńskiego, objęli wysokie prowadzenie 10-5. Po chwili Tufi zdołało doprowadzić do wyrównania i kiedy na tablicy wyników mieliśmy remis po 13, wydawało się, że zespół Mateusza Woźniaka pójdzie po chwili za ciosem. Inny plan na tę partię mieli gracze ostatniej drużyny w tabeli, którzy ponownie wyszli na prowadzenie za sprawą wspomnianego wcześniej Sebastiana Rydygera (17-14). Jak się po chwili okazało, tym razem skutecznie (21-18). O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set, który podobnie jak dwie pierwsze partie stał na niezłym poziomie. Kto wie jak potoczyłyby się losy sezonu, gdyby nie przespany początek MPS, który dał się stłamsić rywalowi i już od początku seta musiał odrabiać sześciopunktową stratę, co okazało się niemożliwe. Finalnie Tufi wygrało partię do 17, a cały mecz 2-1 i tak jak wspomnieliśmy na początku, w przyszłym tygodniu czeka ich najważniejszy mecz sezonu.
Tufi Team – Bossman Team
Na kilka minut przed spotkaniem zastanawialiśmy się, z którego meczu dać transmisję live. Ostatecznie wybór padł na boisko numer 2, gdzie Tufi Team miało podjąć próby zrobienia kroku w kierunku utrzymania w pierwszej lidze. Z pozoru zadanie to wydawało się być bardzo trudne, bowiem na przestrzeni całego sezonu Bossman prezentował się od ‘Tuffików’ znacznie lepiej. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że o pełnej mobilizacji w obozie zespołu Jakuba Kłobuckiego nie może być mowy. Biorąc to do kupy uznaliśmy, że będzie to ciekawe dla oka widowisko. Cóż, już po krótkiej chwili pożałowaliśmy swojego wyboru, bo Bossman z różnych względów zagrał tragiczne spotkanie i po kilku punktach ‘Tuffików’ stało się jasne, która ze stron będzie we wtorkowy wieczór górą. Bossman podobnie jak miało to miejsce w poniedziałkowej potyczce z AIP postawił na totalną rotację, w której niemal wszyscy zawodnicy wystąpili na innej pozycji niż mają w zwyczaju. Każdy z setów kończył się tak samo i beniaminek rozgrywek kończył go z zaledwie dwunastoma oczkami na koncie. Oczywiście wynik 3-0 jest kapitalną wiadomością dla zespołu Mateusza Woźniaka, który bardzo mocno powiększył swoje szanse na utrzymanie. Mimo idealnej wręcz okazji do świętowania, w obozie Tufi próżno było szukać jakiegoś hurraoptymizmu. Jesteśmy przekonani, że akurat oni woleliby wygrać mecz, który rywale potraktują serio.
AIP – Flota Active Team
Ależ to był rozczarowujący wieczór dla Floty Active Team. Rozpoczęło się od tego, że rozgrzewający się gracze Floty ściskali mocno kciuki za graczy Bossmana, którzy rywalizowali z AIP. Wygrana tych pierwszych oznaczałaby bowiem to, że Flota miałaby szansę powalczyć o siódmą lokatę, a to oznaczałoby z kolei brak konieczności grania w meczu barażowym. Ostatecznie Bossman przegrał wspomniane spotkanie w stosunku 0-3 i stało się jasne, że drużyna Floty ma tylko matematyczne szansę na zajęcie siódmej lokaty. Aby jednak o niej w ogóle myśleć, Flota musiała wygrać z AIP za komplet punktów, co jak możecie się domyślać – również się nie udało. Choć gracze Karoliny Kirszensztein prowadzili na półmetku seta 13-11 to w dalszej części AIP narzuciło rywalom swoje warunki gry i wygrali seta do 18. Drugi set wyglądał nieco inaczej. W role ścigającego wcielili się gracze Floty, którzy w pewnym momencie przegrywali już 15-10. Mimo to, w dalszej części zdołali doprowadzić do wyrównania po 18, ale po atakach Mariusza Seroki oraz Jana Krasińskiego, z wygrania środkowej partii cieszyli się gracze Adriana Ossowskiego (21-19). Ostatnia odsłona to już wyraźna przewaga ‘Przyjaciół’, którzy bardzo miłym akcentem kończą sezon Wiosna’24. Wynik 3-0 był absolutnie zasłużony. W trzeciej odsłonie Flota nie podjęła nawet rękawic, a kiedy mogli pomyśleć o choćby jednym punkcie, potrafili zepsuć pięć zagrywek z rzędu (21-13).
