Kiedy ustalaliśmy ‘plan transmisji’ na poniedziałkowy wieczór – zadrżała nam ręka. Wszystko za sprawą faktu, że poza walką o medale w drugiej lidze – walczono również na ‘boisku centralnym’. Choć złoto przypadło drużynie CTO Volley – do zgarnięcia pozostały pozostałe ‘krążki’. W zapowiedzi wskazaliśmy na to, że nieznacznym faworytem spotkania będzie ekipa Eko-Hurt. Przyznamy Wam szczerze, że co jak co, ale takiego obrazu meczu przewidzieć się nie dało. W pierwszym secie rozpoczęło się dość niemrawo (11-11). Z czasem, ‘żółto-czarni’ zaczęli popełniać sporo błędów w ataku, co przy jednocześnie dobrej grze ‘Hurtowników’ sprawiło, że ci drudzy wyszli na prowadzenie 14-11, którego już nie wypuścili. Drugi set rozpoczął się tak jak skończył pierwszy. Piętrzące się błędy ZCP sprawiły, że team Przemysława Wawera nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki i na tablicy wyników pojawiło się 7-3 dla Eko-Hurt. Z czasem gra się nieco wyrównała, a to sprawiło, że ZCP nawiązało kontakt z rywalem (18-17). Końcówka to jednak kilka ataków Igora Ciemachowskiego, które zapewniły drużynie Eko-Hurt strefę medalową. Potencjalna wygrana trzeciego seta oznaczała wicemistrzostwo Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. To co wydarzyło się w tej odsłonie nie mieści się w głowie. Ok – Eko-Hurt był tego dnia zdecydowanie lepszą drużyną, ale hej ZCP – do pięciu? Serio? Tak, to nie żart. Trzecia partia to najwyższa porażka drużyny ZCP Volley Gdańsk w historii ich występów w lidze. Sytuacja w grupie mistrzowskiej przypomina nieco poprzedni sezon. Po udanej rundzie zasadniczej – w strefie medalowej ZCP prezentowało się słabo (poza meczem z CTO). A Eko-Hurt? Z pewnością gracze Konrada Gawrewicza są już bardzo blisko do tytułu mistrzowskiego. Jeśli popracują nad regularnością – przyszły sezon może być ich. Tam naprawdę czuć moc.
Liga: Pierwsza Liga – Wiosna 2023 – Grupa mistrzowska
ZCP Volley Gdańsk – Speednet
Przed spotkaniem zastanawialiśmy się jak będzie wyglądała ekipa ZCP bez swojego lidera – Przemysława Wawera. Cóż – nie wyglądało to w środowy wieczór najlepiej i nie mamy tu na myśli wyłącznie gwarancji określonej liczby punktów zdobywanych przez tego gracza. Uważamy, że większym problemem było to, że sfera mentalna nie stała tego dnia na najwyższym pułapie. Z boku wyglądało to tak, że ZCP nie miało ochoty ‘umierać’ za każdą piłkę. Pod tym względem – to ich rywale prezentują się bardzo dobrze. Mimo że przed rozpoczęciem spotkań w grupie mistrzowskiej Speednet nie miał większych szans na podium rozgrywek to jednak dał się we znaki wszystkim drużynom, które walczyły o tytuł. Trzy pierwsze spotkania w rundzie mistrzowskiej wyglądały bowiem tak: – 1 punkt z Merkurym – 2 punkty z Eko-Hurtem – 1 punkt z CTO Volley. W środowy wieczór ‘Różowi’ zgarnęli komplet trzech oczek i w dużej mierze to właśnie oni zadecydowali o tym, jak wygląda tabela pierwszej ligi. W pierwszym secie środowej rywalizacji gra była wyrównana do stanu 9-9. Druga część premierowej odsłony to kilka punktów z rzędu Speednetu, po których – team Marka Ogonowskiego objął trzypunktowe prowadzenie (13-10), które utrzymał do samego końca. W drugiej partii ‘Różowi’ prezentowali się jeszcze lepiej. Po kapitalnej zagrywce Mateusza Szturmowskiego Speednet objął prowadzenie 10-4 i zasadniczo ustawiło to dalszą część środkowej odsłony. Zdecydowanie najciekawiej było w ostatniej partii, gdzie od samego początku aż do końca byliśmy świadkami niezwykle wyrównanej gry. Na przestrzeni seta wyniki układały się następująco: 3-3; 8-8; 13-13, czy wreszcie 19-19. Końcówka należała jednak do drużyny, która w środowy wieczór była najzwyczajniej w świecie – zdecydowanie lepsza. Po ataku Karola Strzałkowskiego Speednet dopiął po chwili swego i cieszył się z kompletu punktów.
CTO Volley – Merkury
Po wygranym przez CTO Volley meczu ze Speednetem stało się jasne, że aby Merkury obronił tytuł mistrzowski – musi wygrać z ‘Pomarańczowymi’ za komplet punktów. Cóż – nie przedłużając – ‘Pomarańczowi’ wybili to swoim rywalom bardzo szybko z głów. Gracze CTO weszli kapitalnie w mecz i błyskawicznie objęli prowadzenie 10-5. W dalszej części seta Merkury nie miał za specjalnie pomysłu jak odmienić losy rywalizacji. Kiedy na tablicy wyników było 15-9 stało się jasne, że jest już pozamiatane. Po chwili gracze w pomarańczowych trykotach postawili kropkę nad ‘i’. Co ciekawe – choć było to jednoznaczne z tym, że Merkury po czterech sezonach abdykuje z królewskiego tronu, to jednak nie oznaczało to, że CTO zapewniło sobie tytuł mistrzowski. Wszystko za sprawą tego, że szansę na tytuł wciąż miała ekipa ZCP, która musiałaby wygrać dwa kolejne spotkania za komplet punktów. Biorąc to pod uwagę stało się jasne, że CTO zrobi wszystko by jednak wygrać ligę na swoich zasadach. Niestety dla nich – to Merkury grał w drugiej odsłonie lepiej. Po jednym z ataków Damiana Gila objęli oni prowadzenie 10-6. W dalszej części, mimo usilnych starań drużyny występującej w delegacji – Merkury kontynuował dobrą grę i finalnie dopiął swego. Dobrą grę gracze Piotra Peplińskiego kontynuowali również w trzecim secie. Po ataku Mikołaja Rochny prowadzili 15-12 i zdawali się być na najlepszej drodze do wygranej. Po chwili, kilka arcyważnych punktów zdobył tercet – Dymiński, Sobstyl oraz Chmielewski. Dzięki temu – na tablicy wyników było 15-15. Po doprowadzeniu do remisu, CTO poszło za ciosem i finalnie wygrali partię do 17, co było jednoznaczne z tym, że stali się oni czwartym po Volley Gdańsk, Eko-Hurcie oraz Merkurym – mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Uważamy, że był to w pełni zasłużony tytuł, którego nikt nie będzie kwestionował. Gracze CTO byli w obecnym sezonie zdecydowanie najlepsi. Gratulacje!