AIP – Bossman Team
Poniedziałkowy wieczór w wydaniu Bossmana był tak typowy dla tej drużyny, że aż trudno to opisać. Już kilka dobrych tygodniu temu wspominaliśmy, że zespół Jakuba Kłobuckiego jest zmorą typerów biorących udział w zabawie. Wytypować ich wynik jest sporym wyzwaniem. Przykład? – jak gdyby nigdy nic, Bossman wygrywa na początku edycji z Merkurym, który później już nie przegrał, – jednocześnie, ten sam Bossman przegrywa po chwili z walczącą o utrzymanie Flotą. Przykładów jest znacznie więcej. Chociażby w poniedziałkowy wieczór wydawało się, że to team Jakuba Kłobuckiego będzie faworytem starcia. Nieźle beniaminek rozgrywek zagrał, ale tylko w pierwszym secie, którego dość pechowo przegrali do 19. Druga i trzecia odsłona to absolutna dominacja zespołu Adriana Ossowskiego. Ok, w zespole Jakuba Kłobuckiego czuć było, że nie jest to najważniejsze spotkanie w sezonie. Utrzymanie mieli bowiem zapewnione i w meczu z AIP mogli pozwolić sobie na nonszalancję i miks na pozycjach. Prawda jest jednak taka, że nie wyglądało to dobrze. A AIP? Zupełnie odwrotnie. Team Adriana Ossowskiego miał w obecnej kampanii sporo problemów, które w głównej mierze wynikały z problemów kadrowych. Jak pokazały jednak ich poniedziałkowe mecze z Bossmanem oraz Flotą – w zespole wciąż drzemie potencjał, który w przyszłości pozwoli im się bić z najmocniejszymi.
Flota Active Team – MPS Volley
Czy Miłośnicy Piłki Siatkowej jeszcze kiedykolwiek wygrają? Będzie o to bardzo trudno. W naszym odczuciu aktualny mental drużyny nie pozwoliłby im ograć duetu w postaci Redakcji oraz Pani Agnieszki. Serio, jaka to jest nędza. Zwieszone głowy, zero wiary, zero radości. Czy znajdujemy jakieś pozytywy? Tylko jeden – w drugiej lidze będzie im lepiej. Skoro przy tym jesteśmy – w czwartkowy wieczór dostaliśmy oficjalne potwierdzenie tego, na co zanosiło się od bardzo dawna. Tu naprawdę nie mogło być inaczej. Flota widząc chwiejącego się rywala nie mogła nie skorzystać z okazji i musiała zgarnąć komplet oczek. Ten z pewnością pomoże drużynie w realizacji celu, jakim jest spokojne utrzymanie oraz uniknięcie miejsca barażowego. Pierwszy set to ogromna dysproporcja, którą trudno opisać słowami. Choć zanosiło się na w miarę fajne widowisko (10-9), to druga część seta była siatkarską pornografią Miłośników Piłki Siatkowej. Zespół Jakuba Nowaka miał potężne problemy ze zrobieniem przejścia i finalnie set zakończył się zwycięstwem Floty do 11. Środkowa odsłona to coś, czego w sumie się nie spodziewaliśmy. Zaczęło się standardowo – od ciosów, które co rusz wyprowadzali gracze Floty Active Team (13-7). Choć wszystko wskazywało na to, że będzie to set bez historii, dość nieoczekiwanie przebudziła się ekipa MPS-u. Choć brzmi to nieco ponuro to sporo osób czytających podsumowanie wie, że nagła poprawa stanu pacjenta, który niemal konał – nie oznacza nic dobrego. Bardzo często bywa bowiem tak, że po chwili kończy się tragicznie i nie inaczej było tym razem. Po walce na przewagi, Flota wygrała do 23. W trzecim secie team Karoliny Kirszensztein rozpoczął od 10-4 i stało się jasne, że zgarną oni trzy oczka.