CTO Volley – Speednet
Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach – we wtorkowy wieczór musiałby się wydarzyć prawdziwy kataklizm, aby CTO Volley nie sięgnęło po pierwszy tytuł mistrzowski w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Nie oznacza to bynajmniej, że gracze w ‘Pomarańczowych’ zasadach odstąpili od tego, by zrobić to na swoich zasadach – po malborsku. Pisząc bardziej precyzyjniej – postanowili w końcówce zadbać o emocje. Przegrana seta ze Speednetem sprawiła, że o końcowym tryumfie w lidze musiał zadecydować ostatni mecz – z drużyną Merkurego. Zanim jednak do tego doszło – ‘Mechaniczna Pomarańcza’ rywalizowała ze Speednetem i trzeba przyznać, że rywal postawił tego dnia poprzeczkę dość wysoko. Mimo problemów kadrowych to ‘Różowi’ lepiej weszli w mecz i chwilę po początku spotkania można było usłyszeć charakterystyczne okrzyki głoszące, że CTO Volley wcale nie chce wygrać (4-1). Pomarańczowi zmienili zdanie po kilku chwilach, bowiem zdołali doprowadzić do wyrównania po 8. W końcówce gracze w różowych trykotach zdołali wyjść na prowadzenie 18-15 i kiedy wydawało się, że po chwili będą cieszyli się z wygranej seta – obejrzeliśmy to, co w obecnym sezonie charakteryzowało drużynę z Malborka. Mimo że ich położenie było nieciekawe to po raz kolejny zdołali ‘wyciągnąć’ końcówkę i wygrać partię. Sztuka ta nie udała im się w drugiej odsłonie. W końcówce środkowego seta Speednet ponownie prowadził kilkoma oczkami (19-15). Mimo to – po chwili roztrwonili oni przewagę. Niestety dla CTO – tym razem to Speednet zachował więcej zimnej krwi i wygrał partię. Ostatni set to okres, w którym zarysowała się już przewaga CTO Volley. Speednet miał dobry, ale tylko początek i szybko roztrwonili przewagę czterech oczek (5-1). Dalsza część partii to dobra jakościowo gra CTO, która doprowadziła ich do wygranej seta do 16.
Eko-Hurt – Merkury
Zastanawiamy się, ile jeszcze sezonów musi minąć, by Eko-Hurt zdołał wygrać mecz z Merkurym. Ilekroć te dwie drużyny się spotykają – za każdym razem górą są ‘Planetarni’. Do poniedziałkowego spotkania bilans bezpośrednich spotkań obu drużyn to osiem zwycięstw Merkurego i ani jedno Eko-Hurtu. Jak się zapewnię domyślacie – obecnie bilans ten to już dziewięć – zero. Niewiarygodne. Z drugiej strony, czy wygrana po podziale punktów może cieszyć Merkurego? Cóż – tak nie do końca. Niby student pobawił się z fajną dziewczyną na imprezie, ale koniec końców – kiedy dj przestał grać, każde poszło w swoją stronę. Niedosyt. Obecnie sytuacja wygląda bowiem tak, że choćby Merkury dwoił się i troił – nie wszystko w kontekście mistrzostwa zależy od nich. Aby myśleć o złotych medalach – team Piotra Peplińskiego musi liczyć na to, że Speednet urwie jak najwięcej punktów CTO Volley. Następnie – swoje powinni zrobić gracze Merkurego. No bo powiedzmy sobie wprost – będzie o to trudno i jeśli Merkuremu nie zdoła się we wtorek zdobyć piątego tytułu w SL3 – to trudno będzie nie odnieść wrażenia, że tytuł wymknął im się z rąk nie we wtorek, a kilka tygodni temu podczas największego kryzysu w historii drużyny. Co do Eko-Hurtu – wszak oni również mieli bardzo duże szanse. Po ograniu CTO Volley wydawało się, że jest to właściwy moment na to by zrobić kolejne kroki. Niestety dla teamu Konrada Gawrewicza kolejne dwa spotkania to porażka ze Speednetem oraz w poniedziałek z Merkurym. To oznacza, że nie dość, że skomplikowała się sprawa potencjalnego mistrzostwa, to na dodatek – podium rozgrywek zdaje się być jakby odleglejsze. Oj – niedosyt, o którym wspominaliśmy to z pewnością to, co towarzyszy obecnie obu drużynom.
ZCP Volley Gdańsk – Merkury
Cóż – już kilka dni przed meczem było wiadomo, że w meczu będzie aż kipiało od emocji. Nie spodziewaliśmy się jednak, że mecz będzie miał aż taką temperaturę i prawdę powiedziawszy – wolelibyśmy, żeby było inaczej – nieco spokojniej. Rozumiemy stawkę spotkania, rozumiemy nerwy czy wkurw na decyzje sędziowskie, ale jest jednak cienka granica, której przekraczać się nie powinno, a niestety – została ona przez ZCP przekroczona i to drastycznie. Zanim jednak do tego doszło, byliśmy świadkami świetnej oraz jakościowej gry obu drużyn. Pierwszego seta lepiej rozpoczęli gracze Merkurego, którzy po jednym z ataków Mateusza Behrendta prowadzili 12-7 i zdawali się być na najlepszej drodze do wygranej partii. Nieco inny plan mieli ‘żółto-czarni’, którzy po chwili zdołali doprowadzić do wyrównania po 13, a następnie pójść za ciosem i cieszyć się z wygranej seta. O drugiej odsłonie rywalizacji można byłoby pisać i opowiadać godzinami. Podobnie jak w pierwszym secie i tu lepiej rozpoczęli gracze Piotra Peplińskiego (9-5). Identycznie wyglądała również dalsza część partii, gdzie ZCP zdołało doprowadzić do wyrównania, a następnie – do samego końca obie drużyny rywalizowały ‘punkt za punkt’. W końcówce – po jednej z decyzji sędziego prowadzącego zawody, rozpoczęło się prawdziwe ‘piekiełko’. W skrócie – gracze ZCP czuli się bardzo pokrzywdzeni, a nawet okradzeni z drugiego punktu w meczu. To sprawiło, że tuż przed oraz na początku trzeciego seta posypały się czerwone kartki, które przyczyniły się do tego, że Merkury rozpoczął partię od prowadzenia 2-0. W dalszej części seta, kiedy ZCP wciąż nie mogło przetrawić tego, co się wydarzyło – Merkury na spokoju doprowadził do prowadzenia 8-2. Mimo wysokiej zaliczki – w dalszej części ZCP zdołało doprowadzić do wyrównania (18-18), ale finalnie – spotkanie wygrała ekipa Piotra Peplińskiego.
Speednet – Eko-Hurt
Po kapitalnej wygranej za komplet z CTO Volley – przyszła pora na mecz ‘pułapkę’. Patrząc chociażby na ligową tabelę można było wyciągnąć wniosek, że w poniedziałek ‘Hurtowników’ czeka łatwiejsze zadanie. Napisaliśmy o ‘pułapce’, bowiem cholernie nierozsądne jest dopisywanie punktów przed meczem i liczenie, co musi się stać by któraś z drużyn sięgnęła po mistrzowski tytuł. Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy, że Speednet to Speednet i z pewnością – gracze Marka Ogonowskiego zagrają w poniedziałek na 100% swoich możliwości. O tym, że nie są to mrzonki, przekonaliśmy się już na początku meczu, w którym Speednet zdemolował swoich rywali. Choć trudno w to uwierzyć – zanim Redakcja zdążyła wcisnąć spust migawki – na tablicy wyników było już 10-2 dla Speednetu. Tak gigantyczna przewaga nie mogła zostać roztrwoniona i po chwili ‘Różowi’ cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Kończąc temat pierwszego seta – to był absolutny popis gry w obronie w wykonaniu piątej drużyny w ligowej tabeli. Druga odsłona to typowe przestawienie wajchy w stronę Eko-Hurtu. Tym razem to im ‘żarło’. Różnica pomiędzy tym, co oglądaliśmy w dwóch pierwszych odsłonach poza stroną dominującą było to, że w drugiej odsłonie zaczęło się od wyrównanej walki. Dopiero później – w drugiej części seta, Eko-Hurt zbudował sobie kilkupunktową przewagę, do której w dużej mierze przyczynił się Marcin Radziewicz. Ostatnia odsłona to coś, co chcielibyśmy w SL3 oglądać jak najczęściej. Zwroty akcji, emocje, świetne wymiany. Tak – było tu niemal wszystko. Mniej więcej na półmetku seta – lepszą sytuację miał Speednet, który po dwóch atakach Mateusza Szturmowskiego prowadził 14-10, a następnie 19-17. Mimo niekorzystnego obrazu dla Eko-Hurtu – team Konrada Gawrewicza miał w końcówce kilka piłek setowych, których jednak nie wykorzystał. W końcówce, więcej zimnej krwi zachowała ekipa Speednetu, która dzięki wygranej wciąż ma realną szansę na podium rozgrywek. Ach – będą jeszcze emocje.