Bossman Team – MPS Volley
Nie zadrżała nam ręka, kiedy w typerze SL3 wskazywaliśmy na to, że Bossman sięgnie w poniedziałkowy wieczór po komplet punktów. Z drugiej strony, w obecnym sezonie team Jakuba Kłobuckiego miewał momenty, w których brak koncentracji kosztował ich punkty. Straty jednego oczka Bossman był najbliżej w pierwszym secie, ale wciąż – było naprawdę daleko i narracja, w którą zabrnęliśmy jest nieco na siłę. Tak czy siak – w połowie partii mieliśmy remis po 11. Kiedy było trzeba, faworyr wrzucał kolejny bieg, na co Miłośnicy Piłki Siatkowej byli bezradni. Efekt? Wynik 21-18. Druga partia to już całkowita klapa w wydaniu wicemistrzów SL3 z ubiegłego sezonu. Naprawdę – aż przykro patrzeć o jakim regresie mówimy. W naszym odczuciu, z obecną formą MPS miałby problem z tym by znaleźć się wśród 8 najlepszych drużyn drugiej ligi. Już niedługo będziemy się mogli o tym przekonać, bo choć matematycznie MPS może zdobyć 6 punktów, a Flota 0, to jednak – MPSu w pierwszej lidze już z nami nie ma. Aktualnie zostały tylko ciała poszczególnych graczy, które snują się po parkiecie. Ok – druga odsłona to wynik 21-11. Trzeci set to kontynuacja zabawy Bossmana. Co ciekawe – do stanu po 13, w zabawie udział wzięła również ekipa przeciwna, ale gdy zgasły światła i impreza się rozkręciła – dzieci, z którymi nikt tak naprawdę nie chciał się bawić, zostały wyproszone. Wynik 21-13, pewna wygrana za komplet punktów i kolejna okazja do tego, by po meczu się zintegrować. Brawo!
AIP – Tufi Team
Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że przed drużyną Mateusza Woźniaka, jedna z ostatnich szans na odmienienie swojego losu i utrzymanie się w lidze. Czy Tufi wykorzystało tę szansę? Cóż, powiedzielibyśmy, że tak średnio. Jeden punkt w rywalizacji z AIP tak naprawdę, drużynie Mateusza Woźniaka nic nie daje. Trzeba wziąć bowiem pod uwagę to, że jeden punkt w poniedziałkowy wieczór zdobyła również ekipa Floty, a to oznacza z kolei, że pomiędzy drużynami zachowany został status quo. Jako, że każdy kolejny mecz przybliża nas do końca sezonu – taka sytuacja nie może cieszyć ‘Tuffików’. Jeśli chodzi o samo spotkanie to dość szybko ‘Adi i Przyjaciele’ wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (8-5). W dalszej części, po ataku Radosława Kleina, AIP wygrywali już 17-12, a to było jednoznaczne z końcem emocji w secie. Środkowa odsłona rozpoczęła się od kontynuacji dominacji graczy Adriana Ossowskiego, którzy na półmetku seta, prowadzili już 10-5. Wówczas nic nie zapowiadało zmiany sytuacji. Tę zaczęliśmy obserwować już po chwili. Mimo problemów kadrowych na środku bloku, Tufi Team właśnie w dużej mierze po tym elemencie ‘wróciło do gry’ (17-17). Końcowa faza seta to skuteczne ataki Piotra Watusa, które zapewniły Tufi Team pierwszy punkt w meczu. Ostatni set rozpoczął się analogicznie jak dwie pierwsze odsłony – od kilkupunktowego prowadzenia AIP (10-6). Tym razem, zespół AIP poszedł jednak za ciosem i po kilku chwilach cieszyli się z drugiego punktu w meczu. Łącznie w poniedziałkowy wieczór, zespół w czarno-fioletowych barwach zdobył ich aż pięć i zrobił bardzo ważny krok w kierunku utrzymania w pierwszej lidze.