CTO Volley – ZCP Volley Gdańsk
To, że CTO Volley nie zdobędzie mistrzostwa w środowy wieczór, ustaliliśmy chwilę po godzinie 20. Nie inaczej było w kwestii tego, że CTO nie zdobędzie mistrzostwa z samymi wygranymi na koncie. Dodatkowo dowiedzieliśmy się również, że drużyna z Malborka po raz pierwszy w historii przegrała mecz w stosunku 0-3. Konfrontacja z ZCP Volley Gdańsk miała być zatem czymś w rodzaju plastra na krwawiącą ranę. Pastą Colgate na nieświeży oddech. Odnowionym kontaktem z dziewczyną, na której im zależy. Dobra – dość tych głupot. Mecz z ZCP Volley Gdańsk miał przywrócić CTO Volley na właściwe tory. Miał być również odpowiedzią czy da się szybko zresetować głowy i powalczyć o kolejne ligowe punkty, które przybliżałyby drużynę do mistrzostwa. Wszak – porażka 0-3 z Eko-Hurtem, co dla zasady – nic w tej kwestii nie zmieniała. Potencjalna porażka z ZCP – już owszem. Lepiej w spotkanie weszli gracze Przemysława Wawera, którzy na półmetku seta prowadzili 13-10. Po chwili ‘żółto-czarni’ prowadzili 16-12, a mimo to – CTO zdołało doprowadzić po chwili do wyrównania po 16. Ostatnie słowo należało jednak do ZCP, które do zwycięstwa w końcówce na swoich barkach poniósł nieoceniony kapitan drużyny. Druga odsłona była tą, w której emocje aż kipiały. Od początku mieliśmy bardzo wyrównaną grę, która trwała do samego końca. W końcówce ‘żółto-czarni’ prowadzili 18-17, ale tym razem – zwycięstwo wyszarpała ekipa z Malborka. Ostatni set rywalizacji to pokaz mocy w wykonaniu ZCP. Po kilku punktach duetu Romaniszyn – Zajkowski, ZCP wysunęło się na prowadzenie 8-4. W dalszej części seta, przewaga ta stała się jeszcze pokaźniejsza i po chwili to ZCP cieszyło się z wygranej w meczu. W związku z faktem, że CTO na sześć możliwych punktów zdobyło zaledwie jeden – walka o tytuł mistrzowski nabiera od nowa rumieńców. Ach – sport to coś pięknego.
CTO Volley – Eko-Hurt
Ten dzień miał wyglądać dla CTO zupełnie inaczej. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach – gracze z Malborka mieli w środę szansę na to, by sięgnąć po pierwszy w historii tytuł mistrzowski. Oczywiście – jak to często w takich wypadkach bywa, cały misterny plan poszedł psu w dupę. Oczywiście mówimy to o planie ‘Pomarańczowych’. Chcielibyśmy, żeby wybrzmiało to stosunkowo głośno. Nawet, jeśli gracze z Malborka nie byli w stanie sięgnąć w środę po sześć punktów, to i tak byli faworytami swoich spotkań. Przypomnijmy, że mówimy o drużynie, która wygrała wszystkie mecze w rundzie zasadniczej, dzięki czemu wypracowała sobie pięć punktów przewagi nad resztą ligi. Na ‘pierwszy ogień’ poszła ekipa Eko-Hurt, o której coraz częściej mówi się, że patrząc na kadrę drużyny – mogą spokojnie myśleć o złotych medalach. Pierwszy set rozpoczął się lepiej dla graczy będących ‘w delegacji’, którzy zdawali się kontrolować przebieg gry. Pod koniec seta, po ataku Mikołaja Skotarka prowadzili już 19-16 i wydawało się, że po chwili będą cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Końcówka? Punkty Konrada Gawrewicza oraz Igora Ciemachowskiego. Dodatkowo – CTO popełniło dwa błędy w ataku i finalnie wypuściło wygraną z rąk. Pierwszy punkt w meczu jeszcze bardziej zmobilizował ‘nakręconą’ drużynę Eko-Hurtu. W drugim secie to ‘Hurtownicy’ mieli inicjatywę, która sprawiła, że na półmetku seta prowadzili 11-7. Niestety dla nich – cztery kolejne punkty padły ‘łupem’ drużyny CTO (11-11). Choć wydawało się, że CTO odzyskuje kontrolę – Eko-Hurt sunął z kolejną falą ataków, która wyprowadziła ich na prowadzenie 18-14, które po chwili dało im wygraną w meczu. Często bywa tak, że drużyna po ograniu rywala 2-0 nie potrafi znaleźć w sobie mobilizacji na trzecią partię. Nic bardziej mylnego. Eko-Hurt grał w środowy wieczór świetną siatkówkę. Po wyrównanym początku (8-8), ‘Hurtownicy’ swoją grą zmusili swoich przeciwników do tylu błędów, że trudno było w to uwierzyć. Wspomniane błędy sprawiły, że Eko-Hurt objął prowadzenie 18-13 i CTO nie było już w stanie dogonić rywala. Pierwsza porażka 0-3 w historii występów ‘Pomarańczowych’ w SL3. Co ciekawe, doszło do niej w 49 spotkaniu drużyny w lidze. To oznacza z kolei, że Eko-Hurt po raz drugi przerwał pewną serię, gdy licznik zbliżał się do ‘pięćdziesiątki’. Przypomnijmy, że swego czasu, Eko-Hurt zakończył serię wygranych meczów z rzędu drużyny Volley Gdańsk.
Speednet – Merkury
Drugie spotkanie obu drużyn w przeciągu tygodnia i drugie zwycięstwo Merkurego. Co więcej – przebieg spotkania również był dwukrotnie taki sam. Pierwsze dwa sety padły łupem czterokrotnych mistrzów SL3. Kiedy zanosiło się na wygraną za komplet punktów – w trzecim secie byliśmy świadkami zwrotu akcji. Finalnie, z wyniku 2-1 najbardziej cieszy się CTO Volley, które z dużą dozą prawdopodobieństwa – sięgnie po tytuł mistrzowski już w środowy wieczór. Wracając jednak do wtorkowego meczu, rozpoczął się on wyrównanej walki obu stron, po której na tablicy wyników było 6-5 dla Merkurego. Im dłużej trwał jednak set, tym coraz większe problemy z wykończeniem ataku mieli gracze Speednetu, którzy co rusz byli łapani na bloku przez Merkurego. Większość seta wyglądała tak, że Merkury albo zdobywał po tym elemencie bezpośrednio punkt, albo po wybloku notował skuteczną kontrę. Ostatecznie – wynik zawodów to wysokie zwycięstwo Merkurego (21-11). Druga odsłona była już zdecydowanie ciekawszą, a przede wszystkim bardziej emocjonującą partią. Lepiej w seta weszli gracze Speednetu, którzy po jednym z ataków Sławomira Janczaka objęli prowadzenie 6-2. W dalszej części, Merkury próbował doprowadzić do wyrównania i finalnie sztuka ta udała się po zagrywce Piotra Peplińskiego (10-10). Druga część seta to walka ‘łeb w łeb’, która zakończyła się happy-endem dla Merkurego. Trzecia odsłona rozpoczęła się od stanu 6-6. Po chwili, przewagę uzyskała drużyna Speednetu, która po bloku Grzegorza Gnatka objęła prowadzenie 13-8 i w konsekwencji, po chwili wygrała seta.