Bossman Team – Flota Active Team
Zastanawiamy się czy to kwestia boiska numer 3 czy innych niewyjaśnionych mocy, ale w poniedziałkowy wieczór, na parkiecie od strony szatni działy się dziwne rzeczy. W telegraficznym skrócie: TGD wygrało z Oliwą pierwszego seta do 6, by kolejnego przegrać, a ostatniego ponownie wygrać. W meczu pierwszej ligi było dość podobnie. Spotkanie rozpoczęło się od bardzo mocnego uderzenia beniaminka pierwszej ligi, który tuż po półmetku seta, prowadził….14-8! Dalej nie było lepiej i egzekucja została zakończona wynikiem 21-11. Po TAKIEJ pierwszej odsłonie w wykonaniu Bossmana wydawało się, że drugi set będzie kontynuacją bardzo dobrej gry drużyny. Jak się możecie domyślać – było zupełnie na odwrót. Po serii bloków Kirila Bohdana, Flota rozpoczęła seta od prowadzenia 6-1. Po chwili było już 12-3 i kiedy zanosiło się na ostrą demolkę, Bossman zdołał wykaraskać się z problemów i finalnie podgonić przespany początek. Ostatecznie stanęło na 16 punktach. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. Po dwóch pierwszych nietrudno było wskazać ‘szczęśliwą stronę’, albo taką, którą fani gry Diablo doceniliby za to, że dodawała po 10 punktów do obrony, ataku oraz wytrzymałości. Losowanie przedmeczowe sprawiło, że część od drabinek zajęli gracze Bossmana, a to oznaczało tarapaty, w które Flota wpadła już na początku seta (10-2). Podobnie jak Bossman w drugim secie tak Flota w dalszej części zdołała nadrobić, ale oczywiście o pozytywnym zakończeniu nie mogło być mowy. Ostatecznie, nieco zwariowany mecz kończy się zwycięstwem Bossmana 2-1 co praktycznie dokumentuje ich utrzymanie w pierwszej lidze.
AIP – MPS Volley
Cudu nie było. Nie było również wiary w to, że z MPS-owi uda się ugrać dobry wynik. Zalążki niezłej gry w wykonaniu Miłośników Piłki Siatkowej widzieliśmy bardzo rzadko. Tak było do połowy pierwszego seta, gdzie MPS zagrał bardzo dobrze w bloku oraz obronie. Po jednym z punktowych bloków Łukasza Paszkowskiego, MPS objął prowadzenie 11-8 i swoją przewagę utrzymał do stanu 14-10. Sygnał do odrabiania strat, drużynie AIP dał trzema skutecznymi atakami Mariusz Seroka (14-13). Po wyrównanym fragmencie (17-17), końcówka seta należała już do Adiego i Przyjaciół, którzy po dwóch akcjach Jana Krasińskiego, cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-17). Środkowa odsłona zapowiadała się nieźle (5-5). Po chwili, sekwencję czterech ataków w aut posłali jednak gracze MPS i po chwili, AIP prowadziło już 10-5. Dalsza część seta to pełna kontrola graczy w czarno-fioletowych strojach, którzy wygrali finalnie do 16. Porażki w dwóch pierwszych setach sprawiły, że z Miłośników Piłki Siatkowej zeszło wyraźnie powietrze. Już na początku tej partii, po dwóch atakach Radosława Kleina, AIP objęło kilkupunktowe prowadzenie (12-6), którego nie wypuścili aż do samego końca. Trzeba przyznać, że wygrana za trzy punkty nie była czymś nadzwyczajnym. MPS od dawna wygląda bowiem na ekipę, która jest już pogodzona ze spadkiem. W takich okolicznościach nie da się myśleć o dobrym rezultacie.